UmiĹscy
Pisałam w innym wątku, że mam "problem" z Maryją. To prawda, że Jej nieobecność w moim życiu bierze się ze zranień i skrzywionego obrazu mojej ziemskiej matki. Ja nawet nie chciałam wiedzieć o Jej istnieniu i wyrzucałam Jej obecność z mojego umysłu.
Wiecie też, że byłam w czerwcu na pielgrzymce w Medziugorje. Pisałam wtedy "liścik" do Matki Bożej, żeby dała mi się poznać (tam się pisze prośby, które widzący przekazują Maryi podczas spotkań z Nią).
Teraz widzę, że od tamtej pielgrzymki i niedawnej pieszej na Jasną Górę coś zaczęło się zmieniać w moim sercu. Dodam, że nigdy nie lubiłam świąt maryjnych. Najchętniej wcale nie szłabym do kościoła. Ostatnio tak sobie siedzę w kościele w Uroczystość Wniebowzięcia NMP i nagle zdałam sobie sprawę z tego, że właściwie to ja "lubię" tą naszą matkę. Poczułam, że Maryja jest rzeczywiście naszą matką - dobrą, kochającą i czułą, i jest naszą królową. Zaczynam wpatrywać się w Jej oblicze i sobie z Nią rozmawiam. Mogę powiedzieć, że tak trochę poznałam już Maryję i bardzo się cieszę Maryja naprawdę da się "lubić".
BRAWO! Dzieki za to świadectwo!
Poczułam, że Maryja jest rzeczywiście naszą matką - dobrą, kochającą i czułą, i jest naszą królową.
A dlaczego raczej nie traktować samego Boga jako uniwersalnego rodzica, matkę i ojca ? Skoro :
"Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syn swego łona? A nawet gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie"
A dlaczego raczej nie traktować samego Boga jako uniwersalnego rodzica, matkę i ojca ?
Otóż to nie to samo.
Zresztą Mamusia mogłaby być zazdrosna Maryja zasługuje na osobne miejsce w naszym sercu
"Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syn swego łona? A nawet gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie" Znakomite spostrzeżenie Heysel. Jednak pamiętajmy o jedne sprawie: człowiek to stworzenie, do którego przemawia konkret. Łatwiej jest odnaleźć ideał matki w Matce Zbawiciela, aniżeli w Bogu, który jest na niebiosach.
aga, wspaniałe świadectwo. Dziękuję Ci za nie.
Dałaś mi wskazówkę, jak postąpić, aby Ona stała się pod każdą swoją postacią moją dobrą "wróżką".
aga, wspaniałe świadectwo. Dziękuję Ci za nie.
Dałaś mi wskazówkę, jak postąpić, aby Ona stała się pod każdą swoją postacią moją dobrą "wróżką".
O, jakże się cieszę
dobrą "wróżką"
Spytaj jakiejś pastorzycy.... Pewnie ma teksty bez glos... te źródłowe
Łatwiej jest odnaleźć ideał matki w Matce Zbawiciela, aniżeli w Bogu, który jest na niebiosach.
Ale Jezus chodził po tej ziemi i był człowiekiem, jak my. Poza tym wielu ludzi wykorzystuje "ideały" nie do naśladowania przez siebie samych, ale do porównywania i wytykania innym, jak bardzo są gorsi od ideału.
Czy nie lepiej więc szukać ideału w nieskończonym ideale, którego można naśladować, do niego dążyć, ale nie można go z nikim porównywać, bo się nie da porównać.
Maryja zasługuje na osobne miejsce w naszym sercu
Skoro tak to dlaczego zawsze czułem ją jako martwą istotę ? W ogóle wszystko co piszesz to jakieś takie martwe jest ...
Teraz widzę, że od tamtej pielgrzymki i niedawnej pieszej na Jasną Górę coś zaczęło się zmieniać w moim sercu.
dzięki za świadectwo jest bardzo ładne - bo proste i szczere
Maryja jest naszą Matką i Opiekunką - czasem, gdy siedzę przed Najświętszym Sakramentem czuję Jej obecność, jakby siedziała obok mnie i pomagała mi w adorowaniu Chrystusa Pana. W końcu to właśnie Ona jest pierwszą chrześcijanką i osobą, która zawsze pozostanie najbliżej Jezusa - dała Mu ciało by z Niej się narodził, ma w sobie Jej genotyp... Któż lepiej poznał Mesjasza niż sama Maryja? Wszak to Ona wychowywała Go dzień po dniu przez tyle lat. Chyba tylko Ona wie co to naprawdę jest właściwa cześć oddawana Jej Synowi - wcielonemu Bogu, Jezusowi Chrystusowi ALLELUJA!
Do o.Pacyfik
Spytaj jakiejś pastorzycy.... Pewnie ma teksty bez glos... te źródłowe
Kto to jest "pastorzyca" i słowo "glos..."? Chciałabym umieć zrozumieć, co powyżej jest napisane.
Poza tym nie rozumiem angielskiego i nie wiem co znaczy "off topic". Domyślając się, że nic miłego, na wszelki wypadek, dodam wyjaśnienie poniżej.
Co do "wróżki", to cudzysłów świadczy o tym, że jest to przenośnia i słowa tego nie należy utożsamiać z pospolitymi wróżkami, zajmującymi się magią - chodzi tu o osobę, która pomaga nam, gdy tego potrzebujemy. Czyli tak nazywa się (w Polsce)np. ukochaną babcię, ciocię, mamę, przyjaciółkę itd., które zawsze stają na wysokości zadania, gdy tego wymaga potrzebujący wnuczek, siostrzeniec, syn, córka, koleżanka itd.
dlaczego zawsze czułem ją jako martwą istotę ? W ogóle wszystko co piszesz to jakieś takie martwe jest ...
Dla Ciebie niech to brzmi jak chcesz. Dla Ciebie Maryja jest martwą istotą, ponieważ chcesz, by taka była. Czy Ty w ogóle zastanawiasz się nad Jej istnieniem, chcesz poznać Maryję? Ja sądzę, że tak jak wiara jest łaską, tak samo poznanie Boga (choć poznanie nigdy nie będzie pełne i nikt nie może powiedzieć tak naprawdę, że zna Boga).
Bóg zawsze daje się znaleźć tym, którzy szukają Go szczerze. Podobnie - dlaczego Maryja nie miałaby dać się poznać temu, kto naprawdę Jej szuka? I to chyba też jest łaska.
[ Dodano: Pią 22 Sie, 2008 00:09 ]
Teraz mogę z serca powiedzieć do Niej "Mamusiu".
Czy Ty w ogóle zastanawiasz się nad Jej istnieniem, chcesz poznać Maryję?
Inaczej wykorzystałbym czas inaczej niż na czytanie tego wątku.
naczej wykorzystałbym czas inaczej niż na czytanie tego wątku.
Dokładnie - w innym wypadku nie zabierałby heysel głosu, więc nie warto tego typu zdań serwować, Ago.
Każde inna opowieść w tym dziale potrafiła mnie w jakiś sposób poruszyć, to co Ty piszesz nic. Tylko słowa, zeznanie w sądzie i nic więcej.
Cóż, nic na to nie poradzę Ale cieszy mnie bardzo Twe powyższe stwierdzenie, bo myślałam, że mam do czynienia z kompletną ignorancją. Żałuję niezmiernie, że moje słowa Ciebie nie przekonują, ale ja wiem najlepiej, że moje świadectwo jest autentyczne, niezależnie od odbioru innych Tak trudno jest wyrazić słowami to, co Bóg czyni w sercu człowieka i właściwie zostanie to, Jemu tylko wiadomą, tajemnicą. W każdym razie uświadomienie sobie obecności naszej Matki, która jest tak blisko każdego z nas i tak bardzo nas miłuje, powoduje ogromną radość w moim sercu No i teraz mogę wreszcie porozmawiać z jakąś kobietą I nie muszę nawet w tym celu wychodzić z domu hihi
Czasem rozmawiam sobie z Maryją ... wiem, że Matka mojego Pana czuwa każdego dnia
Te piękne słowa zawierają cudowną treść.
heysel,
sam fakt, że poświęciłeś chwilę na przeczytanie postów agi świadczy o Twym zainteresowaniu tym tematem. To już coś. Początki bywają trudne i czasem trzeba z uwagą i bez pośpiechu przeczytać coś jeszcze raz. Szukaj dalej, a napewno znajdziesz.
myślałam, że mam do czynienia z kompletną ignorancją
a może z prowokacją...[?] radzę to pozytywnie wykorzystać...
Czemu oddzielne miejsce ? Przecież serce powinno być niepodzielne, i na pierwszym miejscu Bóg w TrójcyJedyny. Pomimo, że Maryja jest dla mnie ważna, nigdy nie jest pierwsza i niegdy nie szukam jakby dla niej oddzielnego piedestału.
Ona jest tą która pokazuje Boga jako tego który jest najwazniejszy. Ją prosimy o wstawiennictwo itd ale Ona Bogiem nie jest, tylko przedklada nasze prośby Bogu.
Jest najpiękniejszym wzorem kobiety, matki i napewno należy z tego czerpać aby móc stawać się coraz lepszą, świętszą kobietą matką.
Oddzielne miejsce, bo każdego kocha się osobiście i wyjątkowo , choć ani mniej, ani bardziej niż Pana Jezusa.
Ją prosimy o wstawiennictwo itd ale Ona Bogiem nie jest, tylko przedklada nasze prośby Bogu.
Jak to rozumieć ? Po co prosić o takie wstawiennictwo ? Czy Bóg nie słyszy bezpośrednio prośby, tylko ktoś mu ją przedkłada ?
Jaka jest doświadczalna różnica w wyniku pomiędzy sytuacją proszę bezpośrednio Boga a proszę poprzez prośbę wstawiennictwo ?
Czy może różnica jest taka jak pomiędzy tymi dwoma równaniami ...
2 + 2 = 4
√8 + 2 + 2 - 2√2 = 4
W końcu i tak wynik ten sam ... ?
Łatwiej jest człowiekowi prosić kogoś o pomoc [wstawiennictwo] aniżeli prosić bzpośrednio. I tak to wygląda, że proszą np. za wstawiennictwem Maryji. Oczywiście Bóg wie kto o co prosi.
Czy może różnica jest taka jak pomiędzy tymi dwoma równaniami ...
2 + 2 = 4
√8 + 2 + 2 - 2√2 = 4
W końcu i tak wynik ten sam ... ?
ja tam myslę, że to dość trafne porównanie - niektórzy potrzebują bardziej skomplikowanych równań, inni prostszych - jak to w ludzkim życiu: raz się gmatwa, a raz idzie po prostu do przodu
Szukaj dalej, a napewno znajdziesz.
Nie sądzę, abym kiedykolwiek znalazł, skoro nawet nie znam wystarczających słów by opisać . Co najwyżej mogę zostać znaleziony.
Nie sądzę, abym kiedykolwiek znalazł, skoro nawet nie znam wystarczających słów by opisać . Co najwyżej mogę zostać znaleziony. jak będziesz chciał znaleźć to i zostaniesz znaleziony, ja mam podobnie jak ty jeśli chodzi o stosunek do Maryi, a co do wstawiennictwa - Maryja pomaga tym ktorzy nie potrafią lub nie mogą "dogadać się" z Bogiem bezpośrednio.
co do wstawiennictwa - Maryja pomaga tym ktorzy nie potrafią lub nie mogą "dogadać się" z Bogiem bezpośrednio.
Gradzia - dlaczego nie zaufać lepiej temu, który oddał za nas swoje życie? Temu, który jest naszym Przyjacielem, i który nas kocha najpiękniejszą miłością?
Gradzia - dlaczego nie zaufać lepiej temu, który oddał za nas swoje życie? Temu, który jest naszym Przyjacielem, i który nas kocha najpiękniejszą miłością?
Przecież napisała, że niektórzy mają z tym problem. Ale najważniejsze jest to aby Bóg był na pierwszym miejscu a nie Maryja. Wcześniej napisałam, że serce powinno być niepodzielne i musi w nim być dobrze ustawiona hierarchia. Jak rzeczywiście Bóg będzie na pierwszym miejscu to reszta będzie też na odpowiednim, lub będzie ustawiac się na odpowiednich miejscach
Rachel napisał/a:
krzysiek_enoch napisał/a:
Gradzia - dlaczego nie zaufać lepiej temu, który oddał za nas swoje życie? Temu, który jest naszym Przyjacielem, i który nas kocha najpiękniejszą miłością?
Przecież napisała, że niektórzy mają z tym problem.
Rachel - na czym polega ten problem? Czy mogłabyś to nieco szerzej opisać?
Wydaje mi się, że problem jest spowodowany lękiem przed Bogiem. Człowiek ma pewne wyobrażenia, które uformowały się przez czas, doświadczenia. Maryja może stać się tą która prowadzi do Boga, i próbuje wskazać człowiekowi jaki jest autentyczny obraz Boga aby bezpośrednio człowiek zaufał Mu. Ona jest tylką Tą która przyprowadza do Boga.
Wydaje mi się, że problem jest spowodowany lękiem przed Bogiem. Człowiek ma pewne wyobrażenia, które uformowały się przez czas, doświadczenia. Maryja może stać się tą która prowadzi do Boga, i próbuje wskazać człowiekowi jaki jest autentyczny obraz Boga aby bezpośrednio człowiek zaufał Mu. Ona jest tylką Tą która przyprowadza do Boga.
Ale jak można bać się Boga , przecież Bóg jest miłością , prawie każda karta Biblii o tym mówi. A osobą, która przyprowadzi nas do Boga jest Jezus Chrystus , który przez Golgotę przyprowadził nas do Ojca i to On pokazuje nam jaki jest Bóg 1Tm2,5
Ale jak można bać się Boga
Normalnie. Są ludzie, którzy boją się Boga, i nie ma to nic wspólnego z bojaźnią Bożą, i doprowadzić może do nerwicy.
Biblia też mówi: "Początkiem mądrości jest bojaźń Boża"
Ale Rachel chodzi chyba o inny rodzaj lęku - o chorobliwy lęk spowodowany np. doświadczeniami z własnym ojcem, który może potem rzutować na relacje z Ojcem Niebieskim ale też z ojczymem lub teściem. Z tym, że podobny lęk może działać w drugą stronę - o tym pisała chyba Aga, która miała problem z "Matką Bożą".
Z tym, że - moim zdaniem - utrwalanie takiego nieprzyjaznego obrazu Ojca poprzez umieszczanie "Pośredniczki" nie służy niczemu dobremu. Pomijam nawet słowa o "jedynym Pośredniku - Jezusie" czy o pierwszym i drugim przykazaniu z Dekalogu. "Dobra" i "Litościwa" matka prosząca złego i zagniewanego Ojca nie ma nic wspólnego z objawieniem Prawdziwego Boga Biblii. To bluźnierstwo i urąganie Jego ogromnemu dziełu miłości. Miłości, która posłała ukochanego Syna na krzyż.
"Jakżeby razem z nim [Jezusem] nie miał darować nam wszystkiego"? - mówi List do Rzymian.
Ojciec w niebie kocha swoje dzieci - jak nikt nigdy - miłością doskonałą. I do takiego Ojca możemy przyjść, do Tronu Łaski, ze wszystkim co leży nam na sercu. Możemy przyjść "z ufną odwagą" bo Jezus - poprzez krzyż - nam to umożliwił.
Z ufną odwagą - jako dzieci i dziedzice królestwa.
Głowa do góry Rachel, Aga i inni. Nasz Ojciec w niebie nas kocha - zaufajmy Mu!
Głowa do góry Rachel
Ja z tym nie mam problemu. Nie boje się Boga. Jednak proszę o wstawiennictwo Maryję gdyż to moja patronka z chrztu. Czekam na św. Rachelę
Póki patron, który ma ci pomóc przyblizyć się do Boga nie przysłania samego Boga, to nie jest źle. Zaczełabym się o taką osobę martwić, jakby jakiś św. był przed Bogiem.
Ufam Bogu, jest mym przyjacielem, w Nim pokładam swą nadzieję. Jezus jest jedynym pośrednikiem między mną a Ojcem. Maryja jest moją Matką. Wszak Jezus powiedział: "Oto matka twoja", a ja jak ten uczeń, który "od tej chwili wziął ją do siebie" zapraszam Maryję do swego życia, aby prowadziła mnie ścieżkami Syna, aby prowadziła mnie do Jezusa.
Rachel napisał/a:
krzysiek_enoch napisał/a:
Gradzia - dlaczego nie zaufać lepiej temu, który oddał za nas swoje życie? Temu, który jest naszym Przyjacielem, i który nas kocha najpiękniejszą miłością?
Przecież napisała, że niektórzy mają z tym problem.
Rachel - na czym polega ten problem? Czy mogłabyś to nieco szerzej opisać? Pozwolę sobie coś wtrącić:
Żeby mieć dobre relacje z Bogiem jako Ojcem potrzeba mieć dobre relacje ze swoim tatą ziemskim, a nie każdy je ma; Rodziców-ojców mamy róznych i czasem oni nas krzywdzą a skoro nas krzywdzą to trudniej jest uwoierzyć ze ten który także nazywa się Ojcem będzie inny. Prawdziwe szczęście ma ten który mimo zranień doświadcza Miłosci Boga.
Czasem problem jest wynikiem jakiegoś lęku przed mężczyznami, - zwlaszcza u kobiet - który może rzutować na relację z Jezusem. Maryja jest mi slabo znana bo z moją mamą mam slaby kontakt emocjonalny, ale z Bogiem Ojcem "idzie" coraz lepiej
lub będzie ustawiac się na odpowiednich miejscach np jako figurki w europejskim parlamencie .... o czym mogłem sobie poczytać w jednym z wątków no nie przestanie mnie zastanawiać katolickie rozdwojenie jaźni
no nie przestanie mnie zastanawiać katolickie rozdwojenie jaźni
Jakie rodwojenie
Hierarchia jest a nie rozdwojenie
Przepraszam, czy możecie "zejść" z mojego świadectwa? Załóżcie sobie właściwy wątek.
Również pragnę podzielić się krótkim świadectwem. Tym razem z Jasnej Góry. Nic nie zapowiadało wcześniej tego wyjazdu, jednak tak się ułożyło, że miał on miejsce. Akurat na Jasnej Górze spotkałem spowiednika, który rozbudził we mnie nadzieję i zarazem wiarę. Nie wydarzyło się nic spektakularnego, a jednak to czego doświadczyła moja dusza to była niesamowita radość. Zawsze, gdy byłem na Jasnej Górze czułem niesamowity spokój i bliskość Maryi.
Zresztą każda pielgrzymka maryjna nawet indywidualna i niekoniecznie do sanktuarium maryjnego jest dla mnie pięknym doświadczeniem w wymiarze wiary. Czasem nawet udanie się z indywidualną (pątniczą) pielgrzymką np. pieszą bądź rowerową po to tylko, by przed drzwiami kościoła (nawet zamkniętymi) zmówić jeden dziesiątek z dala od tłumu ludzi i zgiełku jest bardziej piękniejszym przeżyciem, czego sam doświadczyłem i o czym pragnę tu również dać świadectwo. I nie musimy wtedy wymieniać żadnych naszych intencji, lecz z pokorą uznać, że Bóg i tak wie o tym, co nam leży na sercu i czego pragniemy najbardziej.
Chwała Panu. <><
Powrócę jeszcze raz do mojego świadectwa związanego z pielgrzymką do Medziugorje. Otóż mówi się o wyjątkowym klimacie modlitwy tam panującym. W istocie, nie widziałam nigdzie indziej czegoś takiego (co zresztą oczywiste - bo przecież nie mogłam widzieć w Polsce ) - ludzie idą ulicą z Różańcem w ręku i nie wstydzą się tego, że się modlą, co więcej - tam jest to zupełnie normalne. To jest miejsce modlitwy - w dosłownym znaczeniu.
Niekiedy nie chciało mi się iść na nabożeństwo przed Mszą świętą, zdarzyło mi się np zaspać, ale jak nie poszłam to jednak czułam, że coś mnie tam ciągnęło. Choć nie przepadam aktualnie za modlitwą różańcową, jednak kiedy przychodziłam na wielogodzinne nabożeństwo to czas wcale się nie dłużył. Rodziło się we mnie pragnienie modlitwy. Cały czas czuję, że chcę tam znowu pojechać. Niby nie ma w Medziugorje nic wyjątkowego, ale ten, kto choć raz pojedzie, chce tam wrócić.
Medziugorje to taka typowa wioska - utopia, gdzie czas jakby staje w miejscu. Przynajmniej ja mam takie skojarzenia - z literacką utopią.
Rzecz najważniejsza - na mojej pielgrzymce były osoby, które po raz pierwszy od bardzo wielu lat przystąpiły do Sakramentu Pokuty i Pojednania i wróciły do Kościoła
Mówi się, że ten, kto przyjeżdża do Królowej Pokoju, dostaje osobiste zaproszenie od Matki Bożej. Może coś w tym jest.
A może kawałek nieba na ziemi...
Przed chwilą wysłuchałam modlitwy zawierzenia Niepokalanemu Sercu Maryi
z ust Madzi Buczek, jako że jest to I sobota m-ca
Nie komentuje tego...........Ktokolwiek słyszał jak modli się ta dziewczyna tak cieżko doświadczona, wie co czuję.
-------------------------------------------------------------------------------------------------
O Matko, która znasz cierpienia i nadzieje Kościoła i świata, wspomagaj swoje dzieci w codziennych próbach, jakich życie nie szczędzi nikomu, i spraw, aby dzięki wspólnym wysiłkom wszystkich ciemności nie przemogły światła. Tobie, Jutrzenko zbawienia, powierzamy naszą drogę w nowym Millennium, aby pod Twoim przewodnictwem wszyscy ludzie odnaleźli Chrystusa, światłość świata i jedynego Zbawiciela, który króluje z Ojcem i Duchem Świętym na wieki wieków. Amen.
Osobista intencja;Matko !, prowadż,Matko! nie opuszczaj mnie,podnieś gdy upadnę.