UmiĹscy
Co o tym myślicie:
Ksiądz z miejscowości Pellio d'Intelvi nad jeziorem Como na północy Włoch przyjmuje sms-y z zamówieniem na mszę w domu. Wystarczy podać termin, adres i liczbę uczestników.
O 60-letnim kapłanie, który miał dosyć odprawiania mszy w pustym kościele i w ten sposób postanowił dotrzeć do wiernych, pisał włoski dziennik "Il Giornale".
Ksiądz Bruno Biotto doszedł do wniosku, że skoro parafianie unikają kościelnych ławek i ołtarza, to jego zadaniem jest dotarcie do nich i przekonanie do udziału w modlitwie. Rozwiesił ogłoszenia, podając swój numer telefonu komórkowego, na który można wysyłać sms-y z "zamówieniem" na mszę w domu lub ogrodzie.
"Wybrałem ten nowoczesny sposób kontaktowania się z wiernymi, by przede wszystkim nawiązać kontakt z najmłodszym pokoleniem, które tak właśnie się porozumiewa" - powiedział ksiądz Biotto.
Na razie nowoczesny kapłan otrzymał tylko jedno zamówienie na mszę, jak pisze gazeta, "z dostawą do domu"
Źródło: Onet
Ale przecież to może prowokować żartownisiów do wysyłania smsów...
Mogą podawać adresy ludzi, którzy wcale nie chcą zamówić Mszy...
Żenada, nawet nie zkomentuje
W ściśle określonych warunkach i w nomalnym społeczeństwie to bym zrozumiała ,ale to niewykonalne
Już lepsze jest przecież telefonowanie
Uważam to za przesadę, przyzwyczajanie ludzi do wygodnictwa.
Jak tak dalej będzie robił, to dojdzie do tego,że biskup będzie ściągany do domów, by udzielac sakramentu bierzmowania lub sakrament małżeństwa czy pierwszej Komunii będzie się przyjmować w domu, może jeszcze przy włączonym telewizorze?
Głupota totalna.
Są inne sposoby dotarcia do ludzi, czy św.Jan Maria Vianney był innym człowiekiem niż ten ksiądz i także miał podobny problem, a jednak potrafił zachęcić do uczestniczenia we mszy. Może by tak skorzystać z takich wzorów do naśladowania?
Pozdrawiam
Żenada, nawet nie zkomentuje
Zgadzam sie.
az sie plakac chce.........jak tak mozna nawet myslec.
az sie plakac chce.........
Nie ma co płakać, lepiej zastanowic się do czego zmierza dzisiejszy świat...
Do wygodnictwa, a przez to do głupoty.
Niedługo we mszy św. będziemy uczestniczyć przez sieć lub przez inne urządzenia. Przyjmowanie Komunii nie będzie nikomu potrzebne. Istna paranoja. Mam nadzieję,że Bóg do tego nie dopuści.
Pozdrawiam
Niektórzy już dzisiaj potrafią "być na Mszy" za pośrednictwem "Radia Maryja" czy TV... I nie uważają tego za coś niestosownego...
Niektórzy już dzisiaj potrafią "być na Mszy" za pośrednictwem "Radia Maryja" czy TV... I nie uważają tego za coś niestosownego...
Samo Radio Maryja zbawienia im nie da.
"Kto nie pożywa mojego Ciała i nie pije mojej krwi, nie będzie miał życia w sobie" - słowa Jezusa(mam nadzieję,że nie przękręciłem niczego, jesli tak, to przepraszam, napewno nie było to celowe).
Człowiek dąży do niszczenia relacji z Bogiem, myśląc,że te wszystkie badziewiaste urządzenia zapewnią im szczęście.
Bardziej mylić się nie mogą chyba. Niczego do nieba nikt nie zabierze,te marności pozostaną tutaj na ziemi. Dlatego wielu świętych sprzedawało cały swój majątek i rozdawało pieniądze ubogim, bo tylko w taki sposób okazują prawdziwą miłość wzgledem tych, których Bóg ukochał najbardziej.
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Trochę nie wiem czemu tak wam się sam pomysł nie podoba. Przeciez jest to sposób na rozwiązanie problemu czyli pustego kościoła. Skoro ksiądz chce odprawić mszę św. w czyimś domu czy ogrodzie, to przecież może.
Nie rozumiem czegoś takiego, że skoro ludzie odeszli od Boga, odchodzą od kościoła, to ksiądz ma siedzieć i pomstować na nich, ewentualnie ludzie na forach pisac, ze to wygodnictwo i nic poza tym, zamiast szukać sposobu ponownego przyprowadzenia ludzi do Kościoła i kościoła.
Skoro ksiądz może pojść do jednej rodziny/osoby, to może pójść do dwóch, a jeżeli będą już trzy czy cztery rodziny, to przecież może powiedzieć, że czas najwyższy odprawiać mszę w kościele.
To tylko moje refleksje odnosnie tego tekstu.
Tu chodzi o miejsce
Kościół i wszystko co w nim się znajduje należy do sacrum. A wszystko poza nim to profanum.
Sacrum to wszystko co jest wyłączone z użytku codziennego.
Ja nie jestem za tym aby ksiądz jeździł jak na zamówienie do kogoś aby odprawić Msze świętą.
To ludzie zaczynają się robić wygodni.
Na czym Eucharystia miałaby być sprawowana Na stole zaraz obok komputera
Miejsce na odprawianie Mszy świętej jest oczywiste. Kościół, kaplica, są także Msze polowe. Ale wtedy dowożony jest ołtarz polowy.
No właśnie, więc można ze sobą wziąć ołtarz polowy, żeby odprawić mszę w plenerze.
Doskonale wiem, że ludzie robią się wygodni, ale równiez widzę potrzebę docierania do nich. Pewnie problemu by nie było, gdyby ksiadz wysylal sms-y z zaproszeniem na msze św.
Problem nie leży w miejcu. Wielokrotnie uczestniczyłem we Mszy Św
odprawianej w prywatnym domu. Prezbiter przynosi ze sobą wszystkie naczynia, wino, niekonsekrowane hostie. Stół nakrywamy białym obrusem, stawiamy krzyż, świecę, siadamy przy stole i odbywa się eucharystia. Tyle, że nie odbywa się to zamiast Mszy oprawianej w kaplicy. Ot, raz na miesiąc w dzień powszedni Msza na zakończenie naszego spotkania odprawiana przez naszego asystenta. Tu problem jest taki, że odbywa się to zamiast, że wierni nie chodzą do kościoła. I mozna się burzyć, ale jakie jest rozwiązanie?
Wiesz Karol Wojtyła także odprawiał Mszę Świeta na kajaku. I nikt nic mu nie mówił.
Tylko ja nie jestem za tym aby ludzi tak przyzwyczajać. Ze do kościoła nie musza bo Ksiadz sam do nich przyjdzie.
Tylko ja nie jestem za tym aby ludzi tak przyzwyczajać. Ze do kościoła nie musza bo Ksiadz sam do nich przyjdzie.
Tylko że my chyba mamy do czyniena z innym przypadkiem - że ludzie do kościoła po prostu nie chodzą. Więc skoro ludzie nie chodzą do kościoła to czemy kościół nie może przyjść do ludzi, żeby, tak jak pisałem wcześniej, potem ci ludzie znów zaczęli chodzić do kościoła.
Ludzie są wygodni. Nawet bardzo. Jesli teraz nie chodzą bo im się nie chce, i ksiądz do nich przyjdzie to nie wiem czy będzie to impulsem do tego aby potrzem zaczęli chodzić. No bo niby dlaczego jeśli Ksiądz może przyjechać.
No bo niby dlaczego jeśli Ksiądz może przyjechać.
Ale to jest podobnie jak w przypadku ludzi, którzy w ogóle do kościoła nie chodzili. Ktoś do nich przyszedł ze Słowem, zaczeli słuchać i wstąpili do Kościoła i kościoła. Jeżeli człowiek dojrzewa w wierze to kiedyś dojdzie do tego, żeby ten czas mszy św. w pełni poświęcić Bogu, to trzeba pójśc do kościoła, żeby swój bałagan zostawić.
W sumie racja... czasami ktoś nie chodzi na Mszę, bo nie chodzi...
Nie chce się nawracać, nie chce słuchać słowa Bożego, albo po prostu ma tzw. "lenia" i nie chce mu się iść w niedzielę do kościoła...
A gdy będzie możliwość "zamówienia" Mszy u siebie w domu... to możliwe, że ktoś taki skorzysta... Przypadków nie ma... Może Bóg pokaże mu swoją miłość właśnie wtedy w taki sposób, że zrozumie...
Jest taka opcja... że to coś da... i oby dało...
Ludzie nie patrzą na mszę św. pozytywnie, nie myslą "idę tam, aby dostać coś wspaniałego i niezastąpionego". Traktują to jako przykry obowiązek, jako "ofiarę" ze swojego wysiłku i czasu, od której Bóg uzależnił nasze zbawienie [choć mógłby był przecież wymyśleć coś bardziej "praktycznego"...]
To świadczy o tym, jak "zewnętrzna" koncepcja zbawienia opanowała całe zachodnie chrześcijaństwo, nie tylko protestantyzm. Zbawienie, to jakoby "zmiana nastawienia Boga z zagniewanego na przychylne". No iteraz jest już problemem wtórnym, czy tę "zmianę nastawienia" uzyskuje się za pomocą mszy św. [katolicy], czy też ufnego aktu wiary [protestanci]...
No, a może ktoś ma jeszcze lepszy pomysł ? [charyzmaty ? - uczynki miłosierdzia ? - ofiary pieniężne ?]
W ten sposób gubi się istota rzeczy. Z zbawieniu nie chodzi już o to, aby dać się Bogu przemienić i dzięki temu osiągnąć szczęście, ale o to, aby "załatwić problem z Bogiem", który człowiekowi nie chce z jakichś powodów "odpuścić". No i wtedy dąży się do tego, aby "załatwić to" możliwie najmniejszym kosztem.
Niestety zachodznie chrześcijaństwo upadło aż tak nisko [co do wschodniego problemy są nieco inne, choć też niemałe] - i trudno się dziwić, że w takim kontekście taki np. buddyzm może stać się ździebko atrakcyjniejszy...
Sam kiedyś [dawno temu] rozumowałem podobnie - ale rozwiązaniem nie jest "msza na zamówienie", ale spowodowanie zupełnej zmiany perspektywy, ukazanie "atrakcyjności" chrześcijańskiego zbawienia jako czegoś co przewyższa to co mogę sam osiągnąć, a nie przede wszystkim jako czegoś, co chroni mnie od Bożej sprawiedliwości. A to już jest znacznie trudniejsze niż przyjmowanie prywatnych zamówień....
Sam kiedyś [dawno temu] rozumowałem podobnie - ale rozwiązaniem nie jest "msza na zamówienie", ale spowodowanie zupełnej zmiany perspektywy, ukazanie "atrakcyjności" chrześcijańskiego zbawienia jako czegoś co przewyższa to co mogę sam osiągnąć, a nie przede wszystkim jako czegoś, co chroni mnie od Bożej sprawiedliwości. A to już jest znacznie trudniejsze niż przyjmowanie prywatnych zamówień....
Właśnie to miałem na myśli pisząc o tym, że taki człowiek wraz ze wzrostem w wierze to pojmie i zacznie właśnie patrzeć na mszę św. z innej perspektywy. Zatem nie widze nic złego w tym, że ksiądz wymyśla mszę na sms-a, bo od czegoś trzeba zacząć.
Ale to może właśnie utrwalić niewłaściwy stosunek do Boga !...
Lepsze byłoby może ogłoszenie - jeśli chcesz porozmawiac z księdzem o swoich problemach życiowych, wyslij sms...
Czy w ten sposób msza św. nie staje się jeszcze bardziej pusta i pozbawiona istotnego znaczenia, czy nie dewaluuje się ponad dopuszczalną miarę ?
Jeśli jest to "źródło i szczyt", to chyba nie wolno czynic z niej jakiegoś dodatku do ogródkowego grilla...
Ale to może właśnie utrwalić niewłaściwy stosunek do Boga !...
Lepsze byłoby może ogłoszenie - jeśli chcesz porozmawiac z księdzem o swoich problemach życiowych, wyslij sms...
Czy w ten sposób msza św. nie staje się jeszcze bardziej pusta i pozbawiona istotnego znaczenia, czy nie dewaluuje się ponad dopuszczalną miarę ?
Jeśli jest to "źródło i szczyt", to chyba nie wolno czynic z niej jakiegoś dodatku do ogródkowego grilla...
Masz rację, msza to nie jest cos, co można prawować w domu parafianina. Mozna jednak wybrac się do domu parafian, by podyskutować na takie tematy dotyczące mszy,co im przeszkadza w chodzeniu, ale odprawianie mszy w domach to lekka przesada.
Jakoś J.M.Vianney poradził sobie z parafianami, chociaż takze nie chodzili na poczatku jego przybycia.
Może bardziej zaufac Bogu trzeba i się modlić,anie robić taką szopkę.
Pozdrawiam