ďťż
Strona początkowa UmińscyGiertych i jego "ankieta majaca pomóc dziewczyną w ciążPoważny Problem (spóźnione rekrytacja)- proszę o pomoc.Czy woda święconą można pomoc Duszom Czysccowym ?Aby pomóc w głoszeniu imienia Pana potrzeba niewieleProszę fanów sportu o pomoc :)Samookaleczanie - daj sobie pomócKto kocha kotki i może pomóc?Czy to rzeczywiście pomoc Kościołowi?Chcesz pomóc?Pomoc potrzebującym
 

Umińscy

Mam od ponad pół roku spory problem ze swoją "wiarą". Czasem nie daję sobie z tym rady. Wpadam wtedy w olbrzymiego dołka, nie nadaję sie do niczego. Myślałam, że przejdzie mi to z czasem, ale robi się coraz gorzej. Postanowiłam więc poszukać pomocy u ludzi, którzy orientują się w temacie. Byłabym bardzo wdzięczna, gdybyście pomogli mi odnaleść swoją wiarę. Zależy mi na tym, ale sama sobie nie poradze. Za dużo chyba myślę. Zadaję sobie tysiące pytań, które jedynie zaprzeczają istnieniu Boga i życia wiecznego. Czy istnieją jakiekolwiek dowody?? Jakieś znaki??
Wiele osób radziło mi bym zaufała Bogu, modliła się do niego, lub poszła do kościoła. Niestety to mi nie pomaga;(. Nie wiem już co robić...


Wiara jest czymś, co ma kztałtować nasze wnętrze, Szpreraczu
"Błogosławieni, którzy nie widzieli a uwierzyli".
Najlepszym zaś dowodem przekonującym mnie o słuszności tego, co głosi Kościół jest obserwowane tego, co dzieje się z ludźmi po odrzuceniu Wiary...
Na tą młodzeż szwendajacą się bez celu i bez konkretnych zasad - szukającej zaczepki bądź jakiego kolwiek celu w życiu ...
- sądzę że żaden inny dowód na słuszność słów Chrystusa i nauczania Kościoła nie jest potrzebny...
Polecam lekturę Pisma Świetego (szczególne zaś Nowego Testamentu).
Przepraszam że od tego zacznę, ale ile masz lat? Przehodziłam dokładnie to samo co ty jakieś dwa lata temu i wcześniej też kiedyś, pewnie wróci jeszcze.

Bo najlepsze jest to żę jak taki okres przetrwasz przy Bogu, mimo wszystko, to on minie...

[ Dodano: Pon 26 Gru, 2005 01:07 ]

Zadaję sobie tysiące pytań, które jedynie zaprzeczają istnieniu Boga i życia wiecznego. Czy istnieją jakiekolwiek dowody?? Jakieś znaki??
Może przelejesz swoje pytania na FORUM i jakoś razem na nie odpowiemy

Pozdrawiam Cie serdecznie
3maj się ciepło bedzie dobrze


Szperaczu, obiecuj ęmodlitwę. Ten czas jest potrzebny, nazywa się "pustynią", każdy z nas przez to przechodzi, jedni rzadziej, jedni częściej... dobro tego czasu docenia sie niejako "po fakcie" Życzę wiele szczęścia, jeśli nie chcesz na forum - aczkolwiek wtedy więcej osób może pomóc - to napisz na PW

W tym czasie warto poszukać jekiejś osoby, która jest doświadczona w formacji duchowej i po prostu na bieżąco z nią rozmawiać... jakiś kapłan, zakonnik... mi to bardzo pomaga Zawsze
Każdy kto wierzy, a na pewno wielu ma liczne wątpliwości. Są godziny ciemne i jasne. Są takież dni i lata...

Wazne aby starać sie rozwiewaźć swoje wątpliwości i prosić Boga o pomoc, chociaz w takich chwilach jest to bardziej niz trudne.

Zapewniam o modlitwie.
Jeśli nie będziesz próbowała przy Bogu przetrwać tego czasu, to będzie jeszcze gorzej... Nie da się teraz stanąć z boku i poczekać aż wszystko samo minie i znowu będzie lepiej... Bo wtedy bardzo prawdopodobne, że odejdziesz całkowicie... stamtąd już ciężej jest wrócić... A zwykle mija nawet jako taka potrrzeba powrotu do Boga... Mówię z autopsji, jednak trochę ogólnikowo... Ludzie sa różni...
Mam 18lat Moniczko, a mój problem nie jest dużo młodszy:/. Wciąż odchodzi i wraca. Teraz ciągnie się od śmierci Naszego Papieża. Wszystko, co wtedy się wydarzyło strasznie we mnie namieszało.
Nie mogę zrozumieć czemu Bóg stworzył nasz Świat takim skomplikowanym? Wszystko jest sterowane prawami natury- biologii. Trudno odnaleść tu rękę Boga. Nie potrafię też pojąć, po co Bóg stworzył tyle gatunków i podgatunków zwierząt?? Po co istnieją owady i pasożyty, które w żaden sposób nie są przydatne dla ludzi i natury? Czemu akurat my jesteśmy wybrańcami? Tak mało różnimy się od zwierząt, praktycznie nimi jesteśmy. Poza tym Ziemia jest jedynie pyłkiem we wszechświecie a Bliblia o tym nie wspomina. Czemu musimy oddychaś i jeść, a podobno mamy być tworem idealnym? Czy nasze decyzje, ruchy i wszelkie inne czynności nie są sterowane przez mózg- kolejny twór natury? Co dzieje się z nienarodzonymi dziećmi, które umierają? Skąd wzięłą się nasza wiara, skoro Bóg nie daje nam żadnych znaków? A co z ewolucją? Od kąt uważa się nas za ludzi (od kiedy mamy nieśmiertelną dusze?)?
Dużo pytań. Wiem, że wiekszość z nich może zabrzmieć bezsensownie i dziecinnie, ale właśnie takie "głupotki" mnie męczą:/.
Jak nie tego, to obawiam się jak to będzie "po tej drugiej stronie"... Czy będziemy odczuwać wieczną radość? Ale taki stan kojarzy mi się odrazu z Matrixem- stanem samooszukania, odurzenia. Czy będą przy nas nasi bliscy? Czy nasza ziemska płeć ma znaczenie po śmierci? Po co wogóle Bóg rozdzielił nas na mężczyz i kobiety?
Jeśli ktoś miał cierpliwość doczytać ten post aż do tego momentu, mimo czasem załamującej treści, to pewnie rozumie juz bezsensowność mojego pryzpadku..:/. Nadaję się chyba na pacjentkę jakiegoś zakładu zamkniętego.
Czasem szukam nadzieji w opowieściach osób, które przeżyły śmierć kliniczną lub w potwierdzonych przez kościół cudach (np. objawieniu Matki Boskiej w Fatimie). Ale to juz takie łapanie się brzytwy.

Nie mogę zrozumieć czemu Bóg stworzył nasz Świat takim skomplikowanym?

To tylko świadczy o boskim geniuszu Człowiek tak precyzyjnie działającego świata nie umiałby stworzyć

SZperacz, miałam podobnie, natłok myśli...

Wiesz co zrób? Spisz sobie te pytanie, bardzo porządnie, i szukaj od pwoiedzi PO KOLEI. Nie wszystkie na raz bo powstaje mętlik.

I myślę że jak jeden konkretny temat dasz na forum jako nowy temat, to wspólnie pomożemy Ci znaleźć odpowiedź.

I miej nadzieję... W takich chwilach szczególnie jej brak, ja to wiem! UFAJ że On jest przy Tobie SZCZEGÓLNIE wtedy gdy Go nie czujesz.

Przeczytaj sobie mój podpis na koniec.

Pozdrawiam.

Z modlitwą

Monika

[ Dodano: Wto 27 Gru, 2005 00:02 ]
Mam spore braki w lekturze:/. Przeczytam Biblie. Może sama odpowiem sobie na niektóre pytania, a przynajmniej będę je lepiej zadawać:).
To co piszesz Offco, to piękna wizja i mam nadzieję, że prawdziwa, ale mój głupio racjonalny móżdzek cały czas musi doszukiwac się logiki. Wiara do najlogiczniejszych nie należy(?).
Słyszałam o encyklice Jana Paweła II- "Fides et ratio"- "Wiara a rozum". Nie czytałam jej jeszcze, ale podobno warto. Może ktoś słyszał coś na jej temat?
Spisanie pytan, to fajny pomysł. Będę musiała tak zrobić, bo już zdąrzyłam się nieźle zaplątać:/. Dzieki Moniczko:).

To co piszesz Offco, to piękna wizja i mam nadzieję, że prawdziwa, ale mój głupio racjonalny móżdzek cały czas musi doszukiwac się logiki.

Nie martw się, mój też się bardzo często doszukuje w tym wszystkim logiki I wcale nie głupi racjonalny móżdżek, tylko genialny twór myślący


- "Fides et ratio"- "Wiara a rozum". Nie czytałam jej jeszcze, ale podobno warto. Może ktoś słyszał coś na jej temat?


Ja czytałam i uważam że warto.

W ogóle w tamtym czasie dużo czytałam.

[ Dodano: Wto 27 Gru, 2005 13:48 ]

Gdyby nie była logiczna, za nic bym nie uwierzyła.

Nie powiedziałabym Moniczko. Tak znowu do końca nie jest logiczna. Gdyby była, nie byłaby wiarą
Gdybyśmy wszystko mogli zapisać w równaniach, wzorach i schematach, gdzie byoby miejsce na zaufanie, tajemnicę A w tajemnicy jest piękno, możemy poznać wykres zapachu, rozpisać pierwiastki nektaru, ale czy wiedząc to lepiej poczujemy zapach fiołka
W tego problemach wiary może chyba pomóc doświadczenie żywej więzi z Bogiem. Może pomóc wyjazd na rekolekcje zamknięte, rozmowa z księdzem/zakonnikiem, uczestnictwo we wspólnocie religijnej...
Gdy Papież przechodził do Domu Ojca to Jego świadectwo życia i wiary bardzo pomogło mi w moich pytaniach o życie wieczne, widziałam wtedy że smierc nie jest koncem, że przechodził, a nie odchodził do nowego życia z Bogiem w niebie.


Tak znowu do końca nie jest logiczna. Gdyby była, nie byłaby wiarą
Przecież rozum i wiara wzajemnie się nie wykluczają. Można zadawać pytania odnośnie istnienia Boga, zycia wiecznego i szukać na nie odpowiedzi, choć pewne prawdy wiary pozostaną tajemnicą niezgłębioną rozumem.
Rozmawiałam już z księdzem, ale nie wiele się dowiedziałam. Na większość pytań odpowiedział, że "kościół nie odnalazł jeszcze odpowiedzi na to pytanie". Powiedział też, że wiara bez pytań nie jest właściwa i moje "poszukiwanie" jest czymś naprawdę wspaniałym...:/
Nie wiem czy tak bym to określiła...
A co myślicie o opowieściach ludzi, którzy przeżyli śmierć kliniczną? Niektóre historie przypominają s-f:), ale większość jakoś się ze sobą łączy. Wszyscy mniej więcej widzą i przeżywają to samo. Czy to może być jedynie wytwór naszej wyobraźni?
Zawsze się zastanawiałam co się dzieje po śmierci z ludzmi naprawdę złymi. Nie wierzę w diabła, piekło i palące płomienie. Podobno do "piekła" trafiają tylko Ci, którzy na prawdę tego chcą. W takim razie, co dzieje się z kimś kto nie chce tam iść a nie zasłurzył na Niebo? Czyściec? Ale czemu np. bezwzględny seryjny morderca ma stać w kolejce zaras obok drobnego grzesznika? Wszystko pewnie wyjaśnione jest w Biblii, więc przepraszam za moją niewiedze.


Nie powiedziałabym Moniczko. Tak znowu do końca nie jest logiczna. Gdyby była, nie byłaby wiarą


Wiara nieskończenie przerasta rozum, prawdy wiary nie są do pojęcia dla ludzkiego rozumu. Rozum może je zglębiać tylko do pewnych granic, całości pojąć nie może. Ale nigdzie nie ma sprzeczności między logiką i wiarą, tyle że wiara nieskończenie przerasta logikę.

To moje zdanie. Luźne wnioski na podstawie Fides et ratio. Ale pewnie można zinterpretować inaczej. Najlepiej poczytać samemu i wyciągnąć własne wnioski

[ Dodano: Wto 27 Gru, 2005 22:58 ]

Nie wierzę w diabła, piekło i palące płomienie.

Hmmm... Możesz mi to wytłumaczyć?
Ludzie często wierzą dosłownie w to co usłyszą w kościele, albo z innych źródeł. Wyobrażają sobie piekło jako wielkie ognisko a diabła jako czerwonego ludzika z widłami gnębiącego grzeszników... Tak przynajmniej mi się wydaje. Ja nie wierzę w taki obraz, ale nie wyobrażam sobie jak może ono wyglądać w rzeczywistości. Kiedyś ksiądz tłumaczył nam, że jest to miejsce zdala od Boga, gdzie nie czujemy jego miłości i tęskniąc za nią cierpimy z samotności. Bardziej coś takiego jestem w stanie sobie wyobrazic.
Acha, bo już się wsytraszyłam, że w szatana nie wierzysz
No cóż, pewnie nie wygląda to tak, jak opisują "bajeczki" dla dzieci, jednak wiele można się dowiedzieć z Biblii jeśli chodzi o piekło i w sumie jest mowa o ogniu. Niemniej tym największym cierpieniem nie jest ból smażącego się na wolnym ogniu ciała, ale własnie cierpienie związane z wiecznym lękiem, trwogą, samotnością, tęsknotą i chyba... okropnie gnębiącymi wyrzutami sumienia.

jest to miejsce zdala od Boga, gdzie nie czujemy jego miłości i tęskniąc za nią cierpimy z samotności. Bardziej coś takiego jestem w stanie sobie wyobrazic.

I prawidłowo, bo to jest nauczania kościoła, z tym że on definiuje piekło jako STAN raczej niż miejsce - chyba.
Najgorsze jest to, że czym dłużej słucham ludzi i obserwuje to co robią, to coraz mniej wierzę w cokolwiek. Są kłótliwi i zakłamani ( w wiekszości). Niebo wyobrażam sobie jako miejsce pełne harmonii i spokoju. Ludzie ze swoją mentalnością nie pasują mi do tego obrazka:/... Czy po tej drugiej stronie nagle staniemy się lepsi?
Ten temat powinien brzmieć: "1001 pytań i odpowiedzi":).
Nie wiem jak sobie poradzic z moimi wątpliwościami... Nawet szukanie odpowiedzi na moje pytanka jest jedynie próba schowania na chwilę strachu do kieszeni . Wasze odpowiedzi pomogły mi na jakiś czas, ale to i tak wraca. Musze chyba doświadczyć jakiegoś cudu:(...
Spotkaliście już podobny przypadek? Jak sobie radzą ludzie z problemami podobnymi do mnie?

[ Dodano: Sro 28 Gru, 2005 01:14 ]

Nie wiem jak sobie poradzic z moimi wątpliwościami... Nawet szukanie odpowiedzi na moje pytanka jest jedynie próba schowania na chwilę strachu do kieszeni .
Spotkaliście już podobny przypadek? Jak sobie radzą ludzie z problemami podobnymi do mnie?



SZperaczu ja Ci już odpowiedziałam. Trzeba szukać odpowiedzi KOLEJNO na pytania. Tak tylko popadasz w przygnębienie i utrudniasz udzielenie sobie pomocy.

Ulegasz negatywnym emocjom, za bardzo...
Zaufaj Bogu pomimo tych emocji.
Nie pozwól aby nastrój przygnębiebia Tobą kierował.
I wierz mi, wielu ludzi ma podobne pytania. To co ja Ci radzę to nie tylko moje rady. Takich rad mnie kidyś udzielono. Pomogły. A też myślałam że Ci którzy mi radzą zwyczajnie bredzą.

Spróbuj robić to co Ci radzimy bo wierz mi że samo stwierdzanie że nie ma Nadziei i że wszystko nie ma celu na pewno nic Ci nie pomoże.

Raz jeszcze: nie ufaj za bardzo emocjom. To TYLKO emocje.

[ Dodano: Sro 28 Gru, 2005 09:20 ]
Mała opowiastka dla Ciebie Szperaczu:

Kiedyś św. Augustyn rozmyślał, filozofując i kombinując na temat Trójcy Świętej. Bardzo chciał pojąć Jej istotę.
A więc spotkał któregoś razu święty Augustyn w czasie rozmyślań o Bogu i przechadzki po plaży małego chłopca, który bawił się w piasku. Malec wykopał dół w ziemi i naczyniem, które przy sobie posiadał czerpał wodę z oceanu i wlewał ją do dołka w ziemi. Zaciekawiony Augustyn przystanął i spytał "Dziecko, co robisz?" Na to chłopiec odpowiedział: "Mam zamiar przelać całą wodę z oceanu do tego dołka." Na co Augustyn wielce zdziwiony pomysłem dziecka odrzekł "Ale to przecież niemożliwe! Jak tak wielką wodę zdołasz przelać do tak małego dołu?!" Chłopiec odparł mu na to "Prędzej przeleję całą wodę z oceanu do tego dołka, niż ty pojmiesz w pełni Boga."
I tak to właśnie jest
Szperacz

W jakim wieku jestes ...abym mogl ci odpowiedziec na twoj problem
Szperaczu !
Mam dość prostą i jednocześnie bardzo skuteczną receptę na tego typu problemy.
Zważ na jedno - iż "zagryzanie" się własnymi problemami na pewno nie pomoże - a na pewno zaszkodzi.
Zatem - jeżeli jesteś w naprawdę trudnej sytuacji w której nie wiesz co zrobć bo przerasta ona Twoje siły - radzę uśmiechnąć się i przestać czymkolwiek przejmować. Przecież - co Ci zaszkodzi odrobina humoru (choćby 'czarnego' )
do tego - modlitwa.
Wiesz jak wiele razy dzięki temu udało mi się znaleźć rozwiązania "nierozwiązywalnych" problemów
Aż sam się dziwie, jak to ładnie funkcjonuje.
A rozwiązanie mechanizmów tego mojego 'sposobu" jest proste - nie "zagryzasz się" problemem zaczynasz trzeźwo myśleć.
Do tego modlitwa w której jest nieprawdopodobna wręcz siła ...