ďťż
Strona początkowa UmińscyChcesz być milionerem? Wymyśl sobie własną religię...Eschatologiczny miesiąc - rzecz o wypominkachŻycie zakonneCo Wam więcej dało?Harley DaysOff - topicKochać bez grzechu - artykułAnkieta dla DDARekolekcje w Sanktuarium Miłosierdzia BoĹźego w KrakowiePropozycje co do forum
 

Umińscy

Zastanawiam się czy Franciszkanie Reformatorzy mogą posiadać dobra własne,św.Franciszek nakazał w regule Klasztoru aby żaden z braci nie posiadał nic prócz odzienia,małego brewiarza i różańca,tymczasem chyba trochę jest inaczej zauważyłam że Franciszkanin z Klasztoru do którego uczęszczam posiada swój samochód,nie mówiąc już o nałogu palenia papierosów,czy może coś się w regule tak bardzo pozmieniało? czy Franciszkanie nie powinni brać przykładu ze św.Franciszka? nie wiem czy to odp.dział na ten temat ale mam nadzieję ze tak.



że Franciszkanin z Klasztoru do którego uczęszczam posiada swój samochód,nie mówiąc już o nałogu palenia papierosów,
A skąd wiesz, że to jego prywatne auto?
Wydaje mi się, że o papierosach to raczej w regule nic nie ma. No i jak palenie ma się do posiadania dóbr?
żeby palić papierosy to trzeba je mieć czyli posiadać coś na własność. a po drugie samochód stoi pod klasztorem odkąd przybył ów zakonnik i tylko on jeżdzi nim więc wydaje mi się że jest jego. Osobiście bardzo lubię tego zakonnika i dlatego wstrząsnął mnie jego widok palącego przed Klasztorem,po prostu zrobiło mi się trochę przykro że Zakonnik którego szanuję ma nałóg
Co do palenia - masz absolutną rację. W Polsce się z tym nie spotkałam aż tak jawnie, tzn. owszem, znałam zakonników, którzy palili, ale przynajmniej się z tym nie obnosili
Tymczasem wystarczy pojechać na jedno z europejskich spotkań związanych z młodzieżą franciszkańską/przyjaciółmi św. Franciszka/etc., a zobaczy się wielu braci stojących wśród swoich współbraci i młodzieży, w habitach i palących... Zachodnie rozluźnienie obyczajów?
Dla mnie to bardzo gorszące. Muszę przyznać, że początkowo starałam się nie wtrącać, ale ostatecznie jednego braciszka napomniałam, bo po prostu nie wytrzymałam milcząc... Problem w tym, że dla wielu z nich to po prostu norma i nie widzą w tym nic zdrożnego. O tempora...

A co do samochodów Bilziałko, wzrastałam w duchowości franciszkańskiej i z franciszkanami byłam (wciąż jestem) blisko związana Zapewniam, że w Polsce zakonnicy nie mają swoich własnych samochodów Może być tak, że w klasztorze jest 4 braci i są 4 samochody, gdzie jeden brat zawsze jeździ jednym samochodem, ale nie jest to jego własność, tylko zakonna, przypisana do użytku w konkretnym klasztorze. Kiedy franciszkanin zmienia klasztor - autko zostaje, a w nowej placówce brat dostaje nowe, albo i nie

Bilziałko... A może odważyłabyś się napomnieć tego zakonnika? Oczywiście trzeba pokombinować w jaki sposób, żeby go nie urazić, ludzie często nie potrafią przyjmować napomnień, szczególnie od młodszych i to kobiet Jest takie powiedzenie: "nie ucz księdza..." No, ale może jednak?


chętnie bym go napomniała ale osobiście chyba się raczej nie odważę,staram się o adres e-mailowy do tegoż Klasztoru gdyż str.internetową mają nie aktualizowaną od 1-2 lat i może wtedy chociaż napiszę coś temuż zakonnikowi,może się'' opamięta'' i raczy zwalczyć ten nałóg.Franciszkanin ten zawsze mówi to co myśli,jego kazania nie są przy tym nudne jak niektórym się to zdarza i nie kryje się widać ze swym nałogiem.Może wypadało by się za niego pomodlić aby zwalczył w sobie tą wadę.

żeby palić papierosy to trzeba je mieć czyli posiadać coś na własność.
To jeszcze nie pozwól mu jeść, też jedzenie trzeba posiadać. A może ktoś znając jego słabość, codziennie mu kupuję i częstuje?

Wywyższania się? Z której strony?

Czyli każde napomnienie jest osądem?
Sant, czym innym jest sytuacja, w której ktoś jest w nałogu, nie kryje się z tym specjalnie udając świętoszka, ale też nie afiszuje się z tym.
Ja byłam świadkiem sytuacji, w której kilku zakonników w habitach wychodzi przed dom rekolekcyjny (w którym trwa europejskie spotkanie młodzieży franciszkańskiej, więc jest mnóstwo młodych osób, czerpiących wzorce z habitowych) i przed głównym wejściem, śmiejąc się i gadając - palą. To jest ok? ;|
Wiadomo że zakonnik też człowiek ale chodzi o to że pouczają nas z ambony aby nie trwać w nałogu bo to grzech a tymczasem zakonnik sam jest w nałogu i jego to niby nie można upomnieć? Sant palenie papierosów to nie jedzenie,nie jest to konieczne,da się bez tego żyć w przeciwieństwie do dymku papierosowego.

Czyli każde napomnienie jest osądem?
Sant, czym innym jest sytuacja, w której ktoś jest w nałogu, nie kryje się z tym specjalnie udając świętoszka, ale też nie afiszuje się z tym.

Oczywiście że nie każde napomnienie jest osądem, ale w przypadku palenia? Wiadomo, że paląc papierosy szkodzi się swojemu zdrowiu (podobno- ale myślę, że to prawda), jednak przecież palący o tym doskonale wie. I mimo to pali. Więc czyni to z pełna świadomością, a skoro tak robi, to znaczy, że jest jakiś powód palenia. Jakieś dobro. Nie wiem jakie, ale jeśliby było tylko zło, po palacz by nie palił. Zwracając mu uwagę zakładamy że on o tym nie wie, że trzeba go pouczyć, tzn że, że.... uważamy go za idiotę. I wtedy owszem, należy zwrócić uwagę. Przecież tych mniej mądrych od nas, należy uczyć. Ale to juz wynika z osądu, że on jest mniej rozumny od nas.

Natomiast - co znaczy afiszowanie? - że pali publicznie? To co ma jak uczniak w toalecie, kryjąc się? To dopiero będzie obłuda. A w dodatku co ma wspólnego palenie lub nie ze świętością lub jej brakiem? To już nasza projekcja na świętość.


czyni to z pełna świadomością, a skoro tak robi, to znaczy, że jest jakiś powód palenia. Jakieś dobro. Nie wiem jakie, ale jeśliby było tylko zło, po palacz by nie palił
Sant
A jak alkoholik pije na umór, to też znaczy, że wynika z tego jakieś dobro?
To nałóg, i tyle. Wielu palaczy bardzo chętnie by przestało palić, ale zwykle jak się zorientują, że są w nałogu - jest już za późno.

Napomnienie nie ma być wykładem na temat szkodliwości dymu tytoniowego, bo takie napomnienia są nadrukowane na każdej napoczętej przez palacza paczce. Każdy przecież wie. Moim zdaniem powinno raczej zwracać uwagę: gorszysz, dajesz zły przykład, nie pracujesz nad sobą. Brak pracy nad sobą i akceptowanie nałogu to już grzech.

Myślę, że wiesz, o co chodziło w poprzednim poście Nie o krycie się po toaletach, ale zwykłe poczucie, że to, co robię, nie jest dobre, więc skoro już to robię, to przynajmniej nie chcę gorszyć innych. Gdyby jakiś zakonnik był w nałogu palenia marihuany, pewnie byś widział różnicę pomiędzy staniem przed głównym wejściem ze współbraćmi w habitach i towarzyskim przypalaniu skręta, a zapaleniem gdzieś z tyłu budynku, skoro już nie mogę wytrzymać.
Oczywiście śmiech i gadanie to nie grzech
Ani alkoholizmu ani narkomanii nie można porównywać z nikotynizmem.

Ani alkoholizmu ani narkomanii nie można porównywać z nikotynizmem. Te nałogi jak i palenie są przyczyną śmierci, ja w momencie chrztu wodnego od razu zostałem uwolniony z nałogu palenia, dla mnie to był priorytet, nie wyobrażałem sobie bycia człowiekiem nowonarodzonym z nałogiem palenia papierosów. A paliłem około 30 fajek dziennie
Tak, to prawda, nie można wprost porównać nikotynizmu z alkoholizmem, ale nie zmienia to faktu, że nikotynizm również zabija.
Powiem tak... Ja również słyszałam o przypadkach, gdzie Jezus przy jednym sakramencie uwalniał z nałogu, z którym walczono bezskutecznie latami. Mnie samą zresztą też uwolnił od 2 nałogów przy pierwszej spowiedzi św. po nawróceniu Jedna szczera spowiedź i freedom

Powiem też, że szatan bardzo się cieszy, kiedy ktoś pali. To śmiesznie brzmi, bo i skąd ona to może wiedzieć... No niestety może Znałam kiedyś pewien bardzo "mocny" przypadek, który nie pozostawia ku temu żadnych wątpliwości. Wiele razy też Pan w proroctwach wzywał do rzucenia nałogu palenia i zapewniał, że On doda siły, łaski.

A co do moralizmu...
Może być też tak, że zakonnik naprawdę chce ze wszystkich sił podobać się przede wszystkim Jezusowi, i na modlitwie przemyśli sprawę, Pan da mu zrozumieć, że naprawdę gorszy innych, i przede wszystkim niszczy samego siebie, da mu łaskę wyjścia z nałogu. Dla Jezusa nie ma nic niemożliwego, kwestia rzucenia palenia to śmiesznie mała rzecz, w porównaniu z Jego cudami

sant napisał/a:
Ani alkoholizmu ani narkomanii nie można porównywać z nikotynizmem.
Te nałogi jak i palenie są przyczyną śmierci
Dawać znak równości pomiedzy piciem, narkotykami czy paleniem nie sposób. Sprawa taka że każde niszczy tylko w zdecydowanie innym tempie.

Co do samego tematu to Apostołowie też popełniali błędy i też nie zawsze wszystko im wychodzilo. Wiec może zamiast gadać po prostu sie pomodlić za kaplanów?[/quote]

Oczywiście masz racje,należy się pomodlić(tak jak już napisałam wcześniej) za takowego kapłana oraz za wszystkich którzy mają problemy z nałogiem. Bóg mu pomoże rzucić ten nałóg o ile sam zakonnik będzie tego bardzo chciał.