UmiĹscy
Zastanawiam się, czy sennik to ta sama dziedzina co horoskopy i astrologia. Wydaje mi się, że tak. Natchnęła mnie na ten temat siostra, której starałem się wyperswadować to. Niedobra siostra
A co Wy myślicie o sennikach?
Ta sama dziedzina co astrologia
W pewnym sensie tak, bo niby senniki sa układane na podstawie układu gwiazd i tym podobne. A poza tym moje zdanie na temat senników... Totalna BYZYDURA
Jeśli się sprawdzi to tylko przypadek.
Tzn. sennik w znacznieu gotowe wyjasnienia snow?
Ja z doswiadczenia wiem, ze sny sie nie sprawdzaja. Najczesciej sni mi sie to, o czym myslalem wieczorem, albo mocno podczas dnia przezywalem lub towarzyszyly temu duze emocje. Czyli np.:
- jesli gralem do 3ciej w nocy w jakas gre na kompie, to czasami wcielam sie w role ktorejs ze stron i "gram" we snie dalej :]
- jak mialem rankde lub umowione wczesniej spotkanie z przyjaciolka lub kims waznym (jakos spotkania z kolegmai takiego wplywu na mnie nie maja ) -> jakies fajne sny (nie erotyczne, zeby mnie o zbytnie perwersje nie posadzac) z udzialem tych osob mam
- duzy stres w szkole -> to jakis koszmar
i tak dalej...
Nie wiem jak inni, ale pamietam srednio sny pamietam co trzecia noc (nie pisze 1/3 snow, bo w ciagu jednej nocy mozna miec nawet do 4 roznych snow ) i zazwyczaj fajne sa, ale szybko sie je zapomina, kiedys zapisywalem, to mozna nawet dzieki temu po kilku dniach sobie dobrze przypomniec, ale pozniej mi sie znudzilo
O, taka ciekawostka. Czasami mamy przeczucie, że to, co przeżywamy to "replay", czyli "deja-vu" (tak to się pisze?). Człowike ma takie uczucie żadko, zazwyczaj przez kilka sekund i np patrząc gdzieś dosoknale wiem, co za ułamek sekundy się stanie. Większość osób myśli, że im się to już wcześniej śniło.. ale to jest błąd. Czy w takiej sytuacji mogliście stwierdzić, co się stanie za np 5 sekund? Albo chocby 2? Otóż nie. Spowodowane jest to chwilowym opóźnieniem w przesyłaniu informacji widzianych jendym okiem do mózgu, przez co sygnałsię "powtarza" i mamy takie właśnie wrażenie. Znika ono po zamknięciu oczu, wstrząśnieciem głowy bądź próbie większego skupienia się na zjawisku - wtedy po prostu wszystko wraca do normy.
Widziałem jakiś czas temu chyba w Strefie 11 relacje kilku osób, które miały sny, które się spełniły. Najbardziej zapadł mi w pamięci koleś, któremu zdażyło się to kilka razy, w tym jeden przypadek był taki (jego wypowiedzi i relacje znajomych czy osób, które z nim były są brzmiały naprawdę prawdziwie):
Razem z kolegą wracał samochodem z zagranicy, postawnoili przespać się na parkingu w aucie. Zaczęło mu się śnić, że ktośdo nich podchodzi, rozwla szybę, wbija mu nóż w pierś, a z drugiej strony samochodu podobnie robi ktośinny z jego kolegą. Nie mógł się obudzić, ale wiedział, że obok spał kolega, więc zaczął go wołać we śnie, żeby się obudził. Tamten po kilku chwilach obudził się, odpalił samochód, szybko obudził kolegę, który rzucał się na siedzeniu i ruszył, bo widział, że jakiś inny pojazd wjeżdża na zgaszonych światłach na parking. Obaj mówili, że to było straszne przeżycie, ale dzięki temu żyją...
Anyway, ja wśród bliskich o czymś takim nie słyszałem, ale nie zaprzeczam, że coś może w tym być...
Sława !
Sen to stan umysłu, swojego rodzaju relaks dla mózgu, jednak podczas snu człowiek ma lepszy kontakt z podświadomością (poprzez podświadomość kontaktują się z nami Bogowie - lub Bóg - niech każdy nazwie to według własnych wierzeń), a podświadomość ma to do siebie, że myśli niezależnie od Nas i czasami daje nam różne wizje, pokazuje Nam nie tylko to co przeżyliśmy w ciągu dnia, pokazuje Nam także Nas samych, Nasze marzenia, potrzeby itp. Są osoby, które miewają sny prorocze, jednak nawet takie sny prorocze czasami nie przekazują dosłownie tego co się wydaży - nierzadko taki sen trzeba umieć zinterpretować, odczytać, ponieważ podświadomość posługuje się symbolami - a senniki takie symbole opisują - kiedyś taka wiedza była przekazywana ustnie z pokolenia na pokolenie, jednak przez ekspansję chrześcijaństwa (którego przedstawiciele zabijali miejscowych żerców, czyli kapłanów) przekaz ten został zerwany, jednak wiedza przetrwała w tekstach kronikarzy i mnichów, którzy opisywali te "pogańskie" praktyki. Pozatym we wszystkich kulturach archaicznych znane było mistykom, kapłanom, szamanom zjawosko Świadomego Śnienia (a może nie tyle zjawisko co odmienny stan świadomości), byli oni świadomi tego, że śnią jednak się nie budzili - sen trwał nadal, był jednak bardzo wyrazisty i wręcz namacalny, trudno było odróżnić go od jawy. Gdy ma się świadome sny, można w nich robić dosłownie wszystko, nawet to co jest niemożliwe do osiągnięcia na jawie. Dla zainteresowanych podrzucam link do strony, na której zjawisko świadomego śnienia jest szerzej opisane. Oto link :
http://gwiezdne-wrota.veryrichman.info/
Mam nadzieję, że nie uznacie tego za coś szatańskiego zwłaszcza, że taki stan świadomości był znany również mistykom chrześcijańskim. Zachęcam do zapoznania się z tą tematyką - i zapewniam, że to nie bzdury bo sam 2 razy miałem świadomy sen. Jednak to wymaga ćwiczeń, trzeba nauczyć się panować nad snem oraz trzeba nauczyć się zapamiętywać swoje sny - dobrą metodą jest zapisywanie ich, ale więcej dowiecie się na tej stronie w dziale LD.
Pozdrawiam !
Słusznie Blizbor prawi
Ja w symbolike snów nie wątpię, miałem już sny prorocze /2 może 3/, ale bywały i sny ukazujące moje wewnętrzne problemy i zwracające uwagą na dany aspekt życia, który wymaga poprawy... oczywiście wszystko pod maską symboli łatwiejszych bądź trudniejszych do odgadnięcia. Przeważnie jednak sny wywołane są emocjami minionego dnia, silnych przeżyć, lub długich czynnosci /np. kiedyś przez cały dzień grabiłem trawę i śniło mi się, że grabię trawę- powaga/ Dla mnie oznacza to, że sny są różnego rodzaju- przeważnie są dziwne /czyt. nieprorocze/, czasem zastanawiające /ukazują nasze problemy/ a rzadko /ale jednak/ prorocze...
Natomiast przytoczę chrześcijanom coś z ich pisma sw. /chociaż to chyba nie moje zadanie, powinniście sami to wiedzieć/, już nie czytam pisma sw. wiec nie pamietam jak to było dokałdnie, więc poprawcie mnie jak się gdzieś pomylę:
W którejś z opowieści jest opisany przypadek człowieka imieniem Jakub /?/ sprzedanego przez braci handlarzom niewolników. Ci zawieźli go do Egiptu, gdzie pracował jako niewolnik właśnie. Faraon miał dziwne sny których nie rozumiał. Plotki donisły że jest pewien Izraelita iminiem Jakub /?/ i że rozumie znaczenie snów. Faraon posałał po niego; gdy przyszedł, opowiedział mu sen o krowach 7-dmiu tłustych i 7-dmiu chudych, które pasły sie na łące i w pewnym momencie chude zjadły grube krowy. Jakub /?/ wyjaśnił że chodzi o 7 lat dostatku i 7 lat biedy.
Zatem nie powinniście wątpić w znaczenie snów i ich symbolike, często archetypową, ale po szczegóły odsyłam do lektury: "Archetypy i symbole" C.G. Junga
Pozdrawiam
No prosze, kolega Prekario vel Blizbor popiera swoje (właściwie swojego alter ego) zdanie bez żenady
Oczywiście! Typowo po katolicku zostałem objechany! Zamiast przeczytać co miałem do powiedzenia i zastanowić sie nad tym, chociaż uszanować czyjeś zdanie, to nie! Lepiej odwrócić kota ogonem, wysuwając pezpodstawne oskarżenia, że podszywam się sam pod siebie. Blizbor i ja mamy wiele wspólnego- jesteśmy Rodzimowiercami, lubimy wilki i zawsze dajemy takie awatary- to cecha rozpoznawcza, mamy podobne poglądy i często się uzupełniamy w wypowiedziach, dlatego nic dziwnego że razem bierzemy udział w forach. Jedno nas różni- ja jestem z Wrocławia a Blizbor ze Szczecina...
Jeżeli uważasz się za takiego mądralę Ziobro to sprawdź sobie numery IP jeśli potrafisz, albo poproś o to moderatora cwaniaczku!
Oczywiście! Typowo po katolicku zostałem objechany!
Oczywiście! Typowo po pogańsku zostałam objechana!
Dlatego nie przepadam za większością chrześcijan, próbuje się wam coś wytłumaczyć ale wy jesteście jacyś... no nie wiem jak to napisać żeby było grzecznie
Jesteśmy normalni, ale mamy swoje wierzenia i ich się trzymamy. Sprawa jest dokładnie taka sama w drugą stronę. Też próbujemy coś wytłumaczyć i zazwyczaj spotykamy się ze śmiechem i obelgami, więc wybacz.
Ale czy ja sie wypowiedziałem na temat waszej wiery? Obraziłem waszego boga? Nie.. normalnie wziąłem udział w dyskusji, ale zamiast wysłuchania mojej opinii, zostałem posądzony o oszustwo i podszywanie się po samego siebie...
Ziobro... ja użalam się nad tobą a nie sobą..
Oczekiwałem tu dyskusji, ale wytoczono przeciwko mnie Jihad.
Ja nie nadstawiam drugiego policzka, ja łamię rękę która policzek uderzyła... Zegnam zatem
przecież ziobro adama to nie katolik
Sława !
Ale Prekario o tym nie wiedział . No bo i skąd miałby wiedzieć, jest nowy na tym forum, Ja także. Ale prosiłbym aby trzymać się tematu, zamiast urządzać dygresje i kłucić się (tak, wiem że nie jestem moderatorem, ale jestem wyczulony na off-topiki bo jestem moderatorem na innym forum).
Pozdrawiam !
Sława!
Dowiedziałem się o tym od moderatora
Tak samo jak to, że nie można traktować go poważnie.
Wybaczcie, nie chciałem generalizowac mówiąc katolikach, ale sami przyznacie chyba, że wszędzie są ludzie źli i dobrzy- nieważne jakiego wyznania. Przeciwko takim ludziom występuję. Co do ludzi prawych i dobrych nie mam im nic do zarzucenia, dlatego cokolwiek negatywnego napisałem, to nie miałem na myśli wszystkich Was... Nie bierzcie tego do siebie.
PS: też jestem moderatorem
Pozdrawiam
Wybaczcie, nie chciałem generalizowac mówiąc katolikach, ale sami przyznacie chyba, że wszędzie są ludzie źli i dobrzy- nieważne jakiego wyznania. Przeciwko takim ludziom występuję
Zgadzam się z Tobą, że niezależnie od rasy, czy wyznania ludzie postępują dobrze i źle.
Ale niewłaściwym posunięciem jest "występowanie przeciwko ludziom". Szlachetniejsze jest wystepowanie przeciwko złu w ludziach.
Potępiasz ludzi, których uważasz za złych. A czy miło Ci jest, gdy ktoś walczy z Tobą, bo Ciebie uważa za złego?
Wszystkich ludzi trzeba akceptować, a tych, którzy źle postępują próbować pouczać ku lepszemu.
P.S. Trochę się off-topic zrobił, za co przepraszam.
To rozwieje wątpliwości odnośnie wyjaśniania snów.
Z cyklu: J. Salij, Praca nad wiarą
CZY WOLNO WIERZYĆ W SNY?
Czy wolno katolikowi wierzyć w sny? Kościół jest raczej niechętny temu, żeby przywiązywać wagę do snów. Ale przecież nawet w Piśmie Świętym czytamy o snach, które pochodziły od Boga.
Podam Pani przykład konkretnego snu. Komuś przyśnił się nie żyjący już ojciec i nakazał mu porzucić złe życie, pójść do spowiedzi i zacząć wreszcie żyć po chrześcijańsku. Człowiek ten bardzo przejął się tym przesłaniem i rzeczywiście sen ten stał się momentem przełomowym w jego życiu.
Czy sen ten był nadprzyrodzoną ingerencją w życie tego człowieka? Osobiście sądzę, że nawet jeżeli sen ten spowodowały mechanizmy czysto naturalne (np. człowiek ten nosił w swojej podświadomości głęboki wyrzut sumienia, iż żyje nie tak, jak został wychowany), to i tak ujawniła się przez ten sen tajemnica świętych obcowania. Na pewno przez sen ten dotknęła tego człowieka miłość jego ojca - nawet jeśli się to stało drogą czysto naturalną. A dla miłości jest to rzecz zwyczajna, że swój owoc przynosi nieraz dopiero po wielu latach.
Zarazem, jak sądzę, byłoby zwyczajną przemądrzałością z góry wykluczać nadprzyrodzony charakter tego snu. Bo kto wie, może rzeczywiście to sam Bóg zezwolił owemu ojcu nawet po śmierci przyjść do swego dziecka i wyświadczyć mu tak wielkie dobro.
Przesłanie powyższego snu było ewidentnie zgodne z prawdą wiary, a zarazem nie było w nim żadnej nadinterpretacji tej prawdy. Ale opowiem Pani inny sen, też w niczym niesprzeczny z prawdą wiary, ale zawierający niedobrą nadwyżkę wskazówek, jak należy postąpić. Sen ten zdarzył się przyszłemu świętemu Albertowi Wielkiemu, w momencie, kiedy podejmował decyzję wstąpienia do zakonu.
Alberta bardzo fascynowało życie zakonne i bardzo pragnął je podjąć. Powstrzymywał go jednak lęk, czy wytrwa na tej drodze. Otóż przyśniło mu się wtedy, że został zakonnikiem i że bardzo cieszył się z tej drogi, w końcu jednak okazało się, że była to droga dla niego za trudna i musiał z zakonu wystąpić. Przebudził się z poczuciem ulgi, że to był tylko sen, ale zarazem z przekonaniem, że to sam Pan Bóg odradza mu w ten sposób wstąpienie do zakonu.
Jednak naprawdę Pan Bóg wkroczył w tę sytuację dopiero wieczorem tego samego dnia. Mianowicie poszedł Albert do kościoła na nabożeństwo i na kazaniu słyszy ni mniej ni więcej, tylko takie słowa: „Bo bywa i tak, że ktoś bardzo chciałby zostać zakonnikiem, ale dręczy go niepokój, czy zdoła wytrwać na tej drodze. A jeśli takiemu jeszcze się przyśni, że wstąpił do zakonu, ale potem musiał z niego wystąpić, weźmie to fałszywie za głos Boży i zmarnuje swoje powołanie”. Nie muszę dodawać, że kazanie to przełamało wszelkie opory Alberta. Już bez żadnych wahań wstąpił do zakonu i nie tylko był dobrym zakonnikiem, ale został wielkim świętym.
Morał, jaki płynie z tej opowieści, jest jasny: Nie wolno snom oddawać tych naszych decyzji, które powinny być starannie badane przez nasz rozum i zdrowy rozsądek, a podejmowane przez naszą wolną wolę. Nawet jeśli decyzje podpowiadane przez sen nie kłócą się z prawdą wiary ani z Bożymi przykazaniami.
Natomiast co do snów, których treść jest niezgodna z nauką Bożą, należy je z miejsca i bez zastanawiania się odrzucić, nawet jeśli stoją za nimi jakieś znaki wiarogodności. „Jeśli powstanie u ciebie prorok lub wyjaśniacz snów - czytamy w Księdze Powtórzonego Prawa - i zapowie znak lub cud, i spełni się znak albo cud, jak ci zapowiedział, a potem ci powie: <Chodźmy do bogów obcych - których nie znałeś - i służmy im>, nie usłuchasz słów tego proroka, albo wyjaśniacza snów. Gdyż Pan, Bóg twój, doświadcza cię, chcąc poznać, czy miłujesz Pana, Boga swego, z całego swego serca i z całej duszy” (Pwt 13,2-4).
„Nie zwracajcie uwagi na wasze sny, jakie śnicie” (Jr 29,8). To zdanie z Księgi Jeremiasza ma w Biblii wiele sformułowań pokrewnych. „Słyszałem - czytamy parę stron wcześniej - to, co mówią prorocy, którzy prorokują fałszywie w moim imieniu: <Miałem sen, miałem sen!> Dokądże będzie tak w sercu proroków, przepowiadających kłamliwie i przepowiadających złudy swego własnego serca? Zmierzają ku temu, by przez sny swoje, które jeden drugiemu opowiada, poszło w niepamięć moje Imię u mojego ludu. (...) Oto się zwrócę przeciw tym, którzy prorokują sny kłamliwe - wyrocznia Pana - opowiadają je i zwodzą mój lud kłamstwami i chełpliwością” (Jr 23,25-27.32).
Przypomnijmy jeszcze bardzo jednoznaczną wypowiedź Księgi Syracha:
Mąż głupi miewa czcze i zwodnicze nadzieje,
a marzenia senne uskrzydlają bezrozumnych.
Podobny do chwytającego cień i goniącego wiatr
jest ten, kto się opiera na marzeniach sennych. (...)
Poza wypadkiem, gdy Najwyższy przysyła je jako swoje nawiedzenie,
nie przykładaj do nich serca!
Marzenia senne bardzo wielu w błąd wprowadziły,
którzy zawierzywszy im upadli” (Syr 34,1n.6n).
Zauważmy, że w tekście powyższym znajduje się również werset: „poza wypadkiem, gdy Najwyższy przysyła je jako swoje nawiedzenie”. Osobiście nie mam wątpliwości, że to z łaski Bożej otrzymał we śnie od swojego zmarłego ojca wezwanie do nawrócenia ów człowiek, o którym wspomniałem na początku. Było to z łaski Bożej, nawet gdyby ów sen spowodowały mechanizmy czysto naturalne.
A jeśli przesłanie snu nie harmonizuje tak ewidentnie z wiarą, czy wolno nam takim snem się nie przejmować? Czy wolno z góry wykluczać, że nie pochodzi ono od Najwyższego?
Prorok Daniel, wezwany do wyjaśnienia snu, poprosił o czas na modlitwę i zabiegał o to, żeby również inni modlili się o światło dla niego (Dn 2,16-23). Również Józef Egipski bardzo jasno wiedział o tym, że skoro niektóre sny pochodzą od Boga, to również „wytłumaczenia należą do Boga” (Rdz 40,8; por. 41,16). Inaczej mówiąc, nawet jeśli jakieś sny pochodzą od Boga, to ich przesłanie należy - w wierze i modlitwie i w jedności z Kościołem - sprawdzać na jawie.
Jako przykład właściwej postawy wobec snu z przesłaniem - w tym przypadku z przesłaniem religijnym - przytoczę opis snu, jaki na dziewięć lat przed nawróceniem swojego syna, Augustyna, miała święta Monika: „Śniło się jej mianowicie, że stoi na drewnianej belce do mierzenia, a oto kroczy ku niej młodzieniec jaśniejący i uśmiecha się do niej radośnie, chociaż ona była przygnębiona i smutna. Zapytał ją, dlaczego tak się smuci i każdego dnia tyle łez wylewa. Gdy odpowiedziała, że nad zgubą moją płacze, kazał jej, żeby była spokojna i żeby przypatrzyła się uważnie: niech zobaczy, że gdzie jest ona, tam i ja jestem. Gdy spojrzała, zobaczyła, że stoję przy niej na tej samej belce. (...)
Gdy mi opowiedziała widzenie, a ja próbowałem interpretować je tak, jakoby nie powinna wątpić, że to ona kiedyś stanie się tym, czym ja byłem - odparła natychmiast, bez żadnego wahania: <Nie! On nie powiedział mi: Gdzie on, tam i ty; lecz przeciwnie: Gdzie ty, tak i on>” (Święty Augustyn, Wyznania, 3,11; tłum. Zygmunt Kubiak).
Gdyby wskutek tego snu Monika przestała się modlić o nawrócenie swojego syna, znaczyłoby to, że ulega sennym mrzonkom. Jednak ona nie tylko nadal usilnie się modliła za swego syna, ale modliła się jeszcze mocniej. Sen ten wzmocnił w niej nadzieję, że przecież w końcu Pan Jezus odnajdzie jej Augustyna. Modliła się wytrwale i cierpliwie jeszcze przez następnych dziewięć lat, jakie upłynęły od tego snu. I doczekała się nawrócenia syna. Sen okazał się ważną pomocą w jej trudnej walce o duszę syna. Dlatego wolno domyślać się, że naprawdę pochodził od Boga.
opr. aw/aw
Copyright © by o. Jacek Salij OP
Ja od paru mięsięcy od kiedy odszedłem z forum zacząłem zapisywać sny. Nie wedziałem czy dobrze robię przywiązując do nich uwagę. Chciałem poprostu zbadć zależność między snem a realnym życiem.
Część z nich była odzwierciedleniem mojego obecnego stanu ducha, część pokazywała w innych sytuacjach moje problemy, lęki z przeszłości, lęki o przyszłość.
Np. gdy się czegoś boję, uciekam przed jakimś problemem to śni mi się, że latam, biegnę odrywam się od ziemi i lecę. Nieraz latam nad domami, nieraz ktoś mnie jeszcze goni, a nieraz mi się nieudaje i spadam.
Albo motyw o wypadaniu zębów to jest dopiero sen - też oznacza u mnie jakieś kłopoty w realu. Nieraz mi się ich śniło dużo, gdy miałem jakieś problemy.
Śnił mi się też ciekawy sen może proroczy czy jak tam go nazwać: Wracam pociągiem do domu, wysaidłem na stacji i zapomniałem zabrać torby z pociągu. Następnego dnia jedziemy do Opalenicy na zajęcia terenowe oglądać nietoperki. Jade z kolegą w jednym przedziale i gdy już jesteśmy na korytarzu żeby wysiąść przypominam sobie sen. Spoglądam ja mam torbę ale chwila kolega nie zabrał. I tak kolega nie zgubił torby.
Ale takie sny śnią mi się barrdzoo rzadko. Przednostanio za czasów matury kiedy towarzyszyłe mi silne emocje. W nocy przed wynikami śnio mi się, że spotykam kolegę na korytarzu i był smutny bo nie zdał. Była moja kolej na sprawdzenie wyników ale sie obudziłem. Kolejnego dnia byłem na wynikach nowych matur. Na korytarzu wszystko się rozgrywało kolejki, radość i smutek. Widziałem kolegę ale nie zdążyliśmy zamienić słowa. Zdałem i poszedłem do domu. Kolegę spotkałem po jakimś czasie i okazało się, że nie zdał.
Coś w tych snach jest ale lepiej jednak należy zachować dystans do nich. Tak jak w artykule, który zamieścił Sebastiano.
Na dzień dzisiejszy zakończyłem już te obserwacje. Nie były one wcale takie głupie jak się wydawały ale na razie dam sobie spokój z nimi.
A Wam co się śni drodzy forumowicze?
A Wam co się śni drodzy forumowicze
Mi to ciągle wojny
A mi własna śmierć, koniec świata lub czyściec.
To ja wolę te wojny, przynajmniej wiem że to wynik ciągłego czytania o nich.
zazwyczaj to co sie dzieje teraz wmoim zyciu lub moje plany..np dzis snil mi sie lot do Londynu i ze zabaralam wszystko oprocz ubran i ukradli mi maly plecak:(
Mi się zazwyczaj śnią sny "na odwrót". Czyli skoro cos się w śnie wydarzy to później się nie wydarza i na odwrót.
Kiedyś często sniła mi się wojna, teraz już rzadziej.
Poza tym snia mi się totalnie niesamowite sny, nie można tego opisać, coś jak czwarty wymiar czy coś, jakieś przenikające się powierzchnie, płaszczyzny - ale to takie luźne skojarzenia. Odlot. Zazwyczaj taki sen pojawia się w noc gdy mam zachorować.
No i coś totalnie wariackiego - kilkustopniowe sny we śnie. Teraz już bardzo rzadko to mam - kiedyś częsciej - oplega to na tym, że coś mi się śni, budzę się, okazuje się po chwili, że to sen, budzę się, znowu okazuje się, że to sen - i dopiero z tego snu się wybudzam na "właściwą jawę". Wiąże się to ze świadomym śnieniem, które znowu powróciło. Nie dalej jak kilka dni temu miałem sen, dość nieprzyjemny - i nie mogłem się wybudzić, we śnie chodziłem, szczypałem się, waliłem głową w ściany - po to aby się wybudzić, bo wiedziałem, że jestem we śnie. Wpadłem już niemal w panikę, ale wybawił mnie mój niezawodny budzik.
Ponieważ przekierowano mnie tutaj, czy intepretacja snu to już praktyki ezoteryczne?
Mimo wszystko trudno odmówić snom znaczenia, można je bagatelizować ale określone sny na pewno posiadają swój sens. Zresztą pisałem o swojej śmierci w śnie - cóż, po tym śnie znów zdarzył mi się upadek. Czasami zastanawiam się czy danych snów nie traktować jak ostrzeżenia przed tym co nastąpi, ponieważ już nie pierwszy raz to mnie spotyka.
Sny są niesamowite. Sprawdzają się w przyszłości i teraźniejszości. Czasem symbolicznie, czasem dosłownie. Należy je interpretować osobiście, nie przez senniki(chociaż wtedy też zdają się sprawdzać). Nie będę się rozpisywał, w każdym razie nie należy ignorować snów.
Należy je interpretować osobiście
Glowa! dlaczego nie nalezy ignorowac snow? Mozesz to jasniej wyrazic?
Annnika, a skąd pewność, że nie miewasz snów proroczych?
Sen jest odzwierciedleniem tego co przeżywamy,czasem świadczy o stanie naszego
zdrowia.
Co do proroczych snów ...... to chyba trzeba byc prorokiem,żeby coś takiego stwierdzić.
Nie sądzę,żeby ktoś z nas był do tego powołany.
Sen jest odzwierciedleniem tego co przeżywamy,czasem świadczy o stanie naszego zdrowia.
z psychologicznego punktu widzenia owszem. czasem jeszcze świadczy o tym, że kolacja była zbyt późno zjedzona lub zbyt ciężka
a z duchowego inspiracją snu mogą być trzy przyczyny: Bóg, sam człowiek, szatan.
Może Józef nie był prorokiem, ale jednak był wybrany przez Boga.
Na pewno pamietasz co nieco Stary Testament.
Dziś nie te czasy, bylibyśmy smieszni kierując sie snami.
Opowiedz swój sen Panu Tuskowi ,może ciebie posłucha, bo
moich koszmarnych wizji nawet nie wysyłałam do naszych
Władców. I tak by nie posłuchali.
Tyle ,ze te wizje miewam na jawie, i ja prosty człowiek,
a pewnie nie tylko ja- wiem, że nie bedzie to dobre posuniecie,
a nasi wielcy nie wiedzą. Jak to jest?
a kto powiedział, że sen ma być wyrocznią wg której masz żyć? sny są różne - niektóre mogą być prorocze. jeśli są to na pewno nie ma to nic wspólnego z tematem tego wątku czyli sennikami. sen (choć nie każdy) tak samo może być znakiem od Boga, jak każde inne wydarzenie w życiu.
Może Józef nie był prorokiem, ale jednak był wybrany przez Boga.
jak każdy z nas jest przez Boga wybrany zarówno do dialogowania z Nim, jak i do spełnienia jakiejś misji w życiu.
Na pewno pamietasz co nieco Stary Testament.
pamiętam. i co?
Dziś nie te czasy, bylibyśmy smieszni kierując sie snami.
uważasz, że Duch Św. działa teraz słabiej niż w czasach ST, kiedy nie był nam jeszcze jawnie dany? obawiać się śmieszności? "trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi".
No wiec słuchajmy Boga, nie ludzi, nie dajmy się omamic sennikom,
horoskopom itp.
amen, siostro
ps. Annnika, czekam na odpowiedź nadal
PO owocach wiem, że nie miewam snów proroczych
PO owocach wiem, że nie miewam snów proroczych
Spisuj sny codziennie i dopiero po kilku miesiącach udziel takiej odpowiedzi, zobaczymy czy faktycznie nie masz snów proroczych .
Przeważnie jak już coś się zdarzy to nie pamiętamy, że to nam się kiedyś śniło.
ja niby snów "proroczych" nie miewam ale zazwyczaj przed jakimś wydarzeniem negatywnym mam niezbyt miłe sny-tak samo moja mama.Ostatnio 1 raz w życiu nie mogłąm spac,myślałąm,że jestem tak zmęczona czy coś ale nastepnego dnia działy się okropne rzeczy
Przeważnie jak już coś się zdarzy to nie pamiętamy, że to nam się kiedyś śniło.
Sen proroczy to nei de ja vu...
Jak jasnowidzenie w kościele to charyzmat, jak jasnowidzenie w parku pod drzewem to okultyzm. Cóż są sny które mogą ostrzec, a skoro ostrzegają przed z złem to znaczy,że są dobre , oczywiście można udawac że snu nie było tylko po co.
jasnowidzenie nie jest charyzmatem nawet w Kościele
Pafni pewnie chodziło o dar prorokowania
Pewnie tak, ale jest ogrooomna różnica między prorokowaniem, a "jasnowidzeniem"
Mniej więcej taka, jak między pytaniem Pana o Jego wolę, a wróżeniem
Pafni pewnie chodziło o dar prorokowania
Dokładnie tak.
ok. pominąwszy różnicę w istocie daru (co do pochodzenia i celu w jakim jest dany/używany), to upraszczanie prorokowania do jasnowidzenia jest tak czy siak nieadekwatne, bo prorokowanie nie polega na jedynie przepowiadaniu zdarzeń przyszłych.
Ja z doswiadczenia wiem, ze sny sie nie sprawdzaja.
Jak to nie? Sama miałam wiele snów proroczych. I się SPRAWDZIŁY. Treści nie chciałabym opowiadać, ponieważ zbyt osobiste.. Tak czy siak - to nie pojedynczy przypadek. Miałam takich wiele, i nadal miewam.
hm
a skąd wiesz że twoje sny nie są objawem choroby psychicznej?
rozmawiałam z wieloma osobami na ten temat (takrze duchownymi) i nigdy nikt nie powiedział mi że jest to powszechnie spotykane zjawisko.
Wręcz przeciwnie: srach częstokroć był czymś co dominowało nad słowem.
Choroba psychiczna, że wyśnię coś, co się sprawdza? <lol>
nie mówię, że to powszechne zjawisko.. ale jeśli przewidywanie czegoś czasem to choroba psychiczna - to tak, powinnam się leczyć. Ja się tego nie boję - łatwiej jak się mogę na coś przygotować.
No ale z tego co mówisz wynika z że tylko ty wiesz że dany sen się sprawdził, to dość bezkrytyczna postawa i właśnie ona może być objawem choroby.
[ Dodano: Sob 27 Cze, 2009 16:48 ]
No ale z tego co mówisz wynika z że tylko ty wiesz że dany sen się sprawdził, to dość bezkrytyczna postawa i właśnie ona może być objawem choroby.
[ Dodano: Sob 27 Cze, 2009 16:48 ]
Hm...
Załużmy że dostałaś od kogoś wymażony prezent, jednak podejżewasz że ofiarodawca fundusze na niego uzyskał w sposób którego nie akceptujesz np. kradziez, prostytucja, płatne zabujstwo...
Pytanie brzmi:
Czy przyjmiesz ten prezęt?
W przypadku twojego daru, występuje podobna zasada...
Skąd ma miec pewnosc od kogo jest dar?
Ha i tu się zaczynają schody...
Trzeba znaleźć odpowiedniego duchownego (z zalożenia to co on ma jest dobre) i on udzieli odpowiedzi na to pytanie...
Ale nie zawsze od razu trafi na takiego...
Z góry odradzam wszystkich któży nie mają jeszcze wszystkich święceń, chyba że chce się pełnić funkcje królika doświadczalnego, zresztą różnie to bywa, wydaje mi się że jeśli nadzoruje to ktoś kto zna się na żeczy powinno być dobrze, ale lepiej nie ryzykować...
ech dobrze jest też wybadać księdza do którego człowiek się zgłasza, ja zawsze proponuje takie pytanie:
"jaka jest najbardziej przerażająca żecz z którą miał ksiądź do czynienia?
z punktu widzenia ludzi" jeśli zacznie muwić coś o pracy z ludźmi opętanymi jest OK
(łatwo jest się zoriętować czy taki mówi prawde więc nie będę o tym pisać)
Jeżeli zaś mówi tylko że zna jakiegos egzorcyste albo kogoś takiego o kim wyżej wspomniałam, myśle że należy zachować ostrożnoś i poprosić o kontakt z kimś takim.
Zawsze (z tego co wiem, nie uważam się za eksperta w tej dziedzinie) pytają o problemy zdrowotne, uczucia/odczucia z tym związane (pozytywne/ negatywne), czy wiaże się z tym spokuj wewnętrzny czy też chaos, czy to co się ma w jakiś sposób namawia do złego, czsami czy dany dar był wykożystywany w złym celu.
Ale jak już napisałam nie jestem specjalistą, trzeba sie udać do duchownego który zna się na żeczy.