ďťż
Strona początkowa Umińscyewangelia sw tomasza -najdokładniejszym zapisem słów JezusaOdnowa w Duchu Św. i ,,Oaza" - jakie BŁĘDY formacList św. Pawła do Filipian 1,18-19Św. Jan od Krzyża i jego "PIEŚŃ DUCHOWA"Kto przybliży mi nauke Św. N.O. Jana od Krzyża ?Ponowna ekskomunika Bractwa św. Piusa X?Charyzmaty św. Ojca PioEwangelia wg św.Mateuszaśw.Tereska od Dzieciątka JezusCzy św. Paweł był apostołem ?
 

Umińscy

Dziś przypada uroczystość św. Wojciecha - Biskupa i Męczennika. Głównego Patrona Polski.
Kiedyś napisałem takie opowiadanie. Myślę, że w przystępny sposób może nieco przybliżyć czytelnikom tę sylwetkę.

„Misja kraba Wojciecha”
(Krab Wojciech na dworze księcia Bolka)

Był to jeden z dni jakich wiele w morskim kraju Jego Śledziowatości Księcia Bolka I. Woda jak zwykle była bardzo mętna i zimna. Ale to nic dziwnego. Wszystkie ryby na całym świecie wiedzą, że Morze Bałtyckie jest wyjątkowo słone i zimne. Właśnie przechodził nad stolicą kraju, Rybim Gniazdem, kolejny zimny prąd. Na szczęście nie był zbyt silny. Prądy morskie o tej porze roku nie są specjalnie mocne. Nikt nie spodziewał się więc żadnych przykrych niespodzianek. Na zamku księcia Bolka, w sali tronowej panowała senna atmosfera. Sam książe, wielki i dostojny, siedział na swym wspaniałym tronie ze stu małż i w całym swym śledzim majestacie ziewał skrycie nakrywając pyszczek płetwami.
- Cóż za nuda mój drogi Zbigniewie. Już siedem lat panuję, a jeszcze nigdy tak się nie nudziłem. Czy nie ma tam jakiegoś dokumentu do podpisania?
- Niestety nie mój panie - odpowiedział kanclerz Zbigniew.
- Nawet jakiegoś małego, takiego malutkiego? - książe był wyraźnie zmartwiony.
- Nie, panie.
- To może coś wymyślimy kochany. Może jakiś nowy podatek? Co?
- Panie tak nie można.
- Jak to nie można, do stu par sandaczy - zaklął siarczyście władca robiąc się przy tym bardziej niebieski niż zwykle. - przecież jestem księciem.
- Tak panie, ale tak nie można. Pola wodorostów jakie podarowałeś tym szerzycielom nowej wiary zrujnowały niemal nasz skarbiec. Od tego czasu stale podnosimy i ustalamy nowe podatki. Biedne śledzie już pływają bokami. Nowy podatek by je wykończył.
Nie wiadomo jakby się ta rozmowa skończyła. Być może Państwo Bałtyckie wzbogaciło by się o jakiś nowy wynalazek ekonomiczny. Być może byłby to nawet podatek VAT, gdyby nie mocne pukanie do bram zamku. Natychmiast dwaj gwardziści otworzyli drzwi i do środka wtoczył się mały krab. Po stroju i wygolonej głowie widać było, że to duchowny. Mały krab poruszał się dość niezgrabnie co rozbawiło zebranych dworzan. Księcia widocznie też bo skrzywił pyszczek jak flądra i już weselszym głosem zawołał:
- Czego chcesz klecho?
- Witaj najjaśniejszy panie, władco tej przezacnej krainy, z tym pięknym grodem jakim jest ta stolica w Rybim Gnieździe...
- Dobra, dobra nie truj. Czego chcesz?
- Nazywam się Wojciech Sławnykrab i jestem biskupem. Pochodzę z rzeki Wełtawy. Przysyła mnie tu naczelny krab z Morza Śródziemnego. Mam w tym pogańskim, aczkolwiek pięknym kraju głosić świętą wiarę. Sam cesarz Otton III Reński dał mi przyzwolenie.
- Dobrze, dobrze... Sam cesarz Otton. Bardzo kochany ten cesarz. Równie kochany jak
i szczodry. Szczególnie gdy idzie o nie jego. - z przekąsem stwierdził władca - Przepraszam szanownego biskupa za swoje zachowanie. Brak nam jeszcze ogłady. Wszak dopiero od 33 lat jesteśmy ucywilizowami. Wtedy to przyjęliśmy świętą wiarę. Tu teraz wszyscy chrześcijany. Nie masz co tu robić ojczulku... Ale, ale... - książe wyraźnie się zamyślił - Czekaj no. Czekaj... Tu na północy są jeszcze poganie. Już od dłuższego czasu staram się ich pouczać w naszej świętej wierze, ale nie chcą jej za nic przyjąć. Może ty ojczulku swoimi naukami i modlitwami więcej zdziałacie niż ja mieczem. Jak już mówiłem mieszkają na północy i zowią się Pstrągowie. Płyń tam, a ja dam ci jeszcze ze sześć śledzi do obstawy.
Mały krab zamyślił się. Już od dwóch miesięcy przebywał w drodze. Musiał pokonać szereg niebezpieczeństw. Krył się przed bandami szczupaków i sumów, nie wspominając już o zakusach ludzi. Nie uśmiechało mu się płynąć do jakiś tam Pstrągów. Z drugiej jednak strony skoro tu już wszyscy są ochrzczeni to nie ma tu już co robić.
- Dobrze Wasza Śledziowatość zgadzam się. Pozwólcie mi jeno odsapnąć ze dwa dni w grodzie i dajcie mi ze dwunastu wojów.
- Zgadzam się mości Wojciechu. A na ten czas przyjmijcie księże biskupie moją gościnę.
Mały krab zabawił w Rybim Gnieździe nie dwa dni, ale trzy tygodnie po czym udał się w dalszą drogę. Książe Bolek dał mu rzeczywiście dwunastu śledzich wojów do pomocy. Misja kraba Wojciecha Sławnegokraba nie powiodła się do końca. W niedługim bowiem czasie zginął z płetw Pstrągów. Jego marne ciało wykupił książe Bolko. Kroniki podają, że zapłacił za nie bursztynami, odmierzając ich tyle ile ważyło ciało nieszczęsnego kraba. Mógł sobie w sumie na to pozwolić, gdyż kraby nie są zbyt ciężkie. Zasłużył sobie przy tym na przydomek Szczodrego (czy jak podają kroniki Chrobrego). A potem żył długo i szczęśliwie.

KONIEC


Znam tę opowieść z historii...szkoda że kończy się tak tragicznie
ale należą się wielkie brawa dla pomysłowości Autora Kto by pomyślał że taką historię można przenieść pod wodę. A może natchnęły Księdza "Rybki z ferajny" ?
To opowiadanko ma jakieś osiem lat. "Rybki z ferajny" były wówczas jakimś mglistym pomysłem. Potrzebowałem dziś czegoś do kazania i to przypadkiem odnalazłem.
Lubię bawić sie słowem i to jest jeden z takich "produków". Cieszę sie, że Ci się spodobał.
No, no , no, zdolniacha z księdza