ďťż
Strona początkowa UmińscyCharyzmaty nadnaturalne i stosunek do nich: moja refleksjaMsze z modlitwą o uzdrowienie,inne'charyzmatyczne'spotkaniaRuch charyzmatyczny: błogosławieństwo, czy kamień obrazy?Kurs Animacji Modlitwy Charyzmatycznej w GorzowieNa jakiej podstawie wierzysz w charyzmaty ?Charyzmat głoszenia [Ewangelii] z mocąCzy kerygmat zawiera Dobrą Nowinę o charyzmatach?Charyzmaty w "codziennym" KościeleOjcowie Kościoła o charyzmatachcharyzmaty poznania/uzdrawiania
 

Umińscy

Małe przypomnienie o zyciu i posludze Ojca Pio tu sie przyda bo niekazdy moze sie zagłębial w jego zycie:

Francesco Forgione urodził się 25 maja 1887 w wiosce Pietrelcina (Benevent) na południu Włoch. Jego rodzice Grazio Forgione i Maria-Giuseppa De Nunzio pobrali się w 1881 roku. Mieli ośmioro dzieci, z których pięcioro przeżyło. Francesco był drugim z ocalałej piątki. Życie w Pietrelcinie nie było łatwe i trudno było znaleźć tam pracę wystarczająco wynagradzaną, aby stawić czoła potrzebom licznej rodziny. To dlatego ojciec musiał opuścić ojczyznę 2 razy (udał się do Buenos Aires w latach 1898-1905 i do Nowego Jorku w latach 1910-1917), by zapewnić rodzinie środki do życia.
Rodzice Francesco byli dobrymi chrześcijanami, ale nie okazywali demonstracyjnie pobożności. Tymczasem Francesco od pierwszych lat był niezwykle pobożny jak na dziecko w swoim wieku. Mając 11 lat spontanicznie poświęcił się Bogu i swemu świętemu patronowi - Franciszkowi z Asyżu. Już w młodym wieku cieszył się widoczną obecnością swego anioła stróża i korzystał z tego całe życie. Od 5 roku życia doświadczał ekstaz i wizji, szczególnie Dziewicy Maryi. Francesco nie chciał bawić się z kolegami, bo wygadywali bluźnierstwa, używali nieprzyzwoitych słów. Mając 8 może 9 lat zaczął się biczować żelaznym biczem, aby «cierpieć jak Jezus». Biczował się aż do krwi. Musiał jednak też walczyć z duchami diabelskimi, które dręczyć go będą przez całe życie, nie mogąc mu wybaczyć, że wyrwał im tak wiele dusz. Już w wieku kilku lat miewał we śnie wizje demonów: ukazywały mu się pod przerażającymi postaciami i nie mógł potem zasnąć. Nieco później, gdy wracał ze szkoły, jakiś mężczyzna często zagradzał mu drogę do domu. Wystarczyło, że uczynił znak krzyża lub pojawiał się bosy rówieśnik - anioł stróż, aby ta postać znikła.
W końcu 1902 roku ukazała mu się osoba dostojna i bardzo piękna, jaśniejąca jak słońce i rzekła: «Chodź za Mną, bo musisz walczyć jako mężny wojownik». Został zaprowadzony na pole. Z jednej strony byli ludzie bardzo piękni, ubrani całkiem na biało, a z drugiej – ludzie o straszliwym wyglądzie, ubrani na czarno. Francesco ujrzał wtedy, jak zbliża się do niego osoba obrzydliwa gigantycznych rozmiarów. Jaśniejąca postać zachęciła go do podjęcia walki z potworem. Młody człowiek poprosił o uniknięcie tego, ale otrzymał odpowiedź: „Musisz walczyć. Odwagi! Pozostanę blisko ciebie i nie pozwolę, byś został pokonany." Walka była straszliwa, lecz z pomocą jaśniejącej postaci Francesco odniósł zwycięstwo.
Promienna postać położyła na jego głowie koronę, potem podniosła go mówiąc: „Inna, piękniejsza zostanie dla ciebie zachowana, jeśli będziesz potrafił walczyć z tym bytem z ciemności... Będę blisko ciebie i pomogę ci zawsze, aby za każdym razem udało ci się go pokonać.» Ojciec Pio za każdym razem zwyciężał, lecz czasem kosztowało go to bardzo drogo.
Biograf o. Alberto d'Apolito tak wspomina, jakie walki toczył o. Pio już w klasztorze: „My, braciszkowie, bywaliśmy często budzeni ze snu w środku nocy przerażającym odgłosem rzucanych mocno łańcuchów, zgrzytem żelaza, krzykami i jękami dochodzącymi z celi numer 5, w której przebywał o. Pio. Chłopcy naciągali kołdry na głowy, drżąc ze strachu. O. Pio, pragnąc ich uspokoić, zapewniał, że demon nie będzie ich dręczył ani nie zrobi im nic złego, że całą złość i nienawiść kieruje ku niemu. Raz jeden z chłopców rzekł, chcąc uchodzić za śmiałka: „Gdyby mi się ukazał, przegoniłbym go precz". Na to odrzekł o. Pio: „Nie wiesz, co mówisz. Gdybyś ujrzał demona, umarłbyś z przerażenia."

[ Dodano: Pon 28 Mar, 2005 ]



Już w młodym wieku cieszył się widoczną obecnością swego anioła stróża i korzystał z tego całe życie.
Widoczną obecnością nie bardzo rozumiem

Dwulokacja może być zdefiniowana jednoczesnym pobytem osoby w dwóch miejscach. Wielu świadków połączonych z Chrześcijańskimi tradycjami, zanotowało okoliczności dwulokacji, które były zauważone u wielu świętych. Ojciec Pio miał charyzma wielu naocznych świadków którzy widzieli go w różnych miejscach w tym samym czasie.

[ Dodano: Pon 28 Mar, 2005 ]
Ojciec Pio to z pewnością fenomenalna postać. Ja też jestem pełen podziwu jego życiu i posłudze. Ale tak w ogóle, to o czym jest ten temat??


Fajnie... jak mógł rozmawiać ze swoim aniołem stróżem... ciekawe jakiego anioła miał
Czyli to, że mógł być w dwóch różnych miejscach na raz...
Dziwne mi się to wydaje, że człowiek może coś takiego... I jak on wtedy myśli Eh... dla mnie to nie do pojęcia

Futrzaku... o Ojcu Pio chyba jest ten temat
Ojciec Pio byl uobecnieniem Chrystusa na ziemi. Miał takie same rany jak Pan, potrafil czytac w ludzkich duszach przytocze kilka przykładów:

Padre Pio miał, podobnie jak święty proboszcz z Ars, dar czytania w duszach. Nie można było nic przed nim ukryć i to przynosiło ulgę wielu penitentom, którzy przystępowali do spowiedzi. Ojciec przypominał grzechy ich życia nawet te całkowicie zapomniane, ale też nie oszczędzał penitentom zbawczego upokorzenia wyznania ich. Często te spowiedzi były początkiem nawróceń. Ten czy tamten przybyły z ciekawości lub z zamiarem wykpienia lub zdemaskowania jakiegoś oszustwa, a znajdował się sam nie rozumiejąc jak na klęczkach przy konfesjonale dokonując spowiedzi generalnej, całkiem niespodziewanie, a potem odchodził z wewnętrzną radością, jakiej nigdy wcześniej nie znał.
Liczni są ateiści i masoni, którzy po nawróceniu gorliwie popierali stygmatyka. Przyjąwszy zakład pewien adwokat, znany mason, udał się pewnego dnia do San Giovanni Rotondo. Ojciec Pio rozmawiał z kilkoma osobami. Widząc go, zostawił rozmówców i podszedł do niego mówiąc: „Jak to? Pan tutaj? Przecież pan jest masonem!" Kiedy mężczyzna to potwierdził, O. Pio zapytał: „A jakie zadanie ma masoneria?" – „Zwalczać Kościół" – padła odpowiedź. I nagle adwokat odczuł w sobie miłość Boga do oddalonych od Niego. Wyspowiadał się i rozpoczął nowe życie.
I tak nawróceni lekarze, prawnicy, dziennikarze gorliwie bronili stale oczernianego i wyśmiewanego zakonnika.
Kiedyś zdarzyło się, że zabito pewnego człowieka, a morderca nie został ukarany, bo zbrodni nigdy nie udało się wyjaśnić. Przyszedł jednak do spowiedzi. Ale nie powiedział o swej zbrodni. Na koniec ojciec Pio zapytał: „To wszystko, mój synu?" Mężczyzna milczał, choć ojciec powtórzył trzy razy pytanie. Spowiednik pogrążył się w modlitwie, potem wziął mężczyznę za ramię i zaprowadził do kościoła. Tam grzesznik zemdlał, bo w ławce ujrzał człowieka, którego zabił! Kiedy odzyskał przytomność ojciec Pio zaprowadził go z powrotem do konfesjonału, gdzie ten wyznał swą winę. Odszedł rozgrzeszony.
Kiedy pytano ojca Pio, jaką ma misję do spełnienia na ziemi, odpowiadał: „Jestem spowiednikiem". Spowiadał 16-17 godzin dziennie, w wyjątkowych wypadkach nawet do 19 godzin! A wszystko to bez jedzenia. Zresztą i tak przyjmował nikłe racje. Trzeba było zorganizować specjalną służbę porządkową przy jego konfesjonale. Jeden z braci rozdzielał kartki z numerami.
«Stał się cud – wyznała kiedyś pewna włoska dama – mój mąż się wyspowiadał! Nie chciał się udać w podróż do San Giovanni Rotondo, prosiłam go, by ofiarował mi ją jako prezent urodzinowy. Najpierw wpadł w gniew, a potem przystał na moje pragnienie, mówiąc: Ale nie każ mi iść do spowiedzi.» Mężczyzna uczestniczył we Mszy św. Ojca, a po niej pośpieszył do zakrystii i upadł na kolana. Wrócił do małżonki z rozradowaną twarzą" „Gotowe. Wyspowiadałem się." Nie rozumiał przyczyny. Nie potrafił rzec nic innego jak tylko: „Cóż chcesz, po tej Mszy św. nie mogłem się nie wyspowiadać. To było silniejsze ode mnie. Czułem się do tego przymuszony. Tu wszystkim kieruje jakby niewidzialna ręka.»
Jedna z osób, która napisała biografię Ojca, Maria Winowska, opowiada, jak pewnego dnia jakiś kupiec z Genui przybył do San Giovanni Rotondo po 52 godzinach podróży, wioząc list, który kazano mu dostarczyć ojcu Pio. Ten spojrzawszy na niego powiedział: „Czy chcesz się wyspowiadać? Kiedy byłeś ostatnio w spowiedzi?" – „Kiedy miałem siedem lat!" – „A kiedy przestaniesz prowadzić to ohydne życie?" Mężczyzna poczuł, że jest zdemaskowany, wyspowiadał się i jego serce napełniła radość.
Ojciec Pio przejawiał czasem anielską łagodność wobec penitentów, a czasem surowość, która mogła się wydawać przesadna. Pewna Angielka uklękła kiedyś przy jego konfesjonale: „Dla pani nie mam czasu" – powiedział jej zamiast powitania. Przygnębiona kobieta powróciła po 5 dniach, aby usłyszeć te same słowa. Po upływie dwudziestu dni ojciec przyjął ją mówiąc: „Biedna ślepa, zamiast uskarżać się na surowość z mojej strony powinnaś postawić sobie pytanie, jakże Miłosierdzie może cię przyjąć po tak wielu latach świętokradztw... Czyż dla zachowania szacunku nie przystępowałaś do Komunii św. u boku męża i matki w stanie grzechu śmiertelnego?"
Kobieta zalała się łzami. Rozpoczął się jej wielki powrót do Boga.
Straszliwy widok przedstawiał o. Pio cierpiący w konfesjonale. Często jak proboszcz z Ars płakał, tak wielkim przerażeniem napawał go grzech. Mawiał: Nigdy nie zostanie zrozumiane, co znaczy buntować się przeciw Bogu.
Nie lubił też rozróżniania grzechów śmiertelnych od grzechów powszednich. Dla niego każdy grzech był straszny, bo był odrzuceniem miłości Bożej. Wolałby umrzeć tysiąc razy niż ujrzeć, jak błoto grzechu dotyka jego duszy. W konfesjonale ze wszystkich sił walczył, żeby penitent pojął Kim był Ten, którego miłość grzesząc znieważył. Jego współbracia zastanawiali się, dlaczego przy konfesjonale tak wiele dusz traktował surowo. Zrozumieli, że postępuje tak z natchnienia Bożego.
On, który miał dar jasnowidzenia w stosunku do innych, żył sam niemal ciągle w nocy duszy. Istnieją listy, które kierował do różnych kierowników duchowych. Za każdym razem mówił im o swej wielkiej niegodności, przekonany o tym, że wielce obraża Boga, lękał się utraty wiary. Często myślał, że z powodu swych grzechów zostanie na wieczność potępiony. Te diabelskie pokusy były z pewnością dopuszczone przez Boga, aby go doświadczyć, jak i po to, żeby zwiększyć jego zasługi oraz po to, by rozwinąć jego pokorę. To było potrzebne, gdyż już za życia wszyscy uznali go za świętego: nosił stygmaty, odprawiał Mszę św. tak jak nikt na świecie, co dnia czynił cuda. Każdemu groziłoby wpadnięcie w pychę.

Rowniez jego rany byly niesamowite wydawaly zapach roznych kwiatow zalezalo od sytuacji:

Można tu wspomnieć jeszcze o jednym charyzmacie ojca Pio, o którym jego duchowi synowie i córki świadczą do dziś: o zapachach. Niektórzy mistycy wydzielali zapachy i nie można się tu powstrzymać przed myślą o ludowym wyrażeniu dotyczącym osoby, która prowadziła przykładne życie i o której mówi się, że umarła wydzielając zapach świętości [po polsku mówimy częściej: „w opinii świętości" – przyp. red.]. Jeśli chodzi o ojca Pio tysiące osób dały o tym świadectwo: zapach często zapowiadał uzdrowienie lub szczególną łaskę (oznaczały dar specjalnej opieki, nawrócenie drogiej osoby itd.). Miły zapach rozchodził się w jego obecności lub z przedmiotów, które były przez niego pobłogosławione lub po prostu dotknięte doświadczano nawet w odległości tysięcy kilometrów. To były głównie zapachy kwiatów: lilii, fiołków, róż, jaśminu i inne. Zapach mógł pojawić się nagle i nagle zniknąć. Czasem wystarczyło pokazać kilka przeźroczy z jego życia, by cała sala wypełniła się niezwykłym zapachem.
Zapach lilii był często spostrzegany jako znak uzdrowienia. Tak było we wrześniu 1951 r. z naczelnikiem stacji kolejowej w Rzymie. Został tak uprzedzony o mającym się dokonać cudzie wyzdrowienia z raka gardła, podczas gdy udzielono mu już wiatyku. W ostatniej chwili dano mu do ucałowania zdjęcie ojca Pio. Wszyscy członkowie rodziny, którzy uczestniczyli w tym, poczuli utrzymujący się miły zapach. Byli pomiędzy nimi też niewierzący. Umierający, który od dawna nie potrafił mówić, odezwał się nagle: „Zdejmijcie te wszystkie bandaże, jestem zdrowy."
Czasem działo się to w czasie Mszy św., czasem w konfesjonale. Jego rany, które powinny były wydzielać woń rozkładającej się krwi, wydzielały miły zapach.
Innym razem ojcowie franciszkanie, wracając pociągiem z San Giovanni Rotondo odczuli w przedziale zapach. Towarzysze podróży zastanawiali się, co to mogło być. Zjawisko towarzyszyło im aż do Rzymu.
Jeden z braci posiadał cukier pobłogosławiony przez ojca Pio i napełniał on takim zapachem jego celę, że Gwardian dopytywał się, skąd on pochodzi, bo można go było odczuć nawet na korytarzu. Nie dało się tego ukryć przed przełożonymi.
W pewnym klasztorze franciszkańskim był chory jeden z braci. Poprosił swego współbrata, jednego z biografów ojca Pio, aby przyniósł mu nagranie głosu Ojca. Zaledwie zaczął słuchać, a już celę wypełnił przenikliwy zapach. Ojciec Pio przyniósł tak pociechę cierpiącemu bratu.

[ Dodano: Pon 28 Mar, 2005 ]
2 Kor. 11:14
A nie dziw: bo i szatan sam przemienia się w Anioła światłości.

2 Kor. 11:14
A nie dziw: bo i szatan sam przemienia się w Anioła światłości.


Mam prośbę: jeśli coś chcesz napisać to wytłumacz o co chodzi W sumie post nie na temat.... Dopisz swoją intencję, wytłumacz Bo będe musiał to usuwać a nie o to chodzi.
Ona chyba miala namyśli to, że Ojciec Pio jes niby posłańcem szatana Tak mi sie wydaje

Ojciec Pio byl uobecnieniem Chrystusa na ziemi. Miał takie same rany jak Pan,
To nie jest prawda.
Ten werset przytoczyłam w zwązku z tą wypowiedzią

"Już w młodym wieku cieszył się widoczną obecnością swego anioła stróża i korzystał z tego całe życie. Od 5 roku życia doświadczał ekstaz i wizji, szczególnie Dziewicy Maryi."

Ten werset przytoczyłam w zwązku z tą wypowiedzią

"Już w młodym wieku cieszył się widoczną obecnością swego anioła stróża i korzystał z tego całe życie. Od 5 roku życia doświadczał ekstaz i wizji, szczególnie Dziewicy Maryi."


1. Pisz jaśniej. Nie każdy zrozumie o ci chodzi.

2. Wydajesz bardzo ostre opinie nie znając dokładnie tego co ten człowiek zrobił a raczej co Bóg zechciał przez niego dokonać. Owoce jego życia świadczą same za siebie.

3. Oczywiście trzeba wyśmiać kult Maryji. No coment.

2. Wydajesz bardzo ostre opinie nie znając dokładnie tego co ten człowiek zrobił a raczej co Bóg zechciał przez niego dokonać. Owoce jego życia świadczą same za siebie.
Dlaczego te "owoce" zostały dostrzeżone dopiero w ostatnich kilku latach, a przez wiele lat KRK wręcz dyskryminował o.Pio ?
Może dlatego, że szatan mącił. Teraz widocznie KRK został oświecony przez Ducha Świętego. Tak mi sie wydaje

Dlaczego te "owoce" zostały dostrzeżone dopiero w ostatnich kilku latach, a przez wiele lat KRK wręcz dyskryminował o.Pio ?

Gdybyś przeczytał jego biografię to byś wiedział. Widać, że tego nie zrobiłeś. Twoje stwierdzenie wręcz mija się z faktami. Bo co to znaczy przez wiele lat? Czy miało to miejsce za jego życia czy później też? Niewidadomo. Mógłbyś to dookreślić, bo tak można odnieść wraźenie jaki ten Kościół nie poradny.

Może dlatego, że szatan mącił. Teraz widocznie KRK został oświecony przez Ducha Świętego. Tak mi sie wydaje
A może to teraz szatan mąci, a kiedyś Kościół był oświecony ?

[ Dodano: Pią 17 Cze 2005 15:44 ]

Może jeszcze autobiografię mam przeczytać ?

Jak nie czytałeś to po co się wypowiadasz.... Wprowadzasz tylko ludzi w błąd. Nie sądzę, że wszystklo co napisałeś jest kłamstwem, ponieważ rzeczywiście o. Pio miał trudne okresy z winy ludzi Kościołą a nie całego Kościoła. Jednak pokazujesz to w taki sposób jakoby Kościół nic nie rozeznawał i od razu miał wszystko przyjmować. Jednocześnie ajkoby Kościół się pastwił nad zakonnikiem a teraz konionkturalnie ogłosił go świętym.

Wprowadzasz tylko ludzi w błąd. Nie sądzę, że wszystklo co napisałeś jest kłamstwem, ponieważ rzeczywiście o. Pio miał trudne okresy z winy ludzi Kościołą a nie całego Kościoła. Jednak pokazujesz to w taki sposób jakoby Kościół nic nie rozeznawał i od razu miał wszystko przyjmować. Jednocześnie ajkoby Kościół się pastwił nad zakonnikiem a teraz konionkturalnie ogłosił go świętym.
o. Pio był dyskryminowany i prześladowany - to fakt. Czy było to planowe działanie Watykanu, tego się pewnie nigdy (za życia) nie dowiemy. Jednak tymi "prześladowcami" były ważne osoby w KRK. To jest wymowne.

To jest wymowne.

Co jest wymowne......

Ojciec Pio byl uobecnieniem Chrystusa na ziemi. Miał takie same rany jak Pan, potrafil czytac w ludzkich duszach :

No deczko chyba przesadziłeś, bo to że posiadał stygmaty, czy pewne dary Ducha św nie czyni Go nawet świętym, a tym bardziej Jezusem. Dla mnie O. Pio to naprawdę Wielki człowiek i to zupełnie Bogu oddany.

Jeśli chcecie sobie poczytać w sieci o Jego życiu, to tu macie....

http://www.kapucyni.ofm.pl/

Poza tym, jak już wspomniałem, a nikt nie raczył tego skomentować, co tylko umacnia mnie w przekonaniu7, że mam rację, o. Pio miał stygmaty, ale nie w tych samych miejscach, co Chrystus.
O. Pio sugerował się obrazami i figurami stworzonymi przez ludzi i dlatego nie przyszło mu do głowy, że gwoździe wbite w dłonie, rozerwałyby ciało pod wpływem ciężaru ciała.


Sądzę, że dla Ciebie jest ważne, iż to katolik.... A przecież my wierzymy kamlotom ponoć?! Następnie zamiast skupiać się na owocach życia, to wyszukujesz jakieś zastępcze argumenty aby to odrzucić. Twoje zdanie tylko szkoda, że marnujesz piękny przykład wiary.

Św. Franciszek z Asyżu też miał stygmaty tam gdzie o. Pio znaczy, że też blefował? Wierzył kamlotom zapewnie....

Stereotypy nie mogą być podstawą oceny drugiej osoby!

Sądzę, że dla Ciebie jest ważne, iż to katolik....
Chyba tylko katolicy robią ze stygmatów takie wielkie halo, kiedy nie wiadomo do końca czym one są i jaka jest ich natura.
Stygmaty dotykają najczęściej osoby duchowne, a więc takie, których myśli krążą prawie wyłącznie wokół spraw religii.
Nie ma dla mnie znaczenia, kogo stygmaty dotykają - katolika, protestanta, czy prawosławnego. Byli w ogóle jacyś stygmatycy, którzy nie byli katolikami ?


Chyba tylko katolicy robią ze stygmatów takie wielkie halo

Jak narazie to Ty robisz większe halo... Zresztą takich osób jest naprawdę mało i generalnie zwraca się uwagę no to co ktoś robi.


Najpierw sam zaczynasz, że o. Pio sugerował się figurami
Wszystko za tym przemawia. Inaczej jego stygmaty pojawiałyby się w innych miejscach. Czy nie potrafisz zaakceptować prawdy ? Może nie najmilszej dla ciebie, ale jesnak prawdy.


Wszystko za tym przemawia. Inaczej jego stygmaty pojawiałyby się w innych miejscach. Czy nie potrafisz zaakceptować prawdy ? Może nie najmilszej dla ciebie, ale jesnak prawdy.

To mam pomysł: pomyśl tak przez chwilkę o stygmatach w nadgarstkach, może ci się uda. Jeśli dla Ciebie to takie proste...

Jak napisałem: jego życie świadczy, że był blisko Boga. Oczywiście Ty twierdzisz inaczej....
Ziobro, nigdy nie zastanowiłeś sie, iż Bog tak koch swe dzieci, że nie ważne są szczeguliki bo przeciez nawet Tobie jest bwiadomo, że Jezus nie narodził się w roku "zerowym"?. Tak samo tyczą się poewne wyryte w tożsamości chrześcijan pewne znaki, jak ślady gwożdzi, co wynika jasno z Całunu Turuśckiego. - Ale pewnie zaraz zaczniesz i jego krytykować.
Adamie dyskusja dalsza o tym nie ma sensu. Poprostu się nie zgadzamy i wszystko sobie wyjaślniliśmy. Tylko jedna uwaga: jeśli się z czymś nie zgadzasz nie rób od razu dziwnych aluzji. Życie o. Pio przypomina sztuczki.... Zawieś sąd jeśli to dla Ciebie nie ma znaczenia. Stygmaty rozważam zawsze w kontekście życia danej osoby. No i potrzebuję wskazówek Kościoła. Tak na wiarę tego nie przyjmuję.

Jeśli jesteś sceptykiem co do tego, spoko twoja sprawa. Wielu egzegetów podchodzi do Pisma z uprzednimi założeniami. Bultman na przykład założył, że Jezusa określa sitz im leben, stąd wiele opisów jego życia należy odrzucić bo dodała je wtórna gmina chrześcijańska. I tak ogołaca się Jezusa. Wstępne założenia mogą do tego prowadzić. Uważaj abyś czegoś nie obciął tylko dlatego, że tak a nie inaczej do tego podchodzisz.

PS. Nie napisałem tego złośliwe, tylko tak ogólnie
Ja nie mam zamiaru się w tym momencie ustosunkowywać do wypowiedzi ziobra Adama, bo niestety moje doświadczenie dyskusji z nim świadczy, że argumentuje on nie żeby dyskutować, tylk ośmieszyć i pokłócić się

Jendym z darów ale i krzyży Oja Pio był dar uwolnienia. Czytałam różne świadectwa księży wykonujących posługę egzorcysty lub prowadzących modlitwę o uwolneinie, że odwołanie się do wstawiennictwa Ocja Pio było dla Szatana ciosem, często krzyczał on "zabierzcie tego mnicha ode mnie", "tylko nie on" itp. Same osoby nękane przez złego ducha czuły ulgę po modlitwie z prośbą o wstawiennictwo tego świętego mnicha.

Mając 8 może 9 lat zaczął się biczować żelaznym biczem, aby «cierpieć jak Jezus». Biczował się aż do krwi.
w jakim celu ???


Jendym z darów ale i krzyży Oja Pio był dar uwolnienia. Czytałam różne świadectwa księży wykonujących posługę egzorcysty lub prowadzących modlitwę o uwolneinie, że odwołanie się do wstawiennictwa Ocja Pio było dla Szatana ciosem, często krzyczał on "zabierzcie tego mnicha ode mnie", "tylko nie on" itp. Same osoby nękane przez złego ducha czuły ulgę po modlitwie z prośbą o wstawiennictwo tego świętego mnicha.
W Oławie (k. Wrocławia) też byli księża, którzy wierzyli w objawienia pana Domańskiego. Mimo zakazu władz KRK w Polsce, odprawiali msze w budynku wybudowanym przez rzeczonego śp. pana Domańskiego. Był o tym program w TV.

[ Dodano: Wto 13 Wrz 2005 11:40 ]
Nie mam zielonego pojęcia, o co Ci chodzi, ja mówię o relacjach prawdziwych, katolickich egzorcystów, wybranych i namaszczonych przez biskupa

Więc o co chodzi Jak węszysz herezję czy sensację, to nie tym razem

Pozdrawiam bardzo cieplutko, chociaż znowu się nie zgadzamy

Nie mam zielonego pojęcia, o co Ci chodzi, ja mówię o relacjach prawdziwych, katolickich egzorcystów, wybranych i namaszczonych przez biskupa

Ja tez piszę o księżach namaszczonych przez biskupa, którzy uwierzyli w "objawienia oławskie".
W co przepraszam

W co przepraszam
Zapytaj znajomego księdza .. na pewno chętnie udzieli ci wyjaśnień, bo w moje slowa możesz nie uwierzyć.
Nie odrzucam niczyjej opinii na starcie, ale ją konfrontuję

Może jednak się pokusisz o wyjaśnienia

Może jednak się pokusisz o wyjaśnienia
W Oławie był taki motyw, że ktoś tam miał niby objawienie chyba Maryjne. Kościoł Katolicki po sprawdzeniu tego stwierdział, że nic tam nie było. I ogłosil karę ekskomuniki dla tych co się tam w tych miejscach modlą.

Ale wracając do Ojca Pio.
Ponoć najwiekszym jego darem był sakrament pokuty i pojednania. Że miał niesamowity dar spowiadania.
O tym też sporo słyszałam i czytałam nie dość, że był świetnym pedagogiem, to jeszcze miał dar widzenia czyichś grzechów, okoliczności ich zaistnienia - coniektórzy to się bali do niego podejść
Jeśli bali sie podejść, to chyba moze też świadczyć, że ukrywaja swoje grzechy, ja bardzo chciałbym, aby sie wyspowiadać u takiego człowieka jakim był ojciec Pio, przynajmniej nie miałbym mozliwości ukrywania swoich grzechów i mógłbym sie wyspowiadać bardzo dokładnie, nie zapominając o żadnym grzechu.
Tacy ludzie bali sie poznać prawdę o swojej grzeszności, a to nie jest dobre, szczera i dokładna spowiedź jest bardzo ważna.

Pozdrawiam
Masz rację ale o. Pio potrafi łz krzykiem odgonić danego penitenta od konfesjonału, ludzie bali siewstydu

Za grzech uważał np. chodzenie do kina, bo może na filmie będzie scena erotyczna...
Mieszasz dwie wypowiedzi i wyrywasz z kontekstu ...

1) dar Ojca Pio polegałna znakomitej znajomości grzeszności człowieka, co było pomocne;

2) świadectwa ludzi "odgonionych" to głównie świadectwa jego "dzieci duchowych", a oni wiedzieli, że wybierają sobie przewodnika o bardzo ciężkiej ręce ... Wiedzieli, na co siepisali, zresztapotme i tak byli wdzięczni... taka reakcja dawała do myślenia, a ludzi okoliczni znając charakter i pedagogikę Ojca Pio z pewnością z wyrozumiałością podchodzili do takiego "ochrzanionego" penitenta

Trochę sprawiedliwości i obiektywizmu , proszę

Mieszasz dwie wypowiedzi i wyrywasz z kontekstu ...
Mylisz się.

I Bóg chciał widać pomóc penitentowi w ten sposób, że Ojciec Pio wiedział, co jest głównym problemem i iwedizał, c openie\tent chciałukryć, tym ludziom to pomagało ...

Jezus był Posłanym Synem, a Ojciec Pio narzędziem w Jego ręku, inna perspektywa

I Bóg chciał widać pomóc penitentowi w ten sposób, że Ojciec Pio wiedział, co jest głównym problemem i iwedizał, c openie\tent chciałukryć, tym ludziom to pomagało ...
może tak .. może nie ... niby skąd pewność ? przecież obowiązuje chyba "tajemnica spowiedzi" ? Czy o.Pio krzyczał za tymi ludźmi - "ty złodzieju !" lub "ty cudzołożniku !" ?

Moze nie był doskonały, ale pełnił wole Boga a nie swoją i żył w świętości co zostało potwierdzone po jego śmierci, ponieważ został świętym. Czy ty możesz powiedzieć, ze żyjesz tak jak świety ojciec Pio?

Pozdrawiam

Moze nie był doskonały, ale pełnił wole Boga a nie swoją
Raczej tak mu sie zdawało, że pełni.


Czy o.Pio krzyczał za tymi ludźmi - "ty złodzieju !" lub "ty cudzołożniku !" ?

Ależ oczywiście, że nie ... Tam konfesjonaly są malo akustyczne, na zewnątrz po prostu ludzie slyszęli podniesiony mocno glos

Nie znam też polecenia Bożego, by zamykać się w klasztorach.

a może czytałeś w Biblii coś o bezżeństwie dla Pana, czy umknęło Ci to gdzieś???
Głupoty piszesz człowieku. Jego służba to prawdziwe oddanie się woli Bozej, dlatego też został kanonizowany, gdyby jego służba Bogu była fałszywa to nigdy nie zostałby wyniesiony do chwały ołtarzy.

Moze zarzucanie innym, że nie żyją lub nie żyli zgodnie z wolą Boga, tak jak ty to czynisz względem Ojca Pio?
Wiem kim jest święty i jakie są warunki kanonizacji. Nie wiem tylko czy ty wiesz kim jest świety?

Widać, że bardzo nie masz pojęcia o życiu według woli Bożej. Dla ciebie to pustka a dla innych prawdziwe życie. Oceniasz bezpodstawnie charyzmaty ojca Pio a sam nie chcesz żyć dla Boga, to trochę głupie z twojej strony. Bardziej rozumiałbym cię, gdybyś się opiarał na swoim pogladzie ale nie podważał czyjegoś życia. A tak tylko bezpodstawna krytyka z twojej strony.

Pozdrawiam
Ziobro Adama, to typ człowieka, który co kolwiek napiszemy on bedzie przeciwny. Dlatego nie widzę z nim sensu dyskusji na jakikolwiek temat, bo zawsze dyskusja z nim schodzi na to samo albo na nic.

Zatem wracajmy do Ojca Pio.

Czymś niezwykłym było to, że Bóg jakoby dopuszczał do niego tak mocne kuszenie szatana. Nawet nie nazwał bym tego kuszeniem. Czesto zły duch mszcząc się za ocalałego człowieka bił Ojca Pio do nieprzytomności. Chciał go zastraszyć.

Niesamowity człowiek.
Dla mnie bardzo ważnym darem ojca Pio był dar modlitwy, on naprawdę mimo tego kuszenia miał świadomośc, ze tylko modlitwa ma moc go chronić i jego zaufanie Bogu wcale nie malało, on cały czas pokładał w nim ufność. To jest jeden z tych wielkich świętych, z którego można brać przykład.

Pozdrawiam

A czy mieści ci się w głowie, ze można być bezżennym i nie być w zakonie ?

Ale w czym problem Tu mówisz o instytucji celibatariusza chociażby, ale istnienie celibatariuszy nie kłóci sie w żadnym wypadku z zorganizowanym życiem, służbą i funkcjonowaniem bezżenych ku chwale Boga w zakonach...
ziobro Adama napisał:


Ktoś był światkiem tego FIZYCZNEGO znęcania się złego ducha nad o.Pio ? Możesz opisać to dokładniej ? Bo najprostszym rozwiązaniem jest to, ze o.Pio sam się ranił i bił, zresztą robił to od dziecka, o czym sam czytałem.


A kto chciałby się sam bić do takiego stopnia i po co?
To bez sensu co sugerujesz.
Szatan go atakował, gdy był sam w swoim pokoju, bracia z jego otoczenia słyszeli tylko odgłosy walki.

Pozdrawiam
ziobro Adama napisał:

Ludzie robią jeszcze dziwniejsze rzeczy, i czasami trudno to zrozumieć ... np. na Filipinach ludzie pozwalają się ukrzyżować na wzór ukrzyżowania Chrystusa ! To podobno katolicy ...
Po co to robią ? Nie wiem ... tak samo nie odpowiem tobie dlaczego, IMHO, o.Pio się sam nad sobą znęcał. Ludzka psychika to skomplikowana struktura.


Ale ci ludzie robią to sami sobie, by cierpieć, ojciec Pio sam sobie tego nie robił, więc nie przesadzaj.
Przykro mi, ale uważam to za brednie, może poczytaj sobie więcej o ojcu Pio, a nie pisz takich głupot. Odgłosy odgłosami, ale rany na ciele to już nie odgłos, więc moze powiesz po co ktoś miałby sobie rany zadawać. Ci, którzy sie krzyżowali na Filipinach świetymi dzięki temu nie zostali i nie zostaną raczej, a ojciec Pio został świetym, po co miałby oszukiwać Boga, gdyby tak było nie zostałby świetym. Tak trudno to pojąć.

Pozdrawiam

Ale ci ludzie robią to sami sobie, by cierpieć, ojciec Pio sam sobie tego nie robił, więc nie przesadzaj.
Jaki masz na to dowód ? Zadnego ... "więc nie przesadzaj"

1.Wszak niektórzy święci czy błogosławieni w ramach pokuty biczowali sie, ale w przypadku ojca Pio to nie słyszałem, by to czynił, a już napewno nie bił by się do takiego stopnia. Jak znajdę fragment skutków pobicia go przez szatana to go zamieszczę tutaj.

2. Nadal podtrzymuję propozycję poczytania sobie trochę więcej o ojcu Pio.

3.Niektórzy zadają sobie cierpienia, ale nie takie jak u ojca Pio i tych, których szatan atakował. On tego nie chciał, ale nic nie mógł zrobić, szatan próbował pozbawić go życia.


Zakonnicy o godzinie 18.00 udawali się na kolację. O. Pio pozostawał w mieszkaniu, które znajdowało się nad refektarzem. Gdy zakonnicy zasiedli do stołu, aby spożyć wieczorny posiłek, dał się słyszeć jakiś rumor i huki, dochodzące z mieszkania Ojca Pio. Kiedy zaniepokojeni bracia przyszli do jego mieszkania, Ojciec Pio leżał na łóżku, twarzą zwrócony do poduszki. Był bardzo zmęczony, cały mokry i spocony. Widać było na twarzy, że jest bardzo utrudzony. Co się stało? O, Pio nie mógł wypowiedzieć słowa. "To było mocowanie się z diabłem" - wyszeptał po chwili.

Pewnego dnia przybył do klasztoru o, prowincjał i zwrócił się do Ojca Pio, by nie robił tego rodzaju rzeczy, bo to niepokoi zwłaszcza młodych zakonników. "Cóż poradzę, ojcze, skoro to nie ode mnie zależy. Ten potwór rzuca się na mnie i chce mnie pozbawić życia. Nie zależy to ode mnie. Jeśli jednak ojciec prowincjał nakaże, to niech się dzieje co chce, będę chciał się podporządkować".

Fragmenty książki: "Na drodze do Boga", Pallottinum Poznań 1986, oprac. o. Gracjan Majka OFMCap.


Jak poczytasz więcej o ojcu Pio to sie sam o tym przekonasz. Ciekawa lektura.

4. Na poziomie 6-latka? he he, to jest dopiero śmieszne, jak czytam twoje wypowiedzi stwierdzam to samo. Czy to nie zabawne? Nie przejmuj się, w końcu wszyscy jesteśmy dziećmi.

Pozdrawiam

3.Niektórzy zadają sobie cierpienia, ale nie takie jak u ojca Pio i tych, których szatan atakował. On tego nie chciał, ale nic nie mógł zrobić, szatan próbował pozbawić go życia.
Sugerujesz zatem, ze o.Pio był opętany. Ja tez tego nie wykluczam. Być może egzorcyzmy by wtedy cos pomogły. Teraz można tylko teoretyzować.


Ciekawe, co powiesz o sobie, czy postępujesz lepiej niż ojciec Pio?
O ile mnie skleroza nie myli, to pytałeś już o to, a ja udzieliłem odpowiedzi.
Być może i się o to już pytałem, może raczej to mnie juz skleroza ogarnia, jeśli odpowiadałeś na to pytanie nie juz nie musisz odpowiadać. Poszukam twojej wypowiedzi.

Pozdrawiam

Ojciec Pio był wyjątkowo nękany, i fizycznie i psychicznie, i duchowo. Był bity, poniżany.
Najbardziej prawdopodobne jest to, że sam tego wszystkiego na sobie dokonywał. Nie ma żadnych dowodów na prawdziwość słów o.Pio.


chcialbym dodac ze mial takie charyzmaty jak bilokacja czyli przebywanie w 2 miejscach naraz, stygmaty, potrafil rozmawiac ze swoim Aniołem Strózem, Maryja, Jezusem ...............wogole fascynujacy swiety moim zdaniem
A bilokacja to charyzmat? Stygmaty to charzymat?Hmm...Czy ktoś mi mozę wymienieć jakie są charyzmaty? Offca chyba w temacie "Dar smiechu" napisała,że jest tyle charyzmatów, że niesposób ich wymienić. To sa one wkońcu skonkrestyzowane jakoś czy nie?Jakie to są?
Poprostu to sa niepospolite dary od boga których inni normalni ludzie nie maja. Charyzmaty Ojca Pio mmi przypominaja ze Bog o nas nie zapomnial po 2000cach lat ze jest w srod nas i to jest chyba z tego najciekawsze i najprawdzisze.A co z tym dalej zrobimy to inna historia.
Omnia gratia est - to chyba słowa Augustyna z Hippony...

Najbardziej prawdopodobne jest to, że sam tego wszystkiego na sobie dokonywał. Nie ma żadnych dowodów na prawdziwość słów o.Pio.
Nie mógł. Chyba że miał np. ręce z tyłu ciała. Dziurawić rąk sobie sam też nie mógł, nie było to wykonalne. Nie dezodorantował też sobie tych rąk, aby pachniały ( a o tym,że stygmaty pachniały nie mówił on, lecz ci, którzy przebywali w jego towarzystwie.

Wierzę Ojcu Pio sama ,choć wiele mi brakuje do świętości miałam nieprzyjemność poznać co potrafi szatan. Potrafi dusić człowieka-swoimi rękoma(jeśli wogóle ma ręce) i osób z otoczenia.Czasami chcąc pomieszać nasze plany udawać czyjeś głos. Mój synek został w zeszłym roku bardzo przestraszony-bo jak powiedział widział ducha u dziewczyny która pasjonuje się okultyzmem i hodowlą węzy-był tam z moją córką-dostał takiej paniki ,że wszyscygo uspakajali a popowrocie do domu trząsł się jak osika. Musiałam z nim rozmawiać o tym i wyjaśniać , ze tylko przywołanie Pana Boga może diabełka wygonić.Nie mówię o rzeczach, które giną i cudownie się odnajdują w tym samym, gdzie szukaliśmy je wcześniej-najważniejsze w tym nie ulec i nadal trwać w Bogu.Inaczej zguba pewna-znam ludzi, którzy trafiali do leczenia psychiatrycznego.Ktoś powie mieli urojenia już wcześniej-ale to nie zawsze jest prawda halucynacje nie bywają grupowe-a czasem te historie obsewują też inni.Wierzę i wręcz jestem pewna ,że są ludzie zdolni wnikać do wnętrza drugiej osoby a ich modlitwa często ratuje życie lub zdrowie innych-i nie wszyscy muszą wiedzieć ,że ktoś obdarzony jest takimi darami-bo to niesie bardzo różnych komplikacji w życiu.Co do ran na rękach tyle razy weryfikowano stygmaty Ojca Pio, ze chyba nie mamy o czym mówić. Jeśli ktoś nie wierzy niech poczyta historię badań.

Wierzę Ojcu Pio sama ,choć wiele mi brakuje do świętości miałam nieprzyjemność poznać co potrafi szatan. Potrafi dusić człowieka-swoimi rękoma(jeśli wogóle ma ręce) i osób z otoczenia.Czasami chcąc pomieszać nasze plany udawać czyjeś głos. Mój synek został w zeszłym roku bardzo przestraszony-bo jak powiedział widział ducha u dziewczyny która pasjonuje się okultyzmem i hodowlą węzy-był tam z moją córką-dostał takiej paniki ,że wszyscygo uspakajali a popowrocie do domu trząsł się jak osika. Musiałam z nim rozmawiać o tym i wyjaśniać , ze tylko przywołanie Pana Boga może diabełka wygonić.Nie mówię o rzeczach, które giną i cudownie się odnajdują w tym samym, gdzie szukaliśmy je wcześniej-najważniejsze w tym nie ulec i nadal trwać w Bogu
Napisałaś bardzo dużo przykładów działania szatana. Nie miałam pojęcia o istnieniu większości z nich.
Bardzo źle bym się czuła w tego typu sytuacjach.
ziobro Adama, wiesz jak się uśmiałam czytając twoje posty.... normalnie Jeszcze nikt mnie tak nie rozbawił. Dziękuję, bo miałam dziś kiepski dzień, a ty mi poprawiłeś humor.

Wracając do O. Pio.... Jak już było wspomniane KrK krytykował O. Pio. Było to spowodowane tym, że nie wierzono w prawdziwość jego stygmatów. Ten człowiek w ciągy swojego życia wiele wycierpiał, ale miał w sobie ogrom pokory. Nie lubił, wręcz czuł się urażony, gdy ze względu na stygmaty widziano w nim Jezusa. Zawsze powtarzał, że jest tylko niegodnym sługą Bożym. Gd ktoś prosił go o błogosławieństwo odmawiał i mówił, że to nie on błogosławi tylko Bóg i może najwyżej przekazać Boże błogosławieństwo.
Nieania, jeżeli Kościół nie uznał stygmatów Ojca Pio to kto je uznał?
Terebint, czy zauważyłeś tam ten subtelny czas przeszły. Kościół uznał jego stygmaty inaczej nie ogłosiłby go świętym.

Terebint, czy zauważyłeś tam ten subtelny czas przeszły. Kościół uznał jego stygmaty inaczej nie ogłosiłby go świętym. Stygmaty nie odgrywały tu roli, tylko inne czynniki. Np. cud uzdrowienia jakiegoś dziecka. Stygmatów nie brano pod uwagę.
Jednak jest ogłoszony stygmatykiem.
A więc się pytam przez kogo? Przez Kościół, czy przez kościół? Fajnie by było, jakby się ksiądz wypowiedział.
kościół - ten budynek Kościół jest jeden
Chodziło mi o Watykan czy Lud.

Chodziło mi o Watykan czy Lud. A mi chodziło o to, że (Watykan? Państwo? Jak już to papież) Kościół to wszyscy razem i duchowieństwo i świeccy i papież i kardynałowie, biskupi, prezbiterzy, diakoni, klerycy.. no tak właśnie.
Offtopujemy. Skupmy się na charyzmatach Ojca Pio. Te charyzmaty to nie jest tylko nadzwyczajność.

One mają sens głębszy,gdyż jasno dają nam do zrozumienia, że Bóg bardzo kocha człowieka,że nieustannie napomina posyłając do świata wciąż nowe osoby jak Św.Ojciec Pio, papież Jan Paweł II czy obecny papież. Dar czytania w sumieniach,który miał Ojciec Pio ma nam uświadomić, że nasze wnętrze, wszystkie myśli, intencje,prośby są dobrze znane Stwórcy,że "nie ma nic zakrytego,co by nie miało wyjść na jaw". Dar czynienia cudów i uwolnienia opętanych ukazuje jak ogromna jest Boża miłość oraz że nie powinniśmy lekceważyć grzechów czy zapominać o naszych Aniołach Stróżach. Z objawień Ojca Pio dowiadujemy się też,że Chrystus bardzo cierpi,gdy wątpimy w Jego obecność lub kiedy o Nim zapominamy.

Temat jest tematem rzeka ,ale liczy się to, co te charyzmaty Ojca Pio mają nam przekazać. Te charyzmaty to nic innego jak możliwość poznania Bożej miłości. Święty nam o tej miłości pragnie na nowo przypominać, że jesteśmy darzeni tak wielką miłością, że sami nie mamy o jej bezmiarze pojęcia. W naszej walce z pokusami zawsze możemy liczyć na potężne wsparcie, ważne tylko nie wątpić.

Dam inny przykład.Inny charyzmat Ojca Pio - charyzmat wiedzy nadprzyrodzonej :


Duchowy syn Ojca Pio, który mieszkał w Rzymie, będąc w towarzystwie przyjaciół przechodził koło kościoła i nie uczynił znaku krzyż jak to miał w zwyczaju. Nagle usłyszał głos Ojca Pio mówiący: „Tchórz!”. Po kilku dniach udał się do San Govanni Rotondo, gdzie był napomniany przez Ojca Pio: „Uważaj! Tym razem tylko cię upominam; następnym razem dam ci klapsa”.

Źródło: http://www.padrepio.catho...edge_Polska.htm

Skąd te słowo: "Tchórz!". Otóż chodziło o brak odwagi do dawania świadectwa wiary.
Dla mnie takim charyzmatem/darem Ducha Świętego, który szczególnie obdarzony był o. Pio jest walka duchowa jaką prowadził przez całe swoje życie - a takze umiejetność rozeznania podstępów kusiciela. Bardzo wielu osobom o. Pio pomógł wydobyć się ze zła, rozeznać się w zawiłych duchowo sytuacjach, bardzo wielu osobom wymodlił i wycierpiał (jesli tak mozna powiedzieć) uwolnienie i nawrócenie. Takze obecnie wstawia się za tymi, którzy go o to poproszą.

I tak np. trochę wypowiedzi św. o. Pio w tych tematach (jest tego dużo - ale uważam, że są naprawdę cenne):

Walcz, córko, jak dzielny żołnierz, jeżeli przynagla cię pragnienie otrzymania nagrody mężnych dusz (Epist. //1, s. 405).

Trzymaj się zawsze mocno Kościoła świętego, ponieważ tylko on może dać ci prawdziwy pokój, posiadając Pana Jezusa ukrytego w Najświętszym Sakramencie, który jest prawdziwym Księciem Pokoju (FM, s. 166).

W tych tak smutnych czasach śmierci wiary, triumfującej bezbożności, najbezpieczniejszym środkiem uchronienia się przed chorobą zakaźną, która nas otacza, jest wzmacnianie się pokarmem eucharystycznym. Rzeczą oczywistą jest, że nie może się nim wzmocnić ten, kto miesiącami nie karmi się ciałem nieskalanego Baranka Bożego (AdFP, s. 463).

Kiedy człowiek lęka się i cierpi, by nie obrazić Boga, wówczas nie obraża Go i jest bardzo daleko od popełnienia grzechu (Epist. II, s. 61).

Ach! Jakież szczęście kryje się w walkach duchowych! Wystarczy chcieć i umieć ciągle walczyć, aby wyjść z nich zwycięsko (ASN, s. 43).

Prawdziwą przyczyną, dla której nie zawsze możesz dobrze odprawiać swoją medytację znajduję w tym punkcie i nie mylę się. Zabierasz się do medytacji z pewnego rodzaju rozgorączkowaniem, połączonym z dużym zatroskaniem, aby znaleźć coś, co przyniosłoby zadowolenie i pocieszenie twojemu duchowi. To już wystarcza, byś nie znalazła nigdy tego, czego szukasz i nie zagłębiła twej duszy w prawdzie, którą rozważasz. Moja córko, wiedz, że jeśli ktoś z dużym pośpiechem i swego rodzaju chciwością szuka jakiejś zgubionej rzeczy, [ to] sto razy na nią spojrzy i nie zorientuje się, że ją widzi. Z tego rodzaju próżnej i bezużytecznej chciwości płynie jedynie zmęczenie ducha i niemoc umysłu, by móc zatrzymać się na tym przedmiocie, którym się zajmujesz. To następnie, jako właściwa przyczyna, powoduje pewną oziębłość i bezmyślność duszy, zwłaszcza gdy chodzi o jej uczuciową sferę. Nie znam innego środka zaradczego w tej sprawie niż ten: pozbyć się lęku, ponieważ on jest jednym z większych zdrajców, który z prawdziwą cnotą i rzetelną pobożnością nie może mieć nic wspólnego. Zapala on do dobrego postępowania, ale tylko pozornie; tak naprawdę powoduje oziębienie duszy i doprowadza cię do potknięcia (Epist. 111, s. 980n).

W czasie pokus walcz dzielnie pod kierunkiem Najwyższego Wodza razem z mężnymi duszami; gdy upadniesz, nie leż w tym miejscu poniżona duchowo i fizycznie; upokarzaj się bardzo, ale nie trać ducha; zniżaj się, ale nie degraduj; obmywaj twe niedoskonałości i upadki szczerymi łzami skruchy, ale niech ci nie brakuje ufności w dobroć Boga, która zawsze pozostanie większa od twej niewdzięczności; postanów poprawę, lecz bez zarozumiałości. Twoje męstwo powinno opierać się tylko na Bogu. W końcu wyznaj szczerze, że gdyby Bóg nie był twoim pancerzem i twoją tarczą, zostałabyś
w swym braku roztropności poraniona wszelkimi rodzajami grzechu (Epist. III, s. 698).

Palma chwały jest zarezerwowana tylko dla tego, kto walczy mężnie aż do końca. Rozpocznijmy więc naszą świętą walkę.
Bóg będzie nam towarzyszył i ukoronuje nas wiecznym triumfem (Epist.IV,s. 879).

"Mówisz, że ogarnia cię lęk i pewna nieufność co do przyszłych losów. Czy nie wiesz tego, że Pan jest zawsze z tobą i że nasz nieprzyjaciel nic zdziałać nie może przeciwko temu, kto postanowił zdecydowanie we wszystkim należeć do Jezusa?" ("Epistolario" 11, s. 62-63).

"Gdyby nasze życie byto tylko w naszej mocy, to byśmy upadli i nigdy nie powstali. Pomyśl, że jesteś jak dziecko śpiące spokojnie na matczynym łonie. Zachowuj więc pokój i pewność, że poddając się takiej opiece Bożej odniesiesz największą korzyść. Czy jest miejsce na lęk, gdy znajdujesz się w słodkich Jego objęciach, gdy całe nasze życie i wszystko, co stanowimy, jest poświęcone Bogu?" ("Epistolario" II, s. 62-63).

"Zachowaj w sobie mocne postanowienie służenia i kochania Boga z całego serca i nie dręcz się myślą o przyszłość. Staraj się tylko, by w dniu dzisiejszym czynić dobro, bo kiedy przyjdzie następny dzień, on przyniesie ci to samo wezwanie. Pokładaj wielką ufność i bądź poddany wyrokom Bożej Opatrzności, a nie gromadź więcej manny, niż tego potrzeba na dzień bieżący i ani na chwilę nie wątp czy Bóg sprawi, że ona spadnie jutro i w następne dni - aż po kres twego życia" ("Epistolario" IV s. 408-409).

"Im większa nędza i słabość duszy, to tym bardziej powinna ona zawierzyć mocy Pana. (...) Tylko wówczas dusza doznaje sromotnej klęski, gdy zbytnio ufa w swoje siły i myśli, że sama może się oprzeć i stawić czoła pokusom. (...) A więc pokładaj ufność w Panu i nabierz odwagi!" ("Epistolario" 111, s. 70-71).

„Uważajmy, abyśmy się nigdy nie niepokoili z powodu jakiegoś nieszczęśliwego wypadku, któremu możemy ulec, ponieważ ten ma zawsze swój początek w egoizmie i miłości własnej i nigdy nie jest wolny od niedoskonałości. Co więcej, kiedy nasze serce jest niespokojne, wtedy częstsze i bardziej bezpośrednie są ataki wroga, który wykorzystuje naturalną słabość, przeszkadzając nam podążać prostą drogą cnoty. Wróg naszego zbawienia wie aż nadto dobrze, ze spokój serca jest pewnym znakiem Bożego wsparcia i dlatego nie przepuszcza żadnej okazji, by doprowadzić serca do utraty pokoju. Miejmy się dlatego zawsze na baczności w tej sprawie. Pan Jezus nam pomoże."
List o. Pio do o. Augustyna, Pietrelcina, 1 lipca 1915 (fragment)



Św. Jakub Apostoł zachęca dusze, by radowały się, kiedy doznają udręk i prześladowań i gdy przychodzą na nie rozmaite burze i przeciwności. "Za pełną radość poczytujcie to sobie, bracia moi, ilekroć spadają na was różne doświadczenia" (Jk l, 2). Dzieje się tak dlatego, że nagroda zwycięstwa kładzie kres walce. Im więcej dusza walczy, tym bardziej mnożą się jej palmy zwycięstwa. A wiedząc, że każdemu zwycięstwu odpowiada jakiś stopień wiecznej chwały, jakżebym, o mój ojcze, nie radował się z trudów i odniesionych zwycięstw w ciągu mego życia?

Pan jest zawsze z Wami, a szczególnie wtedy, gdy walka jest bardziej zacięta. I Bóg wie, że nie kłamię, dając Wam te zapewnienia. Odwagi zatem, nie bójcie się prześladowań, tak wewnętrznych jak i zewnętrznych, ponieważ nic nie oddzieli Was od Najwyższego Dobra, którego czujna łaska Was ochroni. Uznajcie przed tak bardzo dobrym Ojcem Jego sposób postępowania z Wami, gdyż nie mając nic, co byłoby Waszą zasługą, dał Wam tak szczególny przywilej.

Nie zastanawiaj się nad tym, co cierpisz; nie szukaj odpowiedzi, ale idź zdecydowanie naprzód (Epistolario III, s. 928).

"Zachowaj cierpliwość także i w chwilach, gdy przeżywasz duchowe osamotnienie, zachowaj cierpliwość w przyjęciu z miłością wszystkich doświadczeń i przeciwności, poprzez które ,Jezus chce cię upodobnić do Siebie i jakie w przedziwnej swej opatrzności zsyła na ciebie, a zobaczysz, że pewnego dnia Pan wysłucha wszystkie twoje błagania i spełni pragnienia" ("Epistolario"lll, s. 399-400).

Staraj się ufać Bożej Opatrzności, ufać Bogu; Jemu się oddawaj, wszystkie swoje troski złóż na Niego i zachowaj pokój, a nie doznasz zawstydzenia. Rozumiem, że twarda jest walka, że ciężka jest to praca, ale także trzeba pamiętać o owocu, który będzie dany w swoim czasie, gdy przyjdzie ci go zbierać w obfitości. Nagroda, którą wówczas za to tam (w niebie) otrzymamy, przekroczy wszelkie ludzkie wyobrażenia. Może się śmiejesz z tego, z tych zapowiedzi, może osądzasz to wszystko jako puste i czcze obietnice, ale wiem dobrze, co mówię. Możesz to osądzać jak chcesz, ale chcę, by wraz ze wzrostem przeciwności rosło twoje oddanie i ufność względem Boga; zdobywaj się na coraz większą pokorę i uwielbiaj Pana za to, że raczy cię nawiedzać i tak przygotowywać, byś stał się cząstką budowli niebiańskiego Syjonu (Epistolario II, s. 394).

Nie martw się na zapas przypadkowymi zdarzeniami tego życia, ale niejako uprzedzaj je doskonałą nadzieją. Bóg, do którego należysz, uwolni cię z nich. On, tak jak dotychczas, będzie bronił cię i dlatego trzymaj się mocno ręki Jego Opatrzności, a On będzie ci towarzyszył we wszystkich okolicznościach. Kiedy zaś nie będziesz mógł chodzić, On cię poprowadzi; a więc nie lękaj się. Czemu masz się lękać, skoro należysz do Boga, który tak wyraźnie i stanowczo cię zapewnia:
"Wszystko służy ku dobremu tym, którzy kochają" (por. Rz 8, 28]. A więc nie myśl o tym, co będzie jutro, gdyż sam Ojciec niebieski, który dzisiaj troszczy się o ciebie, będzie także myślał o tobie i jutro, i zawsze. On nie dopuści żadnego zła, a gdyby na nie dozwolił (w postaci próby), to udzieli ci zwycięskiej pomocy do pokonania go.

Żyj w pokoju i usuń ze swej wyobraźni wszelki niepokój. Mów często do naszego Pana: "O Boże, Ty jesteś moim Bogiem, a ja w Tobie pokładam nadzieję. Bądź zawsze ze mną i pozostań moją ucieczką, a nie będę się lękał niczego!" Będzie tak dlatego, bo ty jesteś w Bogu, a Bóg w tobie. Czego może się obawiać dziecko, które znajduje się w ramionach tak dobrego Ojca? Zachowuj się więc jak dzieci: one prawie że nie myślą o swej przyszłości, bo jest ktoś, kto o niej myśli. Będąc razem z ojcem są wystarczająco mocne i bezpieczne. Postępuj tak samo, a doświadczysz pokoju.
(Epistolario III, s. 726-727).

"Mam takie zaufanie do, Jezusa, że choćbym widział otwarte piekło przed sobą, a sam znalazł się na krawędzi przepaści, to bym nie zwątpił, nie traciłbym ufności, nie rozpaczał, ale pokładał w Nim nadzieję" ("Epistolario" 1, s. 317).

Jestem całkowicie oddany każdemu człowiekowi. Każdy może powiedzieć: "Ojciec Pio jest mój". Tak bardzo kocham moich braci, żyjących [razem ze mną] na wygnaniu. Kocham moich synów duchowych na równi z moją duszą, a nawet jeszcze bardziej. Ponownie ich zrodziłem dla Pana Jezusa w bólu i miłości. Mogę zapomnieć o sobie samym, ale nie o moich duchowych dzieciach. Co więcej -zapewniam, że kiedy Pan mnie powoła [ do siebie], powiem Mu: "Panie, zostaję u bram nieba; wejdę tam dopiero wtedy, gdy zobaczę, że wchodzi ostatni z moich synów [duchowych]". Bardzo cierpię z tego powodu, że nie będę mógł zdobyć dla Boga wszystkich moich braci. W pewnych momentach jestem bliski śmierci z powodu bólu serca na widok tylu cierpiących dusz, którym nie mogę przynieść ulgi oraz z powodu tylu bliźnich sprzymierzonych z szatanem (AP).

Miej radosny pokój w sumieniu, wiedząc, że służysz nieskończenie dobremu Bogu. On tylko z powodu swej miłości zniża się do swego stworzenia, aby je podnieść wzwyż i przemienić w siebie, w jego Stwórcę. Unikaj smutku, ponieważ wdziera się on do serc, które są przywiązane do rzeczy świata (ASN, s. 42).

Dlaczego masz się martwić o to, czy Pan Jezu s chce cię doprowadzić do ojczyzny niebiańskiej przez pustynie czy też przez urodzajne pola, skoro przez jedne i przez drugie dochodzi się do szczęśliwej wieczności? Oddalaj od siebie wszelką nadmierną troskę, rodzącą się z prób, którym dobry Bóg chce cię poddać. Jeśli zaś nie jest to możliwe, nie myśl o tym i żyj zupełnie pogodzona z Bożymi zamiarami (AdFP, s. 561).

Nie trać odwagi, jeżeli Ci przypadnie dużo siać, a zbierać mało [...]. Jeśli zastanowiłbyś się nad tym, jak wiele kosztuje tylko jedna dusza zdobyta dla Chrystusa, nie narzekałbyś (AP).

Duch Boga jest duchem pokoju. Nawet wśród największych grzechów odczuwamy ból, ale pełen spokoju, pokory, ufności, bo zależy to od Bożego miłosierdzia. Natomiast duch szatana, przeciwnie, podnieca, zacietrzewia i sprawia, że odczuwamy gniew skierowany przeciw nam samym, a tymczasem w pierwszym rzędzie winniśmy okazywać miłość samym sobie. Stąd, jeżeli pewne myśli wzburzają cię, pomyśl, że to wzburzenie pochodzi od szatana a nigdy od Boga, który będąc duchem pokoju, obdarza ciebie spokojem (AdFP, s. 549).

Cierpliwość jest tym doskonalsza, im mniej jest zmieszana z nadmierną troską i niepokojem. Jeżeli dobry Bóg chce przedłużać godzinę próby, to nie skarżcie się i nie dociekajcie, stawiając pytanie: "dlaczego?" Ale pamiętajcie o tym, że synowie Izraela przez czterdzieści lat wędrowali po pustyni, zanim postawili stopę w Ziemi Obiecanej (Epist. 111, s. 537).

"Kochajcie Maryję i starajcie się, by Ją kochano.
Odmawiajcie zawsze Jej różaniec i czyńcie dobro. Dzięki tej modlitwie szatan spudłuje swe ataki i będzie pokonany, i to zawsze. Jest to modlitwa do Tej, która odnosi triumf nad wszystkim i nad wszystkimi".

Podajcie mi moją broń - mówił Ojciec Pio, gdy czuł, że traci siły w walce ze złem. - Tym się zwycięża szatana - wyjaśniał, biorąc do ręki różaniec.

"Siła szatana, który ze mną walczy, jest straszna. Lecz niech żyje Bóg! Ponieważ sprawę mojego zdrowia, owoc zwycięstwa, złożył On w ręce naszej niebieskiej Matki. Strzeżony i prowadzony przez tak czułą Matkę pozostanę na polu walki, dopóki Bóg zechce, bezpieczny i tak pełen ufności wobec tej Matki, że nigdy więcej już nie ulegnę" (Epist. I, 182).
Ostatnio czytałem o wydarzeniu związanym bezpośrednio z Ojcem Pio i jednym z naszych Rodaków.
Zapraszam do lektury.
Zdarzało się o. Pio naburczeć na penitentów, odesłać ich od konfesjonału - ale tylko po to aby szczerze i głęboko dokonali rachunku sumienia.
Czytałam wiele książek o. Pio, jego pamiętniki i listy, więc przypadek Wata zupełnie mi nie pasuje do zachowań, postaci o. Pio
Może jakieś światło, próby wyjaśnienia można znależć:
http://parafie.com.pl/mod...e=article&sid=8
http://hell.pl/yola/rutkowski/wat.html

Czytałam wiele książek o. Pio, jego pamiętniki i listy, więc przypadek Wata zupełnie mi nie pasuje do zachowań, postaci o. Pio A mi pasuje jak najbardziej. Nihilista i mason nie mógł postapić inaczej, jak tylko stroniąc od sakramentów, jako naturalna konsekwencja niewiary. Szkoda było Pio marnować nań czas, kiedy wielu było rzeczywiście w potrzebie.
Cóż są księża ....i... księża... jedni gotowi pozostawic 99 owieczek dla tej jednej zagubionej, a inni "nie maja na nią czasu".
Ale nie sądzę, aby o. Pio z "braku czasu" nie wyspowiadał p. Wata.
O spowiedniku o. Pio:
http://www.kapucyni.ofm.pl/archiwum/spowiedz.htm
Gdyby Wat zechciał rzeczywiście przystąpić do Sakramentu pokuty, o. Pio poświęciłby mu wystarczającą ilość czasu.
Widocznie odniesienie pana Wata do Sakramentu pokuty, było adekwatne do jego pogardliwej relacji z pobytu w San Govani Rotondo.
Wszelkie wątpliwości możecie zgłosić do o. Bogusława. Jego e-mail jest na stronie podanej przez alus. Ojciec Bogusław zna bardzo dobrze życie i zdolności o. Pio. Mogłam się o tym przekonać w czasie prowadzonych przez niego rekolekcji. Z pewnością odpowie czy owe sporne wydarzenie mogło mieć miejsce.

Widocznie odniesienie pana Wata do Sakramentu pokuty, było adekwatne do jego pogardliwej relacji z pobytu w San Govani Rotondo. I masz odpowiedź dlaczego tak to wyglądało jak wyglądało. I nie myślałem o "niemaniu czasu" inaczej, jak tylko w tych kategoriach, kiedy człowiek nie dość, że uwikłany w diabelstwo, to jeszcze impertynencko podchodzi do sacrum.
BTW: nieco inną relację z tego zdarzenia znalazłem. Nie chodziło wówczas o spowiedź, lecz o modlitwę wstawienniczą. Wat słyszac, ze Pio ma moc uzdrawiania, udał się do niego, do kościoła. Jednak kiedy Pio podszedł do niego, i usłyszał z jego ust, że nie spowiadał się od niepamiętnych czasów, wówczas go po prostu wyrzucił ze świątyni.

Wat słyszac, ze Pio ma moc uzdrawiania, udał się do niego, do kościoła. Jednak kiedy Pio podszedł do niego, i usłyszał z jego ust, że nie spowiadał się od niepamiętnych czasów, wówczas go po prostu wyrzucił ze świątyni.

Może i dla nas to paradoks, ale weźmy pod uwagę starotestamentalnych proroków. Kto zlekceważył ich słowa, ten był przez Boga odrzucony jak to było choćby z Saulem. To przestroga dla każdego, kto gardzi nawróceniem i z premedytacją odrzuca łaskę Bożą.

Ojciec Pio był właśnie takim "mężem Bożym", który mówił w imieniu Pana, podobnie i Jan Paweł II. Nie dziwię się, że Ojciec Pio musiał czasem ostro zareagować. Jednak to dawało też i dobre owoce. Niektórzy żałowali i nawracali się.
Wielki Post z Ojcem Pio

http://glosojcapio.pl/ind...d=853&Itemid=95

Pozdrawiam