UmiĹscy
Poruszę pewną kwestię.Osoba,która dzieli się talentem muzycznym czy politycznym musi być przygotowana na tzw.presję otoczenia.Nie każdy lubi jednak,gdy ganiają za nim dziennikarze z kamerami i mikrofonami.To jest owa doczesna sława.Niestety nie ma ona tylko samych zalet.Z jednej strony to większa odpowiedzialność za własne słowa.Z drugiej strony utrata prywatności.Oczywiście nie każdy polityk i piosenkarz szuka sławy,ale mimo wszystko staje się VIP-em.Inny problem z bycia znanym to bycie źródłem podziałów.Mamy dwie osoby.Jedna nieznana i pełna dobra w sercu.Druga znana światu i też pełna dobra w sercu.Świat zwróci się w stronę tej znanej,a ta której nikt nie poznał nie rozwinie swego talentu i w duszy będzie czuła zranienie.Ale jeśli znana osoba dostrzeże talent w tej nieznanej a nawet zdobędzie się na zwykłą życzliwość to podział nie jest tak dotkliwy.
Jak więc bycie znanym postrzegać? Tu nie mówię o szukaniu sławy,ale o jej mimowolnym zyskaniu.
Co do bycia dobrym i nieznanym zarazem: niech nie wie lewa wasza ręka, co czyni prawa. Ojciec, który widzi z ukrycia, odda wam.
Co do kamer, mediów, presji, etc: popatrz na Benedykta 16, wcześniej na Jana Pawła II: byli w nich tylko wtedy, kiedy musieli, że tak powiem.
Odnosząc się do papieży można by rzec,że im większe tłumy tym większe powodzenie ewangelizacji,bo jest szansa,że więcej osób się wyspowiada i nawróci.Jeśli chodzi o zespół Tymoteusz to należy nie zespół chwalić ale wraz z tym zespołem uwielbiać Pana.Podobnie w przypadku Arki Noego.Arka Noego nie śpiewa dla sławy lecz modli się śpiewem.Nie lubię gdy piosenki Arki Noego wykorzystuje się w reklamach czy programach satyrycznych bo taki proceder jest gorszący.
Jak więc bycie znanym postrzegać?
Mój kolega z klasy solidnie szykuje się do robienia kariery scenicznej (chodzi na zajęcia aktorskie, muzyczne etc.) i zbiera się powolutku do nagrania demo-dysku. Gdy go obserwuje przeciętny człowiek, myśli, iż chce on być sławny i podziwiany przez tłumy, chce by o nim pisano w gazetach, mówiono w TV czy w internecie. Jestem jego przyjacielem i dlatego wiem, że jemu nie chodzi o to. Stwierdził, iż sława medialna jest fajna do pewnego momentu i uzależnia, doprowadza do tego, że 'idol' musi robić coraz bardziej kontrowersyjne rzeczy, postępować tak nieszablonowo, że aż nieetycznie, by utrzymywać swoją popularność. Mojemu koledze zależy na robieniu tego, co kocha - a kocha śpiewać i faktycznie ma warunki głosowe do tego. Ceni sobie prywatność i prawdopodobnie nie będzie utrzymywał się ze skandali.
Ale czy to w świecie show-biznesu jest realne? Czy jest realne bytowanie przez dziesiątki lat na szczycie? Oczywiście, że tak! Tak jest choćby z Celine Dion czy z naszą dumą narodową, Marylą Rodowicz.
czy z naszą dumą narodową, Marylą Rodowicz.
No raczej duma to jest dla niej samej. Niezbyt chlubna to postać sceniczna...
Ponieważ poruszono temat Ani Wiśniewskiej to odniosę się do innych aspektów uznania i sławy.Mianowicie: wielu może zaznać sławy,ale tylko nieliczni będą autorytetami.Kto to taki ten autorytet? To osoba,która angażuje całą siebie w służbę bliźnim bezinteresownie.Autorytetami w szerszej skali są zatem:wielu świętych i błogosławionych,Jan Paweł II,Benedykt XVI,ojciec Jan Góra,Marek Kotański,Matka Teresa z Kalkuty,Mahatma Gandhi i im podobni.
Zaś Elvis Presley,The Beatles,agenci SB,lider grupy "Ich Troje" i politycy z lewicy autorytetami już nie są i być nie mogą.Bo pamiętajmy - autorytet to osoba promująca tylko dobro i nie siejąca zgorszeń,która nie krzywdzi innych i nie dąży do uznania czy sławy za wszelką cenę.Autorytet skupia się na tym, co czyni by wykonać to dobrze.
Zaś Elvis Presley,The Beatles,agenci SB,lider grupy "Ich Troje" i politycy z lewicy autorytetami już nie są i być nie mogą.
Zastanawia mnie jakiego klucza użyłeś przy wyborze tych osób Co mają Bitelsi do agentów SB? Co ma Elvis do polityków lewicy, którzy wg Ciebei "sieją zło i zniszczenie"?
Autorytet to pojęcie czysto subviektywne Sebastiano. Dla części Niemców w latach '30 autorytetem był mitoman z wąsikiem.
Autorytet
Podobnież jak słowo idol, jego znaczenie zależy od kontekstu.
Proszę bez aluzji do nazizmu Reketierze.A to czego nie lubię u gwiazd to zmienianie żon jak rękawiczki.Sorry,ale taki ktoś autorytetem nie może być.
A to czego nie lubię u gwiazd to zmienianie żon jak rękawiczki.Sorry,ale taki ktoś autorytetem nie może być.
A czy oni wogóle chcą być autorytetami? Takie ambicje mają tylko chorzy politycy w rodzaju R. Giertycha.
Podałem to tylko jako przykład, że autorytet nie zawsze znaczy to samo. Ja od gwiazd oczekuje muzyki, która bedzie mi sie podobać, dobrego aktorstwa itd., nie autorytetów.
Autorytet to pojęcie czysto subviektywne
Jasne – jeśli założymy, że wszyscy pogubili się tak bardzo, że nie odróżniają dobra od zła.......
Ja od gwiazd oczekuje muzyki, która bedzie mi sie podobać, dobrego aktorstwa itd., nie autorytetów.
Podziwianie osoby, któ®a się źle prowadzi oznacza popieranie jej stylu życia - No, to jest oczywisty błąd.
Wiadomo jednak, że można podziwiać sztukę jaką tworzy.....
Meta przykład z Hitlerem to mało? on też był autorytetem dla pewnych środowisk.
Jasne – jeśli założymy, że wszyscy pogubili się tak bardzo, że nie odróżniają dobra od zła.......
To nie jest kwestia dobra czy zła. Każdy poprostu lubi co innego.
Proszę bez aluzji do nazizmu Reketierze.A to czego nie lubię u gwiazd to zmienianie żon jak rękawiczki.Sorry,ale taki ktoś autorytetem nie może być.
slawni ludzie to tez ludzie, i tak jak my, zwykli, prosci, nieslawni, popelniaja bledy. co poniektorzy rzeczywiscie wykorzystuja slawe i bogactwo w zdobywaniu kobiet/mezczyzn ale to ich prywatna sprawa. nikt nie kaze brac nikomu z tego przykladu.
nie wiem czemu rzuciles sie na beatlesow. przeciez paul mccartney stracil zone, drugi raz sie ozenil z niewlasciwa kobieta ktora po rozwodzie dostala od niego ponad 100 milionow funtow. prosze nie wkladaj beatlesow, elvisa i wisniewskiego do tej samej szuflady co agentow sb i politykow bo to jest nie na miejscu. co takiego zlego elvis zrobil, zabil kogos??
co do autorytetow to kazdy powinien miec swoj autorytet, swojego idola. ty jestes osoba religijna to wiadomo dla ciebie autorytetem bedzie np jan pawel II, dla kogos innego, powiedzmy kogos kto kocha tanczyc i kce byc tancerka/tancerzem idolka bedzie jennifer lopez, dla gitarzysty idolem bedzie np slash czy jimi hendrix.
jesli chodzi o slawnych dajacych nie najlepszy przyklad to lepiej spojrz na britney spears, lindsay lohan i paris hilton. daja zly przyklad mlodym bo prowadza po pijanemu, zazywaja narkotyki, imprezuja do bialegorana a nastepnego dnia spozniaja sie na plan zdjeciowy. ale z drugiej strony sa mlode i kca sie wyszalec.
co do biednego wisniewskiego to nie wiem czemu ludzie go tak nienawidza. czytalam o nim na interia.pl jak mowil o jego zonie ktora jest w ciazy i sie zle czuje a potem komentarze internautow i kazdy komentarz to jakies niechlubne przezwiska w strone wisnieswkiego. i kto tu jest gorszy? wisniewski czy ci co go wyzywaja?
nie wiem czemu rzuciles sie na beatlesow. Nieco dziwnie zaczynali kariere. Pod koniec lat pięćdziesiątych, zespół, wówczas jeszcze pod inną nazwą, występował w Hamburgu. Tam zaczynała się ich droga do sławy. Philipp Norman opisuje to tak sposób: «John zaczął szaleć na scenie. Miał pianę na ustach, zataczał się a potem czołgał wrzeszcząc „Sieg Heil” i „zasrani naziści”. Zespół wynajmował wówczas mieszkanie nieopodal kościoła św. Józefa. Każdej niedzieli John Lennon wychodził na balkon i wyszydzał idących na Mszę św. Napełniał wodą prezerwatywę i zawieszał ją na krzyżu, który zaczepiał na balkonie. Raz swoją potrzebę fizjologiczną załatwił na trzy zakonnice idące po chodniku. W 1967 r., już po słynnym stwierdzeniu Lennona, że „teraz jesteśmy popularniejsi od Jezusa Chrystusa”, The Beatles wydają album „Orkiestra samotnych serc sierżanta Pieprza”, na którym robią reklamę dla psychodelicznych narkotyków (LSD). Jednoznacznie płyta jest poświęcona sataniście Aleisterowi Crowley’owi. Została wydana w 20 rocznicę je-go śmierci, a tytułowa piosenka zaczyna się od słów: „It was twenty years ago...” (to było 20 lat temu). Na okładce płyty widzimy Aleistera Crowley obok innych „osobistości”. W miesiąc po tym Beatlesi szokują świat oświadczeniem, że regularnie biorą LSD.
I to ma być zespół.To raczej pseudozespół.Ale warto prawdę poznać.To,co że niektóre utwory były świetne.Ta mroczna strona przesłania cały zespół.Nie wiedziałem,że część z Beatelsów była antyklerykalna,ale o tym,że się narkotyzowali to już gdzieś słyszałem.
byli mlodzi i zbuntowani. teraz juz tak nie robia (tzn ci ktorzy zyja). paul wychowal swoja corke stelle na pracowita kobite wbrew jego bagactwu. nie zastanawialiscie sie ze wlasnie takie rzeczy na poczatku kariery robili bo kcieli byc slawni? zeby o nich glosno bylo? teraz tez gwiazdy prowokuja skandale tylko aby o nich media nie zamilkly, np taka britney spears. moze nie sikaja na zakonnice ale robia o wiele gorsze rzeczy np prowadza po pijaku jak paris hilton - ktora dostala nauczke w kiciu i powiedziala ze sie zmienila. jeden aktor (zapomnialam nazwiska) prowadzac po pijanemu spowodowal wypadek w ktorym zginal nastolatek i moze dostac za to do 7 lat kicia. nie wierze zeby beatlesi byli satanistami, to wszystko o czym wspomniales scott robili dla rozglosu i prowokacji zeby o nich glosno bylo.
w kazdym razie sa i te dobre strony slawy, np bono czy bob geldof i ich praca charytatywna. albo moj ukochany zespol incubus (poszukajcie se na necie co znaczy incubus po ang - ale wierzcie mi ze z satanizmem ten zespol nie ma nic wspolnego mimo nazwy) - ich prace artystyczne (rysunki, zdjecia i 2 ksiazki ktore napisal wokalista) mozna kupic na internecie na ich stronie i wszystkie pieniadze ida na ich fundacje charytatywna makeyourself foundation.
takie gadanie ze zespoly rockowe sa satanistyczne to takie uogolnianie i dyskryminowanie cos w rodzaju mowienia ze wszyscy katolicy to hipokryci a wiadomo ze to nie prawda.