UmiĹscy
Seks pozamalzenski jest nieczysty - to wiemy.
Masturbacja jest nieczysta - to wiemy.
Seks oralny jest nieczysty - to tez wiemy.
Wszystko co prowadzi do orgazmu - jest nieczyste. - caly czas mowa oczywiscie poza malzenstwem.
Jednak czlowiek jest niedoskonaly i jakos musi sobie radzic z wlasna seksualnoscia. Ja, w duzej mierze dzieki modlitwie i samozaparaciu, poradzilem sobie w pewnej czesci z nieczystoscia. Zerwalem z przywiazaniem do masturbacji i unikam sytuacji prowadzacych do seksu. Ale ostatnio cos sie zmienilo! Znalazlem dziewczyne - fajna laska Mysle, ze sie kochamy.. Ale oboje nie chcemy zrywac przyjazni z Bogiem. Staramy sie znalezc jakies srodki zastepcze. Co nam proponujecie?
Wiesz jak chcesz trwac w czystosci z Panem Bogiem to nie ma czegos takiego jak srodki zastepcze.
Ciekawi mnie, jaki miałeś cel, umieszczając oprócz swojego problemu, ankietę. Czy Ty chcesz uzależnić od tej ankiety swoje postępowanie??? Wydaje mi się, że powinieneś postępować według swego sumienia, a jeśli nie wiesz co robić, to módl się. Mam nadzieję, że rozumiesz o co mi się rozchodzi i wybacz, że tak trochę ofensywnie.
Piszesz, że chyba ją kochasz. Albo kochasz albo nie. Nie ma, że chyba. Miłośc to nie jest, że tak czujesz teraz i ja kochasz a potem juz nie czujesz to nie kochasz. Miłośc to jest decyzja. Coś bardzo konkretnego.
Mam nadzieje, że u Ciebie jest to bardzo konkretne.
Lecz myślę, że w Twoim wypadku jest to tylko zauroczenie. Bo piszesz, że fajna z niej laska w ten sposób troche robisz z niej przedmiot.
Rozumiem, że lubisz jak Ci sie kobieta podoba. Ja też lubie jak mi się kobieta podoba, ale to nie oznacza zaraz, że ją kocham.
Chłopcy co tak pojechaliscie kolege. Ja sie z wami nie zgodze. Bo czasem wydaje sie nam ze kogos bardzo kochamy albo ze ta druga osoba nas bardzo kocha, ale z biegiem czasu okazuje sie ze to wcale nie prawda. Mysle ze miłość może zaczać się właśnie od zwykłego zauroczenia a później przez pielęgnowanie tego uczucia staje się tym najpiękniejszym na cale życie.
A co do okreclenia "fajna laska" to zeczywiscie troszku mi się kojarzy z takim cwaniaczeniem no ale nie mnie to osądzać. Może ktoś ma taki styl.
Pozdrawiam
Podpisałabym się pod Futrzakiem. Mnie się też źle kojarzy okreslenie 'fajna laska'. Jakoś nie pasuje mi do postawy chrześcijanina. Brak w tym określeniu szacunku. Określenia kobiety jako 'fajna laska' przypisalabym raczej, brzydko mówiąc, prostakowi ( przepraszam jeśli użyłam zbyt dosadnie tego słowa),który myśli o kobiecie jak o przedmiocie do zaspokajania własnych przyjemności, a Ty 7days raczej nim nie jesteś...
Poza tym, co masz na mysli mówiąc 'środków zastępczych'? U Pana Boga nie ma środków zastępczych. Nie łudź się tym, że jeśli znajdziesz sobie środki zastępcze ( nie wiem w jakim sensie użyłeś tu tego słowa), to nie doprowadzi Cię ( lub Was oboje) to do stanu pożądania. Nie łudź się, bo to złudne myślenie!!! Wszelkie czynności: nawet zwykły pocałunek, może przeradzić się w coś głębszego, a z tego później bardzo trudno wyjść i powiedzieć NIE, starczy. Wiem, bo właśnie to obserwuję u swojej bliskiej przyjaciółki i jej chłopaka. Bardzo często żali mi się, że doszło u nich do czułego zbliżenia ( nie seksu, ale pieszczot, pocałunków) i nie mogła tego powstrzymać, chociaż wiedziała, że to złe, bo było jej tak przyjemnie. Wyrzuty sumienia przychodziły dopiero po fakcie, kiedy rozstawała sie z chłopakiem. Nie wierz w to, że i Wam uda się w pewnej chwili powiedzieć NIE, jak pójdzie za daleko. To bardzo, bardzo trudne. Szatan w takich chwilach działa na całego, żebyście i Wy poszli na całość! On tylko tego chce, więc radzę go nie prowokować. Życzę Wam, zebyście uniknęli wszelkiego egozimu i dążenia do zaspokajania wyłącznie własnych przyjemności i pożadań, ale żebyście uświęcali się w Bogu poprzez czystość i dobro. A środki zastępcze? Życzę, żeby jak najczęsciej była to wspólna modlitwa i Eucharystia. Nic bardziej nie może czlowieka umocnić w dobru.
Oczywiście nie mówię, żebyście zaprzestali całkowiie kontaktów cielesnych! Broń Boże! Pocałunki, okazywanie czułości, przytulenie drugiej osoby, ale bez egoistycznych podtekstów ( czyt. zaspokajania własnych żądz i przyjemności), nie są przecież czymś złym, jeśli nie mają tego właśnie złego podtekstu, ale są czyste same w sobie.
Offca powiedziala tutaj jakby o mechanizmie kola.
Duze kolo w tym wypadku bedzie to nasza swera seksualna, uruchomiona jest bardzo ciezka do zatrzymania.
Tak własnie sie dzieje z nami. Kie4dy pozwolimy sobie na kontakt fizyczny z osoba druga to bardzo trudno potem zatrzymac nasz pociag seksualny.
No jak taka osoba nie potrafi nazywac uczuc to niech rzeczywiscie tego nie robi. Bo nawet patrzac po niektorych opisach z GG " Kocham Cie...." a potem juz nie sa ze soba a opis zmienia, ze kocha juz kogo innego.
No ten temat tego nie dotyczy co do milosci prosze pisac tutaj
TUTAJ
Rasta bardzo słusznie miał na myśli tylko aby nasza semantyka była adekwatna do rzeczywistości: nie nadużywajmy słów. Swoja drogą współcześnie słowo miłość - można odnieść wraźenie - straciło znaczenie. Zbyt wiele osób wrzuca tutaj dosłownie wszystko. Przywołny przykład z gg jest bardzo trafny - mówmy o sympati a nie od razu kocham. Kochać mozna tylko zawsze nie w kratkę. Jednocześnie w tym miejscu odróżniam pojęcie miłości jako relacji pomiędzy kobietą i mężczyzną od miłości w ogólności. Żródłem, któe jest wzorem miłości to wiadomo Jezus.....
Zawsze zanim do niej pojde, to bardzo chce, zeby do niczego nie doszlo.. Albo tylko tak mi sie wydaje.. Ale zawsze jak juz u niej jestem to
Oboje 'przed' tego nie chcemy, 'tuż przed' bardzo chcemy, 'w trakcie' mamy wyrzuty sumienia (przez co nie zawsze udaje nam sie osiagnac radosc, a 'po' zalujemy oboje, ze obrazilismy Pana... Ale nie zalujemy, ze to sie stalo... Chyba jestesmy dla siebie wazniejsi niz On dla nas.. To mnie przeraza, zwlaszcza, gdy wypowiadam w modlitwie - Ty Boże jesteś dla mnie wszystkim!
Macie podobne problemy?
Kolego to zabrzmialo troche jak maszyna.
Zakladam, ze w miesacu jest 30 dni. Zakladam rowniez, ze spotykacie sie codziennie. To wychodzi, ze masz monopol na kontakt fizyczny z kobieta.
Co polecam??
polecam Ci np przez pewnien czas nie przebywac sam na sam w pokoju z dziewczyna. To nie znaczy zebys nie spotykal sie znia. ale... no wspolne spacery, spotkania ze znajomymi aby nie doprowadzc do takich sytauacji.
Czy rozmawiacie o tym razem ?? O waszym popedzie pulciowym ?? Czy po zajsciu tego rozmawiacie o tym ?? Czy ukrywasz sie z tym ??
Modl sie do Matki Boskiej. Do Aniola Strorza.
Zycze CI
Jak już szatan nakręci tą "maszynkę" to ciężko ją zatrzymać, naprawdę
Musisz umieć współdziałać z łaską Bożą. Niestety nie znam doskonałego sposobu na to, ale myślę, że trzeba wytrwałej modlitwy i ufności. Módl się 7days razem ze swoją dziewczyną o czystość. Nie ma chyba nic piękniejszego niż wspólna i ufna modlitwa przed Bogiem dwojga narzeczonych... On może wszystko.
Myślę, że zycie w czystosci jest bardzo ale to bardzo ciezkie. Czasem wydaje mi sie to silniejsze od narkotykow.
A co ma jedno do drugiego?
Jak to co
Trwać w czystosci jest pieknie ale wytrwac jest mega trudno ...
Ano chyba że tak
ja w prawdzie nie miałąm takich problemów, ale widze co sie dzieje z moimi przyjaciółmi, i to mnie troche przeraża. .. najgorsze jest to, ze z nimi sie rozmawia, oni rozmwaiają o tym ze sobą i nic. nic nic i nic. dalej to somo. w tej chwili, to jest po prostu denerwujące, a mi sie odechciewa za nich modlić
Kiedyś i na Ciebie przyjdzie czas. Niestety tak to już z tym jest. Jeśli chodzi o seks jest to z pewnością bardzo... hmmm... no przyjemna sprawa . A ludzie, jak sama pewnie zauważyłaś, są bardzo łasi na wszelkiego rodzaju przyjemności...
I owszem seks jest dla ludzi, przecież seks stworzył Bóg! Ale jest jedno "ale". Seks nie jest po to by go nadużywano ile się da, bo ludzie mają ochotę się zaspokoić lub po prostu "mają ochotę". Służy przede wszystkim "w celach" koncepcyjnych, czyli poczęciu dziecka. Stąd też Kościół jest przeciwny antykoncepcji. No ale jak "ma się ochotę" to "robi się to" w czasie, kiedy kobieta ma okres bezpłodny w swoim cyklu. Po to on właśnie jest.
Poza tym ludzie nie są bezrozumne zwierzęta, którzy za wszelką cenę muszą zaspokoić swój popęd kiedy tylko się on pojawi. Tak robią zwierzęta. My mamy wolę i możemy kierowac własnymi popędami.
Ale rozumiem to doskonale co napisałaś, bo ja też niestety mam takich znajomych. Niestety moja bliska przyjaciółka, wbrew pozorom wierząca i praktykująca dziewczyna, mimo moich przestróg i długich "kazań" na temat seksu przedmałżeńskiego, poszła "na żywioł"... Mimo, że świadomie się zgadzała z tym co mówiłam jej. Z drugiej jednak strony dziwnie się wykręcała, więc spodziewałam się, że dojdzie do TEGO.
Sama jednak nie wiem, co będzie ze mną jeśli przyjdzie mi sie znaleźć w zbyt daleko idącej sytuacji intymnej... Życzę jednak sobie i Tobie wytrwania w czystości, bo warto.
Słuchaj bo to nie jest tak, że przy każdym zblżeniu kobiety i mężczyzny musi dojść do zapłodnienia! Ależ skąd, Kościół tego nie narzuca. Jeśli w danej chwili nie chcesz mieć dziecka, to nie musisz go mieć, ale równocześnie nie musisz rezygnować z seksu. Dlatego Pan Bóg mądrze stworzył właśnie cykl menstruacyjny kobiety, że ma dni, kiedy do zapłodnienia może dojśc i kiedy nie może. Chodzi o to, żeby seksu nie sprowadzać wyłącznie do samej przyjemności: kiedy mi się chce, to idę do łóżka. To jest egoizm. Myśli się tylko o zaspokajaniu własnych popędów. A Pan Bóg stwarzając dni płodne i niepłodne kobiety "uczy" ludzi powstrzymywania się na jakiś czas od seksu i nie sprowadzania go wyłącznie do przyjemności - kiedy mi się chce, to robię to. To jest "naturalna antykoncepcja". Należy uszanować naturę kobiety. Jak może to może, jak nie to nie.
Kościół sprzeciwia się "sztucznej" antykoncepcji! Prezerwatywy, tabletki, spirale i inne podobne. Przez to niektórzy ludzie zrobili siebie "maszynkami do seksu". Robią to kiedy chcą, jak chcą, z iloma osobami chcą. Czy to jest dobre, moralne, NORMALNE? Stąd tyle perwersji i pornografii!
Inna sprawa: przeważająca większość środków antykoncepcyjnych tak naprawdę nie zapobiega ciąży. Większość tych środków działa dopiero "PO", kiedy komórka jajowa połączyła się już z męskim nasieniem. Wtedy następuje oczywiście zabójstwo zarodka ludzkiego - bo zakładamy, że człowiek jest człowiekiem już od poczęcia. Dzieje się to różnymi sposobami, ale nie będę się w to teraz wdrażać.
Wiele srodków antykoncepcyjnych jest na bazie hormonów, które burzą naturalną gospodarkę hormonalną kobiety. Mówi się nawet, że większość środków antykoncepcyjnych prowadzi do poważnych chorób jak rak piersi, rak macicy i in. Tylko oczywiście ginekolodzy tego nie mówią, nie chcą tracić klientek. To jasne.
Po co sztuczna antykoncepcja, jak mamy naturalną i to daną przez samego Stwórcę?
Nie wiem czy na temat odpowiedziałam
[ Dodano: Sob 25 Gru, 2004 ]
Poza tym Pan Bóg doskonale wiedział i wie, że kobieta też nie jest w stanie urodzić nie wiem ilu dzieci. Organizm też ma swoje granice wytrzymałości i to też jest normalne! Dlatego Kościół dopuszcza naturlane metody planowania poczęć.
No byłoby to śmieszne, że małżeństwo za kazdym razem kiedy by chciało do siebie sie zbliżyć, konsekwencja tego było by dziecko. Oczywiście nie wykluczam takiej sytuacji bo chyba wszystko sie może dzarzyć. Wkońcu kalendarz kobiety tez.
Offca może to nie było do tematu ale myślę, że poruszyłaś bardzo mądrą sprawę. Wniosłaś w tym momęcie spora wiedze w moje życie. A mianowicie wiedze na temat antykoncepsji. Nie wiedziałem o tym czego można się nabyc stosyjąc to.
A ja się z Tobą nie zgodzę. Antykoncepcyjne środki powodują różnego rodzaju groźne schorzenia i to nie są wymysły sprzed 30 lat Zły nieźle Ci oczy zamydla skoro tak twierdzisz. Poczytaj czasem "Miłujcie się" tam jest bardzo dużo na ten temat. Wypowiadają się nawrócenia lekarze, ginekolodzy, "poszkodowane"...
Pamiętaj, że Bóg wiedział co robi w taki a nie inny sposób stwarzając kobietę. Nie róbmy z siebie jak już powiedziałam "maszynek do seksu". Popatrz Gepardzik, że dzięki czemuś takiemu jak prezerwatywy, tabletki i inne środki antykoncepcyjne, ile jest zdrad w małżeństwach, ile jest perwersji, pornografii, a przez to chorób wenerycznych, AIDS - kiedyś czegoś takiego nie było 20 lat temu nie było tylu chorób wenerycznych ile jest teraz I Ty to uważasz za dobre Bo ja nie. I to nie wina Pana Boga, tylko powiedzmy sobie szczerze egoizmu człowieka, bo ma sobie ochotę "poużywac" kobiety, mężczyzny.
Gdyby człowiek był trochę mądrzejszy i stosował się do zamysłów Pana Boga i tego w jaki sposób stworzył mechanizmy biologiczne kobiety, zapewniam Cię, ze wyglądałoby to zupełnie inaczej. Na resztę odpowiem może trochę później, bo spieszę się na Msze.
Bombox cieszę się, że coś się w Tobie ruszyło. Chętnie jeszcze podyskutuję jeśli będziesz chciał.
P.S. Gepradzik niestety to nie był najdłuższy post. Gregoriana chyba nie pobijesz tak łatwo
Acha, Gepradzik jeszcze coś bardzo ważnego. Muszę Cię zmartwic z tym co mówiłeś o wirusie HIV. Mówisz, że ta osoba powinna stosowac w takim wypadku prezerwatywę, żeby nie zarazic drugiej osoby. Przypomniało mi się coś, co obali Twoją teorię, że to jedno wielkie kłamstwo. Prezerwatywa (jak nie wiesz, to poczytaj gdzieś) pamietaj, że jest zrobiona z gumy lub podobnego tworzywa. Tworzywo to ma małe pory, przez które zazwyczaj plemniki nie dają rady się przedostać (ale czasami i te się przedostają). Wirus HIV jest dużo, dużo mniejszym tworem od plemników i uwierz, że swobodnie przedostaje się przez te pory Więc gdzie tu, jak powiedziałeś, "bezpieczny seks" ??? I to też nie jest wymysł sprzed 30 lat. Miałam to na biologii !!!
"Metody naturalne. Już kilkadziesiąt lat temu skuteczność w skali Pearla wynosiła 3 pkt. Obecnie spadła poniżej 1. Jest wiele parametrów które pozwalają bardzo skutecznie określić owulację: temperatura, układ narządów, rodzaj śluzu, skład chemiczny a nawet potencjał elektryczny. Stosując prawidłowo i łącznie te metody można uzyskać wyniki lepsze niż w przypadku środków doustnych, dodatkowo nie mają one skutków ubocznych i są moralnie pozytywne. "
Przemyśl.
Pozatym taki przykład, jedno z małżonków zostało zarażone HIV np. w szpitalu, i teraz czy większym złem będzie kochać się bez prezerwatywy narażająć życie tego drugiego partnera (w sumie jak nei patrzeć grzech przeciw 5 przykazaniu) czy kochać się nie ryzykująć życia ale stosując środek antykoncepcyjny (chociaż tak w zasadzie zastosowanie przezerwatywy w tym przypadku ma inny cel niz antykoncepcyjny) ?
Głupota I nie ma co gadać
Prerzerwatywa ani żaden inny środek antykoncepcyjny nie jest ani w 100% antykoncepcyjny a juz napewno nie ma co mówic jeśli chodzi o zakarzenie wirusem HIF.
W takim wypadku osoboa zarazona ma pecha. I jesli kocha powinna nie wspólzyc z zadna osoba. Bez seksu tez mozna życ.
[ Dodano: Nie 26 Gru, 2004 16:30 ]
A co to długości postów Gepardziku nie pobiłes tutaj nikogo
Poczytaj wypowiedź Gregoriana i Marka MGR wypowiadających sie na temat KERYGMATU
Na ulotkach podają, że są 100%, ale to przecież "zachęta" dla ludzi, żeby wypróbowali. Prawda jest jednak zupełnie inna. Czytałam ostatnio na jakiejś stronie, że są teraz tabletki 100% zabezpieczające. Statystyki jakie tam podano są trwożąco kłamliwe. "Skuteczność" środków antykoncepcyjnych nie spada poniżej 70%. Ci co to pisali, przekonują, że większość dzisiejszych środków ma ponad 90% skuteczności (co jest oczywiście fałszem, ale tego się nie podaje ze względu na pieniążki. Koncerny zjamujące się produkcją i rozprowadzaniem środków antykoncepcyjncyh zarabiają rocznie miliony! I niby ktoś miałby z tego zrezygnować, "tylko" dlatego, że ludzie się pochorują? W życiu! Nie za takie poeniądze!). Zapodam parę ciekawych rzeczy na temat antykoncepcji z pewnej katolickiej strony, żeby było jasne:
Człowiek-przedmiot. Stosowanie antykoncepcji wiąże się z dominacją kontaktów płciowych w relacjach pomiędzy małżonkami (partnerami). Drugi człowiek jest traktowany jako obiekt satysfakcji seksualnej, a przyjemność seksualna jako dobro konsumpcyjne. O taki przedmiot-osobę wykazuje się troskę dopóty nie utraci atrakcyjności.
Impulsy popędu. Decydowanie się małżonków (partnerów) na antykoncepcję zwalnia ich od zaangażowania psychicznego (intelektualnego i uczuciowego) do kierowania swoim zachowaniem w sferze życia seksualnego, na rzecz poddawania się impulsom popędu seksualnego. Brak okresów powściągliwości płciowej może doprowadzać do przesytu i znudzenia współżyciem seksualnym w obrębie małżeństwa, co sprzyja poszukiwaniu atrakcji seksualnych poza nim
Zniszczenie sensu płci. Najgłębszym sensem bycia kobietą, lub mężczyzną jest możliwość poczęcia dziecka poprzez przyjęcie lub zaszczepienie życia. Stosując środki pozbawiające tego sensu dokonuje się największy dramat, zniszczenie głównej cechy. Kobieta przestaje być w pełni kobietą bo nie może (nie ma możliwości) przyjąć życia. Mężczyzna bo niezdolny jest go zaszczepić. Stają się artefaktem czymś co imituje prawdę o sobie. Nie można mówić że kocha się kobietę i jednocześnie pragnie zniszczyć jej kobiecość, jej piękno - możliwość bycia matką. "Kocham kobietę ale tylko wtedy gdy nie jest kobietą"
Zagrożenie aborcją. Granica między środkami antykoncepcyjnymi i wczesnoporonnymi jest płynna. Często środek nie jest w pełni skuteczny w pierwszej fazie, wpływa jednak na poczęte dziecko wywołując aborcję. Nigdy nie można mieć całkowitej pewności, że nie powoduje naruszenia prawa do życia każdego dziecka poczętego. Ze względów merkantylnych pod nazwą środków antykoncepcyjnych są ukrywane wszystkie środki wczesnoporonne, takie jak tabletki progestagenne o małej zawartości hormonu (minitabletki) oraz wkładki wewnątrzmaciczne.
Ocena medyczna. Wszystkie środki antykoncepcyjne mają uboczne działanie, które nieraz jest bardzo poważne. W przypadku np. tabletek antyowulacyjnych (b. skutecznych) dochodzi do rozregulowania całego organizmu co może mieć skutki nawet w okresie przekwitania.
Ocena moralna .Antykoncepcja stanowi konsekwencje tzw. hedonizmu etycznego - czyli poglądu że wola i umysł służą do osiągnięcia przyjemności, również seksualnych. Efektem jest użycie drugiej osoby do zaspokojenia doznań. W takim ujęciu zaprzecza się jak gdyby jednej z największych wartości człowieka - bycia ojcem lub matką. Stosowanie środków technicznych sprzeciwia się koncepcji osoby ludzkiej jako w pełni samopanującej na sobą. Środki techniczne właściwe do panowania nad światem nie są właściwe do użycia na człowieku. Antykoncepcja stoi w sprzeczności z bezinteresownym, całkowitym, rozumnym i wolnym darem miłości małżeńskiej.
100 milionów złotych W 1998 w Polsce sprzedano doustne środki antykoncepcyjne za 100 mln. złotych. Za tyle pieniędzy można by wybudować i utrzymać 10 razy więcej Domów Samotnej Matki niż obecnie jest w całym kraju.
A dla zainteresowanych podaję dobra stronę o naturalnym planowaniu poczęć:
http://free.med.pl/wrochna/metnat.htm
Może powinnismi się trzymac sztywno tematu. A nie zchodzic na temat antykoncepcji.
Jednak powiem swoje. Kościół jest przeciwny antykoncepcji w 100% i jeśli chodzi o sex w małżeństwie sa tez tego konsekwencje. JUz tutaj czytałęm cos na ten temat.
Więc to co Gepardzie napisałeś to wcale kościół nie dopuszzxca do pejcza i skoerzanych majtek.
skoro Kosciół dopuszcza naturalną antykoncepcję aby planować rodzinę i z drugiej strony w małżeństwie wszystko dozwolone, łącznie z futerkowymi kajdankami i pejczami o ile obojgu małżonkom to sprawia przyjemność i nie są do niczgo zmuszani to czemu nei pozwala na pozostałe środki antkoncepcyjne w małżeństwie, chociaż te, które nie powodują tzw. przedwczesnego poronienia czy innych chorób, np. przezerwatywa ?
popraw mnie Gepardzik jeśli się mylę i źle Cię zrozumiałam. bo z tego co piszesz wynika że w małżeństwie wszystko dozwolone? i tylko przed nie? polemizowałabym z tą możliwością użycia kajdanek, pejcza itp.
wierz mi w małżeństwie nie wszystko dozwolone, liczy się intencja, przebieg, skutek naszych czynów, działań - chyba trzeba będzie zamieścić coś nt temat w czytelni
a co do prezerwatywy to nie chroni ona skutecznie przed HIV, naturalnie zmniejsza ryzyko ale nie jest 100% zabezpieczeniem
jakie środki masz na myśli, które nie powodują przedwczesnego poronienia?
Nie fanatyzm Gepardziku, tylko chcę Ci otworzyć oczy na prawdę. Powiadasz: troche to zakrawa na fanatyzm doszukiwania się w niedoinformowaniu lub złych lub nieaktualnych informacjach działań szatana. Więc staram Ci się wyperswadować i doinformować, bo wierz mi, wiele na te tematy czytam. I nie rozumiem jak możesz porównywać środki antykoncepcyjne z produkcją noży, młotków, siekier, nożyczek To jest już dla mnie absurd To nic do ludzkiej seksualności nie ma, chyba, że dotyczy masochistów albo sadystów.
Prezerwatywa nie chorni przed wirusem HIV (i nie tylko), ale po co o tym rozpowiadać: żeby nie daj Boże spadła jej popularność a przy tym dochód ze sprzedaży?! Uczą tak w szkołach bo tak kiedyś uczyli. Dla zysku Gepradzik, dla zysku. Jeśli nie wierzysz to szkoda. Twoje zdrowie, nie mi o nim decydować (prosze nie uważać, że sugeruję iż pójdziesz do łóżka z osobą zarażoną HIV!).
Jest to udowodnione medycznie i nie będę tego podważać szkolną i oczywiście "najlepszą" z możliwych wiedzą... A poza tym podpisuję się pod Lolą. Jeśli tego nie widzisz, to przejżyj. W ogóle zastanawia mnie jakie właściwie jest Twoje stanowisko co do antykoncepcji i do "wiary i sexu". Bo albo zgadzasz się z Kościołem, albo wcale się nie zgadzasz. Nie możesz wybiórczo wybrać sobie to co ci się podoba, a to co się nie podoba odrzucam. Zapoznaj się z KKK lub jakąs encykliką JP2 na temat życia seksualnego człowieka. Jeśli Bóg i Kościół mówią NIE, to nie znaczy, że robią to, by ludziom życie uprzykrzyć. Bóg wie co dla nas najlepsze. Jak coś jest be, to jest be.
Zapoznaj się z KKK lub jakąs encykliką JP2 ...
Może jestem trochę nienormalny, ale wydaje mi się, że Janowi Pawłowi II należy się trochę szacunku, więc sugerowałbym nie używać takich "inicjałów", tylko napisać pełne imię.
To taka mała dygresja...
Zachęcam do przeczytania artukułów z naszj www z działu czy warto zyc w czystości ?
Gepardziku Kamień obrazy polega na tym, że Kościół czyni różnicę między metodami sztucznymi, czyli antykoncepcyjnymi, a metodami naturalnymi, potępiając pierwsze pozwalajac na drugie. Kościół OFICJALNIE POZWALA NA ŚWIADOME zapobieganie poczęciu. ALE Para małżeńska, która uciekałaby się stale w sposób egoistyczny do naturalnych metod, by nie obdarzać się dziećmi, sprzeciwiłaby sie ideałowi miłości ludzkiej i chrześcijańskiej. A co do stosowania antykoncepcji w przypadku (np) chorób to też jest na to "pozwolenie". KOŚCIÓŁ uczy nas, że nie należy rozdzielać MIŁOŚCI I PŁODNOŚCI! Czytałam, że kobieta, która ma (np) męża alkoholika i gość ciągle na fazie przychodzi do domu i chce sobie "poużywać" ma zgode na ŚWIADOME stosowania antykoncepcji! W takiej sytuacji kobieta MA PRAWO do obrony (że się tak wyraże) i że antykoncepcja powinna zagwarantować jej należną wolność.
A co do stosowania antykoncepcji w przypadku (np) chorób to też jest na to "pozwolenie".
NIE ZGADZAM SIĘ Z TYM
A co do reszty też mnie nie przekonuje to
Znaczy się co? Przykład z alkoholikiem?
Znaczy się, że taka osoba może podać swego męża bez problemu na policje. A zreszta kościół napewno udzieli rozwodu w takim momęcie.
Kościół nigdy nie udziela rozwodów!!!!!!!!!!! Możliwe jest jedynie unieważnienie małżeństwa.
Ale czy w takim przypadku by unieważnił? Unieważnia chyba wtedy, gdy jeden z małżonków np. zataił przed ślubem, że jest poważnie chory (np psychicznie)... Coś tam jeszcze było. Pamiętam z religii, ze może unieważnić z kilku powodów, ale w tym wypadku z alkoholikiem to nie wiem.
Kościół może stwierdzić nieważność małżeństwa - i nie jest to wcale łatwe
sytuację z alkoholikiem zostawiłabym w spokoju - jaki miałby być powód stwierdzenia nieważności małżeństwa? i nie jestem pewna co do tego czy Kościół pozwala w sytuacji (o alkoholiku) opisanej przez Daisy stosować antykoncepcję - nie wiem
a co do tego co napisał Rasta, że nie zgadza się z tym, że jest pozwolenie na stosowanie antykoncepcji w przypadku chorób, to odsyłam do encykliki Pawła VI Humanae Vitae - Kościół pozwala, bo w tym momencie celem stosowania antykoncepcji nie jest zapobieżenie poczęciu a leczenie kobiety
Zaraz, zaraz, leczenie środkami antykoncepcyjnymi (co nie zmienia faktu, że i tak są szkodliwe dla organizmu, mimo, że mogą coś tam niby wyleczyć) to inna sprawa, ale mysmy chyba mówili o używaniu środków antykoncepcyjnych (prezerwatywy) w przypadku kogoś kto ma HIV, a chce współżyć bo już się pogubiłam...
Już wiele razy spotkałem się z tym, że dziewczyna aby poprawić swoja cere sięga po tabletki antykoncepcyjne. Nie wiem pewnie coś to pomaga skoro sięgaja po nie. Ale z tego co nam tutaj Offieczka zaservowała to chyba nie jest to zbyt zdrowe i dobre aby stosować. Nie wiem jak lekarz może polecac dane produkty.
Słyszałem o kobiecie, która stosowała środki antykoncepcyjne, ponieważ juz miała swoje dzieci, kocha swego męża i nie chce go ograniczac tylko to swoich dni niepłodnych więc zaczęła stosowac środki antykoncepcyjne. Przez długi czas stosowaia kobieta została tak wyniszczona przez nie, że po prześwietleniu okazało się, że ma raka jajników albo macicy juz nie pamietam. Aby przezyć musiała mieć to wszystko usunięte wszystkie narządy rozrodcze. Jej stan zdrowia juz nie jest taki jak do tej pory. Zresztaa mysle, że juz nigdy nie poczuje się ona prawdziwą kobieta
Nie powiem, dużą cenę zapłaciła... Czy warto było? Moim zdaniem nie.
Ale co oznacza ograniczać swego męża? Dla mnie jest to właśnie niepojęte, że kobieta chce "dobrze" dla męża, żeby nie musiał TYLE czekać Tak się składa, że u zdrowej kobiety w miesiącu dni płodnych, w których jest ryzyko zajścia w ciążę jest ok 7-10. Czy mąż tej pani nie wytrzymałby tyle bez sexu?! Jeśli jest to dla niego ZA DUŻO, ZA DŁUGO, to już chyba jest coś nie tak z jego seksualnością... To co by chciał? Kopulować najlepiej codziennie na dobranoc...? Ta pani bardzo źle zinterpretowała dobro swojego męża i zapłaciła za to dużą cenę.
Inna kwestia, co ma oznaczać bycie prawdziwą kobietą, bycie prawdziwym mężczyzną? Czy są jakieś wyznaczniki, które kobieta lub mężczyzna ma spełniać by się nazywać "prawdziwą/prawdziwym/100%" "Prawdziwym" jest się zawsze. Ale to tylko taka dygresja.
Wiesz to zostało źle zinterpretowane. Bo to ja teraz napisałem więc mogłem źle to napisać. Nie moge powiedzieć, że brała środki antykoncepcyjne ze względu na swego męża tylko. Wydaje mi się, że to była ich wspólna decyzja. Pewnie nawet nie wiedzieli co mogą stracić. I poprostu aby zrobic swój zwój związek bardziej szcześliwym nie bojąc się kolejnego dziecka podjęli decyzje wzięcia owych tabletek.
To taka moja interpretacja. Chciałem pokazać, że to ja wyniszczyło. Nie chciałem pokaac tutaj winy kogokolwiek. Dlatego na tym sie nie skupiajmy bo chyba nie nam to oceniać.
Mniejsza już o to. W takim czy innym przypadku wyszło niestety na złe. Ja chciałam tylko pokazać, że nie powinno się sugerować czymś takim jak "dobro" męża - bo on chce, kiedy ja nie mogę... Przecież nie moge mu odmowic...!
Dobry przykład, że antykoncepcja wcale nie jest "zdrowa" jak potrafią mówić... Chociaż zatwardziali zwolennicy i tak w to nie uwierzą i tak. Takich ludzi coś dopiero wtedy przekonuje, kiedy doświadczą tego na sobie (nie sugeruję się tutaj przykładem tej nieszczęsnej kobiety, tylko mówię ogólnie). Muszą się sparzyć, ale z jakim skutkiem...
Moja przygoda zaczęła się w wieku 15 lat. Moi rodzice sie rozwiedli. Wychowywałem się bez ojaca. Żylem w ciaglym buncie. Poznalem kumpli, ktorzy już w młodym wieku potrafili na siebie zapracować. Bardzo mi to imponowało. Wskoczyłem w pogoń za pieniędzmi. Mama się mną zbytnio nie interesowała. Szkole podstawowa skonczylem tak przecietnie. Już jako młody chlopak miałem wtyki tu i tam. Teraz wyjasnienie mojej ksywki. / SMYRACZ /. To była moja ksywa. Dlaczego Nasza rozrywka miedzy handlem byly kobiety. Nie takie co staly na drodze. takie uwazałem za brudne. Jezdziłem na imprezy, tam z każda mozna było iść do ubikacji czy gdzie kolwiek, np do boksu. I wtedy sie pojawiła moja ksywa, Smyracz. Od testowania kobiet. potrafiłem w jedna noc spedzic z 3-4 kobietami w różnych miejscach.
Gdy miałem 20 lat zaczęła się nami interesować policja. Musielismy zwinąc interes. Moich kumpli zwinęli. czesc z nich siedzi do dzis w więzieniu. Mnie jako najmlodszego uchronili. Teraz gdy mam juz 25 lat dopiero zrozumialem, ze to co bylo wtedy nie bylo dobre. Z nudow zaczalem chodzic do kosciola. Poznawalem ludzi, sluchalem, czytalem. Teraz jedem taki rozbity. Czytam to forum, i naprawde nie wiem co sie wam stalo. Widze, ze wy na zywo doswiadczacie to co opisujecie.
Narazie tyle.
Nam się nic nie stało Po prostu żyjemy z Bogiem! Nie oznacza to wcale, że jesteśmy lepsi... My po prostu z Nim żyjemy, a jak się z Nim żyje to po prostu nie da się nie dostrzec pewnych rzeczy. Żyjąc z Nim mimowolnie się je dostrzega...
Ja jestem za czystością, ale sama upadam przez nieczystość i z nią walczę... Dlatego jestem za czystością... Paradoks? Nie. To Bóg.
Nie smuć się Smyraczu, bo czeka Cię wielka radość, jeśli nie będziesz uciekał od Boga. Bo to fajny Gość Dobrze, że zrozumiałeś i spostrzegłeś swoje zło. To już pierwszy, duży krok w stronę Lepszego.
życie w czystości bywa bardzo trudne, szczególnie gdy ktoś ma różne już doswiadczenia za sobą, ale naturalnie nie jest niemożliwe i jeśli tylko się chce Pan daje siłę i łaskę do tego
polecam Ci Smyraczu gazetę Miłujcie się - są tam i świadectwa i fajne teksty Jacka Pulikowskiego, jak masz możliwość to też możesz się porozglądać za jego książkami
świat niestety dąży w odwrotną strone niż czystość i na wszelkie sposoby ja ośmiesza, i manipuluje nami, wmawia nam że coś jest dobre choć wcale nie jest
jak się tak zastanowić to słowo czystość ma zawsze pozytywny wydźwięk - gdy mówimy czysta woda, czyste powietrze, czyste ręce...ale gdy mówimy to w dziedzinie płciowości to już takiego pozytywnego wydźwięku nie ma, mówią nam za to, że to przeżytek, bezsens
i dla bardzo wielu ludzi czystość nabrała znaczenia dopiero wtedy gdy Bóg się pojawił w ich życiu dopiero wtedy potrafili, nawet nie tyle przyjąć jej ważność do wiadomości, ale co wogóle zechcieli słuchać argumentów, że jednak warto
Smyracz myślę, że jesteś na dobrej drodze, skoro nie odrzucasz tego co przeczytałeś na tym forum, w tym temacie....
Smyracz - za żywo?! Człowiek ma nieskończone aspiracje, które może zrealizować tylko Bóg i jeśli Go spotkasz zauważasz coś więcej. To jest inna perspektywa, świat w którym dopiero czujemy się normalnie, a co ważniejsze to już teraz mozna przeżywać. Skoro jak napisał św. Paweł w Bogu jesteśmy poruszamy się i żyjemy - parafrazując.
Nie wiem może to dotyczy tylko mnie. Ale chodz chce to nie potrafię przestać. Ciągle to samo. Prosze Boga a on mnie nie słucha
Jak już wspomniałam o tym w innym temacie, wiem co czujesz... I ja też mam takie wrażenie, że proszę a On nie słucha. A to nieprawda. On zawsze słucha i daje nam łaskę przezwyciężenia tego, tylko to od nas zależy, czy będziemy współpracować z tą łaską, czy nie. Ja niestety jeszcze tego nie umiem
Nie mógł by nam nie pomóc. Jesteśmy Jego dziećmi, więc jakby mógł nas nie słuchać??? Masz prawo upadać, jak każdy z nas. Ale nie wolno nam się poddawać, bo ludzką rzeczą jest upadać, szatańską zaś trwać w upadku. Ile razy upadniesz, tyle razy się podnieś.
Nie wiem może to dotyczy tylko mnie. Ale chodz chce to nie potrafię przestać. Ciągle to samo. Prosze Boga a on mnie nie słucha
Na pewno cenne jest to co powiedziałą Offca i sądzę, że myślenie w kategoriach ciągłego powstawania nie jest ci obce! Po prostu masz tego świadomość. Równie ważne jest zdanie sobie sprawy z następującej treści: Bóg działa w naszej rzeczywistości grzesznej stąd Jego działanie dla nas często wydaje się "głupie". Na przykład:
Jezus jako Bóg zstąpił na ziemię, przeszedł przez życie dobrze czyniąć i co? Został zabity. Na tym koniec. Na swoim procesie nie bronił się choć wiedział, że jest nie winny. Kązdy by powiedział "ale frajer". Tymczasem On zmartwychwstał. Ale znów, ukazał się kilkuset osobom jedynie. Od nich wiemy, że On jest Żyjący i tego doświadczamy zresztą. Ale do czego dąże! Takie działanie Boga dla nas jest nie zrozumiałe. Skoro jest Wszechmogący, dlaczego nie działał wyraźniej? Można podać wiele sensownych wyjaśnien, jednak najważniejsze musi się sprowadzić do zaufania. Bóg wie, co jest za zakrętem - możnaby powiedzieć!
Oczywiście odbiegłem od tematu choć w kwestii seksu trzeba zacząć od ufności Bogu, ponieważ podejście moge bo chcę prowadzi tylko do jednego: tragedii.
Kurcze no jest ciężko ale to co nas różni od zwierząt nie musimy isc za instynktem. Jak pise poczuje cieczke to idzie na zywiol. My mamy ten plus ze tak sie zachowywac nie musimy.
Nie musimy, ale jeśli nie masz żadnego cięższego uzależnienia, to nie mów, że po prostu możemy nie iść za popędem i już! Możemy, ale uwierz, że to cholernie trudne!!! Możemy sobie mówić: nie nie zrobię już tego! Ale to o wiele bardziej skomplikowane...
To jest tak jak powiedział mi kiedys pewien ksiadz. Jak sie modlicz to trwasz. Bardzo duzo zalezy od tego jak wyglada Twoja przyjaźn z Bogiem, rozmowa. Ja puki sie modle to trwam, jak przestane sie modlic to upadam. Tez mam problem z czystascia. Mysle, ze to dotyczy wielu osob. Malo kto sie przyzna bo poprostu wstyd. Ale naprawde, ja teraz mam taki czas, ze sie modle bardzo czesto. Kiedy tylko moge to sie modle i to bardzo mi pomaga wytrwac w czystosci. Moge powiedziec, ze aktualnie 5 miesiecy nie popelnilem grzechu zwiazanego z nieczystoscia.
No coś w tym jest Rasta co piszesz. Kiedy mam ogromy zapał do modlitwy do bycia z Bogiem to trwam. Kiedy puszcam się Jego to sie go rzeczywiście puszcam. Znbamie, które wyrylem sobie przez współżycia ... dosięga mnie ciągle.
W sumie nie zwróciłam uwagi, czy wierne i silne trwanie przy Bogu chroni mnie mocniej od upadków... Ale z pewnością, coś w tym jest. Zauważyłam jednak, że rzadziej przystępując do Komunii, częściej zaczęłam upadać. Kiedyś chodziłam codziennie na Mszę przed lekcjami. To było w liceum. Pól 1 klasy, cała 2 klasa i część 3... I starałam się jak najczęściej przyjmować Komunię. I było ok. Wtedy chyba własnie był taki długi czas, kiedy udawało mi się żyć bez masturbacji. Ale potem z lenistwa zaczęłam chodzić coraz rzadziej i chyba wtedy się zaczęło na nowo...
Jestem pewna, że każdy kontakt z Bogiem umacnia nas w Jego łasce. Nasz ksiądz Piotr zawsze powtarza, że to, iż udało nam się przeżyć dzień bez grzechu, to jest to wyłącznie zasługa łaski Bożej. Nie nasza zasługa. Więc im bliżej trzymamy się Boga, tym więcej ma On nam do ofiarowania.
Z konferencji ks. Andrzeja Siemieniewskiego dowiadujemy się dlaczego grzeszymy Odpowiedź bardzo proste jest. Bo chcemy Nie wiem ale ja się chyba w całości podpisac mógłbym pod tymi słowami. Bo przecież gdybym nie chciał to bym nie grzeszył. Zanim tej konferencji wysłuchamem zawsze się starałem usprawiedliwiać. A bo to to abo to tamto. A to tak naprawdę nie jest to czy tamto tylko to jestem ja. Chcę to grzeszę nie chcę to nie grzeszę. Myślę, że dość proste rozumowanie. Jesteśmy ludźmi, mamy rozum. Wiemy co nam można a co nie. I tak np. nie chcemy zabijać to nie zabijamy, nie cchemy gwałcić to nie gwałcimy, nie chcemy się masturbowac to sie nie masturbujemy. A gdy tego chcemy to to czynimy.
Samyracz spoko.
Pracuj nad sobą i nad własnymi słabościami, a kiedy je opanujesz wtedy poczujesz się naprawdę silny, bardzo silny.
Póki co znalazłem dla Ciebie taki pacierz, który mój dziadek dopisał dawno, dawno temu jako wstępniak do broszurki budowlanej:
Na co Dzień
Gdy zaczynasz swoją pracę
To żegnając się skromniutko
Czasu chwilki nie utracisz
Nad modlitwą swą króciutką
Ufaj Bogu swoją myślą
Chociaż ciężkie życie Twoje
Choć się myśli złe cisną
Lecz przeżyjesz trudy swoje
A gdy zaczniesz kroki deptać
Zacznij cicho pacierz szeptać
Ofiaruje Bogu myśli swoje
Pan Bóg pobłogosławi życie Twoje
Ja wiem, że warto unikać sytuacji, które mogłyby doprowadzić do złamania tej czystości przedmałżeńskiej. Wiem jak to bardzo potem boli, że się jej nie zachowało, mimo że nie czuje się zewnętrznego cierpienia, ale duchowe pozostaje na całe życie.
Dlatego nie ma co szukac środków zastępczych, tylko modlić się do Boga o zachowanie czystości, by Bóg bronił od wszelkich porządliwości. Tylko w taki sposób można się uchronic przed takimi pokusami.
Pozdrawiam
A świadectwo wielu osób mówi jasno, że można i warto - to jakby ktoś wątpił
Człowiek jest tylko (albo aż ) człowiekiem i od wielu spraw po prostu nie ucieknie. Niemniej jednak, właściwe ustawienie poszczególnych płaszczyzn, pułapów swej egzystencji, może wiele zyskać i również ubezpieczyć sie przed sytuacjami, które sa takim stawianiem pod murem, murem pod tytułem pytania z ankiety, etc.
Czytam i czuje, ze musze się ustosunkować. Nie wolno ludziom wody z mózgu robić i pisać, że metoda kalendarzykowa jest metodą antykoncepcyjną, bo nie jest i organizm jest tylko lub aż organizmem i z wielu powodów owulacja może się przesunąć na początek, lub na koniec cyklu i co wtedy? Jedynie w 90 procentach zabezpieczają tabletki i prezerwatywy.
------------------------
Tabletki, są potrzebne, ponieważ leczą np. bezpłodność i zabezpieczają przed rakiem szyjki macicy i rakiem piersi, zapobiegają również dość uciążliwym skutkom menopauzy, czy miesiączki. Kobieta która zachorowała na raka, nie zachorowała na niego przez tabletki, ponieważ rak mógł się rozwijać już wcześniej i nie musiał mieć związku z tabletkami żadnego. Poza tym, każde tabletki czy na serce czy na inne choroby, mogą przyczynić się do wystąpienia nowotworów np. wątroby. Dlatego też podczas brania środków antykoncepcyjnych należy robić badania tzw. Próbę wątrobową i kontrolować swój stan zdrowia.
----------------------------
Ktoś napisał że kobiecie wycięto narządy rodne i już nigdy się nie poczuje się 100% kobietą. Uważam, ze jest to stwierdzenie nie na miejscu, ponieważ nikt nie wycina sobie macicy i jajników, czy jader bo ma ich dosyć czy mu się nie podobają, tylko dlatego, by żyć bo jest chory, dlatego też w takim przypadku osoba taka cieszy się że żyje a nie płacze ze nie ma macicy. Znam wiele kobiet bez piersi, czy po radykalnym wycięciu macicy i czują się 100% kobietami, i raczej nie myślą o tym. Rozumiem tragedie osoby która nie ma dzieci, zachorowała i już ich nie może mieć, ale osoba posiadającą dzieci, nie czuje zdanego dramatu, bo cieszy się z tego, ze może obserwować, jak dorastają jej potomkowie.
Nie wolno ludziom wody z mózgu robić i pisać, że metoda kalendarzykowa jest metodą antykoncepcyjną, bo nie jest
bzdura
jak ktoś lubi metody ekologiczne, to stosuje "kalendarzyk" (ponoć na Zachodzie taka "eko-antykoncepcja" staje się ostatnio trendy, jak wszystko co naturalne i zdrowe)
skuteczność to kwestia poboczna
a moralność tej czy innej antykoncepcji to już trzecia sprawa