UmiĹscy
Siedzę i sobie myślę, co tu zrobić, kiedy człowiek ma słabą wolę na przykład w kwestii pójścia do spowiedzi. Dzisiaj siedzę i myślę cały dzień czy iść czy nie do spowiedzi? Co tu robicć, jak z jednej strony się chce z drugiej nie chce, no bo mi się nie chce, a jak nie pójdę to będę żałować. A może ja jestem po prostu leniem duchowym, jak sądzicie? Nie umiem tak jak niektórzy systematycznie pracowac nad sobą. Od dluższego czasu mam wrażenie, że wiara jakby straciła dla mnie smak, że Bóg - powiem brzydko - "znudził" mi się, a modlitwa i Eucharystia to często trudny do spełnienia obowiązek. Może każdy normalny człowiek potrzebuje co jakiś jakiegoś "kopa" duchowego w postaci rekolekcji, pielgrzymki itp.? Niby chce się być blisko Boga, bo żyć się bez Niego już nie umie, a jednocześnie to trwanie przy Nim jest jakieś trudne.
Siedzę i sobie myślę, co tu zrobić, kiedy człowiek ma słabą wolę na przykład w kwestii pójścia do spowiedzi. Dzisiaj siedzę i myślę cały dzień czy iść czy nie do spowiedzi? Co tu robicć, jak z jednej strony się chce z drugiej nie chce, no bo mi się nie chce, a jak nie pójdę to będę żałować.
Przybij piątkę! Mam dzisiaj dokładnie to samo
[ Dodano: Pon 23 Lip, 2007 16:31 ]
Co tu robicć, jak z jednej strony się chce z drugiej nie chce, no bo mi się nie chce, a jak nie pójdę to będę żałować.
Albo się czegoś chce, albo nie! Jeśli uważasz, że powinnaś, to nie siedź i nie gdybaj, tylko idź do księdza i się wyspowiadaj!
... nie słyszałam jeszcze, żeby ktoś miał kryzys wiary tak późno.
Co masz na myśli? jeśli wiek agi to:
Tak, bo zazwyczaj kryzys wiary występuje w okresie dojrzewania młodego człowieka, głównie u nastolatków..
No ale jak porównać jej wiek do twojego to rzeczywiście
Tak, bo zazwyczaj kryzys wiary występuje w okresie dojrzewania młodego człowieka, głównie u nastolatków
Pierwsze słyszę o takiej teorii. Skąd ją wytrzasnęłaś? Kryzys wiary dotyka każdego, bez względu na wiek. Popytaj zresztą księży, oni na ten temat coś dobrze wiedzą, bo codziennie słyszą w konfesjonałach od ludzi. Nie tylko nastolatków.
No cóz offco.... mylić się każdy może.. a szczególnie ja...
Wiara w Boga to tak jak budowanie, czy sianie. Mozna się przyłożyć i mieć super chatę, czy ekstra urodzajne pole, a można mieć z przeproszeniem, szit.
A we wszystkim tym niech będa pocieszeniem słowa Pisma:
Ostatnio na kazaniu ksiądz powiedział, żebyśmy korzystali z chwil kiedy możemy, umiemy, jest nam dane słuchać tego co Bóg do nas mówi, abyśmy mieli siły , wytrwałość w chwilach niepokoju, zwątpienia, "ciemności", nijakości. (powyższy cytat z PS w poscie ks Marka oddaje to wiernie)
Co do spowiedzi i pytania iść czy nie iść im dłuyżej myślimy tym bardziej diabeł wpycha swoje podszepty - wiem to z autopsji.
Co do spowiedzi i pytania iść czy nie iść im dłuyżej myślimy tym bardziej diabeł wpycha swoje podszepty - wiem to z autopsji
A dodam tylko: Nuda jest czasem żniw szatana.
Nie mam żadnego kryzysu wiary (wprost przeciwnie) - taki etap był mniej więcej w ostatniej klasie szkoły średniej i na początku studiów. To coś takiego jak człowiek w kimś się zakochał, a później uczucie obumiera - może przez brak właściwej pielęgnacji.
To coś takiego jak człowiek w kimś się zakochał, a później uczucie obumiera - może przez brak właściwej pielęgnacji.
To właśnie kryzys wiary.. może kolejny?
Kryzys wiary - ja jednak inaczej pojmuję to pojęcie. To co jest teraz to normalne zycie chrześcijańskie, bez emocji, piorunów itd. Kocham Jezusa, który jest dla mnie najwazniejszy, ale to taka miłość często na zasadzie wierności. To, co napisałam na początku to bardziej pragnienie nawiązania głebszej relacji z Nim.
Kryzysy są różne... nie można przypisać jednej etykietki do tego pojęcia. Porównajmy to raczej do kryzysu w małżeństwie.
Kryzys (z greckiego crisis – przesilenie) oznacza moment przełomowy, rozstrzygający, punkt zwrotny. Z pojęciem tym mamy do czynienia we wszystkich aspektach życia człowieka i społeczeństwa. W naukach społecznych można mówić między innymi o kryzysie politycznym, rządowym, kryzysie państwa, wartości, ekonomicznym czy międzynarodowym Kryzys oznacza wybór, decydowanie, zmaganie się, walkę, w której konieczne jest działanie pod presją czasu. Może być postrzegany jako nasilenie niekorzystnych zjawisk, przełom pomiędzy fazami rozwoju, a także problem natury decyzyjnej.
Zatem powinien kryzys być ruchem ku zmianom, ku twórczości. Nie można go sprowadzić w praktyce do zastoju i marazmu. Stąd, jeśli
A czy ktoś tu napisał, że kryzys to nie
A czy ktoś tu napisał, że kryzys to nie
Nie chodz o to, czy ktos napisał, czy też nie. Napisałem poprzedniego posta jako swego rodzaju podsumowanie, zreflektowane na meritum sprawy.
nom.. skoro tak...
Uważam, iz zamiennikiem terminu KRYZYS powinien być remont.
Powinien być, ale nie zawsze jest. Wielu ludzi - w wyniku dysfunkcyjnej socjalizacji - w chwili kryzysu chowa głowę w piasek.
Podoba mi się definicja, którą podał Ks.Marek.
Człowiek co jakiś czas dokonuje remontu w swoim zyciu, widzi, że coś nowego pojawiło się do naprawienia - jest to bardziej wynik ciągłego dojrzewania wiary, kiedy człowiek nie zadowala się bylejakością swojego życia. A więc człowiek ciągle dostrzega, że jeszcze wiele mu brakuje do doskonałości, że jego wiara ciągle jeszcze jest słaba, że jeszcze niewystarczająco kocha.