ďťż
Strona początkowa UmińscyCzy oglądanie, czytanie horrorów jest złe....?Dziękowanie Bogu za to, co złewww.sfd.kuria.lublin.plIdzie przez świat, modląc się o jedność chrześcijan.Narastające zagroĹźeniaPodatki- darowizna18 rześnia 2005 - XXV niedziela zwykłaMiędzyzdroje - Świnoujście 2009-08-29 \ 2009-08-31Gdzie jest SulechĂłw? :)BĂłg poza sakramentem
 

Umińscy

Jak to w końcu jest? Czy Bóg nas karze? Bo z jednej strony spotykam się ze stwierdzeniem, że tak - karze za grzechy tu na ziemi albo w czyśccu, nawet za te wyznane na spowiedzi (tak mam w książeczce do rachunku sumienia napisanej przez jakiegoś zakonnika), a z drugiej strony inni mówią, że nie, Bóg nie karze bo jest miłosierny, bo jest samą miłością i nie zrobiłby nam nigdy krzywdy. Mówi się, że Bóg nie czyha na nasze podknięcia, żeby tylko nas ukarać, że nie liczy nam win itp.
Więc jak to jest? Karze czy nie? Jeśli karze to w jaki sposób? Jaka jest to kara? Czy taka, że zsyła na nas jakieś nieszczęścia, niepowodzenia, choroby, ból?????? Czy może to coś innego? Proszę o Wasze zdanie.


http://www.opoka.org.pl/z...w&id=1077178851

króciutko ale na temat
Czyli co? Sami siebie karzemy? Karzemy się konsekwencją złego czynu? A przecież mowa o tym, że "Bóg za dobre wynagradza, a za złe KARZE"...
Kwestia tłumaczenia. Chodzi o to, że dopuszczana nas konsekwencje naszych decyzji, w tym konsekwencje grzechu, jako ponoszenie odpowiedzialności za wolne wybory. Za złe - złe konsekwencje, w tym czy kolejnym momencie

Jaśniej ,słonko


To dlaczego tej prawdy wiary nie sformułowano inaczej? Bo tak, to każdy tylko sobie myśli, że Bóg to faktycznie ten okrutny sędzia co w ręku dzierży jakiś bat i nas tylko smaga za każde przewinienie. Mówię o tych, którzy Boga jeszcze dobrze nie poznali, albo są od Niego daleko.
Więc wniosek taki, że karamy się sami i że ta prawda wiary jest źle sformułowana?
I wychodzi na to, że ta karą to co w końcu jest? Wyrzut sumienia?
"Zapłatą za grzech jest śmierć "

A kwestie synonimicznych znaczeń słów to nie tylko ta sytuacja... ale wolałabym, żeby jakiś kapłan sie jeszcze wypowiedział w tym wątku
Możliwe że ta niejasność jest dziedzictwem po naszych "starszych braciach w wierze". Żydzi uważali Boga - Jahwe za ostateczne i najwyższe Źródło wszystkiego. Czasami pomijali nawet "etapy pośrednie" czyli np. człowieka, który coś czynił czy też złego ducha, który sprowadzał na ludzi nieszczęście. W tej własnie formule "za dobre wynagradza, a za złe karze" jest widoczny właśnie Bóg ST - bardziej sprawiedliwy (choć również w ST jest widoczne Boże miłosierdzie!).
Poza tym trzeba pamiętać, że w rzeczywistości my siebie karzemy (kara to konsekwencja grzechu), a "pomagają" nam w tym słabosci innych (coś na kształt kostek domina - jak przewrócę jedna, to inne też polecą) oraz działanie diabła.
No to tak bardzo to nie nakręciłam Uff

Więc wniosek taki, że karamy się sami i że ta prawda wiary jest źle sformułowana?


Tak uważam. Nie tak łątwo wyrazić słowami prawy wiary, i stąd się biorą takie uproszczenia - bo wydaje mi się to uproszeczniem.
A czy czasami opis sądu Jezusa z 25 rozdziału Mt nie jest właśnie nagradzaniem i karaniem
Jest - ale trzeba go rozpatrywac w kontekscie owczesnej kultyury i mentalnosci. Do tamtych ludzi nie dotarloby stwierdzenie "sami odwracacie sie od Boga". Mozemy powiedziec, ze byli jeszce "surowi, niedojrzali" i jako tacy potrzebowali srtachu i Boga karzacego. Polecam lekture 1 J (doskonala milosc usuwa strach).

Jest - ale trzeba go rozpatrywac w kontekscie owczesnej kultyury i mentalnosci. Do tamtych ludzi nie dotarloby stwierdzenie "sami odwracacie sie od Boga". Mozemy powiedziec, ze byli jeszce "surowi, niedojrzali" i jako tacy potrzebowali srtachu i Boga karzacego. Polecam lekture 1 J (doskonala milosc usuwa strach).

Tak ale czy kompletnie możemy wyrzucić sprawiedliwość Boga w sensie legalistycznym - wynagradza i karze. Św. Paweł przez sprawiedliwość raczej rozumie miłosierdzie Boga /patrz Rz 1, 16n/ ale jednocześnie w 1 Tes 1, 10, mówi, o tym, że Jezus ratuje nas od nadchodzącego gniewu Bożego. Ten gniew w tym wypadku chyba nalezy rozumieć jako sprawiedliwość, bo trudno aby Bóg się gniewał, byłby to jakiś antropomorfizm.
MOze i tak. W tym temacie trudno jest nam powiedziec cokolwiek madrego - nie potrafimy bowiem zmiescic a glowach Boga jednoczesnie milosiernego i sprawiedliwego. I dlatego uciekamy sie do roznych wybiegow, co nie zawsze rozjasnia nam obraz. Niemniej jednak trudno powiedziec, ze Bog nas karze. Raczej - z powodu swej sprawiedliwosci - zgadza sie na konsekwencje naszych czynow i wyborow, co czesto jest wlasnie nasza kara.

Tak ale czy kompletnie możemy wyrzucić sprawiedliwość Boga w sensie legalistycznym - wynagradza i karze.

No właśnie. Tutaj ksiądz zaznaczył, że te karanie ma źródło w mentalności ludzi tamtych czasów. Owszem, cały ST o tym też może świadczyć, ale z drugiej strony czy mamy też to tak usprawiedliwiać, że to tylko z powodu mentalności tak napisano w Biblii? Tak sobie możemy przecież całą Biblię tłumaczyć: że tu jest napisane tak i tak, bo mentalność wtedy taka była. Dla mnie to nie jest wystarczające wyjaśnienie. Na mentalność też nie można wszystkiego zwalać, bo zaraz się okaże, że wizerunek Pana Boga został stworzony z powodu mentalności ludzi i przez to jest On zupełnie inny niż mówi cała Biblia...
Dla prostego człowieka, który dopiero co raczkuje w wierze i jest w trakcie poszukiwań Boga, coś takiego jak opisy gniewu Bożego, chorób jakie zsyłał na Hioba wg Księgi Hioba, gróźb wiecznym potępieniem, wcale zbyt pozytywnie go nie nastawią do naszej wiary...

Jak to w końcu jest? Czy Bóg nas karze? Bo z jednej strony spotykam się ze stwierdzeniem, że tak - karze za grzechy tu na ziemi albo w czyśccu, nawet za te wyznane na spowiedzi (tak mam w książeczce do rachunku sumienia napisanej przez jakiegoś zakonnika), a z drugiej strony inni mówią, że nie, Bóg nie karze bo jest miłosierny, bo jest samą miłością i nie zrobiłby nam nigdy krzywdy. Mówi się, że Bóg nie czyha na nasze podknięcia, żeby tylko nas ukarać, że nie liczy nam win itp.
Więc jak to jest? Karze czy nie? Jeśli karze to w jaki sposób? Jaka jest to kara? Czy taka, że zsyła na nas jakieś nieszczęścia, niepowodzenia, choroby, ból?????? Czy może to coś innego? Proszę o Wasze zdanie.


Bog jest nieskonczenie Dobry dla skruszonych sercem i dla nich okazuje milsierdzie.Nie postepuje zodnie z zasluga na kare.Dla niepokornych jest surowym Sedzia.

Niepokorni najczesciej i w najlepszym wypadku laduja w czysccu.

Zachecam do poczytania ponizszego linku.

http://www.adonai.pl/?id=wiecznosc/w8.htm

Pozdrawiam
Bóg jest Miłosierny i jednocześnie Sprawiedliwy.
Ale jak to bliżej rozumieć?
Na ten temat wypowiedziało się na przełomie kilkunastu wieków wielu mądrych ludzi. Dziś wiemy dużo więcej, ale jeszcze nie wszystko
Λ Ω

Niepokorni najczesciej i w najlepszym wypadku laduja w czysccu.
Czyli zostają zbawieni. Czyściec to stan zbawionych, a nie potępionych. Ci, którzy nie dość zadośćuczynili w swym życiu za grzechy, które popełnili, zbawieni mocą zasług Jezusa Chrystusa, dopełniają zadośćuczynienia w stanie czyśćca.
A czemu oni zadośćczynią?
Zadośćczynią temu, że nie dość zadośćuczynili (odpokutowali) za grzechy, jakie popełnili w ciągu swego życia. Innymi słowy ci, którzy znajduja się w stanie czyśćca, nie są jeszcze gotowi, żeby przejść do stanu uszczęśliwiającego widzenia Boga, czyli do nieba.
Oczywiste jest, że zadośćuczynienie samego człowieka nie jest w stanie pojednać go z Bogiem, ale zjednoczone z zadośćuczynieniem Jezusa Chrystusa jest nadto wystarczające.
Proponuje przeczytać: niemiłosierny katechizm

Mój znajomy jezuita powiedział mi kiedyś, że definicja Boga nawiązująca tylko do Jego sprawiedliwości jest dopiero średniowiecznego pochodzenia. KKK [od 199] też mówiąc o przymiotach boskich formułuje je dokładnie tak jak św. Faustyna: to znaczy najpierw podkreślając miłosierną miłość niejako ponad sprawiedliwością i świętością.

Co do Boga jako sędziego: w kulturze hebrajskiej sędzia rozeznaje dobro i zło, nie decyduje o tym. Nagroda i kara, to nie aplikacja kodeksu karnego, ale aplikacja mądrości samego sędziego, który zabiega o dobro ludu, którym się opiekuje.

Mająć Chrystusa jako sędziego możemy być pewni, że żadne dobro nie zostanie przez Niego niezauważone, na przykład:
Kto wam poda kubek wody do picia, dlatego że należycie do Chrystusa, zaprawdę, powiadam wam, nie utraci swojej nagrody. [Mk 9,40]
Jest to zatem najbardziej miłosierny sąd, jaki tylko istnieje. Sami siebie znacznie szybciej skazalibyśmy siebie na piekło!

Zadośćczynią temu, że nie dość zadośćuczynili (odpokutowali) za grzechy, jakie popełnili w ciągu swego życia.

A co to oznacza? Dlaczego trzeba odpokutować?

PS. Ciekawy tekst o tych dzieciach....
I jeszcze znakomite wyjaśnienie o. Salija n/t kary Bożej:
kara Boża

Dlaczego trzeba odpokutować?
Odpowiem też pytaniem: A nie trzeba odpokutować?

Mój znajomy jezuita powiedział mi kiedyś, że definicja Boga nawiązująca tylko do Jego sprawiedliwości jest dopiero średniowiecznego pochodzenia.
Jeśli to pochodzenie Boga Sprawiedliwego bierze swe początki dopiero w średniowieczu (?) to wcale nie oznacza, iż jest jakąś pomyłką. To jest właśnie tradycja Kościoła, czyli całe to wielkie bogactwo.
Bo jak traktować wówczas Sobór Watykański II - naukę dopiero z czasów nam współczesnych?
Dobry artykuł O. Salija nie mówili natomiast tylko o Bożym Miłosierdziu.


Odpowiem też pytaniem: A nie trzeba odpokutować?
A czy nie jest odpowiedzią na to pytanie, że człowiek zaczyna grzeszyć, kiedy stawia się na miejscu Boga, wówczas On, zdejmuje z nas swą rękę, czyli mówi: ok, taki silny jesteś to sobie radź. No i popadamy w grzechy, upadamy i potem nosimy w sobie konsekwencje naszego grzechu. Jeżeli oprzytomniejemy i uświdomimy sobie, co zrobiliśmy, to Bóg zawsze na nas czeka, a nie mowi, że będę ciebie znów chronił, ale musisz odmówić 1000 Ojcze Nasz, przekopać babci ogródek i przez miesiąc nosić zakupy sąsiadce.

Jeśli to pochodzenie Boga Sprawiedliwego bierze swe początki dopiero w średniowieczu (?) to wcale nie oznacza, iż jest jakąś pomyłką. To jest właśnie tradycja Kościoła, czyli całe to wielkie bogactwo.
Oczywiście, masz rację, ta definicja nie jest "błędna". Należy tylko dodać, że sprawiedliwość Boga, to przede wszystkim wypełnianie złożonych obietnic [por. Słownik teologii biblijnej], a zawężanie jej jedynie do roli sędziego [choć bardzo skądinąd istotnej] jest nieporozumieniem. Sprawdźmy, czy została ona podtrzymana w KKK w takim właśnie brzmieniu - wydaje mi się, że jednak nie. Do Kompendium jeszcze nie zaglądałem...

Tak więc sprawiedliwość Boga musi być najpierw osadzona w jego miłosiernej miłości, inaczej będzie interpretowana za bardzo "po ludzku". Dla dzieci w wieku pierwszokomunijnym nie jest obojętne, w jakiej kolejności mówi się o przymiotach boskich i na co kładzie się główny akcent. To na pewno zostanie zapamiętane na bardzo długo i może wręcz przesądzić o przyszłej wierze lub niewierze.

Należy tylko dodać, że sprawiedliwość Boga, to przede wszystkim wypełnianie złożonych obietnic, a zawężanie jej jedynie do roli sędziego jest nieporozumieniem.

Bóg jest Miłosierny i jednocześnie Sprawiedliwy - to jest moja wypowiedź. Nie zamierzam więc zawężać przymiotu Boga do roli sędziego. A jak to rozumiem? To właśnie daje do myślenia. Można sobie postawić pytanie czy tajemnice dotyczące samego Boga możemy w ogóle pojąć?
Jeśli mówimy o straszeniu dzieci Bogiem sprawiedliwym to jest to oczywiście nieporozumienie.

Precyzyjniej jest powiedzieć: dla Boga sprawiedliwośc i miłosierdzie to jedno i to samo. Ale my, jako stworzenia, odczuwamy bardziej Jego miłosierdzie - ponad sprawiedliwością:
Pan jest dobry dla wszystkich i Jego miłosierdzie ogarnia wszystkie Jego dzieła.[Ps 145,9]
W przekładzie Wulgaty: Et misericordes eius super omnia
- A zmiłowania [dosł. miłosierdzia] Jego ponad wszystko -

Precyzyjniej jest powiedzieć: dla Boga sprawiedliwośc i miłosierdzie to jedno i to samo. Ale my, jako stworzenia, odczuwamy bardziej Jego miłosierdzie - ponad sprawiedliwością:
Z punktem ciężkości był zawsze problem. Najbardziej niebezpieczne są jak zwykle skrajności. Obecna teologia podkreśla szczególnie wymiar Miłosierdzia (zwłaszcza obecny i poprzedni Papież). I bardzo dobrze.


Zaraz zaraz... powiedz mi Crusader czy Bóg w którego wierzysz to Bóg-Miłość pragnący naszego dobra czy też istota która za każde potknięcie gotowa nas karać...?


główne prawdy wiary:

Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobro wynagradza a za zło karze.

nie pisz tylko, że dobro i zło są względne, jak w poprzedniej swej wypowiedzi
Crusader:

Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobro wynagradza a za zło karze.
Jest to stwierdzenie katechizmowe, a jak wiadomo, treści katechizmów zmieniają się.
Z drugiej strony, opierając się wyłącznie na tym stwierdzeniu (za dobro nagroda, za zło kara) przedstawiamy obraz Boga jako jakiegoś skrupulatnego księgowego, który wszystko obliczy i zważy i potem, zależnie od wyniku, jaki otrzyma z tych obliczeń - obdarowuje lub karze. Nie ma tu miejsca na relację międzyosobową. Jest tylko bezosobowy trybunał, ślepa Temida.

główne prawdy wiary:

Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobro wynagradza a za zło karze.


Gdyby było faktycznie dosłownie tak, jak mówi ta prawda wiary, to dawno za moje przewinienia gryzłabym pewnie piach. Mściwy Bóg to obraz starotestamentowy i nieprawdziwy. Prawdziwe oblicze Boga ukazał Jezus Chrystus, który był miłosierny wobec najgorszych grzeszników i im błogosławił.
Rozmawiałam kiedyś o tym z księdzem i to samo właśnie powiedział, co ja teraz.
Owszem, Bóg jest sprawiedliwy, ale nie czyha na każdy nasz grzeszek, żeby tylko nas zdzielić za niego po łbie. Popełniając grzech sami się już karamy jego konsekwencjami. Była już o tym mowa na forum, jest nawet temat o tej pierwszej prawdzie wiary.
dwie powyższe wypowiedzi przerażają mnie. Bo nagle okazuje się, że to "tylko prawda katechizmowa"

1. Jeden jest Bóg.
2. Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobro wynagradza, a za zło karze..
3. Są trzy Osoby Boskie: Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Święty.
4. Syn Boży stał się człowiekiem i umarł na krzyżu dla naszego zbawienia.
5. Dusza ludzka jest nieśmiertelna.
6. Łaska Boża jest do zbawienia koniecznie potrzebna.

skoro modyfikujemy Prawdę nr 2, to która następna idzie do zmiany ??

3. Są cztery Osoby Boskie: Bóg Ojciec, Syn Boży, Duch Święty i Budda.

brakowało im czwartego do brydża, moje drogie owieczki

chcecie dalej tak rozrabiać w teologji ??

nie rozumiem, jak można postrzegać sprawiedliwość bez kar - nie dziwne, że rozwija się herezja powszechnego zbawienia. Bo nie widzę sprzeczności między sprawiedliwością i miłosierdziem.

proszę Was, spróbujcie to dostrzedz

[ Dodano: Sob 31 Gru, 2005 13:02 ]

[nie pisz tylko, że dobro i zło są względne, jak w poprzedniej swej wypowiedzi

Nie napisałam że dobro i zło są względne.

Napisałam że nasza ocena czy ktoś jest dobry lub zły jest nie zawsze obiektywna.

A poza tym nie twierdzę że ta nauka katechizmowa jest nieprawdziwa. Ale jest uproszczeniem. W ogóle wątpię żeby dało się całą naukę Kościoła zebrać w kilka punktów. Ważny jest kontekst: Bóg jest przede wszystkim kochającym Ojcem. Dla takiego Ojca kara ma wymiar - że tak powiem jako przyszły "chyba" nauczyciel - pedagogiczny.

Zresztą jest już temat o tej prawdzie katechizmowej.
http://forum.ewangelizacj...opic.php?t=1197

Polecam też to: http://www.mateusz.pl/wdrodze/nr325/08-wdr.htm

[ Dodano: Sob 31 Gru, 2005 13:26 ]

skoro modyfikujemy Prawdę nr 2, to która następna idzie do zmiany ??

Przykazania Kościelne tez zmodyfikowano i co? Świat się zawalił?
Jeśli postrzegasz Boga jako mściwca to współczuję. Św. Jan napisał: "Bóg jest miłością." A miłość nie może siać strachu i lęku, bo wtedy nie jest miłością.
Boska kara nie ma takiego wymiaru o jakim myślisz. Nie wygląda to tak, że popełnie grzech i w tym momencie potrąca mnie samochód za karę, albo łamię sobie nogę za karę, albo dzieje mi się coś innego za karę. Karasz się przede wszystkim konsekwencjami tego, co popełniłeś.
Czy Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobro wynagradza, a za zło karze ?
Odpowiedz brzmi TAK
Czy Bóg jest miłosiernym ojcem?
Odpowiedz również brzmi TAK
Jedno drugiemu nie zaprzecza.


Dla takiego Ojca kara ma wymiar - że tak powiem jako przyszły "chyba" nauczyciel - pedagogiczny.
Myśle że własnie taki wymiar ma kara o której wspomniał Crusader
Bóg doświdcza swój Kściół aby się opamiętał i wypełnił Jego wole.
Wszyscy mamy wolną wole. Możemy wypełniać wole Boża otwierając się na jego zbawcze działanie, albo nie sami skazując się na potepienie.
Mimo że Bóg pragnie zbawiena wszystkich, to za bardzo nasz kocha i szanuje aby wyciągać nas na siłe za uszy do Nieba.
Pozdrawiam
Dodam jeszcze od siebie to co usłyszałam ostatnio i co jest tylko moją prywatną opinią, ale chyba herezją nie jest

Otóż myślę że Bóg nie chce nas karać. Tak jak dobry Ojciec... Chce, by dziecko postępowało dobrze, ale gdy nie postępuje dobrze, musi je ukarać dla dobra dziecka. Wcale nie chce tego, ale musi to zrobić by pomóc dziecku. I myślę że poniekąd sam cierpi (oto pytanie - czy Bóg cierpi...? Jezus cierpiał na pewno...) że musi doświadczyć swoje dziecko, a już na pewno nie znajduje żadnej przyjemności w tym karaniu.
Bóg, który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał, jakże miałby wraz z Nim i wszystkiego nam nie darować?
List św. Pawła do Rzymian 8:32

Naprawdę polecam tekst do którego link podałam wcześniej.

[ Dodano: Sob 31 Gru, 2005 14:18 ]



Otóż myślę że Bóg nie chce nas karać. Tak jak dobry Ojciec... Chce, by dziecko postępowało dobrze, ale gdy nie postępuje dobrze, musi je ukarać dla dobra dziecka. Wcale nie chce tego, ale musi to zrobić by pomóc dziecku. I myślę że poniekąd sam cierpi (oto pytanie - czy Bóg cierpi...? Jezus cierpiał na pewno...) że musi doświadczyć swoje dziecko, a już na pewno nie znajduje żadnej przyjemności w tym karaniu.


bardzo dobrze napisałaś! Bóg chce naszego zbawienia, nikogo nie krzywdzi, a cały czas daje swe łaski. To jest właśnie sprawiedliwość i miłosierdzie

tyle, że jest jeszcze wolna wola... Jeśli ktoś odrzuca Boga, Bóg nie zbawi tego człowieka wbrew jego woli

myślę, że Bóg nie cierpi
Też się z Moniczką zgadzam, ale nie nazwałabym tego karą, ale doświadczeniem człowieka czymś tam, jako pewien znak, który ma spowrotem tego człowieczynę naprowadzić na właściwą ścieżkę.

[Bóg chce naszego zbawienia, nikogo nie krzywdzi, a cały czas daje swe łaski. To jest właśnie sprawiedliwość i miłosierdzie

tyle, że jest jeszcze wolna wola... Jeśli ktoś odrzuca Boga, Bóg nie zbawi tego człowieka wbrew jego woli


Odbiegając od tematu (tylko na momencik ) to jest własnie podstawą mojej wiary w zbawienie dzieci nieochrzczonych. Bóg chce ich zbawienia i cały czas daje łaski. Sprawiedliwie, więc nie "skrzywdzi" kogoś dlatego że nie miał szansy, nie zdążył zrobić czegoś by Boga poznać. A na pewno nie zrobił nic by Go odrzucić.

[ Dodano: Sob 31 Gru, 2005 16:24 ]
A propos sądu Bożego. Może warto by spojrzeć na Ewangelie w kontekście eschatologicznym? Ewangeliści dokonywali redakcji swych Ewangelii w oczekiwaniu na rychłą paruzję. Więc i tematyka sądu była dość aktualna. Jeśli kogoś dalszy wywód zainteresuje, to proszę sie upomnieć o rozwinięcie przeze mnie powyższego posta.

Pozdrawiam
No to prosimy o rozwinięcie

A tak w ogóle witamy księdza na forum
Autorzy natchnieni spisywali Ewangelie jako już coś zreflektowanego, zinterpretowanego. Czas do połowy niemal II wieku, to moment, gdy bardzo żywą była doktryna o szybkim nastapieniu Paruzji i wszystkiego, co się z nią wiąże. Stąd tez autorzy natchnieni podejmuja tę tematykę, jedni szerzej, inni ledwo wzmiankują. To, o czym pisze w jakimś stopniu rozjaśnia się w 1 Liście Piotra Apostoła. Kieruje on swe słowa do pogan, którzy przyjęli chrzest. W liście, jaki im pisze, podaje ogólne wskazania co do sposobu ich życia.
Jak się okazało, paruzja tak szybko nie nastąpiła, więc i nauka o eschatologii mogła tez znacznie szerzej sie rozwinąć. To tyle na razie. Oczekuje ewentualnej dyskusji

Niech Pan błogosławi i strzeże.

gdy bardzo żywą była doktryna o szybkim nastapieniu Paruzji

Osobiście w niczym mnie to nie przeszkadza gdyż za św. Pioterm bodaj, powtarzam zwykle, że dla Boga jeden dzień jest jak tysiąc lat, a tysiąc lat jak jeden dzień i żebyśmy się nie łudzili, że Bóg zwleka
Nie bardzo rozumiem o co Wam w ogóle chodzi. Jak ktoś umrze i pójdzie do Piekła czy nawet Czyśćca to po co mu jeszcze jakas pedagogika ? W Piekle i tak nic nie da, a w Czyśćcu już się i tak nie grzeszy... A jeśli chodzi o kary za życia .... doświadczenie uczy, że im większy grzesznik tym lepiej mu się powodzi. Już Hiob to zauważył

Nie bardzo rozumiem o co Wam w ogóle chodzi. Jak ktoś umrze i pójdzie do Piekła czy nawet Czyśćca to po co mu jeszcze jakas pedagogika ? W Piekle i tak nic nie da, a w Czyśćcu już się i tak nie grzeszy... A jeśli chodzi o kary za życia .... doświadczenie uczy, że im większy grzesznik tym lepiej mu się powodzi. Już Hiob to zauważył

Nic innego bardziej nie cieszy kapłana, jak takie własnie spojrzenie zaprezentowane przez Adama. Co sie zaś tyczy tych wszystkich wywodów teologiczno-biblijnych, myśle że najbardziej z nich moga skorzystać wszyscy wątpiący. Ci, któtzy z dziecięcą ufnością złożą swą nadzieję w Panu, wiedzą, że Sam Bóg wystarczy

[ Dodano: Wto 04 Kwi, 2006 23:42 ]
Wywody teologiczne nie są wcale takie znowu złe Nawet mam zamiar coś w tym stylu napisać, ale to wymaga czasu, bo trzeba sięgnąć do różnych publikacji. Gdyby jednak ktoś miał możliwość to zaczęcam aby sięgnąć do Traktatu o czyśćcu św. Katarzyny z Genui.