ďťż
Strona początkowa UmińscyCzy oglądanie, czytanie horrorów jest złe....?"za dobre wynagradza, a za złe karze"O Bogu po ludzkuW związku z ostatnią "awarią"...Przeszczepy a Pismo Święte.Republika KosowaKomitet Sądowniczy ŚJćwiczenia z KPK - dr ĹťołyńskaSierpień miesiąc pielgrzymowaniajak znikaja smiertelne choroby.
 

Umińscy

W zeszłym roku słuchałem pewnej ciekawej audycji w Radiu Maryja Młody ksiądz mówił o dziękowaniu Bogu także za to, co złe spotyka nas w życiu. Opowiedział o człowieku, który w wyniku nieszczęśliwego wypadku trafił do szpitala i jego stan był ciężki. Po podziękowaniu Bogu, ku zdziwieniu lekarzy, jego stan zdrowia szybko się poprawił. Byłem zdziwiony, gdy tego słuchałem. Nigdy nie słyszałem by dziękować Bogu także za to
Ostatnio w internecie szukałem coś na ten temat i proszę jest ↓

Bardzo często spotyka nasz coś złego. Bardzo często spotykają nas niepowodzenia, cierpienia. Uciekamy się wtedy do modlitwy. Modlimy się, prosimy Boga by od nas odsunął to cierpienie, niepowodzenie, to coś złego. Często czynimy to za inne osoby które to coś spotyka. Ale czy choć raz spróbowaliśmy podziękować Bogu za to niepowodzenie, za to cierpienie? Czy potrafimy za to dziękować? Tu chciałbym zamieścić króciutki fragment książki Ks. prof. Dr. Tomislava Ivancića „Hagioterapia”
…”Hagioterapia (nie mylić z hagioterapią, kinezjologia – uzdrawianie energią rąk) - leczenie świętością to pomoc duchowa w usuwaniu problemów duszy, często określana jako uzdrowienie wewnętrzne jest w dzisiejszym świecie coraz bardziej dostrzegalna i doceniana, jako źródło uzdrowienia również fizycznego. Ze względu na to, że hagioterapia nie jest przeznaczona wyłącznie dla wiernych, lecz także dla niechrześcijan i ateistów, można mówić o pracy nie tylko duszpasterskiej, ale i ewangelizacyjnej. Jest ona równocześnie rodzajem dialogu i działalności ekumenicznej w Kościele i w świecie. Jezus jest Zbawicielem każdego człowieka, całej historii ludzkości i wszystkich ludzi. Tak więc również i Kościół posłany został do wszystkich ludzi.

Jednym z rodzajów modlitwy leczącej ludzką duszę jest dziękowanie Bogu za wszystko. Nie jest trudno dziękować Bogu za dobro, które spotyka nas w życiu. Trudniej jest jednak dziękować za to, co złe. Dziękować Bogu za to, co negatywne, oznacza dziękować za ufność, że prowadzi to ku dobremu. Innymi słowy dziękować znaczy nie dać się zwieść siłom złym, lecz z pomocą dobra zwyciężać zło. Pewna rodzina przez trzydzieści lat modliła się o uwolnienie męża i ojca od alkoholizmu. Wówczas pewien ksiądz pouczył ich, że lepiej jest dziękować Bogu, że pozwolił na takie uzależnienie tego człowieka. Nie mogli tego pojąć. Nawet nie chcieli. Ich pierwsze pytanie brzmiało: „Czyż Bóg może czynić zło?”
Ksiądz odpowiedział im pytaniem: „A jak wy sądzicie, czy Bóg może czynić zło?” Oni odrzekli: „Nie, tylko dobro”.
Wtedy spytał ich: „A czy Bóg sprawuje nad wszystkim kontrolę?”
Opowiedzieli: „Tak, Bóg panuje nad wszystkim w naszym życiu i nic nie dzieje się bez Niego”.
Ksiądz powiedział wtedy: „A więc Bóg sprawuje kontrolę i pozwala, i daje właśnie to uzależnienie od alkoholu waszemu ojcu. Ale z całą pewnością On to daje dla dobra, a nie dla zła. Więc za to dobro dziękujcie Bogu”. Odparli, że nie rozumieją nadal, ale ponieważ nie pozostaje im nic innego, spróbują. Całe niedzielne popołudnie dziękowali Bogu, że dał im takiego ojca, który pije, który znęca się nad nimi, który ich nie rozumie, który zniszczył rodzinę swoim alkoholizmem, agresją i przemocą. Nie minął nawet tydzień i ojciec zupełnie przestał pić…”

Źródło
A czy wy także dziękujecie Bogu za to, co złe spotyka was w życiu?


Uczę się tego. Po latach dopiero rozumiem ,dlaczego to czy inne doświadczenie musiało przyjść - alb co dobrego z niego wynikło
Hmm dziękowanie za to co złe sie wydarzyło... przecież to co złego doświadczyliśmy , to z winny bliźnich. Możemy podziękować , ale nie jest to proste. Przecież podziękowanie Bogu za to, że wyciągnął z tego dobro , łączy się z przebaczeniem tej osobie, która zadała nam ból.
Staram się dziękować nawet za to co złe. Ciągle ufam, że to co w życiu nas spotyka nie jest przypadkiem, ale ku czemuś służy.


Tylko niektórych rzeczy byśmy mogli niedoświadczyć , jeżeli zostałyby podjete inne decyzje.
Dziękowanie Bogu za złe rzeczy , które mnie spotykają to ciężka lekcja pokory i posłuszeństwa, uczę się tego i raz jest lepiej a raz gorzej .Musimy sobie zdać sprawę ,że Pan Nasz nie jest ograniczony czasem i dlatego to co wydaje nam się w danej chwili koszmarną porażką , za kilka dni ,miesięcy czy lat będziemy dziękować Bogu za to ,że wtedy "tak z nami postąpił" .Cytat z Księgi Joba 1: 10 " ... Dobre przyjmujemy od Boga , czy nie mielibyśmy przyjmować i złego?..." ,oraz inny wers z tejże księgi " Szczęśliwy człowiek , którego Bóg smaga, dlatego nie pogardzaj karceniem Wszechmocnego! Bo On rani,lecz i opatruje , uderza , lecz jego ręce leczą."
Dziękowanie za to co złe?? Wybaczcie, ale dla mnie to jakiś masochizm moralny... A raczej "amoralny".
myslę ze tu nie chodzi o to, zeby dziękować Bogu a to złe co nas spotkało, tylko bardziej dziękować, że z tego co było złe wyciągnęliśmy z Bożą pomocą pozytywne doświadczenie i wnioski, które nas wzbogaciły, bo na tym polega Boże zmienianie zła w dobro. co do przytoczonego fragmentu, pokrecone tlumaczenie tego księdza o tym alkoholiku, ale sens dla mnie jest taki sam jak to co napisałam wczesniej.
Tak, dziękuję, bo tylko w ten sposób uczę się pokory i z powrotem staję obydwoma nogami na ziemi.

Pozdrawiam,
Marek
"Boże dziękuję cię za każde złe wydarzenie z dzisiejszego dnia. Proszę przyjmij mój ból i przemień, by przegrało zło, a zatriumfowało dobro." - fragment mojej wieczornej modlitwy.
Rachel napisała:
Hmm dziękowanie za to co złe sie wydarzyło... przecież to co złego doświadczyliśmy , to z winy bliźnich.

Niekoniecznie, Rachel. Nie wszystko,co złe to z winy bliźnich. Przecież epidemie, trzęsienia ziemi, tornada, tsunami czy zmiany genetyczne (pochodzenia naturalnego) nie są z winy kogokolwiek.

Zło pochodzi albo bezposrednio od Szatana albo pośrednio od człowieka lub może być dopuszczone przez Boga w celu doskonalenia naszej wiary. Dopuszczone a nie zesłane. To wyraźna różnica.

Od Stwórcy żadne zło nie pochodzi ,a co najwyżej działanie zła może być dopuszczone w celu wypróbowania i doskonalenia naszej wiary.

[ Dodano: Pią 04 Sty, 2008 22:14 ]
Ja tam w dalszym ciagu nie rozumiem....
Nawet gdybym kiedykolwiek wierzył w jakiegokolwiek boga - nigdy w życiu nie dziękowałbym mu za złe rzeczy. Dziękować za to, że mi np.: dziecko zachorowało - to nienormalne.
Moja ciocia zawsze powtarza "kogo bóg bardzo kocha tego bardzo doświadcza". Sadyzm...?
Może z mojej niewiary wynika takie podejście.

Dobro przyjęliśmy z ręki Boga. Czemu zła przyjąć nie możemy? W tym wszystkim Hiob nie zgrzeszył swymi ustami."
Pomijając kwestie kataklizmów. Zło które nas dotyka jest najczęściej z ręki bliźniego. Chodzi o kwestie wybaczenia, i zauważenia że z tego Bóg może wydobryć dobre owoce.
Ja ostatnio tzn przez ostani rok ( w ogołe jak patrze teraz na ubiegły rok to widzę ze to był czas jakies mega Łaski Bozej... a może tylko czas mojego otwarcie sie na nię...??;> nie wiem ,... tak czy inaczej Pan działal napwrdę cuda )
zupełni inaczej patrze na świat.... miałam okazję spojrzeć na moje zycie bardziej "globalnie" i miedzy innymi przez odbycie pierwszej spowiedzi z całego zycia udało mi się wiele rzeczy poukłdac... i teraz widzę , ze zło ktore było w moim zyciu ( nie tylko to wyrządzane przeze mnie ale tez to wyrzadzane mi, lub to zło niezalezne od ludzi - smierc bliskiej osoby) naprawdę w ostaecznym rozrachunku wiele we mnie dobra zrodziło... prosty przykład: zdając sobie spawrdę z tego ze czasami najbliżsli ludzie potrafia bardzo ranic, uczę sie im przebaczać

więc teraz wiem, ze to co czasemi z naszej perspaktywy wydaje się jakims dramatem czy końcem świata, z perspaktywy Bożej może ostaecznie rodzić dobro.... byc moze nie nazwałabym teog taki dziękowaniem prost tzn Panie dziekuje,z e etraz czuję sie podle... ale czasem uczeniam się potzrenia na przykre doświadczenia Jego wzrokiem i duszukiania się dobra ktore może dzieki temu w moim zyciu się zrodzić... w takim kontekscie rzeczywiscie dziekuje Bogu za doswiadczenia, bo wiaodmo przecież ze Bog nei chec bysmy cierpieli....

tak czy inaczej sądze ze najwazniejsza jest ufnosc i wiarą w Boża miłośc... czasem coś sobie w zyciu sami psujemy, aelz awsez mozemy wyciągnac rekę do Niego , a On przyjdzie z pomocą
Pieknie to ujęłaś Śliwko. Gdzieś był w Biblii taki tekst :"Ścieżki moje nie są ścieżkami waszymi..."
hm... Dziękowac za to co złego wydarzyło się w moim życiu jest bardzo ciężko ale uczę się tego. Po takich doświadczeniach zawsze przychodzi taka "łagodnośc"... ujmę to tak: "Po wielkim Piątku zawsze przychodzi Wielka Niedziela"....
ja wierzę że co ma być to będzie, a co ma pływać nie utonie, więc w tym co złe szukam ziarnka dobra, a jeśli go nie widzę to stwierdzam że ja nie muszę, grunt że Bóg wie co dla mnie dobre, nawet jeśli mi się wydaje że to złe...
Ja zagłosowałem na TAK, ale dopiero od niedawna. Ale ten rodzaj modlitwy jest naprawdę na początku strasznie trudny. Uczy nie narzekać i nie marudzić, a wiadomo, że jak coś źle idzie to pierwsze, co to człowiek chce sobie pomarudzić.
Dziękuję za wasze dojrzałe wypowiedzi W internecie można wyszukać bardzo mało na powyższy temat.

Co do tej osoby, która trafiła do szpitala, to może za bardzo sparafrazowałem słowa tego księdza, ale ogólny sens jest . Udało mi się o tym znaleźć ↓

Powołanie do nadziei i ufności cz.IV - od 46 minuty możecie posłuchać o dziękowaniu Bogu za wszystko, czyli też za złe rzeczy. Zaprawdę powiadam wam, warte jest to przesłuchania

Resztę rekolekcji możecie znaleźć tutaj i je ocenić.

myslę ze tu nie chodzi o to, zeby dziękować Bogu a to złe co nas spotkało, tylko bardziej dziękować, że z tego co było złe wyciągnęliśmy z Bożą pomocą pozytywne doświadczenie i wnioski, które nas wzbogaciły, bo na tym polega Boże zmienianie zła w dobro.
Bardzo rzeczowo podszedłeś do tematu, DDV.

Na pierwszy rzut oka cierpienie może być nie do przezwyciężenia
I mamy wówczas dwa wybory, albo oddać to Bogu
albo samemu próbowac to dźwigać.

Cierpienie, przynosi wbrew pozorom wiele łask. Trzeba jednak być blisko Boga, aby dac sobie szansę zobaczenia tych łask.

Ja na początku nie wiedziałam dlaczego Bóg przyzwolił na to żebym traciłą słuch.
Mówiłam Mu " Panie Boże czemu do tego dopuściłeś?? przecież ja miałam bardzo dobry plan, chciałam iść do szkoły muzycznej , na akademię muzyczną, uczyłabym innych grać, mogłabym chwalić Ciebie grą w zespole parafialnym. dlaczego dałeś mi ten niedosłuch??"
Cały czas odkrywam, że Bóg dał mi więcej -> dostrzegam jak wiele od Pana otrzymałam, wiarę,szczęśliwa rodzinę, nie ma wojny. Wcześniej nie widziałam tego, byłam przyzwyczajona do cudów Boga w moim życiu. Dzisiaj dziękuję Mu za każdy

No i można by powiedzieć, że paradoks- dziękuję Bogu za to,że trace słuch, ale to naprawdę ma głęboki sens

[ Dodano: Sob 02 Maj, 2009 15:20 ]
Przecież cierpienie nie ma sensu ani wartości, jak można dziękować za coś takiego? Cierpimy, bo jesteśmy bezradni wobec niektórych wydarzeń. Cierpimy, bo sprawy toczą się nie tak jakbyśmy sobie tego życzyli. W związku z tym, wmawiamy sobie poczucie misji i wartości naszego cierpienia, oszukujemy samych siebie, że jest ono nam do czegoś potrzebne, bo tak jest o wiele łatwiej je znosić.
Cierpienie czasem uczy pokory, czasem doprowadza do jeszcze większej frustracji i smutku, ale gdyby go nie było to nie sądzę by ktokolwiek za nim zatęsknił.

Przecież cierpienie nie ma sensu ani wartości, jak można dziękować za coś takiego?
Jan Paweł II napisał w Salvifici doloris,
19:" ... Dokonując Odkupienia przez cierpienie, Chrystus wyniósł zarazem ludzkie cierpienie na poziom Odkupienia",
23: "... cierpieć-to znaczy stawać się jakby szczególnie podatnym, szczególnie otwartym na działanie zbawczych mocy Boga, ofiarowanych ludzkości w Chrystusie".

A w art. "Ojciec Pio" (w"Miłujcie Się!"nr 1-2009) ks. M. Piotrowski pisze:
"... każde-nawet najbardziej bezsensowne i niezawinione - cierpienie w zjednoczeniu z Nim (Jezusem) staje się drogą zbawienia, a więc jest wielką łaską i darem."
polecam gorąco w/w artykuł, który pomaga zrozumieć sens cierpienia.

Właśnie ten sens jest kluczem do zrozumienia, czemu można dziękować Bogu za złe doświadczenia życiowe.


Cierpienie czasem uczy pokory,

no i właśnie w tym sens. To od nas zależy czy nauczymy sie pokory,czy nie..
Znasz jakiś inny sposób,żeby nauczyć się pokory. Cierpienie jest jego najlepszą nauczycielką
I to wcale nie jest uciekanie od jakiegoś problemu, tylko szansa na to aby zdobyć coś,co nam sie przyda w życiu pokora, docenienie tego co się ma itd..