ďťż
Strona początkowa UmińscyAnimator w Ruchu Światło-Życie, a KWC-małe pytanko ;)Oficjalny kanał IRC Ruchu Światło-ŻycieOdmieniłeś moje życie - "przez Papieża do Boga" -Wyrok skazujący za wystawe "Wybierz Życie"Moje małe życie pełne niespodzianek......konferencja - "Płeć - Miłość - Życie"Maly EL - Życie napędzane bitem JUŻ JEST!!!!!Czy wolno ratować życie...Ruch Światło - Życiezycie dzieki Niemu
 

Umińscy

Tę prawdę odkryłam właściwie niedawno. Przez bardzo długi czas gardziłam swoim życiem jako darem i wszelkimi jego przejawami. Miałam nieustanny żal do Boga, że "każe" mi żyć wbrew mojej woli, że nie daje mi wyboru. I tak przez kilka lat przeklinałam własne życie, dopuszczając do rodzenia się myśli samobójczych.
Niedawno, nagle uświadomiłam sobie, że zaczynam się cieszyć z tego, że żyję. Zrozumiałam, że życie jest naprawdę darem i jest piękne, że to Bóg w swojej miłości powołał mnie do życia. Zupełnie niedawno po raz pierwszy powiedziałam Panu, że dziękuję Mu za to, że żyję, co dawniej w ogóle nie przeszłoby mi przez usta. Pewnie jeszcze moje serce wymaga w tej kwestii uzdrowienia, ale widzę, że już teraz dokonła się wielka przemiana i za to dziękuję mojemu Bogu.


życie jest piękne
to tylko ludzie
nieopatrznie
rzucają kłody pod nogi
a później życie
bywa
koślawo interpretowane
niestety
Tak działa Jahwe... Chwała Jemu!!
Ja tez znalazłam radośc w życiu - ale po długiej chorobie. Wierze, że to zasługa Pana Boga.
Jedyne czego mi brakuje to jacys wierni przyjaciel poniewz do tej pory duzo ludzi odwróciło sie ode mnie. Zrozumie to ten kto poczuł to samo. Dobrze ze mogę liczyc na swoja rodzine, a zwłaszcza na rodziców.[/color]



Witaj. Ja Ciebie doskonale rozumiem. Moi Rodzice zostali najwierniejszymi przyjaciółmi, kiedy zachorowałam i byłam sama.

Jedyne czego mi brakuje to jacys wierni przyjaciel poniewz do tej pory duzo ludzi odwróciło sie ode mnie. Zrozumie to ten kto poczuł to samo

I ja to przeżyłem, ale Pan wynagradza wierność nowymi wspaniałymi przyjaciółmi!!Trwaj...
Ciesze sie, że Wy też mnie rozumiecie i podtrzymujecie na duchu. Nie narzekam na brak zajęcia bo kończe magisterskie studia. Jeszcze rok i bede sie zastanawiac nad bogatszym życiem towarzyskim. Poza tym jestem nauczycielką, a więc mam kontakt z róznymi ludzmi, takze z tymi najmłodszymi. Praca daje mi satysfakcję. Pozdrawiam!

[ Dodano: Sro 11 Lip, 2007 17:49 ]
nie wiem czy wiecie, ale ja sama do niedawna nie zdawałam sobie z tego sprawy, niby oczywiste, że wiemy, iż Chrystus cierpiał w Ogrójcu... dobrze by było gdybyśmy potrafili łączyc się właśnie z tym cierpieniem jesli mamy depresje a zwłaszcza mysli samobójcze, pomyśleć, że teraz czuję się tak jak Jezus w Ogrójcu, On miał wtedy najstraszliwe mysli, nie myslał o samobójstwie ale myślał, że zostanie potępiony, bo przecież wziął na siebie wszystkie grzechy... i potraktować myśli samobójcze jak łaskę, nie wiemy czy ludzie leczący się na nerwicę, schizofrenię nie pokutują za grzechy - może nawet zwłaszcza nie swoje, to cięzkie o czym piszę, dlatego ostatnio kupiłam sobie obrazek Jezusa w Ogrójcu,
Aegroto dum anima est, spes esse dicitur - dopóki chory oddycha, jest nadzieja; mówi się, że dla chorego, póki jest życie, póty jest nadzieja.
Uważałam ze sens mego zycia został daleko w tyle 3 marca 2007 roku poi tym nieszczesnym wypatku. tak naprawde nikt nie próbował poodtrzymywac mnie na duchu oprócz mojego wujka i kolezanki która mnie rozmuiała bo sama wie jak to jest jak ja choć ona wrócila do sportu po 3 miesiącach a ja moge juz nie wrócic potem zdołował mnie następny wypadek jak spadłam ze schodów w kościele bo było mokro własnie pszed chwuilka wyszłam od ksiedza z zaliczonymi do bierzmowania pytaniam potem szpial znów operacja i znowu zobaczyłam na kim moge polegac;)

Lecz odzyskałam wiare częściowa w lepsze jutro 12 czerwca gdzy zstąpil na mnie DUCH SWIĘTY i Dzięki mojej Patronce od bierzmowania Sw. Ndzieji w ktorej wszystko pokładam kliknij tu

I tak teraz zyję z Wiarą Miłoscią I nadzieja na lepsze jutro kiedy wkońcu usłysze od lekarza i rodziców że bede mogła znów jeździc konno

I tak teraz zyję z Wiarą Miłoscią I nadzieja na lepsze jutro kiedy wkońcu usłysze od lekarza i rodziców że bede mogła znów jeździc konno
Adiutorium nostrum in nomine domini
Wiara czyni cuda, a Pan i we śnie darzy swych umiłowanych.
We wszstkim pokładam Nadzieje nawet w księdzu

We wszstkim pokładam Nadzieje nawet w księdzu
Nie pokładajcie ufności w człowieku....
Ale dlaczego .........................??????????

Ja w kazdym i we wszystkim ją pokladam!!!!!!!!!!
Ja zaufałam jednemu lekarzowi i przez to jeszcze bardziej sie rozchorwałam.
Ksiądz ma racje że tylko w Bogu mozna pokładac nadzieję.
Ale Bóg działa też przez takich ludzi jak moi rodzice.
Dziekuję im za to i codziennie sei z nich modlę.

Dodam coś jeszcze do mojego świadectwa. Pewnie mój przypadek nie jest odosobniony, ale muszę powiedzieć, że moja nienawiść do siebie była tak duża, że przejawiała się nawet w braku akceptacji mojego imienia. Teraz bardzo mi się podoba moje imię, zwłaszcza jak ktoś mówi do mnie "Aga", "Aguś"...

I tak przez kilka lat przeklinałam własne życie, dopuszczając do rodzenia się myśli samobójczych. To prawie tak jak ja... Prawie, bo ja próbowałam się zabić... okropne uczucie przeżyć własną śmierć.... ale cóż... to było nic innego jak cud... przeklinałam Boga za to, że przeszkodził mi w samobójstwie... ale teraz... "Raduje się dusza ma, wielbi Pana swego"
Ja nie miałam odwagi próbować i zastanawiałam się, skąd ludzie ją biorą
Odwagi? Do tego nie potrzeba odwagi, tylko mega tchórzostwa... no i bardzo pomocny jest przy tym kudłaty... osoby, które widziały mój wzrok wtedy tak to komentowały... "patrzyłaś na mnie z nienawiścią, jakbym była twoim wrogiem", "wiałam wrażenie, że zjesz mnie wzrokiem", "nie mogłam patrzeć w twoje oczy dłużej niż sekundę" .... osoby, które mnie ratowały mówiły "skąd masz tyle siły?", "brałaś środki dopingujące, czy coś takiego", żeby mnie obezwładnić potrzeba było 3 mężczyzn... dodam, że byłam wtedy ledwo żywa, byłam juz jedną nogą po tej drugiej stronie.... nie chciałam wracać do życia, nie chciałam wracać do Boga... a teraz... sama ewangelizuję..
I chwała Bogu za to!

Mówi się, że próba samobójcza jest oznaką tchórzostwa. Trzeba jednak mieć odwagę, by opowiedzieć się w tym momencie po stronie zła. Chociaż akt samobójczy uważa się często za chorobę psychiczną czy powiedzmy coś, co następuje w wyniku depresji, załamania i w danym momencie człowiek pewnie już nie myśli o perspektywie wiecznego potępienia. Ale widocznie ja nie byłam nigdy w tak złym stanie psychicznym, żeby nie myśleć o tym, co by było po śmierci.

Mówi się, że próba samobójcza jest oznaką tchórzostwa. I dobrze się mówi...
dokładnie człowiek nie mysli o niczym innym jeśli chcę się zabic uważa że uwolni sie od problemów;) Bedzie szczesliwy i umiera ze szczesciem na ustach;)

I jest to tchurzostwo dokładnie ale ci ludzie widza to inaczej
A tak apropos, to samobójca nie wierzy w szatana... i to jest największy sukces kudłatego..
Skąd wniosek że samobójca nie wierzy w szatana, nieaniu
Z doświadczenia... nie tylko mojego...
Konkrety... konkrety... bo moje doświadczeni jest nieco inne

A tak a propos, to samobójca nie wierzy w szatana... i to jest największy sukces kudłatego..
Jestem gotów potwierdzić. Gdyby wierzył to z pewnością by nie pozbawiał się życia.
Gdyby Anakin Skywalker wiedział, że Palpatine - Lord Sith tak ustawi klocki domina, że przyjdzie mu jak Vaderowi walczyć z własnym synem, to pewnie Gwiezdne Wojny Skończyłyby się na 3 pierwszych epizodach (szczegół, że sagę kręcili od końca).
Poza tym, jeśli odwołać się do Ewangelii, mamy 2 postaci: Piotra i Judasza. Piotr uznał swój grzech, świadomość grzeszności wzięła górę nad poczuciem winy. U Judasza zaś przeciwnie. Obciązony poczuciem winy skończył z sobą, bo oskarżyciel czyli szatan, miał go w swoich szponach. Stąd proroctwo Jezusa w Ewangelii Jana 17, 12 o synu zatracenia.
Wydaje mi się, że ks. Marek wystarczająco dobrze wyjaśnił,...
Ksiądz, to zaczyna być deprymujące. Ni mnie grzeje ni ziębi ta chol... saga a przez te porównania nic nie rozumiem. Ewentualnie muszę szukać sensu z czymś co dla mnie bezsensu, bo nie lubię tego i już.

Samobójcy to ludize których problemy przerosły i nie potrafili znaleźć innego rozwiązania, nie mieli dosyć odwagi na inne lub też coś inne rozwiązanie zaćmiło. To raz. Dwa - rogaty potrafi tak zakręcić, że czarne się białe wydaje. Najlepsi się nabierają. Ewentualnie czasami są ludzie tak pogrążeni, że nie widzą dla siebie szansy bycia w świetle, a jedynie widzą dla siebie wybór zła.

Czy nam oceniać w co wierzą A może powinno się ocenic, w co wierzyło ich otoczenie Bo z pewnością szatan wierzył, że ono zawiedzie...

Samobójcy to ludize których problemy przerosły i nie potrafili znaleźć innego rozwiązania, nie mieli dosyć odwagi na inne lub też coś inne rozwiązanie zaćmiło. To raz. Dwa - rogaty potrafi tak zakręcić, że czarne się białe wydaje. Najlepsi się nabierają. Ewentualnie czasami są ludzie tak pogrążeni, że nie widzą dla siebie szansy bycia w świetle, a jedynie widzą dla siebie wybór zła. Aneczko, napisałaś dokładnie to, co ja post wyżej. I co mnie tu kłamiesz, że nie rozumiesz, że bez sensu.
Anakina też przerosło to, że miał w sobie taki potencjał.
Pamietasz reklame Mamby: Kasia ma Mambę, Tomek ma Mambę, Ola ma Mambę. Wszyscy mają Mambę. Mam i Ja! To samo pewnie myślał sobie Piotr, kiedy wracał do ziomków. Każdy znich miał coś na koncie. A mimo wszystko mieli w sobie miłość. Masz i TY

Samobójcy to ludize których problemy przerosły i nie potrafili znaleźć innego rozwiązania, nie mieli dosyć odwagi na inne lub też coś inne rozwiązanie zaćmiło. Z czego wynika to, że nie wierzą w to, że to szatan w ich umysłach zasiał wątpliwości, że on jest twórcą myśli samobójczych id. itp.

Ksiądz, nie zrozumieliśmy się. Uważam, że nie ma absolutnie żadnego sensu rozpatrywanie czy to osoby wierzące w w szatana czy nie. Często są to osoby wierzące, ze szatan je pokonał, że zło zwyciężyło. Albo w ogóle niewierzący, więc o czym tu w ogóle mówić. Przepraszam, że się uniosłam, Ciebie nieaniu także. Temat skądinąd dla mnie bardzo bolesny.

Chyba mini offtopa robimy.

Temat skądinąd dla mnie bardzo bolesny. A dla mnie pewnie nie... co to jest mieć kilku znajomych w piachu, kilku takich, którzy to przeżyli, kilku, którzy to planują...? no i być samej po tej drugiej stronie jedną nogą...? dla mnie to laicik..

A dla mnie pewnie nie... co to jest mieć kilku znajomych w piachu, kilku takich, którzy to przeżyli, kilku, którzy to planują...? no i być samej po tej drugiej stronie jedną nogą...? dla mnie to laicik..

dokładnie przcież tu idzie o te jedna zabawke z tego piachu tez znam wilelu ludzi któtzy tego unikneli którzy próbowali;( Ale nic z tego nie wyszło No i Bogu Dzięki;)

przcież tu idzie o te jedna zabawke z tego piachu O co? O zabawkę? Licz się ze słowami dziewczyno!!!

O co? O zabawkę? Licz się ze słowami dziewczyno!!!

licze się liczę nie bój się
Ja przyznam że tej przenośni też nie rozumiem...

Nieaniu, ja nie mówilam tego w kontekście Ciebie, ja wiem że strata bliskich boli. Mówiłam stricte o sobie i wyjaśniałam moje emocjonalne zachowanie.
Anniko wiem, że mówiłaś o sobie... ja powiedziałam o sobie, że mnie też boli, bo...
Zły próbuje wszystkich sztuczek,by zawładnąć naszą duszą.Jest w rzeczywistości tylko jednym ze stworzeń - upadłym aniołem przewyższającym inteligencją człowieka.Ale Bóg jest potężniejszy,dlatego jeśli wiara w nas mocna i sumienie ukształtowane to Zły będzie atakował,ale nie zwycięży.On może przeróżne myśli podsuwać,nawet takie o jakich Nieaniu wspomniałaś.Naszą bronią jest wiara i modlitwa.I niekoniecznie musimy się modlić egzorcyzmami.Najdoskonalszym egzorcyzmem jest modlitwa różańcowa,nawet jeden dziesiątek.Alleluja !
Wróćmy jednak może do głównego tematu, bo ślizgamy się po krawędziach
Tak, coby temat naprostować:

Życie nie jest przekleństwem. Wiem, że to nie dział muzyczny, ale rzucę coś znanego (zwłaszcza refren) o życiu ↓

Golden Life

Życie...
No właśnie, już zwątpiłam, czy aby na pewno jestem przy swoim świadectwie.

Dzisiaj rano nie mogłam spać, jakoś to było ok.godz. 4.00 i tak sobie myślałam, że może powinnam co nieco uzupełnić.

Nie pamiętam, ile to już tygodni trwa, ale w każdym razie od kilku tygodni, może dwóch miesięcy czuję się dobrze psychicznie. Przedtem byłam w depresji, z myślami samobójczymi i dlatego byłam na modlitwie wstawienniczej. Jednocześnie poszłam w tym czasie do lekarza i wreszcie dobrał mi właściwy lek. Miałam czekać ok.dwóch tygodni na poprawę stanu psychicznego, a już po kilku dniach czułam, że jest lepiej. Ja nie wiem, czy to wynik tej modlitwy, czy leków, w każdym razie dziękuję Panu za przywróconą radość i za mojego lekarza, za jego wiedzę i mądrość, i zapewne intuicję w doborze właściwej terapii.
Niedługo po tym - nie pamiętam, czy pisałam o tym wcześniej - moja koleżanka miała takie poznanie na spotkaniu modlitewnym, że Pan uwalnia od myśli samobójczych. Od tamtego momentu - od kilku tygodni myśli takie nie mają do mnie dostępu. I za to dziękuję Jezusowi.
Bóg chce, aby twoje życie upływało w takim otoczeniu, gdzie będziesz mogła oddychać Bożą atmosferą.

Bóg chce, aby twoje życie upływało w takim otoczeniu, gdzie będziesz mogła oddychać Bożą atmosferą.
To jest pewne.
Ale człowiek może sprawić, ze bedzie piekielnie źle
i wtedy Bóg będzie musiał się natrudzic aby takiego człowiek wyciągnąc z takiego bałaganu moralnego , i doprowadzić powoli do pionu aby zauważył ze wogole jest coś takiego jak Boża atmosfera.
Jest to realne,ale to jest bolesny proces - dla człowieka jak i dla współcierpiącego w tym Boga.

Ale człowiek może sprawić, ze bedzie piekielnie źle
i wtedy Bóg będzie musiał się natrudzic aby takiego człowiek wyciągnąc z takiego bałaganu moralnego , i doprowadzić powoli do pionu aby zauważył ze wogole jest coś takiego jak Boża atmosfera.
Jest to realne,ale to jest bolesny proces - dla człowieka jak i dla współcierpiącego w tym Boga.


Nie ma to jak negatywne nuty, zniechęcające do działania
Jak nie jest jak jest
Co to za bzdury, ze nie
Życie jest jednym kończącym sie wąchaniem kwiatków od spodu, pasmem udręk
Do tego jest nudne (cały czas robisz to samo), no i oczywiście Arbeit macht frei
Czyli mniej lirycznie życie jest do d**y

Jak nie jest jak jest
Co to za bzdury, ze nie
Życie jest jednym kończącym sie wąchaniem kwiatków od spodu, pasmem udręk
Do tego jest nudne (cały czas robisz to samo), no i oczywiście Arbeit macht frei
Czyli mniej lirycznie życie jest do d**y


Ale chyba nie mówisz tego poważnie? Życie jest trudne, bywa nie do zniesienia, ale są też chwile dobre.


Ale chyba nie mówisz tego poważnie? Życie jest trudne, bywa nie do zniesienia, ale są też chwile dobre.


Które nie sprawiają, że zapominasz o tym co było złe

Nie ma to jak negatywne nuty, zniechęcające do działania
Aga jezeli ktoś pochodzi z dobrej rodziny itd, to jest szcześciarzem.
Ale nie udawajmy ci, co mieli inaczej, to muszą się zmierzyć i walczyć o normalnośc [ co kolwiek to znaczy ]

Ja pochodzę z dobrej i chyba szczęśliwej rodziny, całkiem normalnej, a i tak nie jestem szczęśliwa
to coś do końca nie było szczęśliwe, jeżeli dobra nie mozesz dostrzec.

I nie ma rodzin idealnych.
tak samo jak człowieka. Ale jeżeli w rodzinie jest ok, to taki człowiek inaczej funkcjonuje.

tak samo jak człowieka. Ale jeżeli w rodzinie jest ok, to taki człowiek inaczej funkcjonuje.

czego ja jestem przykładem

I nie ma rodzin idealnych
dokładnie nie ma idealnych rodzin.

tak ogulnie zycie to nie przeklenstwo to dar dany nam od Boga to takie dzrewko które sie pielengnuje całe zycie jesli o nie dbasz wyda owoc jeśli nie usycha.
Życie jest przekleństwem, inaczej problem narkotyków nie istniałby na świecie.

Życie jest przekleństwem, inaczej problem narkotyków nie istniałby na świecie.

Nie widzę zbytniego powiązania między jednym a drugim.

Życie jest przekleństwem, inaczej problem narkotyków nie istniałby na świecie. Spójrz na to w ten sposób: życie niektórym zdaje się być przekleństwem, ponieważ sięgają po narkotyki.
Życie zdaje się niektórym przekleństwem także wtedy, gdy inni mu to życie obrzydzą niestety.

A to fakt, że często człowiek sam doprowadza swoją egzystencję do takiego stanu, że nie można powiedzieć, jakoby była ona szczęśliwa. Natomiast życie niejako z samej swej natury jest darem, ale to człowiek decyduje, czy nim w istocie będzie i jak długo.

Życie z punktu widzenia niektórych osób jest przekleństwem, dlatego szukają jakieś ucieczki, zdarza się, że w narkotyki.

To prawda, ja uciekam w coś innego

Życie z punktu widzenia niektórych osób jest przekleństwem, dlatego szukają jakieś ucieczki, zdarza się, że w narkotyki. Znam to z własnej historii.
No to nie generalizuj. Kim ty jesteś, bym ja na przykład miał przyjmowac twe wypowiedzi, jak Grecy wyrocznie tebańską?

Pomijając nawet chrześcijaństwo, juz antyczni Grecy wiedzieli, że nie ma skutku bez przyczyny.

No to nie generalizuj. Kim ty jesteś, bym ja na przykład miał przyjmowac twe wypowiedzi, jak Grecy wyrocznie tebańską?
Nie generalizowałem, tylko użyłem skrótu myślowego. Sorry, jeśli to było aż tak trudne do wychwycenia. Acha, to pytanie ja też mógłbym zadać Tobie.

[ Dodano: Wto 06 Maj, 2008 23:00 ]

Nie generalizowałem, tylko użyłem skrótu myślowego. Sorry, jeśli to było aż tak trudne do wychwycenia. Acha, to pytanie ja też mógłbym zadać Tobie.
Więc spokojniej z tymi skrótami, OK?
Na pytanie odpowiem: wyrażam stanowisko Kościoła Katolickiego. Nie musisz go akceptować, jednak też nie możesz go podważać. Jeśli już, to wykaż błąd...

To znowu oczywistość, że zawsze jest coś co powoduje, że życie jest dla kogoś przekleństwem. Zależy jaką kto antropologię przyjmuje.
Ja nie atakuję konkretnie Ciebie. Jak by to powiedzieć, mam już taką naturę. Przepraszam Ciebie.

Powiem tak - życie często bywa dla mnie przekleństwem, kiedy bywa, wpadam w nikotynizm. Życie bywa przekleństwem, ale bywa też darem. Może bardziej jest tak, że chciałabym wierzyć w to, że tak jest rzeczywiście i pomimo tego, co odczuwam, podświadomie wiem, że moje przekonanie nie jest prawdziwe - w kwestii przekleństwa.

Życie bywa przekleństwem bo takim czyni je sam człowiek, jego właściciel (życia, oczywista). Powtarzam: wszystko zalezy od tego, jaką antropologię człowiek przyjmie...

Ja nie atakuję konkretnie Ciebie. Jak by to powiedzieć, mam już taką naturę. Przepraszam Ciebie.
To i ja przepraszam, za niepotrzebną złośliwość wobec Ciebie.

[ Dodano: Wto 06 Maj, 2008 23:42 ]

Czasami powody są niezależne od właściciela. Np. mamusia sobie pije w czasie ciąży i dziecko rodzi się z FAS. Tym bardziej odpowiedzialność zdwaja się w wypadku takiej mamusi. Gnoi życie sobie i dziecku.

Ale to chyba nie aluzja? Może tak, może nie.
Ale są sprawy i wydarzenia, kiedy trzeba sobie po prostu odpuścic.
Wprawdzie tu było moje świadectwo, a widzę, że dyskusja się rozwinęła.

No więc dodam jeszcze do tego mojego świadectwa, że kilka tygodni temu, jak już wyszłam z tej depresji czy tam czegoś w tym stylu, to moja koleżanka była nieco zdezorientowana moim dobrym nastrojem , bo nie znała mnie od tej strony. No i tak jakoś dziwnie się na mnie patrzyła. I jeszcze jak poszłam na spotkanie do mojej wspólnoty to też wszyscy mówili, że coś mi tak wesoło. A wiecie, jak fajnie, kiedy wszyscy się do mnie uśmiechają bo się zarażają ode mnie?

. A wiecie, jak fajnie, kiedy wszyscy się do mnie uśmiechają bo się zarażają ode mnie?
myślisz, ze długo to potrwa? Ludzie z założenia są źli, a ja od nich stronię
Możliwe, ale człowiek rodzi się egoistą i w większoci nim zostaje.

Możliwe, ale człowiek rodzi się egoistą i w większoci nim zostaje.

Podobnie jak rodzi się kłamcą, pyszłkiem, obżartuchem, zazdroścnikiem i jest nim w mniejszym bądź większym stopniu do końca życia. Jest nim, bo do końca życia nie przestaje być człowiekiem
Nikt się nie rodzi złym. Dziecko (noworodek,niemowlę), które nie opanowało jeszcze umiejętności mowy i nie ma świadomości dobra i zła nie może zgrzeszyć słowem, ani czynem, ani myślą. Decydującą rolę ma dopiero wychowanie. Wychowanie daje dziecku świadomość tego, co jest dobrem a co złem. Jeśli dziecku nie poświęci się wystarczająco czasu lub jest ono liberalnie bądź zbyt surowo wychowywane, to może łatwo wpaść w złe towarzystwo (wpływ ulicy). Takie dziecko traci wówczas moralną wrażliwość i gdy dorośnie staje się alkoholikiem lub przestępcą.

Nikt się nie rodzi złym. Dziecko (noworodek,niemowlę), które nie opanowało jeszcze umiejętności mowy i nie ma świadomości dobra i zła nie może zgrzeszyć słowem, ani czynem, ani myślą. Decydującą rolę ma dopiero wychowanie. Wychowanie daje dziecku świadomość tego, co jest dobrem a co złem. Jeśli dziecku nie poświęci się wystarczająco czasu lub jest ono liberalnie bądź zbyt surowo wychowywane, to może łatwo wpaść w złe towarzystwo (wpływ ulicy). Takie dziecko traci wówczas moralną wrażliwość i gdy dorośnie staje się alkoholikiem lub przestępcą.

co za stek bzdur: po pierwsze każdy człowiek rodzi się egoistą, wszystko co go otacza jest dla niego. Wychowanie ma po częsci wpływ na życie człowieka, ale nie tylko wychowanie, także podłoże genetyczne. Z drugiej strony, jak mają wychowac dziecko rodzice w których jest pelno obłudy, nienawiści, zazdrości, a takich jest gro w nazsym społeczeństwie.
Daniela napisała:
co za stek bzdur: po pierwsze każdy człowiek rodzi się egoistą, wszystko co go otacza jest dla niego.

Za surowa ocena. Nie można każdego pochopnie zwać egoistą. Człowiekowi Bóg dał ziemię, by czynił ją sobie poddaną, ale nie po to by wszystko zagarnął dla siebie. Bo ma prawo podzielić się z innymi, w tym z własną rodziną tym, co otrzymał. Bóg potępia chciwość i pychę. A chciwość i pycha rodzą się z egoizmu. Jednak małe dziecko nie zrozumie pojęć, jeśli nie zostanie wychowane uprzednio przez rodziców.

W rzeczywistości człowiek nie rodzi się ani zły ani dobry, bo nie ma świadomości dobra i zła. Skąd zatem ma wiedzieć, czym jest egoizm ? A dziecko nie mające świadomości dobra i zła nie podlega żadnej ocenie - ani dobrej ani złej, ponieważ jest jeszcze nieuświadomione.

Dzieci wychowują różni rodzice, nie tylko Ci nadużywający władzy rodzicielskiej, ale również Ci, którzy stanowić mogą wzór dla innych.

Skąd zatem ma wiedzieć, czym jest egoizm
egoizm ma swoją definicję, egoista kieruje się przeważnie własnym dobrem i interesem, nie zwracając zbytniej uwagi na potrzeby innych. Definicja egoizmu wywodzi się z pewnych cech charakteru. Pytanie: dlaczego ten mały czlowieczek nie rodzi się usmiechnięty? Ok , odczepmy sie od noworodków, ale weźmy pod uwagę roczne dziecko, które zaczyna mówić i cokolwiek rozumkuje, to dlaczego, po rocznej "tresurze" ono, domaga się o swoje, krzycząc, tupiąc nogami etc, dlaczego dwulatek mówi "ja! tu i teraz!"?, 4latek zaczyna kombinować, pierwsze kłamstewka, zaczyna manipulowac rodzicami na ile się da...
Temat brzmi: życie nie jest przekleństwem. Nie może nim być, skoro jest darem od Boga. Pismo mówi nam jednak wyraźnie, że troska o wszystko poza własną duszą to marność i pogoń za wiatrem, a próby są nieuniknione, by okazało się, kto jest wypróbowany i kto ma wiarę w sobie. Tak więc Bogu zależy najbardziej na naszej duszy.

To co dotyka naszego ciała, zdrowia, mienia, znajomości, systemu wartości czy naszych planów jest doświadczeniem niełatwym, ale jest nieuniknione. "Każdy ogniem będzie posolony". Ogień próby, czyli różne doświadczenia.

Po ludzku jest to przerażające, bezsensowne i przygnębiające, ale gdy spojrzymy na to w świetle wiary widzimy, że to kształtuje naszą osobowość, duchowość, przemienia i nie musi być bezsensowne ani budzące lęk. To kwestia punktu widzenia.

Czym jest wolność ? Wolność to oddanie samego siebie i wszystkiego, co mamy do dyspozycji naszemu Stwórcy, bez jakichkolwiek obaw czy zastrzeżeń (w sposób wolny). Naszym majątkiem jest nasza dusza. Najpierw sprawy duszy, potem inne sprawy.

[ Dodano: Sro 07 Maj, 2008 22:24 ]

Czym jest wolność ? Wolność to oddanie samego siebie i wszystkiego, co mamy do dyspozycji naszemu Stwórcy, bez jakichkolwiek obaw czy zastrzeżeń (w sposób wolny).
Wolność to możliwość dokonania wyboru, a nie dokonany wybór czy opcja jaką można wybrać.

[ Dodano: Sro 07 Maj, 2008 22:54 ]

Na poparcie tego co tu napisałeś masz jakieś źródła czy to sobie tak teraz wymyśliłeś ?
dziękuję dołączam się do wypowiedzi

Na poparcie tego co tu napisałeś masz jakieś źródła czy to sobie tak teraz wymyśliłeś ? Na poparcie swego życia masz jakieś dowody? To jest bardzo wygodne pytanie, ale wiedz, że oczywistości sie nie udowadnia z reguły.

Spórzcie za okno - zobaczci jaki piekny jest majowy krajobraz - wszystkie rośliny, kwiaty żyją...czy zatem zycie może byc przekleństwem?
Dramaty, nieszczęścia prokuruja sobie ludzie - sami sobie, lub bliźni.
To nie życie jest przekleństwem - ale ludzie są głupi, bezmyślni, okrutni.
a ja nie lubię miesiąca "maj"

a ja nie lubię miesiąca "maj"

Ja przeciwnie, bo zmarzluch straszny jestem i depresant, więc czekam z niecierpliwością i nadzieją na lato.
Ale za to lubię zapach deszczu i rozkwitających roślin. I właśnie słyszę, jak ptaszki ćwierkają

Na poparcie swego życia masz jakieś dowody? To jest bardzo wygodne pytanie, ale wiedz, że oczywistości sie nie udowadnia z reguły.
Nie pytałem się o oczywistości, tylko o pochodzenie paru wyświechtanych mądrości, czy je gdzieś wyczytał, czy wymyślił na poczekaniu.


Nie pytałem się o oczywistości, tylko o pochodzenie paru wyświechtanych mądrości, czy je gdzieś wyczytał, czy wymyślił na poczekaniu. Jeśli ty życie uważasz za wyświechtaną wiedzę o człowieku, to my nie mamy z sobą o czym rozmawiać.

Po tym co teraz napisałeś to rzeczywiście nie mamy o czym rozmawiać.

[ Komentarz dodany przez: Ks.Marek: Nie 11 Maj, 2008 23:02 ]
Dzisiaj mogę powiedzieć z całą pewnością, że kiedy człowiek w swoim życiu doświadcza miłości bożej to wtedy od razu chce się żyć, wtedy człowiek naprawdę potrafi cieszyć się życiem i wszystko w nim traktować jako dar.