UmiĹscy
Pr
tylko dlatego, że noszą habit. No bo tak nie jest. Trzeba jeszcze święceń a wcześniej studiów. O!
Die_eule poznałaś jedno stanowisko i jeden punkt widzenia na Kościół i to od zewnątrz. A może warto byłoby, żeby być obiektywnym poznać to wszystko z drugiej strony.
Jeden ze znajomych mi księży będąc klerykiem nasłuchał się wiele o Opus Dei. Były to tylko i wyłącznie negatywne opinie. Więc też wyrobił sobie na ten temat negatywną opinię. Gdy kiedyś spotkał się z ludźmi należącymi do Opus Dei, gdy ich poznał, zobaczył jak od kuchni wygląda ich życie był w szoku, bo to wyglądało zupełnie inaczej niż sobie wyobrażał.
Rozumiem,że monopol na intepretację i tłumaczenie ma tylko osoba w habicie,a cała reszta musi być w nią ślepo zapatrzona i jej zdanie się tylko liczy?
Wiara to nie jest ślepe patrzenie i "wychwytywanie" tego,co powie ksiądz to także poznawanie Biblii, drogą własnej intepretacji, własnych przemyśleń i odczuć.
Skoro tylko osoba duchowa może intepretować Biblię,to co ona robi w szkole na języku polskim? Tam nauczyciel intpretuje np. przypowieści, toż to skandal! Zwłaszcza,że może z intepretacją trochę wyjść poza to,co mówi ksiądz. Chyba,że ma plan lekcyyjny przygotowany od księdza proboszcza ew. zwykłego księdza
Sakramet Pojednania i Pokuty nie polega na mechanicznym wyrzuceniu ogólników ale dążenie do korzenia grzechu, który się pojawia i przyjęciu od Boga pomocy, pozwolenie na przygarnięcie przez Niego. Więc dlaczego są ludzie, którzy traktują spowiedź, jak kosz na śmieci
No tak masz rację , mały lapsus słowny.
Specjalnie podałam taki przykład, bo to może być możliwe. Z intepretacją Biblii/wiersza/ tekstu piosenki jest różnie - każdy ją rozumie inaczej na swój sposób i może z niego wyciągnąć to,co chce i zrozumieć jak chce, dlatego intepretacje mogą być skrajnie różne.
dlatego intepretacje mogą być skrajnie różne.
Dlatego są książki,komentarze, które umożliwią zrozumienie tekstu.
I na tym koniec OT.
No bo tak nie jest. Trzeba jeszcze święceń a wcześniej studiów. O!
A potem już są uczonymi w piśmie. ajj. Jeno te same pisma może czytać tez osobą, która drogi księdza nie obrała.
I tym sposobem,każdy widzi to,co chce widzieć.
I tym sposobem,każdy widzi to,co chce widzieć.
Tym sposobem, to raczej temat zaczyna się rozmywać.
To już zależy od interlokutorów.
No bo tak nie jest. Trzeba jeszcze święceń a wcześniej studiów. O!
Na studiach to co najwyżej można pamięć poćwiczyć i języka obcego się nauczyć, a święcenia co dają? Mnie też nie raz ksiądz kropidłem święcił ale chyba nic to nie zmieniło
Rozumu, ani IQ niestety nie dodaja.
Komzar, czego oczekujesz? W sensie duchowym zmieniają święcenia. W sensie prawa do wykonywania czynności zmieniają. Studia dają wiedzę teologiczną z elementami innych nauk i to, co pisała omyk o Piśmie Świętym.
No to tego nie usłyszysz, bowiem SAKRAMENT ma oddźwięk duchowy, a nie fizyczny. Człowiek ten przyjmując Ducha, w świadomości pragnienia Jego obecności ma możliwości serca...
I... co do ROZUMIENIA wymarłego języka to jest problem: rozumienie, to znaczy interpretacja na język ojczysty, w którym się myśli, nie można niczego przetłumaczyć doskładanie, nie ma takiej opcji, możliwości... W języku polskim jedno słowo, można użyć w kilku znaczeniach, w kilku potocznych sformułowaniach, każdy język jest unikatowy, niepowtarzalny.
Bez tego jego interpretacja pisma jest tak samo dobra jak tego świeckiego znawcy.
Osoba świecka bez ukończenia studiów teologicznych NIE POSIADA TAKIEJ wiedzy teologicznej jak kapłan, który musiał je ukończyć. Na litość Boską! A jeśli chodzi ci o świecką osobę teologicznie wykształconą to jak już mówiłem nikt nie mówi, że jakość tej interpretacji jest mniejsza.
Problem polega na tym, że tyle wersji Biblii ile tłumaczy, coś tu nie gra.
Co ma wspólnego tłumaczenie do interpretacji. Coś może mieć inny wydźwięk słowny, można przemienić jakoś składnię, jakoś przestawić słowo, zastąpić synonimem bardziej trafnym. Ale nie zmienia to wewnętrznego wydźwięku. A jeśli już to w wątku pobocznym, nieznacznie.
Czy to źle, że dążymy do ideału?
A możne nie uznajesz sakramentu? Może wątpisz w moc Ducha Świętego działającego w sakramencie? Bo nie rozumiem takiej... opozycji.. o_O
Czy to źle, że dążymy do ideału?
Chyba się przesłyszałem. To znaczy Biblia ma wady? i jej tłumaczenia i interpretacje też?
Tajnie piszesz tylko chyba nie rozumiesz jednej rzeczy. KRK upiera się, że tłumaczenia i interpretacje Bibli są prawidłowe, ponieważ czuwa nad tym duch święty. Jak by tak było to wszystkie wersje były by identyczne wykonane przez osoby ze święceniami, a tak nie jest i nie wiadomo czy w ogóle któraś z wersji jest do prawdy i oryginału zbliżona.
To bardzo poważny problem, bo jeżeli tłumaczenia są niedoskonałe to biblia nie może być podstawą wiary - bo wprowadza błędy a wiara z błędami to zła wiara, to wieczne życie w grzechu mimo przekonania że robi się dobrze, bo ktoś zapodał zły przepis.
Wracają więc do wątku.Aby na pewno wiemy z czego powinniśmy się spowiadać jak tłumaczenia i interpretacja Biblii jest niedoskonała? Jeżeli tam może być błąd to może być w każdym miejscu a więc wszytko nagle staje się niewiarygodne, podejrzane. Tragedia.
Chyba się przesłyszałem. To znaczy Biblia ma wady?
To nie Biblia dąży, a my ludzie aby być świętymi jak nasz Ojciec w niebie
Dlaczego kapłani mają prawo do interpretacji Pisma Świętego?.
A mają? Pierwsze słysze.
To nie Biblia dąży, a my ludzie aby być świętymi jak nasz Ojciec w niebie
Nie, no to wiem, ale czy mamy jakieś wiarygodne źródło na który możemy się oprzeć, bo właśnie Biblia okazała się bublem. Może nie dlatego, że jest źle napisana ale nikt nie umie jej przetłumaczyć bezbłędnie na zrozumiały język, a w oryginale jest bezwartościowa dla nas.
Tajnie piszesz tylko chyba nie rozumiesz jednej rzeczy. KRK upiera się, że tłumaczenia i interpretacje Bibli są prawidłowe, ponieważ czuwa nad tym duch święty. Jak by tak było to wszystkie wersje były by identyczne wykonane przez osoby ze święceniami, a tak nie jest i nie wiadomo czy w ogóle któraś z wersji jest do prawdy i oryginału zbliżona.
ALE JĘZYK SIĘ ZMIENIA! Niektóre słowa zmieniają znaczenia inne przechodzą do historii jako archaizmy...
DUCH ŚWIĘTY CZUWA NAD TYM BY NIE WDARŁ SIĘ FAŁSZ W TŁUMACZENIA a nie nad idealnością przekładu. Do różnych grup ludzi różnie przemówi dany przykład - dla jednych ten, da innych tamten... Każdy ma przypasować sobie przekład do własnego języka, własnego zasięgu kulturowego, własnych umiejętności.
Gdyby teraz zaniechać tego wszystkiego to każdy, kto miałby wierzyć prawdziwie musiałby kończyć wyższe studia teologiczne.
A mają? Pierwsze słysze.
Mają prawo do interpretacji zgodnej z nauczaniem całego Kościoła, bowiem mają odpowiednią wiedzę teologiczną, która uniemożliwia im wprowadzenie nieświadomie fałszu. Proszę nie wyrywać z kontekstu moich wcześniejszych wypowiedzi.
...czy mamy jakieś wiarygodne źródło na który możemy się oprzeć,
Oczywiście, że mamy. Ducha Swietego, który cały czas działa w Kosciele. Duch Świety mówi do nas poprzez Świeta Tradycję. A Świeta Tradycja Kościoła zawiera w sobie Objawienie spisana na kartach Biblii, a także dzieła Świetych Ojców i Doktorów Kościoła, którzy od poczatku wyjasniałi nam jak mamy rozumieć Słowo zapisane w Piśmie. Świeta Tradycja zawiera w sobie również orzeczenia dogmatyczne i kanony moralne Soborów Powszechnych. Jak widzisz mamy dość Źródeł, naktorych możemy się oprzec.
Komzar, co do tych tłumaczeń...
Czytasz książki? Więc weź Antygonę dwóch różnych tłumaczy... Zobacz czy sens w jakimkolwiek miejscu ulega zmianie...
Tak samo jest z Pismem świętym. Nie potrzeba nam słowo w słowo tak jak zostało spisane, ważne by sens, kontekst, przekaz był taki sam i dobry na dzisiejsze realia. Każdy przekład wiąże się z dążeniem do idealnie trafnego i stylistycznie odpowiedniego przekładu na realia kultury polskiej i znaczenia języka polskiego etc... Weź Biblię Wujka i zobaczymy, czy będzie dla ciebie równie jasna co Tysiąclatka.
Nie potrzeba nam słowo w słowo tak jak zostało spisane, ważne by sens, kontekst, przekaz był taki sam i dobry na dzisiejsze realia.
Hmmm, to dam przykład:
było: Nie zabijaj.
jest: Nie będziesz mordował.
To jest dla Ciebie ten sam sens? No wybacz, ale chyba im gorzej idzie niż z Antygoną.
Oczywiście, że mamy. Ducha Świętego, który cały czas działa w Kosciele.
Tak, tylko ten sam Duch mówi też do mnie i do Ciebie. Powstaje jednak odwieczne pytanie które słowa są jego a które Szatana? Rozróżnienie tego to naprawdę trudna sprawa. Problem polega na tym, że nie ma gwarancji ,i jak się dobrze człowiek przyjrzy to błędy mogą być wszędzie i nie wymyślono sposobu jak oddzielić ziarno od plew jednoznacznie i bezbłędnie.
Byli tacy, którzy byli w tym oddzielaniu dobrzy tacy jak Jezus, ale teraz mamy prymat KrK a nie Jezusa. Niestety papierze i biskupi nie są tak sprawni w tej robicie jak Jezus. Mam wrażenie, że jest coraz większy bałagan.
Z resztą; "Po owocach ich poznacie".
Spójrz na obecny świat jako owoc. W Polsce dominują chrześcijanie, i co?
Hmmm, to dam przykład:
było: Nie zabijaj.
jest: Nie będziesz mordował.
Te drugie tłumaczenie jest bliższe oryginalnalowi. Chodzi tu o uściślenie. Nie zabijaj rozumiemy jako zakaz zabijania ludzi... i intencją tłumacza, który użył tego słowa było ukazanie tej prawdy. Jest to jednak słowo, które ma szersze znaczenie. Nie oddaje ono tak dobrze tego co było w oryginale. Zabójstwo może tyczyć się przecież także zwierząt... Nie będziesz mordował wskazuje konkretnie na człowieka. Morduje się tylko ludzi.
Masz rację, że do Biblii wkradły się błędy i niektóre słowa mogą zmienić sens, ale wiele zależy tu właśnie od poprawnego odczytania np tego przykazania. Myślę, że nikt z czytających przekład w którym jest "nie zabijaj" nie uważał, że tyczy się ten zakaz również zabójstwa zwierząt.
Nie do końca jest tak, jak pisze Nieania, choć poszła właściwym tropem.
Mordowanie jest z zimną krwią, bez celu i wyższej przyczyny. Zabić można humanitarnie. Chodzi nie tylko o morderstwa na ludziach, bo to było oczywiste, ale również o przepisy związane ze spożywaniem mięsa (i w ogóle o kwestię szacunku do życia, również zwierzęcego, stąd "oddawanie" krwi ziemi). Więcej można znaleźć na www.the614thcs.com
Nie do końca jest tak, jak pisze Nieania
Udowodnij.
A no można zamordować zwierzę, jeśli podrzyna się mu gardło dla zabawy. Taki brutalny przykład.
Na stronie, którą podałam, gdzieś było o tym napisane. Nie mam cierpliwości, żeby szukać, gdzie, bo strasznie długo się ładuje.
Hmmm, to dam przykład:
było: Nie zabijaj.
jest: Nie będziesz mordował.
To jest dla Ciebie ten sam sens?
Tyle że w tym akurat przypadku liczy się kontekst: ostatecznie zabicie człowieka było dopuszczalne choćby w przypadku obrony własnej, wojny lub kary śmierci. Toteż nic dziwnego że należy odczytać ten tekst w rozumienia morderstwa - nie trzeba się bawić w problem tłumaczenia, wystarczy czytać całość.
Wcale nie trzeba być teologiem, żeby rozumieć Słowo. Słowo przemawia, tylko potrzeba ciszy, żeby Je usłyszeć. Cisza nie wymusza introwersji. Słowo przemawia do ekstrawersji. Teologowie nie mają monopolu na Słowo - miał je tylko mityczny Adam. Słowo jest im bliższe niż osobom świeckim, ze względu na inny charakter poznawczy. Aby usłyszeć trzeba słuchać, wystarczy mieć uszy. Polecam czytanie BT, wyd. 5 - najlepiej tłumaczone. Jestem w posiadaniu PŚ SiNT z inicjatywy Towarzystwa Świętego Pawła, ale uważam to tłumaczenie za podejrzane. Są w tej drugiej Biblii ważne momenty, które podobne są do tłumaczenia Nowego Świata - niepokojące to dla mnie.
PŚ SiNT z inicjatywy Towarzystwa Świętego Pawła, ale uważam to tłumaczenie za podejrzane
A czemu?
Do mgr używam Biblii Jerozolimskiej.
ja tam wolę zdecydowanie Pawłowe niż Tysiąclatkę, nawet tę ostatnią
Filologowie są zgodni, że BT do najlepszych tłumaczeń należny. Chociaż w Polsce brak dobrego przekładu filologicznego. BJ zresztą bazuje na BT, ponieważ BT jest świetna. Pocieszyciel w BJ mnie nie pociesza. Paraklet pociesza filologów.
[ Dodano: Sro 01 Kwi, 2009 23:35 ]
nie wiem co filolodzy, ale wiem co egzegeci na tzw. Biblię tysiąca błędów.
ja dla siebie do lektury na co dzień to wolę taką która mi językowo bardziej odpowiada. a jak dumam tak w szczegółach to biorę wydanie interlinearne z greką.
a czemu ci nie odpowiada nazywanie Maryi szczęśliwą, a wolisz błogosławioną? bez względu na to jakim polskim słowem jest to oddane chodzi tutaj o ten sam sens.
nie wiem co filolodzy, ale wiem co egzegeci na tzw. Biblię tysiąca błędów.
ja dla siebie do lektury na co dzień to wolę taką która mi językowo bardziej odpowiada. a jak dumam tak w szczegółach to biorę wydanie interlinearne z greką.
a czemu ci nie odpowiada nazywanie Maryi szczęśliwą, a wolisz błogosławioną? bez względu na to jakim polskim słowem jest to oddane chodzi tutaj o ten sam sens.
No trochę było sporów o błogosławioną i szczęśliwą. Biblia Tysiąca błędów to dawna historia. Ks. Dąbrowski chyba już nie ośmieliłby się tak mówić o V wyd. Zresztą o. Augustyn Jankowski to zacny człowiek, który przyjął do wiadomości opinię M. Kossowskiej.
Dobranoc.
PS. Wielką różnicą jest błogosławienie Maryi, a uznanie ją za szczęśliwa. Anglicy też nie mają 'HAPPY'. Z filologicznego punktu widzenia, to nawet nie subtelna różnica, ale bardzo wyrazista.
[ Dodano: Czw 02 Kwi, 2009 00:31 ]
Przykazanie "nie morduj" figuruje obok przykazania "nie będziesz spożywał części żyjących zwierząt
Gdzie tak jest?
[ Dodano: Czw 02 Kwi, 2009 11:10 ]
Pozwoliłam sobie sprawdzić. W interlinearnym [program ISA basic] jest makariousin, co tłumaczone jest jako 'shall be counting happy', albo 'SHALL-BE-HAPPYizING'.
Zna ktoś grekę?
Ja trochę znam o o jaki werset chodzi?
Łk 1, 48.
Transliterując: oti epebleyen epi thn tapeinwsin ths doulhs autou idou gar apo tou nun makariousin me pasai ai geneai
Pozwoliłam sobie sprawdzić. W interlinearnym [program ISA basic] jest makariousin, co tłumaczone jest jako 'shall be counting happy', albo 'SHALL-BE-HAPPYizING'.
Zna ktoś grekę?
Spór o Maryję błogosławioną/szczęśliwą, to dawny spór. Swojego czasu w serii tłumaczeń znalazł się przekład Ewangelii i Dziejów Apostolskich tłumaczony przez ks. Feliksa Gryglewicza. Przekład doczekał się wielu polemik. Zdaniem ks. J. Kruszyńskiego ks. Gryglewicz niesłusznie użył przymiotnika "szczęśliwi" zamiast "błogosławieni". Św. Mateusz, zarówno jak św. Łukasz, biorąc wyraz grecki makarios w liczbie mn. makarioj, mieli na myśli hebrajski wyraz oszer ( w liczbie mn. st. con. oszre), co odpowiada łac. beatus, w polskim błogosławiony, błogosławieni. Język hebrajski posiada przymiotnik odpowiadający naszemu szczęśliwy - macliah, nie używali jednak tego przymiotnika, tylko oszer, to jest makarios - beatus. W przekładzie angielskim (...) mamy blessed a nie happy, odpowiadające naszemu szczęśliwy. - J. Kruszyński, [rec.: Ewangelie i Dzieje Apostolskie z greckiego przetłumaczył i krótko objaśnił ks. Feliks Gryglewicz. 1947. Nakładem Księgarni św. Jacka w Katowicach], AKapł. 1948, s.88. Fakt, dawno to było, ale tłumaczenie Biblii jest tłumaczeniem, gdzie obowiązuje tradycja translacyjna. Wiedział o tym wspaniały Poeta - Cz. Miłosz. Tłumacz tekstu biblijnego korzysta z niewielkiej tylko swobody w doborze słów i zwrotów, gdyż obowiązuje go wierność wobec treści zatwierdzonej przez tradycję. - Cz. Miłosz, Księgi Psalmów. Przedmowa, Paris 1979.
Pozwoliłem sobie zaglądnąć do pewnego fragmentu, które funkcjonuje w angielskiej serii tłumaczeń tekstów biblijnych:
For he hath regarded the low estate of his handmaiden: for, behold, from henceforth all generations shall call me blessed. - Luke 1.48 [źródło: http://www.large.ibl.pl/book-42-chapter-001.html]. Opinię pozostawiam specjalistom od języków, gdyż mój język angielski jest chromy
Augustusie, w angielskiej wersji ja też mam blessed. Jest to jednak taki sam przekład, jak polskie, więc nie widzę sensu powoływania się na angielszczyznę. No chyba, że ma brzmieć bardziej uczenie...
Augustusie, w angielskiej wersji ja też mam blessed. Jest to jednak taki sam przekład, jak polskie, więc nie widzę sensu powoływania się na angielszczyznę. No chyba, że ma brzmieć bardziej uczenie...
heh. sprawdzić jeno chciałem, czy nadal jest jak pisał ks. Kruszyński, czy może się co zmieniło?
Greckie słowo makarios może oznaczać zrówno szczęśliwy jak i błogosławiony.
Jednak jak wiemy zarówmno Miriam jak i Jeszua mówili po judeo-aramejsku, a zatem właściwsze tłumaczenie będzie błogosłowiany od hebrajskiego/judeo-aramejskiego rdzenia bejs, rejsz, chof.
Poza tym o zmarłej, w tym wypadku wniebowziętej kobiecie, powiemy po hebrajsku
1) zihrojne liwroche - błogosławionej pamięci.
2) gdy osoba była szczególnie sprawiedliwa wtedy powiemy zejher cadek liwroche - niech będzie pamięć sprawiedliwego człowieka błogosławiona.
I to ostatnie być może najbardziej pasuje, a zostało zastąpione greckim tłumaczeniem, które oczywiście z żydowską tradycją nie ma nic wspólnego i nie pokazuje o co chodzi.
Zwracam uwagę iż chodzi tu o kolejne pokolenia, które nastąpią po wniebowzięciu.
Zatem zdecydowanie błogosławiona niezależnie czy 1) czy 2).
Jaką widzicie różnicę między wyrazem "szczęśliwy" a "błogosławiony"?
Błogosławić
To chcieć dobra tego czy tej, którego czy którą wybrałeś, nie chcąc w zamian nic dla siebie. To bezinteresowne pragnienie i troska, by druga osoba była kimś wspaniałym, a nie fałszowanie czy pomniejszanie jej dobroci; to pozwolić jej dać z siebie bezinteresownie to, co najlepsze.
http://www.bosko.pl/biblioteka/?t=1&art=418
Jaką widzicie różnicę między wyrazem "szczęśliwy" a "błogosławiony"?
Wiedzę, przecież ślepy nie jestem, że jest różnica ilościowa, tj. w wyrazie 'błogosławiony' jest więcej literek niż w 'szczęśliwy'. Trzeba tez korzystać z rożnych literek do stworzenia wyrazów, choć niektóre literki się powtarzają. W wyrazie 'szczęśliwy' widzę afrykat, a w 'błogosławiony' nie widzę. Oj, można się rozpisać. Hmm, Sivis Amariama, czy ty masz niektórych za dyslektyków? Stąd takie pytanie?
[ Dodano: Pią 03 Kwi, 2009 09:03 ]
Augustus, nie wiem co ks. Dąbrowski by się ośmielił mówić teraz. wiem co mówią inni egzegeci.
te tłumaczenia, które uchodzą za najbardziej dosłowne mają wszędzie "szczęśliwość" a nie "błogosławienie". dywagacje o hebrajszczyźnie byłby by słuszne gdyby było spisane po hebrajsku/aramejsku. pierwszorzędnymi adresatami też nie byli ludzie władający semantyką hebrajsko-aramejską. może trzeba świeższych źródeł niż z lat 40-tych ubiegłego stulecia?
czasem mam wrażenie, że niektórzy chcą widzieć w tekście więcej niż tam jest napisane. (to nie tylko w odniesieniu do dywagacji o makaryzmie, ale również do PS'a)
w odpowiedzi na cytat - cytat 1 Kor 4, 9b-10 :
Kyllyan, tłumaczenie tej różnicy wyłącznie w oparciu o język polski jest takim trochę średnim pomysłem, bo słowo błogosławiony, czy błogosławić po polsku ma różne znaczenia. Masz w Piśmie też wielokrotnie tekst "Niech będzie błogosławiony" w odniesieniu do Boga. a w linku który podajesz wyjaśnienie nijak nie przystaje do tych tekstów
błogosławić (...) To pomagać temu komuś, by stał się płodny, twórczy we wszystkich wymiarach swej istoty i swego życia. Czynić go lepszym, pozwalając mu, by doświadczył swej dobroci, wszystkiego, co jest w nim pozytywne - swego pragnienia życia, znalezienia swego miejsca w świecie
poza tym czy słowo błogosławiony w odniesieniu do Boga i w odniesieniu do Maryi należy rozumieć tak samo? po polsku wygląda, że tak. a w grece są to różne określenia.
Jaką widzicie różnicę między wyrazem "szczęśliwy" a "błogosławiony"?
Jeśli chodzi o treści znaczeniowe, to między tymi dwoma znaczącymi istnieje różnica znaczonych. Kodyfikacja języka polskiego jakoś nie ośmieliła się wykazywać, że istnieje między nimi zjawisko synonimiczne. Skoro nie wykazuje, to chyba jeszcze trudniej przyjąć, że między 'błogosławiony' a 'szczęśliwy' występuje identyczne zjawisko, które zachodzi między 'hydroterapia' a 'wodolecznictwo'. Trzeba mieć wyczucie językowe, aby widzieć różnicę. Dlatego też, z mojego punktu widzenia, różnicę widać gołym okiem. Cóż to miałoby oznaczać? Oznacza to tylko tyle, że złe duchy lubią szczegóły
błogosławiony: przynoszący ulgę, ukojenie; zbawienny, nieoceniony
szczęśliwy: odczuwający szczęście, mający szczęście, pełen szczęścia
Sugerowałoby to, że "błogosławiony" jest bardziej "dla innych", a "szczęśliwy" jest bardziej "dla siebie".
Choć faktycznie - spotkałem się w "katolickiej interpretacji" (czyt: dokonanej przez księdza) ze zrównaniem tych dwóch pojęć.
Tymczasem okazuje się, że jest o co walczyć, bo to, czy Bóg powiedział Maryi: "będziesz miała super", czy też "będziesz super dla innych" (przepraszam za kolokwializmy) według mnie jest różnicą.
Tak apropos - co w takim razie począć z ośmioma błogosławieństwami?
spioh, to odeślij mnie do jakiego źródła pisanego tych egzegetów, bo chciałbym przeanalizować ich "mowy", poznać ich argumenty. Możesz temu nie wierzyć, ale mnie uczono, że BT do jednych z najlepszych przekładów należy. Na UWr wykłada wspaniały człowiek. Imię jego Jan, nazwisko - Kamieniecki. Pan dr zna języki biblijne. Nie wiem jak teraz, ale swojego czasu prowadził kurs: "Biblia w języku i kulturze". Pamiętam, że jego opinia była jednoznaczna: BT to jeden z najlepszych przekładów, który w naszej polskiej kulturze występuje w serii tłumaczeń. Na warsztatach rozważaliśmy co lepsze, tj. czy błogosławiony, czy szczęśliwy? Pan dr mówił trochę podobnie do Talmida. Trzeba pamiętać w jakiej kulturze językowej przebywał Chrystus Pan, zanim się jakieś pozornie szczęśliwe literki opublikuje. Trudno mi uwierzyć, żeby, przykładowo, św. Łukasz nie zadbał o jakąś głębszą analizę struktury języka, w jakiej przebywał Chrystus. Skoro św. Łukasz odważył się na badanie istoty Mesjasza i Jego mów, to z pewnością zadbał o to, by Grekom nie dać koślawego świadectwa. Sądzę, że w naszym języku jest ogromna różnica między 'błogosławiony' a 'szczęśliwy'. Między tymi słowami nie zachodzi zjawisko pełnej synonimiczności. Stąd też uważam, że żonglowanie tymi słowami w przekładzie Pisma Świętego jest niepoważne i niezwykle niebezpieczne. Nie można sobie przyjmować wyrazów wg upodobań i sugerować: ten wyraz jest bliżej czytelnika współczesnego, dlatego też lepszy on od jakiegokolwiek innego. Praca nad przekładem Pisma Świętego, to najtrudniejsza praca dla translatora. Tłumacz powinien się kilka, a nawet kilkanaście razy przyjrzeć jednemu słowu zanim odda swoje tłumaczone dzieło do publikacji.
Kilka przykładów, odnoszących się do Łk 1,48:
Vlg: quia respexit humilitatem ancillae suae ecce enim ex hoc beatam me dicent omnes generationes
BT: Bo wejrzał na uniżenie Służebnicy swojej. Oto bowiem błogosławić mnie będą odtąd wszystkie pokolenia
BW: bo wejrzał na uniżoność służebnicy swojej. Oto bowiem odtąd błogosławioną zwać mnie będą wszystkie pokolenia
BW-P: bo wejrzał na małość sługi swojej. Oto teraz będą mnie nazywać błogosławioną wszystkie narody
BG: Iż wejrzał na uniżenie służebnicy swojej; albowiem oto odtąd błogosławioną mię zwać będą wszystkie narody
BB: Gdyż wejźrzał na pokorną służebnicę swą, bo oto od tego czasu błogosławioną mię powiedać będą wszytki wieki
BP: Bo spojrzał na swoją pokorną służebnicę. I odtąd nazywać mnie będą szczęśliwą wszystkie narody
Źródło: http://www.biblia.info.pl/biblia.php
PŚ NT, tłumaczył z języka greckiego ks. pros. dr Seweryn Kowalski, Warszawa 1977: iż spojrzał na niskość służebnicy swojej. Odtąd powiem zwać mnie będą błogosławioną wszystkie narody
PŚ SiNT, Opracował Zespół Biblistów Polskich z inicjatywy Towarzystwa Świętego Pawła, wydanie z 2008: bo spojrzał na uniżenie swojej służebnicy. Odtąd wszystkie pokolenia nazywać będą mnie szczęśliwą.
PŚ w przekładzie Nowego Świata, przetłumaczono z New World Translation of the Holy Scriptures, wyd. z roku 1982 [polski przedruk z 2007]: ponieważ spojrzał na uniżenie swej niewolnicy. Oto bowiem odtąd wszystkie pokolenia będą mnie zwać szczęśliwa
PS. Jeśli chodzi o BT, to ogromnie się cieszę, że w piątym wyd. stoi odważny Paraklet, którego już patron tłumaczy nie ośmielił się przełożyć na łacinę. W 5. wyd. BT wykazano największą roztropność, ponieważ nie zabrano Mu, tj. Parakletowi, tych cech, które, oprócz wspomożenia i pocieszenia, posiada. Ograniczając Parakleta wyłącznie do Pocieszyciela lub Wspomożyciela, uważam za wyrządzenie Mu wielkiej krzywdy.
[ Dodano: Pią 03 Kwi, 2009 14:29 ]
poza tym czy słowo błogosławiony w odniesieniu do Boga i w odniesieniu do Maryi należy rozumieć tak samo? po polsku wygląda, że tak. a w grece są to różne określenia.
Po hebrajsku/judeo-aramejsku ten sam rdzeń.
Najnowsze tłumaczenie Pisma Świętego jest najlepsze i ma bardzo dobry komentarz.
Szkoda, że przerabiam teraz pięcioksiąg, bo może bym pomogła wyjaśnić sprawę, ale spróbuję na przerwie podpytać profesora i sama zobaczę, jak to jest w oryginale.
nieania, wystarczy poszperać w knigach i już się wie
Jak się ma knigi...
Wystarczy też mieć google. Tam znajdziesz i oryginały i komentarze, i polemiki...
Najnowsze tłumaczenie Pisma Świętego jest najlepsze i ma bardzo dobry komentarz.
Myślisz Nieaniu o Biblii Jerozolimskiej? Bo tam jest faktycznie bardzo dużo przypisów. Uwielbiam robić skrótację z tą Biblią
Nie, myślę o przekładzie towarzystwa św. Pawła.
Aha, jakoś nie kojarzę tego przekładu
Basiu, kojarzysz na pewno - to jest ten przekład, co Listy św. Pawła nam na Lednicy rozdawali w zeszłym roku
Całe Pismo Święte wygląda tak:
Swoją drogą lubię ten przekład, jest współczesny, napisany prostym językiem, aczkolwiek kilka błędów ma
Tak też myślałam na początku;)
WSzystko jasne Ja u Dominikanów jestem w Duszpasterstwie i tam z O.Góra właśnie czytamy listy św Pawła. One mają taką samą okładkę, ale nie wiedziałam że jest cała Biblia
A ja wolę moją "brytyjkę". Ale planuję kupić sobie Biblię Gdańską , archaiczny język ale jest najbliższa oryginałów
Jonasz33, jeśli chcesz, to mogę Ci podesłać link do darmowego programu z przekładem Biblii zarówno Warszawskiej, jak i Gdańskiej
Niby, to nie to samo, co szelest i zapach papieru, ale zanim sobie kupisz, to dobre i to
Czy to ta strona : http://www.biblia.info.pl/biblia.php
http://www.bibliagdanska.pl/
http://www.czytelnia.jezu...la_windows.html
http://www.biblia.info.pl...e.php?tpl=index ja z tego programu korzystam. Tutaj też jest BG
kilkanaście co najmniej jest takich stron w internecie
Dzięki za linki , ja jednak czekam na wersje tradycyjną , już nie długo moje urodziny może ktoś mi sprezentuje