ďťż
Strona początkowa UmińscyOgłoszenie Listy wstępnie przyjetych na administracjeListy i komunikaty dla studentów 1 rokuSpichlerzLektorat - zadowoleni?Fałszywe proroctwa ŚwiadkĂłw JehowyLudzie uciekajcie - ja mam pomysł !!!!Czy szatan moĹźe się nawrĂłcić??Wcześniejszy początek roku akademickiego ?Pekin 2008Jak ewangelizowac New Age?
 

Umińscy

List Matki do synka

Kochany Synalku:
Piszę do Ciebie tych parę linijek, żebyś wiedział, że do Ciebie piszę. Jak ten list dostaniesz, to znaczy, że do Ciebie doszedł. Jak go nie dostaniesz, to mi daj znać, to go wyślę jeszcze raz. Piszę do Ciebie wolno, bo wiem, że nie potrafisz szybko czytać. Niedawno tata przeczytał w jakiejś gazecie, że najwięcej wypadków się zdarza kilometr od domu, więc przeprowadziliśmy się trochę dalej. Mieszkamy teraz w fajnej chałupce. Jest tu pralka, choć nie jestem pewna, czy się nie zepsuła. Wczoraj wrzuciłam do niej pranie, pociągnęłam za sznurek i pranie gdzieś wsiąkło. Ale przecież się z powodu tego nie powieszę... Pogoda nie jest najgorsza. W zeszłym tygodniu padało tylko dwa razy. Za pierwszym razem trzy dni, a za drugim cztery. Co do kurtki, którą chciałeś. Wujek Piotr powiedział, że jak Ci ją poślę z guzikami, to będzie dużo kosztować, bo guziki są ciężkie. Dlatego oderwałam guziki i włożyłam do kieszeni. Tata dostał pracę. Jest dumny jak paw, bo ma pod sobą jakieś pięćset osób. Wysiewa trawę na cmentarzu. Twoja siostra, Julka, która wyszła za mąż, w końcu urodziła. Nie znamy jeszcze płci, więc Ci nie powiem, czy jesteą wujkiem czy ciotką. Jak to będzie dziewczynka, Twoja siostra chce ją nazwać po mnie. Ale to będzie dziwne - mówić na swoją córkę "mama". Gorzej jest z Twoim bratem, Jankiem. Zamknał samochód i zostawił w środku kluczyki. Musiał iść do domu po drugi komplet, żeby nas wyciągnąć ze środka. Jak się będziesz widział z Gosią, pozdrów ją ode mnie, a jeśli nie, to jej nic nie mów.
Twoja mamusia Dusia.

PS. Chciałam Ci włożyć do listu parę złotych, ale już zakleiłam kopertę.


dobre..........

duzo dobre malo smieszne jak to mowi moja kolezanka hihihi
post scriptum jest w tym liście najlepsze
A tak prosiłem



A tak prosiłem (szkoda, że nie powiedziałeś o co prosiłeś, ale mam nadzieję, że wszyscy domyślili, że chodzi o to aby nie komentować niczego w dziale HUMOR)

No właśnie. A Daidoss tak prosił aby nie komentować żadnych kawałów. Ludzie, zrozumcie to, bo inaczej wyjdzie z tego działu sieczka, a nie dział z kawałami.
Aby nie wyszło, że moderator (ja) łamie te zasady i coś komentuję, to mam kawał:-)

Jasiek zaprosił swoją mamę na obiad w mieście, w którym studiował, wynajmował małe mieszkanko razem z koleżanką Justyną. Jednak, kiedy matka przyjechała do synka, nie mogła nie zauważyć, że współlokatorka syna jest wyjątkowo ładną i seksowną blondynką. Jak to każda matka zaczęła się zastanawiać, czy aby z tego ich wspólnego mieszkania nie wynikną jakieś problemy. Syn zauważył, jak matka patrzy na Justynę i kiedy byli sami powiedział:
- Domyślam się o czym myślisz, ale zapewniam cię, że ona i ja jesteśmy tylko współlokatorami. Nic nas nie łączy.
Tydzień później Justyna pyta się Jaśka:
- Słuchaj, nie chcę nic sugerować, ale od ostatniego obiadu z twoją matką, nie mogę znaleźć mojej pamiątkowej cukierniczki. Chyba jej nie wzięła, jak myślisz?

Jasiek zdecydował się napisać list do matki:
"Droga mamo, nie piszę, że wzięłaś pamiątkową cukiernicę Justyny, nie piszę też, że jej nie wzięłaś. Fakt jednak pozostaje, że od kiedy byłaś u nas na obiedzie tydzień temu, nie możemy jej znaleźć."

Odpowiedź przyszła parę dni później. Jasio otwiera list i czyta z zaciekawieniem:
"Drogi Jasiu, nie twierdzę, że sypiasz z Justyną, nie twierdzę też, że z nią nie sypiasz. Fakt jednak pozostaje, że gdyby Justyna spała we własnym łóżku, już dawno by ją znalazła.
Buziaczki, mama."
Koniec roku szkolnego. Pod wieczór matka zagląda do pokoju córki i
znajduje
na lóżku następujący liścik:

Droga Mamo!

Nareszcie koniec szkoły. Dla mnie już na zawsze. Jestem od dawna
zakochana i
postanowiliśmy z moim chłopakiem wreszcie "się urwać".
Wiem, że Tobie się to nie spodoba ale on jest taki słodki! Te jego
tatuaże i
piercing na każdym kawałku ciała...A ten jego motocykl!Ali ( tak
nazywa
się mój miły) twierdzi, że jazda na nim w kasku to grzech. Ali jest
kompletnie na moim punkcie zwariowany.Mówi,że go uratowałam, bo ten
alkohol
by go w końcu zabił... Aha, i najważniejsze. Będziesz miała wnuka!
Tak
się
cieszę! Kolega Alego ma gdziś w lesie drewnianą chatkę. Trzeba ją
wyremontować i nie ma w niej światła ani wody ale to będzie nasz nowy
dom.
Nie martw się! Bądziemy mieli z czego żyć. Ali ma kapitalny pomysł.
Bądziemy
uprawiać marihuanę i sprzedawać ją w mieście. Ma być z tego kupa
forsy.
Tak
się cieszę! I nie martw się proszę. Wkrótce będę miała 14 lat i
naprawdę
mogę na siebie sama uważać. Mam tylko nadzieję, że szybko pojawi się ta
szczepionka przeciwko AIDS. Alemu bardzo by to pomogło...
Twoja ukochana córeczka.

P.S. Wszystko bzdura!!! Jestem u Krychy i oglądamy telewizję.
Chciałam Ci tylko uświadomić, że są gorsze rzeczy niż to świadectwo, które
znajdziesz na nocnym stoliku.
Buziaczki!!!
Autentyczny list do jednego z czasopism poradnikowych

Pilne pytane. Prozę o pomoc. Potrzebuję wyczerpującej odpowiedzi. Z góry dziękuję.

Jakiś czas temu zacząłem podejrzewać swoją żonę o zdradę. Skąd się dowiedziałem. No bo zachowywała się typowo dla takich sytuacji. Gdy odbierałem telefon w domu, po drugiej stronie odkładano słuchawkę. Miała często spotkania z koleżankami, niespodziewane wyjścia na kawę czy po książkę. Na pytanie "z kim z naszych wspólnych znajomych się spotyka" odpowiadała, że są to nowe przyjaciółki i ja ich nie znam. Zazwyczaj czekam na taksówkę, którą ona wraca do domu, jednak żona wysiada kilkaset metrów wcześniej i resztę drogi idzie na nogach, tak że nigdy nie widzę jakim samochodem przyjeżdża i z kim. Kiedyś wziąłem jaj komórkę, tylko aby zobaczyć która godzina. Wtedy ona po prostu dostała szału i zakazała dotykać jej telefonu.
Przez cały ten czas nie mogłem się zdecydować, by porozmawiać z nią o tym wszystkim. Pewnie nie dowiedziałbym się prawdy, gdyby nie przypadek. Pewnej nocy żona niespodziewanie gdzieś wyszła.
Ja się zainteresowałem, że coś nie tak. Wyszedłem na zewnątrz. Postanowiłem schować się za naszym samochodem, skąd był doskonały widok na całą ulice, co pozwoliłoby mi zobaczyć, do jakiego samochodu wsiądzie.

Kucnąłem przy swoim wozie i nagle z niepokojem zauważyłem, że tarcze hamulcowe przy przednich kołach mają jakieś brunatne plamy, podobne do rdzy.

Proszę mi odpowiedzieć, czy ja mogę jeździć z takimi tarczami hamulcowymi, czy trzeba je stoczyć ? Jeżeli natomiast trzeba ja wymienić, to czy można zamontować tańszy zamiennik, a nie oryginalne, a jeżeli tak, to które najlepiej?
List do Ministra Obrony

Mam 24 lata i ożeniłem się z wdową lat 44, która ma 25-cio letnią córkę. Mój ojciec, który jest wdowcem, ożenił się z tą dziewczyną, i tym samym został moim zięciem, bo to mąż mojej córki. W ten sposób, moja pasierbica została moją macochą, bo jest żoną mojego ojca. Urodził nam się syn, który jednocześnie stał się bratem żony mojego ojca i jego kuzynem oraz odpowiednio moim wujkiem, bo jest bratem mojej macochy. Mój syn jest teraz moim wujkiem.

Żona mojego ojca też urodziła syna, który jest moim bratem, bo jest synem mojego ojca, i jednocześnie moim wujkiem, bo jest synem córki mojej żony. O ile mąż matki kogokolwiek jest jego ojcem, wychodzi na to, że ja jestem ojcem swojej żony i bratem swego syna, i w ten sposób jestem swoim własnym dziadkiem.

Panie Ministrze, proszę o pozytywne rozpatrzenie mojej prośby o demobilizację, gdyż zgodnie z prawem, nie można powołać do służby wojskowej jednocześnie syna, ojca i dziadka.

List osoby poszkodowanej w wypadku przy pracy, nadeslany do zakladu ubezpieczen jako odpowiedz na prosbe o udzielenie blizszych informacji dotyczacych okolicznosci wypadku:

Szanowni panstwo!

W raporcie z wypadku jako przyczyne wypadku podalem: "próba samodzielnego wykonania pracy". W liscie stwierdzili Panstwo, ze powinienem podac pelniejsze wyjasnienie. Sadze, ze ponizsze szczególy beda wystarczajace.
Jestem z zawodu murarzem. W dniu wypadku pracowalem sam na dachu nowego, trzypietrowego budynku. Kiedy zakonczylem prace, stwierdzilem, ze mam ponad 150 kilogramów cegiel porozrzucanych wokolo. Zdecydowalem nie znosic ich na dól pojedynczo, lecz spuscic je na dól w beczce, uzywajac liny na bloku przytwierdzonym do sciany na trzecim pietrze budynku. Po zabezpieczeniu liny na dole wszedlem na dach i zawiesilem na niej beczke zaladowana ceglami. Potem zszedlem na dól i odwiazalem line, a nastepnie, trzymajac ja mocno, zaczalem powoli opuszczac 150-kilowy ciezar.
W raporcie o wypadku napisalem, ze waze 80 kilogramów. Mozecie sobie Panstwo wyobrazic, jak duze bylo moje zaskoczenie naglym szarpnieciem do góry - stracilem orientacje, nie puscilem jednak liny. Nie musze dodawac, ze ruszylem do góry w raczej szybkim tempie, po scianie budynku. W polowie drugiego pietra spotkalem sie z opadajaca beczka - to tlumaczy peknieta czaszke oraz zlamany obojczyk. Zwolnilem troche z powodu beczki, ale kontynuowalem gwaltowne wciaganie, nie zatrzymujac sie, az kostki mojej prawej reki nie weszly w blok. Na szczescie pozostalem przytomny i bylem w stanie nadal trzymac mocno line pomimo bólu i ran. W tym samym czasie beczka z ceglami uderzyla o ziemie. W wyniku uderzenia jej dno peklo, a zawartosc wypadla. Pozbawiona cegiel beczka wazyla juz tylko 25 kilogramów. Przypominam, ze ja waze 80 kilogramów, wiec w tej sytuacji zaczalem gwaltownie spadac, i w polowie drugiego pietra ponownie spotkalem sie z beczka, która tym razem wznosila sie do góry. W efekcie mam pekniete kostki i rany szarpane nóg. Spotkanie to opóznilo mój upadek na tyle, ze odnioslem mniej obrazen przy upadku na stos cegiel - zlamane tylko trzy zebra.
Z przykroscia musze stwierdzic, ze gdy lezalem obolaly na ceglach, nie moglem wstac, ani sie poruszac, a ponadto przestalem trzezwo myslec i puscilem line. Pusta beczka wazaca wiecej niz lina, spadla na dól i polamala mi nogi.
Mam nadzieje, ze udzielilem Panstwu wyczerpujacych odpowiedzi potrzebnych do zakonczenia postepowania w mojej sprawie. Teraz juz Panstwo zapewne rozumieja, w jakich okolicznosciach wydarzyl sie mój wypadek.

Pozdrowienia.
Adwokat wygrał dla biznesmena niezwykle trudny proces. *Prawda zwyciężyła* - zadepeszował. Biznesmen natychmiast odpowiedział: *Proszę wnieść apelację.
Ogłoszenie

Sprzedam tanio komplet sprzętu wędkarskiego
Tel 432-88-32

Jeżeli w słuchawce odezwie się męski głos proszę powiedzieć, że to pomyłka i natychmiast słuchawkę odłożyć.

List Matki do synka
Ja to znam jako LIST BLONDYNKI do syna

PONIEDZIAŁEK:
Siedzę razem z kapralem Kluchą nad krzyżówką.

WTOREK:
Nadal siedzimy nad krzyżówką.

ŚRODA:
Przyszedł płk Żelazny i powiedział żebyśmy odwrócili krzyżówkę, bo leży do góry nogami.

CZWARTEK:
Odwróciliśmy, ale i w tej pozycji jest trudna. Siedzimy.

PIĄTEK:
Zgłodniałem. Kapral Klucha chyba tez, bo krzyżówka zniknęła.

SOBOTA:
Ponieważ zabrakło krzyżówki, z nudów zabraliśmy się do łapania bandytów. Ja złapałem jednego, a kapral Klucha 38.

NIEDZIELA:
Pułkownik Żelazny osobiście złożył przeprosiny na ręce attache ambasady Holandii za zatrzymanie autokaru z 38 pasażerami. A ja musiałem zwolnić kierowcę. Pech.

PONIEDZIAŁEK:
Kieruję ruchem na skrzyżowaniu. W radiowozie jechał płk Żelazny. Pomachałem mu ręką. Mam teraz niezły karambol.

WTOREK:
Razem z kapralem Kluchą bierzemy udział w pościgu za skradzioną Toyotą. Musimy go jednak przerwać, bo nogawka wkręciła mi się łańcuch, a kapralowi Klusze pęd powietrza oderwał dzwonek.

ŚRODA:
Przesłuchuję zboczeńca złapanego w parku. Idzie w zaparte. Za to ja się cholera przyznałem.

CZWARTEK:
Dostaliśmy wiadomość, ze przy ulicy Sennej w mieszkaniu nr 7 niejaka babcia Pelagia lewituje. Udaliśmy się na miejsce. Wiadomość się nie potwierdziła. Babcia Pelagia wcale nie lewitowała. Powiesiła się na żyrandolu.

PIĄTEK:
Gram z kapralem Kluchą w karty. Wygrałem. Pięć asów na karetę Jokerów.

SOBOTA:
Wczoraj wieczorem zauważyłem źle zaparkowanego "malucha". I do tego tuż pod moim oknem. Zapisałem sobie jego numer. Dzisiaj sprawdziłem go w kartotece. To mój "maluch" - chyba wezmę urlop.

NIEDZIELA:
Na spacerze pogryzłem wiewiórkę. Czuję też jakiś wstręt do wody. Może to angina?

PONIEDZIAŁEK:
Dostaliśmy zawiadomienie o zaginięciu kotka pana ministra. Pędzimy na sygnale. Tuz pod domem pana ministra, kapral Klucha na coś najechał. Sprawdzam co to było. Już nie szukamy kotka.

WTOREK:
W parku pojawił się ekshibicjonista. Zastawiliśmy na niego pułapkę. Niestety. Wymknął się. Został mi w ręku tylko jego płaszcz. Fajnie wyglądał, jak goły przedzierał się przez krzaki. W samej tylko koloratce.

ŚRODA:
Remontuję mieszkanie. Wstrzeliłem kołek w ścianę. Umówiłem się z sąsiadem, że w dziurę po kołku wstawimy drzwi. Nie protestował. Był nieprzytomny.

CZWARTEK:
W pracy same nudy. Przeglądam listy gończe. Jednego gościa jakbym skądś znał. Ale skąd?

PIĄTEK:
Dzisiaj płk Żelazny oddał mi moją ankietę personalną ze zdjęciem, która nie wiadomo czemu, zaplątała się miedzy listy gończe. Teraz już wiem, skąd znałem tego gościa!

SOBOTA:
Badania kontrolne. Oddałem mocz do analizy. Wiadro mi oddali.

NIEDZIELA:
Cała komenda idzie do kina. To podobno smutna historia o miłości dwóch jamników. Tak mi powiedział kapral Klucha. Zapytałem się o tytuł. "Psy 2". Nawet się zgadza.

PONIEDZIAŁEK:
Od samego rana bolą mnie żeby. Niby sztuczne uzębienie a jednak?!

WTOREK:
Dzisiaj rano mieliśmy kurs daktyloskopii. Kapralowi Klusze tak się to spodobało, że zaczął wszystkim zdejmować odciski palców. Pułkownik Żelazny nie zgodził się jednak na zdjęcie butów i przyłożył kapralowi aktówką.

ŚRODA:
Nudzimy się w radiowozie. Grzebię w samochodowej zapalniczce. Palec mi się zaklinował. Przestałem się nudzić. Za to zacząłem się pocić.

CZWARTEK:
Dostaliśmy wiadomość o napadzie na bank. Pojechaliśmy tam czym prędzej ale nie było się po co śpieszyć. Ludzie już wszystko wyzbierali.

PIĄTEK:
Kapral Klucha ruszył w pościg za pijanym rowerzystą. Klucha ostro prowadzi radiowóz. Dobrze, że wcześniej wysiadłem na siusiu.

SOBOTA:
Dzisiaj łapiemy na radar. Coś nam nie idzie. Mamy dziwne wskazania. Dostaliśmy wiadomość z komendy aby, zwrócić echosondę, która jest dowodem w sprawie.

NIEDZIELA:
Razem z Kluchą i Paprochem pojechaliśmy na ryby. Dzień bardzo udany. Szkoda tylko, że zapomniałem zabrać wędek dla naszego zgranego zespołu. PONIEDZIAŁEK - Dzisiaj zaspałem do pracy. Dociskam gaz do deski mojego "malucha". 50km/h - urwały mi się lusterka. 60km/h - lakier zaczął się łuszczyc a wycieraczki przepełzły na tylnią szybę. 70km/h - maska zawinęła mi się na dach. Przechodzę na prędkość ekonomiczną. Minął mnie rowerzysta.

WTOREK:
Kapral Klucha przyniósł na komendę swój rodzinny album. Po obejrzeniu pierwszej strony, płk Żelazny pobiegł do toalety. A ja niestety, zwymiotowałem dopiero w domu.

ŚRODA:
Dzisiaj przywieźli nam nowe umundurowanie. Ładne, ciemne kurtki. Widoczny napis POLICJA. Tylko te pompony na czapkach takie jakieś…dziwne.

CZWARTEK:
Mam dolegliwości żołądkowe. Cały dzień siedzę w toalecie. Papierkowa robota.

PIĄTEK:
Komputeryzacja policji postępuje - tak napisali w biuletynie, który został nam przysłany z komendy głównej. Razem z paczka dyskietek. Płk Żelazny złożył podanie o przydział komputera.

SOBOTA:
Przyszedł jeden taki i zaczął się awanturować, ze on płaci podatki a my tu tylko siedzimy i pijemy kawę. Zaprzeczyłem. Kawa skończyła nam się w zeszłym tygodniu.

NIEDZIELA:
Kurs udzielania pierwszej pomocy. Sztuczne oddychanie. Ćwiczy posterunkowy Paproch z manekinem. Coś tu jest nie tak. Nie wiem dlaczego posterunkowy Paproch rozebrał się do naga?! Wszedł Żelazny i wytrzaskał Paprocha po pysku. No i nie wiem jak to jest z tym sztucznym oddychaniem. Rozbierać się czy nie? A zima?

PONIEDZIAŁEK:
Dzisiaj posterunkowy Paproch powiedział, że idzie sobie ugotować jajka. Za czasu wezwaliśmy pogotowie ratunkowe. Oj, jego żona będzie znowu wściekła!

WTOREK:
Razem z kapralem Kluchą znaleźliśmy zwłoki mężczyzny, leżące na Ławce. Klucha przytknął mu lusterko do ust i stwierdził, ze mężczyzna nie oddycha. Kiedy próbowałem sprawdzić dokumenty denata, zwłoki zaczęły chrapać. Klucha ma popsute lusterko.

ŚRODA:
Zawiadomienie o gwałcie. Pojechaliśmy na miejsce zdażenia. Kapral Klucha przesłuchał dziadka Edka, który był ofiarą napaści seksualnej. Podejrzana o dokonanie tego czynu jest niejaka babcia Wiesia. Kapral Klucha udał się do babci w celu jej przesłuchania. Ku memu zdziwieniu, potwierdziło się doniesienie dziadka Edka. Kapral Klucha wyszedł od babci Wiesi po godzinie, bez czapki, paska, raportówki i munduru. W samych tylko kalesonach.

CZWARTEK:
Cały czas leje deszcz. Nudzimy się. Paproch zaproponował grę w butelkę. Odsunęliśmy się od tego zboczeńca na znaczną odległość.

PIĄTEK:
Wespół z Paprochem, eskortowałem dziś pacjenta do domu wariatów. Nie rozumiem dlaczego tak się nazywa ten zakład. Spotkałem tu przecież mnóstwo znanych wszystkim osobistości: Gagarina, Napoleona, Puszkina a nawet Elvisa. Król rock `n` rolla nie chciał mi jednak zaśpiewać tylko ugryzł mnie w rękę i napluł na daszek czapki.

SOBOTA:
Mobilizacja sil. Dzisiaj mecz w naszym mieście. Ochraniamy stadion. Gdyby Klucha nie krzyczał "GOL" kiedy bramkę strzeliła drużyna przyjezdna, być może wyszlibyśmy z tego cało.

NIEDZIELA:
Leczymy rany po meczu. Klucha leży na gastrologii bo kibice kazali mu zjeść krawat i pałkę. Ja leżę na oddziale intensywnej opieki medycznej. Jakiś łysy przywalił mi ławką a drugi w szaliku poprawił metalową rurką. Paproch leży nadal na boisku, bo jak go rzucili to wgryzł się w murawę.

http://www.ciapek.pl/inde...c629f603ab7ebb9
Drodzy Rodzice!

Druh drużynowy powiedział nam, że mamy wszyscy napisać do rodziców, ponieważ najprawdopodobniej widzieliście powódź w TV i bardzo się martwicie.

Nic nam nie jest. Woda porwała tylko jeden nasz namiot i dwa śpiwory. Na szczęście żaden z nas się nie utopił, ponieważ kiedy to się zdarzyło byliśmy wszyscy w górach i szukaliśmy Krzyśka, który zaginął. Zadzwońcie, proszę, do matki Krzyśka i powiedzcie jej, że już wszystko w porządku i że się znalazł. Krzysiek sam nie może do niej napisać, bo połamał sobie obie ręce jak spadał ze skały. Na poszukiwania Krzyśka wyjechaliśmy pick-up'em drużynowego. To było niesamowite. Nigdy byśmy nie znaleźli Krzyśka w tych ciemnościach, gdyby nie błyskawice. Druh drużynowy strasznie się wkurzył, że Krzychu poszedł w góry nikomu nic nie mówiąc. Krzysiek powiedział, że mówił mu przecież, ale to było podczas pożaru, więc drużynowy najprawdopodobniej go nie usłyszał.

Wiedzieliście, że jeśli się wrzuci do ognia butelkę z benzyną to może wybuchnąć? Mokry las nie spłonął, ale jeden z naszych namiotów tak. Także trochę naszych ubrań. No i Stefan będzie wyglądał tak niesamowicie, dopóki nie odrosną mu włosy.

Będziemy w domu w sobotę, jeśli do tego czasu drużynowy naprawi samochód. Ten wypadek to naprawdę nie była jego wina. Hamulce pracowały OK kiedy ruszaliśmy. Druh powiedział, że tak stary samochód miał prawo się popsuć. Prawdopodobnie dlatego, że był tak stary, nikt nie chciał go ubezpieczyć. Ale w sumie uważamy, że ten samochód jest całkiem cool. Tak jak i druh drużynowy. Nie robi nam wymówek jak nabrudzimy w aucie, a kiedy w kabinie robi się gorąco, druh pozwala nam jechać na pace. Trudno żeby nie było gorąco jak jedziemy w 10 osób. Ale odkąd patrol policji zatrzymał nas na autostradzie już nie wsiadamy na pakę.

Czy już wspominałem że druh jest dobrym kierowcą? Przed tym wypadkiem uczył Ryśka jeździć. Ale spoko, pozwalał mu tylko na szybszą jazdę na górskich drogach, gdzie prawie nie ma ruchu. Od czasu do czasu przejeżdżają tam tylko ciężarówki.

Dzisiaj rano wszyscy chłopacy skakali do wody ze skał i pływali w jeziorze. Druh nie pozwolił mi, ponieważ nie umiem pływać, i Krzyśkowi z powodu tych jego rąk; dlatego my dwaj pływaliśmy po jeziorze kajakiem. Fajne jezioro. I głębokie. Chociaż niektóre czubki drzew wystają ponad lustrem wody. Druh nie jest upierdliwy jak inni drużynowi. Nawet nam nie marudził, że nie ubraliśmy kamizelek ratunkowych. Spędza teraz dużo czasu naprawiając samochód, więc staramy się nie zawracać mu głowy głupotami.

Zdobyliśmy już odznaki pierwszej pomocy. Kiedy Dawid nurkował w jeziorze i uciął sobie rękę, sami zakładaliśmy mu opaskę uciskową. Ja i Marek wtedy zwymiotowaliśmy, ale druh powiedział, że to prawdopodobnie było tylko zatrucie pokarmowe po zjedzeniu resztek kurczaka. Druh powiedział, że tak samo wymiotował pojedzeniu, które jadał w więzieniu.

Jesteśmy bardzo zadowoleni, że on wyszedł i został naszym drużynowym. Druh mówił, że teraz jest już dużo mądrzejszy i że zrobiłby TO dużo lepiej niż wtedy. Nie bardzo wiem, o co chodzi. Muszę już kończyć. Idziemy do miasta, żeby wysłać listy i kupić naboje. Nie martwcie się o mnie.

Jest OK. Pozdrawiam.
No tak z harcerzy też się nabijają a może podrzucę ten list rodzicom chłopaków, którzy pojechali w tym roku na obóz... ale mam mały problem oni nie pojechali w góry.... Gdyby obozy wyglądały tak jak w tym liście to by nie było cool Najfajniej to jest jak jest mnóstwo zakazów i dyscyplina... a harcerze robią wszystko żeby te zakazy łamać...
Kochana Mamusiu!
Mam dla Ciebie wspaniałą wiadomość! Właśnie przed chwilą dowiedziałem się że nasz Pan Prezydent IV RP Lech Kaczyński podpisał umowę o wymianie turystycznej z Białorusią, Mongolią i Kubą! Tak że już niedługo będziesz mogła z tej Białorusi do nas przyjechać bez specjalnej przepustki i wizy! Kiedy do nas przyjedziesz bardzo się zdziwisz jakie zmiany u nas zaszły! Nasza córka Kasia pracuje i już dostała pierwszą wypłatę! Na początek niewiele ok. 5.000.000.000 zł. Tak! Nie przewidziało ci się! Nasz wspaniały Pan Premier Andrzej Lepper wraz z Panią Minister Finansów Renatą Beger odkryli że pieniądze leżą w bankach i należy je rozdać ludziom którzy są w potrzebie. Od tego czasu pieniędzy nam nie brakuje bo jak tylko sejf jest pusty to natychmiast pieniądze są dodrukowane. Balcerka i tą całą resztę z tej rady pognali i teraz każdy może wziąć sobie kredytu ile chce. Kasia pracuje w fabryce i wyplata koszyki z trzciny. Kiedyś miała tam być fabryka jakichś samochodów, ale po wyborach z października 2005 roku właściciel uciekł. To był jakiś Anglik czy Żyd, nie wiem dokładnie. Całe szczęście bo gdzie by teraz nasza Kaśka pracowała przecież na samochodach się nie zna, a matury nie zdała. Pieniądze nie są nam prawie potrzebne bo i tak nie można nic w sklepie kupić poza chlebem, cukrem, olejami no i tymi koszykami co Kaśka wyrabia ale to nam nie przeszkadza. W sąsiedniej wsi produkują bimber a u nas w pegeerze hodujemy świnki i krowy. Raz na miesiąc na jarmarku robimy wymianę i każdy jest zadowolony. Nasz Pietrek w fabryce pracuje w Polskim Cukrze zarabia aż 8.000.000.000 zł więcej co jego szef z mgr i inż. przed nazwiskiem, a więc tera jest sprawiedliwie nie będzie przecież jakiś obibok, który tylko przerzuca papierki zarabiał więcej od naszego Pietrka, który ciężko pracuje cały dzień nosząc worki z cukrem. Fabryki też mamy teraz wszystkie państwowe, a pan Zygmunt Wrzodak Minister Pracy dba, aby wszyscy pracowali. Mówi też, że Polska jest teraz trzecią potęgą gospodarczą Europy zaraz za tą Unią z której wyszliśmy gdy nie chciała z nami renegocjować traktatu i Rosją, a w produkcji cukru i koszyków to nawet ich wyprzedzamy. Prąd u nas we wsi wyłączyli bo to przez tych ze Śląska. Powiedzieli że huta ma im dać stal a elektrownia prąd. No to elektrownia powiedziała że da prąd jak dadzą węgiel. A huta powiedziała że chce i prąd i węgiel. No a potem się okazało że żeby wydobyć tonę węgla z kopalni to trzeba dać tonę dla elektrowni i dwie tony dla huty. No i się wszyscy pokłócili i prądu we wsi ni ma. Ale to nic! Mamy NAFTE!!! Bo jak tego węgla brakło to Pan Prezydent Kaczyński powiedział że Polska ma NAFTE i nikogo prosić się nie musi zwłaszcza Rosji o tę ich ropę. No i teraz mamy w domu lampki naftowe. A jak my od razu mówili że trzeba do NAFTY to nas żaden nie słuchał. Są też smutne wieści: umarła ciotka Stefka. Bo jak to te wszystkie lekarze pouciekali w tym 2005 roku do Unii to został nam się ino weterynarz Józek no i mu się dawki zastrzyku z koniem pomyliły... A!!! I umarł też ten Heniek z sąsiedztwa i to na AIDS-a!!! Bo to chodził do tych panienek z Tajlandii i Bangladeszu co to u nas we wsi mieszkają no i się zaraził! A Pan Minister Zdrowia Gabriel Janowski ostrzegał że połowa ich ma AIDSA a połowa gruźlicę i żeby się zadawać ino z tymi co kaszlą... Natomiast tych panienek z Rosji przy drogach już nie ma pojechały do Czech, na Węgry i na Słowację, w głowach im się poprzewracało kiedyś to można u nich było za 50 zł, a potem nawet za 5000000 zł nie chciały i o tych euro, których nie chcieliśmy, bo mamy przecież naszą polską złotówkę, tylko mówiły. W zeszłym tygodni pisali w gazecie że złapali na granicy z tą uniom kilku takich co to chcieli uciec na Litwę niby to za robotom. Ale ja sobie myślę że to jakieś szpiegi musieli być bo to przecież Pan Minister Propagandy Czarnecki mówił że w tej unii to roboty ni ma a bieda aż piszczy. Zresztą Minister Sądownictwa i Więziennictwa Danuta Hojarska powiedziała, że pracę da im u nas w kamieniołomach. Mamo, spróbuj też przemycić prezerwatywy bo ich się w Polsce już nie produkuje odkąd wicepremier Giertych uznał je za narzędzie zbrodni dzieci nienarodzonych. Słyszałem, że Białoruś to bogaty kraj w sklepach mają nawet czekoladę i banany mogłabyś z tej Białorusi przywieźć tego trochę dzieciaki się ucieszą a może i co wyhandlujemy za to. Tylko uważaj na granicy bo ci celnicy od Ministra Spraw Wewnętrznych Ludwika Dorna mogą chcieć łapówki albo wszystko zabiorą. Polska też jest bogatym krajem mamy 3 miliony nowych mieszkań, po prostu pan premier kazał pozabierać wszystkie dacze i domki letniskowe bogaczom i zamienić je na mieszkania. Zresztą dużo liberałów, Kulczyków i mu podobnych wyjechało z Polski w 2006r., a pan premier znacjonalizował ich pałace. Zamieniliśmy na mieszkania również hotele przecież już żadni Niemcy i Żydzi nie przyjeżdżają wykupywać Polski. Muszę kończyć bo zaraz idę na zebranie koła `Ligi Samoobrony Polskich Rodzin w Imię Prawa i Sprawiedliwości' a jak się spóźnię to zaś mi zabiorą talon na naftę. Po zebraniu koła idziemy wszyscy razem, żeby nikt po drodze się w knajpie nie zapodział do kościoła. Jak ksiądz doniesie przewodniczącemu koła, że kogoś nie było w kościele to też mogą zabrać ten talon na naftę. Wiem, że polityką się nie interesujesz, ale musisz wiedzieć, że teraz mamy tylko jedną partie `Ligę Samoobrony Polskich Rodzin w Imię Prawa i Sprawiedliwości' te z Unii coś gadają o braku demokracji i chcą przyjechać obaczyć nasze wolne wybory, ale my przecież już dawno postanowili na zebraniu Koła Ligi, że w następnych wyborach będziemy mieli jednego kandydata, którego nam polecił sam ukochany przywódca Lepper. A ci wszystkie liberałowie z Platformy Obywatelskiej i komuniści z SLD to podobno są w Londynie i jakiś rząd tam sobie wymyślili. Rozrywek u nas mało jak mamy prąd to oglądamy albo Telewizję Publiczną albo Telewizję Trwam naszego kochanego ojca Rydzyka. Zresztą Telewizję Publiczną też przejęło Radio Maryja, a pozostałe zbankrutowały bo wszyscy mieli dość tych ich reklam. Teraz wszyscy płacimy dobrowolny abonament na obie telewizje, który pobierają nam co miesiąc przy wypłacie pensji i emerytur. Opowiem Ci jeszcze jak to było, że tera rządzi i jak powiedział będzie rządził przez 20 lat, aby zaprowadzić porządek Andrzej Lepper. Więc wybrali my go tzn. sejm na wiosnę 2006r. na premiera. Na początku powiedział, że supermarkety nie płacą podatków, a więc my poszli na te markety i na poczet tych podatków wzięliśmy sobie sami towary z tych marketów. Wiesz jak było klawo? Żyliśmy w dobrobycie przez całe 2 miesiące. Potem nie było już marketów nie rozumiem czemu nie chcieli ich otwierać, a Józik z naszego sklepu wiejskiego podniósł ceny dwukrotnie. Potem wszyscy dostaliśmy tzn. bezrobotni bony od naszego kochanego przywódcy na 900 zł co miesiąc! Po trzech miesiącach mogłem dostać za nie 3 chleby po 300 zł. Ale radzimy sobie tak jak ci już pisałem. A takich jak nas sklepikarz Józik też Lepper kazał pogonić jak tak można podwyższać ceny. Tera mamy sklep GS co w nim już pisałem.
Daj znać kiedy przyjedziesz to wyślemy furmana na stację.
Pozdrawiam Twój Syn Edek