ďťż
Strona początkowa UmińscyPielgrzymka do błogosławionych relikwii w Pratulinie.Wiosna coraz bliżej... Studencka Wiosna!Jak przygotować się do pieszej pielgrzymki?Sierpień miesiąc pielgrzymowaniapozdrowienia z pielgrzymkiOwoce pielgrzymkiZapisywanie sie na poprawki przed podejściem do egzaminuZach 13:9 (świadectwo)ateizm i reizmDlaczego człowiek czuje potrzebę kochania innych?
 

Umińscy

Nie uważam tej prasy za miarodajną i obiektywna, ale mimo wszystko daję link: http://serwisy.gazeta.pl/...45,4387704.html

Wg mnie to nic, co miałoby jakiś zły wydźwięk. W końcu to ponad 20 lat konkretnego świadczenia o swej wierze, nic zatem dziwnego, że pewne sprawy po prostu ulegają rozkruszeniu. To jednocześnie sygnał dla Kościoła, by nie przespać i dać coś w zamian. Albo raczej: odnaleźć sprawnie i szybko to, co Pan Bóg daje dla człowieka jako narzędzie poznawania Jego łaskawości i troski o Lud Boży.


tak się składa że 17ki miały w tym roku 2500 tys ludzi a w ubiegłym niecałe 1800....

Dlatego wierni, którzy chcą poświęcić swój wolny czas w sposób religijny, mają dużo więcej możliwości niż kiedyś - tłumaczy o. Dariusz Kowalczyk, prowincjał zakonu jezuitów. Jak podkreślają eksperci, dziś rzadziej niż kilkanaście lat temu możemy pozwolić sobie na wakacyjną przerwę od codziennych obowiązków, a jak już dostaniemy urlop, chcemy odpocząć: - Tu gra rolę czynnik ekonomiczny - ludzie ciężko pracują, często wyjeżdżają do pracy za granicą. Znam wiele osób, które kiedyś chodziły regularnie na pielgrzymki, a dziś nie pozwalają im na to obowiązki - mówi Kowalczyk.


ja myslę ze nie można jeśli chodzi o pielgrzymkę brać pod uwagę kwestii ilościowej bo ilość osób zalezy od wielu czynników, choćby od przyrostu naturalny który spada. Na przyrost wpływa sytuacja ekonomiczna która też zmusza ludzi do wyjazdu do pracy za granicą (chociaż nie tylko to jest powodem). No i zgadzam się z tym fragmentem zacytowanym powyżej że oprócz pielgrzymki są do wyboru inne formy rekolekcji może łatwiejsze i mniej wymagające których kiedyś bylo bardzo mało.

Porównując pielgrzymke grupy studenckiej sprzed roku gdzie było 170 pare osob z tą w tym roku - 135 osób w naszej grupie mogę tylko potwierdzić ze ta róznica to osoby które wyjechały za granicę, założyły rodziny lub pracują, a JPII jest wciąż dla nas kimś obecnym i myślę ze zawsze będzie.

ja myslę ze nie można jeśli chodzi o pielgrzymkę brać pod uwagę kwestii ilościowej bo ilość osób zalezy od wielu czynników, choćby od przyrostu naturalny który spada. Na przyrost wpływa sytuacja ekonomiczna która też zmusza ludzi do wyjazdu do pracy za granicą (chociaż nie tylko to jest powodem). No i zgadzam się z tym fragmentem zacytowanym powyżej że oprócz pielgrzymki są do wyboru inne formy rekolekcji może łatwiejsze i mniej wymagające których kiedyś bylo bardzo mało.

Porównując pielgrzymke grupy studenckiej sprzed roku gdzie było 170 pare osob z tą w tym roku - 135 osób w naszej grupie mogę tylko potwierdzić ze ta róznica to osoby które wyjechały za granicę, założyły rodziny lub pracują, a JPII jest wciąż dla nas kimś obecnym i myślę ze zawsze będzie.


No własnie ... czemu nikt nie bierze pod uwagę czynników, o których pisze gradzia. To w jakiś sposób wyjaśnia tą zmniejszającą się grupę pielgrzymów. Mam nadzieję, że w przyszłym roku się zmotywuję i przyczynię się do poprawy statystyk


Też nie widzę powodów do paniki. Po pierwsze rzeczywiście jest więcej możliwości pogłębiania wiary w trakcie wakacji. Po drugie chyba w szkołach średnich jest właśnie niż demograficzny. Po trzecie - zmienia się motywacja. Myślę, że czym innym było pójście na pielgrzymkę przed 89 rokiem, a czym innym jest teraz.

I - aż napiszę w osobnym akapicie - jak długo będziemy dawali sobie wmawiać, że najważniejsza jest ilość Osobiście zdecydowanie uważam, że już czas, aby Kościół w Polsce przeszedł od ilości do jakości. A każdy z nas od religijności "z tradycji rodzinnej" do osobistego poznania Chrystusa. Dla niejednego będzie to odejście od pobożności pielgrzymkowej. [Nie, żebym uważała, że same pielgrzymki są złe. Bynajmniej. Chodzi mi tylko o jakąś część uczestników...].
Angu napisała:
Osobiście zdecydowanie uważam, że już czas, aby Kościół w Polsce przeszedł od ilości do jakości. A każdy z nas od religijności "z tradycji rodzinnej" do osobistego poznania Chrystusa. Dla niejednego będzie to odejście od pobożności pielgrzymkowej.

Zgadza się Angu.To właśnie to o czym mówili na jednym z warsztatów Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży,że nie liczy się "fajność" ale działanie i konkretne czyny.Nie liczy się to jak fajnie jest we wspólnocie,ale to co dana wspólnota nam daje i co my jako wspólnota dajemy innym.Thanks.
wszyscy bardzo boją się określenia "fajny" - czemu?
Nie twierdzę,że zaraz boją się.Chodzi jedynie o to,by "fajność" nie była we wspólnocie ważniejsza od działania.Nie chodzi o zupełną rezygnację z tego.Najpierw we wspólnocie ważne jest to co dotyczy tej wspólnoty czyli modlitwa i zaangażowanie,a fajność/atrakcyjność jest tylko jednym z elementów życia wspólnotowego.Fajność nie jest celem samym w sobie,choć niewątpliwie przyciąga do wspólnoty.

Zgadza się Angu.To właśnie to o czym mówili na jednym z warsztatów Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży,że nie liczy się "fajność" ale działanie i konkretne czyny.Nie liczy się to jak fajnie jest we wspólnocie,ale to co dana wspólnota nam daje i co my jako wspólnota dajemy innym.Thanks.
Nie, to zupełnie nie to. A przynajmniej prawie zupełnie.

Co do fajności - rozmawialiśmy o tym kiedyś na Wierze. Dalej nie rozumiem, czemu oddzielasz fajność / atrakcyjność od modlitwy / zaangażowania / działania / konkretnych czynów / tego, co daje nam wspólnota / tego, co my dajemy wspólnocie [wszystko z Twoich postów ]...
A propos pielgrzymek. Jutro o 5 rano spod bazyliki olsztyńskiej ruszy kilkunastotysięczna coroczna pielgrzymka do Gietrzwałdu
a wełenka biegnie?

ja kilka lat chodziłam, ale chyba się juz starzeję.. a może po prostu wypadłam z rytmu...

a wełenka biegnie?
Nieee tam. Ja już chyba też wypadłam z rytmu i jakoś na te piesze pielgrzymki przestało mnie ciągnąć. Chodziłam do Gietrzwałdu regularnie co roku we wrześniu właśnie i w zeszłym roku tą tradycję przerwałam. Pewnie w dużej mierze to lenistwo

wszyscy bardzo boją się określenia "fajny" - czemu?
Albowiem fajny to tak na prawde nie wiadomo jaki.
No jak to nie? Inny od modlitwy / zaangażowania / działania / konkretnych czynów / tego, co daje nam wspólnota / tego, co my dajemy wspólnocie

A więc czuwaj i módl się bezustannie,
a czyń to dla Boga, dla ludzi i dla samego siebie.
Nie ma piękniejszego zadania,
które zostałoby człowiekowi dane do wypełnienia,
niż kontemplacja.

Przekontemlowałaś to:

Nie, zrobiłam jedynie prasówkę z posta Sebastiana

Ja tylko dążę do doskonałości; nie osiągnęłam jej jeszcze

Jutro o 5 rano spod bazyliki olsztyńskiej ruszy kilkunastotysięczna coroczna pielgrzymka do Gietrzwałdu a ile to kilometrów do tego Gietrzwałdu jest??...chyba nie jest to długa pielgrzymka...
a co do fajności


a ile to kilometrów do tego Gietrzwałdu jest??...chyba nie jest to długa pielgrzymka...
Około 20.

A w Gietrzwałdzie byłem wczoraj z moimi parafianami.

a ile to kilometrów do tego Gietrzwałdu jest??...chyba nie jest to długa pielgrzymka...
Idzie sie jakieś 7 godzin w przypadku tej wrześniowej pielgrzymki. W przypadku pozostałych, które odbywają się w którąś sobotę miesiąca od kwietnia do października idzie się krócej, bo jest zdecydowanie mniej ludzi i pielgrzymuje się lasami, bo ci co idą dzisiaj (z okazji święta narodzenia NMP) mszerują zwyklą drogą i robią się straszne korki od Olsztyna po sam Gietrzwałd.
a co do pielgrzymek, nasza pielgrzymka Lubelska ma do pokonania 320 km. Wychodzimy 3 sierpnia wracamy 14 lub 15 sierpnia - zależnie od tego jak ktoś chce.
Dziennie średnio robimy cosik ok 30 km. Fajnie jest jak jest deszcz w trasie,a jeszcze fajniej jak słońce. Mamy wśród 18 grup dwie grupy namiotowe 3 i 9. 9 jest grupą akademicką i podobno bardzo ekstremalną ale ja się z tym absolutnie nie zgadzam- byłam już z nią dwa razy. 3 jest grupa dyrygowana przez franciszkanów, a oni jak już coś wymyślą to normalnie tylko śmiech, śmiech i zabawa.

Mi szczególnie dużo dają apele i adoracja wieczorna. Po prostu po całym dniu można naprawdę odpocząć i dostaje się niesamowity zastrzyk energii na następny dzień. Jezus wtedy szczególnie przy nas jest i tylko czeka aż my zechcemy pokazać mu nasze serce. łzy w czasie adoracji to nie rzadkość, ale najważniejsze to to, że skutkują spowiedzią albo natychmiast albo następnego dnia w drodze.

No właśnie spowiedź pielgrzymkowa, czy rozmowa jest fajną sprawą. Wyruszamy przecież z rożnymi problemami z Lublina. Problemami które chcemy teraz na czas drogi zostawić albo starać się zrozumieć, jednak czasem to nie wychodzi. Ja sama rok temu i w tym roku też miałam pierwszą noc nie przespaną, przez to właśnie że zbyt mocno myślałam o tym co zostało i dopiero zostawienie tego Jezusowi w osobie kapłana pozwoliło mi skupić się na tym co istotne.
No i jak już sakramenty to przecież codzienna Msza Św., sprawowana w kościele, na leśnej polanie, w lesie wśród drzew, na wzgórzu, na łące. Taki zastrzyk Miłości i Nadziei w ciągu dnia.

Ludzie witający nas po drodze są naprawdę wspaniali, wstają wcześnie rano, dzieciaki małe również, żeby poczęstować nas jakimś kompotem, pomidorami czy dopiero co wydojonym mlekiem- pychota

W 9 mamy taki zwyczaj że dzielimy się na grupy żywieniowe, w których zamawiamy jedzenie dla określonej liczby osób w grupie. W tym roku grupa w której ja byłam (nazywaliśmy się Masakra) zamówiła drugiego dnia 15 chlebów, ale poszły dość szybko (było nas w grupie 11 osób)

Drugim obowiązkiem są warty nocne, fajna rzecz dla tych którzy cierpią na bezsenność, Ci zaś którzy nie lubią wartować, mogą się wykazać w czasie drogi niosąc tuby i znaczki.
Co do tub, nieodłącznie z nimi związany jest kabelek, który jest naszym przyjacielem i trzeba go chwytać...bo inaczej będzie cicho.xD

A cicho jest rzadko, bo gitara rozpalana jest do czerwoności,a bracia jezuici nie pozwalają byśmy sie w drodze nudzili. A no właśnie, nie tylko zabawa jest w drodze, jest też modlitwa: zaczynamy dzień od modlitwy porannej, później są godzinki, w ciągu dnia konferencja odsłuchana z mp3, w tym roku tematem przewodnim było "Odkryć godność powołania", oraz jeszcze jedna konferencja przygotowana przez naszego kochanego przewodnika o. Piotra, następnie jest tez Koronka, Różaniec i wieczorem postój i wspomniany apel.

Właśnie postój, zazwyczaj jest posiedź a nie postój, ale jak jest deszcz no to jest tylko postój

To tyle moich wspomnień, jak sobie coś jeszcze przypomnę to napiszę.

Zaczęła się złota era dla zaściankowego Torunia, który zmienia nazwę na Rydzykowo lub Moherowo. Drogi apostołów kaczyzmu prowadzą teraz do Radia Maryja, a TV Trwam jest tubą rządową i piewcą najświeższych wiadomości. Zbliża się kryzys pielgrzymek na Jasną Górę i do Lichenia, a Rydzykowo doczeka się autostrady. (Janusz Jurewicz, Toruń) Źródło
1. Czy to juz nie zakrawa na popełnienie przestępstwa? Każdy wszak ma prawo do dobrego imienia, prawda?
2. Czerwoni tak psiocza na Kościółół i kler. Czemu zatem operują takim prostackim językiem? Niech sie wykażą klasa...
3. Pielgrzymki owszem, sa tubą - ale nie rządowa ni żadna inna, jak tylko młodości, entuzjazmu bycia soba i dla siebie.
Prawdą jest że PiS używa RM do celów realizacji swojej misji.
Może to się podobać, może nie podobać (no bo wolelibyśmy gdyby RM zajmowało się sprawami najważniejszymi zamiast zaledwie ważnymi.

Jednak… jest i druga strona medalu.
Przekręty polskich i międzynarodowych cwaniaków, traktowanie Polski jako „gorszego” kraju który „traci okazję by siedzieć cicho”, polityka podatkowa promująca obcokrajowców, walka z religią – to wszystko są fakty.
Fakty niewątpliwie przerysowywane w audycjach oo.redemptorystów, jednak istniejące i nie mające proporcjonalnego do swego znaczenia i szkodliwości odwzorowania w mediach.

I to właśnie jest tajemnica popularności Radia Maryja wśród wielu rozsądnych skądinąd osób. RM zajmuje się rzeczami o których inne „przekaziory” (z kilkoma chwalebnymi wyjątkami, np. Gazeta Polska) milczą.
Zgoda, zajmuje się w sposób niewłaściwy, doprowadzając swoich słuchaczy niejednokrotnie na skraj manii prześladowczej – ale jednak się zajmuje (dobrymi przykładem są chociażby ostrzeżenia przed roszczeniami niemieckimi – dziś mówią o tym wszyscy, jednak przed faktem temat był niemal całkowicie przemilczany przez wielkonakładowe pisma).

Wniosek nasuwa się sam: tajemnicą powodzenia rozgłośni jest zaniechanie zajęcia się ważnymi tematami przez inne media – i to nie tylko te „GW-podobne”. Gdyby zajmowały się one rzetelnie – i w wyważony sposób – tymi trudnymi i kontrowersyjnymi sprawami, nikt nie miałby powodu słuchać przerysowanych ocen o.Rydzyka.

Prawdą jest że PiS używa RM do celów realizacji swojej misji.
Ale wg mnie wcale nie jest to zakazane. Trzeba tylko zadbać o wyrazistość przekazu. Środowisko RM, z którym jednak w nie małej mierze utożsamia się polski katolicyzm ma prawo wyrzucać zainteresowanym szereg problemów i kwestii jakie pojawiają się w życiu społecznym i politycznym Polski. Istnieje jednak niebezpieczeństwo, iż ktoś kogoś może zacząc traktować instrumentalnie. A to jest problem nie lada. Wówczas bowiem zaczyna sie kłótnia i zawsze będą poszkodowani w niej.
Jednak wątek niniejszy jest związny z problemem pielgrzymowania, które rzeczywiście zaczyna podupadać ilościowo. Ale jest to zupełnie normalne. Pisałem już chyba wcześniej, że mnóstwo młodych wyjechało za granicę, by tam pracować. Z przeciętnej parafii jest to liczba około 1000 osób. Dalej: w okresie wakacyjnym sporo ludzi wyjeżdzą za granice w odwiedziny do swych krewniaków, czy też równiez do pracy. Stąd też odciązonych zostało sporo grup pielgrzymkowych. Wreszcie: czas też swoje robi. To, co było nośne przez kilka dziesięcioleci z czasem zaczyna topnieć. Prosze popatrzeć chociażby na Ruch Oazowy. Niegdyś potężny, dziś już w wielu diecezjach ledwo widzialny. Trzeba nam zatem szukać nowych dróg do człowieka. Kto wie, czy jedną z nich nie jest właśnie kształtowanie elit politycznych, w znaczeniu: budowanie solidnych fundamentów społecznych osadzonych na filarach Katolickiej Nauki Społecznej. Pomocnym elementem tego dzieła jest nauczanie Jana Pawła II, który cieszy się wielkim zainteresowaniem pośród młodych. Jednak często to zainteresowanie zaczyna się na emcjach, kończąc się zarazem na nich. Stąd warto może pogłębić świadomość człowieka co do ciężaru przekazu zawartego w nauczaniu Sługi Bożego, Papieża - Polaka. Sporą szansą na to jest na przykład rozwijanie w diecezjach Katolickiego Stowarzyszenia Młodych oraz Akcji Katolickiej. To nie sa wprawdzie rzeczy nowe, bo mają za sobą wiele lat i sukcesów. Ale potrzeba dziś dla nich odrodzenia. Potrzeba elit intelektualnych, które zostały nam pomordowane na przestrzeni dwóch totalitaryzmów. Nie dajmy się wprwadzić w pole, przyznając milczeniem, iż głupi naród, to zarazem naród biedny, ponieważ daje się wziąc na sznurek. Między innymi mediom...

Wreszcie: czas też swoje robi. To, co było nośne przez kilka dziesięcioleci z czasem zaczyna topnieć. Prosze popatrzeć chociażby na Ruch Oazowy. Niegdyś potężny, dziś już w wielu diecezjach ledwo widzialny. Trzeba nam zatem szukać nowych dróg do człowieka.
Prawda.
W tym kontekście jestem ciekaw Waszego zdania o mówiącym o tym artykule Wojciecha Jędrzejewskiego OP "Życie na granicy"
http://www.mateusz.pl/czytelnia/wj-granica.htm
Na zachętę fragment wstępu :

Należy zatem powoli wyciągnąć chusteczkę i pomachać na pożegnanie tłumom zebranym na odpustach, nowennach, koronacjach i nawiedzeniach.
Zbytnie przywiązanie do wspomnień o znakomicie sprawdzających się formach duszpasterstwa nie służy chrześcijanom. Może bowiem prowadzić do prób "ożywiania trupa", odbierając czujność na nowe drogi, po jakich Duch Święty pragnie prowadzić Kościół. Ja się na razie odniosę tylko do tego fragmentu.
Miałem z tym do czynienia w przypadku pierwszej pracy jak i teraz. Słowem ckliwość i patos. Mnie do normalnie rozwala. Spycha się na dalszy plan obecnośc, problematyczność jaka dotyka poszczególne stany wiernych, po to tylko, by wpadać w sidła zachwytu jakich to się Oaz nie robiło, jakich obozów harcerskich, etc. Czas ucieka, wieczność czeka, a diabeł ręce zaciera.