UmiĹscy
W polityce polskiej mamy lewicę i prawicę. Lewica jest bliżej społeczeństwa i pro-socjalna, a prawica bliżej przedsiębiorców i kładąca bardziej nacisk na rozwój gospodarki. Polityki z religią nie łączę tu, ponieważ lewicę mogą stanowić zarówno wierzący jak i niewierzący i z prawicą to samo. Samoobrona była lewicowa, ale popierałem ją nie za lewicowość, ale za prospołeczny charakter i stawanie w obronie życia ludzkiego (pozytywny wyjątek jak na lewicę). Notabene prawicowy PiS nie wzmocnił zapisu w konstytucji o pełnej ochronie ludzkiego życia (dziwne jak na prawicę) i nie stanął po stronie opcji z pierwiastkiem korzystnej dla mniejszych państw UE (obawa wobec kanclerz Merkel). LPR (prawicowy też) stał murem za obroną życia i rodziny.
Moralnie prowadzi tylko LPR. SLD nie ma większego znaczenia, PO to kapitalizm utopijny, a PiS wypada przeciętnie. Brakuje "gorących" odważnie biorących odpowiedzialność za kraj, za to "letnich" polityków mamy wielu. Kościół zachęca do głosowania przez wzgląd na dobro kraju. Niesubordynacja w tej materii to grzech lenistwa. Czy jednak dobrym wyborem będzie wybór polityków niewiele robiących dla kraju ?
Wybory w 2010 roku. Co do tego czasu dokona PO, a jakie działania podejmie PiS.
Głosuje się wybierając zgodnie z sumieniem, ale po wpadce PiS z ustawą o obronie życia i w tej kwestii mam wątpliwości. Na PO i SLD nie zagłosuje. Z drugiej strony czy ma sens głosowanie na leniwych, czyż nie lepiej wybrać polityków prawdziwie dbających o sprawy Ojczyzny zarówno w sferze moralnej jak i materialno-socjalnej ?
W ostateczności pozostaje nam powrót do teokracji. Na razie politycy nie są godni powierzonej im władzy lub nie widać efektów tego rządzenia. Rządzenie całą Polską to nie jest błahostka, lecz poważna sprawa. Jak karetka nie pojedzie do ciężko chorego to ten umrze, a lekarz okryje się hańbą. Jak prezydent nie zadba o lud i jego dobro to okryje się hańbą w oczach ludu.
Człowiek nie może utrzymać dobra w kraju, dlatego dobrze, że nie dano mu władzy nad Wszechświatem, bo wtedy nasza planeta rozpadłaby się na kawałeczki od wybuchu supernowej czy innych wybuchowych "atrakcji". Poprostu władza to coś, co nas ludzi przerasta, jeśli polegamy tylko na własnych ludzkich siłach a nie uwzględniamy wsparcia od Stwórcy.
Lewicy nie ma... jest tylko pseudolewica i prawica.
Dodam, że prawicy też nie ma. Więc mamy pseudolewicę i pseudoprawicę
Dlatego ja nie biorę udziału w wyborach. Zacznę głosować, gdy w Polsce pojawi się prawicowa, konserwatywno-liberalna, protestancka formacja, w której hasła nie będą tylko na sztandarach ale przede wszytskim w sercu każdego z działaczy.
Jak to nie ma prawicy? Spójrz na pis, po czy rzecznika praw dziecka vel "teletubiś" - były rzecznik,ale prawicowy.
"Czy w polityce grozi nam kicz ?"
Ten kicz mamy od lat. Tylko teraz przybrał na sile, i to tak, że nawet młodzież od niego ucieka.
Jak dojdzie do wyborów, to uważam, że trzeba głosować, bo nie ma gorszego wyboru nad jego brak.
Na kogo głosować? Tak, ... to odwieczny problem. Władza, to wielki kusiciel.
Nie ma ani lewicy ani prawicy. Od lat wybory w Polsce to zastanawianie się czy oddac głos na idiotę czy na złodzieja. Potem i tak sie okaże, że ten idiota ma skłonności do kleptomanii a złodziej rozumem nie grzeszy. Ot, "paljaczki".....
Mówi się, że nie oddanie głosu to grzech zaniedbania. Zapewne wynika to z tego, że brak naszego udziału w wyborach sprzyjałby wejściu partii antychrześcijańskich, a w tym przypadku bierność jest niedopuszczalna. By temu zapobiec trzeba więc głosować.
Tylko co mamy powiedzieć, jeśli wybiera się PiS, a PiS odrzuca pełen zapis o ochronie życia ludzkiego a pozostawia taki zapis, który sprzyja aborcji. A niby się mówi, że prawica taka chrześcijańska. Teraz to wątpliwa kwestia. A ta niechęć wobec premiera Tuska i brak woli pojednania - czy to jest chrześcijańskie ?
Nie chcę do wyborów zniechęcać, ale powiem, że w USA miałbym łatwiejszy wybór niż w Polsce.
Ja się w ogóle ostatnio zastanawiam, czy oddanie przez nas głosu nie jest "sztuką dla sztuki"? Zobaczmy - nadchodzi kampania wyborcza. Na billboardach, w TV, w radiu najwięcej miejsca i najwięcej do powiedzenia mają zawsze najbardziej znani POLITYCY. Człowiek "z ulicy" - nawet jeśli uda mu się dostać na jakś listę - otrzymuje dalekie miejsce, na kampanię kasy nie ma bo nie jest liderem partii finansowanej przez państwo itd. Słowem największe szanse mają największe partie i najbardziej znani politycy - nawet jeśli są po wielokroć skompromitowani. Po prostu kampania medialna jest tak nakręcona i wyrezyserowana, że wciąż funkcjonuje znane powiedzenie "głosowali jak chcieli - wybrali kogo trzeba".
Ja bym proponował takie coś - zlikwidować w ogóle partie polityczne. Zakazać, pod groźbą surowej kary tworzenia jakichkolwiek organizacji politycznych. Niech do władz kandyduje konkretny CZŁOWIEK, z własnymi poglądami, a nie z takimi jakie wymaga PARTIA. Niech na plakatach występuje pod tytułem "Jan Kowalski" a nie "Jan Kowalski z PARTII JAKIEJŚTAM".
Helmutt napisał :
Niech do władz kandyduje konkretny CZŁOWIEK, z własnymi poglądami, a nie z takimi jakie wymaga PARTIA. Niech na plakatach występuje pod tytułem "Jan Kowalski" a nie "Jan Kowalski z PARTII JAKIEJŚTAM".
Czyli kandydat niezależny i bezpartyjny. Właściwa opcja. Ale tacy w wyborach kandydowali i niewiele z tego wyszło. Co to jest ? Czy polityk koniecznie musi być sławny i bogaty, żeby wejść do parlamentu ? A co z tymi mniej znanymi, średnio-zamożnymi ?
W USA też wybierają tych znanych i tych, których stać na dość kosztowną kampanię wyborczą.
Helmutt napisał :
Niech do władz kandyduje konkretny CZŁOWIEK, z własnymi poglądami, a nie z takimi jakie wymaga PARTIA. Niech na plakatach występuje pod tytułem "Jan Kowalski" a nie "Jan Kowalski z PARTII JAKIEJŚTAM".
Czyli kandydat niezależny i bezpartyjny. Właściwa opcja. Ale tacy w wyborach kandydowali i niewiele z tego wyszło. Co to jest ? Czy polityk koniecznie musi być sławny i bogaty, żeby wejść do parlamentu ? A co z tymi mniej znanymi, średnio-zamożnymi ?
Mogą ewentualnie wykupić czas antenowy w lokalnej TV. Lub rozdać kilkaset ulotek. Tyle. Taka jest prawda, bo czym się różni demokracja od socjalizmu - w socjaliźmie władza jest dla kolesiów, w demokracji dla bogatych kolesiów.
Może taki nowy człowiek miałby jakieś świeże pomysły, tymczasem wybiera się zawsze "starą gwardię" - nawet jeśli jest umoczona - socjotechnika czyni cuda. Nagle znany z TV naburmuszony panisko prychający na wszytskich staje się dobrotliwym wujem, który rozdaje dzieciom cukierki, obiecuje wyższe emerytury, pochyla się nad biedotą.... I ciemny lud to kupi, jak mawia bullterier Kurski .
Ewentualnie kandydują z wielka pompą nowi ludzie ale zawsze ze ścisłego aktywu danej partii, obowiązkowo ze zdjęciem na billboardzie w objęciach lidera. No i magia obietnic wyborczych... Jak dostał się do władzy taki Lepper, czy jego koledzy i koleżanki "po roli".....?
A odwróćmy sytuacje i idźmy jeszcze dalej - czy nie dałoby sie zrobic jakiejś uczelni, która kształciłaby polityków? I uzalezniać kandydowanie od skończenia takiej uczelni? Wówczas uniknęlibysmy w rządzie takich Lepperów. Wiem, to niby kłóci się z demokracja gdzie teoretycznie władze może objąć każdy. Ale może nie każdy powinien.
Helmutt napisał :
Niech do władz kandyduje konkretny CZŁOWIEK, z własnymi poglądami, a nie z takimi jakie wymaga PARTIA. Niech na plakatach występuje pod tytułem "Jan Kowalski" a nie "Jan Kowalski z PARTII JAKIEJŚTAM".
Czyli kandydat niezależny i bezpartyjny. Właściwa opcja. Ale tacy w wyborach kandydowali i niewiele z tego wyszło. Co to jest ? Czy polityk koniecznie musi być sławny i bogaty, żeby wejść do parlamentu ? A co z tymi mniej znanymi, średnio-zamożnymi ?
W USA też wybierają tych znanych i tych, których stać na dość kosztowną kampanię wyborczą.
Ale nigdzie na świecie nie wybierają tych bez zaplecza - politycznego, finansowego.
I nie odnosi się to tylko do polityków......jak powiadał stary Żyd - plecy się liczą, nie głowa czy serce.
I obojętnie jak nazywa się ustrój czy system polityczny w danym kraju. ZAWSZE u władzy jest skrajnie zamożna elita.
I obojętnie jak nazywa się ustrój czy system polityczny w danym kraju. ZAWSZE u władzy jest skrajnie zamożna elita.
To się niestety zgadza. Komuniści, prawica, lewica - gdzie się nie rozejrzeć sami znaczniejsi. Ale nie wszyscy. Lepper np. pracuje na roli, nie był wcześniej żadnym biznesmenem. Czyli pieniądze to jedno, a znajomości drugie.
A słynna afera "Water Gate" w takiej Ameryce za Nixona - jawna korupcja. W Polsce to samo z "Rywin Gate", "Orlen Gate" + inne afery. Na Litwie niezbędny był impeachment - też mieli aferę z prezydentem.