ďťż
Strona początkowa Umińscykto był taki zabawny i usunał oba moje tematy?Odmieniłeś moje życie - "przez Papieża do Boga" -Moje małe życie pełne niespodzianek......Ej, dlaczego skasowano moje posty?!moje świadectwo (nie wiem czy krótkie)Moje spotkanie z BogiemMoje spotkanie z Jezusemmoje ObjawienieMoje odczuciemoje świadectwo
 

Umińscy

W końcu odważyłem opowiedzieć o sobie jak była moja droga Nawrócenia.
Wszystko zaczęło się parę lat temu gdy chodziłem jeszcze do podstawówki pamiętam to była 7 klasa. Był to miesiąc maj, dowiedziałem się że w mojej parafii jest wspólnota Odnowy w Duchu Św. Tak więc postanowiłem pójść na spotkanie. I tak zaczęła się moja droga z Bogiem, w sumie to chodziłem do kościoła co tydzień, ale nie dla Boga tylko dla ludzi. Popatrzeć na dziewczyny. I tak samo było gdy chodziłem na Odnowę. W tym czasie trzymałem Z subkulturami takimi jak Punki ogólnie młodzież alternatywna, a co się z tym wiązało oczywiście alkohol i używki. W wspólnocie udawałem że jest wszystko dobrze bo jak by inaczej, co by ludzie mówili. I tak mijały dni, miesiące... Nawet na jakiś czas przestałem. Szkoła średnia to było już bardziej kolorowo imprezy, alkohol narkotyki ale te już z górnej półki. Czyli amfetamina jakieś tabletki, a wszystko zaczęło się od popalania marihuany. Nawet się nie obejrzałem a już się uzależniłem. Ale jak to ja uważałem się za osobę wierzącego
przecież udzielam się w kościele. Ale znajdowały się też czasy kiedy nie chodziłem na spotkania. Na przełomie 2002/2003 roku zacząłem się interesować ruchem Hare Krishna. Ale jakoś po paru miesiącach przestało mnie to już bawić. I znowu powróciłem do Boga, dowiedziałem się że wspólnota do której należałem rozpadła się. Ale niektórzy z młodych modlili się w domach. Nadchodziły wakacje, więc postanowiłem że pojadę na Przystanek Jezus. I Pojechałem Pamiętam jak we wtorek drugi dzień PJ czułem że Bóg mnie dotyka, modlił się nade mną ks. Robert P. ; przyszedł dzień przenosin z Kunic na ole Woodstockowe do Żar, byłem zadowolony ale do czasu. Spotkałem tam stare towarzystwo. I zapaliłem sobie marihuanę. Zobaczył to ktoś z PJ. Czułem się okropnie. Wiedziałem że źle zrobiłem. Pewien ks. Obiecał mi że pomoże mi z tego wyjść. Ale na obietnicach się skończyło. Zostałem sam, wszyscy moi znajomi mnie odtrącili, czułem się taki niechciany czułem się jak śmieć. Po powrocie znowu zacząłem brać. Miałem taki uraz do księży że nie pomogli i że zniechęcili mnie do Kościoła i Boga. Ale pod koniec wakacji napotkałem w moim mieście grupkę młodych ludzi, którzy uwielbiali Pana Boga na instrumentach i zatrzymałem się i słuchałem, ktoś z nich podszedł do mnie i mówi że chce się za mnie pomodlić więc się zgodziłem. Okazało się że to młodzi ludzie z Kościołów Protestanckich. Od tego Czasu miną już prawie drugi rok, tyle czasu już jestem czysty Dzięki JEZUSOWI i tym młodym ludziom, oni mnie odrzucili przynieśli mnie do Boga, teraz wiem że to było bane mi od Boga ta łaska. I chodziłem tam do zborów. I jak już prawie każdy wie powróciłem do Kościoła Katolickiego, ale czuje że jeszcze przede mną długa droga, ale z Jezusem Ta droga jest piękniejsza wspanialsza Bo kocha nas. To tak w skrócie


Brawo.........brawo........brawo

[ Dodano: Pią 17 Cze, 2005 ]

odwarzny
odważny, odwaga
więc przez samo "ż"

I jak już prawie każdy wie powróciłem do Kościoła Katolickiego

Ja nie wiedziałam Jeśli faktycznie tak jest, to bardzo się cieszę Misiu


Offca wrocilem naprawde
no Samotny Misiu oby Twoja droga dalej juz nie miala takich zakretow tylko byla prosta i jak najkrotsza obys jak najszybciej trafil do Pana

Offca wrocilem Wesoły naprawde

Jak dla mnie to świetna wiadomość
oj chyba nie tylko dla ciebie offca
Offca, wrócił, wrócił miałem okazję się z Miśkiem widzieć w sobotę byliśmy nawet na jednej mszy świetej
no bylismy Daidoss, nawet bylem u komuni
Pawle Bedziemy O Ciebie Walczyc zebys opamietal sie co robisz w KK, Pamietaj ze i tak Bog Bedzie chcial zebys wrocil do nas, to nie jest zapewne Dobry Pomysl ze wrociles do KK, zastanow sie czy Bog to sie podoba !!!

to nie jest zapewne Dobry Pomysl ze wrociles do KK, zastanow sie czy Bog to sie podoba !!!


Zastanów się czy Bogu podoba się to, co w tej chwili mówisz.



Zastanów się czy Bogu podoba się to, co w tej chwili mówisz.


Zapewne Podoba sie Bogu to ze o Pawla walczymy, i mam nadzieje ze Bog wyslucha moich i nie tylko moich modlitw i Pawel powroci do nas
A kim ty jesteś? Świadek Jehowy? Pozwól Pawłowi podejmować samemu decyzje. Jakbyś nie wiedział, Paweł ma wolną wolę. Takie przeciąganie na siłę do innego Kościoła tylko negatywnie o was świadczy. Zachowujcie się jak Kościół Chrystusowy a nie jak jakaś sekta.

Zapewne Podoba sie Bogu to ze o Pawla walczymy, i mam nadzieje ze Bog wyslucha moich i nie tylko moich modlitw i Pawel powroci do nas
Z tego co wiem Paweł miał doczynienia z protestantami a nie z sektą, wiec sie tak nie zachowuj.

Pawle Bedziemy O Ciebie Walczyc zebys opamietal sie co robisz w KK, Pamietaj ze i tak Bog Bedzie chcial zebys wrocil do nas, to nie jest zapewne Dobry Pomysl ze wrociles do KK, zastanow sie czy Bog to sie podoba !!!

Oto typowy przykład przeciągania. Ktoś chce żyć dla Chrystusa w Kościele w jakim został wychowany a tu nie: trzeba "nawracać"... Czyżby Misiek nie wierzył w Jezusa? Ależ nie? Jest jak najbardziej świadomy swojej wiary. Ale co tam trzeba robić mętlik. Niestety bardzo często tak jest, że niektórzy /zaznaczam niektórzy/ adresują swoje orędzie do katolików, którzy całkiem serio traktują swoją wiarę. I powstaje absurd.

Pomijam inne kwestie jak szanowanie Tradycji w której się zostało wychowanym itd.

Jednocześnie odejście od Kościoła to nie kwestia zmiany ubrania jak się co niektórym wydaje. Mówię o Kościele Chrystusowym
I takie przeciąganie świadczy jedynie o was, nie o nas...
Naprawdę nie rozumiem, w jakim celu ciągnie się kogoś na siłę do innego Kościoła.
Misiek powiedział przecież, że bardzo tęsknił za KK, więc o co chodzi
Narobienie mętliku w głowie na pewno nie podoba się Jezusowi, bo taki człowiek potem sam nie wie co ma ze sobą zrobić (wiem coś o tym )
u mnie trochę inaczej- w podstawówce na lekcja religii przygotawaliśmy się do bierzmowania- było tego sto kilkadziesiąt pytan (czy coś koło tego). Ks. dobrodziej odpytywał nas i straszył. Zrazu łagodnie potem wprawiając niektórych nawet w przerażenie: zapowiadał piekło i wieczyste potępienie dla tych , którzy się pomylą albo co gorsza w ogóle nie odpowiedzą na pytanie- podobno podczas uroczystości miał być alter Christus (zastępujący wiernym samego Chrystusa: pycha swoją drogą), czyli biskup.

Czas mijał - wkuwałem pytanka aż do momentu , kiedy księzulo poczciwina tak pojechał z jedną koleżnką ,że te ta rozpłakawszy się przysiadła na pupie. Rozdziawiłem gębę bo choć wtedy nie wiedziałem , ale czułem że jak dorosły szczuje i wyżywa się na dzieciaku w szkole to jest troszeczkę nie wporządku 9o tym że jest księdzem nawet nie wspominając).

Więc poszedłem do mamy i zapytałem jej co się stanie jak nie pójdę do bierzmowania ?
Okazało się że mnie ani nie wyklnie, ani nie wydziedziczy, ani nie pogoni z domu.

No więc poszedłem na następną religię na kozackim luzie i poczekałem na swoją kolej z besztaniem, gdy księżulo zaczął mnie łajać- zapytałem czy odpowiedź na te pytania jest absolutnie niezbedna (potwierdził), bez tego nie będzie bierzmowania(potwierdził); no to mu powiedziałem iż może ja sobie daruję bo nie chce się denerwować i mam ważniejsze sprawy i że do widzenia , i wyszedłem. To był mój ostatni kontakt z księdzem na zasadzie owieczka-pasterz. OD tej pory wszystkich traktowałem (i traktuje) normalnie- jak ludzi.

Coby sobie życie duchowe ułatwić zacząłem uważać iż Bóg to jedna sprawa , a kościół druga. Z biegiem czasu przekonałem się iż kościół popełnia błędy oraz krzywdzi i krzwydział ludzi (oprócz tego że też pomaga rzecz jasna)i doszedłem do wniosku, że ko.ściół to po prostu organizacja stworzona przez ludzi, którzy w celu zapewnienia sobie miru i szacunku, władzy i pieniędzy próbują zasłaniać się panem Bogiem po to by uszczknąć choć trochę z jego majestatu- wydało to mi się małe, płytkie i niegodne pięknych słów które ta organizacja głosi. Zaznaczam iż chodzi mi o organizacje kleru- Kościół jako wspólnota wiernych to inna bajka.

Tak zawrze złej drogi zacząłem samodzielnie myśleć. Na religię już więcej nie poszedłem ksiądz się do mnie więcej nie odezwał , ale niczym szpicelek pobiegł do mamy gadając coś iż Reprezentanta Boga Na Ziemi ośmieszyłem i wystawiłem na szwank Jego autorytet- jakby dorosły facet maltretujący psychicznie dzieci mógł się cieszyć szacunkiem.

Coby sobie życie duchowe ułatwić zacząłem uważać iż Bóg to jedna sprawa , a kościół druga. Z biegiem czasu przekonałem się iż kościół popełnia błędy oraz krzywdzi i krzwydział ludzi (oprócz tego że też pomaga rzecz jasna)i doszedłem do wniosku, że ko.ściół to po prostu organizacja stworzona przez ludzi, którzy w celu zapewnienia sobie miru i szacunku, władzy i pieniędzy próbują zasłaniać się panem Bogiem po to by uszczknąć choć trochę z jego majestatu- wydało to mi się małe, płytkie i niegodne pięknych słów które ta organizacja głosi. Zaznaczam iż chodzi mi o organizacje kleru- Kościół jako wspólnota wiernych to inna bajka.

Takie wnioski to nic nowego. Dobrze, że w końcu do tego doszedłeś Kościół, ksiąc to nie Bóg wszechmogący i nieomylny. To zwykli ludzie jak ja i ty. Jedni lepsi, drudzy trochę gorsi. Natomiast Kościół jako wspólnota to inna bajka nijak ma się do rzczywistości. Nie można rozdzielić jednego od drugiego, poprostu ten pierwszy przestałby istnieć.

Patrzysz na Kościół trochę za bardzo tylko przez pryzmat grzechów księży. Heheh to są również moje grzechy.... Ale do rzeczy! Głową Kościoła jest Chrystus, Ktoś kto mnie kocha. Kocha Ciebie i wszystkich z ta różnicą, że jest to miłość Boga, idealna i pełna. Ja wciąż żyję w miłości a mimo wszystko jestem w tym grzesznym Kościele. Może jeszcze tego nie doświadczyłeś ale wszystko przed tobą

Kościół, ksiąc to nie Bóg wszechmogący i nieomylny. To zwykli ludzie jak ja i ty. Jedni lepsi, drudzy trochę gorsi

Zrozumiałe i prawdziwe- tylko dlaczego wszelka próba rozliczenia ludzi kościoła z ich szwindelków podpada od razu pod atak na kościół Boga , Jezusa i Maryje?

Wszelkie ukazywanie księdza jako człowieka , który błądzi jest tłamszone- jeśli wybuchnie jakiś skandal z księdzem dot. pedofilii czy szwindelków finansowych jedyną karą jest dla takiego osobnika przeniesienie? Skoro księża to ludzie to trzeba ich traktowadź jak ludzi nawet, gdy buzie sobie Bogiem wycierają!!! a zwłaszcza wtedy!
W miom przekonaniu wkład człowieka w cywilizację jest znaczny, ale kościół zrobił równie wiele dobrego co złego- wychwalać można - ganić nie .
Nie podoba Ci się ta cała obłuda i pycha w Kościele? Super, mnie tez nie. A co robisz by to zmienic?

[ Dodano: Sob 23 Lip, 2005 00:06 ]

Ale chocby Kościół nie wiem jak grzeszył - zawsze będzie kochaną Oblubienicą Jezusa!!

Ja go widze jako naciągaczkę leciutkich obyczajów raczej niż oblubienicę.
Widzisz, to co chcesz widzieć. A wygląda to jednak troszkę inaczej.
Widzisz jeśli uznam iż Olgaa ma rację - to stracę te resztki szacunku jaki mam do Chrystusa. Nie możliwe, żeby firmował swym imieniem taką firme.
Ty widzisz kościół jako budynek a nie widzisz wspaniałej wspólnoty Kościoła Chrystusa. [-o


Ja go widze jako naciągaczkę leciutkich obyczajów raczej niż oblubienicę.


To Chrystus widzi w Kościele swoją Oblubienicę.

[ Dodano: Sob 23 Lip, 2005 14:18 ]
Słabo się stara widocznie, albo nieiwle może.

Słabo się stara widocznie, albo nieiwle może.
Wiesz postanowiłem, że jak będę widział gdzieś tu takie Twoje wypowiedzi to bęę Ci przypominał mniej więcej to co napisałeś w innym poście. Parafrazując, że w piekle jest całkiem niezłe toważystwo

Także nie obalaj tego, że Bój nie jest wszechmocny, kochający, miłosierny.

Poprostu daje Ci szanse spotkac się z tym kim sam chcesz

Słabo się stara widocznie, albo nieiwle może.

Może wiele, ale nie robi nic na siłę. Człowiek ma WOLNĄ WOLĘ jesli nie będzie chciał przyjąć pomocy bożej, to Bóg się do jego życia na siłę nie wepchnie!!! Zrozum to w końcu, a nie walisz jakimiś bezsensownymi tekstami.

Słabo się stara widocznie, albo nieiwle może.

Moze wszystko ale nie robi nic bez woli człowieka. Poczytaj sobie o zyciu jakiegos swiętego a zobaczysz co On robi w zyciu tych ktorzy pozwolili Mu się uświęcac.

[ Dodano: Sob 23 Lip, 2005 18:44 ]

Skoro jest wolna wola- i Bóg i Jezus , którzy są dobrzy nie reagują na zło to na jaką cholerę oni są potrzebni?

A co miłaby niby robić? Dać nam wszystkim piękne domki, niszczyć kolejnych Hitlerów co i tak by nie rozwiązało problemu, ponieważ człowiek w swoim wnetrzu jest słaby. Chyba, że dla Ciebie "problemem" jest zawsze ktoś inny.....


szanuję Go tyle o ile. Na pewno mniej niż św. Franciszka, czy ks. prof. Józefa Tishnera.



Oni obaj byli tym kim byli wlasnie dzieki wsłuchiwaniu sie w wolę Bożą, przez zaufanie Bogu, przez naśladowanie Jezusa. Ś.Franciszka nazywano drugim Chrystusem. jakim cudem wiec szanujesz ich bardziej niz Jezusa ktory byl dla nich wzorem?

[ Dodano: Czw 28 Lip, 2005 15:28 ]

Powiedz mi, czy chcialbys zeby Bóg nie szanując Twojej wolnej woli i decyzji nie ufania Mu w jakis sposob zmusił Cię to zaufania? Teoretycznie to mozliwe, bo jest wszechmogący i mógłby odebrac Ci wolną wolę. Powiedz

Nie, alejeśli Bóg jest "dobry" mógłby uchronić innych , gdy ja bym miał ich skrzywdzić.
Jeśli tłumaczeniem na bezsilnośc/obojętność Boga ma być wolna wola to ja dziękuje. Wolność człowieka kończy się tam gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka. Je3żeli oprawca ma wolną wolę ( a więc i niejako "rękę") w krzywdzeniu ofiary to gdzie sie podziała wolna wola ofiary?

Ktoś kiedyś palnał że aby zło zwyciężyło wystarczy żeby dobrzy ludzie nic nie robili. Może i na "wysokościach" jest tak samo

A i od kiedy wiara oblgatoryjnie uszczęsliwia ludzi? Wiara może upraszczać wiele rzeczy ale to nie jest tożsame ze szczęściem.

A i od kiedy wiara oblgatoryjnie uszczęsliwia ludzi? Wiara może upraszczać wiele rzeczy ale to nie jest tożsame ze szczęściem.

Dla Ciebie może i nie wiąże się to ze szczęściem, ale nam to szczęście zapewnia. Bedziesz się może temu sprzeciwiał, bo nie potrafisz tego dostrzec, ale tak jest!


A i od kiedy wiara oblgatoryjnie uszczęsliwia ludzi? Wiara może upraszczać wiele rzeczy ale to nie jest tożsame ze szczęściem.

Mówimy o świadomej i dobrze przeżywanej wierze

Wolność człowieka kończy się tam gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka.

Mamy kompletnie inną wizję wolności. Dla Ciebie - jak widać - drugi człowiek jest zagrożeniem. Skąd taki radyklany wniosek z twojej wypowiedzi? Jeśli ktoś drugi zabiera mi wolność to sama wolność to fikcja a człowik nie jest istotą społeczną tylko samotą wyspą. W wizji chrześcijańskiej wolność polega na całkowitym i dobrowolnym oddaniu się drugiej osobie. Zatem tam gdzie kończy się twoja wolność nasza się zaczyna!


Dla Ciebie - jak widać - drugi człowiek jest zagrożeniem

A powiedz mi , że tak nie jest. Oczywiście nie zawsze i nie wszędzie, ale czy ,możesz z czystym sumieniem powiedzić, że jeden człowiek nie jest zagrożeniem dla drugiego człowieka? Wg mnie historia ( i teraźniejszość) dowodzi tego. Człwiek jest istotą społeczną i właśnie dlatego ludzie są dla siebie groźni, bo jakby nie mieli instynktu stadnego nie byłoby interakcji społecznych , które w skrajnych przypadkach są przyczynami zagrożeń.

Heh, no to zobaczymy dąkąd Cię ta Twoja wolność zaprowadzi. Wielu takich było przed Tobą i wbrew początkowym pozorom, daleko nie zaszli Nie będę Cię tu przekonywać, bo i tak zrobisz swoje. Po prostu wiedz. Kiedyś na pewno sobie te słowa przypomnisz, że Twoja wolność, jest właśnie wolnością pozorną, no ale to kwestia czasu. Ja jestem wolna. Bardzo wolna. Bóg mnie nigdy nie zniewalał.
No więc jak scharakteryzujesz swoją wolność? Skoro Ty jeśteś woln a ja jestem wolny pozornie to powiedz mi jaką rzecz ty robisz jakiej ja nie mógłbym zrobić?

[Zgadzam się. Stosowanie się do dogmatów (zakaz myślenia),

Widzisz, ja kiedys bardzo intensywnie szukałam Prawdy, własnym myśleniem, i wcale nie była wolna, byłam zniewolona niepewnością. Dogmaty - to dopiero uwolnienie od lęku przed błędem.

[ Dodano: Wto 23 Sie, 2005 14:09 ]
No to nie dojdziemy do porozumienie- wg mnie wpojenie dogmatów jako absolutbych peników so psychuki wiernych jest jedną z największych zbrodni kościoła- to umysłowa kastracja. Czy Wy tego nie widzicie?
Chyba "kilka" ostatnich postów ma niewiele wspólnego ze świadectwem Samotnego Misia...
semper jesli chodzi o temat dogmatów - nie wyjaśnię tego na pewno lepiej niż autor artykułu:

http://www.mateusz.pl/ksiazki/js-npp/js-npp_15.htm

Myślę że nie zaszkodzi przeczytać.

Człwiek jest istotą społeczną i właśnie dlatego ludzie są dla siebie groźni, bo jakby nie mieli instynktu stadnego nie byłoby interakcji społecznych , które w skrajnych przypadkach są przyczynami zagrożeń.

Oj odpowiedź na twoje stwierdzenia jest oczywista. Człowiek jest grzesznikiem, stąd nasze problemy. Jednak twoje ekstremalne wnisoki podkopuja naszą egzystencję jak myśle. Skoro jest zagrożenie w drugim człowieku jest przy każdej interakcji, to można się zastanowić czy mamy żyć sami? Jeśli ludzie żyją bez zasad - ich wolnośc nie obejmuje drugiego człowieka co równa się z samowolą - to możemy siebie niszczyć. Tak naprawdę odpowiedzią na to jest miłość nade wszystko. Wrogość nie ma przyszłości ani sensu!

[ Dodano: Sro 24 Sie, 2005 ]

ogólne upadlanie się przed Bogiem i Jezusem

człowieczku, ty chyba jeszcze głęboko w średniowieczu tkwisz... to nie ta epoka, gdzie przy potrzebie kontaktu z Panem należy wor pokutny przywdziac, i batożyć się srodze, aby przez zbytnią śmiałość w kontakcie z Jezusem majestatu jego nie obrazić...

pokaż mi, kto z PRAWDZIWYCH katolików "upadla" się przed obliczem Pana. i w jaki niby sposób ma się to odbywać?

a jeżeli masz na myśli upadlanie się przez przestrzeganie Jego przykazań, to wybacz- jest to suwerenny wybór każdego z nas. i zapewniam cię, gdybyśmy widzieli w tym tylko owo podlenie się, dawno zastanowilibyśmy się powaznie nad tym.

Z Modlitwą!
Kto z prawdziwych Katoików upadla się przed obliczem Pana? Pyta Aslan i ma rację. Czasy ascezy zostały daleko za nami w epoce średniowiecza. Kościół wyszedł z ciemnoty. Teraz to wierni, a nie (jak w wiekach średnich bywało) duchowni są w centrum. Sobór Watykański II pomógł nam wiele, dzięki niemu to właśnie my, Lud Boży jesteśmy w centrum życia Kościoła, czyli jest tak, jak być powinno, ponieważ Kościół został utworzony dla CZŁOWIEKA! WIERNY zaś, jak głosi nauka Kościoła Katolickiego JEST DZIECKIEM BOŻYM!!! Sam więc Kościół Katolicki stwierdza godność człowieka i zachęca go tym samym do głębokiego kontaktu z Bogiem, jego dobrym Ojcem, Jezusem, jego kochającym bratem("Kto pełni wolę Ojca Mojego, ten mi jest bratem, siostrą i matką"- słowa Jezusa), oraz Duchem Świętym, Pocieszycielem i Przyjacielem człowieka. Bóg nie wywyższa się siedząc na złotym tronie, ale jest wśród nas. Wciąż nas kocha i dlatego w każdej Eucharystii wciąż daje się ukrzyżować, więc na prawdę nie mamy powodu by upadlać się przed Jego obliczem. Pozdrawiam:)

Chyba "kilka" ostatnich postów ma niewiele wspólnego ze świadectwem Samotnego Misia...
zgadzam sie z toba Futrzak