UmiĹscy
Rozmyślam sobie ostatnio o postawie Jezusa. O tym, jak się zachowywał, jak reagował, co mówił. Jezus w Ewangelii jawi się jako Ten, który jest litościwy, troszczący się o człowieka, który nikomu niczego nie odmawia. Ileż razy, kiedy Pan Jezus chciał zostać sam, zaraz "biegły" za Nim tłumy, które zawsze wiedziały, gdzie jest. Dosłownie jakby Jezus był nieustannie "śledzony" przez ludzi. I to ludzi, którzy ciągle czegoś od Niego chcieli.
W XIV rozdziale Ewangelii św.Mateusza czytam właśnie o ścięciu Jana Chrzciciela. Kiedy Jezus się o tym dowiedział, nic nie powiedział, ale widać, że bardzo się przejął tą śmiercią. I tak odchodzi na miejsce pustynne, osobno, a więc chce zostać sam. Jego milcząca reakcja, brak słów, mogą sprawiać wrażenie, że dla Jezusa to wszystko nic nie znaczy. Ale ile razy coś się dzieje, Jezus coś czyni, często nie mówi, ale działa i to zazwyczaj znaczy więcej niż słowa. On ciągle idzie dalej, nie zatrzymuje się w miejscu. Jezus jest postacią ciągle wędrującą.
I zobaczmy, ile razy Jezus odejdzie na bok, wypływa łodzią, odchodzi na miejsce pustynne, osobno, zaraz pojawiają się tłumy. On nic nie mówi, zawsze przyjmuje ludzi, bo jest litościwy dla znękanych owiec. Ile razy proszą Go o uzdrowienie, On zawsze to czyni. Tam, gdzie pojawia się Jezus, tam zaraz są tłumy. Jezus zawsze uzdrawia, bo oni po to do Niego przychodzą, uzdrawia, choć człowiek jest istotą interesowną. Nauczanie odbywa się niejako przy okazji.
[ Dodano: Sro 03 Gru, 2008 12:40 ]
To długo, jak na bycie samemu.
A może nie. Jezus pokazuje przez to, że jest to realne. Są osoby, które wybierają klazure i nie mówią że uważają to za złe, ale odnajdują tym bardziej siebie w Bogu.
Pan Jezus rzadko był sam i chociaż BYŁ Bogiem
Jezus jest Bogiem!
[ Dodano: Sro 03 Gru, 2008 20:13 ]
No jest, ale tak wyszło, bo cała wypowiedź moja wypadła w czasie przeszłym. To taki mały dżołk wyszedł
spokuś
pzdr
Wczoraj na spotkaniu śpiewaliśmy taką pieśń:
Miłosierny jest Pan i łaskawy,
Nieskory do gniewu i łagodny,
Nie wiedzie sporu do końca
Nie płonie gniewem na wieki.
Prawie identycznie brzmi tekst Psalmu 103, tzn. jego fragment. Wczoraj właśnie wsłuchałam się w ten tekst i myślałam sobie, jak Bóg jest słodki. Czasem człowiek niestety nosi w sercu nieprawidłowy obraz Boga, ja sama znam taką osobę, jedną przynajmniej, a te słowa - one mówią o tym, jaki nasz Bóg jest naprawdę!
Bóg jest miłosierny, co przekłada się nie tylko na przebaczenie, ale też na litościwość. Gdzieś już pisałam, że Jezus wędrując po świecie litował się nad ludźmi. Nie jest to jednak litość poniżająca człowieka, ale go podnosząca. To jest dobroć, powiedziałabym nawet - dobrotliwość, łaskawość. Jezus okazuje łaskę człowiekowi, lituje się nad człowiekiem, który Jego łaski potrzebuje. Okazuje łaskę czyli przebacza, obdarza darem niezasłużonym.
Wszystkie cechy Jezusa w tym fragmencie mówią o Jego delikatności. On jest nieskory do gniewu i łagodny. Nie przez przypadek te dwa określenia są obok siebie, one się ze sobą łączą. Jest nieskory - to znaczy, że gniew jest czymś ostatecznym, Bóg nie "lubi" gniewać się na człowieka, więc w traktowaniu nas jest łagodny. A skoro już się rozgniewa to na krótki czas, bo Jego miłosierdzie przewyższa gniew, sprawiedliwość. Nie jest to taki gniew jak nasz, ludzki. To jest gniew zupełnie inny. To jest gniew zdradzonej miłości, ale nie gniew, który każe się mścić. A więc Bóg nie płonie gniewem na wieki. Jego gniew jest płonący, ale to płomień taki jak płomień miłosierdzia, nie taki, który niszczy, ale który buduje. Jest to gniew bardzo silny, "płonący", ale raczej gniew miłości zdradzonej. Miłość jest przeogromna, więc jej zdrada też jest wielka, a co za tym idzie - gniew musi być wielki.
"Nie wiedzie sporu do końca" - Jezus nigdy z nikim się nie kłócił. Jego reakcja na cudze słowa i czyny była milcząca. Bardziej wymowne było Jego działanie. Jezus zazwyczaj przechodził milcząco obok jakiegoś zdarzenia, wykonywał pewne gesty, Jego spojrzenie znaczyło więcej niż słowa. Miłosierdzie jest związane z Jego cichością, ponieważ na zdradę odpowiadał miłością, jak czytamy w Ewangelii. Nie wypominał nikomu, że się Go zaparł, ale cierpliwie przyjmował z powrotem. Jezus nie dowodził swoich racji za wszelką cenę, nie wypominał - jak my to dzisiaj czynimy nieraz. Odpowiedzią w sporze jest miłość miłosierna i milczenie, a nie udowadnianie czegoś. My robimy to czasem na forum - próbujemy dowodzić swoich racji. Pewnie powinniśmy uczyć się od Jezusa, by nie wieść sporu do końca, ale - jak Ksiądz Marek powiedział - mamy jeszcze czas, by w grobie poważnie wyglądać