UmiĹscy
Chciałbym poruszyć ważną sprawę uczucia religijnego a kwestią wiary.
Może ktoś czuje się na siłach podjąć ten temat.
pozdrawiam
uczucia religijnego
A co przez to rozumiesz?
Jedno łączy się z drugim. Uczucia religijne są związane z wyznaniem, z tym w co człowiek wierzy.
Z czym bowiem wiązały by się uczucia religijne w przypadku osoby niewierzącej? Niema konkretnego odniesienia.
myślę, że problem jest ważny i warto określić co to są "uczucia religijne" w obliczu istotnego przepisu:
Art. 196 K.K.
§1. Kto obraża uczucie religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych, podlega karze pozbawienia wolności do lat 2, ograniczenia wolności albo grzywny
jest to ważne również ze względu na toczącą się dyskusję o relacji między rzeczonym przepisem a wolnością słowa - "jak dalece może być posunięta wolność słowa, by nie raniła czyichś uczuć religijnych?" zob. np. tutaj
Pisałem już gdzieś. Pojęcie obrazy uczuć religijnych jest terminem pochodzącym z oświecenia. Jeśli ktoś pluje na krzyż, bluźni - jak to czynią osoby opętane...Takie coś nie jest tylko i wyłącznie sprawą jakichś subiektywnych odczuć.
Chciałbym poruszyć ważną sprawę uczucia religijnego a kwestią wiary.
Może ktoś czuje się na siłach podjąć ten temat.
osobiście uważam,że religia i wiara nie koniecznie muszą się ze sobą łaczyć, czasami c hcąc zachować wiarę trzeba mieć dystans do religii.
czasami chcąc zachować wiarę trzeba mieć dystans do religii.
Pafni, chyba masz zdecydowanie rację.
"Wierzysz, że jest jeden Bóg? Słusznie czynisz - lecz także i złe duchy wierzą i drżą"... Jk 2, 19
cóż...
Pytanie- czy dany ktoś posiada rzeczywiście wiarę w Boga, czy tylko przywiązany jest do pewnych prawd religijnych i nie ma to żadnego wpływu na jego życie? Mozna być bardzo religijnym człowiekiem, a żyć jakby Boga nie było. Można chodzić do kościoła i praktykować religię i w gruncie rzeczy nie wierzyć. Coś w rodzaju niewierzącego praktykującego. Deklaruje nawet wiarę, ale w praktyce Bóg objawiony w Jezusie Chrystusie jest tylko od niedzieli i święta. Ba - zaraz po wyjściu z Eucharystii można żyć na sposób pogański. Samą Eucharystię mozna przezywać z pozycji przykrego obowiązku. Ale skoro tak każe tradycja i rodzice tak wychowali - to idę. Trzeba ją wszak odwałkować. Wynudzić się. Taka postawa jest może i religijna, ale co ona ma wspólnego z wiarą? Np. Credo mówi- wierzę w odpuszczenie grzechów- a ten ktoś całe życie nosi w sobie zadrę do drugiego. Credo mówi - wierzę w ciała zmartwychwstanie, życie wieczne, a boję się odrobinę oddać swojego zycia drugiemu.
Wierzę w Boga Ojca Wszechmogącego - a traktujemy Go jakbyśmy lepiej znali sie na wszystkim od Niego. I jakby wszystko od nas zależało. itd itp.
Wierzysz, że jest jeden Bóg? Słusznie czynisz - lecz także i złe duchy wierzą i drżą"... Jk 2, 19
Bardzo dobry cytat zapodałeś.
Cóż z tego, że nawet i wiemy że Bóg istnieje, jeśli traktujemy go w sposób albo niepoważny, albo jak chłopca na posyłki. Zrób to, zrób tamto, a jak nie to sie obrażę na Ciebie i za karę zrezygnuję z sakramentu. Czy to jest wiara, czy tylko religijność?
Wiedzieć że Bóg istnieje to jeszcze nie jest wiara. Pojawia sie pytanie- jaki Bóg, a może bóg? Czy to jest Bóg Biblii objawiony w Jezusie Chrystusie, czy może jakaś nasza nerwica lub fantazja na Jego temat? Może np wyobrażamy sobie Boga jako groźnego starca siedzącego gdzieś na chmurach z kijem w ręku, tylko czychającego by tak po uszach zdzielić tym kijem, jeśli tylko coś zrobimy nie po Jego myśli. I czynimy nawet zgodnie z zasady wiary, ale ze strachu... Czy to jest wiara w Ojca objawionego w Jezusie Chrystusie, czy wiara w jakiegoś pogańskiego bożka, którego nazwano Jahwe? Mówimy siedem wezwań w modlitwie powszechnej, ... Ojcze nasz, któryś jest w Niebie- traktujemy go jako Ojca? - wołamy do niego Abba- tatuniu? Święć się imię twoje- a robimy wszystko by nasze imię i nasza chwała była uświęcona. Nawet w modlitwie przed posiłkiem mówimy - pobłogosław nas i te dary.... zamiast Bądź Panie, Ojcze, Tatusiu błogosłowiony za te dary.... - Przyjdź Królestwo (królowanie) ...- a uciekamy przed nim. Bądź wola Twoja- to czemu ciągle wymuszamy Nim i na naszych bliźnich naszą wolę?
I odpuść nam nasze winy, jak i my odpuszczamy naszym winowajcom. - Jeśli by Bóg tak odpuszczał nam nasze grzechy jak my odpuszczamy je tym co zawinili wobec nas, to.... chyba lepiej nam sie nioe narodzić. itd.....
Gdybym nie miał dystansu do religii, nigdy bym nie uwierzył, lecz trwał w praktycznym ateiźmie. Mimo formalnej i deklaratywnej przynależności do Kościoła.
Mam wrażenie, że nie wszyscy są w pełni świadomi, czym jest religia... Oddajmy głos specjalistce - prof. Zofii J. Zdybickiej SJK:
Źródło: Z. J. Zdybicka. Czym jest i dlaczego istnieje religia? W: H. Zimoń (red.). Religia w świecie współczesnym. Zarys problematyki religiologicznej. Lublin: TN KUL 2000 s. 59 n. (całość s. 53-69).
Religia stanowi układ relacji człowieka do jakiejś Istoty Najwyższej lub najwyższej wartości, uświadomiony i wyrażający się w specjalnym zachowaniu człowieka: uznaniu zależności, pragnieniu oddania czci, dążeniu do jak najściślejszego związania się z nią.
Religia stanowi zawsze odniesienie, skierowanie, czyli relację człowieka „ku” rozmaicie w różnych religiach rozumianemu Transcendensowi, bóstwu (sacrum), który w jakiś sposób dopełnia życie ludzkie, ludzką egzystencję.
Dla pełniejszego zrozumienia i wyjaśnienia, czym jest religia, trzeba dokładnie określić: 1) przedmiot relacji religijnej (sacrum, transcendens, bóstwo, Bóg), 2) podmiot (człowiek), 3) podstawę tej relacji - dlaczego zachodzi związek między człowiekiem a Transcendensem (Bogiem).
W perspektywie definicji religii określenie uczuć religijnych może być precyzyjniejsze.
W perspektywie definicji religii określenie uczuć religijnych może być precyzyjniejsze.
Pozostaje jeszcze zdefiniować wiarę.
Pozostaje jeszcze zdefiniować wiarę.
Ponieważ w teologii katolickiej zadania lingwistyczne przypisywane są teologii fundamentalnej ...
Źródło: Marian Rusecki. Fundamentalna teologia IV. Zadania. W: tenże i in. (red.). Leksykon teologii fundamentalnej. Lublin-Kraków: Wydawnictwo "M" 2002 s. 419.
Teologia fundamentalna wypracowując podstawowe kategorie lingwistyczne dla teologii (Objawienie, przymierze, obietnica, wiarygodność, cud, proroctwo, słowo, tradycja, Kościół, dogmat), ich strukturę, zakres, znaczenie [...], postuluje zastąpienie języka filozoficzno-metafizycznego bardziej zrozumiałym.
... dlatego też definicję wiary czerpię właśnie z tej dziedziny:
Źródło: Jacenty Mastej. Wiara. W: M. Rusecki i in. (red.). Leksykon teologii fundamentalnej. Lublin-Kraków: Wydawnictwo "M" 2002 s. 1323.
WIARA (gr. pistis, łac. fides) oznacza oparty na zaufaniu stosunek człowieka do człowieka (w. naturalna), jak również człowieka do Boga lub bóstwa (w. religijna); w teologii w. może być ujmowana przedmiotowo lub podmiotowo; w przypadku w. przedmiotowej chodzi o depozyt w., prawdy w. (fides quae creditur), natomiast w rozumieniu podmiotowym chodzi bądź o jedną z cnót teologalnych, bądź o osobowy akt człowieka dokonany przez niego przy współpracy z Bożą łaską (fides qua creditur; akt w.); w. jako akt jest wydarzeniem międzyosobowym (człowiek - Bóg), które ma następujące wymiary: personalistyczny, teologalny, chrystocentryczny, pneumatologiczny, soteryczny i eklezjalny.
Dalsza część definicji (s. 1323-1328) opisuje sześć wymienionych powyżej wymiarów - w razie głębszego zainteresowania mogę przesłać na PW.
Ależ poważna dyskusja się wywiązała. Wchodząc na ten wątek myślałam, że będzie tu mowa o uczuciach jakich doświadczamy w przeżywaniu naszej religii
Zauważyłem,że podobne euforie można przeżyć na spotkaniu Lednickim jak i na spotkaniu Depeche Mode. Psychika działa identycznie. gdy w grupie którą lubisz przezywasz podobne emocje, wówczas radość jest niesamowita i czy nazwie się to uczuciami religijnymi czy po prostu uczuciami to stan psychiczny jest na tych samych falach. Nazwa uczucia religijne dla mnie osobiście trąci nieco pewną izolacją od samego Boga, natomiast przybliża do systemu samej religii.
Zauważyłem,że podobne euforie można przeżyć na spotkaniu Lednickim jak i na spotkaniu Depeche Mode.
A ja sie nie do końca się z tym zgadzam.. ważny jest "cel" tych emocji.
Na lednicy to jest połączone z Eucharystia wyborem Chrystusa, ludzie przychodzą a przynajmniej większość ,żeby w troche inny sposób wielbic Boga. Tańcem ,śpiewem, wielu taki sposób wielbienia Boga będzie pomagał w późniejszym wybieraniu Chrystusa. Taki wyjazd na lednicę pokaże tez że nie trzeba klęczeć z modlitewnikiem w ręku żeby oddawać cześć Jezusowi.
A depeche mode(z tego co przeczytałam grupa muzyczna nie mająca żadnego związku z kościołem) to poprostu emocje wyzwalane przez muzykę, jaki jest cel? na pewno nie chwalenie Boga.
Chwalenie Boga to też emocje.
Nie zrozumieliśmy się ja miałem na mysli uczucie religijne jako coś naturalnego w co każdy czlowiek został uposażony czy ochrzczony czy nie, każdy. Specyfika tego uczucia polega na tym iż w odpowiednio sprzyjających warunkach człowiek może doświadczyc czegoś co można przyrównac do doświadczenia boskości, stanów nadzwyczajnych często ekstatycznych. Dzisiaj doskonale wiadomo i jest to wiedza powszechnie dostępna iż to uczucie wypływa z głebin ludzkiej podświadomości. Można to zaobserwowac np. u muzłumanów podczas pielgrzymek do Mekki kiedy przechodzą rytuał oczyszczenia, jednorazowo po kilka tysięcy naraz pielgrzymów modli się gorąco do swojego boga. Muzłumanie wtedy doświadzają tego swojego boga i to właśnie ich upewnia o prawdziwości swojej wiary. Nie dane jest to wszystkim muzłumanom lecz tym którzy udali się z pielgrzymką do Mekki. Podobnie jest też u nas w kościele a szczególnie u zielonoświątkowców. Obserwuje się przerost uczuciwości religijnej co może stważac poważne problemy właśnie u młodych ludzi.
Jak wam się wydaje czy Duch Św. strzegąc jedności kościoła już dwa tysiące lat mógłby sobie pozwolic by uczucie religijne, które wychodzi z ludzkiej podświadomości prowadziło Jego Kościół Święty czy mógłby pozwolic sobie na takie ryzyko. Przecież chrześcijaństwo jest religią wiary podanej poprzez objawienie Jezusa Chrystusa i podane w ścisłej formie do wierzenia że Jest Trójca Święta, że jest Niebo i Piekło itd. Interpretację zasad wiary zlecił Papieżowi który jest Jego Zastępcą do czasu powtórnego przyjścia, taka jest wiara kościoła katolickiego, który jest tak mocno teraz plugawiony i obrażany właśnie za posłuszeństwo prawdzie.
Temat uczuc religijnych jakie rodzą się w człowieku podejmowali papieże patrząc niekiedy z głębokim niepokojem na ten temat. Niestety wielu dziś już tak mocno weszło w uczuciowośc religijną że nieodróżniają tego co Duch Święty do nich mówi przez przeróżne znaki a co uczucie religijne, popadając w stan, kiedy to uczucie już , a nie wiara podejmuje decyzje w jego życiu.
Piszę o tym ponieważ sam tego doświadczyłem kiedy uczęszczałem do grupy charyzmatycznej. Wiele się wycierpiałem z tego powodu, musiało minąc dużo czasu zanim poznałem prawdę, która mnie wyzwoliła, powiem z głupoty. Mówiąc to pragnę przestrzec przed zbytnim eskalowaniem uczucia religijnego, które de-facto jest bez znaczenia. Wiara jest najważniejsza ponieważ stoi ponad wszelkimi zmysłami więc jest drogą najpewniejszą, którą sam Zbawiciel nam dał.
Zapraszam do rzetelnej dyskusji bo wiele jest dzisiaj szumu, a tak mało prawdy.
Wg tego, jak teraz tłumaczysz - w ostatnim poście to najbliżej chyba jest pafni:
Zauważyłem,że podobne euforie można przeżyć na spotkaniu Lednickim jak i na spotkaniu Depeche Mode
ma rację, bo czy to będzie zespół - powiedzmy DM, czy inny jakiś kościelny te emocje , gdy sięgają zenitu są jednakowe. A przecież tak to wyjaśniasz:
Zauważyłem,że podobne euforie można przeżyć na spotkaniu Lednickim jak i na spotkaniu Depeche Mode
ma rację, bo czy to będzie zespół - powiedzmy DM, czy inny jakiś kościelny te emocje , gdy sięgają zenitu są jednakowe
ej, ja się nie zgadzam Wy naprawdę nie widzicie różnicy?
Lednica - to nie jakiś zespół kościelny, to nie koncert, to spotkanie na którym wybieramy Chrystusa, jest Msza, są nauczania,adoracja, a tańce ( bo pewnie głównie o te emocje Wam chodzi ) to tylko element spotkania który nie jest celem samym w sobie, tylko dla uwielbienia Boga.
Lednica to nie tylko emocje,ale to konkretne doświadczenie zostawiające piętno w życiu niejednego człowieka i nie może to być spowodowane przez emocje które sa ulotne, to wszystko dzieje sie na troche innej płaszczyżnie - duchowej, działanie Ducha Świętego itd ( nie mówie o tańcach lednickich, tylko całokształcie spotkania lednickiego)
posłuchajnie sobie przykładowej piosenki depeche mode. zamknijcie oczy ,wyobraźcie że słuchacie ich na żywo. Super, nie? grają świetnie mozna sie pobawic, poskakać w tłumie. ale myślicie że taki koncert spowoduje że ktoś postanowi zmienic totalnie swoje życie, na lepsze?
W Depeche Mode to uczucia same w sobie, ulotne, natomiast całokształt spotkania lednickiego to nie tylko emocje( trudno ich nie mieć tańcząc dla Chrystusa ) ale przede wszystkim działanie Ducha Świętego
ej, ja się nie zgadzam Wy naprawdę nie widzicie różnicy?
Lednica - to nie jakiś zespół kościelny, to nie koncert, to spotkanie na którym wybieramy Chrystusa, jest Msza, są nauczania,adoracja, a tańce ( bo pewnie głównie o te emocje Wam chodzi ) to tylko element spotkania który nie jest celem samym w sobie, tylko dla uwielbienia Boga.
Lednica to nie tylko emocje,ale to konkretne doświadczenie zostawiające piętno w życiu niejednego człowieka i nie może to być spowodowane przez emocje które sa ulotne, to wszystko dzieje sie na troche innej płaszczyżnie - duchowej, działanie Ducha Świętego itd ( nie mówie o tańcach lednickich, tylko całokształcie spotkania lednickiego)
posłuchajnie sobie przykładowej piosenki depeche mode. zamknijcie oczy ,wyobraźcie że słuchacie ich na żywo. Super, nie? grają świetnie mozna sie pobawic, poskakać w tłumie. ale myślicie że taki koncert spowoduje że ktoś postanowi zmienic totalnie swoje życie, na lepsze?
W Depeche Mode to uczucia same w sobie, ulotne, natomiast całokształt spotkania lednickiego to nie tylko emocje( trudno ich nie mieć tańcząc dla Chrystusa ) ale przede wszystkim działanie Ducha Świętego
Czy Duch Święty nie działa na koncercie DM?
Może inaczej, będąc nie tyle na koncercie co na kilkudniowym zlocie DM odczuwa się radość bycia z innymi fanami, bezpieczeństwo w tej wielkiej grupie, prowadzi się ciekawe dyskusje, poznaje wartościowych ludzi, wymienia się poglądy na różne sprawy związane z zespołem i nie tylko. Każdy każdemu pomoże jak zajdzie taka potrzeba. Są ludzie wierzący i nie wierzący co ma drugorzędne znaczenie , no i dobrze bo jest tolerancja.
Z punktu widzenia psychologicznego i socjologicznego nie widzę żadnej różnicy, jest to porównywalne, tym bardziej, że są to też ludzie w większości wierzący w Boga.
Nie ma mszy na zlocie, ale zazwyczaj jest jakiś kościół w miejscowości i kto chce może się tam udać.
Może inaczej, będąc nie tyle na koncercie co na kilkudniowym zlocie DM odczuwa się radość bycia z innymi fanami, bezpieczeństwo w tej wielkiej grupie, prowadzi się ciekawe dyskusje, poznaje wartościowych ludzi, wymienia się poglądy na różne sprawy związane z zespołem i nie tylko. Każdy każdemu pomoże jak zajdzie taka potrzeba. Są ludzie wierzący i nie wierzący co ma drugorzędne znaczenie , no i dobrze bo jest tolerancja.
to w końcu to co dzieje sie na tym zlocie nazywasz działaniem Ducha Świętego, czy nie?
pafni napisał/a:
Może inaczej, będąc nie tyle na koncercie co na kilkudniowym zlocie DM odczuwa się radość bycia z innymi fanami, bezpieczeństwo w tej wielkiej grupie, prowadzi się ciekawe dyskusje, poznaje wartościowych ludzi, wymienia się poglądy na różne sprawy związane z zespołem i nie tylko. Każdy każdemu pomoże jak zajdzie taka potrzeba. Są ludzie wierzący i nie wierzący co ma drugorzędne znaczenie , no i dobrze bo jest tolerancja.
to w końcu to co dzieje sie na tym zlocie nazywasz działaniem Ducha Świętego, czy nie?
Ponoć Duch Święty działa wszędzie.
Basiu, mnie się wydaje, że równie dobrze mógłby pafni ( i ja za nim) podać nazwę innego super brzmiącego zespołu (no, np. AC/DC -dziś koncertują w Warszawie.)
Przechodząc do sedna sprawy należałoby powiedzieć, ze chodzi o uczucia, jakie towarzyszą słuchaniu takich właśnie zespołów, jak też tych w Lednicy, Tam tworzy się atmosfera szczególna, taka, co ujmuje serce, co wyrywa duszę (nie mówię tu o działaniu Ducha św), choć kto wie
Zresztą, jak się kocha muzykę, to podczas jej słuchania można się nieźle "zakręcić".