UmiĹscy
http://wiadomosci.o2.pl/?s=512&t=6640
Kilka interesujących cytatów z podanego linka.
W powszechnym mniemaniu ateizm nie jest jednak modny i mimo powszechnego narzekania na kler, wypaczenia w Kościele katolickim boimy się przyznać do bezbożności.
W bardzo młodym wieku przestałem wierzyć w Boga - wspomina pan Piotr (67 l, emeryt). - Wbrew pozorom teraz, za Najjaśniejszej Rzeczypospolitej, jest większa nietolerancja, niż za tzw. komuny. Wtedy każdy, kto chciał, nawet wojskowi i milicjanci, mogli sobie chodzić do kościoła. Dzisiaj bałbym się przyznać publicznie, że jestem ateistą.
No proszę,a tu katolicy skarżą się ze są prześladowani
Kiedyś mocno wierzyłam w Boga - wyznaje Kinga, studentka z Sopotu (24 l). - Miałam parę lat temu taki życiowy zakręt. Mocno pojechałam bez trzymanki w narkotyki i wyglądało na to, że nie ma ratunku. Pomogli mi przyjaciele. Wyjechałam do Indii na pół roku. Udało mi się rzucić prochy i poznałam inną, bardzo głęboką religię. Nie, nie zostałam buddystką czy kimś w tym rodzaju, ale nie wrócę już do dawnego kościoła. Gdzie był Bóg, kiedy rozpaczliwie potrzebowałam pomocy?
Podobna sytuacja spotkała swego czasu i mnie.Moża nie aż tak dramatyczna,ale tez potrzebowałem pomocy.Żarliwe modlitwy nic nie pomogły.Pomogła rodzina i przyjaciele. Od tej chwili nie liczę juz na Boga.Albo go nie ma ,albo ma nas w głębokim poważaniu.
Stanisław Lem: Ateistą jestem z powodów moralnych. Uważam, że twórcę rozpoznajemy poprzez jego dzieło - w moim odczuciu świat jest skonstruowany tak fatalnie, że wolę wierzyć, iż nikt go nie stworzył.
Nic dodać nic ująć.
Podobna sytuacja spotkała swego czasu i mnie.Moża nie aż tak dramatyczna,ale tez potrzebowałem pomocy.Żarliwe modlitwy nic nie pomogły.Pomogła rodzina i przyjaciele. Od tej chwili nie liczę juz na Boga.Albo go nie ma ,albo ma nas w głębokim poważaniu.
A czego Ty (i inni co tak mówią) się spodziewałeś?! Że Bóg odpowie Ci jakimś gromem, piorunem?! Ukaże Ci się i powie: "Nie martw się Synu"?!
Bóg właśnie był bliżej niż Ci się to wydawało. Te żarliwe modlitwy zostały wysłuchane i dam sobie za to nawet głowę uciąć. Nawet sam napisałeś, że zostały wysłuchane Tylko czasem trzeba spojrzeć na coś trzeźwo i z perspektywy wiary, a nie tylko po ludzku. Ludzkie spojrzenie bywa bardzo ograniczone. Wiara wymaga pewnego wysiłku od człowieka. Dlatego chrześcijaństwo, że zacytuję sławną reklamę, nie jest dla idiotów. Nie jest dla mięczaków. I bardzo dobrze
Świat jest skonstruowany idelanie, ale to ludzie go nieustannie rozpieprzają i niszczą.
Choroby, trzesiania ziemi... wszystkiemu jest winien czlowiek?
Owszem, ludzie niszcza swiat. Gdyby byl on jednak idealny, to bylby niezniszczalny
A czego Ty (i inni co tak mówią) się spodziewałeś?! Że Bóg odpowie Ci jakimś gromem, piorunem?! Ukaże Ci się i powie: "Nie martw się Synu"?!
Dobre
Kto mi pomógł- pisałem w pierwszym poscie tego tematu
No a ja właśnie o tym mówię!
No a ja właśnie o tym mówię!
Więc nic nie zrozumiałaś z tego co napisałem,albo nieuważnie to przeczytałaś.
Więc nic nie zrozumiałaś z tego co napisałem,albo nieuważnie to przeczytałaś.
Doskonale to zrozumiałam, ale podejrzewam, że nawet możesz sobie nie zdawać sprawy z tego co sam napisaleś i potwierdziłeś to o czym ja napisałam
Doskonale to zrozumiałam, ale podejrzewam, że nawet możesz sobie nie zdawać sprawy z tego co sam napisaleś i potwierdziłeś to o czym ja napisałam
Moja droga,próbujesz za wszelką cenę naciągać fakty,byle stanęło na Twoim.Poczytaj jeszcze raz DOKŁADNIE co napisałem w moich postach w tym temacie.
No wlasnie, jak wyglada zycie bez Boga? Czy faktycznie ono istnieje?
W tym artykule ludzie mowia, ze kiedys wierzyli, ale gdy zostali "doswiadczeni zyciowo" i szukali pomocy u Boga i uznali, ze ich modlitwy zostaly nie wysluchane to przestali wierzyc. Myslac po ludzku to normalna reakcja, ale zostaje jednak male ale.
Gdy "swiat nam sie wali" szukamy pomocy u Stworcy, zadajemy mu pytania, na ktore nie dostajemy odpowiedzi. Ja mam do Niego takie pytanie dlaczego??? No i oczywiscie nie dostaje odpowiedzi, bo jestem czlowiekiem, mysle i czuje po ludzku, zyje w tym wymiarze ziemskim, czuje bol i rozczarowanie tu na ziemi, a pytanie kieruje do " Innego Wymiaru" , wiec jesli jednak zadaje takie pytanie i czekam na odpowiedz to chyba musze wierzyc w Boga
W tym artykule ludzie mowia, ze kiedys wierzyli, ale gdy zostali "doswiadczeni zyciowo" i szukali pomocy u Boga i uznali, ze ich modlitwy zostaly nie wysluchane to przestali wierzyc. Myslac po ludzku to normalna reakcja,
Oczywiscie ze normalna.
...ale zostaje jednak male ale.
Gdy "swiat nam sie wali" szukamy pomocy u Stworcy, zadajemy mu pytania, na ktore nie dostajemy odpowiedzi.
Ja u Stwórcy pomocy nie szukam.Zresztą i tak bym jej nie otrzymał.Strata czasu i energii.Pytań żadnych do niego nie mam także,gdyż jak słusznie zauważyłas:
Moja droga,ja mam swoje obowiązki a Bóg ( o ile istnieje ) ma swoje.
No to po kiego grzyba narzekasz i marudzisz, że ten świat jest sraki i owaki, skoro nie potrafisz stworzyć lepszego? Wykręcasz się teraz swoimi obowiązkami.
No to po kiego grzyba narzekasz i marudzisz, że ten świat jest sraki i owaki, skoro nie potrafisz stworzyć lepszego? Wykręcasz się teraz swoimi obowiązkami.
Tobie to trzeba jak małemu dziecku,wszystko do głowy łopatą kłaść.Po pierwsze nie marudzę,tylko stwierdzam oczywiste fakty,pod drugie niczym sie nie wykręcam.Istotą tej dyskusji było udowodnienie ze ten świat nie jest idealny co udowodnione niniejszym zostało.
co udowodnione niniejszym zostało.
Nic nie zostało udowodnione. Udowodnij, że zostało
Nic nie zostało udowodnione. Udowodnij, że zostało
No wiesz,przypomniał bym ci,że swego czasu porównałas seks do oddawania stolca
Że zacytuję CIEBIE: kłania się umiejętność czytania tekstu ze zrozumieniem.
Poza tym w regulaminie nic nie ma na temat tego jak mam się wypowiadać na temat seksu. Na temat Boga i owszem.
Poza tym w regulaminie nic nie ma na temat tego jak mam się wypowiadać na temat seksu. Na temat Boga i owszem.
Czy ja wiem....
7. Niedopuszczalne jest umieszczanie przez użytkowników na łamach forum treści: (...)
-obscenicznych,
Porównywanie seksu do oddawania stolca na mój gust się załapuje na to.
sorry,Winnetou,ale to nie jest idealne rozwiązanie.
A jakie wg Ciebie byłoby idealne?
[ Dodano: Sob 03 Cze, 2006 22:55 ]
A jakie wg Ciebie byłoby idealne?
To logiczne.Takie w którym śmierć i cierpienie jednej istoty nie byłyby konieczne do tego aby przetrwała inna istota.
Takie w którym śmierć i cierpienie jednej istoty nie byłyby konieczne do tego aby przetrwała inna istota.
To dlaczego sam tak postępujesz?
To dlaczego sam tak postępujesz?
Nikogo nie zabijam zeby przetrwać.Więc daruj sobie takie teksty.
Nikogo nie zabijam zeby przetrwać.Więc daruj sobie takie teksty.
Ale niejednokrotnie możesz krzywdzić innych. O to chodzi. Nie chodzi o zabijanie.
Ale niejednokrotnie możesz krzywdzić innych. O to chodzi. Nie chodzi o zabijanie.
Ale co to ma do rzeczy?
Przepraszam,ale jeśli dla ciebie argument o cierpieniu istot zywych nie jest argumentem to ja dziękuję.Ot,typowo chrzescijańskie ,pełne miłosci podejscie do swiata.Brawo,brawo
To najpierw przypatrz się co ludzie robią ze zwierzętami. Znam przypadek kolesia, który zrzucił swojego psa z 10 piętra wieżowca. Ludzie potrafią robić gorsze rzeczy, bo robią to z pełną świadomością. I nie dlatego, że Bóg spartaczył robotę. Ale dlatego, że człowiek partaczy robotę Boga. Dlatego, że ma wybór i wybiera źle.
Zachowania zwięrząt są moralnie obojętne. Nie ponoszą konsekwencji za swoje zachowania. Człowiek owszem.
Zapytałam więc, jak sobie wyobrażasz, czym zwierzęta miałby się żywić, jeśli nie drugim organizmem? Powietrzem?
To najpierw przypatrz się co ludzie robią ze zwierzętami
To nie ma nic do rzeczy.
Palmer !
Ja uważam, że świat stworzony przez Boga można pojmować na dwa sposoby.
Albo jako na świat w pełni "idealny" "zbilansowany" - stworzony przez Boga pod względem harmonii zarówno "fizycznej" jak i "duchowej" - tyle tylko, że w tej sytuacji wszystko (rośliny i zwierzęta) musiało by być "uduchowione"
- albo jako na świat z pełni harmonijnie stworzonym swiatem "zwierzęcym i roślinnym" i jednocześnie z człowiekiem, który został stworzony biologicznie w sposób nie różniący się od zwierząt, jednak dostał szczególne zadanie, szczególną "misję" doskonalenia, przobrażania świata.
Zauważ - ta pierwsza "wersja" bliższa jest mentalności Wschodu - szczególnie buddyzmu, hinduizmu i innych religii tego regionu.
Ta druga - jest "wizją" świata z punktu widzenia "judeochrzescijańskiego".
Wybacz, ale to, co Ty próbujesz mówić to taka "mieszanka" wybranych elementów z jednej i drugiej mentalności w sobie wybranej "proporcji"...
Niegdyś coś takiego nazywano niegdyś "manicheizmem" ...
Cytat nr 1
No i co? Wykaż mój błąd. Nie porównałam tu seksu do srania. Napisałam tylko, że ludzi sproawdzili seks do takich "powszechnych" czynności fizjologicznych jak sranie. I taki jest sens tej wypowiedzi. Co do samego słowa. Miało brzmieć dosadniej. Nie odnosłam tego jednak do Boga ani do żadnej konkretnej osoby. Ty to niestety uczyniłeś.
Wybacz, ale to, co Ty próbujesz mówić to taka "mieszanka" wybranych elementów z jednej i drugiej mentalności w sobie wybranej "proporcji"...
To co ja mowię a raczej piszę, to efekt moich WŁASNYCH przemyśleń.Nie sugerowałem się zadną filozofią czy punktem widzenia kogokolwiek.
To wiedz o tym, Palmerze, że to, co piszesz jest taką "mieszanką" róznych filozofii.
Z jednej strony - Chrzescijaństwa, z drugiej filozofii "mentalności Wschodu" jak to ująłem w poprzednim poście.
Wychodzisz z założeń chrzescijaństwa po czym wplątujesz inną filozofę w miejscu w którym uznasz to za stosowne.
Wiesz taką "miesznką" można próbować wiele rzeczy udowodnić - do prawdy jednak nie dojdziesz
To wiedz o tym, Palmerze, że to, co piszesz jest taką "mieszanką" róznych filozofii.
Przyjmuję,choć szczerze mowiąc zwisa mi to i powiewa.
Gdy "swiat nam sie wali" szukamy pomocy u Stworcy
Taka jest ludzka natura. Czlowiek w kryzysowej sytuacji zawsze potrzebuje nadziei, nawet nierealnej - dzieki niej widzi sens dalszego zycia. Bog jest wlasnie taka nadzieja.
Powtarzam raz jeszcze:nie wychodze z żadnych założeń i nic nie wplątuję- to są wszystko moje własne przemyśleni
A jak mam to rozumieć ??
Dosłownie.Nie wiem co tu jest nie do zrozumienia.
Palmer - skoro jest Ci tak dobrze bez Boga, jesteś taki z tego powodu szczęśliwy - to skąd tyle agresji, zgryżliwości - naprawdę szczęśliwi ludzie epatują dobrocią, zrozumieniem i nie odczuwają potrzeby udawadniania swego szczęścia.
Palmer - skoro jest Ci tak dobrze bez Boga, jesteś taki z tego powodu szczęśliwy - to skąd tyle agresji, zgryżliwości -
Jakies przykłady...?
naprawdę szczęśliwi ludzie epatują dobrocią, zrozumieniem i nie odczuwają potrzeby udawadniania swego szczęścia.
A to ciekawe,bo katolicy - i chrześcijanie w ogóle-na kazdym niemal kroku to robią.A co do dobroci i zrozumienia,to wystarczy tylko się przyjrzec temu forum,aby zobaczyć jak niektórzy wierzący się zachowują i ile od nich bije "dobroci" i "zrozumienia".
Jednym słowem jestesmy dla Waszego Boga nic nie wartymi smieciami? Istotami niższego rzędu?Których skamlenie -eufermistycznie zwane modlitwą- może zostanie przez jego boskośc wysłuchane a moze nie?Zaleznie od kaprysu?Brawo! Cóż za akrobacja intelektualna...
Szatan skacze z radości
Niech skacze,co mnie to...
To jest forum dyskusyjne moja droga a nie forum wzajemnej adoracji.
No więc o co Ci chodzi? Sam sobie teraz zaprzeczyłeś, więc się zdecyduj. Głupot jakie niektórzy wypisują "adorować" na pewno nie będę.
No więc o co Ci chodzi? Sam sobie teraz zaprzeczyłeś, więc się zdecyduj. Głupot jakie niektórzy wypisują "adorować" na pewno nie będę.
Nigdzie sobie nie zaprzeczam.
Masz zadziwiająca zdolnosć w krytycznych dla siebie momentach dyskusji kierowac ją na "boczne tory"
A Ty masz zadziwiającą zdolność do generalizowania czyichś wypowiedzi.
I nie są to dla mnie żadne krytyczne momenty. Racz waść pan nie puszczać zbytnio wodzy swojej wyobraźni.
A Ty masz zadziwiającą zdolność do generalizowania czyichś wypowiedzi.
Ty rzecz jasna jesteś pod tym względem bez zarzutu.
Ależ ja tylko stwierdzam oczywiste fakty.Wystarczy przejrzec twoje posty
Twoję są oczywiście pod tym względem bez zarzutów... Co za skromność
Twoję są oczywiście pod tym względem bez zarzutów... Co za skromność
Nie stać cię na nic więcej niż małpowanie moich tekstów?
Nie stać cię na nic więcej niż małpowanie moich tekstów?
Szkoda życia na te Twoje trele morele.
Pozostawiam Cię w rękach ddv.
Szkoda życia na te Twoje trele morele.
Pozostawiam Cię w rękach ddv.
Nie rób mi tego
Ale reakcja Przynajmniej przestaniecie się kłócić...
Palmer_Eldritch, pisałes na początku, że potrebowałes pomocy i zwróciłeś się do Boga, a on Ci nie pomógł, tylko rodzina i przyjaciele. Chciałem tylko zauważyć, że tak właśnie Bóg działa w naszym życiu, nie przychodzi do ludzi z pomoca osobiście, nie przysyła swoich aniołów tylko stawia nam na drodze w odpowiednim czasie i miejscu innych ludzi, którzy to nam pomagają.
Niestety,to nie był odpowiedni czas,bo niektórych spraw nie dało się juz odkręcić. A wszystko to co mnie wówczas spotkało ,sprawiło ze całkowicie zmieniłem swój stosunek do wiary i boga.Stało się przede wszystkim podczas ciężkiej choroby na którą wówczas zapadłem a która sprawiła ,ze leząc w łozku mialem czas na rozmyślania wszelakie...Wiem NA PEWNO ,że bóg ,nawet jesli istnieje,to zbytnio się nami nie przejmuje,nie więc sensu abym ja sie przejmował nim. Zyję wg tej zasady od wielu juz lat.Porzuciłem płonną nadzieję i zyję TU i TERAZ.
Jeżeli kwestionujesz wogóle istnienei Boga to skąd możesz wiedzieć "NA PEWNO", że Bóg robi tak czy inaczej?
Bo widzę co się dzieje wokoł mnie i wyciągam z tego wnioski.Nie rozpisuje się,bo juz o tym w tym topicu pisałem.Przejrzyj sobie moje posty.
Bo widzę co się dzieje wokoł mnie i wyciągam z tego wnioski.
Dziwne, że my też widzimy doskonale co się dzieje wokół nas i jakoś Boże działąnie potrafimy dostrzec namacalnie. Powiem tyle: dla chcącego nic trudnego. Trzeba jednak zrobić ten wieeeelki krok i zachcieć.
Powiem tyle: dla chcącego nic trudnego. Trzeba jednak zrobić ten wieeeelki krok i zachcieć.
Wybacz,ale zeby mi się zachciało to musiałby sie stac jakis cud chyba.Bo przez wiele lat naprawdę mi się CHCIAŁO wbrew logice wszedzie widziec rękę Boga... Na szczęscie zmądrzałem.
Wiesz, uważam, że jest chcenie i Chcenie. A cud? Kto wie... kto wie...
Trzeba jednak zrobić ten wieeeelki krok i zachcieć. Offieczko Droga. Zważ na to jednak, iż wiara jest łaską, a więc można ją tez i stracić. Może się tak zdarzyć, że nawet najbardziej świętego "żołnierza" Pana Jezusa, może nadejść taki dzień, kiedy powie: nie bede służył.
Jest tak niekiedy chyba dlatego, że Pan Bóg chce nam pewnie dobitnie uświadomić, kilka spraw. Choćby tylko to:
potrebowałes pomocy i zwróciłeś się do Boga, a on Ci nie pomógł, tylko rodzina i przyjaciele. Chciałem tylko zauważyć, że tak właśnie Bóg działa w naszym życiu, nie przychodzi do ludzi z pomoca osobiście
Popatrzmy na to z innej strony - czy czasem zdarza nam sie komus pomoc? Mi tak, ale nie czuje sie przez nikogo "sterowany". Zawsze potrafie powiedzec dokladnie co sklania mnie do dzialania, wiec wnioskuje z tego, ze dzialam z wlasnej inicjatywy. Mysle, ze ludzie pomaga sobie ze wzgledu na sympatie, wspolczucie, itp. - ktore to uczucia sa typowo ludzkie, po co dopatrywac sie w nich czegos wiecej?
Spójrz na ten "mechanizm" który Bóg stworzył pod kątem biologicznym.
"Organizm odzwierzęcy" to przecież taki "mechanizm" posiadający wszelkie funkcje niezbędne do życia - począwszy od doskonale zbudowanego układu oddechowego poprzez oddechowy, kostny - np. sam kręgosłup człowieka posiad (z tego co pamiętam) 72 stopnie swobody ruchu podczas gdy helikopter - "aż" sześc. - i tak dalej, wymieniać można by naprawdę długo.
Na dodatek - ten "mechanizm" posiada zdolności do "samonaprawiania się" i wymiany "zużytych cżęści"
Po pierwsze,nie masz dowodów ze to Bóg stworzył.No chyba ze masz,to chętnie się z nimi zapoznam.Po drugie,napisałeś ;
Bóg tworząc człowieka stworzył go idealnym pod kątem "biologicznym" - jak inne Swoje dzieła
Nigdzie nie widze dowodów na to,że jesteśmy stworzeni "idealnie".To samo tyczy się innych dzieł jego rzekomych dzieł.CHyba nie rozumiesz znaczenia słowa "Ideał".
Zly przykład...mógł sam zejśc na ziemie i umierać w mękach.
No i to zrobił, więc jakie masz jeszcze wąty?
Po pierwsze,nie masz dowodów ze to Bóg stworzył.No chyba ze masz,to chętnie się z nimi zapoznam.Po drugie,napisałeś ;
Tak samo Ty nie masz bezpośrednich dowodów na to, że jest inaczej.
Ja zaś mam dowód na działanie Boga - Dekalog.
I przekaz, świadectwo zawarte w Ewangeliach.
Tak samo Ty nie masz bezpośrednich dowodów na to, że jest inaczej.
Taaa,nie mam też dowodów na istnienie lub nie istnienie Myszki Miki i Papy Smerfa.
Nie zrobił,sam nie skonał w mękach,tylko posłał "zastępstwo"...
Bardzo się mylisz, z tegoż względu, że Jezus jest wcieleniem i obrazem Boga. Są jedno. Dokładnie jakby sam Bóg poszedł na tą śmierć za ludzi. O to kaman.
Bardzo się mylisz, z tegoż względu, że Jezus jest wcieleniem i obrazem Boga. Są jedno. Dokładnie jakby sam Bóg poszedł na tą śmierć za ludzi. O to kaman.
"Jakby" czyni wielka różnicę.Nie przekonałas mnie,ale próbuj,próbuj,kombinuj,ciekawie się robi Poza tym ponoć Bóg jest poza zasięgiem naszych zmysłów a tu się okazuje,ze Jezus był jego"obrazem".No to jednak nie jest taki nieosiągalny...? Jak to jest?
Dalekie jest od postępowania "dobrotliwego ojca"...Amen
O tak, Twój ojciec szatan na pewno jest dużo bardziej dobrotliwszy. Ten, który prowadzi Cię prosto na śmierć i zagładę Gratuluję takiego "tatusia"
I z łaski swojej przestań używać słowa "amen" bo w Twoich ustach brzmi to jak bluźnierstwo i jakoś do Ciebie wcale nie pasuje
[ Dodano: Sob 10 Cze, 2006 13:42 ]
O tak, Twój ojciec szatan na pewno jest dużo bardziej dobrotliwszy
Wybacz,ale bredzisz.Chyba ze potrafisz udowodnić czarno na białym ze moim tatą jest szatan.Nie potrafisz?Och,musi ci być głupio....
Ten, który prowadzi Cię prosto na śmierć i zagładę
Rozumiem, że masz na mysli Boga,tak?Tego który nam zsyła zewsząd plagi przeróżne?
Koleś, kiedyś przejrzysz na oczy, ale wtedy może być za późno. Życzę powodzenia. I to w sam raz nie ja bredzę.
No widzisz. Jednak niemożliwe stało się możliwie dzięki osobie Jezusa.
Nie bardzo.Najpierw musiałabyś mnie przekonać ,ze Jezus naprawde był wcieleniem Boga.I czym się to wyrażało.
Nie bardzo.Najpierw musiałabyś mnie przekonać ,ze Jezus naprawde był wcieleniem Boga.I czym się to wyrażało.
Poczytaj trochę wnikliwie NT, to się dowiesz.
Na mrginesie Palmer, amen oznacza "niech tak się stanie" i najczęściej po twoich wypowiedziach jest totalnie bez sensu...
Dla mnie kompromitujące jest używać słów, których znaczenia sie nie zna ...
Na mrginesie Palmer, amen oznacza "niech tak się stanie" i najczęściej po twoich wypowiedziach jest totalnie bez sensu...
Niekoniecznie
"Amen" ma kilka znaczeń a jedno z nich w języku polskim oznacza "zaprawdę".
Drogi Palmerze - "rozumny i myślący, potrafiący kojarzyć fakty oczywiste", "na szczęście zmądrzałeś" i "zbytnio się nim nie przejmujesz"....czy aby napewno???
Bo czytając Twoje wypowiedzi napotykamy jakże charakterystyczną dla ludzi postawę: "modliłem się a On nie wysłuchał"...coś na zasadzie: "do grającej szafy grosik wrzuć"...."szafa" nie zagrała naszej melodii...więc należy dokopać "szafie".
Zapomniałeś, że:
- "Bo myśli moje nie są myślami waszymi, ani wasze drogi moimi drogami - wyrocznia Pana.
Bo jak niebiosa górują nad ziemią, tak drogi moje - nad waszymi drogami i myśli moje - nad myślami waszymi" (Iz 55,8-9).
Dobra,wczoraj mnie poniosło ,nie da sie ukryć.Ociupinke przesadziłem. Niniejszym przepraszam Offcę i wszystkich tych ,którzy czytali ta naszą mało ciekawą wymiane zdań za swoje zachowanie.Fakt ze wczoraj nie miałem najlepszego dnia usprawiedliwieniem nie jest.
A wracając do dyskusji...
No i....? ..."Bo kiedy Bóg drzwi zamyka, to otwiera okno" - ano może nie odzyskałeś w pełni zdrowia, ale zyskałeś (albo dostrzegłeś) przyjaciół.
Nie przeczę, że każdy z nas wolałby być zdrowym, sprawnym...ale jakże często mamy to, a jednak coś nam nie dostaje, brakuje....brakuje drugiego człowieka.
Przyjażń może znacznie więcej znaczyć od kondycji fizycznej - sprawia, że jesteśmy komuś potrzebni, usuwa samotność...nie pomyślałeś, że Bóg wysłuchał Cię, stawiając na Twojej drodze ludzi życzliwych Ci.
Większość ludzi doświadcza tego uczycia - "nie wysłuchania" naszych modlitw, pewnego rodzaju zawiedzenia...ale - naogół upływający czas, dystans, pozwala dostrzec wiele innych aspektów, dostrzegamy sprawy w szerszej perspektywie...i konstatujemy, że modlitwy nie były bezowocne.
No i....? ..."Bo kiedy Bóg drzwi zamyka, to otwiera okno" - ano może nie odzyskałeś w pełni zdrowia, ale zyskałeś (albo dostrzegłeś) przyjaciół.
Wiesz co,nie chce mi się tłumaczyć tego samego po raz 457632283328635-ty. Po prostu poczytaj uważnie moje posty.
Taaa,nie mam też dowodów na istnienie lub nie istnienie Myszki Miki i Papy Smerfa.
O Myszcze Miki i Papie Smerfie wiemy na pewno tyle, że są wytwrem wyobraźni twórców kreskówek.
Natomiast - w przeciwieństwie do tego, co twierdzisz:
Sam się do nich zwróciłeś... pomogli - ale równie dobrze mogli zbagatelizować, odrzucić Twoją prośbę....może w ten sposób odpowiedział Bóg?
O Myszcze Miki i Papie Smerfie wiemy na pewno tyle, że są wytwrem wyobraźni twórców kreskówek.
Ale udowodnij mi ze nie istnieją.Potrafisz?Zresztą o bogach wszelakich też wiemy ze są wytworem ludzkiego umysłu.
Ale udowodnij mi ze nie istnieją.Potrafisz?Zresztą o bogach wszelakich też wiemy ze są wytworem ludzkiego umysłu.
Ależ - ja Ci udowodnię, że Papa Smerf i inni bohaterowie kreskówek ISNIEJĄ.
I to bardzo prosto - wystarczy włączyć TV, kasetę video lub DVD.
I wiemy również kto ich stworzył - wiemy również, że "bogowie" są rzeczywiście wytworem ludzkiego umysłu.
Wiemy również i jeszcze jedno - narodziny i działalność Jezusa Chrystusa były również WYDARZENIEM.
I to bardzo poważnym - zmieniającym losy tego świata.
Ależ - ja Ci udowodnię, że Papa Smerf i inni bohaterowie kreskówek ISNIEJĄ.
No i w ten sam sposób możesz mi udowadniac istnienie boga.
Ależ - ja Ci udowodnię, że Papa Smerf i inni bohaterowie kreskówek ISNIEJĄ.
Ja też wiem ddv, że istnieją. Sam ich kiedyś ogladałem, tylko teraz z tego wyrosłem.
Szczególnie fajna była Smerfetka.
O tym, że jest dziełem Bożym świadczy wiele spraw.
Choćby fakt, że jest za mądrym dziełem by mogła go stworzyć ludzka fantazja.
Zbyt wiele w nim realizmu - i to takiego "ponadczasowego".
Słuszn racja ddv. Wystarczy znaleźć taką osobę we współczesnym nawet świecie, która mogła by coś takiego napisać. Ja mogę życzyć takiej osbie szukającej powodzenia w szukaniu. Prędzej bym uwierzył, że wielbłąd przejdzie przez to ucho igielne niż, że znajdzie się taką osobę, która mogła by napisać sama coś takiego jak Pismo Świete.
A może te zdjęcia ktoś sfałszował ?
Może Gargamel albo klakier?
Nawet Jezus takich rzeczy nie potrafi, co Gargamel z klakierem.
Pozdrawiam
Sorry, Palmer - mam mało czasu - stanowczo za mało by ustosunkować się do tego co piszesz "zadnie po zdaniu".
Nie mniej Twoje teksty powodują u mnie nieliche rozbawienie.
W czym rzecz
1. - wychodzisz z założenia, że ~~"istnieje ból więc jeżeli Bóg istnieje to jest sadystą"
2. Z jednej strony negujesz mord i przemoc - a następnie negujesz zasadność Bożych Nakazów - takich jak np. "Nie zabijaj"
3. Zupełnie odrzucasz myśl o tym, że człowiek jest istotą doskonalącą się
wszystko na podstawie bardzo pobieżnych i niepełnych swoich własnych przemyśleń.
Tyle pokrótce.
Tymczasem - sam ból jako taki jest jedynie impulsem nerwowym - jednym z wielu który informuje o czymś organizm.
Takich impulsów poza bólem istnieje o wiele więcej - np. poczucie zadowolenia, przyjemności, radości, Miłości, głodu, dotyk, wzrok, zapach - jest tego o wiele więcej.
Zatem - Bóg stworzył nie tylko sam ból - jak próbowałbyś to może i widzieć - ale również i cała masę innych odczuć.
Do czego ten "ból".
Ból informuje mózg, że z ciałem dzieje sie coś niedobrego - coś,co może stanowić zagrożenie dla funkcjonowania organizmu.
Na tyle ważnego by podjąć jakąś akcję by temu zapobiec.
Nieważne czy jest to użądlenie komara - czy też rozdarcie skóry czy utrata np. ręki - zawsze jest to impuls, który motywuje do działania i podjęcia reakcji obronnych.
świadomość decyduje jaką podjąć reakcję.
Bronić się, atakować czy też uciekać lub zaopatrzyć ranę - o tym decyduje świadomość.
Organizm pozbawiony odczuć bólowych (zdarzały się takie przypadki) jest organizmem o wiele bardziej narażonym na utratę życia - bo nie ma rozeznania co się dzieje i jaka jest skala zagrożenia.
Zatem - zmysł bólu jest tylko JEDNYM ze zmysłów, które informują o tym co się dzieje - i pozwalają na kontrolę otaczającej rzeczywistości i podjęcie właściwej reakcji na zagrożenie. Bez którego żaden organizm nie może funkcjonować należycie i w pełni świadomie.
Dodajmy - jeden z ważniejszych zmysłów
Jest zmysłem który również składa się na ŚWIADOME działanie.
Jeżeli chodzi o organizm (nieważne ludzki czy zwierzęcy) są to organizmy szalenie skomplikowane. Z jednej strony - odczuwają zmysłami (również i ból) z drugiej istnieje cały szereg reakcji "nieświadomych"
Otóż - istnieje tzw "próg bólu" po przekroczeniu którego świadomość się wyłącza - lub też następuje automatyczne zmniejszenie odczuwania bólu.
Źródła medyczne mówiły, że największym bólem jaki człowiek jest w stanie znieść bez wyłączenia świadomości (bądź innych "reakcji obronnych) jest usuwanie nerwu zęba. W sytuacji szczególnej, stresowej - następuje "automatyczne" "stępienie odczuć" - tak by potrafić pokonać zagrożenie.
I tak np. zwierzak upolowany przez innego pod wpływem stresu nie odczuwa bólu w takim stopniu, jakby mogło się to z pozoru wydawać.
Poza tym większość drapieżników (jak np. koty) mordują w sposób można by powiedzieć "szalenie humanitarny" - łamiąc łapą kręgosłup lub przegryzając rdzeń kręgowy ofiary.
Tak są po prostu zbudowane i takie posiadają instynkty.
Trochę inaczej to wygląda u "psowatych" które czasami rozszarpują ofiarę (szczególnie polując watahą) jednak szarpią tak długo by powalić ofiarę - a później zazwyczaj przegryzają gardło ofiary.
Nie zmienia to jednak faktu, że zwierzak na którego polują inne
1. ma szansę obrony lub ucieczki
2. pod wpływem stresu nie odczuwa bólu w takim stopniu jakby się to mogło pozornie wydawać
3. ból trwa stosunkowo krótko.
I tylko ... człowiek podobno mający "rozum" znalazł sposoby na obejście tych "naturalnych reakcji" znęcając się nad innymi - i to stanowczo ponad miarę.
I doskonalił te metody znęcania się nad innymi niemalże od samych początków swojej działalności.
Począwszy od czasów "prehistorycznych" poprzez czasy pogańskie aż po dziś dzień znajdując coraz to nowe sposoby upodlenia i udręczenia innego człowieka.
Wyobraź sobie, mój drogi - palenie ludzi ( w tym dzieci) na stosie w ofierze 'bóstwom" lub w interesie władzy było "wymysłem" znanym niemalże od zarania dziejów.
Powiesz mi może "to robiła Inkwizycja" - odpowiem Ci -tak - robiła to, co było powszechnie stosowaną metodą od wielu stu - lub tysiącleci.
A prawo rzymskie przewidywało palenie na stosie czarowników (czemu to Kościół sprzeciwiał się aż do ok. ~900 roku ne.)
Śmierć na palu męki była "wynalazkiem" Babilończyków "rozpropagowanym" przez Fenicjan zaś doprowadzonym do szczytów bestialstwa przez Rzymian.
Rzymianie również zamęczali dla powszechnej rozrywki ludzi na arenach.
Te dwa ostatnie procedery zostały zniesione na skutek działania chrześcijaństwa.
Również i Inkwizycja to stopniowe zmniejszanie dolegliwości i uciążliwości kar i metod powszechnie wtedy uznawanych jako "oczywiste"
Dodajmy do tego - rewolucję ówczesnego prawa - wprowadzenie np. Instytucji obrońcy sądowego (nie takiego „”drugiego prokuratora” jak za czasów "komunizmu" lecz takiego, który rzetelnie potrafił bronić podsądnego), nie brano uwagę zeznań osób uznanych przez podsądnego za "wroga", tortura (wbrew temu, co działo się w ówczesnych "sądach cywilnych" opierających się głównie na „popogańskim" prawie zwyczajowym) stosowana była w procesach Inkwizycji niezwykle rzadko). Wymieniać można by o wiele więcej - tyle pokrótce.
Kolejna sprawa - wierzenia pogańskie to różnego rodzaju "bogowie" będący odzwierciedleniem ówczesnego "stanu moralnego" społeczeństwa.
Tak wiec - Ares - bóg wojny, Artemida "bogini "miłości" i seksu, Bachus - bożek rozpusty i pijaństwa, Hermes - bóg kupców - i złodziei (z wierzeń 'grecko - rzymskich')
Istar "bogini" "płodności" a raczej rozpusty, Baal - morderca któremu w ofierze palono dzieci - bogowie Azteccy i inkascy wymagający krwi ludzkiej w ofierze - najlepiej dzieci (aztekowie)
Temu wszystkiemu przeczy właśnie moralność chrześcijańska nakazująca Miłości dla innych, zakazująca rozpusty i czynienia złą innym.
Mój drogi - wszystko to, co piszę potwierdza nauka i historia - tyle tylko, że by to pojąć potrzeba trochę więcej wiedzy i rozsądku niż wiara w ... Papę Smerfa i Myszkę Miki.
Sorry - nie mam więcej czasu a mogę pisać baardzo długo
1. - wychodzisz z założenia, że ~~"istnieje ból więc jeżeli Bóg istnieje to jest sadystą
Bynajmniej.Chodzi mi o mnogośc tego bólu we współczesnym - i nie tylko świecie.Ot co.
Palmer, pozwól, że zamiast wywodów dedykuję Ci cytat:
- "Kto nadwątla wiarę, nawet jeśli jej nie gasi, odbiera drugiemu człowiekowi cenność, której niczym nie potrafi zastąpić.
Z wiedzy o tym, że tak jest, doprawdy niechętnie wdaję się w dyskurs rzeczonego rodzaju i nie pytającym, lecz sam sobie mam za złe odpowiedzi, jakich udzielam, ponieważ nie mając wiary, mam sumienie, i dlatego nie mogę kłamać"..Stanisław Lem. Cytat pochodzi w artykułu S. Obirka "Papież i agnostyk", "przegląd".
Ja nie muszę doszukiwać się Boga w każdym wydarzeniu, ja mam w swoim życiu tak namacalne dowody działania Boga, że poprostu nie wątpię w Jego działanie i nie doszukuję się innych przyczyn.
Wymieniony przez Ciebie artykuł jest mi bardzo dobrze znany
Mnie tam tego "mistrza" Lema szkoda. Co za pesymista. Aż przykro to czytać.
Czyli nie dazysz zbytnim szacunkiem Lema, jak sadze po tym cudzyslowiu, w ktory ujelas slowo mistrz. A wg mnie przeslanie Lema jest o tyle dobre, ze ma sie przynajmniej jakos do rzeczywistosci, w przeciwienstwie do pustych frazesow gloszonych przez np. JPII, ktorego pewnie uwazasz za autorytet wszechczasow.
Czyli nie dazysz zbytnim szacunkiem Lema, jak sadze po tym cudzyslowiu, w ktory ujelas slowo mistrz.
Nie, szanuję go. Osobiście nic do niego nie mam, tylko dla mnie nie jest on żadnym mistrzem. Nie wiem z jakiego powodu miałby być. Z jakiego powodu jest dla Ciebie mistrzem? Z powodu książek, które napisał? Kwestia gustu. Z powodu jego ateizmu? Kwestia wyznania. JPII też nie uważam, za autorytet wszechczasów. Jest dla mnie pewnym autorytetem, ale nie wszechczasów, bo autorytetów mam kilku - mniejszych, większych. I na pewno nie nazywam go mistrzem.
Myślę, że mistrz ma też znaczenie jako autoryet, przewodnik i w tym sensie dla nas nie będzie mistrzem pomijając że nie każdy musi lubić jego styl
Lem jest mistrzem. Może nie mistrzem w sensie "nauczycielem", ale osiągnął mistrzostwo w operowaniu słowem, w przekładaniu na język pisany swoich pomysłów - wreszcie w tworzeniu świetnych "tworów literackich". Przecież nikt kto zetknął się choćby z jego najważniejszymi książkami jak "Solaris", "Obłok Magellana", "Dzienniki Gwiazdowe" czy choćby "lekkie" (pozornie tylko) "Bajki Robotów" czy "Cyberiada", nie odniesie się do tych dzieł obojętnie.
Mówię, że kwestia gustu. Do mnie przemawia trochę inna literatura. Lubię fantastykę naukową, ale na ekranie kina lub TV niż w książkach.
EOT.
Jego książki zostały przetłumaczone na 41 języków i sprzedały się w ponad 27 milionach egzemplarzy
Mozna obiektywnie stwierdzic, ze to wystarcza, aby nazwac pisarza mistrzem.
To mi wygląda na offtopa. Czas chyba powrócić do tematu.
Pozdrawiam
Bynajmniej.Chodzi mi o mnogośc tego bólu we współczesnym - i nie tylko świecie.Ot co.
A ja właśnie podałem ci fakty mówiące o tym, że w świecie zwierzęcym wcale tak źle ta sprawa nie wygląda.
Problem jest natomiast w świecie ludzkim - ludzie potrafili ominąć naturalne "bariery ochronne" przed bólem - i doskonalić się w zadawaniu cierpienia innym ludziom.
I to od zarania dziejów
A ja właśnie podałem ci fakty mówiące o tym, że w świecie zwierzęcym wcale tak źle ta sprawa nie wygląda.
A ja ci podałem fakty mowiące o tym ze wygląda źle a nawet jeszcze gorzej.
http://www.archeologia.host.sk/aztekowie.html
[ Dodano: Sro 21 Cze, 2006 01:44 ]
Nawołujesz do zaniechania fałszowania faktów, więc zacznij od siebie, OK?
A o co chodzi konkretnie?
Dopóki nie poprawisz tego posta (zacznij używać tagów konkretnie <<[quote="Ks. Marek"]>> ja się nie odezwę.
Dopóki nie poprawisz tego posta (zacznij używać tagów konkretnie <<[quote=Ks. Marek]>> ja się nie odezwę.
Nie komentując tej...dośc dziwnej wypowiedzi,napisze tylko iż ze względów technicznych jest to niemożliwe.A przepisywać wszystkiego dla Twojego kaprysu nie mam zamiaru.
A co do ofiar z dzieci-owszem składano je bogowi Tlalocowi w ofierze.Były to chore niemowlęta,które nawet biorąc pod uwage że sztuka medycyna Indian stała na wyższym poziomie niz ówczesna medycyna eurpoejska,nie miały zbytnich szans na przezycie.Wiem,żadne to usprawiedliwienie.Inna sprawa ,że Hiszpanie zabijali indianskie dzieci dla rozrywki:
Bajki waść prawisz. Doczytaj a potem wnioskuj.
Zaś co to enigmatycznego cytatu, którego autorstwo przypisujesz La Cassasowi, to zauważ, że jest wydarty z kontekstu, a i nawet jest jak najbardziej obiektywny: La Casas pisze o Hiszpanach, którzy niegodnie się zachowywali
Bajki waść prawisz.
Uzasadnij.
Uzasadnij.
Jeszcze okrutniejszych ofiar wymagał bóg deszczu - Tlaloc. Wybrane przez kapłanów dopiero co narodzone dzieci przynoszono do świątyń i podrzynano im gardła. Łzy niemowląt miały bowiem sprowadzić deszcz. Łez na pewno było więcej, bo smutku rodziców tracących dziecko nie mogła ukoić świadomość, że po śmieci trafi ono do raju Tlaloca.
Inny rodzaj ofiary związany był ze świętem zwanym Toxcatl. Wybrany z wyselekcjonowanej grupy piękny i bez "skazy cielesnej" młodzieniec, przez cały rok odgrywał rolę boga Tezcatlipoki. Czas ten spędzał żyjąc w przepychu w otoczeniu własnego dworu i haremu, przyjmując hołdy mieszkańców. Przez ostatnie pięć dni swego panowania tańczył, śpiewał i ucztował w najświętszych miejscach, stając się rzeczywistym władcą miasta. Ostatniego dnia "bóg" żegnał się ze swoją świtą i odpływał na niewielką wysepkę, gdzie w świątyni czekały na niego noże kapłanów. W momencie, gdy "staremu Tezcatlipoce" wydzierano serce, ulicami miasta kroczył już orszak wybranego na następną roczną kadencję "nowego boga".http://www.archeologia.host.sk/aztekowie.html
http://www.wsd.tarnow.pl/...s_misyjny-3.htm
[ Dodano: Sro 21 Cze, 2006 19:10 ]
A czy ty jesteś takiej samej maści ateistą, jak wodzowie Kremla z okresu Czerwonej Zarazy? Też taki krwiożerczy jak Stalin jesteś, że posałbyś 40 mln ziomali na śmierć?
Poniekąd słuszna uwaga.Ale - Stalin czy inni czerwoni psychopaci niekoniecznie popełniali swoje zbrodnie w imię ateizmu a raczej w imię osobistych interesów i ambicji (czytaj nieograniczonej władzy nad ludzkimi masami ).
Zawwsze, powtarzam - zawsze, byli, są i będdą dobrzy i źli ludzie (chrześcijanie, ateiści, komuniści, etc). Czy to takie trudne do zakumania?
Bardzo proste.Wręcz oczywiste.Jednak w tej dyskusji kolega ddv próbuje mnie przekonać o wyższości chrzescijanskich zasad moralnych nad moralnoscią pogańską.Tymczasem ,owszem ,chrzescijanski dekalog wygląda fajnie...na papierze.W praktyce juz bywa gorzej. Chrzescijanie mają swój dekalog,ale jak go przestrzegają...to widac chociażby na przykładzie omawianego tutaj podboju obu Ameryk.Nie tylko zresztą na tym przykładzie,ale akurat wdepnęlismy w ten temat.Moze wrzucę tutaj mały cytacik.
Nie brakowało przecież tak wśród teologów, jak misjonarzy, zwolenników surowego traktowania Indian. Dominikanin Maciej de Paz usprawiedliwiał wojnę z nimi (zgodnie ze średniowieczną tradycją) w przypadku, gdy krajowcy nie chcieliby przyjmować misjonarzy. Zajęcie Ameryki przez Hiszpanów legitymował papieską darowizną. Był zdecydowanym przeciwnikiem niewolnictwa Indian, ale domagał się od nich świadczeń w zamian za wydatki, jakie dla nich ponoszą Hiszpanie. Prawnik i filozof Juan de Sepulveda uważał, że Indian trzeba zmuszać do chrztu, a traktować ich należy surowo, jako z natury przeznaczonych do niewolnictwa. Słychać tu echa poglądu głoszonego już przez Arystotelesa, który uważał że stan niewolniczy to najodpowiedniejszy status dla wszelkich barbarzyńców. Poglądy Sepulvedy podzielał też kierujący królewską Radą Indii biskup Burgos Juan de Fonseca i franciszkański biskup Juan de Quevedo, przeciwnicy Las Casasa. Nauczający w Paryżu teolog Jan Major (zm. 1550) stwierdzał w odniesieniu do Indian: wszyscy niewierni z natury swej żyją w ciągłej wrogości wobec Boga, jako poganie stoją poza naturalnym porządkiem i obyczajem, nie mają ani prawowitej władzy, ani prawa własności, dlatego są przeznaczeni do służenia i muszą być podporządkowani przewyższającemu ich kierownictwu. Z taką diagnozą łatwo było połączyć ideę sprawiedliwej wojny z poganami, jaką dawało się uprawomocnić, nawet gdy była tylko zorganizowanym polowaniem na ludzi, by obrócić ich w niewolników. Sprzeciw papieża lub zakazy takich praktyk słane z Madrytu czy Lizbony działały powoli.
Więcej TUTAJ
Skoro więc sami dostojnicy koscielni i teolodzy mieli taki a nie inny punkt widzenia na temat tubylców obu Ameryk,to jaki punkt widzenia mogli mieć zwykli chrzescijanie?I jak to się ma do rzekomej -ze zacytuję tutaj ddv-"stopniowej zmiany moralności społeczeństw i doskonalenia człowieka pod wpływem zasad wynikających z chrześcijaństwa."Nijak.Chrzescijanie zarzucali poganom okrucienstwo ale w tym przypadku "przyganial kocioł garnkowi",niestety. I proszę mi nie wmawiać ze to były "odosobnione przypadki" bo sam rozmiar holocaustu Indian swiadczy o tym ze tak nie było.
Bardzo proste.Wręcz oczywiste.Jednak w tej dyskusji kolega ddv próbuje mnie przekonać o wyższości chrzescijanskich zasad moralnych nad moralnoscią pogańską.Tymczasem ,owszem ,chrzescijanski dekalog wygląda fajnie...na papierze.W praktyce juz bywa gorzej. Chrzescijanie mają swój dekalog,ale jak go przestrzegają...to widac chociażby na przykładzie omawianego tutaj podboju obu Ameryk.Nie tylko zresztą na tym przykładzie,ale akurat wdepnęlismy w ten temat.Moze wrzucę tutaj mały cytacik.
Wybacz Palmer ale poraz wtóry obserwuję w tej dyskusji jakąś stereotypową ateistyczną retorykę. I poraz wtóry trzeba prostować wydawołoby sie prostą zasadę - Etykietka - Chrześcijan nie czyni z człowieka chrześcijanina tak jak etykieta abstynet nie uczyni z alkoholika abstynenta nawet jakby sie starał głosić swoje obrzydzenie do wódki - jak będzie chlał to abstynentem nie będzie .Oceniasz chrzescijaństwo przez pryzmat "wybryków" jednego kościoła i kłamców którzy nazywali się chrześcijaninami -a to jest poprostu nieuczciwe .
Czyli inkwizycja, krucjaty i konkwista to wszystko sprawka lobuzow podajacych sie za chrzescian?
Czyli inkwizycja, krucjaty i konkwista to wszystko sprawka lobuzow podajacych sie za chrzescian?
Zanim nastapi osądzenie historii zapraszam do zapoznania się z żródłami historycznymi odnośnie tamtych czasów, aby mieć lepsze spojrzenie na tamte czasy, mentalność ludzi. moim zdaniem należy pamiętać że oni na wiele spraw patrzyli inaczej niż my obecnie. Poruszane są wydarzenia ze średniowiecza i późniejszych czasow nowożytnych(konkretnie wiek XVI.)
Bardzło łatwo wpakowac wszystkich do jednego wora.
Latwo czy nie, ale przykazanie "nie zabijaj" nie zmienia swojego znaczenia w zaleznosci od mentalnosci ludzi.
Latwo czy nie, ale przykazanie "nie zabijaj" nie zmienia swojego znaczenia w zaleznosci od mentalnosci ludzi.
Jest nie prawdą że to przykaznie było respektowane przez wszystkie ludu . Ogólnie nie tyko te przykazanie .. zachęcam do zapoznania się wierzeniami innych ludów np. Egipcjan , Hetytów, Hurytów ....
Co to ma do rzeczy? Przeciez w tym momencie akurat patrzymy na to w kontekscie chrzescian.
tym momencie akurat patrzymy na to w kontekscie chrzescian.
Sprytnie przekrecasz, ale poczytaj co bylo wyzej - chodzo o chrzescian, a nie ogol wierzen, nie chodzi tez o mentalosc ludzi w danym okresie.
Palmer_Eld
Jednym słowem jestesmy dla Waszego Boga nic nie wartymi smieciami? Istotami niższego rzędu?Których skamlenie -eufermistycznie zwane
modlitwą- może zostanie przez jego boskoścwysłuchane a moze nie?Zaleznie od kaprysu?Brawo!
Cóż za akrobacja intelektualna...
>>>>
skąd w tobie tyle goryczy i dlaczego wylewasz ja
na Boga?czy to co cie spotkało było z Jego winy?
czy niepomógł ci poprzez ręce rodziny i przyjaciół . Przecież cie nie zostawił ,nie opuścił .JHVH nie obdarzył nas agrsja i pycha ,to robota duchów tych na powietrzu - nie wiesz o tym?
Napisano;cóz jesli ktoś cierpi za swoje winy
jaką nagrode otrzyma?
ale jeśli Ktoś Cierpi niewinnie ,otrzyma nagrode
w niebie-- koronę
.
>>>>>
ddv napisał/a:
I pokazał drogę jaką należy postępować by dążyć
do Siebie -do Doskonałości, do Absolutu .
>>>
Palmer
Gdzie pokazał?Jak pokazał?Konkrety...
I tego nie wiesz!!!
>>>>>>
Ale - tak naprawdę - pojąć Go nie jesteśmy w
stanie.
Skoro go nie pojmujecie,znaczy nie jestescie w
stanie zrozumiec jego prawdziwych intencji w stosunku do swego "dzieła" zwanegoczłowiekiem.Mimo to płaszczycie się przed nim i skamlecie.Mimo iż gołym okiem widac ,ze jego
"dzieło" (czyli świat na którym jest nam dane
zyć) to fuszerka pełną gębą...
Jestem wstanie zrozumieć Jego Prawdziwe intencje ,jakie ma mysli o mnie -Pokój
co do mnie ,kiedys rozumowałam tak jak ty .
>>>>>>
Żeby wybrac między dobrem a złem Bóg nie jest mi
potrzebny.
A co do zaufania...Ja moge zaufać jedynie komuś
,kto wykaze ze jest jego godny. Bóg się nie
wykazał,jednym słowem nie zasłużył na moje
zaufanie.Więc - do widzenia! Amen.
>>>>
Skoro doszedłeś do takiego wniosku ,to może znaczyc ,ze zalegało to w twoim wnetrzu a teraz wylazło spowodowane sytuacja .Twój wniosek
jaki wysuwasz o Boguświadzczy o tym ,ze Oskarżasz Boga za swoje
własne lenistwo , bo skoro potrafisz sam bez
Boga WYBRAĆ , to daremne twoje pretensje ,Mogłeś
wtedy tez to zrobić.
Niezasłuzył na twoje zaufanie ? a powinien?
A ty na Jego zasłuzyłes?
>>>>>
Niestety,to nie był odpowiedni czas,bo niektórych spraw nie dało się juz odkręcić. A
wszystko to co mnie wówczas spotkało ,sprawiło ze całkowicie zmieniłem swój stosunek do wiary i boga.Stało się przede wszystkim podczas ciężkiej choroby na którą wówczas zapadłem a która sprawiła ,ze leząc w łozku mialem czas na rozmyślania wszelakie...Wiem NA PEWNO ,że bóg nawet jesli istnieje,to zbytnio się nami nie
przejmuje,nie więc sensu abym ja sie przejmował nim. Zyję wg tej zasady od wielu juz
lat.Porzuciłem płonną nadzieję i zyję TU i
TERAZ.
>>>>>>
To znaczy GDZIE?
I to było powodem bys tak zgorzkniał ?
A wiedziałeś wtedy o Ijowie-Hibie?
Miałeś Czas - i popatrz jak go zmarnowałeś ,ale
mam nadzieje ze nie nazawsze .
Bóg rozumie twoją sytuacje ,a ty Jego jeszcze nie.
Wybacz,ale zeby mi się zachciało to musiałby sie
stac jakis cud chyba.Bo przez wiele lat naprawdę
mi się CHCIAŁO wbrew logice wszedzie widziec
rękę Boga... Na szczęscie zmądrzałem.
>>>>>
Ale ta mądrość nie jest Tą ,która z Góry zstępuje ale ziemska demoniczna ,zmysłowa.
>>>>
Zly przykład...mógł sam zejśc na ziemie i umierać w mękach.Nieładnie się wyręczać
innymi,oj nieładnie,jeszcze nieładniej przypisywac sobie zasługi za męki tejże osoby.
Wyjątkowo wyrafinowany sadyzm...
>>>>>
A wiesz ,ze masz racje CAŁKOWITĄ!
tylko jeszcze niewiesz ,ze On to zrobił -SAM
zszedł na ziemie ,i UMIERAŁ w Mekach ,On poniósł choroby nasze ,i w Jego ranach i guzach nasze uzdrowienie.
Czytaja zauważyłam ,ze masz syna ?
wiec choroba nie spustoszyła organizmu .
Dlaczego pozwoliłeś aby spustoszyła twoje mysli ,o Bogu?
Czy twoja choroba trwa na tyle by zyć w zgorzknieniu ,czy nie ma po niej sladu ,poza gorycza?
Przepraszam,jeśli offtopuję.
Znalazłem coś o podjetej w minionym roku w listopadzie akcji wyrzucania krzyży z niemieckich sądów.
A to początek artykułu:
Z budynku sądu krajowego w miejscowości Trier (Trewir) w Nadrenii-Palatynacie urzędnicy usunęli wszystkie krzyże. Swoją decyzję tłumaczyli koniecznością zachowania neutralności światopoglądowej.
Oto link do całego artykułu: Zdjecie krzyży w niemieckich sądach
To szokujące,tym bardziej,że w Niemczech był papież.Widocznie urzędnicy w Niemczech boją się,by "nie urazić innych religii".Ta Europa robi się trochę dziwna pod tym względem.A od kiedy to symbol chrześcijaństwa jest dla kogoś obraźliwy.
NIe zapominajmy w tym wszystkim o jednym:
- zarówno Judaizm jak i chrześcijaństwo to stopniowy rozwój moralności człowieka w oparciu o stałe i trwałe zasady.
To mniej więcej tak, jak z wychowywniem dzieci - do zrozumienia pewnych spraw i poprawy potrzeba po prostu dojrzeć.
Odrzucenie zaś tych wypracowanych zasad i moralności to nic innego jak tylko powrót do moralności sprzed kilku - setek -czy też może nawet i - tysięcy lat ...
Najwyraźniej wiele osób nie zdaje sobie z tego sprawy - nawet i te osoby usuwajace krzyże w imię "poprawności politycznej"
Dodajmy - i to znów bardzo krótkowzroczne działaniea ... niczym dzieci ...
Bowiem - jak to określił poseł do parlamentu europejskiego p. Sonik :
"Europa zaprzecza swoim chrześcijańskim korzeniom a sama nawet nie wie jak wiele tym korzeniom zawdzięcza i jak wiele z tego co wypracowało chrześcijańśtwo nadal funkcjonuje" ? (cyt. z pamięci)
Znalazłem coś o podjetej w minionym roku w listopadzie akcji wyrzucania krzyży z niemieckich sądów.
Daimon, panocku! Adversarius noster diabolos, cirquit, querens quem deboret!
Na początek usuwa się symbole, później zaś tych, którzy w symbolach tych dostzregają drugi wymiar...
Niestety grozi nam powtórne pogaństwo- część ludzi żyje zupełnie bez Boga, część przypomina sobie o nim w trwodze i jeszcze żądają od Niego cudów, bo przecież jak istnieje to powinien chronić nas przed cierpieniem -nie zadając sobie nawet trudu wyobrażenia co działo się na Golgocie.Szatan sięga nawet po podwarzenie wiarygodności częsci duchowieństwa- tak bardzo się stara , abyśmy odeszli od Chrystusa. Pan Bóg przeszkadza nawet w sądach, niektórym w szpitalach, lub szkołach musimy mieć wybór, musi być demokratycznie itp- to nowe podpowiedzi szatana lucypera niosącego zwodniczy ogień pseudomądrości. Niech zginie Bóg z horyzontu człowieka.
Warto pozostać i trwać w Bogu- ocalić to co najpiękniejsze w człowieku -jego duszę łaknącą miłości , cieszącą się z miłosierdzia ,sprawiedliwą.
Zapraszam do tematu o lustracji w Kościele: http://forum.ewangelizacj...p?p=59102#59102
Temat wydzielono z tego wątku.
A czego Ty (i inni co tak mówią) się spodziewałeś?! Że Bóg odpowie Ci jakimś gromem, piorunem?! Ukaże Ci się i powie: "Nie martw się Synu"?!
Bóg właśnie był bliżej niż Ci się to wydawało. Te żarliwe modlitwy zostały wysłuchane i dam sobie za to nawet głowę uciąć. Nawet sam napisałeś, że zostały wysłuchane Tylko czasem trzeba spojrzeć na coś trzeźwo i z perspektywy wiary, a nie tylko po ludzku. Ludzkie spojrzenie bywa bardzo ograniczone. Wiara wymaga pewnego wysiłku od człowieka. Dlatego chrześcijaństwo, że zacytuję sławną reklamę, nie jest dla idiotów. Nie jest dla mięczaków. I bardzo dobrze
Nic dodać, nic ująć.
widze że jesteś świeżo po praniu mózgu,
żadne logiczne wypowiedzi do Ciebie nie trafiają, boisz się nawet pomyśleć że Boga nie ma, strach Ci na to nie pozwala, ja rozumiem o co chodzi - propaganda potrafi zdziałać cuda
bez urazy ale tak to wygląda
Hej, nie zarzucaj komus prania mózgu bo to brak szacunku do jej doświadczenia.
Ostrzegałam przed tym
widze że jesteś świeżo po praniu mózgu,
No, to źle widzisz, z tego co ja widzę
Szuja !
Zauważ, że ja na codzień widze jak nielogiczne jest odchodzenie od Boga i od Wiary.
Zanim zarzucisz komuś "brak logiki" to zastanów się nad logiką - własnego postępowania.
Bo mówiąc szczerze - niemalże na codzień widzę jak wielkie grzęzawisko robi się ze świata w miarę odchodzenia ludzi od Wiary.
I tak czasami - aż dziwię się, że Bóg nie robi z tym bagnem porządku w trochę bardziej drastyczny sposób...
Napradę dziwię sie temu i zastanawiam nad tym jak musi być Miłosierny wobec tych wszystkich, którzy robią z Ziemi kloakę
[ Dodano: Sob 06 Sty, 2007 23:58 ]
Zauważ, że ja na codzień widze jak nielogiczne jest odchodzenie od Boga i od Wiary.
a co w tym nielogicznego ? normalna reakcja człowieka,
człowiek po tym czuje się wolny, ale nie jest pozbawiony zasad moralnych ;D
jaki ja ostatnio polew miałem z nauczycielki od religii jak nam opowiadała jak ona rozmawia z bogiem i się go o wszystko pyta przed podjęciem każdej decyzji.
ja np jak tak siedzie na mszy to mi psycha siada, ile razy można klepać to samo ? każda msza wygląda tak samo
Reakcja człowieka słabego, który "obraził" się na Boga bu mu się "za trudne" wydawało spełniać nakazy Boże.
Ucieczka od Wiary w Boga powiązana jest zwykle z wiarą w różnego rodzaju brzdury - np. "ufo" "bioenergoterapię" i tp.
Skutek odejścia od Boga- równie nieciekawy...
Zwiększająca się falarozbitych rodzinn, huligaństwa na ulicach czy też poczucie bezsesu życia czego skutkiem jest zwiększajaca się, narastająca fala samobójstw.
Wizja pozornie łatwej "drogi na skróty" kończy się bardzo często w przepaści ...
Cóż jest więc "logicznego" w odchodzeniu od Boga ?
ddv, ale również są ludzie które nie poznały Boga który jest Miłością.
Więc wolą nie znać takiego Boga który jest sędzią itd.
Poszukują gdzie indziej miłości, akceptacji.
jaki ja ostatnio polew miałem z nauczycielki od religii jak nam opowiadała jak ona rozmawia z bogiem i się go o wszystko pyta przed podjęciem każdej decyzji.
To się nazywa rozeznawanie. Niewtajemniczony i tak nie zakapuje o co chodzi Dla mnie nielogicznym jest pytać horoskopów, gwiazd czy fusów o swoją przyszłość, niż osobę, która istnieje i która naprawdę odpowiada. Fusy, gwiazdy, nigdy Ci nie odpowiedzą. Twierdzisz i nie wierzysz, że Bóg nie odpowiada? Cóż, widocznie nigdy o to nie zabiegałeś I nie chodzi tu wcale o dosłowne słyszenie Jego głosu, jak Ci się wydaje. Ale mówię, niewtajemniczony nigdy tego nie pojmie
człowiek po tym czuje się wolny, ale nie jest pozbawiony zasad moralnych ;D
Mam nadzieje, ze nadejdzie czas, w ktorym zauwazysz, ze Wiara pomaga w zyciu (szczegolnie jesli chodzi o uporzadkowanie roznych spraw, wyzwalanie sie z nalogow), ze przykazania nie sa tylko niepotrzebnymi nakazami i zakazami, sa logiczne, ze gleboka wiez z Bogiem to naprawde niesamowita frajda. Byc moze nie wiesz, jak wspaniale jest obudzic sie rano i wiedziec, ze ktos nad toba czuwa i ze Cie kocha. Az chce sie wybiec z domu i krzyczec na cale gardlo ze szczescia. Zycze Ci odnalezienia Boga. Z calego serca (i juz teraz sie za Ciebie modle).
Idzie sobie człowiek pustynią- widzi piękny duży dom, piękne okna, wy3małe drzwi, białe ściany. Wchodzi do środka- widzi zapasy jedzenia na 10 lat, wody, widzi sypialnie, widzi piękne pokoje, widzi doskonale wykończone wnętrze, rozkłada się na fotelu, czyta gazetę.
Czy to przypadek że ten dom się tam znalazł?
Takim domem jest Ziemia- wśród innych planet.
Idzie sobie człowiek pustynią- widzi piękny duży dom, piękne okna, wy3małe drzwi, białe ściany. Wchodzi do środka- widzi zapasy jedzenia na 10 lat, wody, widzi sypialnie, widzi piękne pokoje, widzi doskonale wykończone wnętrze, rozkłada się na fotelu, czyta gazetę.
Idzie sobie człowiek pustynią - widzi wielki brzydki gmach, powybijane okna, brak drzwi, dziury w ścianach, odpadający tynk. Wchodzi do środka - widzi mieszkańców gmachu, jak zjadają się nawzajem, stanowią pożywienie dla siebie nazwzajem. Widzi, że wszystko trzeba w tym gmachu urządzić od zera, na dodatek zdarzają się katastrofy, które niszczą jego pracę, mieszkańcy gmachu traktują go jak pożywienie. Dużo czasu upłynie zanim będzie mógł chodź na chwilę usiąść w fotelu (który sam sobie musi zrobić) i poczytać gazetę.
Czy to przypadek, że ten gmach się tam znalazł ? Raczej tak, w takim bajzlu trudno doszukiwać się celowości. Jedyne wytłumaczenie to to, że powstał w wyniku bezosobowych sił przyrody, a jeżeli ktoś go tam jednak sklecił kiedyś, to i tak już dawno remu porzucił swe dzieło.
Takim domem jest Ziemia- wśród innych planet. Domem burz i huraganów, cyklonów i powodzi, trzęsień ziemi. W ten dom mogą uderzać różne kamyki latające sobie po okolicy, może się nagle zwiększać aktywność geologiczna powodując katastrofalne efekty dla całej planety, zdarzają się okresy zaniku ochronnego pola magnetycznego. Mieszkańcy tej planety rywalizują ze sobą, żywiąc się sobą nawzajem, ich jedynym celem jest przetrwanie.
Tak więc następnym razem zastanów się co piszesz, bo prawdziwej Ziemi to Ty mieć na myśli nie mogłeś.
Czytając to co pisze Scott i heysel widzimy dwa jakże różne obrazy tej samej Ziemi.Jest na niej i dobro i zło.Ziemia nie jest ani rajem, ani piekłem.Oto cała prawda.
Byc moze nie wiesz, jak wspaniale jest obudzic sie rano i wiedziec, ze ktos nad toba czuwa i ze Cie kocha. Az chce sie wybiec z domu i krzyczec na cale gardlo ze szczescia.
Być może nie wiesz, jak przerażające jest obudzić się rano i wyczuwać, że ktoś się tobie cały czas przygląda (Wielkiemu Bratowi już podziękujemy), a jego tzw. miłość sprawia ci ból, jest ci trucizną. Aż chce się wybiec z domu i krzyczeć na całe gardło z bólu i przerażenia.
Bóg chrześcijan nie jest panaceum na wszystkie problemy, nie wszyscy są z nim kompatybilni.
a jego tzw. miłość sprawia ci ból, jest ci trucizną.
[...]
Bóg chrześcijan nie jest panaceum na wszystkie problemy, nie wszyscy są z nim kompatybilni.
Hmm... Nigdy milosc jaka mnie Bog obdarza nie sprawiala mi bolu, wrecz przeciwnie, byla olbrzymie pomocna w zyciu, bez niej nie wykopalbym sie z jednego nalogu i nie uporzadkowal zycia. I mowie to szczerze, mozliwie obiektywnie, po licznych okresach, w ktorych absolutnie watpilem w istnienie Boga. Prosze, rozwin troszke swoja wypowiedz, bo nie do konca rozumiem, szczegolnie jesli chodzi o "kompatybilnosc".
Prosze, rozwin troszke swoja wypowiedz, bo nie do konca rozumiem, szczegolnie jesli chodzi o "kompatybilnosc".
Proszę bardzo.
"Bóg chrześcijan nie jest panaceum na wszystkie problemy"
Zakładając prawdziwość chreścijaństwa i prawdziwość wszystkiego co przekazuje Bóg nie jest wszystkim czego potrzeba człowiekowi. Nie jest w stanie spełnić niektórych jego marzeń, może nawet być ich zaprzeczeniem.
"nie wszyscy są z nim kompatybilni."
Nie wszyscy są szczęśliwi bedąc z taką istotą, jaką jest chrześcijański Bóg. Czasami jedyne osiągalne wytchnienie, namiastka szczęścia jest w samotności.
Zakładając prawdziwość chreścijaństwa i prawdziwość wszystkiego co przekazuje Bóg nie jest wszystkim czego potrzeba człowiekowi. Nie jest w stanie spełnić niektórych jego marzeń, może nawet być ich zaprzeczeniem.
Zalezy o jakich marzeniach mowimy. Jestem zdania, iz wlasnie bycie chrzescijaninem i praktykowanie wiary pomaga czlowiekowi w osiagnieciu niektorych, wymarzonych przez niego celow.
Heysel !
W tej swojej wypowiedzi zapominasz o jeszcze jednej możliwości ...
O tym, że pałac przygotowany był na przyjęcie gości.
A spośród gości część potrafiła sie zachować w miarę przyzwoicie i ze względną kulturą - a część zaczyła niszczyć wszystko dookoła ...
Jak myślisz - co zrobi Gospodarz jak się uczta będzie kończyć ?
Zalezy o jakich marzeniach mowimy.
Bardzo zależy. Zresztą, żeby było jasne tu nie chodzi tylko o marzenia. Jak to kiedyś ujął Dawkins rzeczywistość, w której istnieje istota taka jak Bóg, różni się diametralnie od rzeczywistości, w której jej nie ma.
Jedyne wytłumaczenie to to, że powstał w wyniku bezosobowych sił przyrody, a jeżeli ktoś go tam jednak sklecił kiedyś, to i tak już dawno remu porzucił swe dzieło.
Nieprawda. Wcale nie jedyne. Może akurat zaprowadzenie ładu w tym domu było misją powołania tego wędrowca, który podjął w nim prace remontowe?.
Logika, matematyka i każda inna nauka wysiada przy zagadnieniu Opatrzności Bożej.
Poza tym, ktoś, kto roztacza takie krwawe wizje musi miec poważne życiowe zranienia.
Acha - i coś jeszcze:
Bóg nie jest od tego by "zaspokajać wszystkie marzenia czlowieka".
Dokładnie, "Bóg to nie wujek z Ameryki" - to cytat z pewnych rekolekcji
[ Komentarz dodany przez: Ks.Marek: Pon 08 Sty, 2007 22:09 ]
Może akurat zaprowadzenie ładu w tym domu było misją powołania tego wędrowca, który podjął w nim prace remontowe?
Czyli konstruktor domu wysłużył się wędrowcem, bo samemu nie chciało mu się zapewnić jako takiego ładu ?
skolopendra vs tarantula
To nie działa
To teraz pokaż jaki to ma związek z tym co napisałem.
Właśnie taki, że Bóg nie jest maszynką spełniającą każdą zachciankę ( w stylu "koncert życzeń"), jak bogaty wujaszek z Ameryki. To miałam na myśli.
Heysel !
ddv napisał/a:
Acha - czyli to nie Ty pisałeś zacytowany akapit ?
Skleroza czy co ... ?
Raczej niezrozumienie przekazu i wciskanie innym tego, co Ty widzisz, a nie tego co chciano przekazać. ddv napisał/a:
proszę wykorzystaj ten tekst i udowiodnij że się mylę ...
Już w innym temacie postawiłem Ci zarzuty, a Ty jakoś nie odpowiedziałeś na nie. Po co więc zaczynać nowe, skoro nie odpowiedziałeś na stare ?
UPDATE: Dobra, właśnie coś napisałeś, idę czytać
hmmm...
Błądzisz coś chyba heysel... ?
Raczej Ty próbujesz mnie mierzyć swoją miarą. Napiszę po raz ostatni, marzenia, o których wspomniałem nie mają nic wspólnego z traktowaniem kogokolwiek jak bankomatu, tu nie chodzi o dawanie za darmo, nie chodzi o "zaspokajanie wszystkich marzeń człowieka". Tu raczej chodzi o tajemnice, niepewność, poszukiwania odpowiedzi. Nie próbuj do tego stosować swojego toku rozumowania, twierdzeń typu "Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za zło karze a za dobro wynagradza", bo to tutaj nie ma zastosowania. Doczytaj:
"Nie jest w stanie spełnić niektórych jego marzeń, może nawet być ich zaprzeczeniem."
"Czasami jedyne osiągalne wytchnienie, namiastka szczęścia jest w samotności".
Chociaż i tak wątpię, że uda Ci się na to popatrzeć z trochę innej perspektywy niż do tej pory.