ďťż
Strona początkowa UmińscyBóg będzie wszystkim we wszystkich...Czy Bóg może stworzyć kamień, którego nie będzie mógl unieśćKiedy pierwszy raz, Bog ujawnil sie ludziom i komu?Bóg niesiony jak sztandar - II przykazanie DekaloguPan Bóg jest liberałem? Raczej anarchistą...Bóg poza sakramentemBóg - jak to możliwe, że nie ma początku?Globalne ocieplenie a Bóg"Czy to Bóg mnie woła"Bóg mieszka w kosmosie :)
 

Umińscy


Światowy bestseller ateistyczny w polskim wydaniu. Ponad pół tysiąca stron - kwintesencja współczesnego ateizmu i racjonalizmu. Do marca 2007 prawie milion sprzedanych egzemplarzy, I miejsce w brytyjskim oraz kanadyjskim Amazonie, II w amerykańskim, nieprzerwanie w pierwszej dziesiątce bestsellerów „New York Timesa". Prawa do przekładu „Boga urojonego” zakupili już wydawcy z ponad trzydziestu krajów (z czterech kontynentów). W Polsce książka ukazuje się pod patronatem portalu Racjonalista, tygodnika „Polityka”, „Świata Nauki”, „Wiedzy i Życia”, Radia TOK FM i kanału PLANETE.

„Jeśli ‘Bóg urojony’ nie zmieni świata, to mamy przechlapane.”
Penn & Teller

„Wszyscy powinni przeczytać tę książkę. Ateiści wręcz pokochają Dawkinsa za błyskotliwą logikę i cięty język…”
„The Economist”

„Wreszcie jeden z najlepszych żyjących współcześnie pisarzy-naukowców zebrał swoje poglądy na religię w świetnie napisanej książce.”
Steven Pinker, Johnstone Professor Harvard University, autor “Jak działa umysł” i “The Blank Slate”

Magazyn „Discover” nazwał niedawno Richarda Dawkinsa „rottweilerem Darwina”, w uznaniu jego bezpardonowej, a przy tym przekonującej obrony teorii ewolucji. Dla „Prospect” Dawkins jest jednym z trzech najwybitniejszych współczesnych intelektualistów znanych szerokiej publiczności (pozostali dwaj to Umberto Eco i Noam Chomsky). W „Bogu urojonym” Dawkins nie pisze (przynajmniej nie bezpośrednio) o biologii. „Bohaterem” jego książki jest religia i relacje między nauką a religią. Dawkins z całą mocą swojej wiedzy, talentu i intelektu wprost i bezpośrednio odrzuca religię i wszelkie jej roszczenia. Zaczyna od tego, że ukazuje fałsz założeń logicznych wierzeń religijnych, a potem – między innymi – pisze o ewolucyjnych korzeniach teizmu. Dawkins nie oszczędza bogów we wszelkich ich postaciach – kieruje ostrze swej krytyki zarówno przeciw cierpiącemu na obsesję seksualną krwawemu tyranowi Starego Testamentu, jak i przeciw znacznie łagodniejszemu (acz wciąż nielogicznemu) „Boskiemu Zegarmistrzowi”, „odkryciu” oświeceniowych myślicieli. Rozpoczyna swą krytykę od logicznej wiwisekcji najczęściej przywoływanych argumentów za istnieniem Boga i na ich podstawie wykazuje, że jakakolwiek Istota Najwyższa jest bytem w najwyższym stopniu nieprawdopodobnym. W kolejnych rozdziałach możemy przeczytać o tym, w jaki sposób religia – a raczej wszelkie religie (rozróżnienie między krzyżem, gwiazdą Dawida a półksiężycem ma dla Dawkinsa znaczenie drugorzędne) staje się obfitą pożywką dla wojen, niewyczerpanym źródłem bigoterii i dyskryminacji oraz narzędziem upośledzenia dzieci. Fascynującą lekturę stanowią rozdziały, w których Dawkins – tym razem jako biolog – poddaje miażdżącej krytyce dorobek nowych kreacjonistów, czyli (pseudo)naukowe ataki na ewolucjonizm.
Wniosek Dawkinsa jest jednoznaczny – religia (której kreacjonizm i różne teorie „inteligentnego projektu” są nieodrodnymi dziećmi) jest nie tylko nielogiczna. Jest szkodliwa, czasem wręcz śmiertelnie niebezpieczna, a obowiązkiem uczonego i humanisty jest zwrócić na ten fakt uwagę. Religie dość już narobiły zła, konkluduje Richard Dawkins, pora by wreszcie nauka zajęła należne jej miejsce.

Z RECENZJI

„Pełna polemicznej werwy, porywająca lektura… Dawkins naciera z furią, impetem i z siłą przekonujących argumentów.”
Joan Bakewell, „Guardian”

„W Bogu urojonym Dawkins demaskuje i z pasją odrzuca religię we wszystkich jej postaciach, a czyni to z typowym dla siebie talentem, erudycją, intelektualną przekorą i poczuciem humoru. To świetnie napisany i doskonale uargumentowany wywód; lektura, po którą winien sięgnąć każdy, kogo interesuje temat religii i wiary oraz roli, jaką pełnią w społeczeństwie.”
„Synopsis”

„Ta książka jest jak łyk świeżego powietrza.”
Matt Ridley, autor "Genomu"

„Dawkins przywraca ludzkim odczuciom i przeżyciom należną im rangę […] i to właśnie nadaje jego krytyce religii tak wielką siłę.”
Philip Pullman, autor trylogii „Jego ciemne materie”

„Ważna i odważna książka.”
Desmond Morris, autor „Nagiej małpy” i „Ludzkiego zwierzęcia”

„Richard Dawkins to prawdziwy prorok naszych czasów […] W ‘Bogu urojonym’ po raz kolejny prowokuje nas do myślenia.”
J. Craig Venter

„Świat potrzebuje pełnych pasji racjonalistów […] Richard Dawkins w błyskotliwie napisanym ‘Bogu urojonym’ dowodzi, że niewątpliwie jest jednym z takich ludzi.”
James D. Watson, współodkrywca DNA, laureat Nagrody Nobla, autor „Podwójnej helisy” i „DNA: tajemnica życia”

„To mądra, pełna zrozumienia dla kondycji człowieka, rzetelna książka […] Jeśli ‘Bóg urojony’ nie zmieni świata, to mamy przechlapane.”
Penn & Teller

„Dawkins […] nie wyśmiewa religii i nie stosuje niezgrabnych kryteriów naukowych do jej oceny. Mówi tylko, że cała metafizyczna i quasi -historyczna warstwa religii jest zmyśleniem, że nie ma innego, lepszego świata, i nigdy nie było. Nie pójdziemy nigdy ani do nieba, ani do piekła. Mężczyzna nie został ulepiony z gliny. Kobieta nie była wyczarowana z żebra. Gatunki nie zostały stworzone w ciągu czterech dni. Dawkins argumentuje sucho i przekonująco - nie obciążajmy sobie wyobraźni bajkami o cudownym pochodzeniu żuka i żaby."
Profesor Jacek Hołówka, „Gazeta Wyborcza”

"Dla mnie linia podziału nie przebiega pomiędzy wierzacymi a niewierzacymi, ale pomiędzy spójnościa budź jej brakiem w wywodzie każdej ze stron. W chwili obecnej to właśnie ateiści są w stanie skonstruować spójny model światopogladowy, w którym ani "Bóg", ani "mit" nie są potrzebne."
Stanisław Obirek

Czytelnikom i sympatykom Racjonalisty i PSR polecamy szczególnej uwadze Appendix...

Zapowiada się ciekawa ksiażka a wy co o niej myślicie ?


Ale to już było...
... i nie wróci więcej...

Jeśli ‘Bóg urojony’ nie zmieni świata, to mamy przechlapane.”
No to macie
Znamienite, ż enikt z recenzentów nie przyznaje się do korzeni chrześcijańskich, czy innych źródeł religijnych (przynajmniej nie wprost) Wtedy sam może bym sięgnął po książkę.


Coś na temat - proponuję:
http://katalog.wydawnictw...ge=opis&Id=1896

Książka Alistera McGratha BÓG NIE JEST UROJENIEM to napisana ze swadą godną prawdziwego oksfordczyka, z iście angielskim sarkazmem i nade wszystko z ogromnym poczuciem humoru polemika z publikacją Richarda Dawkinsa BÓG UROJONY. Autor obala, jedną po drugiej, wysunięte przez Dawkinsa tezy mające przemawiać za nieistnieniem Boga dając prawdziwy popis rzetelnej wiedzy, zarówno z zakresu nauk przyrodniczych, jak i humanistycznych, a także erudycji i rozsądku, który zwycięża w tym starciu.
Chyba ja napiszę książkę, względnie jakiś długi artykuł na temat istoty ateizmu... Bez emocji, bez prób bezpodstawnego obalania czegokolwiek, bez radykalizmu.

Co do Dawkinsa - to ja się zastanawiam, gdzie u wszystkich diabłów, podziewają się zastępy zawsze gotowych i zwartych moherowych babć? Czyżby papaRydz zapomniał wezwać swoch pretorian do obstawienia księgarni które ośmielają się rozpowszechniać bezbozną książkę? Przecież wcześniejsze akcje w/w ugrupowania były dość spektakularne - a tutaj to już nie jest walka z małym czarodziejem w okularach - to jest wojna z niebezpieczną książką propagującą bezbozność i zło(!)...

Książka Alistera McGratha BÓG NIE JEST UROJENIEM
Przeczytałem ją w zeszłym tygodniu ;]

Świetna jest, pisana prostym językiem i stylem, w którym się można zakochać;]

POlecam
Dostałam z WAMu zaproszenie:

Wydawnictwo WAM zaprasza na spotkanie i prezentację książki

BÓG NIE JEST UROJENIEM.
POLEMIKA Z POGLĄDAMI RICHARDA DAWKINSA

W spotkaniu wezmą udział:
ks. Adam Boniecki
ks. prof. Michał Heller
Jan Andrzej Kłoczowski OP
prof. Jan Kozłowski

Prowadzenie:
Jacek Prusak SJ

Spotkanie odbędzie się:
20 czerwca (środa), godz. 16.30,
Aula WSF-P Ignatianum, Kraków, ul. Kopernika 26

Zapraszamy !

Wygląda na to, że mimo zaproszeń spotkanie jest otwarte, tak więc jeśli ktoś jest z Krakowa, to zachęcam

Dostałam z WAMu zaproszenie:

Wydawnictwo WAM zaprasza na spotkanie i prezentację książki

BÓG NIE JEST UROJENIEM.
POLEMIKA Z POGLĄDAMI RICHARDA DAWKINSA

W spotkaniu wezmą udział:
ks. Adam Boniecki
ks. prof. Michał Heller
Jan Andrzej Kłoczowski OP
prof. Jan Kozłowski

Prowadzenie:
Jacek Prusak SJ

Spotkanie odbędzie się:
20 czerwca (środa), godz. 16.30,
Aula WSF-P Ignatianum, Kraków, ul. Kopernika 26

Zapraszamy !

Wygląda na to, że mimo zaproszeń spotkanie jest otwarte, tak więc jeśli ktoś jest z Krakowa, to zachęcam
Jak widzę gros prowadzących spotkanie to księża, ten kto prowadzi to też osoba duchowna. Wnioskuję, że nie powinno sie to nazywac "Polemika z poglądami Dawkinsa" ale "Mieszanie z błotem pana Dawkinsa i jego poglądów na zasadzie 'nieobecni nie mają racji'". Żenada, takie typowo polsko-katolickie...
Powinno się zaprosić kilku księży, kilku ateistów, kilka osób "poszukujących".... I niech między nimi się dyskusja toczy. Ale można przecież inaczej, Dawkinsowi to "rybka" takie "polemiki", a żaden ateista nie odważy się skrytykowac publicznie stanowiska kościoła bo skończyć się to może w sądzie, z bardzo modnego obecnie paragrafu... Szkoda gadać.
Ale nie chodzi o to, żeby kilka osób się pokłóciło w oparciu o własne poglądy, ale żeby porozmawiać o konkretnej książce. Jasne, najlepiej zaprosić samego Dawkinsa. Ale jak się nie da, to chyba można porozmawiać o jego "dziele"? A może każdy powinien w odpowiedzi również napisać książkę? I na każdą z nich Dawkins musiałby odpowiedzieć w ten sam sposób? Skoro nie można tego zrobić w formie ustnej?

Swoją drogą Dawkins jest rozbierany na przykład na Śfini. Na racjonaliście zresztą też na pewno Janek coś pisał.

Jeśli Dawkins napisał książkę, to chyba wolno się odnieść do jej treści, prawda?



Jeśli Dawkins napisał książkę, to chyba wolno się odnieść do jej treści, prawda?

Ale nie nazywać tego "polemiką", do licha. Bo jak się domyślam, poglądów ukazanych w książce nie będzie na tym spotkaniu bronił raczej nikt. To gdzie tu jest "polemika"?

Książka Alistera McGratha BÓG NIE JEST UROJENIEM

Pozwolę sobie na cytat
"Ale to już było...
... i nie wróci więcej..."
Pewnie mi i tak nie uwierzysz, Helmutt, ale nikt Dawkinsa z błotem nie mieszał. Po prostu była sobie rozmowa o wierze, nauce i ich wzajemnych relacjach. Oraz między innymi o tym, czy Bóg, w którego nie wierzy Dawkins, jest tym Bogiem, w którego wierzą katolicy. Oraz kto traci na przepychankach ludzi o skrajnych, fundamentalistycznych poglądach. A także o kilku innych rzeczach - ale akurat po Dawkinsie nikt nie jechał.
Ja tam wole Dona Browna... i jego książki - jakoś lepiej się czyta między wierszami.
Bajki zazwyczaj miło się czyta... też między wierszami

Bajki zazwyczaj miło się czyta... też między wierszami

Ooo... mogę się odnieś do tematu "Rodzina homoseksualna", widać trzeba ci rozum między bajki włożyć - przyp. moderacja: uwaga, tutaj szanujemy się wzajemnie. ( może trochę sobie dogryzamy, ale pamiętaj że to forma żartu - ale morał zawsze ten sam )

[ Komentarz dodany przez: Annnika: Czw 21 Cze, 2007 21:09 ]

Ja tam wole Dona Browna...
Tia, własnie widze jak lubisz, skoro nie potrafisz nawet zapisać poprawnie jego imienia.
Literka A leży dość daleko od literki O na klawiaturze, praktycznie po przeciwnym stronach obie są umieszczone względem siebie.

Tia, własnie widze jak lubisz, skoro nie potrafisz nawet zapisać poprawnie jego imienia.

... wiadomo o co chodzi, firefox mi podkreślił to zmieniłem.
To już nie będziemy rozmawiać o Dawkinsie, tak?

Kolejne kłamstwo. Widać, chłoniesz je, niczym gąbka. A potem chrzanisz jak połamany, że aż mna rzuca przy czytaniu tych bzdetów.

Może poda pan czasem jakieś argumenty, tego o co panu chodzi.
Kłamcą nie jestem, chyba że pan? Nie obrażam ludzi bez powodów, a pan widocznie ma taki nałóg.

Przepraszam za offtop, co do Dawkinsa jasne że możemy porozmawiać.

Pewnie mi i tak nie uwierzysz, Helmutt, ale nikt Dawkinsa z błotem nie mieszał. Po prostu była sobie rozmowa o wierze, nauce i ich wzajemnych relacjach. Oraz między innymi o tym, czy Bóg, w którego nie wierzy Dawkins, jest tym Bogiem, w którego wierzą katolicy. Oraz kto traci na przepychankach ludzi o skrajnych, fundamentalistycznych poglądach. A także o kilku innych rzeczach - ale akurat po Dawkinsie nikt nie jechał.
Wierzę Ci oczywiście, jestem mile zaskoczony i jednocześnie cieszę się, że odbyło się to w kulturalny sposób. Jednak to pokrzepia, że katolicy potrafią dyskutowac o ateistycznej książce bez nastawienia typu "rydzykowego". Może nie jest jeszcze tak źle.
Ha, widzisz! Właśnie wpadłeś w to, o czym między innymi była mowa. W podciąganie wszystkich katolików pod wyznawców Rydzyka.

Bierze się fundamentalny ateista do walki z fundamentalnym [w złego tego słowa znaczeniu; nie mylić z radykalnym] "katolikiem" [lub na odwrót, wszystko jedno] i cały świat ma wrażenie, że jedni i drudzy potrafią tylko obrażać itp. A przecież katolicyzm to nie rydzykizm. Ateizm to nie antyklerykalizm. Tyle że ci "normalniejsi" są mniej wyraziści, mniej kontrowersyjni, mniej wrzeszczą i mniej awantur wszczynają. Więc są mniej widoczni.

To samo widać na przykład w sporze kreacjonistów z darwinistami. Potem cały świat jest przekonany, że Kościół całkowicie neguje ewolucję. Bo zawsze głośniej jest o skrajnych stanowiskach...

Ha, widzisz! Właśnie wpadłeś w to, o czym między innymi była mowa. W podciąganie wszystkich katolików pod wyznawców Rydzyka.
Nie wiem czy obserwujesz dyskusje w jakich brałem tu udział ale nigdy nie mierzyłem katolików jedną miarą. Więc uważam, że w nic nie wpadłem.
Wybacz moją nieufność, ale jak widzę, że zbieraja się sami księża i "kościółkowi" naukowcy czy politycy aby dyskutowac na przykład o "niechrześcijańskiej" książce czy filmie - to zwykle jest to "wieszanie psów" (vide - audycje w takim jednym radiu co ma ryja).


To samo widać na przykład w sporze kreacjonistów z darwinistami. Potem cały świat jest przekonany, że Kościół całkowicie neguje ewolucję. Bo zawsze głośniej jest o skrajnych stanowiskach..
Kreacjoniści to ludzie chorzy na fanatyzm, plotą publicznie piramidalne głupstwa, negują nie tylko wieloletni dorobek naukowy ale i choćby słowa Jana Pawła II. Szkoda o nich gadać.

Nie wiem czy obserwujesz dyskusje w jakich brałem tu udział ale nigdy nie mierzyłem katolików jedną miarą. Więc uważam, że w nic nie wpadłem. Tobie się tylko tak wydaje, maj friendzie



Ja tam wole Dona Browna... i jego książki - jakoś lepiej się czyta między wierszami.

No sorry. Ale brednie pisane przez pana Browna, poza tym że fajnie się je czyta, są fikcją literacką. A między wierszami jest powtarzające się zdanie "Chcę od was pieniędzy". Dobrze napisana książka, bazująca na ludzkim popędem za sensacją. Tyle. A co to ma wspólnego z memetyką i Dawkinsem? Nic.

http://portalwiedzy.onet....czasopisma.html


Podczas gdy fundamentaliści religijni usiłują odrzucać teorię ewolucji jako niezgodną z wiarą religijną, fundamentaliści ateistyczni wykluczają z góry wszelką próbę harmonijnego połączenia wierzeń religijnych z ewolucyjną wizją przyrody. Postawę tę ukazał Dawkins w kategorycznej krytyce przesłania Jana Pawła II skierowanego do Papieskiej Akademii Nauk w październiku 1996 r. (przesłanie ukazujące otwartość chrześcijaństwa na ewolucyjną wizję rzeczywistości bywa traktowane jako jeden z ważniejszych dokumentów poprzedniego pontyfikatu). Doceniając jego wagę, redakcja prestiżowego kwartalnika "The Quarterly Review of Biology" poświęciła cały numer dyskusji nad papieskim ujęciem i zaprosiła do debaty przyrodników, filozofów i teologów.

Jedyną osobą, która oceniła negatywnie wystąpienie Jana Pawła II, był właśnie Richard Dawkins. Jego głos mocno kontrastował z opiniami autorów skądinąd odległych od chrześcijaństwa, jak np. Michael Ruse, lecz przyjmujących z nadzieją papieską wizję dialogu z nauką współczesną. Dawkins definitywnie odrzuca możliwość takiego dialogu, gdyż chrześcijaństwo pozostaje dla niego symbolem antyintelektualnych złudzeń. Jego zdaniem nauka musi wchodzić w nieuchronny konflikt z religią, gdyż nośnikiem tej ostatniej jest wirus wiary, niosący kulturowe schorzenia. Jako grupy dotknięte epidemią powodowaną przez tenże wirus Dawkins wymienia jednym tchem wyznawców wielebnego Moona, scjentologów i siostry zakonne. Pierwszy z wymienionych, Sun Myung Moon, jest znany przede wszystkim z politycznego zaangażowania, bigamii i przestępstw podatkowych; dla Dawkinsa jawi się jednak niemal jako klasyk religijności. Twórca "Kościoła" scjentologów Ron Hubbard jest z kolei powszechnie znany jako szarlatan propagujący idee niezgodne z wiedzą przyrodniczą. Jeśli ktoś, wzorem Dawkinsa, chciałby do tego towarzystwa dołączyć matkę Teresę z Kalkuty lub św. Franciszka z Asyżu, dałby jedynie dowód ignorancji religijnej. Tymczasem Dawkins nie unika podobnych zestawień, następnie zaś ubolewa, że jego idee nie są właściwie rozumiane przez wszystkich recenzentów.

ciekawy artykuł, nawiązuje do rzeczonej pozycji, więc polecam
ość Niedzielny
Richard Dawkins, 66-letni zoolog, profesor uniwersytetu w Oksfordzie, zasłynął dzięki wartościowej i znaczącej publikacji z 1976 roku pt. „Samolubny gen”. Kolejne jego książki z terenu biologii wystrzeliwały coraz silniejsze rakiety w stronę religii. Jego najnowsza książka to już nalot dywanowy. Metoda zastosowana przez Dawkinsa jest prosta. Teza, której zaciekle broni, jest taka: Boga nie ma, religia jest szkodliwym urojeniem ludzkości, dlatego należy ją zwalczać, jedyny prawdziwy obraz świata daje nauka, a zwłaszcza teoria ewolucji. Kto się z tymi zdaniami nie zgadza, ten jest tępym obskurantem zmanipulowanym przez bandę religijnych fanatyków. Dla poparcia tych poglądów autor konstruuje karykaturalną wizję religii, a potem drwi: „patrzcie, oto wasz Bóg, oto wasza religia, wstydźcie się i nawróćcie się na ateizm!”.

[ Dodano: Sob 23 Cze, 2007 09:13 ]

ość Niedzielny
Richard Dawkins, 66-letni zoolog, profesor uniwersytetu w Oksfordzie, zasłynął dzięki wartościowej i znaczącej publikacji z 1976 roku pt. „Samolubny gen”. Kolejne jego książki z terenu biologii wystrzeliwały coraz silniejsze rakiety w stronę religii. Jego najnowsza książka to już nalot dywanowy. Metoda zastosowana przez Dawkinsa jest prosta. Teza, której zaciekle broni, jest taka: Boga nie ma, religia jest szkodliwym urojeniem ludzkości, dlatego należy ją zwalczać, jedyny prawdziwy obraz świata daje nauka, a zwłaszcza teoria ewolucji. Kto się z tymi zdaniami nie zgadza, ten jest tępym obskurantem zmanipulowanym przez bandę religijnych fanatyków. Dla poparcia tych poglądów autor konstruuje karykaturalną wizję religii, a potem drwi: „patrzcie, oto wasz Bóg, oto wasza religia, wstydźcie się i nawróćcie się na ateizm!”.

[ Dodano: Sob 23 Cze, 2007 09:13 ]

Kolejny argument żeby złapać Boga za nogi.

Poza tym, nie chodzi o to, by Boga za nogi złapać, leczy by z Nim przebywać i śmiać się m.in z:


mógł temu wsystkiemu zapobiec
mógł, ale nie "zapobiegł" i dobrze
A niby czemu dobrze?

[ Komentarz dodany przez: Ks.Marek: Sob 23 Cze, 2007 12:12 ]

A niby czemu dobrze?
a źle?
dobrze w takim razie inaczej to ujmę, dlaczego według ciebie ink dobrze że Bóg temu nie zapobiegł? Skoro według was "Bóg" jest wszechmogący, no i odnoszę się do tego o czym pisał salomon.

dlaczego według ciebie ink dobrze że Bóg temu nie zapobiegł?
bo to daje człowiekowi realny wybór: wybierasz dobro i Boga lub odrzucasz

Bóg do siebie nie zmusza, ale konsekwencje braku Boga są jakie są
No dobra ale np: kiedy bóg stworzył Adama i Ewe nie dał im wyboru wierzyć czy nie wierzyć, dlatego że nie znali nawet takiego pojęcia. Nawet zastanawiam się w jaki sposób oni to odbierali bo na pewno nie w sposób pana boga jak to teraz jest uznawane, a raczej ze spojrzenia rodzinnego jak tatę.

No dobra ale np: kiedy bóg stworzył Adama i Ewe nie dał im wyboru wierzyć czy nie wierzyć, dlatego że nie znali nawet takiego pojęcia.
A w co mieli wierzyć, będąc przy Źródle i celu zarazem wszystkiego?

No dobra ale np: kiedy bóg stworzył Adama i Ewe nie dał im wyboru wierzyć czy nie wierzyć
dał im wybór:

mogli zachować zakaz (symbol "zakazanego owocu"), albo go złamać
wybrali to drugie

A w co mieli wierzyć, będąc przy Źródle i celu zarazem wszystkiego?

Odniosłem się do tego co napisał ink


bo to daje człowiekowi realny wybór: wybierasz dobro i Boga lub odrzucasz

Więc chyba z początku niebyli zbyt rozwinięci? A skoro nie znali wstydu i innych rzeczy nie mogli zbyt normalnie myśleć... każdy człowiek zna dobro i zło potrafi je rozróżnić, czasami jest zło konieczne a czasami wystarczy samo dobro... mówiąc że byli przy samym źródle niczego nie zmienia bo w żaden normalny sposób by sie nie rozwijali znając tylko jeden przejaw życia. Jeśli już stawiać jakąś tezę to taką że bóg wiedział że tak będzie i nie chciał ich czynić niewolnikami jednej myśli.


mogli zachować zakaz (symbol "zakazanego owocu"), albo go złamać
wybrali to drugie


Nie mieli żadnego wyboru wiedz że ciekawość jest rzeczą ludzką i wybór nie ma tu nic do tego. To jedyne co mieli od początku ciekawość.

Więc chyba z początku niebyli zbyt rozwinięci? A skoro nie znali wstydu i innych rzeczy nie mogli zbyt normalnie myśleć...
z czego łatwo wywnioskować, że wstyd uznajesz za wynik wyższego rozwoju... [?]



z czego łatwo wywnioskować, że wstyd uznajesz za wynik wyższego rozwoju... [?]


No na pewno paradowanie z ptaszkiem na wierzchu nie jest zbyt inteligentne prawda?


Hmm, ciekawe jak wąż się tam dostał. Czyżby bramy były nieszczelne? Bo na pewno od tak sobie nie wszedł. Był takim samym stworzeniem jak pies, kot, czy żaba.
Nie musiał się wciskać, bo on tam po prostu był.

Był takim samym stworzeniem jak pies, kot, czy żaba.
Nie musiał się wciskać, bo on tam po prostu był.


Jeśli uznać że był, to znaczy że był mądrzejszy od człowieka bo wiedział czym jest dobro a czym zło, a przecież w raju jest tylko dobro, no więc?

Jeśli uznać że był, to znaczy że był mądrzejszy od człowieka bo wiedział czym jest dobro a czym zło, a przecież w raju jest tylko dobro, no więc?
Guzik z petelką.
Wąż z Edenu to klasyczny infiltrator: nie znając do końca prawdy, za pomocą kłamstw wyciąga ją od innych.
infiltrator: http://pl.wikipedia.org/wiki/Infiltration nie wiem czy podobne.

nie znając do końca prawdy, za pomocą kłamstw wyciąga ją od innych.

Hmm kłamstwo jest złem, więc jak mówiłem znał zło, więc cofam się do pytania.


był mądrzejszy od człowieka bo wiedział czym jest dobro a czym zło, a przecież w raju jest tylko dobro, no więc?


infiltrator: http://pl.wikipedia.org/wiki/Infiltration nie wiem czy podobne. Ale dałeś teraz popis prostactwa wręcz. Człowieku, zacznij czytac coś oprócz WIKI i innych bzdetów.
Bardziej to oddaje treść pojęcia infiltracji. Tu zaś pozycja nr 2.


2. «przedostawanie się obcych ludzi, wpływów lub ideologii do jakiegoś środowiska lub jakiejś grupy»

Mniej więcej chyba to pasuje.


Kłamstwo, zanim jest złem, to wcześniej jest brakiem wolności. A człowiek miał wolną wole. Mógł wybierać - między ufnością Bogu lub stworzeniu.


I tu bym powiedział że wynikiem tego wszystkiego był brak wiedzy i znowu ciekawość. Bo skoro człowiek zaufał zwierzęciu nie mógł wiedzieć że jest one złe, bo tego pojęcia nie znał więc to można nazwać ograniczoną wolnością wiedzy.

I tu bym powiedział że wynikiem tego wszystkiego był brak wiedzy i znowu ciekawość. Bo skoro człowiek zaufał zwierzęciu nie mógł wiedzieć że jest one złe, bo tego pojęcia nie znał więc to można nazwać ograniczoną wolnością wiedzy.
Krótka piłka: mając w potencji wszystko - bo by od Boga otrzymał człowiek to czego mu było trzeba. To mimo wszystko sięgnął po stworzenie, po coś, co jest jeszcze nizej od Boga niz człowiek, albo inaczej, ładniej: po coś, co nie jest na oraz i podobieństwo Goga (jak człowiek) stworzone.


No na pewno paradowanie z ptaszkiem na wierzchu nie jest zbyt inteligentne prawda?

zależy w której kulturze


Hmm, ciekawe jak wąż się tam dostał. Czyżby bramy były nieszczelne? Bo na pewno od tak sobie nie wszedł.
to tam były bramy?


"nasza" to znaczy czyja? moja i mojego szwagra?

Katolicka


"nasza" to znaczy czyja? moja i mojego szwagra?

Katolicka
tez katolickich wiele jest, jak i wielu jest katolickich teologów
masz na myśli którąś konkretną?
A czy to ma znaczenie? Każda myśl jest inna, ale katolicka trzyma się pewnych reguł i to ją różni np: od mojej.

A czy to ma znaczenie? Każda myśl jest inna, ale katolicka trzyma się pewnych reguł i to ją różni np: od mojej.
brak reguł jako reguła myślenia?
Krótko tylko skwituję: Krystianie, czy Twoi rodzice doprowadzili cie do chrztu? Jeśli tak, to twoja dzisiejsza postawa świadczy o jednym: twoi rodzice są kłamcami, którzy słowo przyrzeczenia mają za papier toaletowy.

Krótko tylko skwituję: Krystianie, czy Twoi rodzice doprowadzili cie do chrztu?

Nie miałem wyboru?


Krótko tylko skwituję: Krystianie, czy Twoi rodzice doprowadzili cie do chrztu? Jeśli tak, to twoja dzisiejsza postawa świadczy o jednym: twoi rodzice są kłamcami, którzy słowo przyrzeczenia mają za papier toaletowy.
Chyba nie wiesz na jakim świecie żyjesz. Nie wszyscy mają podejście wiejskich, zawsze posłusznych parafian.
Starannie pan wymija się od ważnych odpowiedzi, zapytałem jasno "Emm, kto dał panu prawo do obrażania mojej rodziny?" i prosze o odpowiedź.

Krótka piłka: mając w potencji wszystko - bo by od Boga otrzymał człowiek to czego mu było trzeba. To mimo wszystko sięgnął po stworzenie, po coś, co jest jeszcze nizej od Boga niz człowiek, albo inaczej, ładniej: po coś, co nie jest na oraz i podobieństwo Goga (jak człowiek) stworzone.
No ale zastanów się... gdyby człowiek nie zjadł owocu z drzewa poznania to byłby "idiotą" nieświadomym tego co robi. Byłby wiecznie zadowolonym "głupiekiem" niezdającym sobie nawet sprawy z tego że jest zadowolony. Krótko mówiąc - zombie.
Normalnie uściskam cię za tą wypowiedź, świetna! , w pełni się z tobą zgodzę

Normalnie uściskam cię za tą wypowiedź, świetna! , w pełni się z tobą zgodzę
Dzięki

No ale zastanów się... gdyby człowiek nie zjadł owocu z drzewa poznania to byłby "idiotą" nieświadomym tego co robi. Byłby wiecznie zadowolonym "głupiekiem" niezdającym sobie nawet sprawy z tego że jest zadowolony. Krótko mówiąc - zombie.
Znowu robisz z siebie pośmiewisko ?
Nie żadnym zombie, a DZIECKIEM. Człowiek dopóki nie zjadł tego jabłka był jak dziecko, świadoma swego istnienia istota bezgranicznie ufająca swym rodzicom i dosłownie rozpieszczana przez nich.

Znowu robisz z siebie pośmiewisko ?
Nie, a Ty z siebie?


Dziecko mimo wszystko posiada jakieś rozeznanie między dobrem a złem, prymitywne ale posiada.
To teraz jeszcze psycholog dziecięcy narbukil powie nam skąd je posiada i ile lat ma to dziecko, o którym mówi.
ale dziwna sprzeczka, faktem jest że mniej więcej można dociekać i obserwować dziecko i jego zachowanie i to opisać, a Adama nie widzieliście, jedyne co onim wiadomo to to co podaje biblia.
To nie obrażanie, lecz 100% prawdy, czego dowodem jest twoje potwierdzenie faktu, iz jesteś ochrzczony.
EOT>
- wiedziałem że taka odpowiedź będzie daruje sobie dalsze dociekania, ale wtrącając się to być może i mnie ochrzcili ale nie ma rzeczy której nie można cofnąć
Chrztu nie cofniesz. Możesz "administracyjnie" się"wyrejestrować z Kościoła, ale sakramentu nie zmażesz
... a słyszałaś o dechrystianizacji?
Nie rozumiesz. Sakrament to coś nie odwracalnego, możesz zmienić swoją przynależność wyznaniową. Ale sakramentu który się dokonał - nie cofniesz.
Rytuał ( bo chrzest nim w gryncie rzeczy jest ) ma swój anty-rytuał.
Wydaje mi się że jak dalej będe o tym pisał to mnie zastrzelicie; dziwne ale odnoszę takie wrażenie
Nie, spokojnie

Dla ciebie to rytuał. Czyli jedynie zbitek gestów i symboli. A dla nas coś, co "wtapia" się nieodwołalnie w człowieka
Hehe grzeczniej mówiąc, dla mnie to po prostu rytuał. Nic więcej nie potrafię tu powiedzieć bo nie umiem, dla mnie to bardzo oczekiwana chwila w życiu kiedy będę wolny; i tyle. Nie odparcie wierze że wtedy moje życie się zmieni, materialnie i duchowo.

Nie rozumiesz. Sakrament to coś nie odwracalnego, możesz zmienić swoją przynależność wyznaniową. Ale sakramentu który się dokonał - nie cofniesz.
To mi się właśnie bardzo nie podoba. Kościół trochę pogrywa w kulki dopuszczając do chrztu niemowlęta, potem jak taki człowiek dorośnie - to nawet jak złoży w obecności świadka akt apostazji, to i tak "chrześcijaninem" pozostanie. Paradoks - bo ja też w świetle prawa kanonicznego jestem chrześcinaninem-ateistą. Nabijam statystyki, któymi chwalą się przy byle okazji kościelni oficjele.
No i zmieniłem zdanie - nie będę chrzcił mojego dziecka, w moim środowisku co prawda to równa się ostracyzmowi totalnemu i przesladowaniom psychicznym, ale... dorosnie, samo zadecyduje.
... no właśnie, godzi mi to też w wolną wole, bo skoro ją mamy to mam prawo zdecydować czy chce być chrześcijaninem czy też nie chce. A wy na siłę bez pytania robicie z dziecka katolika... to kolejny paradoks tej religii - ja zostałem ochrzczony wbrew swej woli, co prawda do 15 roku zycia byłem chrześcijaninem ale nie myślałem jasno dopiero w wieku 17 lat przejrzałem na oczy...a co w takiej chwili ma niemowle nic, skrzywdzone na całe zycie, czy na pewno?, na szczęście słowianie mieli na to sposób, i chętnie z niego skorzystam, i nieważne kto co mówi, rytuał to rytuał i choćbym miał poruszyć góry to porusze by pozbyć się tego sakramentu.
niena siłe robi katolika tylko daje lepszy start przez danie szansy
a jak to sobie spierniczy sam to już jego wybór - nie obciążaj rodziców winami (czy głupota) dzieci

To mi się właśnie bardzo nie podoba. Kościół trochę pogrywa w kulki dopuszczając do chrztu niemowlęta, potem jak taki człowiek dorośnie - to nawet jak złoży w obecności świadka akt apostazji, to i tak "chrześcijaninem" pozostanie. Paradoks - bo ja też w świetle prawa kanonicznego jestem chrześcinaninem-ateistą. Nabijam statystyki, któymi chwalą się przy byle okazji kościelni oficjele.
Powtórzę to, co pisałem do Krystiana. Rodzice dali ciała. Stąd masz u mnie plusa za to:

To prawda napewno zmuszanie dziecka do chodzenia do szkoły jest ograniczaniem jego wolności, jednak moich rodziców to nie obchodziło. Mam 20 lat i rok temu rzuciłem szkołe - tak samo jak religie tylko że ją rzuciłem wczesniej.

To prawda napewno zmuszanie dziecka do chodzenia do szkoły jest ograniczaniem jego wolności, jednak moich rodziców to nie obchodziło. Mam 20 lat i rok temu rzuciłem szkołe - tak samo jak religie tylko że ją rzuciłem wczesniej.

Tak zatem proponuję założyć nowy topic: Rodzina urojona, czyli rzecz o kłamcach.

tak samo jak religie tylko że ją rzuciłem wczesniej masz biedaku szczęście że Bóg nawet takich nie rzuca...
Rzucił szkołę... ciekawe co dalej do łopaty teraz po dyplomie chcą...

masz biedaku szczęście że Bóg nawet takich nie rzuca...

Nie uznaje bogów więc nie bardzo mnie to interesuje co ("wasz bóg") o mnie myśli.
A wtrącając paradoks, to jeśli nawet on faktycznie takich nie rzuca to niech zacznie, bo mnie nigdy po swojej stronie mieć nie będzie, ani żadna religia ani żaden bóg ani żaden człowiek ani żadna inna istota przyjaciela we mnie widzieć nie może, bo jestem obserwatorem i bawi mnie każda ze stron.

A wtrącając paradoks, to jeśli nawet on faktycznie takich nie rzuca to niech zacznie, bo mnie nigdy po swojej stronie mieć nie będzie, ani żadna religia ani żaden bóg ani żaden człowiek ani żadna inna istota przyjaciela we mnie widzieć nie może, bo jestem obserwatorem i bawi mnie każda ze stron.
Iście opętaniowo-szatańska deklaracja...

mnie nigdy po swojej stronie mieć nie będzie pożyjemy - zobaczymy, a życie ma więcej niespodzianek i sytuacji w których obserwatorem nie będziesz mógł być

pożyjemy - zobaczymy, a życie ma więcej niespodzianek i sytuacji w których obserwatorem nie będziesz mógł być
Dokładnie. Paru takich znam osobiście, którzy Boga opluwali i zapierali się, że przenigdy w Niego nie uwierzą. A teraz? Jedni z gorliwszych głosicieli Dobrej Nowiny Ukłony w ich stronę, zwłaszcza w stronę jednego

Iście opętaniowo-szatańska deklaracja...

zabawne porównanie, może wedle was trafne - acz dla mnie śmieszne


sytuacji w których obserwatorem nie będziesz mógł być

jestem nim na codzień, w każdej sytuacji - wiesz czemu niemoge się narazie przeciwstawić? Miłości do pewnej osoby, nie wiarygodne jak silne są jej więzi; chciał bym jej nie czuć i się od niej uwolnić bo mnie rani, czy rzeczy których mieć niemożna z nie wiadomej przyczyny są warte tylu poświęceń - zaś ta istota stworzyła mnie takim jakim jestem a sama poszła w innym kierunku.... wypaczona miłość.


Ukłony w ich stronę, zwłaszcza w stronę jednego

ludziom na tym padumie?, a są tego warci... kłaniam się sobie i sam jestem panem dla siebie, jak każdy z was po oc czynić sobie panów, we własnym królestwie?

a są tego warci...
Owszem, niektórzy ludzie na tym padole są warci największego szacunku. Mam szczęście tego typu ludzi znać.



Owszem, niektórzy ludzie na tym padole są warci największego szacunku. Mam szczęście tego typu ludzi znać.

Was szacunek jest tylko powierzchowny, i tylko ten który nie godzi w waszą wiarę. A tego nie można nazwać szacunkiem, lecz tolerowaniem pewnych rzeczy, a i tu nie jesteście dostatecznie dobrzy.


Was szacunek jest tylko powierzchowny, i tylko ten który nie godzi w waszą wiarę. A tego nie można nazwać szacunkiem, lecz tolerowaniem pewnych rzeczy, a i tu nie jesteście dostatecznie dobrzy.
Prawda jest taka, że na szacunek trzeba sobie umieć zasłużyć. I może Cię to zdziwi, ale na mój szacunek zasługują nie tylko moi współwierzący, ale i jest kilku ateuszy. Kolejny osąd bez pokrycia. Twoje "zawsze, każdy, wszyscy, każdy z Was" w końcu Cię zgubi.


kłaniam się sobie i sam jestem panem dla siebie, jak każdy z was
- Ale niepokoi mnie następujące zagadnienie: skoro nie ma Boga, to kto kieruje życiem człowieka i w ogóle wszystkim, co się dzieje na świecie?
- O tym wszystkim decyduje człowiek - Berlioz pośpieszył z gniewną odpowiedzią na to, trzeba przyznać, niezupełnie jasne pytanie.
- Przepraszam - łagodnie powiedział nieznajomy - po to, żeby czymś kierować, trzeba bądź co bądź mieć dokładny plan, obejmujący jakiś możliwie przyzwoity okres czasu. Pozwoli więc pan, że go zapytam, jak człowiek może czymkolwiek kierować, skoro pozbawiony jest nie tylko możliwości planowania na choćby śmiesznie krótki czas, no, powiedzmy, na tysiąc lat, ale nie może ponadto ręczyć za to, co się z nim samym stanie następnego dnia?
Bo istotnie - tu nieznajomy zwrócił się do Berlioza - proszę sobie wyobrazić, że zaczyna pan rządzić, sobą i innymi, że tak powiem - dopiero zaczyna się pan rozsmakowywać i nagle okazuje się, że ma pan... kche... kche... sarkomę płuc... - I cudzoziemiec uśmiechnął się słodko, jak gdyby myśl o sarkomie płuc sprawiła mu przyjemność. - Tak, sarkoma - po kociemu mrużąc oczy powtórzył dźwięczne słowo - i pańskie rządy się skończyły! Interesuje pana już tylko los własny, niczyj więcej! Krewni zaczynają pana okłamywać. Pan czuje, że coś jest nie w porządku, pędzi pan do uczonych lekarzy, potem do szarlatanów, a w końcu, być może, idzie pan nawet do wróżki. Zarówno to pierwsze, jak to drugie i to trzecie nie ma żadnego sensu, sam pan to rozumie. I cała historia kończy się tragicznie - ten, który jeszcze niedawno sądził, że o czymś tam decyduje, spoczywa sobie w drewnianej skrzynce, a otoczenie, zdając sobie sprawę, że z leżącego żadnego pożytku mieć już nie będzie, spala go w specjalnym piecu.
A bywa i gorzej - człowiek dopiero co wybierał się do Kisłowodska - tu cudzoziemiec zmrużonymi oczyma popatrzył na Berlioza - zdawałoby się głupstwo, ale nawet tego nie może dokonać, bo nagle, nie wiedzieć czemu, poślizgnie się i wpadnie pod tramwaj! Czy naprawdę uważa pan, że ten człowiek sam tak sobą pokierował? Czy nie słuszniej byłoby uznać, że pokierował nim ktoś zupełnie inny? - tu nieznajomy zaśmiał się dziwnie.

Was szacunek jest tylko powierzchowny, i tylko ten który nie godzi w waszą wiarę. A tego nie można nazwać szacunkiem, lecz tolerowaniem pewnych rzeczy, a i tu nie jesteście dostatecznie dobrzy.
A wiesz, że tolerowanie to poszanowanie czyichś poglądów, wierzeń, upodobań, różniących się od własnych. A poszanowanie to szacunek dla kogoś lub czegoś. Więc raczej zamiast "tolerowaniem" powinieneś napisać "akceptowaniem".

halo halo - to jaaaaaaaa
cytat na cytat więc nie zaznaczyłam
cytuję bo akurat dokładnie tak samo opowiadał Berlioz że każdy jest panem samego siebie

halo halo - to jaaaaaaaa
cytat na cytat więc nie zaznaczyłam
cytuję bo akurat dokładnie tak samo opowiadał Berlioz że każdy jest panem samego siebie

A, to teraz jestem w domu Poza tym, ktoś kiedyś powiedział, że szatan jest najbardziej zaangazowany w wierze w Boga. Ciekaw jestem, czy ktos potrafi go przebić...

Prawda jest taka, że na szacunek trzeba sobie umieć zasłużyć. I może Cię to zdziwi, ale na mój szacunek zasługują nie tylko moi współwierzący, ale i jest kilku ateuszy. Kolejny osąd bez pokrycia. Twoje "zawsze, każdy, wszyscy, każdy z Was" w końcu Cię zgubi.

Prawdą jest że szacunku o który się rozchodzi, nie da się w tobie lub innych zaskarbić. A to dlatego że nigdy nie będzie zbieżny z twoim czy innym przekonaniem. Które wedle swego opierasz o wiarę.
- Czasem pewny jestem swego słowa, oczywiście mogę się mylić; ale pisząc w ten sposób zazwyczaj mam z tego typu zdarzeń doświadczenie.


Prawdą jest że szacunku o który się rozchodzi, nie da się w tobie lub innych zaskarbić.
Ależ ja nie proszę Cię o szacunek do mnie. Możesz mnie nie szanować. Wiesz gdzie to mam? Twoja sprawa.


Ależ ja nie proszę Cię o szacunek do mnie. Możesz mnie nie szanować. Wiesz gdzie to mam? Twoja sprawa.

Za ostatnią taką wypowiedź wlepiono mi ostrzeżenie, dziwne prawda?

Witam wszystkich:)
Chyba za mało Dawkinsa w temacie o Dawkinsie:D
Kto z was czytał tą lub inną książkę RD?? Narazie słychać same zarzuty, że ateista to blee. Liczę na ciekawą dyskusję tym bardziej, że z tego co widzę na forum udzielają się też duchowni.

Kilka pytań (zaznaczam, że nie chcę nikogo urazić):
1. Co was utwierdza w przekonaniu, że katolicyzm to jedyna słuszna droga? Gdybyście urodzili się w innym miejscu na ziemi zamiast Jahwe czcilibyście Śiwę lub Wielkiego Mzimu na Górze w Dżungli. Ich wyznawcy sa równie pewni swych przekonań co katolicy.
2. Często na pytanie czy jest dowód istnienia Boga słychać odpowiedź:
A daj dowód, że go nie ma? - Hmm no cóż... Nie moge wam udowodnić, że nie istnieją różowe słonie albo jednorożce ale mimo to nikt w je nie wierzy. Cuda - hmm nikomu nie odrosła kończyna, nawet palec (nie licząc średniowiecznych bajań). Nie pamiętam już dokładnej ilości pielgrzymów (duża liczba a nie chcę jaka przeinęła sie przez Lourdes, ale cudów stwierdzonych przez kościół jest bodajże 66. Przez tyle lat 66 cudów? kiepściutko... w dodatku "wszechmocne placebo" działa:0
To na początek:) dobrze, że działa takie forum jak to, brakuje miejsca na otwartą dyskusję.

A co do tego, że Dawkins jest Zoologiem... zawsze to lepiej niż doktor teologii;D

Gdybyście urodzili się w innym miejscu na ziemi zamiast Jahwe czcilibyście Śiwę lub Wielkiego Mzimu na Górze w Dżungli.
Gdyby żaba żarła żyto, to nie trzeba by było chodzić po bułki do piekarza...
Siła argumentu porażająca... Liczyłem na jakieś sensowne odpowiedzi
Powtórze bo widze, że mnie nie zrozumiano. Co powoduje, że AKURAT katolicyzm jest jedyną ścieżką? Wyznawcy różnych religii twierdza to samo, no może poza Taoistami:P

Co powoduje, że AKURAT katolicyzm jest jedyną ścieżką?
Jak to jedyną? Ja tam podpisuje się pod pluralizmem, to znaczy, akceptuje pluralistyczne postrzegania świata.
Jedyna ścieżka w sensie ta prawdziwa. Czyli np buddyzm zen jest tak samo prawdziwy jak chrześcijaństwo?

Jedyna ścieżka w sensie ta prawdziwa.
Zgadza się, prawdziwa może być tylko jedna. I ja wierzę, że ta, po której kroczę jest nią własnie.
w końcu sie zrozumieliśmy:) Ale na czym opiera się ta wiara? czy jest to tylko przekonaniach, emocjach? Czy cos konkretnie pana przekonalo, że Jezus jest Synem Bożym itd.? Czy wierzy pan słowo hebrajskim mitom sprzed kilku tysięcy lat? (Nikogo nie obrażam tylko mówie jak to wygląda z innego punktu siedzenia:)

Ale na czym opiera się ta wiara? czy jest to tylko przekonaniach, emocjach?
Jak to na czym? Na obecności Boga w moim zyciu. Spotykałem Go setki razy w ciągu mego krótkiego życia, a teraz dotykam Go, wchodzę z Nim w osobowa relację.


Dałbym sobie ręke uciac,że był prawdziwy. Bo pewnie był.
Chce mnie ksiądz zniechęcić do zadawania pytań na które nie zna ksiądz odpowiedzi? Prawie się księdzu udało. Myślałem że osoba duchowna będzie potrafiła na to odpowiedzieć

Myślałem że osoba duchowna będzie potrafiła na to odpowiedzieć
Tak traktuje mego rozmówce, jak on traktuje mnie.
Ale w jaki sposób???????? Gdzie księdza obraziłem???? Zawsze podawałem uzasadnienie dla swoich argumentów. Poza tym - hihi - znaczy żart. Troche dystansu do siebie.
Masz w profilu napisane, żeś z Montsegur. Z Rzeszowa do Montsegur jest kawał drogi. Na rzeszowszczyźnie raczej mało kto wie, że istnieli kiedyś dośc licznie heretycy, którzy z ładna nazywali siebie albigensami, zas byli w rzeczywistości zwykłymi katarami... Ci dopiero mieli urojenia..., oj mieli...
Hehe w Rzeszowie też mamy góry. Wojny katarskie to esencja średniowiecza więc jako takie są dla mnie ciekawe:) Urojenia mieli nie mniejsze niz inni wierni a przynajmniej mniej szkodzili. Radze przypomniec sobie chlubny udział księdza organizacji w tamtych czasach.

Personalne ataki księdza, świadczą tylko o niskiej kulturze i braku wiedzy. Obrażanie rzeszowiaków widzę też ksiądz świetnie opanował. Zapewniam, że ludzie tu niczym nie różnią się od innych mieszkańców Polski. Zna ksiądz takj dużo mieszkańców Rzeszowa, aby móc się wypowiadać o ich wiedzy? Nie sądzę.

Personalne ataki księdza, świadczą tylko o niskiej kulturze i braku wiedzy. Obrażanie rzeszowiaków widzę też ksiądz świetnie opanował. Zapewniam, że ludzie tu niczym nie różnią się od innych mieszkańców Polski. Zna ksiądz takj dużo mieszkańców Rzeszowa, aby móc się wypowiadać o ich wiedzy? Nie sądzę.

Radzę trzymać sie tematu. Ewentualne problemy zgłaszac bądź to na PW, bądź to do stosownego działu forum.

Wnioski twoje są zupełnie nie na miejscu, poniewaz doskonale zdajesz sobie sprawę z tego, że na 100 przypadkowo zapytanych ludzi w Rzeszowie, czy w Koziej Wólce, może z jedna, góra 2 będa wiedzieć o czym do nich rozmawiasz.
Natomiast co do meritum wątku: na taką sama liczbę 100 ludzi, pytając ich o wiarę w Boga, raczej 90 % + powie, że wierzy. Na swój sposób, ale jednak.
Hmm a czy ja zacząłem pisac o katarach czy ksiądz? To nie ja cały czas uciekam od tematu.
Montsegur w moim profilu wynika z moich zaintersowań, nie wiem co ma wspólnego z topikiem. Braki własnej wiedzy zasłania ksiądz arogancją. Zamiast odpowiedzieć na grzecznie zadane pytanie czepia się ksiądz literówek, atakuje mnie ad personam - tego uczą was w seminarium?

Co ma do tego, że mieszkam w Rzeszowie?? Po co w ogóle podał ksiądz tą informację? IP ja też potrafie sprawdzać i się tym nie chwale. Trochę kultury osobistej człowieku...

BTW oni nazywali się albigensami. Słowo "katarzy" pochodzi od kota - mieliby jakoby całować kota w tyłek podczas swych rytuałów. Oskarżenie równie prawdziwe jak to, że Żydzi pili krew dzieci:p A kto rozpuszczał takie pogłoski? no właśnie..

A co do tego, że Dawkins jest Zoologiem... zawsze to lepiej niż doktor teologii;D
Hmpfff ... Jedna z osób tu pisujących mogłaby się poczuć lekko urażona .
Tak samo jak Dawkins którego tu nie ma i nie moze się bronić:) A mimo to Ks. Marek napisał: "Zawsze zoolog brzmi lepiej, niz np dziadek klozetowy..."
Wiec ja twierdze, że dziadek klozetowy brzmi lepiej niż doktor teologi. Przynajmniej jest z niego jakis pożytek.
Teologia to taka pseudonauka. Zero empiryzmu. więc równie dobrze mogłbym byc doktorem rediestezji i bioenergoterapii:)
Poza tym nie uzyskałem ani jednej odpowiedzi na postawione pytania a jednynie ataki ad personam. Retoryka najwyższych lotów.

Wiec ja twierdze, że dziadek klozetowy brzmi lepiej niż doktor teologi. Przynajmniej jest z niego jakis pożytek.
Ogień siejesz ...

Hmm widzisz sądze, że znowu mnie zaatakuje. Zamiast udzielić odpowiedzi. Proponuje przeczytac wczorajsza dyskusję i wyciągnąć wnioski.
Ale dla swojej obrony podaje:
"Nauka jest budowana i rozwijana wyłącznie za pomocą tzw. metody naukowej lub metod naukowych nazywanych też paradygmatami nauki poprzez działalność badawczą prowadzącą do publikowania wyników naukowych dociekań.Rozwój nauki opiera się na formułowaniu hipotez, które potem są weryfikowane eksperymentalnie."
Prosze teraz mi pokazać raporty z eksperymentów teologicznych.

A co do ognia.. To nie ja zacząłem obrażać użytkowników forum, i autorów ksiażek, którzy w dodatku nie mogą sie bronić. Każda moja odpowiedź jest poparta argumentami. Ks. Marku jeszcze raz proszę o opamiętanie:)

Hmm widzisz sądze, że znowu mnie zaatakuje.
Ale mnie nie tylko o Ks.Marka chodziło . Zresztą nieważne.
To są tu inni duchowni? Zachęcam do dyskusji!

A tam zaraz sie obrażać, podałem argumenty za tym świadczące. czekam na kogoś kto mnie uświadomi, że jest inaczej. Poza tym, kto wieje wiatr ten zbiera burze.
Ks. Marek posługuje sie wykpiwaniem zamiast rzetelną argumentacją.

Heysel a jakie jest twoje zdanie na temat pytań, które zadałem?

To są tu inni duchowni? Zachęcam do dyskusji!
Nie tylko, jest nawet przyszły dr teologii .
Więc ma jeszcze czas się przekwalifikować;]

BTW oni nazywali się albigensami. Słowo "katarzy" pochodzi od kota - mieliby jakoby całować kota w tyłek podczas swych rytuałów.
Bzdura! Katarzy od KATHAROS, czyli "Czysty". Jako iz była to sekta manichejska, uważali, że trzeba poddac się oczyszczeniu, by móc uczestniczyć w życiu Bozym. Nie byłoby nic w tym zdrożnego, gdyby nie fakt, iż to oczyszczenie, jak to u manichejczyków przyjęte, polega na wyzwoleniu sie z cielesności.
To jedna z teorii pochodzenia tego słowa. Teorie o kocie podaje Barber w swojej książce o katarach. Czasami warto sięgnąć po coś więcej niż wikipedię.

Przed chwilą szanowny moderator z wrodzoną sobie kulturą, upomniał mnie żeby nie robić offtopów (które notabene sam wywołuje) a potem znowu sam to zrobił.

Znowu atak zamiast dyskusji, jeśli ksiądz nie daje rady to proponuje zaprosić na forum kolegów z większą wiedzą.

Czasami warto sięgnąć po coś więcej niż wikipedię. NIe korzystam z niej niemal wcale. Chyba że dla żartu...