ďťż
Strona początkowa UmińscyDni Ewangelizacji Nowej Soli 22-23 września 2006 rokuewangelia sw tomasza -najdokładniejszym zapisem słów JezusaAustralia: Towarzystwo Biblijne będzie ewangelizować na targhttp://www.ewangelizacja.katolicki.eu/forum/Ewangelia wg. Judasza - fałsz czy rzeczywistość (?)Ewangelizacja - szukam odważnych i świadomych chrześcijan:)Ogólnopolska inicjatywa ewangelizacyjna Młodzi - Młodymx. Nikos Skuras. ewangelizator doskonały czy błazen?Noszenie krzyżyka/medalika, formą ewangelizacji (?)Charyzmat głoszenia [Ewangelii] z mocą
 

Umińscy

Czekam na wszystkie głosy


daidoss, bardzo chetnie bym zaglosowala, ale niestety nie moge glosowac w ankietach... ciekawe dlaczego... na dole mam napisane ze nie moge glosowac w ankietach.. paps
Kiedy ewangelizuje lub wydaje mi sie, ze to robie to wybieram punkty o ktorych mowie. Skupiam sie na tym, ze Bog nas kocha i ze Jezus umarl za nas. Ale nie zawsze to dziala. Wsumie nigdy
Przeczytaj jak wyglada gloszenie kerygmatyczne. Wazne jest powiedziec takze o tym, ze jestesmy grzesznikami. To, ze mamay wspanialy Dar Ducha Świetego, i konkretna droge im trzeba wskazac czyli wspolnote.


myślę że jednak trzeba się trzymać punktów kerygmatu, fakt i to nie zawsze działa , czasem tak ciężko dobrnąć do końca, ciężko wyznać Jezusa Panem.... ale w sumie my tylko siejemy ziarno a wzrost daje Pan, i najczęściej my tego już nie widzimy...

myślę że jednak trzeba się trzymać punktów kerygmatu, fakt i to nie zawsze działa , czasem tak ciężko dobrnąć do końca, ciężko wyznać Jezusa Panem.... ale w sumie my tylko siejemy ziarno a wzrost daje Pan, i najczęściej my tego już nie widzimy...
Właśnie. Czasem cięzko jest nam powiedzieć, czy głoszenie wg. kerygmatu działa. W sumie, to Lola ma rację, że my siejemy ziarno, wzrost daje Pan (lub już ktoś inny), a jeszcze inna osoba zobaczy tego owoce. Więc czasem nam może się zdawać, że kerygmat kompletnie nie zadziałał, ale gdy już sobie pójdziemy, to ta osoba dopiero zacznie coś w sobie przeżywać, wtedy już ktoś inny wskaże jej dalszą drogę. My już tego nie zobaczymy. Nawet nie liczmy na to, aby to samemu zobaczyć, gdyż my głosząc kerygmat mamy głosić Jezusa, a nie zbierać tego owoce!

czasem tak ciężko dobrnąć do końca, ciężko wyznać Jezusa Panem....
A czy to jest cel ewangelizacji ?
z moich jak narazie być może nie za wielu doświadczeń wynika że wyznanie Jezusa Panem jest najtrudniejsze, jest to jakiś moment przełomowy, tak myślę

z moich jak narazie być może nie za wielu doświadczeń wynika że wyznanie Jezusa Panem jest najtrudniejsze, jest to jakiś moment przełomowy, tak myślę
Owszem, to jest trudne i niestety niezbyt często spotykane.
Ale nie załamujmy rąk, gdy ktoś nie wyzna Jezusa swoim Panem przy nas. To jeszcze nic straconego. Często taka osoba potem sobie to przemyśli w odosobnieniu, zastanowi się nad tym czego wysłuchała. I może wtedy sama (z pomocą Ducha Świętego) w głębi serca wyzna Jezusa Panem?
Tal ale ciezko czasem przebrnac z osoba chocby przez milosc. Mowisz o tak szalonej milosci Boga do czlowieka a gosc nie chce poprostu tego przyjac i finał. Ale podobalo mie sie co napisalisci, ze my tylko siejemy a plony zbiera kto inny.
Nie znałem tych punktów zwanych kerygmatem. Jesli mówiłem o Bogu to poprostu mówiłem. Bez żadnych punktów.
Moim zdaniem powinnismy zawsze trzymać się kolejności punktów kerygmatu,ale sposób w jkai je głosimy możemy znieniać, np możemy zacząć od świadectwa ..każdy ma swój specyficzny rodzaj głoszenia
1. A co to znaczy Ewangelizować?

2. A co to jest Kerygmat?

3. A co to znaczy dawać Świadectwo?

4. A co to znaczy mówić o... ?
Ad 1. 18. Kościół rozumie, że ewangelizacja jest tym samym, co zanoszenie Dobrej Nowiny do wszelkich kręgów rodzaju ludzkiego, aby przenikając je swą mocą od wewnątrz, tworzyła z nich nową ludzkość: „Oto czynię wszystko nowe”. Wszakże nie powstanie nowa ludzkość, jeśli wpierw nie powstaną nowi ludzie, odnowieni przez chrzest, i przez życie według Ewangelii. Celem ewangelizacji jest więc owa wewnętrzna przemiana. W razie potrzeby wyjaśnienia tego krótko, można słusznie i prawdziwie powiedzieć, że Kościół wtenczas ewangelizuje, kiedy boską mocą tej Nowiny, jaką głosi, stara się przemienić sumienie poszczególnych ludzi i wszystkich razem, potem także ich działalność, a wreszcie ich życie i całe środowisko, w jakim się obracają. /Adhortacja Apostolska Ojca Świętego Pawła VI EVANGELII NUNTIANDI/

Ad 2. Kerygmat - gr. keryssein -- głosić, przepowiadać.

Ad 3. 21. To głoszenie winno przede wszystkim dokonywać się przez świadectwo: oto widzimy jakiegoś chrześcijanina albo grupę chrześcijan, którzy wpośród społeczności ludzkiej, w której żyją, okazują, że umieją innych rozumieć, przyjąć, dzielą razem z innymi dolę i los życia, solidaryzują się ze wszystkimi, co zmierzają do pielęgnowania tego, co szlachetne i dobre. Ponadto widzimy tych ludzi prostych, co z własnej woli szerzą wiarę w pewne dobra duchowe, stojące wyżej ponad wartościami pospolitymi, oraz nadzieję w rzeczywistość niewidzialną, jakiej nawet odważna myśl wytworzyć nie może. Za pomocą tego cichego świadectwa owi chrześcijanie podsuwają tym, co patrzą na ich życie, nieuniknione pytania: Dlaczego są takimi? dlaczego tak żyją, co albo kto ich do tego pobudza? dlaczego przebywają między nami? Takie świadectwo już jest wieszczeniem Dobrej Nowiny, milczącym, ale bardzo mocnym i skutecznym. Już tutaj ma miejsce jakiś początek ewangelizacji. Te pytania może pierwsze postawi sobie wielu niechrześcijan, czy to będą ludzie, którym nigdy nie mówiono o Chrystusie, czy ochrzczeni, ale nie praktykujący życia chrześcijańskiego, czy tacy, co żyją w społeczności chrześcijan, ale nie według zasad chrześcijańskich, czy ludzie boleśnie poszukujący czegoś lub „Kogoś”, kogo przeczuwają, a nie umieją nazwać. Podniosą się też inne, wyższe i natarczywsze pytania; rozbudzi je to samo świadectwo, jako że postuluje obecność, współuczestnictwo i wspólnotę życia i jest konieczną, z reguły pierwszą częścią ewangelizacji. Do dawania takiego świadectwa powołani są wszyscy chrześcijanie, którzy z tej racji mogą być prawdziwymi głosicielami Ewangelii. Szczególnie myślimy tu o obowiązku i zadaniu emigrantów w tych krajach; które ich przyjęły w gościnę. /Adhortacja Apostolska Ojca Świętego Pawła VI EVANGELII NUNTIANDI/

Ad 4. Wybacz ale mówić to mówić czyli wypowiadanie dzwięków pod wpływem procesów psychofizycznych zachądzących w pewnych cześciach ciała tj. jama ustna, mózg /moja własna definicja/
Z Ewangelizacją jest różnie. Inaczej wygląda na Ulicy, inaczej na koncertach ewangelizacyjnych, inaczej na winobraniu a kompletnie inaczej na Przystanku Jezus.

To Właśnie na Przystankach, miałem najwięcej okazji do Ewangelizowania. I uwierzcie mi że już w Kostrzynie odchodziliśmy od książeczek (od "przechodzeniu przez kolejne punkty kerygmatu). Nasze rozmowy dotyczyły wszystkiego... NIekiedy były najtrudniejszymi jakie można przeżyć w życiu...

Jeśli chcesz zobaczyć czym jest prawdziwa 100% ewangelizacjia (zarówno czynem jak i postawą itd.), to bądź na PJ 2005!
Oczywiście 18 lat
Ostatnio nauczyłam się, że najlejpszym sposobem ewangelizacji dziś jest po prostu świadectwo dawane dobrym życiem. Tak się właśnie staram ewangelizować, choć to niestety trudne i to jest chyba najczęstszy wstęp do głoszenia, takie coś co zaintryguje i zachęci do rozmowy. A jeśli chodzi o kerygmat, to tak staram się trzymać punktów, bo tak właściwie to jedno wynika z drugiego...
Tylko raz próbowałam zmienić kolejność elementów. Klapa totalna. Sensu to nie miało.

Jendak osoba z moich znajomych zaczynałą enawangelizowanie od punktu "grzech". I na starcie zrażała osobę ewangelizowaną. Inna omijała ten punkt zupełnie. I wtedy "Zbawienie" nie miało żadnego oddźwięku, to było tylko puste hasło.

I wtedy inne elementy kerygmatu w ogóle nie miały zastosowania...

A świadectwo wiadomo, najlepsze inaczej to też no sense, jak sieco innego głosi, a co innego mówi, albo posługuje tylko teorią, bez wskazań na praktykę.
No ale mówiąc same świadectwo to także nie najlepiej, chyba, że umiejętnie wplatasz w nie kerygmat.
Się wie, hehe . Dobre świadectwo prowadzi do wyznania Jezusa Panem u słuchacza, słowo !!
Czy podczas ewangelizacji trzymasz się "twardo" punktów kerygmatu ?
Tylko "twarde" trzymanie się kerygmatu zachowuje jego sens, teraz mam 100% pewności.

----
OT
Zapraszam na kurs "Ewangelizacja z mocą " Warto! Szczególnie osoby po "Warsztatach charyzmatycznych" Cor et Lumen Christi i/lub kursie "Paweł".
Kerygmat głosić można na róne sposoby. Może byc to głoszenie bardzo krótkie, lub bardzo długie. Zależnie od warunków. Istotnymi punktami kontrolnymi są te miejsca, kiedy osoba słuchajaca kerygmatu proszona jest o podjęcie pewnych decyzji. Jeżeli nie chce, nie może, nie potrafi, nie jest jeszcze gotowa na podjęcie takiej decyzji w danym punkcie, nie idę dalej. Nie można jednak kerygamtu urwać gdziekolwiek.

Mogę g oskonczyc na 1 punkcie - miłosći Bozej. Jeżeli jednak mówie o Grzechu - nie koncżęna nim, ale dodajęJezusa i jego zbawienie. Nawet jeżeli ktoś nie potrafi na raziue uznać włąsnej grzesznosći. Jeśli ktos nie podejmuje decyzji wiarym, nie idędo Ducha Świetego. Nie zawsze możliwa jest i chciana modlitwa o wylanie Ducha Świętego. Jeśli jednak już o nim powiedzialem - dodaję zawsze informacjęo Wspólnocie.

Nigdy nie kończmy ewangelizacji na punktach negatywnych, ale pozostawiajmy ewangelizowanego z nadzieją i wskazówką, co dalej. Czasme z pytaniem do przemyślenia czy propozycją na przyszlosć.

Ziarno zostało rzucone. Kotosinny moze będzie dodawaćnastępne. A jeszcze inna osoba będzie świadkeim wztrostu.

Zadanie ewangelizatora to modlitwa i głoszenie - nawrócenei serca należy do Ducha Świętego.
Ja uważam, ze trzymanie się kolejności kerygmatu jest bardzo ważne,ale można zacząć od dobrego świadectwa, by słuchacz miał świadomość, że tego świadectwa nie mówi ktoś wyjątkowo uduchowiony, ale taki sam grzesznik jak słuchający.
Myślę także, że nie można pomijać kwestii grzechu, bo jest to bardzo ważny element kerygmatu, warto jednak jak już tu napisano przeplatać ten wątek miłością Boga. Wtedy słuchający nabiera tej świadomości, że jego życie nie kończy się na grzechu, ze jest ktoś, kto przebacza, że jest ktoś, kto ofiarował własnego syna dla zbawienia wszystkich ludzi, także i jego.

Przekręcanie kolejności kerygmatu powoduje zamęt w głowie słuchającego, noże się bardzo łatwo pogubić i nie zrozumieć właściwie Dobrej Nowiny.

Pozdrawiam
Świadectow warto wplatać do poszczególnych punktów kerygmatu, alebo też dajac śwaidectwo przekazywać w nim zarazem po kolei kerygmat. Kerygmat zawsze wymaga dopełnienia poprzez danie własnego świadectwa, jak i oparcia się na Słowie Bożym.

Nigdy nie kończmy ewangelizacji na punktach negatywnych, ale pozostawiajmy ewangelizowanego z nadzieją i wskazówką, co dalej. Czasme z pytaniem do przemyślenia czy propozycją na przyszlosć.

To akurat jest dla mnie jasne, miałam na myśli coś troszkę innego A mianowicie, kiedy czasem trzeba do coniektórych bardziej opornych osób najpierw robić długie podchody, to kiedy już należałoby zrezygnować... ale to, o czym piszesz też jest ogromnie ważne
Wszystkim goraco polecam taka niewielką w sumie ksiązkę, wyszła w tym roku:
ks. Robert Pisula, Kerygmat apostolski dzisiaj, Wydawnictwo Norbertinum, Lublin 2005.

Przytoczę fragment z IV strony okładki:

Tezę wyjściową książki stanowi przekonanie, że głownym problemem tzw. nowej ewangelizacji nie jest ani niewłaściwa metoda, ani ubogie i tradycyjne środki, ani nawet brak zapału u ludzi za nią odpowiedzialnych, lecz niedostateczne zrozumienie i wyrażenie podstawowej treści Dobrej Nowiny w języku konkretnych ludzkich doświadczeń...
A pro po tego fragmentu - pamiętam jak w jednej książce zadano uczestnikom ewangelizacji pytanie, czym jest Zbawienie... na kilkadziesiąt osób tylko jedna złożyła świadectwo... pozostałe posługiwały się ślicznymi ale pustymi sloganami. To tak mi się skojarzyło

Ja uważam, ze trzymanie się kolejności kerygmatu jest bardzo ważne,ale można zacząć od dobrego świadectwa, by słuchacz miał świadomość, że tego świadectwa nie mówi ktoś wyjątkowo uduchowiony, ale taki sam grzesznik jak słuchający.
ŚWiadectwo jest podstawą w ewangelizowaniu, nie ma ewangelizacji bez świadectwa. Beż dzielenia sie swoim doświadczeniem. Bo sam Kerygmat jest suchy.
Tutaj nieco bym polemizował. Podstawą ewangelizacji jest Słowo Boże. Nasz komentarz oraz świadectwo je zaś dopełniają i ukazują, jak Bóg i Jego Słowo przenikają nasze osobiste życie i na czym polega zaproszenie Boga.

Nie ewangelizator, ale Bóg jest na pierwszym miejscu w ewangelizacji.

Inna sprawa, ze kerygmat nie poparty świadectwem jest niepełny. Ewangelizacja nie może obejść siebez naszego osobistego świadectwa. Ba, nawet samo świadectwo można powiedzieć w taki sposób, aby przekazać poszczególne części kerygmatu.

Ewangelizator jest świadkiem Chrystusa. Mówi o Bogu i skłąda świadectwo. Tym jest ewangelizacja.
Jasne zgodzę sie z Tobą Wiem jednak, że kerygmat bez świadectwa jest mało zdatny. Bo jeśli nie poprzesz tego własnym przykładem, nie świadectwem kolegi ale tego co Bóg uczynił w Twoim życiu to bedzioe kicha. Mysisz pokazać, że Bóg jest obecny teraz w Twoim życiu.
Ale nie widzę jakoś problemu ze świadectwem - jak sie idzie z Duchem Świętym to naturalnie wychodzi

A w każdym razie tak czuje żę muszę mówić o swoim doświadczeniu, parafrazujac "biada mi gdybym nie głosiła Chrystusa w moim życiu"
Dokładnie, ważne aby o niczym istotnym nie zapominać.
Kiedy kerygmat jest tak logiczny i wynikający sam z siebie, że nie wiem, co można by zapomnieć
Moze nie tak zapomnieć, co ze zdenerwowania coś przekręcić, a to wtedy może zmienić trochę oblicze kerygmatu. Czasami tak jest, tym bardziej gdy robi się to pierwszy raz - jest trema i wszystko może się zdarzyć. Dlatego zawsze przed głoszeniem kerygmatu potrzebna jet modlitwa z prośbą o Ducha św., by móc ten kerygmat głosić.

Pozdrawiam
Co rozumiecie przez słowo Ewangelizacja?

Ewangelizacja w sensie akcja, zbieramy grupę jedziemy do parafii, szkoły czy idziemy na ulice, mówimy o Jezusie, robimy pantomimy itd? Tak wtedy trzymam się ściśle kerygmatu. On jest fundamentem, jeśli się go nie pozna i nie przyjmie ciężo iść dalej, wzrastać.

Ewangelizacja w sensie żyję z Bogiem i chcę o nim mówić innym. nie zupełnie nie trzymam sie twardo kerygmatu. Nie mówię ludziom słuchaj Bóg cie kocha, jestes grzeszny ale nie martw się bo Jezus Cię wykupił, przyjmij go jako Pana i zbawiciela, a da ci moc swego Ducha, a żebyś sie nie pogubił znajdź sobie wspólnotę...
Poprostu kiedy się mnie pytają czemu nie piję mówię że jestem w KWC i poszcze za tych którzy nie mogą przestać pić. Kiedy pytają sie gdzie ide mówię ze do kościoła, a kiedy pytają po co mówię ze dla miłości, która mnie Bóg obdarza. Kiedy dziewczyy z grpy opowiadają jak się bały czy nie są w ciaży pokazuje ze można inaczej. To jest moja ewangelizacja na co dzień.

Więc o jaką chodzi w pytaniu?
Ewangelizacja jest głoszeniem Dobrej Nowiny, ta zaś ma swoją treśći jej kolejność.

Składanie zaśświadectwa jest forma ewangelizacji, lecz dużo swobodniejszą. Nie koniercznie musi polegać na głoszeniu Kerygmatu. Bardziej skupia sięna tym, kim dla mnie jest Bóg i jak zmienił moje życie, jak ja w danym etapie mego zycia realizuję przyjaźń z Nim na codzień.

[ Dodano: Sro 05 Paź, 2005 14:25 ]

Czy podczas ewangelizacji trzymasz się "twardo" punktów kerygmatu ?
Znacie moje stanowisko w tej sprawie: trzymam się punktów SWOJEGO kerygmatu, a nie kerygmatu filipowego. Ktoś inny mógłby napisać, że trzyma się dokładnie punktów kerygmatu z Hbr 6,2 - ale tego Wasza ankieta nie uwzględnia...

Zawsze głoszę w przepisowej kolejności , z wyjątkami, gdy zagajam kogoś na problem.

Przykładowo ktoś mówi mi że jest chory to proponuję mu modlitwę o uzdrowienie i już w czasie modlitwy zaczynam o miłości Bożej i wtedy po modlitwie kontynuuje po kolei.
I modlę się żeby rzeczywiście został uzdrowiony bo inaczej to może być zadyma...

Nie zawsze głoszę od razu całość czasem co jakiś czas po troszku.
Zaczynam zawsze od wstępnego zapoznania się z osobą.
Czasem długo czekam na odpowiedni dzień.
Na swoje 5 minut.
Trzeba trafić na odpowiedni moment tak zwany kairos.
Najlepiej jak ktoś ma totalnego doła.
Wtedy jest najbardziej otwarty, a tu przecież nic innego nie jest potrzebne.
Łyknie wszysko co mu podłożysz i o to chodzi żeby otworzył swoje serce na działanie Łaski.

No mógłbym tu tak jeszcze długo pisać.
Ostatecznie zapodawałem kerygmat już paru tysiączkom ziomali z bardzo różnych środowisk.

A skuteczność to jest uzależniona od wytrwałości ewangelizatora w końcu każdy ulegnie , choćby nawet tylko dla świętego spokoju.
Zresztą jak masz mentalność zwycięską to nic Cię nie rusza.

Po prostu Talmidzie masz protestanckie, zawężone podejście do tego co Jezus nam ofiarował.
A jest to znacznie więcej niż uwolnienie od grzechu - kto tego nie bierze pod uwagę głosi protestancki kerygmat strachu przed Bogiem.

Jest charakterystyczne, że u protestantów grzech leży w centrum głoszenia.

Trochę też martwi mnie Twoje podejście do skuteczności - jeśli od tego będziemy uzależniali TREŚĆ głoszenia, to od razu głośmy jakieś głupoty w rodzaju "teologii sukcesu materialnego".
A może jeszcze lepiej podlać to seksem, jak w "Rodzinie nadziei" ?
Będzie skuteczność że mucha nie siada.
A tam źle mnie zrozumiałeś mnie chodzi o znalezienie punktu zaczepienia- problemu, bardziej czasem na zasadzie psychologicznej.

Ja na pewno nie głoszę strachu przed Bogiem jeśli już przeginam to w przeciwną stronę.

A sex wykluczony, no chyba, że w małżeństwie, bo wtedy byłby grzech.

Jeśli chodzi o sukces materialny to dla mnie jest O.K. Tego nie będę się wypierał.
Ascetą nie jestem.
Chociaż tak jak ja żyje to niektórzy uważają za skrajny ascetyzm, ale ja mam poprostu bardzo małe potrzeby materialne, więc się nie muszę wysilać.

Ale innym nie będę zazdrościł jak chcą być milionerami to ja im nie bronię.
Mi, to co piszesz, Talmid, jednak sekciarsko brzmi
Rozumiem imtencje i w ogóle, ale mechanizmy kojarzą mi się z wyuczonym działaniem świadków Jehowy (którzy swoje manipulacyjne metody - świadomie czy nie świadomie - wykorzystują też w "dobrej woli"...)

Nie raz miałem okazję głosić, i ani razu nie było sposobności przeprowadzić delikwenta przez punktowy kerygmat - ale przez kerygmat przebrnęliśmy zawsze.
Tylko ubierany w różne formy.
Dostosowane do słuchacza.
Najchętniej, i najskuteczniej chyba jest z kerygmatem wplecionym w świadectwo, jednak nie do każdego mogę z tym wyjść, bo moje świadectwo jest dość specyficzne:>

Często niestety (bo w takim środowisku przyszło mi się obracać), głoszenie zamienia się na dysputę dogmatyczną czy filozoficzną - albo na cytaty z Pisma, albo z filozofów...
Trudno mi w takich momentach wracać do punktów kerygmatu. Trudność wynika raczej z faktu, iż nie chciałbym żeby to zostało odebrane jako ucieczka od tematu (bo w temacie, nie chwaląc się, jestem dość dobry ) i daję się w to wciągnąć...

Też bardzo trudno mi, jeśli mam rozmawiać z ludźmi chorymi czy obarczonymi jakimś problemem (np. ostatnio - homoseksualiści...).

Nie raz miałem okazję głosić, i ani razu nie było sposobności przeprowadzić delikwenta przez punktowy kerygmat - ale przez kerygmat przebrnęliśmy zawsze.
Tylko ubierany w różne formy.
Dostosowane do słuchacza.
Najchętniej, i najskuteczniej chyba jest z kerygmatem wplecionym w świadectwo, jednak nie do każdego mogę z tym wyjść, bo moje świadectwo jest dość specyficzne:>

A co to jest punktowy kerygmat?, bo ja o takim nie słyszałem. Jest co najwyżej kerygmat realizowany kreatywnie wg schematu 6 punktowego.
Świadectwo nie musi być koniecznie Twoje, możesz przytoczyć przykłady innych osób.


Świadectwo nie musi być koniecznie Twoje, możesz przytoczyć przykłady innych osób.

Przykłady innych osób zawsze można również przytaczać, ale wydaje mi się, że nasze osobiste świadectwo powinno być podstawą kiedy komuś głosimy.
No bo dlaczego mielibyśmy nie opowiedzieć o doświadczeniu Boga w naszym życiu tylko w życiu naszego znajomego? Jeśli nie mówimy o sobie to chyba coś jest na rzeczy
Kiedy opowiadamy o sobie stajemy się bardziej wiarygodni


Przykłady innych osób zawsze można również przytaczać, ale wydaje mi się, że nasze osobiste świadectwo powinno być podstawą kiedy komuś głosimy.

Ja używam takiego świadectwa, które pasuje najbardziej do sytuacji ewangelizowanego.
W moim przypadku jest to zazwyczaj moje osobiste świadectwo, ze względu na mój bogaty życiorys. Przeważnie coś się znajdzie.

Ale gdybym ewangelizował bielankę przeżywającą kryzys wiary użyłbym świadectwa innej bielanki, która była w podobnej sytuacji, bo to by było z pewnością dla niej bliższe i tym samym bardziej przekonujące.
Świadectwo jest ważne, ale... przeceniane.
To jest kolejny ewangelizacyjny mit.
W końcu mamy głosić Ewangelię a nie różne historyjki, (które zresztą można usłyszeć u głoszących każdą wiarę)

Świadectwo jest ważne, ale... przeceniane.
To jest kolejny ewangelizacyjny mit.
W końcu mamy głosić Ewangelię a nie różne historyjki, (które zresztą można usłyszeć u głoszących każdą wiarę)

Ja to jakoś nieufanie podchodzę do świadectw. Sama mówię jeżeli ktoś się zapyta skad takie a nie inne podejście ale nie na siłę.

Ja tylko żyję. Próbuje przynajmnej tym co przekazał Jezus i tyle.
Kiedyś dobry kolega w dyskusji uzył argumentu, że własnie INDYWIDUALNE świadectwa są przeceniane i cząsto zastępują kerygmat.

Przecież w Dziejach Apostolskich jak Piotr przemawiał na ulicach to nie mówił:

"Ludzie jarałem joint, piłem, ogladałem się za laskami i śmierdziałem rybami ale Jezus mnie od tego uwolnił"
Raczej tak to nie wygladało a przynajmniej Pismo o tym nie wspomina .
No właśnie.
Niekiedy wręcz dochodziło do sytuacji kiedy ludzie nie mający ekstremalnych doświadczeń w życiu zazdrościli byłym np. alkoholikom że mogą powiedzieć takie mocne świadectwo i na siłę wyszukiwali w swoim przeszłym życiu jakichś "dramatycznych" grzechów.

Kiedyś jak głosiłem na Filipie o Miłości Bożej dzieląc się tą Prawdą (ale i swoim jej przeżywaniem ) spotkałem się później z zarzutem o "brak świadectwa).

Nie twierdzę że świadectwo jest zbędne. Stosowane z umiarem (i nigdy ZAMIAST Prawd ewangelicznych) jest bardzo pomocne. Ale jak z każdym NARZĘDZIEM trzeba pamiętać że nie użycie narzędzia jest celem, tylko wykonanie roboty

Kiedyś dobry kolega w dyskusji uzył argumentu, że własnie INDYWIDUALNE świadectwa są przeceniane i cząsto zastępują kerygmat.

Przecież w Dziejach Apostolskich jak Piotr przemawiał na ulicach to nie mówił:

"Ludzie jarałem joint, piłem, ogladałem się za laskami i śmierdziałem rybami ale Jezus mnie od tego uwolnił"
Raczej tak to nie wygladało a przynajmniej Pismo o tym nie wspomina .


Jednak w tych samych Dziejach Paweł daje wzorcowe świadectwo przed królem Agryppą. Jak widać jak najbardziej wspomina o swoich grzechach bardzo wyraźnie. Podobnie i my powinniśmy świadczyć obecnie.

"3 «Ja jestem Żydem - mówił - urodzonym w Tarsie w Cylicji. Wychowałem się jednak w tym mieście, u stóp Gamaliela otrzymałem staranne wykształcenie w Prawie ojczystym. Gorliwie służyłem Bogu, jak wy wszyscy dzisiaj służycie. 4 Prześladowałem tę drogę, głosując nawet za karą śmierci1, wiążąc i wtrącając do więzienia mężczyzn i kobiety, 5 co może poświadczyć zarówno arcykapłan, jak cała starszyzna. Od nich otrzymałem też listy do braci i udałem się do Damaszku z zamiarem uwięzienia tych, którzy tam byli, i przyprowadzenia do Jerozolimy dla wymierzenia kary. 6 2 W drodze, gdy zbliżałem się do Damaszku, nagle około południa otoczyła mnie wielka jasność z nieba. 7 Upadłem na ziemię i posłyszałem głos, który mówił do mnie: "Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz?" 8 "Kto jesteś, Panie?" - odpowiedziałem. Rzekł do mnie: "Ja jestem Jezus Nazarejczyk, którego ty prześladujesz". 9 Towarzysze zaś moi widzieli światło, ale głosu, który do mnie mówił, nie słyszeli. 10 Powiedziałem więc: "Co mam czynić, Panie?" A Pan powiedział do mnie: "Wstań, idź do Damaszku, tam ci powiedzą wszystko, co masz czynić". 11 Ponieważ zaniewidziałem od blasku owego światła, przyszedłem do Damaszku prowadzony za rękę przez moich towarzyszy.
12 Niejaki Ananiasz, człowiek przestrzegający wiernie Prawa, o którym wszyscy tamtejsi Żydzi wydawali dobre świadectwo, 13 przyszedł, przystąpił do mnie i powiedział: "Szawle, bracie, przejrzyj!" W tejże chwili spojrzałem na niego, 14 on zaś powiedział: "Bóg naszych ojców wybrał cię, abyś poznał Jego wolę i ujrzał Sprawiedliwego3 i Jego własny głos usłyszał. 15 Bo wobec wszystkich ludzi będziesz świadczył o tym, co widziałeś i słyszałeś. 16 Dlaczego teraz zwlekasz? Ochrzcij się i obmyj z twoich grzechów, wzywając Jego imienia!" 17 A gdy wróciłem do Jerozolimy i modliłem się w świątyni, wpadłem w zachwycenie. 18 Ujrzałem Go: "Spiesz się i szybko opuść Jerozolimę - powiedział do mnie - gdyż nie przyjmą twego świadectwa o Mnie". 19 A ja odpowiedziałem: "Panie, oni wiedzą, że zamykałem w więzieniach tych, którzy wierzą w Ciebie, i biczowałem w synagogach, 20 a kiedy przelewano krew Szczepana, Twego świadka, byłem przy tym i zgadzałem się, i pilnowałem szat jego zabójców". 21 "Idź - powiedział do mnie - bo Ja cię poślę daleko, do pogan"»."
Dzieje Apostolskie 22,3-21

Jezus wręcz nakazuje abyśmy dawali świadectwo, przykładem jest ów człowiek, którego Jezus uwolnił i któremu przykazał, by dawał świadectwo: "Wracaj do domu, do swoich, i opowiadaj im wszystko, co Pan ci uczynił i jak ulitował się nad tobą (Marek 5, 19)."
Jak widać głoszenia kerygmatu mu nie nakazał, bo on nie znał tych rzeczy. Nie był uczniem Jezusa.

I jeszcze kilka przykładów świadectw, które znajdziemy na kartach Biblii.

Pawła do swoich rodaków Żydów

4 Wszyscy Żydzi znają moje życie. Od początku upływało ono wśród mego narodu w Jerozolimie. 5 Wiedzą o mnie od dawna - gdybyż chcieli zaświadczyć! - że żyłem według [zasad] najsurowszego stronnictwa naszej religii jako faryzeusz. 6 A teraz stoję przed sądem, gdyż spodziewam się obietnicy, danej przez Boga ojcom naszym, 7 której spełnienia ma nadzieję doczekać się dwanaście naszych pokoleń, służących Bogu wytrwale we dnie i w nocy. Z powodu tej nadziei, królu, oskarżyli mnie Żydzi. 8 Dlaczego uważacie za nieprawdopodobne, że Bóg wskrzesza umarłych? 9 Przecież mnie samemu zdawało się, że powinienem gwałtownie występować przeciw imieniu Jezusa Nazarejczyka. 10 Uczyniłem to też w Jerozolimie i wziąwszy upoważnienie od arcykapłanów, wtrąciłem do więzienia wielu świętych, głosowałem przeciwko nim, gdy ich skazywano na śmierć, 11 i często przymuszałem ich karami do bluźnierstwa we wszystkich synagogach. Prześladowałem ich bez miary i ścigałem nawet po innych miastach. 12 1 Tak jechałem do Damaszku z upoważnienia i z polecenia najwyższych kapłanów. 13 W południe podczas drogi ujrzałem, o królu, światło z nieba, jaśniejsze od słońca, które ogarnęło mnie i moich towarzyszy podróży. 14 Kiedyśmy wszyscy upadli na ziemię, usłyszałem głos, który mówił do mnie po hebrajsku: "Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz? Trudno ci wierzgać przeciwko ościeniowi"2. 15 "Kto jesteś, Panie?" - zapytałem. A Pan odpowiedział: "Ja jestem Jezus, którego ty prześladujesz. 16 Ale podnieś się i stań na nogi, bo ukazałem się tobie po to, aby ustanowić cię sługą i świadkiem tego, co zobaczyłeś, i tego, co ci objawię. 17 3 Obronię cię przed ludem i przed poganami, do których cię posyłam, 18 abyś otworzył im oczy i odwrócił od ciemności do światła, od władzy szatana do Boga. Aby przez wiarę we Mnie otrzymali odpuszczenie grzechów i dziedzictwo ze świętymi". 19 Temu widzeniu z nieba nie mogłem się sprzeciwić, królu Agryppo! 20 Lecz nawoływałem najprzód mieszkańców Damaszku i Jerozolimy, a potem całej ziemi judzkiej, i pogan, aby pokutowali i nawrócili się do Boga, i pełnili uczynki godne pokuty. 21 Z tego powodu pochwycili mnie Żydzi w świątyni i usiłowali zabić. 22 Ale z pomocą Bożą żyję do dzisiaj i daję świadectwo małym i wielkim, nie głosząc nic ponad to, co przepowiedzieli Prorocy i Mojżesz 23 że Mesjasz ma cierpieć, że pierwszy zmartwychwstanie, że głosić będzie światło zarówno ludowi, jak i poganom».
24 «Tracisz rozum, Pawle - zawołał głośno Festus, gdy on tak się bronił - wielka nauka doprowadza cię do utraty rozsądku». 25 «Nie tracę rozumu, dostojny Festusie - odpowiedział Paweł - lecz słowa, które mówię, są prawdziwe i przemyślane. 26 Zna te sprawy król, do którego śmiało mówię. Jestem przekonany, że nic z nich nie jest mu obce. Nie działo się to bowiem w jakimś zapadłym kącie. 27 Czy wierzysz, królu Agryppo, Prorokom? Wiem, że wierzysz». 28 Na to Agryppa do Pawła: «Niewiele brakuje, a przekonałbyś mnie i zrobił ze mnie chrześcijanina». 29 A Paweł: «Dałby Bóg, aby prędzej lub później4 nie tylko ty, ale też wszyscy, którzy mnie dzisiaj słuchają, stali się takimi, jakim ja jestem, z wyjątkiem tych więzów».
Dzieje Apostolskie 26,4-29

A szczególnie interesujący fragment to: "28 Na to Agryppa do Pawła: «Niewiele brakuje, a przekonałbyś mnie i zrobił ze mnie chrześcijanina"

Samarytanka po spotkaniu z Jezusem świadczy do mieszkańców wsi, w której mieszkała. Oczywiście również wyłącznie osobiste świadectwo.

28 Kobieta zaś zostawiła swój dzban i odeszła do miasta. I mówiła tam ludziom: 29 «Pójdźcie, zobaczcie człowieka, który mi powiedział wszystko, co uczyniłam: Czyż On nie jest Mesjaszem?» 30 Wyszli z miasta i szli do Niego. [...] 39 Wielu Samarytan z owego miasta zaczęło w Niego wierzyć dzięki słowu kobiety świadczącej: «Powiedział mi wszystko, co uczyniłam».
Ewangelia wg Jana 4, 28-30.39

I jeszcze świadectwo Apostoła Jana tu już jest połączone głoszenie ze świadczeniem. No ale wiadomo to apostoł.

1 [To wam oznajmiamy], co było od początku,
cośmy usłyszeli o Słowie życia,
co ujrzeliśmy własnymi oczami,
na co patrzyliśmy
i czego dotykały nasze ręce -
2 bo życie objawiło się.
Myśmy je widzieli,
o nim świadczymy
i głosimy wam życie wieczne,
które było w Ojcu,
a nam zostało objawione -

I jeszcze kilka słów na temat świadectwa od Prado Floresa.

"Osobiste doświadczenie jest centrum i kluczem do skutecznej ewangelizacji.Jeśli ewangelista zapewnia, że Jezus jest jedynym Zbawicielem, to czyni tak dlatego, że przeżył to w bardzo konkretnych obszarach.Wszystko, co mówimy, może zawsze być negowane, nawet istnienie Boga czy Jezusa. Jedyne, czemu nie da się zaprzeczyć, to prezentowane przez nas przeżycie zbawienia Boga i to, jak On zmienił nasze życie. Kiedy mówimy o konkretnych czynach zbawczych, słowa niosą dodatkową wartość, jaką jest osobiste przekonanie. Inaczej byłoby to jakby reklamowanie produktu, którego nigdy nie widzieliśmy, nie mówiąc już o jego próbowaniu."

"Każde świadectwo dotyka osób, które przechodzą podobną drogę. Jest wielu ludzi, którzy podobni są do każdego z nas i nie potrzebują wielkich rzeczy. Nasze świadectwo będzie dla nich wielkim błogosławieństwem. Poza tym, jedno świadectwo przemawia do jednej grupy osób – a drugie do innej." - dlatego w inywidualnej ewangelizacji nie należy mówić swojego świadectwa osobie do której ono nie przemówi. Należy się posłużyć świadectwem innych.

1.
Nie twierdzę że świadectwo jest zbędne - a jedynie że jest PRZECENIANE, a wręcz nawet niektórzy twierdzą że konieczne (łatwo wykazać z Pisma że tak nie jest - znajdujemy sporo głoszeń które nie zawierają tego elementu)

2.

1 [To wam oznajmiamy], co było od początku,
cośmy usłyszeli o Słowie życia,
co ujrzeliśmy własnymi oczami,
na co patrzyliśmy
i czego dotykały nasze ręce -
2 bo życie objawiło się.
Myśmy je widzieli,
o nim świadczymy
i głosimy wam życie wieczne,
które było w Ojcu,
a nam zostało objawione

Mimo wszystko czym innym jest świadectwo człowieka który np. widział Jezusa zmartwychwstałego, a czym innym moje - chodzi o ostrość i przede wszystkim ISTOTNOŚĆ dla ogółu faktów o jakich się mówi.
No i świadczyli o Jezusie a nie jak to przedtem byli be a teraz są cacy...

3

I jeszcze kilka słów na temat świadectwa od Prado Floresa.

"Osobiste doświadczenie jest centrum i kluczem do skutecznej ewangelizacji.Jeśli ewangelista zapewnia, że Jezus jest jedynym Zbawicielem, to czyni tak dlatego, że przeżył to w bardzo konkretnych obszarach.Wszystko, co mówimy, może zawsze być negowane, nawet istnienie Boga czy Jezusa. Jedyne, czemu nie da się zaprzeczyć, to prezentowane przez nas przeżycie zbawienia Boga i to, jak On zmienił nasze życie. Kiedy mówimy o konkretnych czynach zbawczych, słowa niosą dodatkową wartość, jaką jest osobiste przekonanie. Inaczej byłoby to jakby reklamowanie produktu, którego nigdy nie widzieliśmy, nie mówiąc już o jego próbowaniu."
Flores pisze tu o czymś całkiem innym - o osobistym DOŚWIADCZENIU ZBAWIENIA - a niekoniecznie o świadectwie o tym osobistym doświadczeniu.
Nie wszystkie doświadczenia osobiste są miarodajne.

4

Na podstawie czego tak twierdzisz? Na podstawie tego że Jezus kazał nam głosić Ewangelię o zbawieniu a nie nasze osobiste doświadczenia.
Świadectwo jest narzędziem, jedną z technik (zresztą nie tylko głoszenia, ale i np. sprzedaży - przesłuchaj sobie seminarium sprzedażowe Amway)
Jeżeli jest naturalne i istotne dla słuchającego - może być pomocne.
Jeżeli jest wygłaszane na siłę bo rzekomo "w głoszeniu powinno być świadectwo" to jest bzdura.


"Osobiste świadectwo jest dzieleniem się tym, co Bóg uczynił i czyni w moim życiu.[...]
Więcej ludzi przyszło do Jezusa poprzez osobiste świadectwo, niż na skutek innych działań. Dlaczego?
- Ponieważ dotyka ono prawdziwego życia ludzi i pokazuje, że Jezus Chrystus może je zmienić."
Źródło "Ewangelizacja. Wybór tekstów."
Centrum Formacji Odnowy w Duchu Świętym "Wieczernik" Magdalenka.
Na temat "Wieczernika" mam swoje zdanie... Ale w tym tekście mogą mieć rację- tyle że to jest argument na to że świadectwo może być przydatne, a nie że jest konieczne lub pierwszoplanowe.
Nadto... drażni mnie kalka o tym "jak Jezus może zmienić moje życie". To wprawdzie Prawda, ale przenosi ciężar mocy Ewangelii z życia wiecznego na doczesne.


A zatem wniosek końcowy taki można świadczyć zarówno gdy świadczeniu towarzyszy kerygmat , jak i wtedy kiedy nie towarzyszy. W sposób nieuprawniony utożsamiasz słowo "świadczyć" z świadectwem z własnego życia.
Mamy świadczyć O JEZUSIE. Świadectwo życia jest tu przydatne (choć chyba bardziej to jak żyję niż jak mówię o tym jak żyję) ale istotną treścią świadczenia jest Ewangelia - której moc nie zależy od tego jak ja żyję.
Tak więc głoszeniu może towarzyszyć świadectwo osobiste , ale nie musi. Inaczej to znów jest marketing.

Poza tym trzeba pamiętać, że niektóre osoby są zbyt słabo rozwinięte intelektualnie , żeby mówić kerygmat. Nie ma niczego gorszego niż niewiarygodne świadectwo (w tym takie które jest naiwne lub nadinterpretacją zdarzeń we własnym życiu.

Sam znałem sporo takich osób, które nie były w stanie głosić kerygmatu, a świadczyły bardzo pięknie z mocą. Kolejna kalka językowa - tym razem z Wimbera


No i świadczyli o Jezusie a nie jak to przedtem byli be a teraz są cacy...

Widzę że nie przeczytałeś uważnie tego co napisałem. Paweł wyraźnie mówi w swoim osobistym świadectwie o swoich osobistych grzechach.

"Prześladowałem tę drogę, głosując nawet za karą śmierci1, wiążąc i wtrącając do więzienia mężczyzn i kobiety, 5 co może poświadczyć zarówno arcykapłan, jak cała starszyzna. Od nich otrzymałem też listy do braci i udałem się do Damaszku z zamiarem uwięzienia tych, którzy tam byli, i przyprowadzenia do Jerozolimy dla wymierzenia kary"
Dzieje Apostolskie 22,4-5

Nie rozumiesz.
Chybione jest podawanie cytatów typu "Jezus kazał mu powiedzieć co mu uczynił" - to jest świadczenie świadka o Jezusie - człowiek uzdrowiony po prostu był ewangelistą dla słuchających bo widział Jezusa i zaświadczał o Nim.
Jest to coś jaskrawo różnego od mówienia o tym co Jezus uczynił w moim życiu kiedy się nawróciłem (to drugie oczywiście jest tez dobre - o ile wiarygodne - ale jest to coś ZUPEŁNIE innego).
DOtyczy to także Pawła - choć akurat u Agryppy cel jest inny - Paweł uwiarygadnia się przed nim jako prawowierny Żyd bo o odstępstwo oskarżają go inni Żydzi.

Jednak już zadanie apostołów (i w ogóle chrześcijan) jest inne :
"Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!"
"Idźcie i głoście w świątyni ludowi wszystkie słowa tego życia!"

MOŻNA GŁOSIĆ CO JEZUS UCZYNIŁ W MOIM ŻYCIU - ALE JEDYNIE WÓWCZAS GDY JEST TO PODPORZĄDKOWANE GŁOSZENIU DOBREJ NOWINY O KRÓLESTWIE.
O Królestwie - a nie o terapii polegającej na przyjęciu Jezusa - to dają psychoterapeuci, sekty i inne religie.


Byłam chora na nowotwór złośliwy przyszłam na Mszę o uzdrowienie. Jezus mnie uzdrowił.
Obecnie badania wykazały, że nie mam nowotworu.
Chwała Panu.
Wiesz, to trochę osobny temat. Trudno o miarodajne badania, ale to co sprawdzaliśmy swojego czasu daje podstawy do twierdzenia że uzdrowienia w Odnowie czy innych ruchach charyzmatycznych są równie rzadkie jak np. w Lourdes.
Tyle że w Lourdes bada to komisja i "potwierdza" jeden na parę tysięcy "cudów" a na spotkaniach Odnowy wszyscy "ogłaszają przez wiarę" i "przyjmują przez aklamację".


człowiek uzdrowiony po prostu był ewangelistą dla słuchających bo widział Jezusa i zaświadczał o Nim.".

Gerezeńczyk nie był ewangelizatorem, bo nie znał ewangelii. Był tylko świadkiem i opowiadał o swoim uwolnieniu.

Cały czas odpowiadasz na tezę jakiej NIE wygłaszam - jakoby świadectwo było narzędziem zbędnym i w ogóle niebiblijnym.
Moja teza jest znacznie słabsza - że jest narzędziem przecenianym.

Co do Floresa - jego interpretacje nie są jakieś "oficjalne". Wiesz że go szanuję - za to że zajął się tak silnie ewangelizacją, ale... jego książki aż roją się od błędów (nie mówiąc już o niewłaściwym rozłożeniu proporcji).
Niestety, zapatrzył się on nie tylko w formy, ale i treści protestanckie.
Postanowiłam się włączyć do dyskusji, jako że rozmawiam z kimś, kto został wbrew woli zaatakowany ewangelizacją. Otóż z tego, co mi wiadomo, nie powinno się, nie znając osoby, na wstępie wyjeżdżać z tekstem "Bóg Cię kocha" do kogoś, kto nie jest na to przygotowany, bo skutek może być odwrotny do zamierzonego? Ja się nie znam na ewangelizacji, ale też w Odnowie trochę jestem i z tego, co pamiętam, to nie jest to właściwa kolejność. Przecież ktoś, kto w Boga jeszcze nie wierzy albo jest negatywnie nastawiony to na tekst "Bóg Cię kocha" wkurzy się niesamowicie i nie będzie chciał gadać z kimś tak nachalnym.
Mnie się wydaje, że człowieka należy najpierw poznać i przygotować na taką "wiadomość", czy nie tak?
Myślę że wiele zależy od postawy ewangelizowanego, charakteru ewangelizatora i- może przede wszystkim - sytuacji bieżącej.
Bóg daje okazje, spotyka nas z ludźmi, wreszcie przekonuje i nawraca.
To nie może być "od nas", sztuczne.

Postanowiłam się włączyć do dyskusji, jako że rozmawiam z kimś, kto został wbrew woli zaatakowany ewangelizacją.
To, że ktoś się poczuł zaatakowany ewangelizacją, nie znaczy, że faktycznie został zaatakowany.

Mówienie komuś Bóg Ciebie kocha dzisiaj nie jest żadnym atakiem.
Wręcz przeciwnie nie mówienie mu tego jest atakiem.

A jeśli chodzi o jak najlepsze poznanie ewngelizowanego to się zgadzam tyle, że nie zawsze jest taka możliwość. I wtedy należy rozeznawać duchowo czy ktoś jest w danym momencie otwarty czy nie. A jak ktoś tego nie potrafi to rzeczywiście może być problem.

A czasem może być taka sytuacja, że ktoś przyjmie kerygmat nawet jeśli początkowo poczuje się zaatakowany.

Trzeba też pamiętać, że kerygmat to nie jest zestaw formułek, ale kreatywne towarzyszenie ewangelizowanemu w jego duchowej podróży.

Pierwszy punkt kerygmatu można wyrazić na wiele sposobów niekoniecznie recytując sakramantelne "Bóg Ciebie kocha dzisiaj".
O miłości Bożej można mówić/pokazywać na tysiące sposobów.

Pamiętajmy, że głównym motywem kursu Pawła jest, żeby było Twórczo(kreatywnie) i Kerygmatycznie.

Postanowiłam się włączyć do dyskusji, jako że rozmawiam z kimś, kto został wbrew woli zaatakowany ewangelizacją. Otóż z tego, co mi wiadomo, nie powinno się, nie znając osoby, na wstępie wyjeżdżać z tekstem "Bóg Cię kocha" do kogoś, kto nie jest na to przygotowany, bo skutek może być odwrotny do zamierzonego?

A jakiż to atak kiedy się mówi że Ciebie kocha Bóg z całą twoją historią, byś mógł w Nim odpocząć ?. Mylisz chyba to z potężnym egocentryzmem, nastawionym jedynie na siebie i swoje racje. Moje doświadczenie karze mi stwierdzić, że bywało tak iż ludzie mogli się odnaleść w owym kerygmacie, szczególnie kiedy otwierł pod wpływem Ducha Świętego NT i
czytał to co Pan dał..... i było czasm wielkie zdziwiene i wzrószenie na to co Bóg może przez karty Pisma i nas zdziałać, odpowiadając na trapiący aktualnie problem, pomimo że nie będziemy wiedzieli jakie owoce może to wydać.
Ja wszystko rozumiem, ale nie znając kogoś, nie robisz czegoś takiego, że do pierwszej spotkanej na ulicy osoby wyjeżdżasz z tekstem "Bóg Cię kocha"! Jeszcze dostałbyś parasolką po łbie A mnie o coś takiego właśnie chodzi. Mówisz "Bóg Cię kocha"! i koniec, a człowiek zastanawia się, o co Ci chodzi i czyś Ty normalny.
Po pierwsze inaczej zaczynam rozmowę, że jestem Świadkiem Jehowy, lecz dzięki proboszczowi naszej parafii mogę świadczyć o Chrystusie Zmartwychwstałym, który o to nas poprosił - to czasem pomaga nawiązać bardziej osobisty kontakt, bo uprzednio było to w niedziele i nie tylko ogłaszana z ambonki, że w naszych domach i na ulicach można będzie spotkać takie osoby ect.....
Rozmowa albo się zacznie albo i nie, bo trzeba również uszanować adwersarza w niechęci do dialogu o sobie i Bogu.
O lol
Wy na serio zaczepiacie ludzi na ulicy z tekstem - 'Bóg Cię kocha' ???
I co oni wtedy robią

I co oni wtedy robią
ciesza się ;p

O lol
Wy na serio zaczepiacie ludzi na ulicy z tekstem - 'Bóg Cię kocha' ???
I co oni wtedy robią

Zazwyczaj mówią dziękujemy i odchodzą , jeśli ktoś w ten sposób zaczyna.
Co nie jest zresztą najlepszym pomysłem.
Kerygmat, czy nie, najlepszym sposobem jest świadectwo życia oraz konsekwentność w tymże świadectwie. I to jest chyba najbardziej autentyczne ewangelizowanie, a zarazem wymagające stałości i oczyszczenia u samego ewangelizującego.
Otóż to:)
Nie sztuką jest wyjść/wyjechać na "akcje" i wołać fragmentami z PŚ.
Powiedzcie mi, dlaczego łatwiej jest ewangelizować innych niż samego siebie? Bo na przykład kiedy z kimś rozmawiam to łatwo przychodzi mi doradzanie, przekonywanie do jakiejś prawdy, w którą w danym momencie naprawdę głęboko wierzę. A gdyby tak odnieść do własnego życia to, co sama głoszę...to ja już wcale w to nie wierzę.
Medice, curate se ipse...
Mądrośc tych słów w odniesieniu do ewangelizacji jest porażająca.

Medice, curate se ipse...
Mądrośc tych słów w odniesieniu do ewangelizacji jest porażająca.


Można jakoś po polskiemu?
hihihi ipsum --> tu podziękowania dla mojej łacinniczki

A po polskiemu: lekarzu, ulecz się sam.

A po polskiemu: lekarzu, ulecz się sam.

Ch....., też miałam łacinę i powinnam to wiedzieć. Galopująca skleroza