UmiĹscy
Nieraz idę ulicą i widzę że ktoś ma krzyżyk na szyi, nie jakiś wielki złocony ale taki np papieski. Robi mi się wtedy tak ciepło na sercu, niby banalna rzecz ale dla mnie jest to świadectwo:)
Był czas kiedy nie nosiłam krzyżyka,teraz widze jednak że jest to istotne - aby pokazywać innym w ten sposób co jest dla mnie ważne.
Z kolei słyszałam też opinie że noszenie krzyżyka stało się już ozdoba ,która ma często niewiele wspólnego z tym, co sami wyznajemy
A Wy co o tym sądziecie?
Nieraz idę ulicą i widzę że ktoś ma krzyżyk na szyi, nie jakiś wielki złocony ale taki np papieski. Robi mi się wtedy tak ciepło na sercu, niby banalna rzecz ale dla mnie jest to świadectwo:)
Był czas kiedy nie nosiłam krzyżyka,teraz widze jednak że jest to istotne - aby pokazywać innym w ten sposób co jest dla mnie ważne.
A Wy co o tym sądziecie?
To, że jeśli ktoś nosi krzyżyk czy medalik nie znaczy od razu, że jest praktykującym katolikiem.
Świadectwo - to czyny, a nie noszenie krzyżyków, deklaracje itp.
Niektóre "gołe baby" z rozbieranych zdjęć też noszą krzyżyki - czy to oznacza, że gorąco wierzą? Nie sądzę...
Krzyżyk noszą wszyscy: wierzący i nie wierzący. Wydaje mi się jednak, że medalik noszą tylko osoby wierzące (jednakże większość).
Jedzie autobusem dziewczyna, na piersi widać dosyć pokaźny krzyż, bardzo ładny i wkomponowany w strój. Moja znajoma myśli: "wow, nie wstydzi się krzyża" i pyta: "dlaczego założyłaś krzyż?" a w odpowiedzi słyszy: "ładny jest, dla ozdoby".
ps. Może ktoś jeszcze założyć krzyż jako amulet...
Krzyżyk noszą wszyscy: wierzący i nie wierzący. Wydaje mi się jednak, że medalik noszą tylko osoby wierzące (jednakże większość).
Zgodzę się Faktycznie wątpię ,żeby ktoś nosił medalik z wizerunkiem Maryi dla ozdoby.
Jednak krzyżyk papieski ? Bo mówiąc o noszeniu krzyża jako formy ewangelizacji nie miałam na myśli jakiś brylantowych, wiielkich, pozłacanych ...
tylko taki zwykły,prosty np papieski..
A ja słyszałem, że noszenie krzyżyka jest grzechem, tak samo jak publiczna modlitwa o.O Nim się o tym dowiedziałem nosiłem od niedawna spory (chyba) mosiężny krzyżyk. Ale podobno jest napisane w Piśmie Świętym, że to grzech robić tak. Mógłby ktoś mnie odesłać do tematu o tym? Czy możemy prowadzić dyskusję tutaj?
A ja słyszałem, że noszenie krzyżyka jest grzechem, tak samo jak publiczna modlitwa o.O Nim się o tym dowiedziałem nosiłem od niedawna spory (chyba) mosiężny krzyżyk. Ale podobno jest napisane w Piśmie Świętym, że to grzech robić tak. Mógłby ktoś mnie odesłać do tematu o tym? Czy możemy prowadzić dyskusję tutaj?
W Starym Testamencie jest fragment, kiedy Izraelici zrobili sobie bożka i go czcili.Bogu się to nie podobało.Nie podobało się Mu tworzenie Jego podobizn...Jednak krzyżyk nie ma z tym nic wspólnego.
BOŻEK nie jest podobieństwem BOGA
Jak widać, noszenie znaków religijnych ma różny wydźwięk dla noszacych i dla oglądających.
Przykre jest szczególnie to, gdy ktoś zachowuje się nie po chrześcijańsku, a obwieszony jest takimi znakami.
BOŻEK nie jest podobieństwem BOGA
Tak, nie jest.
Po prostu odpowiedziałam Kaukazowi, jak potrafiłam, moze niejasno sie wyraziłam.
Rozjaśnij mu.
[ Dodano: Wto 05 Maj, 2009 13:43 ]
Gdzie jest napisane, że nie można tworzyć podobizn Boga?
Wydaje mi się, że wśród Żydów panowało takie przekonanie, bo "Boga nikt nigdy nie widział". Dopiero Jezus - Jednorodzony Bóg w łonie Ojca - nie tylko o Nim pouczył, ale też Go pokazał (kto Mnie widzi, widzi i Ojca).
Nie przypominam sobie jednak, żeby Bóg zakazał tworzenia Swoich własnych podobizn - ale mogę się mylić, jeśli tak jest - podajcie werset...
Zresztą krzyż nie jest tyle przedstawieniem obrazu Boga ,ile symbolem chrześcijaństwa
Omyku:
"Nie bedziesz miał bogów cudzych przede mną" - pierwsze przykazanie dekalogu.
Dekalog
20. 1 Wtedy mówił Bóg wszystkie te słowa: 2 «Ja jestem Pan, twój Bóg, który cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli.
3 Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie! 4 Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią! 5 Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, ponieważ Ja Pan, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym, który karze występek ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia względem tych, którzy Mnie nienawidzą. 6 Okazuję zaś łaskę aż do tysiącznego pokolenia tym, którzy Mnie miłują i przestrzegają moich przykazań.
[Stary Testament. Księga Wyjścia ]
HEJKA
noszenie tego typu medalików, krzyżyków uważam za osobisty gest, wskazanie w co wierzę.
Ja osobiście noszę krzyżyk jerozolimski, medalik św. Benedykta, oraz medalik szkaplerza karmelitańskiego. Może ktoś zwrócić uwagę, że po co aż tyle naraz?
A po to by prosić o orędownictwo za mną św. Benedykta, Matkę Bożą.
Ale to od każdej osoby indywidualnie zależy czy CHCE ZASZPANOWAĆ wielkim krzyżem, czy dyskretnie pod ubraniem nosi krzyżyk, jako symbol, znak zwycięstwa nad śmiercią.
Nie wiem, czy zauważyliście jak plemienia różnego rodzaju na świecie malują na swym ciele symbole w to, co wierzą lub swoją przynależność plemienną: tatuażem, kolorami namalowanymi na ciele, różnymi ozdobami.
Sataniści, którzy czynnie są w swoich sektach ubierają się na czarno, sygnalizują swoje przekonania noszeniem ich symboli, które dla nich mają ukryte znaczenie.
Podobnie masoneria posiada swoje znaczki, ukryte symbole, w zwykłym podaniu ręki sprawdzają czy ta druga osoba jest z ich kręgu czy z poza.
[quote="nordlys"]Omyku:
Ja nie noszę ani krzyżyka, ani medalika. Nic nie nosze. Raz, że nie lubię dwa nie uważam tego za świadectwo. Tym bardziej, że zarówno wierzący jak i niewierzący noszą. Poza tym o wierze świadczą czyny a nie to co noszę na szyi
bashca, chciałam zwrócić uwagę, że to nie moje słowa, ale STAREGO TESTAMENTU z KSIĘGI WYJŚCIA. Może da się to jakoś zmienić przez moderatorów.
bashca, chciałam zwrócić uwagę, że to nie moje słowa, ale STAREGO TESTAMENTU z KSIĘGI WYJŚCIA.
Spoko nordlys, , wiem,że to jest fragment Pisma Świętego;)
Omyk napisał
tak to jest Słowo z STarego Testamentu..., żydów który w sposób bardzo ortodoksyjnie, czyli radykalnie stosowali w życiu nakazy spisane w ich świętej księdze.
Pan Jezus tez o tym wspominał, co do faryzeuszów.
My żyjemy Nowym Testamentem nie zapominając o Starym. Dawno temu, kiedy ustalałp się nasze Credo i Dogmaty była też herezja mówiąca o Obrazobórstwie.
Uważam, że my jako ludzie nie potrafimy w obecnej dobie obrazu, obyć się bez widzialnego symbolu, obrazu, podobizny Tego i w którego chcemy wierzymy.
Filozofowie dużo mówili o aktach i przedmiotach świadomości. Aby coś zadziało się w naszej świadomości, wnętrzu musimy doświadczyć naszymi zmysłami. A wzrok, słuch i kolejne sa kluczowymi zmysłami pod które podpadają poszczególne przedmioty.
Nie będę dalej przytaczać Antropologii filozoficznej...
A Religiologia, in.Religioznawstwo powie że religia jest relację do Boga, Zaistnienie religii jest odpowiedzią człowieka na Boże objawienie A jak człowiek współczesny ma nawiązać relację, skoro nie może zobaczyć Tego Kogoś?
A sama wiara, powinna być wzmacniana przez doświadczenia bliskości.
Podobnie jak relacją między dwojgiem ludzi. Potrzebują poznawać się. bez tego nie ma trwałej przyjaźni, ani miłości.
u mnie w domu nikt nie nosi Krzyżyka...ja też nie miałam.. .ale kiedyś obudziło się we mnie pragnienie (chęć) noszenia Krzyżyka.. Niestety nie miałam takiego w domu.Pewnego dnia tato przyniósł do domu krzyżyk ,znalazł go.Jest prosty..ale za razem ładny.Bardzo dobrze czuje się go nosząc..jest jakby moim świadectwem trochę ...Powiem nawet ,że czasami w chwilach kiedy "umysł śpi" a górę biorą "sprawy niższe" ,to przypomina mi dla kogo żyję i kto dał mi to życie ,w konsekwencji nie zrobiłam wielu rzeczy itp itd. Nie zdejmuje go w ogóle ..chyba ,że idę się umyć.
Moim zdaniem każdy kto nosi krzyżyk powinien brać za to odpowiedzialność ,gdyż eksponując go w pewnym sensie staje się reprezentantem Chrześcijan i nauki naszego Pana.
Nordlys, no i gdzie tu widzisz cokolwiek o tworzeniu wizerunku Boga?
Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią!
Zresztą... ten temat już był, ale wsadzę kij w mrowisko, żeby zmusić do myślenia...
I uczynisz przebłagalnię ze szczerego złota: długość jej wynosić będzie dwa i pół łokcia, szerokość zaś półtora łokcia; dwa też cheruby wykujesz ze złota. Uczynisz zaś je na obu końcach przebłagalni. Jednego cheruba uczynisz na jednym końcu, a drugiego cheruba na drugim końcu przebłagalni. Uczynisz cheruby na końcach górnych. Cheruby będą miały rozpostarte skrzydła ku górze i zakrywać będą swymi skrzydłami przebłagalnię, twarze zaś będą miały zwrócone jeden ku drugiemu. I ku przebłagalni będą zwrócone twarze cherubów. Umieścisz przebłagalnię na wierzchu arki, w arce zaś złożysz Świadectwo, które dam tobie. Tam będę się spotykał z tobą i sponad przebłagalni i spośród cherubów, które są ponad Arką Świadectwa, będę z tobą rozmawiał o wszystkich nakazach, które dam za twoim pośrednictwem Izraelitom.
Wtedy Jozue rozdarł swoje szaty i padł twarzą na ziemię przed Arką Pańską aż do wieczora, on sam i starsi Izraela.
Nad wejściem do części najbardziej wewnętrznej i na zewnątrz oraz na ścianach wokoło, wewnątrz i na zewnątrz, były wyobrażenia cherubów i palm, a mianowicie po jednej palmie pomiędzy dwoma cherubami; każdy cherub miał dwie twarze, jedną twarz ludzką, zwróconą w stronę palmy po jednej stronie, i twarz lwa, zwróconą w stronę palmy po drugiej stronie: tak było zrobione na całej świątyni dokoła. Od ziemi aż ponad wejście były umieszczone cheruby oraz palmy, główna budowla miała czworokątny słup przy drzwiach.
Wtedy rzekł Pan do Mojżesza: «Sporządź węża i umieść go na wysokim palu; wtedy każdy ukąszony, jeśli tylko spojrzy na niego, zostanie przy życiu». Sporządził więc Mojżesz węża miedzianego i umieścił go na wysokim palu. I rzeczywiście, jeśli kogo wąż ukąsił, a ukąszony spojrzał na węża miedzianego, zostawał przy życiu.
Mi medalik św Benedykta przypomina, jak to Bóg uratował mi życie... i fakt, że On prze medalik niejednokrotnie zadziałał; i stanowi dla mnie symbol mojego takiego mikro-wyzwania rzuconego Złu, ze będę starała się z nim walczyć. A że czasami ktoś mnie o niego zapyta to zawsze jakiś początek do... głoszenia Boga
Nordlys, no i gdzie tu widzisz cokolwiek o tworzeniu wizerunku Boga?
Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią! Czyli czegokolwiek, co czlowiek może sobie wyobrazić i co ma służyć do oddawania temu przedmiotowi czci.
Wydaje mi się, drogi Omyku, że próbujesz sprowadzić słowa Boga do absurdu. A przecież TO ON zakazał czynienia wizerunków i nakazał uczynienie kilku przedmiotów mających zatosowanie w Jego kulcie. TO BÓG wydał ten zakaz a nie jacyś heretycy z dawnych czy bliższych czasów. Temu nie możemy zaprzeczyć.
Czyż tych kilka przedmiotów nie było wizerunkami?
Czy nie było figury cheruba, węża?
Czy nie było obrazu palmy?
Nie próbuję sprowadzić Słowa Bożego do absurdu. Próbuję ukazać absurd jego błędnej interpretacji.
Bóg zakazuje sporządzania wizerunków stworzeń i oddawania im boskiej czci - czyli bałwochwalstwa. Nie oznacza to jednak tego, że zakazuje sporządzania Swojego własnego wizerunku (a raczej wizerunku naszych o Nim wyobrażeń).
Podobnie już pokłon Jozuego przed Arką (a więc pośrednio też przed figurą cheruba) wskazuje, że można zgodnie z wolą Bożą kłaniać się wizerunkowi stworzenia, jeśli ma się na względzie prawdziwe oddanie czci Bogu Najwyższemu.
Dlaczego raz Bóg zakazuje a potem nakazuje?
No i właśnie to miałam na myśli - absurd błędnej interpretacji. Bóg nie przeczy sam Sobie. Jeśli wydaje Ci się, że Bóg sobie przeczy, to zweryfikuj swoją interpretację Jego Słowa.
Lubisz eksperymenty - ja też. Wierzysz, że Bóg prowadzi swój lud - ja też.
Wzięłam w rękę mój krzyżyk, który noszę na szyi, pytając Pana, czy jestem Mu posłuszna nosząc go, czy dobrze czynię. Nie boję sie takich pytań, bo wiem, że Pan jest Prawdą. Pan dał mi pokój serca i przekonanie, że dobrze postępuję, nosząc krzyżyk
Teraz Twoja kolej: zapytaj Pana w szczerości serca, czy dobrze interpretujesz Jego Słowo. Poproś Ducha Świętego o pomoc. Jezus wyjaśnia Swoim uczniom Pisma - jak w drodze do Emaus.
Trochę się pogubiłem w naszej rozmowie. Ja nie uważam, że Bóg zaprzecza sobie w tych slowach. Miałem wrażenie, że Ty tak uważasz - ale jesli się myliłem to się cieszę
Nie próbuję sprowadzić Słowa Bożego do absurdu. Próbuję ukazać absurd jego błędnej interpretacji.
Bóg zakazuje sporządzania wizerunków stworzeń i oddawania im boskiej czci - czyli bałwochwalstwa. Nie oznacza to jednak tego, że zakazuje sporządzania Swojego własnego wizerunku (a raczej wizerunku naszych o Nim wyobrażeń). W tym przykazaniu Bóg zakazuje sporządzania wizerunków czegokolwiek, "na niebie(!), na ziemi i pod ziemią, i oddawania temu czci.
TO ON dyktuje tu warunki, co można a czego nie.
Nie wiem dlaczego uważasz, że nie zabrania On czynienia wizerunku siebie samego? Ciekawe, że Żydzi posłuszni temu przykazaniu NIGDY nie czynili wizerunków Jahwe. Czy źle rozumieli to przykazanie?
Widziałeś kiedyś Boga na niebie?
Jeśli nie, to określenie "na niebie" chyba raczej odnosi się do ptaszka, słoneczka i księżyca tak często przez pogan ubóstwianego.
Nie wiem dlaczego uważasz, że nie zabrania On czynienia wizerunku siebie samego? Ciekawe, że Żydzi posłuszni temu przykazaniu NIGDY nie czynili wizerunków Jahwe. Czy źle rozumieli to przykazanie?
Dlaczego tak uważam? Bo nic takiego nie powiedział
Czemu Żydzi tak czynili? Z pobożności i głębokiej czci. Podobnie, jak nie wymawiali Imienia Jahwe, które zacytowałeś
Św. Jan napisał, że Boga nikt nigdy nie widział i dopiero Jezus - Jednorodzony Bóg w łonie Ojca - o Nim zaświadczył. Napisał też, że Jezus powiedział: "Kto widzi Mnie, widzi i Ojca".
Kiedy nowych uczniów pozyskiwano głównie spośród Żydów, wychowani w "bezikonicznej" tradycji neofici nie czuli szczególnego zapotrzebowania na obrazy - było to dla nich dość obce. Jednak kiedy zaczęło przybywać w Kościele chrześcijan nawróconych z pogaństwa, zaczęła się również odzywać potrzeba wizerunku Pana. To nic dziwnego, odmienna kultura - żydowska kultura słowa i symboliki, europejska kultura obrazu i rozmachu. Jako, że uczniowie nie widzieli niczego złego w tworzeniu obrazu Tego, Którego widząc, widzimy Ojca, już w III wieku zaczęto tworzyć w Kościele wizerunki Chrystusa.
Naturalna kolej rzeczy przy okazji wymieszania dwóch - jakże różnych - cywilizacji i kultur.
A ja słyszałem, że noszenie krzyżyka jest grzechem, tak samo jak publiczna modlitwa o.O Nim się o tym dowiedziałem nosiłem od niedawna spory (chyba) mosiężny krzyżyk. Ale podobno jest napisane w Piśmie Świętym, że to grzech robić tak. Mógłby ktoś mnie odesłać do tematu o tym? Czy możemy prowadzić dyskusję tutaj?
Widzisz, posty od mojego do teraz już poruszyły temat, który chciałeś i wyjaśnienie chyba jest mądre.
Ja noszę szkaplerz [za materiału], i nie raz jak mi się wysunie niechący, jest pytanie : a co to jest?
I się ludziom tłumaczy.
Ja noszę szkaplerz [za materiału], i nie raz jak mi się wysunie niechący, jest pytanie : a co to jest?
I się ludziom tłumaczy. a co to jest?
a co to jest?
Zapraszam tutaj http://forum.ewangelizacj...light=szkaplerz
Szkaplerz jest w swojej istocie habitem. Przypomina o duchowym związku z rodziną karmelitańską i Osobą, od której tę szatę otrzymaliśmy. Jest pamiątką i widzialnym znakiem jej opieki. Jest wreszcie znakiem wyrażającym pragnienie upodobnienia się do Niej w czystości, wierności, miłości i posłuszeństwie.
Część szkaplerza opadająca na plecy podpowiada nam, że trudy, doświadczenia i krzyże znosić winniśmy pod opieką Maryi z poddaniem się woli Bożej, tak jak Ona to czyniła, a część spoczywająca na piersiach przypomina, że nasze serce winno bić dla Boga i bliźnich, z miłości odrywając się od przywiązań doczesnych i wiązać się za pośrednictwem Maryi z dobrami wiecznymi.
Skopiowałam. Ładniej ubrane
Noszenie szkaplerza płóciennego, sprawia że pamiętam o Bogu w ciągu dnia. O Maryji również, jako Tej która prowadzi do Boga, przypomina o wierności Jemu.
W czasie pokus, nie raz widząc Chrystusa, który jest na jednen z częsci przypomina mi o Jego Męce, miłości do mnie. Również, przyblizyło do Maryji, która jest mą patronką z chrztu. Matką, która troszczy, uczy relacji z Bogiem Ojcem. Za każdym razem inne myśli przychodzą odnośnie wyjasnienia. Dopiero rok noszę szkaplerz.
Według mnie to jest nieszkodliwe dziwactwo, bo jeżeli ktoś naprawdę wierzy to nie potrzebuje jakiś gadzetów, które przypomną mu o Bogu czy o wierze w niego.
jonasz 33, Jednak człowiek jest słabością i potrzebuje czegoś takiego "przypominaj ki"..chociaż powiem ze mi o Panu przypomina każdy człowiek..każdy uśmiech i łza... kazde drzewo ,promyk Słońca... .
Więc trzeba walczyć z tą słabością , a nie iść na łatwiznę i np. spojrzeć w lustro zobaczyć medalik czy szkaplerz i sobie przypomnieć że trzeba się modlić i wierzyć
jonasz 33, nie jest to oznaka słabosci , dziwctwa. Szkaplerz się przyjmuje z rąk kapłana i człowiek zobowiązuje się do praktykowania cnót Maryji.
Dostrzegam działanie Boże. Jednak owe przypomnienie jest potrzebne każdemu, szczególnie w chwilach trudnych.
że trzeba się modlić i wierzyć nie o to chodzi.. jak już wcześniej z Rachel mówiłyśmy ..chodzi o chwile słabości.. każdy je miewa..gdy myśli nie są skierowane ku niebu...a na marności.
a czemuż to nie może być oznaka słabości? a niech nią będzie i przypomina jaką marnością jest człowiek, a nie samowystarczalnym bytem dążącym do samorealizacji.
czemuż nie może być oznaką nieszkodliwego dziwactwa? zwłaszcza jeśli to dziwactwo - w najgorszym przypadku nieszkodliwe, a w najlepszym pomocne i dla nas i dla bliźnich.
niedawno czytałam ciekawą książkę odnośnie 7 wad głównych i jednym z przykładów skutecznego zwalczania kilku z nich było to co robili święci - świadome narażanie się na bycie wzgardzonym przez czynienie niegroźnych ale dziwnych np. gestów w miejscach publicznych by "wyjść na głupka" i w ten sposób oduczać się chciwości na pochlebstwa, na bycie uważanym i poważanym, za kogoś; ćwiczenie się w obojętności na przemijające dobra jak np. dobra opinia innych o mnie itd. (gość to dużo głębiej i mądrzej to uzasadniał, ale nie zapamiętałam - dla mnie korzyści z tego płynące były jasne w intuicyjny sposób. bardziej zwrócił moją uwagę sam pomysł na "ćwiczenie" o duchowych skutkach )
Może ja nie potrafię tego zrozumieć, dla mnie jest to zabobon. I nie zrozumcie mnie źle to nie jest atak na Waszą wiarę, jeżeli jestem narodzonym na nowo chrześcijaninem to zawsze wiem i pamiętam o Bogu, który czuwa i chroni mnie, więc nie potrzebuję zawieszać sobie czegoś na szyi, by mi przypominało że jestem dzieckiem Bożym, a w trudnych chwilach zawsze mogę się pomodlić , przeczytać psalm, czy jeżeli to możliwe popłakać sobie a Bóg wysłuchuje nas wszędzie gdzie jesteśmy i niezależnie od tego czy mamy różaniec, szkaplerz czy Biblie w ręku .
spoko jonasz. może po prostu my jesteśmy jeszcze bardzo mali i jeszcze bardzo początkujący, i nie potrafimy uznać, że fakt "narodzenia się na nowo" w Chrystusie czy z Ducha Świętego spowodował w nas bezgrzeszność, moc, brak słabości, ludzkich potrzeb i odruchów wspomagających nas w wierze we wszelaki sposób, nie tylko ten najwyższy i najbardziej uduchowiony. także bracie jeśli gorszy cię nasza słabość dawaj nam więcej mowy budującej, pokrzepiającej serca w Panu, módl się za nas gorliwiej, więcej pość i ofiaruj duchowych ofiar Bogu w Chrystusie ku chwale majestatu Jego. będziemy bardzo zobowiązani za wszelką pomoc w rychlejszym spotkaniu z Ojcem w niebie. ufam, że w życiu każdego przyjdzie taki czas, że nie będzie w nas myśli, która by nie była z Boga i do Boga odnosząca nas i wszystko wokół. toż samo i z czynami.
Skoro tak piszesz będę się modlił za Ciebie
Ja mam do szkaplerza nieco inne podejście. Nie noszę go (choć planuję przyjąć ), a mimo tego od 4 lat pamiętam o Bogu. Jasne, że głupieję, grzeszę itd., ale to niestety przydarza się każdemu.
Uważam szkaplerz za: 1) część habitu, 2) widzialny znak mojej przynależności do Pana (podobnie jak krzyżyk), 3) symbol mojego oddania się Maryi w opiekę, pod Jej płaszcz, 4) widzialny znak przynależności do duchowości Karmelu.
Szkoda, że zamknięto temat o szkaplerzu (niby był już podobny) - tam zapowiadało się na ciekawą dyskusję. Bardziej na temat, niż tu. Ten temat, który już istniał nie zawiera praktycznie nic, oprócz jakiś linków. Zupełnie, jakby nie można było scalić tematów...
Nie noszę go (choć planuję przyjąć ), .. mi mój Ksiądz Prowadzący zaproponował żebym sobie o tym przeczytała ..czyli chyba chciałbym żebym nosiła..on sam nosi. hmmm.. tez się nad tym zastanawiam poważnie.
Uważam szkaplerz za: 1) część habitu, 2) widzialny znak mojej przynależności do Pana (podobnie jak krzyżyk), 3) symbol mojego oddania się Maryi w opiekę, pod Jej płaszcz, 4) widzialny znak przynależności do duchowości Karmelu.
To jest coś oczywistego. Przynajmniej dla mnie.
Wątek jest o szkaplerzu i mozesz przcież swobodnie dyskutować. http://forum.ewangelizacj...p=137929#137929
jonasz 33, nie jest to oznaka słabosci , dziwctwa. Szkaplerz się przyjmuje z rąk kapłana i człowiek zobowiązuje się do praktykowania cnót Maryji.
Dostrzegam działanie Boże. Jednak owe przypomnienie jest potrzebne każdemu, szczególnie w chwilach trudnych. No ale z tego, co piszą, to ten szkaplerz niesie ze sobą jakies magiczne przeslanie zbawienia, dla tych którzy go noszą - to prawda?
Jeśli tak, to nie jest to tylko "przypominacz" o Bogu ale również coś w rodzaju talizmana chroniącego przed potępieniem.
chyba to własnie znalazłem:
Kościół związał ze szkaplerzem następujące obietnice:
- kto umrze odziany szkaplerzem świętym nie zazna ognia piekielnego
- noszący(a) szkaplerz jako czciciel(ka) Matki Bożej zapewnia sobie Jej opiekę co do duszy i ciała w tym życiu i szczególną pomoc w godzinie śmierci
- każdy(a), kto pobożnie nosi szkaplerz i zachowuje czystość według stanu, zostanie wybawiony(a) z czyśćca w sobotę po swej śmierci
- ci, którzy przyjęli szkaplerz, są złączeni z zakonem karmelitańskim i mają udział w jego duchowych dobrach za życia i po śmierci, a więc: we Mszach Świętych, Komuniach Świętych, umartwieniach, odpustach, modlitwach, postach, itp.
rodzaju talizmana chroniącego przed potępieniem.
Tak tego nie traktuję.
Nawet osoba nosząca szkaplerz może wylądować w piekle. A z tego powodu, że samo noszenie nie chroni. Podstawą jest wiara, oddanie się Bogu, naśladowanie cnót Maryji.
Jeżeli ludzie przyjmują z intencją, w sensie, przyjmę i nic nie muszę robić....to się mocno pogubili i tylko należy mieć nadzieje, że zmienią podejscie.
Jeżeli będzie hipokrytą grzeszącym zuchwale, to szkaplerz nie pomoże
To rodzaj przywileju dla tych, którzy naprawdę zabiegają o świętość, a nie tylne wejście dla olewaczy.
Jeżeli będzie hipokrytą grzeszącym zuchwale, to szkaplerz nie pomoże
To rodzaj przywileju dla tych, którzy naprawdę zabiegają o świętość, a nie tylne wejście dla olewaczy. ufff
dzięki jonaszu, trzymam za słowo i czekam na owoce. oby były co najmniej takie jak z przyjęcia szkaplerza czy odmawiania różańca. jakie były to dłuższa opowiastka, ale powiem tylko, że były nadspodziewanie ogromne i budujące w wierze (bynajmniej nie w wierze w talizmany, ale w spełnianie Bożych obietnic).
Myślę że trzeba wziąść pod uwagę to że większość ludzi nie bierze wogule do serca wiary są ogłuszani i okłamywani przez świat i jego mamidła i to za nich powinniśmy podjąć modlitwę nie zważając na trudności. Jeżeli chcemy naśladować Maryję to zróbmy to jak Ona sobie tego życzy pozdrawiam
Jeżeli będzie hipokrytą grzeszącym zuchwale, to szkaplerz nie pomoże
To rodzaj przywileju dla tych, którzy naprawdę zabiegają o świętość, a nie tylne wejście dla olewaczy.
O to samo mi chodziło.
Należy się modlić za tych co noszą np. medalik wierząc w przedmiot, a nie w Boga.
O ile pamietam Jezus mowil, ze gdy chcemy sie modlic, lub poscic, to mamy to robic w ukryciu. Nie powinnismy afiszowac sie z nasza wiara, bo tak czynia obludnicy.
Czy noszenie symboli wiary, tak by inni to widzieli, to nie przypadkiem lamanie tego zalecenia?
Krzysztof K, jeśli traktujesz to jako zastępnik twojej modlitwy/postu lub nosisz je by uchodzić wśród ludzi za pobożnego to tak - wówczas jest to łamanie. ale tutaj omawialiśmy zdaje się inne intencje noszenia
Wydawalo mi sie, ze Jezus mowil na ten temat bardzo jasno. Nie i juz. Nie pamietam, by uzaleznial manifestowanie religijnosci od intencji.
Moze pasuje tu znane przyslowie, ze; "dobrymi checiami (intencjami), wybrukowane jest dno piekla?
O ile pamietam Jezus mowil, ze gdy chcemy sie modlic, lub poscic, to mamy to robic w ukryciu. Nie powinnismy afiszowac sie z nasza wiara, bo tak czynia obludnicy.
Ten fragment odnosił się do faryzeuszy, którzy pokazywali swoją rzekomą wiarę, wystawając na rogach ulic.
Jezus przeciwstawił się takim manifestacjom, które nie miały na celu nic innego, jak tylko pokazywanie,ze jeden człowiek ( faryzeusz) jest lepszy od drugiego ( niefaryzeusza).
Krzysztof K, rzecz w tym, że Jezus nie mówił na ten temat, tylko na siłę próbujesz podpiąć jego zupełnie nie w temacie wypowiedź ze względu na jakiśtam szczegół porównawczy.
inaczej: co Jezus mówił o stosowaniu/niestosowaniu dewocjonaliów do ewangelizacji? (bo o formach ewangelizacji jest ten temat)
O ile pamietam Jezus mowil, ze gdy chcemy sie modlic, lub poscic, to mamy to robic w ukryciu. Nie powinnismy afiszowac sie z nasza wiara, bo tak czynia obludnicy.
Czy noszenie symboli wiary, tak by inni to widzieli, to nie przypadkiem lamanie tego zalecenia?
A mówił także - "gdzie dwaj lub trzech jest zgromadzonych w imię moje, tam jestem posród nich" (Mt 18,20)...nie zakładał zatem afiszowania się poprzez współna modlitwę.
Czyli jest tak:
1. Jezus mowil do faryzeuszy i nas to nie dotyczy.
2. Wolno sie afiszowac ze swoja wiara, jezeli ma sie czyste intencje.
3. Pisze nie na temat, bo Jezusowi nie chodzilo o uzywanie dewocjonaliow do ewangelizacji.
4. Mozna sie afiszowac, gdy jest sie wsrod swoich.
Jezus mogl sobie zatem mowic co mu sie podobalo, bo my i tak wiemy lepiej...
Ciekawe.
Pytanie postawione w ankiecie: Czy nosisz medalik/krzyżyk jako świadectwo swojej wiary jest tendencyjne. Brak w postawionym problemie zapytania typu: Czy nosisz medalik/krzyżyk jako sakramentalium, które ma budować twe życie w łasce.?
Czlowieku. Niech o twej wierze swiadcza zatem uczynki i prawe zycie.
Nie bedziesz musial wtedy pokazywac symbolu swej wiary, bo wszyscy beda widziec kim jestes.
Nie bedziesz musial wtedy pokazywac symbolu swej wiary, bo wszyscy beda widziec kim jestes Kto się Mnie zaprze, tego i Ja się zaprę przed Ojcem...
1. Jezus mowil do faryzeuszy i nas to nie dotyczy.
skąd taki wniosek?
2. Wolno sie afiszowac ze swoja wiara, jezeli ma sie czyste intencje.
afiszować się = ewangelizować?
czy afiszować się = obnosić się z czymś? (i jeśli to drugie to co oznaczają wg ciebie szyste intencje takiego afiszowania się?)
Jezus mogl sobie zatem mowic co mu sie podobalo, bo my i tak wiemy lepiej...
uważasz, że wiesz lepiej? khm... teoretycznie każdy ma prawo do swojego zdania
W odpowiedzi na pytanie dotyczące szkaplerza pragną bym podkreślić że wiary nie da się wstrzyknąć w organizm człowieka lecz trzeba ją wyprosić wytrwałą modlitwą. Szkaplerz został nam podarowany z nieba przez Maryję nie jako talizman czy coś co ma nam przynosić szczęście lecz jako skuteczna ochrona przed niewidzialnym wrogiem naszego zbawienia którego można jedynie zwalczyć modlitwą i czuwaniem byśmy nie ulegli pokusie jak powiedział Pan Jezus.
1. Jezus mowil do faryzeuszy i nas to nie dotyczy
Dotyczy, jednak zawsze w interpretacji Pisma sw. bierze się pod uwagę warunki zewnętrzne, w jakich było Słowo mówione, aby lepiej je pojąć.
Jezusowi w tym fragmencie wyraźnie chodziło o pierwszeństwo wewnetrznych pobudek człowieka nad zewnętrznymi ( faryzeusze nie modlili się z potrzeby serca, ale po to, by ich ludzie widzieli).
[ Dodano: Pon 11 Maj, 2009 10:04 ]
Radosław, nigdzie nie napisałam, że samo noszenie szkalperza sprawia że człowiek automatycznie staje się święty. Przyjełam szkaplerz jako osoba wierząca.
Bóg wzbudził łaskę o której wspominasz. On kierował mnie od początku
umacniał abym nie oddaliła się od Niego. I dalej to czyni.
A szkaplerz jest oznaką owej wierności Jemu. I nie raz spoglądają na niego, przypominam sobie Komu zawierzyłam. Nie nosi się czegoś dla samego noszenia.
Tak samo jak niektórzy noszą w prtfelu zdjęcie żony/ męża, dzieci itd
jestem w takim miejscu na ziemi gdzie 93 % ludzi wyznaje islam.
Pracuje wsrod mlodziey, w centrum mlodzieowym i mimo, ze prowadza go salezjanie- nie mozemy mowic o Bogu. Nie powinnismy nawet nosic krzyzkow....
Tu znamienne sa slowa " po owocach pozanaja , zescie moimi uczniami"... najlepsza ewangelizacja jest po prostu przyklad....
mozna obwiesic sie krzyzami... medalikami.... i co z tego?
jestem w takim miejscu na ziemi gdzie 93 % ludzi wyznaje islam.
Pracuje wsrod mlodziey, w centrum mlodzieowym i mimo, ze prowadza go salezjanie- nie mozemy mowic o Bogu. Nie powinnismy nawet nosic krzyzkow....
Tu znamienne sa slowa " po owocach pozanaja , zescie moimi uczniami"... najlepsza ewangelizacja jest po prostu przyklad....
mozna obwiesic sie krzyzami... medalikami.... i co z tego?
Świetne świadectwo.
Chętnie bym poczytała coś o Twojej pracy( może w innym temacie coś napiszesz) . Kiedyś byłam związana z ruchem salezjańskim.
Mój syn był na wycieczce w Egipcie i spotkał się z autentyczną symptią miejscowych ludzi, gdy zobaczyli, że nosi medalik z wizerunkiem Matki Boskiej.Poiedzieli mu, że nie lubią laików a chcrześcijan tak.
http://archiwum.radiopodlasie.pl/?p=398
Ja noszę Cudowny Medalik z napisem. Czuję się z nim szczególnie związana, ponieważ otrzymała go od Maryi w roku 1830 moja imienniczka św. Katarzyna Labouré.
Przeczytałam całą dyskusję i zastanawiałam się jakie jest moje zdanie na ten temat. Zmieniło je przeczytanie książki "Partia Komunistyczna wobec przejawów wiary katolickiej w swoich szeregach" autor:ks. Dariusz Śmierzchalski-Wachocz. Ludzie za komuny musieli walczyć o religię w szkołach, wierzący pracownicy szpitali, szkół, wojska walczyli o krzyże, medaliki, święte obrazy na szyjach i ścianach sowich domów. A dziś ja w wolnej Polsce mogę to robić (jeszcze tego nie zabraniaą jak w Hiszpanii, Francji ) dlatego z dumą będę nosiła mój Medalik.
A poza tym na rekolekcjach ksiądz nam tłumaczył, że jest to ważne w przypadku wypadku samochodowego itp., w pobliżu może znaleźć się jakiś ksiądz (a Ci najczęściej mają zawsze przy sobie święte oleje do sakramentu chorych ), gdy będziemy w niebezpieczeństwie śmierci dobrze mieć przy sobie co pokarze że Wierzymy w Jezusa Chrystusa i dzięki temu otrzymamy Sakrament Namaszczenia Chorych.
Ja mam taki pytanko. Czy ten krzyżyk, który jest w tym linku jest krzyżykiem katolickim??? Mam te wątpliwości, ponieważ na samym dole krzyżyka widniej czaszka. Ja się pierwszy raz spotkałem z czymś takim więc prosze o pomoc bo kupiłem go ale dopiero teraz to zauważyłem.
Aby zobaczyć ta czaszkę trzeba nacisnąć na obrazek i wtedy sie on powiększy.
[ Dodano: Pon 20 Lip, 2009 19:00 ]
śmiem twierdzić że owa czaszka symbolizuje zwycięstwo Jezusa nad śmiercią.
Ja noszę medalik z Matką Najświętszą i Dzieciątkiem Jezus
Hm... ostatnio na rekolekcjach w kaplicy mieliśmy w kaplicy właśnie krzyż z czaszką, i jeden kapłan mówił, że to dlatego że Jezus był ukrzyżowany na Golgocie (miejsce czaszki o ile się nie myle), i dlatego jest ta czaszka.
Ale pewności nie mam
Pan_terka ma rację. Czaszka często oznacza czaszkę Adama - również czasem można spotkać czaszkę i skrzyżowane kości, jak na krzyżyku z podanego linka. Śmierć starego człowieka razem z Chrystusem na Krzyżu.
Czyli ja jako chrześcijanin mogę nosić tenn krzyzyk?? Bo gdy zobaczyłem tą czaszkę na tym krzyżyku to pierwsze co pomyślałem że jest to krzyżyk prawosławny.Pewnie dlatego tak pomyślałem, że nie wiem jak wygląda krzyż prawosławny ale zaraz to sprawdzę
Ja w gimnazjum zaczełam nosić kszyżek, miałam taką nie uzasadnioną potrzebe bo właśnie wtedy na długo (2-3 lata) odeszłam od Boga...
pawel1800, dobre wrażenie, bo czaszka w związku z krzyżem to bardzo częsty motyw ikon prawosławnych.
ja noszę krzyżyk i różaniec na palcu. Tak naprawdę to dobry temat na dysputę, cel tego, że obnosimy się z nasza wiarą. Ten krzyżyk na piersi u mnie raczej świadczy o tym, że chcę jak Jezus podejmować się znoszenia trudności i przeciwności. to jest bardziej symbol dla mnie, niekoniecznie musi być widoczny dla innych. Wiele dla mnie znaczy tauka, już druga w moim życiu. Pierwszą znoszoną, odesłałam mojemu przyjacielowi-bratniej duszy, gdyż to na znak naszej miłości i wspólnej miłości do Boga ją nosimy. A teraz drugą mam, często noszę. Jeszcze mam krzyżyk redemptorystowski, uwielbiam go i boję się, że mi zardzewieje, lub najdzie brzydkim nalotem, więc po dłuzszym użytkowaniu zawiśnie raczej obok pamiątki z komunii. Względy sentymentalne Przecież naszych medalików tudzież krzyżyków nie zwykliśmy wywalać na wierzch koszulki. To jest cos intymnego, naszego. Nie wspominam szczególnie o przypinkach, naszywkach, naklejkach, koszulkach. To raczej juz leży w gestii pokazania kto jest w naszym życiu najważniejszy. Uwazam ze sprawa na odmienny temat
ja również noszę krzyżyk i różaniec na palcu. choć niektórzy uznają to za chore nie ściągnę tego z siebie, ponieważ dla mnie to jest bardzo ważne
Co prawda krzyżyków nie nosze, ale mam świetny medalik (Gwiazdę Chaosu).
różaniec jest częścią mnie. Jak zgubiłam swój pierwszy, bardzo mi go brakowało, tak, jakbym straciła co najmniej rękę. Teraz go nie ściągam w ogóle praktycznie.
ja mam tak samo, jeśli różańca nie mam to w tedy strasznie mi go brakuje...
Ja mam medalik św. Ignacego Loyoli. Raczej rzadki i chyba niełatwo go dostać ;]
Wydawało mi się, że się wypowiadałam w tym temacie, ale wychodzi na to, ze go tylko śledziłam. Osobiście noszę krzyżyk na szyi i uważam to za świadectwo mojej wiary (w tym celu go noszę). Chcę pokazać, ze Jezus jest dla mnie ważny, dlatego nie chowam tego pod bluzkę ale noszę na wierzchu. Myślę, że jest wiele form świadectwa wiary i noszenie krzyżyka / medalika jest jedną z nich. Jednak to noszenie krzyżyka wymaga od nas świadectwa życia. Powinno je za sobą pociągać.
Różaniec częścią Ciebie? Uważaj tylko, by nie stał się bożkiem...
Możesz zrobić próbę - podaruj go komuś. Kupisz sobie inny...
Niestety, można popaść w bałwochwalstwo również przez przesadne przywiązanie do przedmiotów - również przedmiotów kultu religijnego. Dobrze mieć pobłogosławiony przez kapłana różaniec, dobrze się na nim modlić, ale absolutnie źle uważać go za część siebie. Jeśli bez jakiegokolwiek różańca czujesz się jak bez ręki - ok, widocznie jesteś bardzo rozmodlony. Zawsze zostają jeszcze palce - ich też jest 10 Jeśli jednak bez konkretnego różańca czujesz się jak bez ręki, i żaden inny "to już nie to samo" - obudź się, bo pokładasz ufność w rzeczy, zamiast w Panu!
Różaniec częścią Ciebie? Uważaj tylko, by nie stał się bożkiem...
Możesz zrobić próbę - podaruj go komuś. Kupisz sobie inny... wiem, że byłabym do tego zdolna. Częścią mnie jest dlatego, że odmawiam na nim codziennie różaniec, choć małą jego część.
Ciekawe, że dla Francuzów, gdy byłam na obozie mój medalik na szyi mówił jednoznacznie o tym, że jestem Katoliczką
Bananek, nie wiem ... ale czemu to jest coś dziwnego? medalika nie nosi się dla ozdoby przecież
Manaika: nie powiedziałbym... niestety, ale wiele osób aktualnie nosi medalik albo krzyżyk dla ozdoby. Dlatego osobiście nosze dosyć spory krzyżyk, i raczej niespotykany wsród tych które się nosi dla ozdoby (konkretniej - krzyż św. Benedykta).
Ostatnio złapałem się na tym, że podczas spotkania integracyjnego nowej klasy jedna kolezanka miała zawieszony krzyżyk i się zastanawiałem czy ona nosi go dla ozdoby czy z powodu wiary...
.
Eldian, ja noszę taki, jaki mam na avatarze. Redemptorystowski. To prawda, że takie zjawisko istnieje i niestety propagują je nasze kochane stars, typu C. Ronaldo, zawieszając nawet o zgrozo różaniec na szyi.
Nie jest to dla mnie dziwne, ale chodzi o to, że większość Polaków nie zauważa mojego Medalika i nie traktują tego jako poważnej deklaracji, a koleżanka (Francuska) na obozie od razu zapytała, czy jestem Katoliczką, opowiedziała mi o swojej babci i Lourdes
Bananek, sądzę, ze w Polsce jest taka mentalność. Niby 97% deklaruje się na Chrześcijan, a tak naprawdę, mała część z nich, praktykuje. Jednak tradycje jakieś w rodzinie są zakorzenione, medaliki na komunie dostają to i noszą, tak albo dla spokoju rodziców, albo dla własnego sumienia. Ot. I taką świadomość ma większość Katolików, dlatego taki medalik, nie świadczy zawsze o głębokiej wierze.
Główne pytanie w tym temacie było: Co my/ja o tym sądzę. O noszeniu medalika jako świadectwo.
To ja się wypowiem z własnej perspektywy.
Ja osobiście nie noszę krzyżyka, a profil Maryi do przedpiersia. Jest to złoty medalik, bo dostałam go na Komunię. Do tej pory zdjęłam łańcuszek może 2-3 razy nie więcej. To jest nie tyle moje świadectwo, co raczej świadomość, że Maryja jest blisko, że się powierzyłam Jej opiece, że czuwa. Tak to odbieram. A świadectwo swoją drogą. Chociaż czy to jest takie świadectwo jakie powinno być jak ktoś tu wyżej napisał- Manaika, ludzie noszą, bo dostali na Komunię, noszą bo mama tak chce, albo noszą bo ładnie to wygląda. Czyli różnie z tym bywa.
Natomiast jak ktoś nosi szkaplerz- to dla mnie jest to ewidentnym znakiem, że przynależy do Chrystusa.
A co o tym w ogóle sądzę? Myślę, że to indywidualna sprawa każdego z nas, a na resztę pytania udzieliłam odpowiedzi wyżej
A ja np, owszem mam różaniec na palcu ale jak modle sie w drodze, to na palcach raczej bo juz nieraz go o mało nie zgubiłam:P wiadomo czasem można sie rozproszyć i zapomnieć że sie go trzyma w ręku:)) chociaż samo noszenie różańca mi samej przypomina żeby go odmawiać, dlatego na pewno nie jest on bez celu na moim palcu
Teraz dostałam śliczny krzyżyk drewniany z GM z tekstem "Jakie masz imię" Odwołujące się do walki Jakuba z Aniołem. No i mam problem, bo chcę nosić i Maryję i krzyżyk, ale razem to się "gryzie". Nie pasuje. Ale jakoś to będę musiała pogodzić.
Taki krzyżyk myslę, że byłby genialną formą ewangelizacji. prowokowałby innych ludzi do pytania "skąd mam", a "dlaczego noszę" i takie małe świadectwo z mojej strony mogłoby pójść Bo do medalików ludzie są przyzwyczajeni.
Może i się gryzie, ale jakiś czas temu [chyba ponad rok albo dwa lata temu], nosiłam krzyżyk i medalik. Zależności jaki łańcuszek mi się zerwał, to raz był zestaw krzyżyk + Maryja Niepokalana a po drugiej stronie Archanioł Michał, albo krzyżyk + medalik św. Benedykta, albo krzyżyk i św. Józef a teraz cały czas noszę szkaplerz.
Dobrze, że materiał jest tak trwały
a teraz cały czas noszę szkaplerz.
Dobrze, że materiał jest tak trwały
Ja w dzien mam medalik szkaplerzowy a w nocy szmatkę , bo jak mam to samo ciagle to po połowie dnia już mnie wnerwia na chwile musze zdjać i zmienić
to po połowie dnia już mnie wnerwia
Czemu?
Ja wolę tradycyjny szkaplerz i jak przyjęłam tak noszę cały czas.
Bo nie byłam przyzwyczajona, że coś na szyi nosze cały czas a zresztą jak jest ponad 30 stopni to wolę medalik z wygody
Zresztą nie lubię mieć dużo na szyi, bo czuję się jak choinka
Szkaplerz też mam, ale nie był przyjęty, bo ja tego chciałam tylko dlatego, że każdy "musiał" przyjąć i tak nie za bardzo jestem do tego przekonana właśnie po tym masowym przyjęciu. No nic. Może i do tego "dorosnę".
Nie trzeba przyjmować masowo, jest opcja przyjęcia indywidualnie. Tylko aby nie zapomnieć dlaczego się nosi szkaplerz czy też jakikolwiek medalik czy krzyżyk. Bo przyjąć to pestka, noszenie to nie lada wyczyn.
Nie trzeba przyjmować masowo, jest opcja przyjęcia indywidualnie. Akurat wtedy tak się złożyło, że nie było wyjścia i masowo trzeba byłą przyjąć.
A ja nosze mały, srebrny krucyfiks. Dlaczego? Głównie dlatego, że jest to prezent od pewnej osoby (która chciała bym go nosił).
Pozdrawiam.
Żadna z opcji tej ankiety mi nie pasi
no bo noszę krucyfiks, który mi włozył na szyję ks Biskup w czasie bierzmowania. Ani nie jest to ozdoba, ani swiadectwo, bo - po pierwsze - nikt tego nie widzi, a poza tym ładne to było w momencie bierzmowania. Po paru latach srebro zlazło i zostało to co pod spodem. Takie zielono czarne Poza tem wisi ten krzyzyk na solidnym sznurku, na którym nawiązane mam dziesięć węzłów, aby w razie czego mógł mi słuzyc za różaniec
Poza tem wisi ten krzyzyk na solidnym sznurku, na którym nawiązane mam dziesięć węzłów, aby w razie czego mógł mi słuzyc za różaniec
2 in 1
jakie praktyczne
Ja noszę złoty medalik z MB Bolesną i Jezusem w cierniowej koronie po drugiej stronie. Dostałam go od babci przed jej śmiercią i tego się trzymam
Poza tem wisi ten krzyzyk na solidnym sznurku, na którym nawiązane mam dziesięć węzłów, aby w razie czego mógł mi słuzyc za różaniec a juz chciałam się zastanawiać, jakie dziesięć ślubów można by było złożyć Bogu...
ja większośc moich medalików/ krzyżyków mam takich, które pomimo wartości oczywistej, niosą ze sobą także wartość bardziej mentalną, bardziej sentymentalną.
A ja dostałam dzisiaj krzyż, który będę miała przy sobie na bierzmowaniu;) Powiesiłam go nad biurkiem i stwierdziłam, ze wygląda to trochę dewocyjnie, bo już wisi tam odznaka KSM, różaniec i obrazek Jezusa Miłosiernego, które dostałam w sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Myśliborzu. Mimo to nie mam zamiaru nic ruszać! Te wszystkie przedmioty mimo, ze to tylko przedmioty, są dla mnie bardzo ważne;) !
I bardzo dobrze, Bananek:)
uważam,ze sa przedmioty o wartości sentymentalnej, które nam przypominaja coś ważnego. można je mieć , jak najbardziej:)
Noszenie medalika, krzyżyka to dla człowieka prawdziwie wierzącego,dawanie świadectwa o przeżywaniu własnego chrześcijaństwa. Jednak dla ludzi, patrzących na nas noszących ten krzyżyk, warzniejsze jest nasze codzienne dźwiganie krzyża. Jedno z drugim jeśli współgra jest prawdziwym dawaniem świadectwa i często prowadzi nawet do nawrócenia.
To racja. Warto jednak pamiętać, że te symbole chrześcijaństwa noszone przez wierzących nie są tylko po to, aby inni je widzieli, ale takż po to, aby nas chroniły przed działaniem zła a rzeczywiście to robią, gdy są poświęcone i gdy nosimy je z ufnością w Bożą pomoc modląc sie przy tym o Bożą opiekę to te symbole bardzo pomagają, nawet mogą chronić nas od śmierci, szczególnie tej nagłej, która dla wiernego może przyjść naprawdę w niewłaściwym momencie - gdy znajduje się w stanie grzechu.
Tak więc symbole są ważne i warto coś nosić: krzyżyk, medalik lub szkaplerz i modlić się a odczujemy tą Bożą opiekę, może nawet doświadczyy konkretnej sytuacji, gdy obecność takiego medalika uratuje nas od naprawdę poważnej sytuacji. Nie jedną osobę już takie symbole uratowały, także od śmierci.
Pozdrawiam
No jasne krzyżyk Cie chroni , kawałek metalu choćby nie wiem jak szlachetnego i nie wiem przez kogo poświęconego nie ochroni Cie przed niczym , no chyba że ten krzyżyk ma 1,5m to to wtedy możesz nim się bronić.
Jonasz33 - mylisz się. Mój Bóg ma taką moc, że nawet Jego własność może mnie chronić.
No jasne krzyżyk Cie chroni , kawałek metalu choćby nie wiem jak szlachetnego i nie wiem przez kogo poświęconego nie ochroni Cie przed niczym , no chyba że ten krzyżyk ma 1,5m to to wtedy możesz nim się bronić.
Krzyżyk niby mały, metalowy przedmiot ale mający wielką moc.
Jeżeli człowiek jest świadomy jest ze nosi znak zwycięstwa życia nad śmiercią , Boga nad Szatanem to nie ma bata by Bóg takiej osoby nie chronił , no nie ma ! Bóg chroni swoich świadków , tych którzy Go kochają i Mu ufają
Szatan jest świadomy że trudniej mu będzie capnąć osobę która ŚWIADOMIE , nie dla ozdoby, nosi krzyżyk znak miłości Boga oraz znak zwycięstwa, zwycięstwa nad złym
No i oczywiście poświęcone przedmioty chronią nas przed opętanymi
Jonasz33 - mylisz się. Mój Bóg ma taką moc, że nawet Jego własność może mnie chronić.
Właśnie to Bóg ma moc, a nie kawałek metalu czy drzewa,
Tak Jonaszu!
To Bóg ma moc.
A czym jest 'poświęcenie', jeśli nie oddaniem przedmiotu Bogu, poświęceniem Mu go?
Nikt nie mówi, że kawałek metalu ma jakąś magiczną moc sam w sobie. To przez oddanie tego przedmiotu Bogu i oddanie Mu osoby pobożnie ten przedmiot używającej, Boża moc przejawia się np. w ochronie takiego człowieka. To Boże błogosławieństwo
Rozumiem Cię Omyk, ale ludzie traktują krzyże jak amulety, że nie wspomnę o "cudownych medalikach" mających rzekomo moc, będę powtarzał zawsze, że to nie przedmiotowi należy się cześć ale TYLKO i WYŁĄCZNIE Bogu, zresztą żaden przedmiot nie zastąpi nam Boga, jeżeli żyjemy z dala od Niego!?!
Jonasz... Jeśli traktują krzyże jak amulety, to takie podejście z katolicyzmem nie ma nic wspólnego
Katechizm mówi wprost:
2111 "Zabobon jest wypaczeniem postawy religijnej oraz praktyk, jakie ona nakłada. Może on także dotyczyć kultu, który oddajemy prawdziwemu Bogu, na przykład, gdy przypisuje się jakieś magiczne znaczenie pewnym praktykom, nawet uprawnionym lub koniecznym. Popaść w zabobon - wiązać skuteczność modlitw lub znaków sakramentalnych jedynie z ich wymiarem materialnym, z pominięciem dyspozycji wewnętrznych, jakich one wymagają."
2117 "Wszystkie praktyki magii lub czarów, przez które dąży się do pozyskania tajemnych sił, by posługiwać się nimi i osiągać nadnaturalną władzę nad bliźnim - nawet w celu zapewnienia mu zdrowia - są w poważnej sprzeczności z cnotą religijności. Praktyki te należy potępić tym bardziej wtedy, gdy towarzyszy im intencja zaszkodzenia drugiemu człowiekowi lub uciekanie się do interwencji demonów. Jest również naganne noszenie amuletów. Spirytyzm często pociąga za sobą praktyki wróżbiarskie lub magiczne. Dlatego Kościół upomina wiernych, by wystrzegali się ich. Uciekanie się do tak zwanych tradycyjnych praktyk medycznych nie usprawiedliwia ani wzywania złych mocy, ani wykorzystywania łatwowierności drugiego człowieka."
Rozumiem Cię Omyk, ale ludzie traktują krzyże jak amulety, że nie wspomnę o "cudownych medalikach" mających rzekomo moc, znam lepsze psikusy z życia. Moja babcia pomimo, że wierzy... wręcz krzyczy na mnie za to, ze noszę na szyi krzyżyk, za to, że w pokoju moim wisi duży drewniany krzyż. Mówi, że to nakładanie na siebie krzyża życiowego, więc powiedz mi teraz, co jest gorsze? Takie noszenie jako amulet, czy nie noszenie ze względu na przesądy??
Taaak, tak... "Nie wolno nikomu podarować krzyżyka, bo to przynosi nieszczęście - życiowy krzyż."
...
COOO ZA BREDNIE!
Nie wiem, czy śmiać się, czy płakać... Pewnie płakać.
Mam ochotę z przekąsem odpowiedzieć: dobrze więc, przecież po to noszę krzyż, żeby przez przyznawanie się do Chrystusa upodabniać się coraz bardziej do Niego! Również Ukrzyżowanego!
Moja babcia pomimo, że wierzy... wręcz krzyczy na mnie za to, ze noszę na szyi krzyżyk, za to, że w pokoju moim wisi duży drewniany krzyż. Mówi, że to nakładanie na siebie krzyża życiowego, więc powiedz mi teraz, co jest gorsze?
Pytanie - w co wierzy babcia? Z tego co piszesz, nie jest to wiara w Boga, którego ukazał nam Jezus.
Przecież krzyż - paradoksalnie jest "drzewem życia" Owszem - on jest trudem i przeszkodą, jesli go nie zaakceptujemy. Akceptacja natychmiast to zmienia. Przez krzyż wchodzimy do Nieba. Krzyz jest tym, kluczem który to niebo otwiera.
Cierpienie jest elementem uszlachetniania. (złoto w ogniu się oczyszcza) Nie wiem czy pamiętacie jak w ostatnie fazie życia ziemskliego Jan Paweł II przytulał się do krzyża. I dosłownie i w przenośni. I to jest postawa chrześcijanina.
Myślę, że podałeś tu przykład prawdziwej herezji w jakiej tkwi bardzo dużo tzw chrześcijan. Nominalnie i deklaratywnie są nimi, natomiast mentalnie są praktycznymi poganami. Ale cóż - prawdopodobnie traktują wiarę w kategoriach pańszczyzny oddawanej raz w tygodniu Panu Bogu. Bez zrozumienia. W kategoriach wykonywania praktyk religijnych, by oddać cześć (?) bogu. Zgodnie z tradycją przodków. Być może taka postawa miała sens w sytuacji gdy istniała Chrystianitas - tz środowisko chrześcijańskie, które w jakiś sposób fermentowało postawy. Dzisiaj tego środowiska niestety juz niema. Skończył się dla Kościoła czas kairos. Sytuacja zaczyna przypominać tę z czasów pierwszych wieków, kiedy chrześcijanie funkcjonowali w środowisku wrogim - pogańskim, dla którego krzyż był głupotą nie do zaakceptowania i zgorszeniem. Bo jak można pozwolić sie zniszcyć, zabić? - Głupota. Trzeba walczyć o swoje, niszczyc innych, by po ich trupach wspinać się na wyżyny. (vide nasi politycy)
W efekcie jeszcze bardziej cierpi osoba odrzucająca krzyz i inni, z którymi sie styka którym wsącza ten jad.
Jezus Chrystus, Jego postawa, słowa sa bardzo często zgorszeniem nawet dla tych co sie deklaruja jako Jego uczniowie. Dlaczego? - Bo nikt nigdy im nie głosił Dobrej Nowiny. A tę z niedzielnych kazań czy homili traktuje sie z przymróżeniem oka. Jakakolwiek formacja, inicjacja w chrześcijaństwo skończyła się najczęściej na 1-szej komuni św. I dalej ci ludzie funkcjonowali przez całe życie z religijnością ośmiolatków.
A przecież dzieciom podaje się wszystko aby zrozumieli, Troche na sposób bajkowy. I jeśli potem nie mają żadnej głębszej formacji właściwej dla dorosłych ich "wiara" pozostaje infantylna mimo iz są już babciami.
znam lepsze psikusy z życia. Moja babcia pomimo, że wierzy... wręcz krzyczy na mnie za to, ze noszę na szyi krzyżyk, za to, że w pokoju moim wisi duży drewniany krzyż. Mówi, że to nakładanie na siebie krzyża życiowego, więc powiedz mi teraz, co jest gorsze? Takie noszenie jako amulet, czy nie noszenie ze względu na przesądy??
Manaiko
Demony też wierzą, że Bóg istnieje, ale nie pełnią Jego woli, sprzeciwiają się Bogu. Nieakceptacja takie symbolu jak krzyż świadczy raczej o braku wiary a nie o wierze w Boga.
Krzyż jest symbolem chrześcijaństwa i to najbardziej uświęconym, przez niegozbawienie przyszło do ludzi, przez krzyż zostaliśmy uwolnieni od śmierci, od potępienia na które każdy z nas zasługuje za swoje grzechy. Krzyż dzięki śmierci Chrystusa stał się symbolem chwały, ukazuje miłość Chrystusa do każdego człowieka, miłość Boga, którą Bóg okazał po przez swego Syna. Tak więc takie gadanie babci jest pozbawione wszelkich oznak wiary. Noszenie krzyżyka na szyi lub obecność krzyża w domu wiszącego na ścianie jest świadectwem naszej wiary, przyznawania się do Chrystusa.
Traktowanie krzyżyka w taki sposób jak go traktuje babcia lub jako amuletu jest parodią chrześcijaństwa, brakiem szacunku dla Chrystusa, dla Jego zbawczej Męki.
NIE MA CHRZEŚCIJAŃSTWA BEZ AKCEPTACJI KRZYŻA. - o tym mówił sam Jezus :
Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien. Kto chce znaleźć swe życie, straci je. a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je.
Mt.10, 38-39
Biblia Tysiąclecia
Przeczytaj Manaiko babci ten fragment z Biblii pokazując błąd myślowy twojej babci, że jej wiara będzie pusta przy nieakceptacji takiego symbolu jakim jest krzyż. A noszenie tego symbolu jest świadectwem naszej wiary.
Pozdrawiam
Gdzie jest napisane, że nie można tworzyć podobizn Boga?
Wydaje mi się, że wśród Żydów panowało takie przekonanie, bo "Boga nikt nigdy nie widział". Dopiero Jezus - Jednorodzony Bóg w łonie Ojca - nie tylko o Nim pouczył, ale też Go pokazał (kto Mnie widzi, widzi i Ojca).
Nie przypominam sobie jednak, żeby Bóg zakazał tworzenia Swoich własnych podobizn - ale mogę się mylić, jeśli tak jest - podajcie werset... Wyjścia 20:4 Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią! 5 Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, ponieważ Ja Pan, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym, który karze występek ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia względem tych, którzy Mnie nienawidzą. Kapłańska 26:26
1 Nie będziecie sobie czynili bożków, nie będziecie sobie stawiali posągów ani stel. Nie będziecie umieszczać w waszym kraju kamieni rzeźbionych, aby im oddawać pokłon, bo Ja jestem Pan, Bóg wasz. P.P 4:15 Pilnie się wystrzegajcie - skoroście nie widzieli żadnej postaci w dniu, w którym mówił do was Pan spośród ognia na Horebie - .podobiznę mężczyzny lub kobiety, [/b]...Iz,42:17 Zawrócą, wielce się zawstydzą ci, którzy pokładają ufność w rzeźbionym wizerunku, którzy mówią do lanego posągu: „Wyście naszymi bogami”......9 Wszyscy twórcy rzeźbionego wizerunku są nicością, a ich ulubione twory będą bezużyteczne; i jako ich świadkowie one nic nie widzą i nic nie wiedzą — żeby oni się zawstydzili. Jerem. 10:14 Każdy człowiek postąpił zbyt nierozumnie, by cokolwiek wiedzieć. Każdy, kto wykonuje przedmioty z metalu, na pewno odczuje wstyd z powodu rzeźbionego wizerunku; bo jego lany posąg jest fałszem i w tych rzeczach nie ma ducha. 15 Są marnością, dziełem wartym śmiechu. Znikną, gdy zostanie na nie zwrócona uwaga.
Hb 2:18 Cóż może posąg, który rzeźbiarz czyni,
obraz z metalu, fałszywa wyrocznia -
że w nich to twórca nadzieję pokłada,
gdy wykonuje swoje nieme bogi?
Nie będziecie sobie czynili bożków, nie będziecie sobie stawiali posągów ani stel.
Trudno Boga nazwać bożkiem.
Gdy Izraelici na pustyni sporządzili posąg cielca ze złota (egipski Apis), to Aaron wskazując na niego rzekł: "To jest bóg, który nas wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli, Jemu oddajmy cześć". I tego Bóg nie akceptuje.
Sofoniaszu, zadałam pytanie gdzie jest napisane, że nie wolno sporządzać podobizny Boga, a Ty cytujesz mi wersety zakazujące:
1) czynienia podobizn stworzeń i oddawania im czci
2) czynienia posągów bożków i stel
3) czynienia podobizn mężczyzn i kobiet [dalej jest napisane też o zwierzętach i ciałach niebieskich, i o oddawaniu tym podobiznom pokłonu i służeniu im - wyrwałeś z kontekstu]
4) ubóstwiania posągów i pokładania w nich ufności
5) ulewania bożków ze złota
6) wykonywania posążków i obrazów bożków z metalu
Jak to się ma do mojego pytania?
Czyżby Twój Bóg był mężczyzną/kobietą/zwierzęciem/ciałem niebieskim/bożkiem metalowym?
Nie odpowiedziałeś więc na moje pytanie, odpowiedziałeś nie na temat...
Zwróć uwagę, na pewne 2 fragmenty Pisma:
1)
Jak to się ma do mojego pytania? Wyjścia 20:4 Nie będziesz czynił ŻADNEJ rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią! 5 Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, ... tyle Bóg...... on też ma i miał prawo czynić wyjątki jeżeli chodzi o "sporządzanie" np: polecił sporządzić Arkę ...Noemu też polecił sporządzić Arkę i wejść do niej ...to przecież nie strugamy kopi arki Noego i nie zamykamy się w nich ..a przecież Jezus powiedział "że będzie jak za dni Noego" ? ..byłby to nonsens ale nigdzie nie ma POLECENIA...że mamy nosić figurę..czyli jej służyć acha nie znam Vanessy... i będę uważniejszy co do żródeł wersetów...korzystam z BT z internetu ale mogłem się pomylić ...w końcu taka obfitość słowa w sieci ..
Nadal się nie rozumiemy.
4) ubóstwiania posągów i pokładania w nich ufności BT internetowa Powtórzonego Prawa 4:15 Pilnie się wystrzegajcie - skoroście nie widzieli żadnej postaci w dniu, w którym mówił do was Pan spośród ognia na Horebie - 16 abyście nie postąpili niegodziwie i nie uczynili sobie rzeźby przedstawiającej podobiznę mężczyzny lub kobiety, ............czy tak bardzo jest to zakryte ?
[ Dodano: Czw 12 Lis, 2009 22:33 ]
Nie będzie ciach, wiem, kim jesteś Sofoniaszu
Cieszę się, że piszesz o tym otwarcie. Tym ciekawsza będzie rozmowa w temacie o powtórnym przyjściu Jezusa w 1874/1914 roku, prawda?
Co do tekstu biblijnego:
Wciąż mowa o rzeźbie kobiety lub mężczyzny, więc stworzenia
A ja próbuję Cię przekonać, żebyś zacytował mi fragment dotyczący rzeźb samego Wszechmocnego I nie da rady, co?
Wiesz czemu? Bo chodzi o bałwochwalstwo, czyli o czynienie bożków, ubóstwianie, oddawanie czci należnej Bogu, służenie. Jeśli masz ochotę - wróć jeszcze do porównania Joz 7 z Wj 32 Nie odpowiedziałeś mi zresztą na tamto pytanie - skąd taka różnica między tymi fragmentami, czemu jeden pokłon był ok, a drugi był bałwochwalczy... Ale w porządku, nie zmuszam Cię.
Wciąż mowa o rzeźbie kobiety lub mężczyzny, więc stworzenia BT internetowa Powtórzonego Prawa 4:15 Pilnie się wystrzegajcie - skoroście nie widzieli żadnej postaci w dniu, w którym mówił do was Pan spośród ognia na Horebie - 16 abyście nie postąpili niegodziwie i nie uczynili sobie rzeźby przedstawiającej podobiznę mężczyzny lub kobiety, ............czy tak bardzo jest to zakryte ? o czym jest ten werset ?
No właśnie, Sofoniaszu, o czynieniu czyjej rzeźby (kogo przedstawiającej) mówi ten werset?
Czy to tak bardzo zakryte?
sofoniasz, zwróć również uwagę że Bóg stał się człowiekiem, to zmienia ogrom spraw.
Do do samego tematu to mam krzyż św Benedykta poświęcony przez Jana Pawła II. Jest świetnym przedłużeniem linii duchowej.
sofoniasz, zwróć również uwagę że Bóg stał się człowiekiem, to zmienia ogrom spraw.
Jaki Bóg stał się człowiekiem? Raczej Syn Boga stał się człowiekiem Łukasza 1:32
Lk 1:31-32 BT „Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus.(32) Będzie On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida.”
A kto jest Najwyższym?
Ps 83:19 BT "Niechaj poznają Ciebie i wiedzą, że tylko Ty, który sam jeden masz Jahwe na imię, jesteś Najwyższy nad całą ziemią."
Zatem jednoosobowy Bóg Jahwe posyła na ziemię swego Syna ,któremu nadano imię Jezus.
J 3:16 BT „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne.”
I co to ma wspólnego z dekalogiem?
Biblia zabrania bałwochwalstwa ,którego jednym z przejawów jest adoracja martwych przedmiotów,lub podobizn ludzi.Bóg jest żywym Bogiem ,ale ludzie popełnili błąd i zamienili żywego Boga na obrazy i rzeżby przedstawiające człowieka.
A przecież Bóg to nie człowiek.Boga nikt nigdy nie widział i nie można STWÓRCY porównywac do Jego stworzenia.
Jasno to wielokrotnie podkreśla Biblia,także w Pismach Greckich.
Rz 1:18-25 BT „Albowiem gniew Boży ujawnia się z nieba na wszelką bezbożność i nieprawość tych ludzi, którzy przez nieprawość nakładają prawdzie pęta.(19) To bowiem, co o Bogu można poznać, jawne jest wśród nich, gdyż Bóg im to ujawnił.(20) Albowiem od stworzenia świata niewidzialne Jego przymioty - wiekuista Jego potęga oraz bóstwo - stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieła, tak że nie mogą się wymówić od winy.(21) Ponieważ, choć Boga poznali, nie oddali Mu czci jako Bogu ani Mu nie dziękowali, lecz znikczemnieli w swoich myślach i zaćmione zostało bezrozumne ich serce.(22) Podając się za mądrych stali się głupimi.(23) I zamienili chwałę niezniszczalnego Boga na podobizny i obrazy śmiertelnego człowieka, ptaków, czworonożnych zwierząt i płazów.(24) Dlatego wydał ich Bóg poprzez pożądania ich serc na łup nieczystości, tak iż dopuszczali się bezczeszczenia własnych ciał.(25) Prawdę Bożą przemienili oni w kłamstwo i stworzeniu oddawali cześć, i służyli jemu, zamiast służyć Stwórcy, który jest błogosławiony na wieki. Amen.”
I teraz zachodzi pytanie kto jest tym Stwórcą?
Iz 40:28 BT "Czy nie wiesz tego? Czyś nie słyszał? Jahwe - to Bóg wieczny, Stwórca krańców ziemi. On się nie męczy ani nie nuży, Jego mądrość jest niezgłębiona."
Czy temu Bogu oddajecie cześc i chwałę?
Jaki Bóg stał się człowiekiem? Raczej Syn Boga stał się człowiekiem Łukasza 1:32
To już wałkowaliśmy - Bóg stał się człowiekiem, i tę Jego ludzką postać nazywamy Synem, w odróżnieniu od duchowej- nazywanej Ojcem. (dla lepszego zrozumienia)
A jak ma się to co, powyżej mego postu, do tematu niniejszej dyskusji?
A jak ma się to co, powyżej mego postu, do tematu niniejszej dyskusji?
Święta prawda - Vanessa w tak dużej ilości wątków powiela problematykę związaną ze Ś.J. że ja też już nie zwróciłem uwagi na temat. Chyba trzeba wyciąć tę dyskusję tzn posty Sofoniasza i Vanessy i odpowiedzi dla nich i wkleić w jakiś wątek związany tematycznie z nimi. Albo może założyć dział typu - Dyskusje ze Ś.J. i tam wklejać te offtopy? Jakieś uporządkowanie musi być.
Ja akurat noszę duży krzyżyk na bluzce. Jest on dla mnie bardzo ważny, ponieważ po raz pierwszy włożył mi go ks. Biskup podczas sakramentu bierzmowania. Jest to krzyż jubileuszowy z całą Trójcą Świętą. Poza tym ukryty pod ubraniem noszę szkaplerz karmelitański i Cudowny Medalik.
Zgadzam się, że wiele osób nosi te znaki jako ozdobę bądź co gorzej amulety. Niestety, to stało się jakby tradycją naszych czasów. W tym momencie wiele jednak znaczą słowa i gesty. Jeżeli widzę, że osoba z krzyżem/krzyżykiem jest w codziennym życiu uczciwa, nie wstydzi się swej wiary (np. przeżegnać się przed kościołem czy przed podróżą), praktykuje cnoty chrześcijańskie, to wiem, że dla tego człowieka znak ten jest prawdziwie symbolem zbawienia i miłości silniejszej niż śmierć.
Trzeba być godnym znaku krzyża, który wkłada się na swą szyję!
Nic nie noszę od lat. w liceum, kiedy byłam pewna wiary, choć trochę poszukująca, nosiłam krzyżyk, podaroany mi przez ówczesnego chłopaka, osobę bardzo wierzącą, która mi mnóstwo spraw wyjaśniła. Teraz nie wiem nawet, gdzie jest, wstyd przyznać, chyba zapodział się podczas przeprowadzki. Na studiach, kiedy już nie byłam z tym chłopakiem i miałam sporo trudności w życiu z Bogiem, nosiłam dziesiątkę różańca na palcu. Modliłam się nią, to było wygodne - mieć zawsze możliwość modlitwy "na" różańcu, poza tym gdy było mi źle lub ciężko, pomagała mi świadomość, że Bóg jest ze mną. Niestety, dziesiątkę zgubiłam - zostawiłam na studiach w toalecie na umywalce, gdy myłam ręce. Kupiłam kolejny i podobnie zgubiłam Już od lat nic nie mam. Zastanawiałam się nad kupnem kolejnej dziesiątki, ale nie wiem, czy mi wolno. Moje życie nie jest wzorowe, jest kiepskie z punktu widzenia dobrego chrześcijanina. staram się to zmienić, ale nie jest łatwo. Dlatego nie wiem, czy powinnam, czy nie obrażę Boga? Żyję źle, choć staram sie to zmienić, ale to wciąż nie jest życie, jakiego życzyłby sobie Bóg.
ale nie wiem, czy mi wolno. Moje życie nie jest wzorowe, jest kiepskie z punktu widzenia dobrego chrześcijanina
wolno Ci
modlitwa jest drogą od owej "kiepskości" do czegoś lepszego
Traszko, no jasne, że Ci wolno Jestem przekonana, że Jezus się z tego wręcz ucieszy Jego nie obraża to, że Jego dziecko do Niego przychodzi, Jego to cieszy ponad wszystko inne! A już najbardziej, kiedy przychodzi dziecko na tyle pokorne, że potrafi o sobie powiedzieć: "moje życie nie jest wzorowe". Traszko, nikt z nas nie może powiedzieć, że jego życie jest wzorowe! Tak naprawdę wszyscy jesteśmy "kiepscy", dopiero łaska Boża może nas powoli kształtować i ciągnąć ku lepszemu łaska, z którą chcemy współpracować coraz bardziej świadomie, a "narzędziem" tej współpracy jest też modlitwa Jak Inky powiedział
Nie myśl, że te zagubienia to jakieś znaki, czy coś w tym stylu Absolutnie nie, ot - zdarza się.