UmiĹscy
http://wiadomosci.onet.pl/1641601,11,item.html
I tak się zastanawiam w wolnej chwili - jak długo jeszcze czy to same władze Kościoła, czy ludzie z nimi związani, czy wreszcie prawicowi politycy będą zachowywali się tak, jak gdyby chciali koniecznie tą wypracowaną przez lata wysoka pozycję Kościoła w Polsce zniszczyć do cna
Paradoks, nie? Kto tu w istocie działa na szkodę Kościoła i religii w naszym kraju...?
W istocie nikt nie działa na szkodę...po prostu widać, że niektórzy katecheci wcześniej za bardzo pobłażali i to jak dla uczniów ważna jest nauka religii... Bo np. w mojej szkole nic się nie zmieniło. Nikt nie przestał chodzić na religię, a że zmienił się katecheta, to surowsze ocenianie nie zostało zbytnio zauważone i zauważyłam, że sporo osób zaczęło się przykładać do nauki religii...
Właśnie tu jest wybitne i z premedytacją działanie na szkodę katechizacji a rozpoczęło się ono wraz z wprowadzeniem religii do szkół. "Ważność" lekcji religii spadła wtedy wśró uczniów na łeb, na szyję. Obecnie nagle zaczyna się tanim kosztem "ukrócać smycz" - co spowoduje po prostu większa niż zwykle liczbę rezygnacji z nauki tego przedmiotu. Nie będzie to masowe, nagłe, ale skutek będzie widać po jakimś czasie. Religia jest nieobowiązkowa i jesli jej wzmożona nauka ma się odbywac kosztem innych, ważniejszych przedmiotów - to jaki będzie skutek?
Religia powinna wrócić do sal katechetycznych przy parafii. Czego sobie i Wam zyczę
I czy jest to spisek masonów? Działanie lobby ateistycznego? Libertyńskie knowania? Nie, efekt działań parti "prawicowych" i episkopatu. Ironia losu, no nie?
Helmutt napisał:
Religia powinna wrócić do sal katechetycznych przy parafii. Czego sobie i Wam zyczę
Veto !
Powinna raczej pozostać w szkołach. Nie przesadzajmy z tym "rozdziałem Kościoła od państwa". O.K. ? My mieszkamy w mieście,ale na wsiach odleglości między plebanią a szkołą bywają spore. A weźmy pod uwagę zimę.Na wsiach dróg nie odśnieżają. Poza tym brak religii w szkołach sprzyjałby laicyzacji życia szkolnego czy nawet jego libertynizacji. Religia w szkole powinna pozostać i krzyże też powinny w szkołach pozostać. Thanks.
Polonium... mieszkałam na wsi 18 lat i nigdy nie było problemów w zimie... Moim zdaniem religia jest potrzebna i nie neguje jej, ale zazwyczaj uczniowie na lekcje religii w szkole chodzą na nią bo muszą, bo ocena itd. ,a tutaj nie o to chodzi chyba
a tutaj nie o to chodzi chyba
a o co chodzi?
o liberalizm?
komu?
nie chodzi o to żeby chodzić na religię 'z musu' o to mi chodziło
A mi się nasunęła złośliwa uwaga:
Gdyby tak zrobić państwa czysto "ateistyczne" i te oparte na czystym chrześcijaństwie - ciekawe jak szybo te 'ateistyczne" świeciłby pustkami ?
Grrrrr.....
napisałam taki długi i piękny referat na temat artykułu, ale chyba się nie zmieściłam w czasie "szybkiej odp." i zniknął. Nie będę pisać po raz drugi!
Tylko na temat ostatniego zdania ddv:
Chyba na dłuzszą metę by nie wyszło z żadnym państwem. Wszak podobno pioękno tkwi w różnorodności.
Grrrrr.....
napisałam taki długi i piękny referat na temat artykułu, ale chyba się nie zmieściłam w czasie "szybkiej odp." i zniknął. Nie będę pisać po raz drugi!
Polecam Operę - jak się nie uda "wrzucić" posta, zawsze można kliknąć wstecz i nic co zostało napisane nie ucieknie.
A wracając do tematu:
A mi się nasunęła złośliwa uwaga:
Gdyby tak zrobić państwa czysto "ateistyczne" i te oparte na czystym chrześcijaństwie - ciekawe jak szybo te 'ateistyczne" świeciłby pustkami ?
Uzupełnie Twą złośliwą uwagę - jeśli państwo owo byłoby oparte na takich prawdziwych wartościach chrześcijańskich - myślę, że bardzo szybko by się zapełniło emigrantami
Niestety, w Polsce tzw "wartości chrześcijańskie" są rozumiane jako wieszanie krzyży i obrazów gdzie się da, finansowaniu z budżetu państwa każdej kościelnej fanaberii, pazerność i wtrącanie się biskupów i róznych Rydzyków w politykę, publiczne obrażanie innowierców oraz masowe modły przy byle okazji. Nie jestem ekspertem ale dla mnie tu się nie odzwierciedla żadne z przykazań dekalogu... Cóż, takie "wartości" jaki kraj, jacy jego rządzący... PiS się niby opierał na wartościach chrześcijańskich - tylko ciekawe na których? :>
Gdyby przytrafił się nam rząd opierający się na wartościach chrześcijańskich, ale takich prawdziwych - sam bym był jego gorącym zwolennikiem...
Polecam Operę - jak się nie uda "wrzucić" posta, zawsze można kliknąć wstecz i nic co zostało napisane nie ucieknie. w mozilli też
RBuzz napisał/a:
Polecam Operę - jak się nie uda "wrzucić" posta, zawsze można kliknąć wstecz i nic co zostało napisane nie ucieknie.
w mozilli też
A Opera darmowa i jeśli tak, to gdzie szukać?
A mozilla?
mi tam sie podoba religia w szkole i wliczanie jej do średniej,
ale uważam że dużo sprawiedliwiej byłoby wprowadzić np religioznawstwo, a religia w salkach przy kościele
no ale to tylko moje skromne zdanie...
mi tam sie podoba religia w szkole i wliczanie jej do średniej,
ale uważam że dużo sprawiedliwiej byłoby wprowadzić np religioznawstwo, a religia w salkach przy kościele
no ale to tylko moje skromne zdanie...
a mi nie za bardzo się to podobało..np u mnie w klasie osoby, które miały dużo wspólnego z Kościołem, były w jakichs wspólnotach, chodziły na uwielbienie, miały 6 nawet jak po drodze jakies tam 1 zbierały czy 2...a reszta to 5, 4, 3...a to sprawiedliwe nie było co do drugiej części Towjej wypowiedzi to się zupełnie zgadzam
Tylko że katechizacja ma jeden zasadniczy cel: doprowadzić do dojrzałej wiary. Tak to ujął Jan Paweł II w adhortacji apostolskiej "Catechesi tradendae": "Katecheza winna prowadzić do spotkania z Jezusem, przylgnięcia do Niego i głębokiej z Nim zażyłości".
Moim zdaniem jest zbyt mały nacisk kładziony na płaszczyznę intelektualną, co prawda katecheza nie ma być tylko przekazem informacji, ale element wiedzy musi być- a często go nie ma. Należy zacząć wymagać od młodych, bo bez tego daleko nie zajedziemy.
chyba największy problem, że przywykliśmy mówić o zajęciach z religii "katecheza". a ów przedmiot w szkole to nie jest katecheza, ale "lekcja religii". zatem zasadniczy nacisk jest/ma być położony na przekaz wiedzy (bo jej posiadanie jest weryfikowalne na zajęciach, w przeciwieństwie do postawy/moralności/wiary).
gdyby raz a porządnie wyjaśnić sobie pojęcia to zasadniczo miejsce katechezy byłoby w parafii, a nauki religii w szkole.
gdyby raz a porządnie wyjaśnić sobie pojęcia to zasadniczo miejsce katechezy byłoby w parafii, a nauki religii w szkole.
No, no, no...
Katecheza to nie jest przedmiot (jako rodzaj zajęć lekcyjnych), ale misja, powołanie. Katecheza to przepowiadanie Orędzia Bożego. I to na ile lekcja religii jest katechezą zależy od katechety (notabene nie religiologa, ale katechety właśnie). Katecheza odbywa się w trzech środowiskach: rodzina, parafia, szkoła.
Celem lekcji religii jest katecheza- czyli przepowiadanie Słowa.
Zatem układając pojęcia: Lekcja religii z natury swej powinna być katechezą, choć stosowanie zamiennie tych terminów może w pewnych warunkach być nieścisłością. Zatem przedmiot szkolny nazywa się religią, a podczas tej lekcji jest katecheza.
no właśnie wg ustaleń formalno prawnych w szkole na przedmiocie o nazwie "lekcja religii" celem nie jest katecheza (wychowanie w wierze) ale przekaz pewnej wiedzy. to, że nauczyciele tego przedmiotu w szkole stawiają sobie nieraz za cel katechizację a nie tylko przekaz pewnych informacji jak na każdym innym przedmiocie wynika raczej z ich wewnętrznego przynaglenia a nie z tego czym te zajęcia są wedle przepisów.
no właśnie wg ustaleń formalno prawnych w szkole na przedmiocie o nazwie "lekcja religii" celem nie jest katecheza
Tak
A tak o tym prawi Konkordat zawarty między Rzeczpospolitą Polską a Stolicą Apostolską:
Artykuł 12
1. Uznając prawo rodziców do religijnego wychowania dzieci oraz zasadę tolerancji Państwo gwarantuje, że szkoły publiczne
podstawowe i ponadpodstawowe oraz przedszkola, prowadzone przez organy administracji państwowej i samorządowej, organizują zgodnie z wolą zainteresowanych naukę religii w ramach planu zajęć szkolnych i przedszkolnych.
2. Program nauczania religii katolickiej oraz podręczniki opracowuje władza kościelna i podaje je do wiadomości kompetentnej władzy państwowej.
(...)
4. W sprawach treści nauczania i wychowania religijnego nauczyciele religii podlegają przepisom i zarządzeniom kościelnym, a w innych sprawach przepisom państwowym.
Zatem kto ustala co ma być przedmiotem lekcji religii Władza kościelna. A co ustaliła władza kościelna Ino to że w ramach lekcji religii poza wykładem nauki wiary ma odbywać się katechizacja. Zatem z punktu widzenia formalno prawnego celem lekcji religii jest katecheza- przepowiadanie Bożego Orędzia Miłości, prowadząca do osobowej relacji człowieka do Boga.
może należałoby zacząć od tego że na lekcje religii powinni chodzic (przynajmniej z zalozenia) ludzie wierzący, a często jest tak że chodzą ludzie tylko religijni, czyli tak zwani niedzielni katolicy którzy chodzą w niedzielę do kościoła bo wypada, bo tak im każą rodzice, a nie po to by spotkać tam żywego Chrystusa
rodzice często przekazują tylko religijność a nie wiarę, więc często to zadanie spada na katechetów
może należałoby zacząć od tego że na lekcje religii powinni chodzic (przynajmniej z zalozenia) ludzie wierzący, a często jest tak że chodzą ludzie tylko religijni, czyli tak zwani niedzielni katolicy którzy chodzą w niedzielę do kościoła bo wypada, bo tak im każą rodzice, a nie po to by spotkać tam żywego Chrystusa
rodzice często przekazują tylko religijność a nie wiarę, więc często to zadanie spada na katechetów
To jest bardzo mądra wypowiedź. Polska religijnośc jest powierzchowna, "odpustowa", wręcz tandetna. mam prawo tak twierdzić, bo obracam się na codzień w środowisku "wierzących". Kościoły pełna są nieświadomych ateistów, których gna tam w większym stopniu tradycja niż wiara.
Przeniesienie katechizacji do szkół na fali "święcenia wszystkiego co się dało" było wielkim błędem, przede wszystkim religia jako przedmiot nauczania bardzo straciła na wartości. Teraz chce się to na siłę naprawić, ale oczywiście "po polsku" - czyli najtańszym kosztem. Nieobowiązkowy przedmiot, z którego nagle zacznie się nie wiadomo ile wymagać? Skutem będzie moim zdaniem dobry, bo ubędzie z lekcji religii tych różnych "pseudokatolików" i zostaną sami naprawdę zaangażowani. Jednak popsuje to nieco statystyki, a jak wiadomo episkopat nasz bardzo lubi statystyki, szczególnie te mówiące o 95% katolików w Polsce.
Dlatego m.in. boja się jak ogień wprowadzenia opodatkowania obywateli na rzecz kościoła - bo wtedy okazałoby się, że ci, którzy "robią tłum" na mszach niedzielnych nagle staliby się niewierzącymi.