ďťż
Strona początkowa UmińscyGiertych i jego "ankieta majaca pomóc dziewczyną w ciążCzy Roman Giertych był dobrym Ministrem Edukacji?Giertych skreśla Dostojewskiego i GombrowiczaPytanie do zeszlorocznych maturzystówMaturzyści 2008Religia na maturze ?Jak naleĹźy poboĹźnie się przeĹźegnać?Opłata za warunkowy wpisNie będzie przepisywania ocen między kierunkami?Rozpoczęcie sezonu POZNAŃ 2010
 

Umińscy

Co sądzicie o nowym pomyśle Romka dotyczącącym matur (jeśli ktoś nie zdał matury a ma średnią ocen maturalnych powyżej 30% to taki kolo zdaje maturę). Gest dobrej woli, czy chęć wpłynięcia na nowy elektorat (poparcie LPR na dzień dzisiejszy ok 2% a na jesień wybory samorządowe)?
Wypowiadajcie się

Ja uważam że to perfidna próba zLPR-owania tegorocznych maturzystów i osłodzenia stosunków pomiędzy Romkiem a uczniami.

Ciekawi mnie jedno - czy za rok też tak zrobi. Jeśli nie to [cenzura] mu w [cenzura]. Mało to będzie miało z pojęciem "sprawiedliwość"

Ogólnie to dziwny pomysł z tym - w końcu to niby najpoważniejszy egzamin w życiu, a tu takie cyrki [/b]


Dla mnie to bez sensu, bo to korygowanie wynikow matur juz po fakcie. Trzeba ludzi do matury przygotowac, ostatecznie obnizyc poziom pytan, ale nie stwierdzac, ze mozna zdac mature, nie zdobywszy 30 % z podstawowego polskiego! Porazka
Nie mam siły na komentarz... TO jakieś chore. Oblali, a tu - niespodizanka!!! Wujcio Romek załatwi.
pierwszy mój odruch jest taki, że pomysł nie jest zły.

jeżeli ktoś zdał cztery przedmioty, a powinęła takiej osobie się noga na piątym, to uważam, że taka osoba jest partnerem do rozmowy i jest spora szansa, że nadaje się do studiowania. zwłaszcza gdy weźmiemy pod uwagę okoliczności jak choćby, że to nowy egzamin + kłopot z przygotowaniem + niereformowalni nauczyciele itp.

zgadzam się jednocześnie z argumentem, że jest to trochę nie fair w stosunku do wyższych uczelni, gdyż część z tych ludzi (nie wiem czy większa czy mniejsza) jest zwyczajnie za słaba na studia, jednak nie można zaprzeczyć, że wśród tych pięćdziesięciu tysięcy jest wiele osób, która na tę "szansę" zasłużyły.

reguły w trakcie gry zmieniano wielokrotnie (vide: Łybacka i nowa matura, która najpierw była obowiązkowa, a potem można było 'wybrać' między nową a starą). ponadto większość z nas wie co to znaczy być królikiem doświadczalnym i dla mnie na przykład było to średnio miłe.

wiadomo, że pomysł "amnestii" fajniej brzmiałby z ust Donalda "miliony Polaków" Tuska, czy też Premiera z Krakowa; bo coś czuję, że chyba tylko o naturalną niechęć do Giertycha tu się rozchodzi, a nie o samą istotę tego pomysłu, który jest fajny, i którego po Romanie normalnie bym się nie spodziewał.

a ja tak patrzę i stwierdzam, że generalnie Giertych nieźle sobie radzi. nie popełnił jeszcze żadnego błędu. ma fajne pomysły (np. żeby wreszcie sensownie dopuścić rodziców do szkół) i jest jak na Romana nawet elastyczny (np. złożył kwiaty w Jedwabnem, choć nie musiał). jeszcze tylko niech zmieni te socjalistyczno-betonowe akty: ustawę o systemie oświaty i Kartę Nauczyciela, to nawet zacznę go tolerować.

mf/j


hm...
krotka pilka albo zdajesz wszystko albo nie masz matury.
albo egzamin dojrzalosci i kazdy zdaje to co wybral albo niech tereferować.

nawiasem mowiac podejrzewam ze d.t. & premier z krk-off'a nie wpladliby na taki pomysl nawet.

a co do łybackiej i jej zmiany to wez pod uwage to ze lecialy juz roczniki 83,84 i 85, ktore to mialy 8 klas SP i 4 LO bez gimbusa wiec (to sie glownie tyczy 83, bo on wybieral jaka chce mature) przynajmniej cos zostalo doprowadzone od poczatku do konca tak jak powinno byc.


docent 23:49:34

raciczka ich, do ministerstwa edukacji niech ich wezmie

23:49:35
docent 23:49:35

asow polskiej nauki.


przynajmniej cos zostalo doprowadzone od poczatku do konca tak jak powinno byc. A ja tam bym wolal, zeby tego gimbusa do konca nie doprowadzono
wystarczy pobieżna lektura ustawy o systemie oświaty i Karty Nauczyciela, by zorientować się, że są to akty, które promują miernotę wśród kadr i nicnieczytanie nauczycieli mianowanych.

to, że nauczycielstwo polskie nie urządza głodówek pod Ministerstwem Edukacji, żeby w końcu akty te zmienić (dla podniesienia ich samopoziomu - bo gorzej w demokratycznym już kraju być raczej nie może), najlepiej świadczy o tym, że większość ciała pedagogicznego to ludzie niekumaci + bardzo organiczeni.
póki co nauczyciel za przeproszeniem mianowany jest nieusuwalną święta krowa, która nie musi się dalej kształcić (oczywiście, są tacy, co samo_się_kształcą, ale ilu takich jest? myślę, że przede wszystkim są to krewni i znajomi, tych którzy teraz te słowa czytają - żeby nikogo nie urazić).

prosty przykład: jak uczeń powie do nauczyciela "tu ch\/ju" to ucznia można zawiesić w jego prawach, może być wydalony ze szkoły, naganę może dostać.
ale jak nauczyciel powie do ucznia "ty ch\/ju", to nie ma trybu (luka konstrukcyjna?)

no kurcze nie ma trybu zwolnienia niekompetentego nauczyciela mianowanego,
który mianowanie swoje uzyskuje po trzech latach ciężkiej pracy z arcy_trudną młodzieżą.
ustawodawca zapomniał w tej całej swojej racjonalności?
a i dlaczego rola rodziców jest ograniczana w szkole do minimum (w której z Waszych szkół była Rada Szkoły - organ zalecany przez wszystkie sensowne systemy edukacji?), gdzie jest napisane, że posiedzenia Rady Pedagogicznej są tajne? w której szkole wybieraliście sami Opekuna Samorządu Uczniowskiego (a jest to podstawowe prawo każego ucznia, a bo każdy uczeń jest członkiem Samorządu Uczniowskiego btw.) itp itd

mierne kadry to jest wg mnie źródło takiego a nie innego wyniku nowej matury; egzaminu, który jakoś tam powoli zbliża się do oceniania obiektywnego (stara matura i ocenianie obiektywne? to, że tak zacytuję pana Cygana "śmiech na sali"). pozwolę sobie stwierdzić, że wielu spośród tych, którzy nie zdali, to ludzie, którym żenujący poziom kadr nie pozwolił na zdanie matury, przy takim a nie innym progu zdawalności.

nie wiem czy Roman rozmyślając o wydaniu swojego magicznego rozporządzenia myślał podobnie, ale w tym miejscu (amnestia) mój skromny punkt widzenia spotyka się z rezultatem misternego planu Ministra Edukacji - że fajnie jest dać szansę tym którzy walnęli jeden z pięciu egzaminów.

mf/j
Tylko to zapczerza samej idei egzaminu... Bo co to za egzamin, ktorego mozesz nie zdac i nigdy juz do niego nie wracac? Pomysł brzmi fajnie, jak 3/4 demagogicznych pomyslow, ale lamie zasady... Pal licho, ze zmienia prawo wstecz, tu akurat jak wszyscy wiemy jest zasada, ze gdy prawo zmieniane jest na korzysc adresata w wyjatkowych sytuacjach jest dopuszczalne... Ale sam pomysł jest po prostu idiotyczny i wynika raczej z pobudek politycznych, a nie merytorycznych. Bo jak słusznie zauważa Szefowa Związku Nauczycielstwa Polskiego na Dolnym Śląsku Mirosława Chodubska "protestować mogą teraz ci pechowi maturzyści, którym w dwóch egzaminach zabrakło po zaledwie jednym punkcie.", a średnią punktów mają i tak wyższą niż Ci, którzy nie zdali jednego egzaminu. Bo dlaczego oni maja byc gorsi? Wprowadzanie tak absurdalnych decyzji doprowadza do takich wlasnie problemow, dlatego zdawalnosci matury nie da sie negocjowac... Juz nie mowiac o tym, ze naprawde trzeba byc tlumokiem, zeby 30% na maturze nie zdac - sorry, ale nie jest to zbyt wysoko zawieszona poprzeczka. Nie bede sie nawet wypowiadal, jak obrazliwe to jest dla tych, ktorzy zdali mature bez pomocnej reki ministra... A najzabawniejszy jest argument ministra dlaczego to robi - zeby ograinczyc emigracje zarobkowa do Unii... NIe ma to jak szczytne cele...



prosty przykład: jak uczeń powie do nauczyciela "tu ch\/ju" to ucznia można zawiesić w jego prawach, może być wydalony ze szkoły, naganę może dostać.
ale jak nauczyciel powie do ucznia "ty ch\/ju", to nie ma trybu (luka konstrukcyjna?)

mf/j


W gimnazjum kiedyś mój nauczyciel powiedział do mnie "szczekać to możesz sobie do swojej matki w domu, ty downie!" i na następny dzień byli w szkole rodzice a kilka dni później gość oficjalnie mnie przeprosił i skończyło się na wpisie do akt chyba. Zawiesić nauczyciela w prawach ucznia nie można (zresztą szczerze mówiąc w mojej 11-letniej "karierze" uczniowskiej nigdy nie słyszałem, żeby żaden znajomy uczeń dostał taką karę), a jakbym chciał, to mógłbym zrobić gościowi o wiele większe jaja (znieważenie w miejscu publicznym). Ale nie chciałem - nie jestem gnojkiem.

Co do tematu, to uważam że to jest najbardziej niesprawiedliwe dla rocznika '86, gdyż to oni byli rocznikami doświadczalnymi. Więc Romek powinien BTW nadać amnestię maturzystom, którzy wtedy nie zdali.

Pamiętajcie, że zdanie "co piąty maturzysta nie zdał matury" tyczy się przede czystkim ludzi chodzących do "nowoczesnych zawodówek" - liceum profilowanych, gdzie w większości poszli ludzie z gimnazjum, któzy mieli średnią poniżej 3,0. Tegoroczna matura sprwdzała też wiedzę ludzi z techników (mechanicznych, budowniczych), którzy, co tu dużo mówić, wielkiego poziomu intelektualnego i wiedzowego też nie prezentują (w większości, bo znam ludzi, których się to nie tyczy).

Kwiaty Giertych złożył, dlatego, że żydzi uważali partię LPR za szerzącą antysemityzm (zgadzam się z tym osądem), więc to była taka "samoobrona".

Pozatym ludzie, któzy cudem przeszli maturę dzieki amnestii pójdą raczej na studia płatne. Z tego wynika, że 50 000 * (średnio) 3 000 zł/rok =150 000 000 zł dla prywatnych kieszeni...

W gimnazjum kiedyś mój nauczyciel powiedział do mnie "szczekać to możesz sobie do swojej matki w domu, ty downie!" i na następny dzień byli w szkole rodzice a kilka dni później gość oficjalnie mnie przeprosił i skończyło się na wpisie do akt chyba. Zawiesić nauczyciela w prawach ucznia nie można (zresztą szczerze mówiąc w mojej 11-letniej "karierze" uczniowskiej Wink nigdy nie słyszałem, żeby żaden znajomy uczeń dostał taką karę), a jakbym chciał, to mógłbym zrobić gościowi o wiele większe jaja (znieważenie w miejscu publicznym). Ale nie chciałem - nie jestem gnojkiem.

No to masz sie czym chwalic, pfff..., nawiasem mowiac mogłbys zadac od niego odszkodowania za to rzekome zniewazenie....wiec pan nauczyciel nie mialby wiekszych problemow na tle zawodowym. mysle ze jego srodowisko udzieliloby mu nawet wsparcia - czyli brak sankcji rozsianej itp itd... (teraz mozna blyszczec)

Droga Magdaleno, Twoje argumenty są racjonalne, ale taka "amnestia" to zaprzeczenia idei dojrzałości tego egzaminu. Jeżeli utrwali się ten precedens, to ludzie darują sobie np. polski pisemny - byle zdać resztę. Chore jakieś.

A co do reszty, co do mierności nauczycielstwa, to jakieś niewyobrażalne jest. Nauczycielom wszystko totlanie zwisa. W liceach jeszcze jakoś bywa, zwłaszcza w tych "renomowanych" - nie wszyscy, ale część tych nauczycieli są z tych, co im zależy. Choć najczęściej jest to zależenie przecietne - ani dla jednostek wybitnych, ani dla potrzebujących pomocy nieszczególnie dużo miejsca jest.

A gimnazja... Chodziłam do tej szkoły na wsi. O trauma na całe życie bedzie , a nie nauczyłam się nic. I teraz mój brat, który przebył rok eduakcji w tymże przybytku, oświadczył rodzicom, że żąda mozliwości kształcenia w Poznaniu - i wygrał! A gimnazjów, którym zdarza zainteresować się uczcinem, jest kilka...

Naprawdę Rady Pedagogiczne nie są tajne? I mam prawo dowiedzieć się, kto mnie na niej opluwał i zaniżał zachowanie?
dreh- nie chwaliłem się, tylko chciałem pokazać jedną z chorych sytuacji w Gimnazjum, które jest baaaaardzo złym pomysłem.

Candle - w 20 tys. mieście gimnazjum jest jeszcze gorsze - oprócz braku dobrych nauczycieli dochodzi tutaj trauma pod względem zachowania młodzieży - bójki i wyłudzenia były na porządku dziennym.

Tak jak dreh uważam, że wina leży w programie nauczania. Szkoła "uczy" pystych reguł, a myślenia w tym zero. A później na tramwajowych zadaniach z matury leżą...

Ogólnie cała reforma edukacyjna to jeden wielki N I E W Y P A Ł.
nie uważam, żeby wina leżała po stronie nauczycieli (no może w małej części), ale przede wszystkim w ministerstwie, skąd wypływają programy, którymi muszą się kierować nauczyciele. Moja nauczycielka polskiego przeklina cały system nowej edukacji, gdyż program 4-letni musi teraz robić w 3 lata (w założeniu gimnazjum miało odciążyć liceum, ale w praktyce to w którym gimnazjum tak jest? Chyba tylko w tych najbardziej prestyżowych )

Całe szczęście że chodzę do dobrego liceum ogólnokształcącego, gdzie "tylko" kilku maturzystów oblało (na 150 może z 6 najgorszych)

Naprawdę Rady Pedagogiczne nie są tajne? I mam prawo dowiedzieć się, kto mnie na niej opluwał i zaniżał zachowanie?


nie wiem, czy mozesz w niej uczestniczyc, bo w karierze mojej mamy nie bylo jeszcze takiego przypadku, ale mozesz poprosic, raczej podajac powod, o wglad do protokolarza z RP
doświadczenia z systemem edukacji miałem bardzo bolesne. miałem kosę z panem dykretorem pewnego gimnazjum na tzw. dębieckim "klinie" - zostały mi zabrane kwity z torby (to się kradzież fachowo nazywa), zostałem przez dyrektora publicznie obrażony. było kuratorium, były cuda niewidy. zanim zostałem publicznie przeproszony, dostałem list od "zawsze tajnej" Rady Pedagogicznej, że to skandal, że wychodzę z takimi sprawami na zewnątrz i że dyrektor to bardzo dobry dyrektor i co ja w ogóle chcę. z niektórych przedmiotów nie dostałem stopni takich jakie powinienem.
nieważne. w każdym razie wiem o czym piszę, bo sam przez to przeszedłem...

ogólnie ja słowa nie dam dobrego sobie powiedzieć o systemie edukacji. całe to wszystko jest tak zorganizowane, że tutaj zawsze będzie miernie gdy chodzi o kadry. a kuratorium to generalnie ludzie, którzy nawet do placówek oświaty się nie nadają (takie k\/rwatorium to jest).

po pierwsze, nauczycielem mianowanym zostaje się po trzech latach praktyki zawodowej (można czas ten skrócić). czyli jak ktoś skończy studia i pouczy te trzy lata to w wieku dwudziestu powiedzmy ośmiu lat jest już na swoim stanowisku nieusuwalny. formalnie to on już nie musi nic - musi obębnić lekcje, pilnować, żeby wszystko było w dzienniku i to wszystko.
tyle wymaga od niego ustawa.

nauczyciel, któremu "zależy" z punktu widzenia ustawy, to nauczyciel nadgorliwy, który sam dla siebie robi więcej, niż mu ustawa każe.
bo jak nauczyciel-tuk, który poza konspektami zajęć może nic nie czytać, nagle ma dostosować się do nowego systemu? nauczyciel-tuk nie widział książki mądej na oczy przez dobrą dekadę, a nagle ma nie tylko czytać ze zrozumieniem, ale jeszcze swoją 'wiedzę' przelewać w nowy sposób na młodych ludzi i systemie innym niż dotychczas.

druga rzecz - dyrektorzy placówek.
że zacytuję ustawę:

Art 36.
5. W celu przeprowadzenia konkursu organ prowadzący szkołę lub placówkę powołuje komisję konkursową w składzie:
1) po trzech przedstawicieli:
a) organu prowadzącego szkołę lub placówkę,
b) organu sprawującego nadzór pedagogiczny;
2) po dwóch przedstawicieli:
a) rady pedagogicznej,
b) rodziców;
3) po jednym przedstawicielu zakładowych organizacji związkowych, przy czym przedstawiciel związku zawodowego nie może być zatrudniony w szkole lub placówce, której konkurs dotyczy.

--> co ten przepis/skład komisji oznacza?
oznacza mniej więcej tyle, że taki tryb powoduje, że w takich konkursach pozycję uprzywilejowaną mają te osoby, które umiejętnie "naobiecują" - lejąc przy tym wodę, bez żadnych konkretów.

konkretny kandydat na dyrektora - człowiek z wizją, z pomysłem, znający się na ekonomii - nie ma żadnych szans. jeżeli zgłosi postulat konkretnego podwyższenia poziomu nauczania - momentalnie ma dwa głosy w plecy, jak nie więcej (bo co? poziom teraz jest niski? hola hola), nie może przeprowadzić żadnej redukcji zatrudnienia, a jeszcze musi "przypodobać się" związkom zawodowym (OPPZ i Solidarność najczęściej)...

następna rzecz:
nie wiem czy wiecie co to jest Rada Szkoły.
posłużę się ustawą (niektóre punkty wyrzuciłem, żeby nie było za dużo).

Art. 50.
1. W szkołach i placówkach mogą działać rady szkół i placówek.
2. Rada szkoły lub placówki uczestniczy w rozwiązywaniu spraw wewnętrznych szkoły lub placówki, a także:
1) uchwala statut szkoły lub placówki;
2) przedstawia wnioski w sprawie rocznego planu finansowego środków specjalnych szkoły lub placówki i opiniuje projekt planu finansowego szkoły lub placówki;
3) może występować do organu sprawującego nadzór pedagogiczny nad szkołą lub placówką z wnioskami o zbadanie i dokonanie oceny działalności szkoły lub placówki, jej dyrektora lub innego nauczyciela zatrudnionego w szkole lub placówce; wnioski te mają dla organu charakter wiążący;
4) opiniuje plan pracy szkoły lub placówki, projekty innowacji i eksperymentów pedagogicznych oraz inne sprawy istotne dla szkoły lub placówki;
5) z własnej inicjatywy ocenia sytuację oraz stan szkoły lub placówki i występuje z wnioskami do dyrektora, rady pedagogicznej, organu prowadzącego szkołę lub placówkę oraz do wojewódzkiej rady oświatowej, w szczególności w sprawach organizacji zajęć pozalekcyjnych i przedmiotów nadobowiązkowych.

Art. 51.
1. W skład rady szkoły lub placówki wchodzą, z zastrzeżeniem ust. 1a, w równej liczbie:
1) nauczyciele wybrani przez ogół nauczycieli;
2) rodzice wybrani przez ogół rodziców;
3) uczniowie wybrani przez ogół uczniów.

1a. W skład rady szkoły w szkołach podstawowych nie wchodzą uczniowie, a w gimnazjach udział uczniów w radzie szkoły nie jest obowiązkowy.
2. Rada powinna liczyć co najmniej 6 osób.
4. Kadencja rady szkoły lub placówki trwa 3 lata. Statut szkoły lub placówki może dopuszczać dokonywanie corocznej zmiany jednej trzeciej składu rady.
5. Rada szkoły lub placówki uchwala regulamin swojej działalności oraz wybiera przewodniczącego. Zebrania rady są protokołowane.
6. W posiedzeniach rady szkoły lub placówki może brać udział, z głosem doradczym, dyrektor szkoły lub placówki.
9. Powstanie rady szkoły lub placówki organizuje dyrektor szkoły lub placówki z własnej inicjatywy albo na wniosek rady rodziców, a w przypadku gimnazjów i szkół ponadgimnazjalnych także na wniosek samorządu uczniowskiego.

Rada Szkoły jest wszędzie zalecana - można tu poszukać dyrektyw Unii Europejskiej, prac naukowych, wszędzie znajdziemy to samo, a mianowicie, że jest to organ pomyślany po to, żeby szkołą rządzić mogły osoby w placówce najważniejsze - nauczyciele, rodzice i uczniowie.
co ciekawe, jest o organ, wobec którego dyrektor placówki nie ma nic do powiedzenia. i chyba właśnie dlatego dyrektorzy skrzętnie "blokują" powstanie rady szkoły, żeby móc ładnie pomanipulować radą pedagogiczną (dwa głosy w następnym konkursie), rodzicami (rada rodziców to najczęściej najwierniejsi fani pana dyrektora, pięknie robiący opinię dzieciątkom) i uczniami, bo zamyka to uczniom drogę dostępu do decydowania o sprawach ważnych (samorząd szkolny to najczęsciej jest od akademii i zbiórek, względnie organizowania dyskotek - gdzie tam oni mogą opiniować, albo mieć wpływ na cokolwiek)...
w ilu szkołach publicznych w Poznaniu funkcjonuje Rada Szkoły? założę się o sześciopak Warki, że nie więcej jak w pięciu.
bo dla dyrektorów kluczowe jest tutaj stwierdzenie, że Rada Szkoły "może być". a po co sobie ograniczać wszechwładzę, skoro można jej nie ograniczać z wielkim zyskiem dla własnego gabinetu.

i kolejna sprawa: Samorząd Uczniowski.
jest takie liceum w Poznaniu, z którego najwięcej uczniów dostało się na pierwszy rok SSP w roku ubiegłym. to liceum nr 2. miałem wielką nieprzyjemność liceum to skończyć. i tam bardzo prężnej radzie samorządu uczniowskiego (pięknie manipulowanemu przez przyszłą panią dyrektor - ogólnie w byli to przydupasi tejże pani, wazelina garściami) powiedziałem kiedyś, że UWAGA!UWAGA! "Samorząd tworzą wszyscy uczniowie". zostałem wyśmiany.
a jednak!

Art. 55.
1. W szkole i placówce działa samorząd uczniowski, zwany dalej "samorządem".
2. Samorząd tworzą wszyscy uczniowie szkoły lub placówki.
3. Zasady wybierania i działania organów samorządu określa regulamin uchwalany

szok?
to jeszcze nie wszystko - teraz jeszcze bardziej dramatyczna sprawa:

Art. 55. Samorząd może przedstawiać radzie szkoły lub placówki, radzie pedagogicznej oraz dyrektorowi wnioski i opinie we wszystkich sprawach szkoły lub placówki, w szczególności dotyczących realizacji podstawowych praw uczniów, takich jak:
6) prawo wyboru nauczyciela pełniącego rolę opiekuna samorządu.

no to już skandal!
samorząd (czyli wszyscy uczniowie) może składać opinie i wnioski we wszystkich sparawach szkołu lub placówki?!
a teraz najgorsze:
podstawowym prawem ucznia jest prawo wyboru nauczyciela pełniącego rolę opiekuna samorządu?! i to gwarantuje ustawa, która jest ponad statusem szkoły?
zdumenie? szok?

a teraz pytanie za sto punktów: czy znacie taką szkołę, w której uczniowie wybierali opiekuna samorządu uczniowskiego? ja nie znam

i na koniec odnośnie Rady Pedagogicznej, jej zwyczajowa "tajność" wynika z tego przepisu:

"Art 43. 3. Nauczyciele są zobowiązani do nieujawniania spraw poruszanych na posiedzeniu rady pedagogicznej, które mogą naruszać dobro osobiste uczniów lub ich rodziców, a także nauczycieli i innych pracowników szkoły lub placówki." -->
wynika z tego, że nauczyciele najczęściej za nas decyzują, co jest naszym dobrem osobistym i co jest dobrem osobistym naszych rodziców. znają nas przecież tak dobrze, że wiedzą wszystko lepiej. to przecież ludzie światli i otwarci, z serduszkami na dłoni.

podsumowując. system oświaty to wielkie gówno.
całą władzę w szkole ma dyrektor i wasalna wobec niego rada pedagogiczna. w radzie pedagogicznej siedzą najczęściej tuki, którym nigdy do głowy nie przyszło zajrzeć do ustawy, dla nich przecież najważniejszej.
sam poziom tejże 'tradycji' (tajna rada pedagogiczna, opiekuna samorządu wyznacza najczęściej dyrektor, rady szkoły nie ma bo po co) wskazuje, że uczyli nas w gruncie rzeczy kretyni z astronomicznym wręcz poziomem ignorancji dla naszych praw.

ucznia i rodzica w szkole nie ma. ustawa jest napisana tak, że choć są tam pomysły dobre (Rada Szkoły, Samorząd Uczniowski, podstawowe prawa ucznia są ładnie wymienione) to bardzo sprytnie praktyka dyretorów-nieudaczników i nauczycieli-tuków powoduje, że jest jak jest.
a jest - nie bójmy się tego słowa - motyla noga.

jestem za amnestią wszystkich maturzystów.
bo jeżeli na takim gruncie robi się reformę i nową maturę, to przejść przez system edukacji publicznej bez uszczerbku na zdrowiu psychicznym i fizycznym to dla osoby względnie myślącej naprawdę wielka sztuka.

mf/j

jestem za amnestią wszystkich maturzystów.
bo jeżeli na takim gruncie robi się reformę i nową maturę, to przejść przez system edukacji publicznej bez uszczerbku na zdrowiu psychicznym i fizycznym to dla osoby względnie myślącej naprawdę wielka sztuka.


Zaczne sobie od konca Twojego wywodu... z poczatkiem oczywiscie sie zgadzam, jakby nie patrzec, w polskiej edukacji jest zle... Ale naprawde nie widze zwiazku jaki to ma miec z usprawiedliwianiem tego, ze ktos nie nauczyl sie i nie zdal matrury... Ja rozumiem, ze szkola moze kogos zle przygotowac, ksiazki byc zle napisane, no ale bez przesady - tenze czlowiek wzglednie myslacy do 30% powinien jakos dojsc tymze mysleniem wlasnie!!! Edukacji nie naprawia sie poprzez jeszcze gorsze pomysly.Edukacje mozna naprawic przez gruntowna, ale powolna reforme, ktora zmieni mentalnosc. Nie mozna naprawic bledow jedna dezycja administracyjna, ktora jest decyzja pod publiczke...

Zreszta skoro juz chcemy dac szanse dzieciakom, ktore nie zdaly, czemu nie zorganizowac w sierpniu poprawki? Zeby sie dzieci chociaz pouczyly... Czemu dawac swiadectwo za darmo, bez zadngo starania? To ma te dzieciaki przekonac to uczciwej pracy i nauki na studiach???

Jak to powiedziala byla minister edukacji pani bodajze Anna Radziwill (nie znam babki, ani jej dokonan, ale zdanie jest celne) : "A jesli w przyszlym roku nie zda 50%, to co zrobi minister"? No co zrobi? Oglosi niewazna mature? Zgadzam sie, ze mlodziez w liceach profilowanych czy technikach nie zostala do matury dobrze przygotowana - ale, do diaska, zeby sie nauczyc, trzeba chciec tez samemu, nauczyciel nie zrobi wszystkiego za ucznia. A na 30% nie trzeba nawet az tak bardzo chciec...

Drugi cytacik - pewien pan z UMK powiedzial w tv, ze uwaza decyzje Giertycha za sluszna, bo ona daje mlodziezy szanse edukacji, a z edukacji nigdy nie wynika nic zlego.

W takim razie, jak sadze, nalezaloby dawac swiadectwo maturalne wszystkim, albo ogolnie zniesc mature, nie bedziemy przeciez polskiej mlodziezy zamykac edukacyjnych szans... Na koniec - tez uwazam, ze mature raczej dobrze byloby moc poprawic wczesniej, niz za rok.

Anna Radziwill (nie znam babki, ani jej dokonan, ale zdanie jest celne) :
jakby co
KLIK!

mf>Zkaj

bo wiesz, ja radykalny jestem.
w tym wieku jeszcze można sobie na to pozwolić,
choć powoli trza myśleć już o hamowaniu.

nie twierdzę, że trafiłem do beznadziejnych szkół. tylko twierdzę, że cały system to gówno - z dyrektorami na czele i rzeszą półgłowych nauczycieli.
natomiast za ludzi z podstawówki, gimnazjum, no z liceum może już trochę mniej, to łapy bym dał sobie poucinać.

bo co innego ludzie, co innego system.
z punktu widzenia ludzkiego - amnestia jest spoko (stąd moje popracie),
z punktu widzenia systemu - pomysł Romana i cała ta organizacja tego bagna to dwie warte siebie rzeczy.

no i zazdroszczę Ci szkoły, do której trafiłeś. rada szkoły, uczniowie podejmują decyzje... to naprawdę było w Polsce i w szkole publicznej?
przywracasz mi wiarę w ludzi

mf/j


a teraz pytanie za sto punktów: czy znacie taką szkołę, w której uczniowie wybierali opiekuna samorządu uczniowskiego? ja nie znam


Ja znam - w podstawówce mieliśmy dwóch kandydatów i wszyscy w szkole którzy mieli więcej niż 9 lat chyba to poszli głosować. Mieliśmy kolorowe urny i klasę przystrojoną balonami, normalnie atmosfera wielkiego święta.

A tak na serio to w moim liceum od lat wybiera się i REPREZENTANTÓW samorządu szkolnego (bo u nas od dawna samorząd to wszyscy uczniowie, a reprezentanci są przedstawicielami tego samorządu i to oni spotykają się z władzami, żeby dbać o nasze sprawy, a ponadto muszą nakłaniać resztę szkoły do działań, gdyż jakieś 80% uczniów w życie szkoły mieszać się nie lubi) i opiekuna. Tyle, że opiekun od 5 lat jest ten sam, bo wyśmienicie sprawuje tę funkcje i wszyscy go chcą

Wracając do tematu, to uważam, że w/w pani ma rację - sesja poprawkowa w sierpniu byłaby lepszym rozwiązaniem, tylko że:
1)*Uczniowie musieliby się na to NAUCZYĆ ---> wywołałoby to mniejsze zadowolenie maturzystów --->mniej % głosów więcej dla LPR-u
2)*Poszłyby na to kolejne pieniądze (a rząd chce przecież "taniego państwa" )

*Lepiej i taniej było zwołać media i powiedzieć pare zdań, żeby maturzyści się cieszyli.

Ciekawe, czy za rok Romek będzie tak samo życzliwy?

(*) - tak zapewne uważał Roman, gdy decydował o maturach.
Jest jeszcze jedna smutna refleksja co do uczestnictwa rodzicow w zyciu szkoly. Nie wiem, czy to dlatego, ze maja w praktyce nie az tak duzo do powiedzenia w szkole, czy tez np z braku czasu, ale niewielu rodzicow (moi rowniez nie) naprawde chcialo udzielac sie w strukturach szkoly, wiekszosc wrecz wolala sie wykrecac. Wybory do tzw. trojek klasowych to bylo na pol przymuszanie kilku osob.

I ja to w sumie rozumiem, chodzic na jakies nudne zebrania, wypowiadac sie na temat budowy chodnika przed wejsciem, to faktycznie jest raczej zajecie dla rodzicow-aktywistow. Tak jak mi sie nie chcialo pracowac w samorzadzie w liceum.

Ale moze to oznaka generalnego "trendu"? Mozna to nazwac spoleczenstwem nieobywatelskim, ale z drugiej strony, moze chcemy po prostu, jak wiekszosc rodakow, zyc w spokoju i zeby nikt nie przeszkadzal nam zalatwiac wlasnych spraw.
mf>korola

dziecko ufa sto razy bardziej rodzicowi niż nauczycielowi.
jeżeli rodziców nie dopuszcza się do udziału w decyzjach dla szkoły ważnych (kadry, program itp., a nie chodnik i trawnik), a dziecom w gruncie rzeczy robi się fasadę w postaci samorządów uczniowskich i dyryguje się nimi na akademiach, zamiast dać im się samo_rządzić, to mnie potem wcale nie dziwi taka a nie inna frekwencja na wyborach...

społeczeństwo obywatelskie nie tworzy się nagle, po przebrnięciu przez obowiązkową edukację. to wszystko psuje się już od podstawówki.

mf/j
mf, calkowicie zgadzam sie z tym co powiedziales (kurde, jestem pod wrazeniem tak scislego i prawniczego wywodu!), system jest do dupy, a ludzie, ktorzy sa w nim zaprzągnieci, tak jak wszedzie dziela sie na dobrych, zlych i srodkowych. A w zlym systemie, zli ludzie maja duze mozliwosci naduzyc.

Ale dla chcacego nic trudnego. Kazdy jest odpowiedzialny za siebie i nie mozna mowic: nie zdalem bo mnie moja ch...... szkola tak przygotowala. Ja chodzilem do (podobno) najgorszego gimnazjum w Poznaniu (nr 1), a dostalem sie do (podobno) najlepszego LO (MM).

A matury musi ktos nie zdac, takie sa reguly gry. 20% to nie jest wcale duzo. Nie moze byc tak, ze wszyscy beda studiowac, beda madrzy, oczytani itd. Ktos musi w koncu zamiatac ulice i odwozic smieci...
1/5 nie zdala to jest duzo, JS! Szczegolnie,ze nowa matura jest chyba latwiejsza w porownaniu do starszej (oczywiscie, nie ze wszytskich przedmiotow, bo podobno matematyka w starszej byla prostsza). A tak btw to zamiatac ulice mozna tez po studiach , czego nikomu nie zycze.

Jak dla mnie pomysl Giertycha jest zly, poniewaz:
a) jest pod publiczke- i dla niektorych Giertych od dzis to juz "swój chłop" (czytalam na onecie;) )
b) trąci to wsyztsko bylejakością, równia pochyla i na pewno tego typu zagrywki nie uzdrowią systemu edukacji, ktory jest do bani i przez ktory tez sie czuje skrzywdzona. O!
Trzeba też wziąc pod uwagę, że wiele osób, które poszły do liceum profilowanego, gdyby nie było tego typu szkoły, to do zawodówki by poszli (zdanie to opieram na rozmowach z moimi znajomymi, którzy poszli do tego typu szkół). Dlatego wynik jest taki niski.
Co tu dużo mówić - profilówka nie nadaje się do nauczania ludzi pod maturkę...
PS. W liceach ogólnokształcących zdawalność nowej matury była większa niż starej...
Witam. Zdawał w tym roku maturę i tak przyglądam się Waszym wywodom. Niektórym tutaj działanie pana Giertycha niemalże się podoba. Sęk w tym, że ta "amnestia" pozostanie po to, by można sobie było zawalić matematykę, która będzie obowiązkowa już niedługo. Nie powinien był tego robić. Czy można zmienić reguły gry po jej zakończeniu? Poza tym matura to egzamin dojrzałości, który ma sprawdzać również zdolność do podejmowania dojrzałych decyzji dotyczących wyboru przedmiotu. Trzeba zdać polski, język obcy i jakiś wybrany przedmiot. Resztę można zawalić, bo przedmioty dodatkowe nie decydują o zdaniu matury. Jak więc można dać świadectwo dojrzałości komuś, któ nie potrafił dokonać decyzji? Vhyba przez dwa i pół roku liceum każdy zdąży zauważyć z czego jest lepszy a z czego gorszy. A jeżeli taki uczeń nie jest w stanie napisać trzech przedmiotów na poziomie podstawowym na 30%, to tym bardziej to świadectwo mu się nie należy. Lepszym rozwiązaniem byłaby sesja poprawkowa zimą.
No. To by było na tyle. Pozdrawiam. Może już niedługo dołączę do Was, studentów tego wydziłu :)
Gosia
Nie każdy musi mieć maturę.
Co taka osoba po amnestii będzie mogła powiedzieć o tym egzaminie : "Nie zdałem matury ,ale ją mam!" ?!
Ten pomysł jest absurdalny.Nie zdało tylu uczniów ,bo podeszły do niej osoby ,które się nie nadawały.Dlaczego ktoś ,kto poszedł na maturę bez przygotowania,ostatnie kilka lat spędzając na piciu piwa pod blokiem,jaraniu i imprezach ma dostać w prezencie świadectwo dojrzałośći.Za co?
Oczywiście nieszczęsne wyjątki,którym powinęła się noga występują.Lecz Ci nieszczęśnicy na pewno podejdą do matury,gdy troszkę lepiej się przyłożą :angry: Nienawidzę ROMANA.
http://www.smog.pl/wideo/...mana_giertycha/