ďťż
Strona początkowa UmińscyPoszukiwanie Bożej miłości w chaosie miejskiej wrzawy.Znak pokoju - czy jest symbolem miłosci czy tylko szacunku?Ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość... przedmałżeńskąHymn o miłośc hymnem o TobieMam ogromna milosc w sobie dla ludzi ale...Opinie dzieci na temat miłościkonferencja - "Płeć - Miłość - Życie""Rodzina Matki Pięknej Miłości"Wiara Nadzieja MiłośćJHWH moją miłością
 

Umińscy

Co sądzicie o miłości nieprzyjaciół? Jak powinna wyglądać w świecie obecnym?


Zaznczyłam "Upominam lub przebaczam", ale również się modlę.
Wielu spośród tych, którzy chcieli być moimi wrogami, obecnie, po pewnym czasie staje się moimi dobrymi kolegami.
Przebaczam, w miłości upominam, modlę się... To wszystko sie staram wprowadzać w życie
Sebastiano ja mam zasade "wybaczam, ale nie zapominam" takiego postepowania nauczył mnie super facet i za to mu dziękuje tu i teraz


Pytanie ciezkiego kalibru.
Zanim odpowiemy na to pytanie to trzeba sie jednak zastanowic nad tym kto to jest nieprzyjaciel?
Sytuacje zyciowe czasami pokazuja, ze jestesmy zaslepieni i uwazamy za nieprzyjaciol tych ktorzy nam dobrze zycza i odwrotnie.
Już wyjaśniam Elu.Nieprzyjaciel to osoba,która skrzywdziła nas czynem bądź słowem w sposób świadomy lub nieświadomy.

ieprzyjaciel to osoba,która skrzywdziła nas czynem bądź słowem w sposób świadomy lub nieświadomy. krótkomówiac to ktoś na widok kogo ci sie nóż w kieszeni otwiera

krótko mówiac to ktoś na widok kogo ci sie nóż w kieszeni otwiera
Również krótko mówiąc: to oczym piszesz to mizantropia a więc niechęć, awersja do obcowania z ludźmi. Jest to finalny produkt nienawiści, która jest najgorszym, najpoważniejszym grzechem przeciw drugiemu człowiekowi.
Tylko coś wiele tych zachowań mizantropijnych w naszym kraju jest, nieuważacie?
Jakie jest rozwiązanie tego problemu? Ja znam tylko jedno, ale mało kto bieże je sobie do serca. Ale po co to komu, łatwiej jest pokazać jakim jest się silnym.

Kazanie na górze - to jest rozwiązanie problemu. Łatwiej mówić o tym słowie, trudniej to słowo przyjąć, nawet, gdy ceną jest zbawienie. Ale warto próbować jes wypełniać.

Po za tym jest jedno z głównych przykazań : "kochaj bliźniego jak siebie samego", ale tego też się nie wypełnia. Tak więc miłość do nieprzyjaciół to coś, co jest dla nas bardzo odległe. Szkoda.

Pozdrawiam

[ Dodano: Czw 14 Gru, 2006 23:36 ]
Pozwoliłam sobie zmienić tą opcję ankiety. Jeśli Sebastiano będzie miał coś przeciwko, wrócimy do starej wersji jednej możliwej odpowiedzi.
To ja już muszę tutaj dodać ta druga opcje, która chciałem zaznaczyć, czyli modlę się za swoich wrogów. Modlę się za nich i za siebie, aby Bóg pomógl mi w tym,abym potrafił przebaczyć danej osobie.

Pozdrawiam
Z tymi nieprzyjaciolmi, czy wrogami to jest tak roznie w zyciu. Czasami nieprzyjaciel okazuje sie najlepszym przyjacielem.
Tak Elu, bywa i tak. Ja jednak posunę się do takie stwierdzenia: bardzo często jest tak, że wrogami naszymi stają się osoby nam bardzo bliskie. Z jakiego powodu? Naet z takiego, że potrafia nam powiedzieć szczerze prosto w oczy prawdę o nas, a że my jako ludzie bardzo często jesteśmy napompowani pychą i mamy ogromne mniemanie o sobie, więc tej prawdy bardzo często nie potrafimy przyjąć, łatwiej jest nam potraktować taka osobę jako wroga niz przyjąć bolesną dla nas prawdę. Jak widać, wiele nie potrzeba aby ktoś bliski stał się dla nas wrogiem. Gdzie jest wtedy miłość? Jak możemy myśleć o miłości do nieprzyjaciół skoro bliskie osoby możemy traktować jak wrogów. Przykre, ale prawdziwe stwierdzenie, bardzo realne w dzisiejszym świecie i bardzo częste.

Pozdrawiam
Miłość nieprzyjaciół można realizować nawet wobec osób ważnych(tu akurat mam na myśli czasy,gdy chodziłem do szkoły podstawowej),które posądziły nas publicznie o coś,czego nie uczyniliśmy narażając nas przy tym na utratę przyjaciół.Wystarczy,że pokonamy nienawiść i nie ulegniemy bierności.Teraz wiem,że warto było przebaczyć tej osobie,która powiedziała nieprawdę na mój temat. Teraz nie widzę w tej osobie wroga.To jako świadectwo.

Teraz wiem,że warto było przebaczyć tej osobie,która powiedziała nieprawdę na mój temat. Teraz nie widzę w tej osobie wroga.To jako świadectwo.

Przebaczyc tak, napewno warto bylo. Zastanawiam sie jednak, czy po takim doswiadczeniu moglbys nawiazac przyjacielskie stosunki z Ta osoba, czy raczej wolalbys zostac na neutralnym gruncie?
W sumie to już się nie gniewam na tą osobę i mówię jej dzień dobry.Zresztą po co być obrażonym.Nie oczekuję przeprosin ze strony osoby,która mnie zraniła swym słowem.Po prostu przebaczenie z mojej strony wystarczy.Dziękuję.

W sumie to było jeszcze jedno podobne doświadczenie ale nie na skalę publiczną i także wybaczyłem.

Takie doświadczenia w momencie ich pojawienia się potrafią dotknąć bardzo głęboko,ale umacniają też wiarę.Potem pojawiła się u mnie nieśmiałość zwłaszcza w kontaktach wzrokowych z osobami,których nie znam,ale nie wiem czy wynikło to z tego doświadczenia.Trudno powiedzieć.Resztki nieśmiałości jeszcze są.

Offtopic:Tak wizualnie porównując, to raniące słowa przypominają wybuch atomowy.Ogień i podmuch znika,a pozostaje promieniowanie.Trochę nietypowe porównanie dałem ale pokazuje ono destrukcyjną moc raniących słów.
A mi właśnie przypmniał się taki cytat: "Chcesz być szczęśliwy przez chwilę? Zemścij się. Chcesz być szczęśliwy na zawsze? Przebacz.” Często zdarza mi się przebaczać ludziom... ale jakoś nie potrafię tak łatwo zapomnieć...

Często zdarza mi się przebaczać ludziom... ale jakoś nie potrafię tak łatwo zapomnieć...
Przebaczyć nie znaczy zapomnieć!

Często zdarza mi się przebaczać ludziom... ale jakoś nie potrafię tak łatwo zapomnieć...

i tu jest pies pogrzebany...
Przebaczyc tak, ale jakos pozniej czlowiek jest bardzo ostrozny w kontaktach z taka osoba. Czyli wlasciwie zaufanie w takim momencie nie istnieje. Ja z wlasnego doswiadczenia wiem, ze juz z taka osoba ne chce miec nic do czynienia. Traktuje ja jako ogien od ktorego mozna sie poparzyc.

Czyli wlasciwie zaufanie w takim momencie nie istnieje. Ja z wlasnego doswiadczenia wiem, ze juz z taka osoba ne chce miec nic do czynienia. Traktuje ja jako ogien od ktorego mozna sie poparzyc.
To ludzkie: nie dziw, że nie ufamy jak się sparzymy na kimś. Nie jest to takie proste w chrześcijaństwie - przebaczenie bliźniemu. Jest w nas jakiś "grzech zaciętości". Zachowujemy sobie często pewną rezerwę żalu, pod adresem kogoś, kto nas czymś dotknął w swym działaniu.

Ja z wlasnego doswiadczenia wiem, ze juz z taka osoba ne chce miec nic do czynienia.Traktuje ja jako ogien od ktorego mozna sie poparzyc.

Chyba nie warto całkowicie zrywać kontaktu... Ja z taką osobą mogę mieć dalej jakieś wspólne interesy, nawet za bardzo jej nie unikam, chociaż z mojej perspektywy są to już całkiem inne stosunki,ale staram się tego nie okazywać... i ciągle jest jakiś mały strach, że znowu może mnie zranić...