UmiĹscy
Pytanie zrodziło się w innym temacie, więc żeby tam nie robić offtopicu, przenoszę je tu
Czy i dlaczego Kościół zakazywał czytania Biblii??
jswiec napisał:
ZosiaII napisał/a:
Otóż w okresie reformacji w KK zakazano druku Biblii z uwagi na szerzące się fałszywki.
To oczywista nieprawda. Biblia Wujka była drukowana w Polsce, we Francji też były katolickie przekłady [tyle że z Wulgaty, a nie z oryginału], nawet prześladowani katolicy z Anglii wydali emigracyjnie przekład zwany Douai-Reims.
Równocześnie Kościół nigdy nie zabronił czytać oryginałów greckich i hebrajskich, jedynie wymagał zezwolenia na czytanie ST w przekładach.
Zosia II napisała:
odnalazłam te informacje, poniżej linki do nich. Podaję źródła o najprzeróżniejszym "zabarwieniu" celowo, aby można było sobie porównać.
Wikipedia: http://pl.wikipedia.org/w...%85g_zakazanych
http://www.rumburak.friko...luda/indeks.php
"Słowo Boże na stos": http://www.wrozka.com.pl/10_97/54.htm
artukuł o. Salija: http://www.mateusz.pl/ksiazki/js-pn/js-pn_53.htm
To niejako - tak dla przekory zapytam, czy katolik powinien czytać np. BIBLIĘ Świadków Jehowy, nie zwaną nawet STczy NT. Toć tam aż roi się od przekłamań i tendencyjnych tłumaczeń pod swoje tzw. prawdy, które nader częśto zmieniają się u ŚJ.
Zosia podała niewłaściwy link do artykułu o. Salija. Właściwy jest tutaj:
http://www.mateusz.pl/ksiazki/js-pn/js-pn_52.htm
Można tam od razu przeczytać:
Otóż w ciągu pierwszych szesnastu wieków historii Kościoła nie notujemy ani jednego wypadku ograniczania wiernym dostępu do Pisma Świętego. Jedynym dokumentem, o którym w związku z Pańskim pytaniem można by wspomnieć, jest list papieża Innocentego III z 12 lipca 1199 do mieszczan w Metz, zakazujący potajemnych spotkań biblijnych, które odbywały się w atmosferze zdecydowanie antykatolickiej. "Chociaż bowiem -- pisze Innocenty III -- pragnienie rozumienia Pisma Świętego oraz nawoływanie do jego studiowania nie zasługuje na naganę, ale raczej na pochwałę, w tym jednak wypadku słusznym jest skarcić tych ludzi, którzy zwołują takie tajne spotkania, uzurpują sobie urząd kaznodziejski, wyśmiewają nieuctwo księży oraz gardzą wspólnotą z tymi, co do nich nie przystali. Bóg przecież tak bardzo nienawidzi czynów ciemności, że rozkazał: Co wam mówię w ciemności, opowiadajcie w świetle". Pierwszym dokumentem kościelnym, w którym rzeczywiście ograniczono dostęp do Pisma Świętego, była konstytucja Piusa IV Dominici gregis rustodiae z 24 marca 1564. Zakazano w niej korzystać z niekatolickich wydań Pisma Świętego, zaś na korzystanie z katolickich przekładów na języki nowożytne wierni winni uzyskać zgodę proboszcza lub spowiednika. "Doświadczenie bowiem wykazało -- tłumaczy Pius IV -- że jeśli Biblia jest dostępna w języku ludowym wszystkim bez różnicy, powstaje stąd wskutek ludzkiej lekkomyślności więcej szkody niż pożytku". Dopiero Benedykt XIV, w konstytucji Sollicita ac provida z 9 lipca 1753, zniósł jakiekolwiek ograniczenia w korzystaniu z katolickich wydań Pisma Świętego. Dodajmy -- co jest bardzo ważne ze względu na powszechną niegdyś znajomość łaciny w warstwach oświeconych -- że nigdy nie ograniczano korzystania z Biblii w językach oryginalnych ani w przekładzie łacińskim. A swoją drogą jest rzeczą ciekawą, na ile wspomniane wyżej ograniczenie -- według litery prawa obowiązujące prawie dwa stulecia -- w praktyce było respektowane. Trzymam w ręku Nowy Testament w przekładzie ks. Wujka, wydany w roku 1593 (rzecz stosunkowo łatwo dostępna, gdyż w roku 1966 książkę tę reprintowano w dość wysokim nakładzie) i nie widzę we wstępie żadnego pouczenia o konieczności uzyskania zgody władzy duchownej na korzystanie z tej książki.
No, a korzystanie z takich źródeł jak "Wróżka", to naprawdę jakiś niesmaczny żart. Propaganda jak z jakiegoś baptystycznego pisemka albo wprost z "Racjonalisty".
[ Dodano: Pon 23 Sty, 2006 11:34 ]
To niejako - tak dla przekory zapytam, czy katolik powinien czytać np. BIBLIĘ Świadków Jehowy, nie zwaną nawet STczy NT. Toć tam aż roi się od przekłamań i tendencyjnych tłumaczeń pod swoje tzw. prawdy, które nader częśto zmieniają się u ŚJ.
Nie tylko katolicy, ale protestanci głośno trąbią o Biblii, czy czymś w rodzaju Biblii Świadków. Uważam, że byłoby głupotą sięgać po nią, mając obecnie tyle różnych wydań pełnych.
Najzabawniejsze jest przy tym to, że moja koleżanka z pracy, która doprowadzała mnie do szału swoim nawracaniem na ŚJ, jak tylko się dowiedziała, że mam trzytomówkę - Biblię Poznańską z 1982 r. - od razu: Zosia pożycz. A potem była nią zachwycona i stwierdziła, że w mojej jest jednak więcej - to nie to samo , mówiła. Oni też czują niedosyt.
Co linku, przepraszam, ale nie umiałam znaleźć artykułu o. Salija o wprowadzeniu Biblii na indeks. Złapałam linki z hasła "Indeks ksiąg" i google wyrzuciło najróżniejsze. Nie miałam czasu na szczegółowe czytanie każdego artykułu. Dwa czytałam wcześniej, więc wrzuciłam bez czytania w ogóle (z portalu historycznego i Wikipedii). Gracza i o. Salija też właściwie tylko przebiegłam oczami i artykułów tych właściwie jeszcze nie czytałam.
[ Dodano: Wto 24 Sty, 2006 20:46 ]
odnośnie "Wróżki" - to nie wiem, dla Ciebie Zosiu najwyraźniej nie, ale dla mnie to "trochę" dziwne takie wymieszanie tematyki, jakie ma miejsce w tym czasopiśmie, bo można odnieść wrażenie że skoro są tam tematy dotyczące religii, a równocześnie wróżb z kart itp. to wszystko jest okej, można wierzyć Bogu a jednocześnie wróżyć sobie, wierzyć w różne dziwne sprawy...
Polecam tekst Administratora portalu "Wiara" (piszącego w internecie pod pseudonimem "Saxon"):
Co do zakazu czytania Pisma Św. to staje się to powoli nudne w necie. Znane są i przez wrogów Kościoła wykorzystane dokumenty Urzędu Nauczycielskiego, zabraniające czytania Pisma świętego: jak to, Kościół zabronił czytać Słowo Boże? Przywódcy Kościoła katolickiego nie tylko ograniczają działania Bożego w swoim Słowie, ale także nie pozwalają wiernym czytać Pisma św., aby tym lepiej go dla własnych celów przekręcać.
Jednak krótki rzut oka na historię ukazuje ww. zakazy w ich właściwym sensie i kontekście: w r. 1199 biskup z Metzu zwrócił się do papieża Innocentego III w sprawie potajemnych zebrań wiernych dla czytania Pisma świętego. Interwencja biskupa do Stolicy Apostolskiej była spowodowana tym, że wśród czytających, którzy nie rozumieli dobrze słów Bożych i niezgodnie z nauką Kościoła je tłumaczyli, zaczęły szerzyć się błędne poglądy, godzące wprost w nauczanie i praktykę kościelną. W odpowiedzi Stolica Apostolska nakładała na biskupów obowiązek, aby powstrzymali swawolę wiernych co do tłumaczenia Ksiąg świętych
W tym czasie mnożyły się na Zachodzie Europy różne sekty, uprawiające niezgodny z prawdą wykład Pisma św. Powstają waldensi, albigensi, a najbardziej posunął swoją śmiałość pod tym względem Wyclif, który przetłumaczył Księgi św. na język angielski i starał się przekonywać wiernych, że z wyraźnej woli Chrystusa Pana obowiązani są czytać Pismo św. w języku narodowym. Przekład Wyclifa, jako zawierający liczne błędy, został potępiony przez synod w Oksfordzie (1408) a równocześnie ten sam synod wydał rozporządzenie, aby tylko przekłady zatwierdzone przez władzę duchowną dawane były wiernym do czytania.
W uroczysty sposób Magisterium ustosunkowuje się dopiero do protestantyzmu, który głosił, że czytanie Pisma św. nie tylko jest godziwe dla wszystkich, lecz i konieczne, i że Kościół nie ma żadnego prawa ograniczać czytania. Równocześnie powstały przekłady błędne, wyrządzające duże szkody wiernym. Na III sesji Sobór Trydencki wydał dekret o zasadach właściwej interpretacji Pisma świętego: „Dla powściągnięcia zuchwałych umysłów [Sobór] oświadcza, by nikt, kto polega na własnej roztropności w rzeczach dotyczących wiary i moralności, a wchodzących w skład nauki chrześcijańskiej, i kto nagina Pismo św. do swoich poglądów – nie ośmielił się dawać objaśnień Pisma św. wbrew sensowi, który utrzymywała i utrzymuje święta Matka Kościół. Rzeczą bowiem Kościoła jest sądzić o prawdziwym sensie i tłumaczeniu Pisma św. Niech nikt także nie komentuje Pisma świętego wbrew powszechnej zgodzie Ojców, chociażby jego komentarze nie miały ujrzeć światła dziennego. Tych, którzy by się temu opierali, niech ordynariusze wytkną i ukarzą karami przewidzianymi przez prawo”.
W Trydenckim Wyznaniu Wiary zawarte są te słowa: „Przyjmuję Pismo św. według tego znaczenia, w jakim je pojmowała i pojmuje święta Matka Kościół, do którego należy wydanie sądu o prawdziwym znaczeniu i wyjaśnianiu Pisma św. Nigdy nie będę go pojmował i wyjaśniał inaczej, jak zgodnie z jednomyślnym przekonaniem Ojców”
Janseniści odnowili błędy protestanckie, stąd też Klemens XI w bulli Unigenitus (1713) potępił niektóre ich zasady. Do tych samych błędów odnosił się także Pius VI, potępiając w swej bulli Auctorem fidei jansenistyczny synod w Pistoi (1794).
Po raz kolejny Kościół zabrał głos w sprawie czytania i tłumaczenia Ksiąg świętych, gdy z jednej strony na początku XIX wieku rozmaite protestanckie stowarzyszenia biblijne zaczęły tłumaczyć Pismo św. na języki współczesne i rozszerzać pomiędzy chrześcijanami, z drugiej strony zasady racjonalizmu rozpowszechniały się wśród liberalnych katolików.
Przeciw herezjom modernistów, szczególnie Alfreda Loisy‘ego, papież Leon XIII napisał w 1893 r. pierwszą swą encyklikę, Providentissimus Deus, poświęconą całkowicie problemom związanym z nowoczesną nauką biblijną. Św. Pius X w Dekrecie Lamentabili (1907) uroczyście potępił następujące twierdzenie: „Jakkolwiek nie należy pogardzać interpretacją Ksiąg świętych, jaką daje Kościół, to jednak podlega ona dokładniejszym osądom i poprawkom egzegetów”. W 1920 r. Benedykt XV wydał encyklikę Spiritus Paraclitus z okazji 1500–lecia śmierci św. Hieronima. Zachęcał w niej duchowieństwo i wiernych do czytania Pisma świętego, jednak pod warunkiem „najpilniejszego przestrzegania zasad” wyżej wymienionych. W 50–lecie encykliki Providentissimus Deus Pius XII wydał nową encyklikę, Divino afflante Spiritu – O właściwym rozwoju nauk biblijnych, w której napomina komentatorów, aby przede wszystkim wykazywali „jaka jest teologiczna nauka poszczególnych ksiąg i tekstów odnośnie do spraw wiary i moralności. Dzięki temu ich komentarz do Pisma św. okaże się pożyteczny (...) wszystkim wiernym, ucząc ich wieść życie święte, odpowiadające godności chrześcijanina”
(Więcej:
http://mateusz.pl/ksiazki/js-pn/js-pn_52.htm)
Pod tym linkiem dojdziesz do kolejnej wypowiedzi O. Jacka Salija - uzupełniającej to, co przytoczyłaś wcześniej.
A sam cytat z wypowiedzi Saxona pochodzi ze strony:
http://forum.wiara.pl/viewtopic.php?p=72058#72058
odnośnie "Wróżki" - to nie wiem, dla Ciebie Zosiu najwyraźniej nie, ale dla mnie to "trochę" dziwne takie wymieszanie tematyki, jakie ma miejsce w tym czasopiśmie, bo można odnieść wrażenie że skoro są tam tematy dotyczące religii, a równocześnie wróżb z kart itp. to wszystko jest okej, można wierzyć Bogu a jednocześnie wróżyć sobie, wierzyć w różne dziwne sprawy...
No nie Lolu. Jeżeli ktoś wierzy w Boga i zaufał Mu, to za wróżby się nie weźmie. I nie potrzebny mu jest do tego żaden nakaz czy zakaz na piśmie czy z ambony. Taki człowiek ma jeden nakaz - iść za Chrystusem i dlatego oddziela starannie ziarno od plewy. Wyłuskuje więc z pisma, czasopisma, książek to, co jest potrzebne dla jego rozwoju duchowego, ubogacania się w dążeniu za Chrystusem, a złe - sam odrzuca.
I tak zaleca czynić nam Św. Paweł w jednym ze swoich listów gdy pisze: "unikajcie nawet pozorów zła". Co to znaczy? Czy to znaczy, żeby Kościół ustalał regulaminy dla wiernych? Nie!!! To JA, nie kto inny - mam rozpoznać drogę mojego Pana i iść za nim. Kościół mnie powinien wspomóc, ukazywać tę drogę. Ja powinnam jej szukać czytając Słowo Boże po to, aby umieć wybrać właściwie. Bo przecież jaką jest zasługą, gdy wykonuję czyjś zakaz pod presją moralną? Jaka jest moja zasługa, że ze strachu przed czymś, zachowuję się poprawnie? Nie, nie ma w tym żadnego skarbu dla mnie. Skarb się tworzy, gdy ja z miłości do Boga odrzucę z własnej, nieprzymuszonej woli zło. Gdy sama, z własnej inicjatywy okażę Mu posłuszeństwo.
Czy zbrodniarz w więzieniu ma zasługę jakąkolwiek, że nie morduje? On, mimo, że nie morduje, nadal w duszy jest mordercą, bo pragnie mordować. Dopiero odmiana duszy tego mordercy, pozwoli nazwać go człowiekiem niegroźnym dla otoczenia.
Tak ładnie to brzmi w teorii...
A w praktyce - na podstawie tych samych słów Pisma tak wiele powstało zła ...
Spójrz choćby na "katarów" (biczowników) twierdzących, że są "czyści" - a wyniszczających swoje ciała w orgiach, maltreujących swoje ciała i palących kobiety na stosie ...
Spórz na "dzieła" Lutra i Kalwina - przeciez to odłam Chrześcijaństwa - którzy to tak aktywnie palili czarownice ...
Niestety, ale Chrystus wyraźnie powiedział:
"Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą."
I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie.
Mt 16:18-19 BT
A "bramy piekielne" robią wszystko, cokolwiek mogą by "przemóc" ten Chrystusowy Kościół ...
Posługując się przy tym każdą mozliwą metodą by oderwać Wiernych od Kościoła Chrystusowego ...
Nie wyłączając podawania fałszywych informacji - np. o tym, że Kościól mordował ludzi za ...czytanie Pisma Świętego
ddv, prowokujesz mnie do dyskusji zaśmiecającej ten wątek, dlatego niezbyt wyczerpująco ustosunkuję się do Twojego postu.
Przed Bogiem odpowiada każdy z nas indywidualnie. Ja za Ciebie w piekle smażyć się nie będę, ani Ty za mnie. Skoro odpowiedzialność jest indywidualna, to i decyzje muszą być indywidualne. Jako chrześcijanie, mamy obowiązek upominać, nauczać - wręcz uporczywie, jednak z miłością i dobrocią - jak naucza Chrystus, ale gdy to nie odnosi skutku, mamy pozostawić grzesznika samemu sobie - jak uczy Św. Paweł, a więc wykluczyć ze wspólnoty, bo o takie działanie chodzi Apostołowi. Co nie oznacza rezygnacji z ponawiania prób nawrócenia go, ale już poza wspólnotą. Nie może on brać udziału w uczcie Pańskiej.
Fakt, że człowiek nie potrafi wybrać słusznie i kierując się swymi żądzami wybiera źle, nie wiąże się z faktem stosowania przymusu, nakazu czy zakazu. On będzie wybierał źle zawsze, dopóki w nim Chrystus nie zamieszka i dopóki nie odda Mu się z ufnością. Nie ma ludzi bez winy, bez grzechu. Łańcuch ich od grzechu nie uchroni, jest niczym, wobec Boga w sercu, który kieruje człowiekiem.
No nie Lolu. Jeżeli ktoś wierzy w Boga i zaufał Mu, to za wróżby się nie weźmie. I nie potrzebny mu jest do tego żaden nakaz czy zakaz na piśmie czy z ambony. Taki człowiek ma jeden nakaz - iść za Chrystusem i dlatego oddziela starannie ziarno od plewy. Wyłuskuje więc z pisma, czasopisma, książek to, co jest potrzebne dla jego rozwoju duchowego, ubogacania się w dążeniu za Chrystusem, a złe - sam odrzuca.
jeśli dobrze zroumiałam Twoją wypowiedź, to jeśli dla Ciebie oddzieleniem ziarna od plewy jest czytanie wybiórcze wspominanej gazety, to hmmm, jakoś to mi sie nadal dziwne wydaje - bo kupując tę gazetę a na marginesie tania to ona chyba nie jest?, to przyzwalasz w ten sposób na treści tam rozpowszechniane, a Wróżka nie kojarzy się raczej z opisanymi tam sytacjami z życia a z tym co sugeruje tytuł
Dla mnie kupowanie czegośtakiego to nabijanie kabzy komuś, kto propaguje także i złe treści, więc ja osobiście wolę wyszukiwać "czyste" pisma i ksiażki i w nie inwestować
Co to znaczy czyste? "Na żywo", "Życie na gorąco"? Pokaż mi w kiosku chociaż jedno czyste pismo. Najniewinniejsze przemycają treści zabójcze wręcz dla młodych ludzi. Nie ma cenzury, nie ma żadnych hamulców, o produkcji decyduje pieniądz, a nie etyka.
Nawet katolickie, skrajne, jak wspomniana Fronda w innym wątku, niosą oprócz wiary także faszystowskie wątki i treści. Nie czytam, ale czytelnicy o tym mówią.
Jedyne lekarstwo - Biblia, modlitwa i słuchanie Boga, czego od nas żąda.Nikt w sterylnych warunkach nie żyje, ani żyć nie będzie, choćby nie wiem jakiego wysiłku użył. Nie łudźcie się. Bóg dopuszcza pokusy i Bóg przyzwala na to, aby nas zło otaczało, bo tylko tak możemy zdać ten egzamin wierności Bogu. Poczytaj sobie wstęp do Księgi Hioba, to otworzą Ci się oczy, o co tutaj chodzi.
Każdy z nas jest poddany próbie. Nikt z nas nie jest zwolniony z czujności i nikt za nas tego nie zrobi. Sami musimy dbać i myśleć o tym.
Dlatego ja pism typu "Na żywo" czy "Życie na gorąco" w ogóle nie czytuję
Annisiu, ja w ogóle od lat nic nie czytam, nie oglądam telewizji i nie słucham radia - nie dlatego, że widzę tam diabła, ale nie mam na to czasu, ani ochoty, bo zalewa mnie nagła krew jak widzę te kłótnie polityczne, to bezustanne zastraszanie ludzi grozą wypadków, te wygłupy z czerwonymi włosami, te kretyńskie seriale i te do szału doprowadzające reklamy. I co, myślisz, że nie spotykam się ze złem? Spotykam je na każdym kroku i muszę bezustannie modlić się o rozpoznanie, bo choćbym wszystkie rozumy świata zjadła, to inteligencji sztana nie przechytrzę i żaden człowiek nie przechytrzy, nawet ten w sutannie.
Nie łudź się Annisiu, nawet jeśli tych pism nie czytasz, to czytasz co innego, co nie wzbudza Twoich podejrzeń i jad sączy się do Twej duszy. Tylko oddanie się Chrystusowi całkowicie i błaganie, aby dał Ci światło i kierował Twoimi krokami, zapewni Ci jako takie rozpoznanie zła i unikanie przynajmniej tych najgorszych sideł. Takie piękne ilustrowane pismo dla młodzieży "Bravo", takie poczytne, a zobacz, co się tam w młode dusze wlewa! Dziecko, "Wróżka" w porównaniu z tym, to "Mały Miś" dla dzieci, albo "Płomyczek".
W sumie, to się z Tobą zgadzam
Miałam po prostu na myśli to, że np. jest o wiele mniejsze prawdopodobeiństwo natrafienia na szkodliwe treści np. w katolickim "Liście" czy "Szumie z nieba" niż we "Wróżce" czy "Gali" itp
Nie znam tych pism, więc się nie wypowiadam. Ale czytanie tylko u jednego wydawcy, czy czerpanie wiedzy tylko z jednego źródła, jest własnoręcznym ograniczeniem swojego rozwoju. To są kajdany, które człowiek sam nakłada na swój mózg. To też nie jest dobre, bo ograniczamy w ten sposób swój horyzont widzenia i rozpoznania, a chodzi przecież o jak największy horyzont widzenia świata i jak najlepsze rozpoznanie zła i ostateczny wybór dobra.
Potwierdzeniem mogą być słowa Śp. ks. Twardowskiego, że "wiara, jest bezustannym pokonywaniem wątpliwości" - to najmądrzejsze słowa chyba, jakie słyszałam. Tylko szeroki horyzont może nasuwać wątpliwości. Pokonywanie wątpliwości, to szukanie odpowiedzi w Słowie Bożym i medytacja nad nim, aby trafnie ocenić to co mnie spotyka. Pokonywanie kolejnych wątpliwości utwierdza gruntownie w wierze.
Jeśli natomiast masz na talerzu gotowe danie i tylko rozsmakowujesz się w nim, to nigdy nie przejdziesz drogi "od zakupów do obiadu" i nie będziesz sobie zdawała sprawy jakie pożywienie jest dla Ciebie najodpowiedniejsze. W momencie, kiedy nikt nie ugotuje Ci obiadu, będziesz głodna, bo nie będziesz umiała go sobie przygotować.
Taką piękną ilustracją moich słów jest bajka o motylu. Jest krótka, więc zamieszczę ją w swoim poście.
Motyl
Jednego dnia, mały motyl zaczął wykluwać się z kokonu; mężczyzna usiadł i przyglądał się jak motyl przeciska swoje ciało przez ten malutki otwór. I wtedy motyl jakby się zatrzymał.Tak jakby zaszedł tak daleko jak mógł i dalej już nie miał sił. Więc mężczyzna postanowił mu pomóc: wziął nożyczki i rozciął kokon. Motyl wyszedł dalej bez problemu. Miał za to wątłe ciało i bardzo pomarszczone skrzydła. Mężczyzna kontynuował obserwacje, ponieważ spodziewał się, że w każdej chwili skrzydła motyle zaczną grubieć, powiększać się dzięki czemu motyl będzie mógł odlecieć i zacząć żyć.
Tak się nie stało! Motyl spędził resztę życia czołgając się po ziemi z mizernym ciałem i pomarszczonymi skrzydłami. Do końca życia nie był w stanie latać. Człowiek w całej swej życzliwości i dobroci nie wiedział, że walka motyla z kokonem była bodźcem dla jego skrzydeł i dzięki temu motyl był w stanie latać, gdy tylko pokona opór kokonu. Czasem walka to to, czego nam w życiu potrzeba. Jeśli Bóg pozwala nam iść przez życie bez jakichkolwiek problemów to może to zrobić z nas słabeuszy. Nie bylibyśmy tak silni jak moglibyśmy. Nie być w stanie do latania.
Do czego prowadzi interpretowanie Biblii "na własną rękę" najlepiej świadczy to, co dzieje sie u naszych braci - Protestantów.
W tym Wyznaniu istnieje możliwość właśnie taka możliwość.
Efektem jest istnienie ok. ~~40 dużych i ok ~~4000 mniejszych odłamów (podaję z pamięci), których nauczanie często przeczy skrajnym odłamom tej religii. (np. dopuszczenie wyświęcanie homoseksualistów na kapłanów).
Nie tędy zatem droga.
W katolicyżmie obecne nauczanie jest sprawdzane przez Magisterium - tak, by zawsze było zgodne z Pismem Św. i Tradycją.
Dlatego też możemy mówić o ciągłości nauczania.
Do tego dochodzi dodatkowa sprawa:
Otóż - Kościół został powołany do głoszenia nauczania Chrystusa po Jego ziemskiej "śmierci" - do czasu Jego powrotu podczas Paruzji.
brb
ddv, a czy ja mówię o interpretacji Biblii, czy czytaniu prasy i książek?
Tylko oddanie się Chrystusowi całkowicie i błaganie, aby dał Ci światło i kierował Twoimi krokami, zapewni Ci jako takie rozpoznanie zła i unikanie przynajmniej tych najgorszych sideł. Takie piękne ilustrowane pismo dla młodzieży "Bravo", takie poczytne, a zobacz, co się tam w młode dusze wlewa! Dziecko, "Wróżka" w porównaniu z tym, to "Mały Miś" dla dzieci, albo "Płomyczek".
Pięknie siostrzyczko napisałaś, niejako sama sobie odpowiadzając, i mi jednocześnie przytakując. Lecz sama zauważyłaś , że owa "Wróżka: jednak jest "zła" lub szkodliwa dla chrześcijanina. Mogę jedynie dodać iż chrześcijanin, nie stopniuje ZŁA - a dla mnie to te publikatory walają się w "jednym worku"
Lecz sama zauważyłaś , że owa "Wróżka: jednak jest "zła" lub szkodliwa dla chrześcijanina.
To szalona nadinterpretacja moich słów. Nie zrozumiałeś mojej intencji. W każdym piśmie znajdziesz trochę dobra, trochę zła. Są pisma, w których dominuje zło i te trzeba omijać, ale i są też te, z których można wyłuskać dobro, należy to robić i czytać tylko to, co jest dla mnie. Ja nigdy żadnego pisma nie czytam "od deski do deski". Nieraz kupuję, żeby przeczytać dosłownie jeden artykuł, który mnie interesuje.
cd.
Zauważ, że Biblia jest podstawą dla prawa moralnego, na którym opiera się nasze Społeczeństwo. A nauczanie Kościoła stanowi pewną kompleksową całość, z której nie można wyrwać ani kawałeczka by nie wypaczyć obrazu całości.
I wiele razy ktoś na własną rękę próbował interpretować Pismo - i dodając do tego własne komentarze.
Tyle tylko, że osoby nieupoważnione, które na własną rękę próbowały interpretować Pismo (bądź historię) narobiły wiele szkody - a nie wniosły nic pozytywnego.
Zatem - czytanie czasopisma, które na własną reke próbuje intrpretować Pismo bądź historię - wykoślawiając je przy okazji na pewno nie ubogaca - wręcz odwrotnie ...
A zauważ, że cele działania "Wróżki" i Kościoła Katolickiego są całkowicie odmienne.
Kościól przestrzega przed paraniem się magią - natomiast celem "Wróżki" jest propagowanie parania się magią.
Zatem - zdanie tego czasopisma wobec działań Kościoła raczej na pewno nie będzie zdaniem obiektywnym ...
Ale czytanie tylko u jednego wydawcy, czy czerpanie wiedzy tylko z jednego źródła, jest własnoręcznym ograniczeniem swojego rozwoju. To są kajdany, które człowiek sam nakłada na swój mózg.
Równie dobrze można powiedzieć, że chaotyczne czerpanie wiedzy ze wszystkich możliwych źródeł na raz: z Biblii, z "Wróżki", od baptystów, z wierszy, z "Wikipedii", z for dyskusyjnych itp itd też nie jest dużo lepsze
Wiedzy trzeba szukać u źródła, a nie w plotnikach towarzyskich i amatrskich elukubracjach.
Jeśli na przykład "Wróżka" komentuje Biblię, to jest oczywiste, że będzie zamieszczać teksty umieszczające oficjalną egzegezę Kościoła w złym świetle. Trzeba mysleć logicznie: jeśli ktoś chce czytać świadectwo Ludu Bożego poza tym ludem, to musi pokazać, że tak jest lepiej i że Kościół nie chce ujawnić wiernym, co jest w tej "tajemniczej" Biblii. No i różni usłużni świeccy egzegeci mogą dalej epatować nas swoimi "rewelacjami". Kiedyś już był taki Zenon Kosidowski ze swoimi "opowieściami biblijnymi", teraz są inni.
[ Dodano: Czw 26 Sty, 2006 17:33 ]
A gdy odkrywamy liczne niespójności w Twoich poglądach i opiniach, to oskarżasz nas z mety [i to czasem bardzo gwałtownie] o "ciasne myślenie", fanatyzm", "faszyzm" itp. fanaberie.
Wykaż choć jedno oskarżenie o faszyzm jakiegokolwiek dyskutanta, wykaż choć jedno posądzenie o "ciasne myślenie" kogokolwiek, wykaż choć jedno oskarżenie o fanatyzm kogokolwiek.
Natomiast w Twoich postach aż roi się od klasyfikacji mojej osoby. Taka jest prawda jswiec.
[ Dodano: Czw 26 Sty, 2006 18:02 ]
Jeśli myśleniem nazywasz wpisywanie w google hasła i wrzucaniem tu pierwszych pięciu znalezionych pozycji "jak leci", to chyba rzeczywiście powinno to być tutaj mocno ograniczone...
Nie chodzi o to, aby ocenzurować nasze źródła wiedzy, ale aby nie mieszać "Wróżki" z o. Salijem, bo to jednak zupełnie inne światy... Myślenie to nie jest synonim czytania czegokolwiek i jakkolwiek, to jest przede wszystkim wysiłek interpretacji, klasyfikacji i wyciągania wniosków.
Gdy oskarżasz Kościół o zakazywanie lektury Biblii i przytaczasz nie do końca prawdziwe informacje wzięte skądkolwiek - to jak można z tym dyskutować ? Okazuje się, że Kościół na 200 lat zakazał czytania Biblii w przekładach protestanckich i wymagał pozwolenia na czytanie katolickich przekładów w językach narodowych [i to w świecie, gdzie łacinę znał prawie każdy wykształcony człowiek, i kótry mógł czytać Wulgatę bez pozwolenia]. Potem to ostatnie rygory zlikwidował, chociaż co do lektury ST gdzieniegdzie trwały jeszcze pewne obostrzenia.
To wynika z konsultacji rzetelnych źródeł. Natomiast mieszanie wszyskich źródeł naraz bez jakiegokolwiek uprzedniego namysłu uważam właśnie za objaw bezmyślności.
Czyżby komentarze biblijne "Wróżki" miały taką samą rangę co komentarze Biblii poznańskiej ?
Czyżby komentarze biblijne "Wróżki" miały taką samą rangę co komentarze Biblii poznańskiej ?
Wróżka nie zamieszcza komentarzy do Biblii, przytacza monotematycznie historie zawarte w Biblii i ich nie komentuje teologicznie, ale układa je w ciąg logiczny i patrzy na tę historię ze współczesnego punktu widzenia. Tak jak Ty znalazłbyś się w tamtych czasach, to co byś czuł w takiej sytuacji, jak przedstawia scena biblijna.
Ale skoro uznałeś, że jestem osobą bezmyślną, to w zasadzie nie mamy już o czym rozmawiać. Przykro mi, ale ja też nie widzę powodu, aby Ciebie szanować i liczyć się z Twoimi wypowiedziami.
Zosiu !
Takie "
ddv - jeszcze raz zadaję to samo pytanie - PO CO GŁUPIEGO O DROGĘ PYTAĆ? Zjedliście wszystkie rozumy świata, to po co durnowatą zosią sobie zawracacie głowę?
Ale skoro uznałeś, że jestem osobą bezmyślną
Wydaje mi się, że jesteś osoba, którą właśnie zafascynowała wolność sięgania do wszystkiego, co Ci tylko wpadnie w oko i wara tym, którzy by usiłowali Ci w tym przeszkodzić [a już zwłaszcza Kościół, ksiądz, mnich itp persona].
Otóż do myślenia jest oczywiście potrzebna wolność, ale jeszcze bardziej jest potrzebna dyscyplina intelektualna i umiłowanie prawdy.
Nie wystarczy być "dobrze oczytanym", trzeba jeszcze umieć klasyfikować źródła i odróżniać pożywne ziarno od plewy.
Gdy my wprowadzamy pewną dyscypline intektualną - to Ty bierzesz to za zamach na wolnośc do czytania wszystkiego jak leci i zarzucasz mi, że jestem "zaprogramowaną maszyną". To jest chwyt poniżej pasa.
Natomiast Twoje obecne poglądy - to niespójna katolicko-wolnomyślicielsko-baptystyczno-ezoteryczno-poetycka mozajka. Owoc twoich chaotycznych lektur.
To nie jest ocena Twojej osoby - to jest logiczny wniosek z lektury Twoich postów.
Jk 3
13 Kto spośród was jest mądry i rozsądny? Niech wykaże się w swoim nienagannym postępowaniu uczynkami dokonanymi z łagodnością właściwą mądrości! 14 Natomiast jeżeli żywicie w sercach waszych gorzką zazdrość i skłonność do kłótni, to nie przechwalajcie się i nie sprzeciwiajcie się kłamstwem prawdzie! 15 Nie na tym polega zstępująca z góry mądrość, ale mądrość ziemska, zmysłowa i szatańska. 16 Gdzie bowiem zazdrość i żądza sporu, tam też bezład i wszelki występek. 17 Mądrość zaś [zstępująca] z góry jest przede wszystkim czysta, dalej, skłonna do zgody, ustępliwa, posłuszna, pełna miłosierdzia i dobrych owoców, wolna od względów ludzkich i obłudy. 18 Owoc zaś sprawiedliwości sieją w pokoju ci, którzy zaprowadzają pokój.
Jst mi niezmiernie ciężko to powiedzieć, ale kochana Zoziu, balansujesz, i to niebezpiecznie na Magisterium Kośioła. A co gorsz innych słabszych w wierze Katolików możesz swoimi postami sprowadzć na manowce.
Więc moja rada iż byś starała się swoje rozważania zkonfrontować z Magisterium Kościoła. A wszystko będzie jasne i klarowne.
Ufam iż masz dobre intencje, lecz ...... w wielu sprawach (nie obraź się) nie głosisz nauczania KRzK!
ZOSIU!
Czy nie potrafisz udzielić prostej odpowiedzi na proste pytanie?
A tymbardziej, że nie wiem czy zdajesz sobie z tego sprawę, że balansujesz na granicy pomówienia zarówno całej instytucji Kościoła o to, iż są kłamcami - nie mając na to jakichkolwiek podstaw
Jst mi niezmiernie ciężko to powiedzieć, ale kochana Zoziu, balansujesz, i to niebezpiecznie na Magisterium Kośioła. A co gorsz innych słabszych w wierze Katolików możesz swoimi postami sprowadzć na manowce.
Tych słabszych wierze nie zauważyłam ani jednego.
Nie jestem księdzem, siostrą zakonną, katechetką, nie należę do żadnych organizacji kościelnych i nie mam żadnego ABSOLUTNIE żadnego obowiązku głośić Magisterium Kościoła. Są od tego specjaliści, wykkształceni, niech to robią. To nie jest moje zadanie, ani powołanie.
Ja jestem normalnym człowiekiem z ulicy, codziennie rano wstającym do pracy, wracającym do domu objuczonym siatkami. W niedzielę idę do kościoła. Okazuje się, że nie mam prawa mówić co myślę na temat swojej wiary. Ot tak wygląda wolność słowa i wyznania w Polsce.
Jak się człowiek utożsamia z Chrystusem, to zaraz jest babtystą, jansenistą, heretykiem Bóg wie jeszcze kim.
Jak próbuje powiedzieć, że Biblia jest dla niego podstawą wiary, to zaraz z protestanckim sola scripta się utożsamia człowieka.
Jak się zapyta człowiek czy wierzysz w Boga, czy w Kościół, człowieka, który nie dopuszcza do głowy nauki Chrystusa, tylko wciska w oczy dokumenty Kościoła - to uważa się za obrażonego.
A jak mówi, że należy czytać Biblię i modlić się, to jest głupcem rozkojarzonym.
PIĘKNE ŚWIADECTWO swojej wiary daliście mi i wszystkim, którzy to czytają.
Zosiu, gdyby Chrystus niw chciał Kościoła, to by go nie tworzył. Gdyby nie chciał, abyśmy kierowali się zasadami, które glosi w Kościele, to by do tego nie dopuścił.
Problem opierania się wyłacznie na Biblii polega na tym, że zbyt łatwo o indywidualną interpretację, a więc i o odstępstwo, dlatego Magisterium zajmuje się wykładnią wiary.
Nie masz obowiazku opierania się na nauczaniu Magisterium Koścoła dopóki nie chcesz być jego członkiem. Ktoś, kto mówi, że należy d oKościoła Katolickiego automatycznie uznaje jego nauczanie za obowiazujące. Piszę to tak ardizje ogólnie, bo tak naprawdę to nie jestem pewna jakiego jesteś wyznania... jakoś nie zwróciłam na to uwagi
Jeśli człowiek na sześciu stronach mówi o miłości, wręcz tworzy teologię miłości i nazywa kogoś bezmyślnym, rozkojarzonym, niedouczonym i wpiera mu słowa, których nigdy w życiu nie wypowiedział, kłamliwie interpretuje jego wypowiedzi, to czy to jest katolik? Jeśli tak, to ja nie chcę stać ramię w ramię w kościele obok takiego człowieka. Dla niego miłość do człowieka jest pustym słowem, wazeliną w ustach. To jest grób pobielany a nie katolik.
Ja owszem mam obowiązek jako katoliczka stosować się do KKK, czy tego chcę czy nie, chyba, że nie chcę należeć do KK. Ale stosować, nie oznacza obowiązku głoszenia. Żeby głosić Magisterium trzeba być do tego odpowiednio przygotowanym i powołanym. Ja mogę tylko powiedzieć jak ja wierzę i nic więcej. Nie wolno mi mówić za Kościół, nikt mnie do tego nie upoważnił.
Pozdrawiam
Zosia !
Nie potrafisz uzasadnić swojego stanowiska - nie prostujesz też pomówienia jakiego dopuściłaś się wobec Kapłanów.
Z jednej strony uważasz za "niemyślące" osoby, które podpierają się logiczną agrumentacją - Ty na podparcie swoich słów nie masz nic.
Z drugiej - twierdzisz, iż~~ "nie zajmuesz się ezgzegezą" - po czym "przywalasz" wyrwanym z kontekstu cytatem z Biblii - zupełnie bez znajomości kontekstu słów, jakie przytoczyłaś ... Pomimo tego iz przestrzegałem przed interpretacją Pisma Św. na własną rękę ...
Widzisz, moja droga - tak właśnie działają sekty - poddają Ci stanowisko, które przyjmujesz bezkrytycznie i uważasz wręcz za "własne" bez zgłębiania się w szczegóły ... Cały świat się myli - tylko nie ty.
Ja ze względu na swoje zajęcia (turystyka) miałem dokadnie okazję się przyjrzeć działalności Kościoła - i wszędzie widzę pozytywne skutki działalności tej Instytucji.
O wielu rzeczach tak naprawdę się nie mówi.
Nie mówi się o tym przekazywaniu i ochronie wiedziy przez Kościół. Nie mówi sie o wielu różnych innych faktach - o sprawowaniu mecenatu nad nauką kulturą i sztuką przez Kościół. Nie mówi się np. o tym, ze początki ratownictwa wodnego w Polsce to działalność oo. Jezuitów, rozwój ziololecznictwa to "działka " wielu Zakonów, najlepsze stawy rybne to wynik dziąlalności Cystersów i tak dalej.
Realne efekty działalności Kościoła są więc odczuwalne i udokumentowane naukowo bądź historycznie w bardzo wielu dziedzinach - pomimo tego, iż oficjalnie się o tym nie mówi.
Czasopismo "Wróżka" nie powie Ci również czegoś innego
- tego iż paranie się 'magią" NIE MA ŻADNEGO NAUKOWEGO UZASADNIENIA.
MAŁO TEGO - NAUKOWO UDOKUMENTOWANO IZ "MAGIA" (a szczególnie "radiestezja") TO NIC INNEGO JAK TYLKO DZIAŁANIA MIESZCZĄCE SIĘ W RAMACH RACHUNKU PRAWDOPODOBIEŃSTWA.
Natomiast teksty czasopisma "Wróżka" zapewne na tyle owładnęły Twoją wyobraźnią, że gotowa jesteś nie wierzyć całemu światu i ŻADNYM naukowym dowodom - które są sprzeczne z tym, co Tobie "poddało" to czasopismo ...
Uważasz to za "myślenie"
Lk 6
17 Zeszedł z nimi na dół i zatrzymał się na równinie. Był tam duży poczet Jego uczniów i wielkie mnóstwo ludu z całej Judei i Jerozolimy oraz z wybrzeża Tyru i Sydonu; 18 przyszli oni, aby Go słuchać i znaleźć uzdrowienie ze swych chorób. Także i ci, których dręczyły duchy nieczyste, doznawali uzdrowienia. 19 A cały tłum starał się Go dotknąć, ponieważ moc wychodziła od Niego i uzdrawiała wszystkich. 20 A On podniósł oczy na swoich uczniów i mówił: "Błogosławieni jesteście wy, ubodzy, albowiem do was należy królestwo Boże. 21 Błogosławieni wy, którzy teraz głodujecie, albowiem będziecie nasyceni. Błogosławieni wy, którzy teraz płaczecie, albowiem śmiać się będziecie. 22 Błogosławieni będziecie, gdy ludzie was znienawidzą, i gdy was wyłączą spośród siebie, gdy zelżą was i z powodu Syna Człowieczego podadzą w pogardę wasze imię jako niecne: 23 cieszcie się i radujcie w owym dniu, bo wielka jest wasza nagroda w niebie. Tak samo bowiem przodkowie ich czynili prorokom. 24 Natomiast biada wam, bogaczom, bo odebraliście już pociechę waszą. 25 Biada wam, którzy teraz jesteście syci, albowiem głód cierpieć będziecie. Biada wam, którzy się teraz śmiejecie, albowiem smucić się i płakać będziecie. 26 Biada wam, gdy wszyscy ludzie chwalić was będą. Tak samo bowiem przodkowie ich czynili fałszywym prorokom.
przyczepiłam się tej Wróżki, tymbardziej że Ty Zosiu twardo stoisz na swoim stanowisku i tak sobie myślę - jak mogłabym ją komuś polecić, skoro artykuły w niej zawarte mogą wzbudzić w człowieku niepokój, zamieszanie, bo religia i magia to jakoś za bardzo ze sobą nie mogą koegzystować
i nawet gdyby te historie Biblijne, które piszesz, że są tam zamieszczane, były jak najbardziej w porządku to ryzyko jakie niesie całe to czasopismo jest większe
może to naiwność z mej strony wg Ciebie - ale wolę jak Kościół wyjaśnia mi Biblię, choćby kontekst kulturowy czy inne zagadnienia, co nie znaczy naturalnie, że Biblii sama nie czytam i nie próbuję zrozumieć
Czy naprawdę sądzisz, że chodzi mi o "Wróżkę"? Niczego nie zauważyłaś w tej "dyskusji"? To co czytasz, to jest Twój wybór i Twoja odpowiedzialność - mnie nic do tego i nie musisz się przede mną z niczego tłumaczyć ani usprawiedliwiać. Jesteś super moderatorem i nie widzisz, że dyskusja jest nie na temat? Ja tematu "Wróżki" nie wywołałam. "Wróżka", to sztucznie wywołany temat - widocznie kilka osób pragnie zrobić z tego czary-mary i spalić sobie czarownicę, która ośmieliła się mieć własne zdanie.
Niech Bóg im błogosławi!
Zosiu, najpierw atakujesz Kościół powtarzając w mało przemyślany sposób niewyszukane argumenty jego przeciwników, a potem gdy Twoje argumenty są odpierane [co więcej: kontestujemy Twój sposób dyskutowania, w którym mieszasz wszystko, na co gdzieś się kiedyś natknęłaś, w jakimś mało strawnym "sosie własnym"], to czynisz z siebie męczennicę, a nas wyzywasz od faryzeuszy.
No dobrze, powiedzmy, że jestem "grobem pobielanym", mój charakter jest wstrętny i nie zasługuję na miano katolika. Ale to nic nie ma do kwestii, czy Kościół zakazywał czytać Biblię czy też nie. Nie można obalać czyichś argumentów odwołując się do wstrętnego charakteru tego, który je zgłasza.
Również Twoje używanie słów Pisma przeciwko nam jest co najmniej niesmaczne. Czy to jest prowokacja ? Czy czekasz na ripostę, aby nas oskarżyć o coś jeszcze ? Czy uważasz, że Biblia służy do okładania się po głowie, czy może do czego innego?
Owszem, przyznaję, że mój sposób dyskusji z Tobą nie był dobry, równocześnie jednak nikt z nas nie zasłużył na twoje wymysły od "ciemnogrodu", co to siedzi jedynie w kruchcie i nie chce mu się, lub boi się, z niej wyjść.
Słyszałem to nie raz: wyjdź ze swojego malutkiego światka katolickiego i wtedy dopiero otworzą ci się oczy, będziesz prawdziwie świadomym człowiekiem.
Ale czy pozawanie zła można nazwać prawdziwą wiedzą ? Bóg nie zła zła; to tylko szatan mógł mamić Prarodziców, że być jak Bóg, to znaczy znać dobro i zło. Być prawdziwym człowiekiem, to poznawać dobro i tylko dobro. Także i poza Kościołem, jeśli akurat jest ono poza nim, ale przede wszystkim w Kościele i poprzez Kościół. Jeśli się za to zabierzesz, gwarantuję, że życia Ci nie wystarczy na wyczerpanie tematu.
Natomiast Twoje wypowiedzi świadczą o dość daleko posuniętej rezerwie wobec Kościoła. Nie wiem, skąd ona wynika. Przejawia się zaś w postawie: owszem, katoliczką jestem, ale do Kościoła podchodzę ostrożnie, z dystansem, nie ufam mu, bo często się mylił i nie czyni tego co głosi. Wolę zatem myśleć i szukać poza Kościołem, a nie współodczuwać z Kościołem, bo Kościół nie myśli, tylko powtarza wyświechtane dogmaty, których nie potrafi przystępnie wyjaśnić i domaga się ślepego posłuszeństwa.
Czy nie mam racji ?
Nie jestem księdzem, siostrą zakonną, katechetką, nie należę do żadnych organizacji kościelnych i nie mam żadnego ABSOLUTNIE żadnego obowiązku głośić Magisterium Kościoła. Są od tego specjaliści, wykkształceni, niech to robią. To nie jest moje zadanie, ani powołanie.
Ja jestem normalnym człowiekiem z ulicy, codziennie rano wstającym do pracy, wracającym do domu objuczonym siatkami. W niedzielę idę do kościoła. Okazuje się, że nie mam prawa mówić co myślę na temat swojej wiary. Ot tak wygląda wolność słowa i wyznania w Polsce.
Nie wierzę własnym oczom, piszesz to jako wierząca Katoliczka, że nie masz obowiązku trzymać si Magisterium Kościoła w sprawach wiary ?.
I co ma z tym wspólnego wolność słowa?.
Mk 9
38Wtedy Jan rzekł do Niego: "Nauczycielu, widzieliśmy kogoś, kto nie chodzi z nami, jak w Twoje imię wyrzucał złe duchy, i zabranialiśmy mu, bo nie chodził z nami". 39Lecz Jezus odrzekł: "Nie zabraniajcie mu, bo nikt, kto czyni cuda w imię moje, nie będzie mógł zaraz źle mówić o Mnie. 40Kto bowiem nie jest przeciwko nam, ten jest z nami.
Mt 7
1 Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. 2 Bo takim sądem, jakim sądzicie, i was osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą. 3 Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz? 4 Albo jak możesz mówić swemu bratu: Pozwól, że usunę drzazgę z twego oka, gdy belka [tkwi] w twoim oku? 5 Obłudniku, wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka twego brata. 6 Nie dawajcie psom tego, co święte, i nie rzucajcie swych pereł przed świnie, by ich nie podeptały nogami, i obróciwszy się, was nie poszarpały.
Lk 18
9 Powiedział też do niektórych, co ufali sobie, że są sprawiedliwi, a innymi gardzili, tę przypowieść: 10 "Dwóch ludzi przyszło do świątyni, żeby się modlić, jeden faryzeusz a drugi celnik. 11 Faryzeusz stanął i tak w duszy się modlił: "Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. 12 Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam". 13 Natomiast celnik stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi i mówił: "Boże, miej litość dla mnie, grzesznika!" 14 Powiadam wam: Ten odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony".
Moi Drodzy pomału zaczyna doprowadzać mnie do szału ta dyskusja Temat brzmi: "ZAKAZ CZYTANIA BIBLII?" a nie "Jakie Zosia ma poglądy i przygotowanie do dyskusji" .Więc wróćcie do tematu Posty nie na temat będę kasował.
Tomku, sam widzisz [post wyżej], za kogo Zosia nas ma. Jak na razie to jej jedyna odpowiedź na zarzut, że pseudo-fakty wzięte z "Wróżki" itp. żródeł dotyczące zakazu czytania Biblii przez Kościół są funta kłaków warte. Nie odwołała też swoich zarzutów, z których wziął się cały powyższy temat, bo przecież nie jest zakonnicą ani katechetka, aby musieć dobrze mówić Kościele. Niestety, jak to mówił św. Paweł, choć "wszystko mi wolno" to "nie wszystko przynosi korzyść" [1Kor 6,12].
Jest Twoją rzeczą, jako moderatora, ustosunkować się do podobnej postawy.
Moi Drodzy pomału zaczyna doprowadzać mnie do szału ta dyskusja Temat brzmi: "ZAKAZ CZYTANIA BIBLII?" a nie "Jakie Zosia ma poglądy i przygotowanie do dyskusji" .Więc wróćcie do tematu Posty nie na temat będę kasował.
Wybacz, ale nie do końca się z Tobą zgodzę, Tomku
Rzecz w tym, że Zosia posługując się wyrawanymi z kontekstu cytatami z Biblii chce "udowodnić" że zachowujemy się 'nie po chrześcijańsku'; udowodnić, że czytanie bez znajomości kontekstu "ubogaca" lub też, że my "nie myślimy" słuchając się Kościoła.
A tymczasem posługując się takimi wyrwanymi z kontekstu cytatami mozna próbować udowodnić praktycznie kazdą tezę - np. że "Bóg jest sadystą", czy temu podobne inne bzdury.
Daje nam ona przy tym rzeczywisty przykład na to, jak we współczesnych czasach można dojść do błędnych wniosków opierając się na cytatach z Pisma.
Daje nam dowód na to, iz ograniczenia w czytaniu Pisma w dawnych czasach musiały być niezbędne - by nie wypaczyć treści w tej mądrej księdze zawartych.
Zupełnie przy tym nie chce przyjąć do wiadomości, iz to nie kto inny jak Judaizm i Kościół Katolicki (oraz Prawosławni) ma pełne uprawnienia do posługiwania się i interpretacji Pisma.
Judiści - w stosunku do Starego testamentu, zaś Katolcy i Prawosławni w stosunku do Nowego Testamentu - i całości Pisma.
Są to bowiem (Judaizm i Chrześcijaństwo) dwie religie powołane przez Boga do głoszenia Jego nauki.
Zaś samo Pismo przestrzega:
"Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami."
Poznacie ich po ich owocach. Czy zbiera się winogrona z ciernia albo z ostu figi? Tak każde dobre drzewo wydaje dobre owoce, a złe drzewo wydaje złe owoce. Nie może dobre drzewo wydać złych owoców ani złe drzewo wydać dobrych owoców. Każde drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, będzie wycięte i w ogień wrzucone. A więc: poznacie ich po ich owocach. Nie każdy, który Mi mówi: Panie, Panie!, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie.
Mt 7:15 -20 BT
"Powstanie wielu fałszywych proroków i wielu w błąd wprowadzą;"
a ponieważ wzmoże się nieprawość, oziębnie miłość wielu. Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony.
Mt 24:11-13 BT
"Umiłowani, nie dowierzajcie każdemu duchowi, ale badajcie duchy, czy są z Boga, gdyż wielu fałszywych proroków pojawiło się na świecie."
1J 4:1 BT
oraz:
"Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą."
I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie.
Mt 16:18 BT
Na pewno nie od Boga pochodzi paranie sie wróżbami, magią i czarami (Chrystus i Pismo wyraźnie przestrzega przed tym) => teksty "Wróżki" (i innych "dzieł" o podobnych treściach) na pewno nie od Boga pochodzą.
A Kościół Katolicki ma pełnię "praw autorskich" do posługiwania się i interpretacji Pisma gdyż został do tego powołany przez Chrystusa - nie każda osoba z osobna (dowód na to przytoczyłem do czego prowadzi interpretacja Pisma na własną rękę przez Protestantów), gdyż prowadzi do ROZMYCIA Wiary głoszonej z nakazu Chrystusa.
Zatem - jest to sprzeczne z tym, co głosił Chrystus:
Jak Ty Mnie posłałeś na świat, tak i Ja ich na świat posłałem. A za nich Ja poświęcam w ofierze samego siebie, aby i oni byli uświęceni w prawdzie. Nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie;
"aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał."
I także chwałę, którą Mi dałeś, przekazałem im, aby stanowili jedno, tak jak My jedno stanowimy.
J 17: 18 - 22 BT
Zosia albo
- absolutnie nie zdaje sobie sprawy z tego faktu i nie chce przyjąć go do wiadomosci (na podstawie jakichś tam synkretycznie przyjętych informacji)
- albo doskonale sobie zdaje sprawe z tego, co robi - chcąć siać zamęt w młodych umysłach ...
[ Dodano: Pią 27 Sty, 2006 ]
Pytania do moderatorów tego forum:
1. Czy to jest forum dyskusyjne, czy konfesjonał?
2. Jak długo będzie bezkarnie, wbrew Kostytucji RP, stosowany wobec mnie przymus psychiczny do odpowiadania pytania natury osobistej, dotyczącej mojego wyznania wykształcenia i lektury?
3. Jak długo będę jeszcze w sposób uwłaczający mojej godności przymuszana do przyjęcia poglądu religijnego, dyktowanego mi przez użytkowników forum: ddv i jswieca?
Posty panów: ddv, jswieca, Wojtka 37 i Oleńki w sposób oczywisty łamią zasady konstytucyjne RP - poniżej stosowne przepisy naruszone przez dyskutantów. Łamią regulamin forum, poprzez wymuszanie na mnie dyskusji nie na temat, mimo uwagi moderatora.
Rozdział II
WOLNOŚCI, PRAWA I OBOWIĄZKI CZŁOWIEKA I OBYWATELA
Zasady ogólne
Art. 30.
Przyrodzona i niezbywalna godność człowieka stanowi źródło wolności i praw człowieka i obywatela. Jest ona nienaruszalna, a jej poszanowanie i ochrona jest obowiązkiem władz publicznych.
Art. 31.
1. Wolność człowieka podlega ochronie prawnej.
2. Każdy jest obowiązany szanować wolności i prawa innych. Nikogo nie wolno zmuszać do czynienia tego, czego prawo mu nie nakazuje.
Art. 47.
Każdy ma prawo do ochrony prawnej życia prywatnego, rodzinnego, czci i dobrego imienia oraz do decydowania o swoim życiu osobistym.
Art. 51.
1. Nikt nie może być obowiązany inaczej niż na podstawie ustawy do ujawniania informacji dotyczących jego osoby.
No i co na to szanowni moderatorzy ? Teraz Pani Zosieńka urządzi nam proces o nierespektownie praw konstytucyjnych.
To zaczyna być niebezpieczne. Proponuję adminom tak zmienić Regulamin, aby podobnie trudne przypadki dyskutantów nie mogły nas tutaj szantażować i blokować normalnej wymiany zdań.
Ja w każdym razie nikogo nie zmuszam do przyjmowania swoich poglądów, a tylko je bronię jak umiem. W każdym razie wiem od teraz, że z post-modernistami nie można tego robic, bo każda próba obrony poglądu to zamach na wolność osobistą.
I jeszcze jedno pytanie: Czy na Waszym Forum obowiązuje zakaz pisania cytatów z Pisma Świętego?
Czy na Waszym Forum obowiązuje zakaz pisania cytatów z Pisma Świętego?
Nie. A widziałaś, żeby ktoś dostał ostrzeżenie za umieszczenie cytatów z Pisma? Skąd takie pytanie Zosiu?
Przeczytaj sobie posty ddv Offeczko i zobacz jakie zarzuty mi stawia. Zacytowałam trzykrotnie Biblię bez żadnego komentarza i jaka reakcja. Sądząc, że obowiązuje zakaz, posłużyłam się Konstytucją, skoro Słowo Boże jest nie do przyjęcia.
Nie jestem księdzem, siostrą zakonną, katechetką, nie należę do żadnych organizacji kościelnych i nie mam żadnego ABSOLUTNIE żadnego obowiązku głośić Magisterium Kościoła.
Kochana siostrzyczko, nie bardzo rozumiem Twe rozgorączkowanie, w świetle tego co powyżej zacytowałem?. Mówisz i to Forum dyskusyjne, - i owszem, lecz racz zauważyć, że przedewszystkim Katolickie, a nie protestanckie. Więc Katolików obowiązywać powinny zasady obięte Magisterium Kościoła. Od którego Ty jawnie się odcinasz, więc głosisz własne poglądy - nadając im znamona katolickości. A to moim zdaniem jest poważnym nadużyciem.
Tu na Forum jest wiele osób znających nauczanie Kościoła - i dbają Oni, by rozmowy toczyły się w oparciu o KRzK. Ja wiele razy cytuję Biblię, lecz nie interpretuję jej sobie do swych idologii i wyobrażeń.
I jeszcze jedno - bo nie jestem pewny, czy Ty piszesz swe poglądy na temat BIblii - jako Katoliczka , czy nie?.
Jeśli się mylę, lub coś przekręciłem to mnie popraw.
I jeszcze jedno pytanie: Czy na Waszym Forum obowiązuje zakaz pisania cytatów z Pisma Świętego?
Zakazu nie ma. Ale dając cytat KONIECZNIE należy podać namiary (księgę, rozdział i werset) aby każdy mógł sobie otworzyć swoje Pismo Święte i odnaleźć ten fregment, cztrając np. cały rozdział i zrozumieć cały kontekst wypowiedzi.
Jest w Piśmie taki fragment
Nie ma Boga To fakt. I mogę sobie go zacytować, aby komuś udowodnić, że faktycznie nie ma Boga. Ktoś kto nie zna Pisma na pamięć, nie wie skąd ten fragment pochodzi i będzie musiał mi uwierzyć, że faktycznie taki fragment jest w Piśmie. A zaręczam, że jest. Tyle że w oryginale fragment brzmi...
Zgodnie z prawem RP ktoś, kto w miejscu publicznym podaje informację, która może godzic w dobra osobiste danej osoby lub grupy osób winna nalezycie umotywować swoje stanowisko, zaś w przypadku braku należytego umotywowania należałoby sprostować lub przeprosić.
Informacja podana przez Ciebie, Zosiu o wyjasnienie których prosiłem w poście:
http://forum.ewangelizacj...p?p=37188#37188
nie zostały ani sprostowane ani wyjaśnione pomimo kilkakrotnych wezwań z mojej strony.
Zatem - powołujesz się na prawo RP i sarżysz się na innych Użytkowników a sama postępujesz niezgodnie z prawem
1.
Przecież Ty wierzysz w Kościół, a nie w Boga
-stawiasz mi zarzut, który uważam za POMÓWIENIE wobec mojej osoby a którego nie potrafidz uzasadnić.
2.
Przecież ksiądz ma surowy zakaz mówienia źle o kościele.
Stawiasz zarzut, który godzi w "dobro" wszystkich Kapłanów oraz stawiasz w złym swietle cały Kościól Katolicki próbując wmawiać, iż KRK jest intytucją zakłamaną do tego stopnia, że wszyscy Kapłani sa KŁAMCAMI.
Dodajmy do tego iż stawiasz ten zarzut jako uzasdnienie nieprzyjmowania do swojej wiadomości wyjasnień Administratora forum.wiara oraz (pośrednio) innych materiałów podawanych przez osoby duchowne bądź zamieszczone na portalach katolickich.
I NIE DAJESZ żadnego uzasadnienia dla swoich słów.
Znów coś, co - bez należytego uzasdnienia - staje sie pomówieniem wobec Kapłanów i obraza moje uczucia jako członka Kościoła Rzymskokatolickiego i osoby wierzącej.
A potem narzekasz na łamanie prawa ...
Owsze - jest ono łamane - lecz nie przez nas.
No cóz - ja prosze o zapis tej dyskusji przez Administrację tego forum.
Moszesz skarżyć - gdzie chcesz.
Zważ tylko, że zarzuty, które stawiasz wobec mojej osoby są w zaden sposób NIEUZASADNIONE.
Ja natomiast - mógłbym Ci postawić zarzuty - i to w pełni uzasadnione.
Nie zapomionaj o tym iż pisząc - szczególnie te dwa teksty, o których wspomiałem - naruszyłas dobra osobiste moje, wszystkich Kapłanów oraz moje uczucia religijne.
i nie potrafiłaś tego w żaden sposób uzasadnić - pomimo moich kilkakrotnych wezwań.
Zakazu nie ma. Ale dając cytat KONIECZNIE należy podać namiary (księgę, rozdział i werset) aby każdy mógł sobie otworzyć swoje Pismo Święte i odnaleźć ten fregment, cztrając np. cały rozdział i zrozumieć cały kontekst wypowiedzi. Moje cytaty spełniają te wymogi. Dwukrotnie zacytowałam cały rozdział. Możesz sprawdzić.
Do postu ddv nie ustosunkowuję się, gdyż uznał, że jestem głupia i niedouczona. W tej sytuacji nie mam zamiaru ogłupiać mądrości. Poza tym moje wypowiedzi są wypaczane przekręcane i wmawiane mi są słowa, których nigdy w życiu nie wypowiedziałam. W tej sytuacji posługuję się tylko i wyłącznie cytatami z Biblii, bo już tego przekręcić nie mogą. Moje milczenie właśnie z tego się bierze.
"Przecież Ty wierzysz w Kościół, a nie w Boga"
Czy powyzsze słowa Zosi poniżyły cie w opinii publicznej lub naraziły na utratę zaufania?
"Przecież ksiądz ma surowy zakaz mówienia źle o kościele."
Do postu ddv nie ustosunkowuję się, gdyż uznał, że jestem głupia i niedouczona. W tej sytuacji nie mam zamiaru ogłupiać mądrości. Poza tym moje wypowiedzi są wypaczane przekręcane i wmawiane mi są słowa, których nigdy w życiu nie wypowiedziałam. W tej sytuacji posługuję się tylko i wyłącznie cytatami z Biblii, bo już tego przekręcić nie mogą. Moje milczenie właśnie z tego się bierze.
Prosze o uzasdnienie swoich słów gdyż znów zostałem (w moim przekonaniu) bezpodstawnie posądzony o próbe manipulacji.
W przypadku braku uzasadanienia zwracam sie z wnioskiem do Administracji Forum o nalezyte i zgodne z prawem posuniecia wobec Zosi II, która rzuca bezpodstawnymi oskarżeniami wobec innych Forumowiczów oraz godzi w uczucia religijne Forumowiczów, rzuca bezpodstwne oskarżenia wobec Instytucji Kościoła Rzymskokatolickiego.
Proponuje zebyscie zmienili regulamin i umiescili tam :
forum.ewangelizacja.sulechow.net jest forum katolickim i tylko katolickim zabrania sie wpowiadania na tematy nie zgodnie z nauczaniem KK. Wszysctkie inne wiary i wyznania nie sa tu mile widziane . Użytkownicy musza kierowac sie tzw. "Tolerancja Katolicka"
Czy Ci się coś nie pomyliło?. Forum to jest katolickie, i każdy może wypowiadać się w imieniu innego niż KRzK imieniu, chyba znajdą sę tu protestanci, którzy dyskutują z nami na podstawy wiary, które nas różnią. Lecz czy Katolik, lub nawet protestant, zaczyna mówić w imieniu swego Kościoła - coś czego On nie naucza, - to odpowiedz kogo On głosi?.
A przecież....
2P 1:20-21 BT
"To przede wszystkim miejcie na uwadze, że żadne proroctwo Pisma nie jest dla prywatnego wyjaśnienia. Nie z woli bowiem ludzkiej zostało kiedyś przyniesione proroctwo, ale kierowani Duchem Świętym mówili /od Boga/ święci ludzie.
To Kościół ma na to koncejsę - czyż nie?.
Zyby mnie żle nie zinterpretowano, nie piszę tego w odniesieniu do Siostrzyczki Zosi II
kosciuł ma na wiele zeczy koncesję a oszedl bym dalej ze chcial by miec koncesje na wszystko.
Zacietrzewiliście się...może czas ochłonąć.
Niektóre z argumentów wcale nie są zarzutami, a wręcz potwierdzeniem oczywistości - przykład:
- "Przecież ty wierzysz w kościół a nie Boga"...nie można wierzyć w Kościół nie mając wiary w Boga, tylko wierząc w Boga jesteśmy w stanie wierzyć w Kościół, o czym mówimy w Credo - "Wierzę w święty, powszechny apostolski Kościół".
- "Przecież ksiądz ma surowy zakaz mówiena żle o Kościele" - oczywiście ksiądz ma głosić słowo Boże, ukazywać miłość Boga, prowadzić ludzi do Niego - kapłani pomni słów Chrystusa: "Nie przyszedłem bowiem po to, aby świat sądzić, ale by świat zbawić" (J 12,47) nie mogą postępować inaczej niż On nakazał: krytykować, osądzać.
Tak ja to widzę
3. Jak długo będę jeszcze w sposób uwłaczający mojej godności przymuszana do przyjęcia poglądu religijnego, dyktowanego mi przez użytkowników forum: ddv i jswieca?
Zosiu o co Ci chodzi!
Oni Ci mówią jaki jest pogląd Kościoła na dane kwestie, jakie jest "katolickie" zdanie.
Owszem, nie musisz przyjmować katolickiej wiary, nikt Cię nie zmusza, ale sama nazywasz się katoliczką!
Alus dzięki, bo ja już w ogóle boję się odezwać, bo zaraz wyjdzie z tego, co tu piszę, że nazwałam kogoś faszystą, bo już i takie kłamstwa tu padły.
Lewiatan
Moi drodzy !
Chodzi tu o coś o wiele bardziej powaznego.
Zosia stawia stek poważnych zarzutów które ani myśli uzasadnić.
Alus !
Zauważ iz słowa Zosi II zostały wypowiedziane w pewnym kontekście.
A w kontekście wypowiedzi to ogromny stek zarzutów zarówno wobec Forumowiczów - jak i członków Kościoła. Dochodzi do tego absolutnie nieuzasadniony zarzut łamania prawa wobec nas i przez nas.
Po tym co zrobiła Zosia II:
Ja zatem żądam
- albo Zosia uzasadni należycie i w logiczny sposób swoje wypowiedzi
- albo sprostuje i przeprosi za pomówienia, których się dopuściła
Jeżeli tego nie zrobi to sładam wniosek o zablokowanie Zosi dostępu do forum za próbę pomówienia i bezpodstawne obrażanie innych Forumowiczów oraz uczuć religijnych członków Koscioła Katolickiego.
Wszystko.
Nie no... nie bądźmy jednostronni, Zosia tu też nieźle oberwała - niesłusznie.
Nie można zostawić tego i zapomnieć o sprawie?
Czy powyzsze słowa Zosi poniżyły cie w opinii publicznej lub naraziły na utratę zaufania?
- tak. szczególnie w kontekście innych jej wypowiedzi.
Odniosłam sie do 2 cytatów bez kontekstu - zrobiłam to z zamysłem, świadomie, aby trochę przystopować, ostudzić waszą zażartą dyskusję.
My chrześcijanie musimy starać się próbować zrozumieć drugiego i koniecznie wybaczać.
Ja osobiście nie potrafiłabym przyjąć wyjaśnień Biblii, zamieszczonych w ezoterycznym, parającym się magią piśmie jakim jest "Wróżka".
Ale wcale nie znaczy, że Zosia podchodzi do nich bezkrytycznie, bezrefleksyjnie - przecież nie traktuje jako podstawę, bo każdego katolika obowiązują zasady objęte Magisteium Kościoła.
Zosiu - polecam Ci książki ks. M. Malińskiego - krótko, jasno, zwięźle przybliża nam Stary i Nowy Testament. Dwa tytuły:
1. "Czy Jezus to powiedział? zagadki ewangeliczne".
2. "Dlaczego chrześcijanie nie są żydami".
Akurat bardzo lubię teksty ks. Malińskiego, ale znam go raczej z przepięknych bajek. Jako tłumacza Biblii go nie znałam.
A we Wróżce, jak już napisałam wyżej nie ma absolutnie żadnych teologicznych komentarzy do tektów biblijnych. To są historie biblijne i nic więcej, opisane językiem współczesnym. To nie są cytaty, choć tekst jest czasem przeplatany cytatami. I właśnie to sprawdzałam w Biblii - zero przekrętów, słowo w słowo.
A tekst jak tekst. Czy nigdy nie opowiadałaś własnymi słowami dziecku wydarzeń zawartych w Biblii, albo, żeby nie cytować długich tekstów nie streszczałaś historii w kilku słowach? Przecież każdy zna oryginalny tekst i od razu wie o czym mówisz. Tak samo jest to opowiadane we Wróżce. Czasem autor wrzuci swoją uwagę, np. ale musiał być zazdrosny, taki czy siaki. Ot co. A temat "Wróżki" został tu sztucznie wywołany, już wcześniej w wątku o Surowym Bogu i dobrej Matce.. Moderator wyłaczył ten wątek gdyż padł zarzut jswieca pod moim adresem, że Kościół nigdy nie zakazał czytania Biblii. Wówczas odpowiedziałam, że też byłam tym zaskoczona, gdy przeczytałam o tym na forum, w związku z tym sprawidziłam i ta informacja się potwierdziła. I podałam linki do stron, na których było to opisane. Celowo różnorakie źródła, aby każdy mógł wybrać dla siebie wiarygodne i je skomentować, tak jak uważa za stosowne. Jednym z linków, był link do Wróżki i się zaczęło to polowanie na czarownicę. Nikt nie dyskutował o Biblii, tylko o tym, jak Zosia śmie czytać Wróżkę. Ja nikogo nie sprawdzam co czyta i nikogo nie prześladuję za to co czyta. Z jakiej racji ktoś ma mi tu odstawiać trybunały odsądzać od czci i wiary z tego powodu, co ja sobie czytam? To jest moja prywatna sprawa.
Niestety są ludzie, którzy nie potrafią funkcjonować bez wrogów. Są tak opętani nienawiścią, że widząc źdźbło trawy w oku drugiego człowieka robią z tego belkę, zmyślają zagrożenia, zmyślają ataki i dogadzają swojej próżności wykazując się walką o "wiarę świętą". Tylko białych płaszczy z czarnymi krzyżami nie wdziewają, bo wyszły z mody.
do tematu Wróżki nie będę wracać, bo ponownie mnie posądzisz o zejście tematu - a to nie jest moim zamiarem - a tak na marginesie możemy uznać że właściwie wszystko jest Twoją czy moją prywatną sprawą... i wtedy jak zamierzamy dyskutować skoro do niczego nie będziemy się przyznawać, choćby do tego jakiego jesteśmy wyznania
a wracając do zakazu czytania Biblii, to w tym momencie nie ma dla mnie takiego znaczenia czy Kościół zakazywał czytać czy nie ale znaczenie ma:
Przywołuje was do porządku
Odpowiedź i komentarz do zaistniałej sytuacji w temacie: "Do administratorów":!:
i wtedy jak zamierzamy dyskutować skoro do niczego nie będziemy się przyznawać, choćby do tego jakiego jesteśmy wyznania Przewraca
Wtedy dopiero będziemy dyskutowali tak, jak powinno się dyskutować na forum dyskusyjnym: o problemie, a nie osobach dyskutujących.
Temat brzmi: "Zakaz czytania Biblii?" i o tym powinniśmy dyskutować, a nie o tym co zosia czyta, albo co napisała w innych wątkach dyskusyjnych.
Kwestia wyznania, poglądów, czytania literatury takiej czy innej - to jest kwestia OSOBISTA.
Jeśli natomiast ja powiem, że drzewo jest zielone, a Ty jesteś innego zdania, że np. czerwone, to powinnyśmy się spierać podając argumenty za swoim stanowiskiem, a nie kojarzyć sobie, że ja jestem ludowcem, bo mi się podoba kolor zielony, a Ty komunistką, czy daltonistką bo lubisz lub widzisz tylko czerwone.
Alus dzięki, bo ja już w ogóle boję się odezwać, bo zaraz wyjdzie z tego, co tu piszę, że nazwałam kogoś faszystą, bo już i takie kłamstwa tu padły.
Lewiatan
Widzę, że starasz się zamanipulować tekstem, bo KRzK i Jego nauczanie w kwestji interpretacji Biblii posiada duże spektrum interpretacji.
Proszę ukaż mi to spektrum, może sprawa się wyjasni. Bo z tego co czytam w postach, to nam nawet drgnąć mózgiem nie wolno, tylko czytać to, co ktoś o Biblii napisał. Nie podważam tych tekstów, ale dlaczego ja sama nie mogę przeczytać Biblii i wyciągnąc z tekstu, to co jest dla mnie? Dlaczego nie mam analizować tego, co Bóg chce mi powiedzieć? Przecież mówił do wszystkich ludzi - także do mnie.
Zacznę może od tego: Dz8:26-35
(30) Gdy Filip podbiegł, usłyszał, że tamten czyta proroka Izajasza: Czy rozumiesz, co czytasz? - zapytał. (31) A tamten odpowiedział: Jakżeż mogę /rozumieć/, jeśli mi nikt nie wyjaśni? I zaprosił Filipa, aby wsiadł i spoczął przy nim.
Dostojnik królowej, który zarządzał całym jej majątkiem zapewne nie był durniem a jednak nie ośmielił się sam tłumaczyć sobie słowa Pisma. I właśnie z niego powinniśmy brać przykład kiedy chcemy studiować Biblię.
ale dlaczego ja sama nie mogę przeczytać Biblii i wyciągnąc z tekstu, to co jest dla mnie? Dlaczego nie mam analizować tego, co Bóg chce mi powiedzieć? Przecież mówił do wszystkich ludzi - także do mnie.
Ależ możesz! Jest na to wiele sposobów. Jeden z nich jest opisany tu:
http://www.katolik.pl/ind...e&typ=medytacja
Ale i tu potrzeby jest wykwalifikowany przewodnik duchowy
Ale i tu potrzeby jest wykwalifikowany przewodnik duchowy
No właśnie - tu jest sęk, a w sęku dziura. Sam widzisz jak bardzo ciężko o kapłana na którekolwiek forum, gdzie możnaby spytać, czy moje rozumienie Pisma jest prawidłowe, czy zawiera błędy. W parafii żadem ksiądz nie ma na to czasu. Przykład. W naszej parafii mieszka 20 000 ludzi, z tego uczęszcza do kościoła 6 000, niech z tej liczby 500 osób chce porozmawiać z księdzem na temat Biblii. Jest 5 księży, z tego 3 po doktoratach z teologii. Od razu z kopyta każdy z nich ma setkę ludzi na karku, a przecież muszą normalnie wykonywać swoje obowiązki: katecheza, msze, spowiedź, udzielanie sakramentów, pogrzeby, praca z młodzieżą w organizacjach kościelnych.
O Kręgu Biblijnym już napisałam wcześniej. Jak w tej sytuacji sprostać wymogowi czytania Pisma pod kierownictwem duchowym? Mnie ksiądz na spowiedzi kazał przeczytać konkretny rozdział z Biblii i nawet się nie zająknął, że mam tak czy siak to rozumieć, albo przyjść do niego i zapytać. Są trudne kwestie w Biblii, których rzeczywiście bez pomocy teologa nie da się właściwie zrozumieć, ale człowiek sam widzi, że nie rozumie i wtedy pyta. Nie róbmy z ludzi durniów. Fakt, są pojętniejsi i mniej pojętni i ci właśnie pierwsi przygnają z pytaniem. TYLKO DO KOGO?
Pełniejszy tekst tego fragmentu, który zacytowałeś brzmi:
Dz 8
26"Wstań i idź około południa na drogę, która prowadzi z Jerozolimy do Gazy: jest ona pusta" - powiedział anioł Pański do Filipa. 27A on poszedł. Właśnie wtedy przybył do Jerozolimy oddać pokłon Bogu Etiop, dworski urzędnik królowej etiopskiej, Kandaki, zarządzający całym jej skarbcem, 28i wracał, czytając w swoim wozie proroka Izajasza. 29"Podejdź i przyłącz się do tego wozu!" - powiedział Duch do Filipa. 30Gdy Filip podbiegł, usłyszał, że tamten czyta proroka Izajasza: "Czy rozumiesz, co czytasz?" - zapytał. 31A tamten odpowiedział: "Jakżeż mogę [rozumieć], jeśli mi nikt nie wyjaśni?" I zaprosił Filipa, aby wsiadł i spoczął przy nim. 32A czytał ten urywek Pisma: Prowadzą Go jak owcę na rzeź, i jak baranek, który milczy, gdy go strzygą, tak On nie otwiera ust swoich. 33W Jego uniżeniu odmówiono Mu słuszności. Któż zdoła opisać ród Jego? Bo Jego życie zabiorą z ziemi. 34"Proszę cię, o kim to Prorok mówi, o sobie czy o kimś innym?" - zapytał Filipa dworzanin. 35A Filip wychodząc z tego [tekstu] Pisma opowiedział mu Dobrą Nowinę o Jezusie. 36W czasie podróży przybyli nad jakąś wodę: "Oto woda - powiedział dworzanin - cóż przeszkadza, abym został ochrzczony?" Teraz dopiero wiem, o co tu chodzi. Chodzi o tłumaczenie proroka, o czym w Listach mowa wyraźna - przytoczył już odpowiedni cytat na temat Wojtek 37.
To jedno. Drugie, to Etiop nigdy w życiu nie słyszał o Chrystusie. A my słyszymy przynajmniej raz w tygodniu i jako dzieci na religii. Nasz grunt, nasze przygotowanie na Słowo Boże jest zupełnie inne.
Sam widzisz jak bardzo ciężko o kapłana na którekolwiek forum
Z tego co wyczytałem na tym forum, to pewnie i z kapłanem nie dojdziesz do ładu. Zresztą, ile ja się już herezji nasłuchałem właśnie z ambony
Są trudne kwestie w Biblii, których rzeczywiście bez pomocy teologa nie da się właściwie zrozumieć
Pewnie się narażę wielu na tym forum, ale zapytam: A po co Ci rozumieć?
Koń ma dużą głowę więc niech się martwi
Kiedyś też chciałem wszystko zrozumieć. Skończyło się na tym, że osiem lat byłem ŚJ. Stałem się "uczonym w Piśmie" i na wszystko znałem prostą odpowiedź.
Teraz po powrocie do KK nie czytam Biblii, ja się przy pomocy Biblii modlę.
W czasie tej modlitwy Słowem Bożym "dążę do coraz doskonalszej więzi z Bogiem, prosząc Go o poznanie Jego woli wobec mnie oraz o siłę do jej spełniena".
Mnie ksiądz na spowiedzi kazał przeczytać konkretny rozdział z Biblii i nawet się nie zająknął, że mam tak czy siak to rozumieć, albo przyjść do niego i zapytać.
Mnie starczają komentarze.
Tu jest kwestia zaufania. Albo ufam Kościołowi, albo nie. Jeśli nie, to żaden profesor teologii nie pomoże.
Nasz grunt, nasze przygotowanie na Słowo Boże jest zupełnie inne.
A jakież to ma znaczenie?
Zgadzam się z Tobą Kyllyan. Albo wiara, albo wiedza Wszystkiego WIEDZIEĆ nie musimy. I tak Boga nie ogarniemy.
Pewnie się narażę wielu na tym forum, ale zapytam: A po co Ci rozumieć?
Koń ma dużą głowę więc niech się martwi
Kiedyś też chciałem wszystko zrozumieć. Skończyło się na tym, że osiem lat byłem ŚJ. Stałem się "uczonym w Piśmie" i na wszystko znałem prostą odpowiedź.
Teraz po powrocie do KK nie czytam Biblii, ja się przy pomocy Biblii modlę.
W czasie tej modlitwy Słowem Bożym "dążę do coraz doskonalszej więzi z Bogiem, prosząc Go o poznanie Jego woli wobec mnie oraz o siłę do jej spełniena".
Absolutnie mi się nie narażasz
pewnie że nie trzeba wszystkiego rozumieć. Ale nie rozumieć to jedno, a rozumieć źle to dwie zupełnie inne rzeczy.
Jedna rzecz stwierdzić że nie pojmiemy nigdy do końca tajemnicy Trójcy św., a inna rzecz to głosić np. że nie ma trzech Osób itp.
Poza tym myślę że jednak starać się wnikać w prawdy wiary trzeba. I wiara, i rozum - one się nigdzie nie wykluczają (Offieczko....czyżbyś sądziła inaczej?). natomiast że nigdy nie powinno się poprzestawać na rozumowym zgłębianiu wiary, i żę wszystko powinno być podporządkowane budowaniu relacji z Bogiem - to nie ulega wątpliwości
Pewnie się narażę wielu na tym forum, ale zapytam: A po co Ci rozumieć?
Koń ma dużą głowę więc niech się martwi
Mnie się naraziłeś bo zakłóciłeś ciąg logiczny swoich słów. Piszesz, że modlisz się na Biblii - jak można modlić się na Biblii, której się nie rozumie?
Otóż ja i bez pomocy sama sobie daję radę z tekstami Biblii przy pomocy właśnie komentarzy, które akurat mam świetne i rozumiem. Tylko następuje pytanie, czy katolicki komentarz do Biblii, jest już spełnieniem wymogu "pod kierunkiem Kościoła"?
[Tylko następuje pytanie, czy katolicki komentarz do Biblii, jest już spełnieniem wymogu "pod kierunkiem Kościoła"?
Zosiu
ja czytam sama Biblię i staram się "zrozumieć", w sensie zrozumieć bardziej sercem niż po prostu rozumem (jeśli ktoś zrozumie co miałam na myśli ). Przed tym czytanie staram się modlić do Ducha świętego by pozwolił mi dobrze Pismo pojąć. W razie wątpliwości konfrontuję moje wnioski z nauczaniem Kościoła i gdy są sprzeczne to uznaję że to Kościół ma rację.
oczywiście nie poprzestając na tym - staram się pojąc czemu Kościół ma takie a nie inne zdanie.
Dla mnie to jest własnie czytanie pod kierunkiem Kościoła.
Poza tym myślę że jednak starać się wnikać w prawdy wiary trzeba. I wiara, i rozum - one się nigdzie nie wykluczają (Offieczko....czyżbyś sądziła inaczej?). natomiast że nigdy nie powinno się poprzestawać na rozumowym zgłębianiu wiary, i żę wszystko powinno być podporządkowane budowaniu relacji z Bogiem - to nie ulega wątpliwośc
Oczywiście Moniczko, ale w drugą stronę też nie można przeginać. Na tym polega wiara, że WIERZYMY. Nie da się wszystkiego pojąć. Bóg nie mieści się w całości w umyśle ludzkim. Czy nie zdarza Ci się coś takiego, że nawet jeśli dokładnie Ci coś teolog/ksiądz wytłumaczysz to i dalej tego nie potrafisz zrozumieć? Bo ja tak mam z wieloma rzeczami. Światło przychodzi niekiedy dopiero po pewnym, nieraz dłuższym czasie. Oczywiście, zadawać pytania można, ale nie na wszystkie człowiek będzie w stanie zawsze odpowiedzieć. Na tym właśnie polega wiara. Bo gdybyśmy wszystko wiedzieli, nie byłaby to w żadnym wypadku wiara, ale wiedza! Naturalnie nie kwestionuję konieczności znania prawd wiary, czy Dekalogu. Obowiązkiem chrześcijanina jest wgłębiać się w nie. Niemniej są pewne rzeczy, których nie damy rady ogarnąć i nawet nie mamy się co starać
Czytając Biblię sama niekiedy posługuję się przypisami czy wyjaśnieniami teologicznymi. Często jednak otrzymuję światło od Ducha. Właściwie nie czytam Biblii by ją od deski do deski zrozumieć, ale czytam Biblię, bo przez Słowo Boże wielokrotnie Bóg mnie dotknął. Mogę czasami czytać jeden fragment z 10 razy, a go nie pojmę, a bywa dzień, kiedy przeczytam go raz i wszystko mi się rozjaśnia i dokładnie widzę co Bóg mi przez ten fragment mówi.
Mnie się naraziłeś bo zakłóciłeś ciąg logiczny swoich słów. Piszesz, że modlisz się na Biblii - jak można modlić się na Biblii, której się nie rozumie?
Niestety, tego się wytłumaczyć nie da. Trzeba spróbować. Link podałem.
Spróbuj, po pół roku pogadamy
Ja rozumiem, że młodziakom możesz nie wierzyć, ale starszego i bardziej doświadczinego możesz posłuchać
Biblia jest wyjątkowa, nie można spogladać na nią jak na zwyczajną książkę, przeciez ona żyje. Wielokrotnie doświadczylem tego jak Bóg przez słowa w niej zawarte mówił do mnie. Niesamowite jest to, że czasem wystarczy kilka prostych zdań, by zrozumieć dlaczego się jest na tym chorym świecie, że jednak są inne perspektywy, które wychodzą poza ograniczone pole widzenia prezentowane w mediach. Najbardziej imponuje mi ponadczasowość i uniwersalność Biblii.
Czasem mam okresy, że totalnie zaniedbuję czytanie jej. Czuję się wtedy dziwnie, jakby czegos mi brakowalo. Nie każdy musi się zgadzac z moim stanowiskiem, ale wiem, że jest w Biblii wiele drogowskazów DLA WSZYSTKICH!!!
ale dlaczego ja sama nie mogę przeczytać Biblii i wyciągnąc z tekstu, to co jest dla mnie? Dlaczego nie mam analizować tego, co Bóg chce mi powiedzieć? Przecież mówił do wszystkich ludzi - także do mnie.
czy gdzieś ktoś napisał że jest inaczej? to chyba normalne że możesz odnosić to co w Biblii zawarte do swojej osoby
problem pojawia się wtedy gdy Twoja interperetacja Biblii staje w sprzeczności z tym co głosi Kościół Katolicki .... a tak to wszystko ok
No, takiego przypadku to chyba nie było, raczej rachunki mi się tutaj zgadzały, ale miejscami...być może wynika to ze złej interpretacji.
No, takiego przypadku to chyba nie było, raczej rachunki mi się tutaj zgadzały, ale miejscami...być może wynika to ze złej interpretacji.
Wiesz Zosiu, bardzo czesto człowiek niewłasciwie interpretuje Słowo Boże i wtedy dziwi sie,że Bóg nic do niego nie mówi, że nie pokazuje mu niczego lub że on sam niczego nie może zrozumiec.
Myślę,że wielu katolików ma z tym poważne problemy,aby dobrze zrozumiec własciwie Słowo Boże, dlatego można korzystać z różnych tłumaczeń Biblii,aby wszelkie niejasności zrozumieć i aby móc konkretne słowo odniesc do własnego życia.
Ja np. czytam sobie opracowania czytań mszalnych,aby miec jasność,co dane słowo może mi powiedzieć, tłumaczenia księży bardzo czesto przybliżają nam dane czytanie lub jakies wybrane słowo Boże,wtedy wiem,że to odnosić mogę do konkretnej sytuacji w swoim zyciu.
Zauważyłem także,że wielu ludzi bardzo czesto odrzuca Słowo Boże,które mówi o cierpieniu, trudno im jest przyjąć cierpienie w swoim zyciu, dlatego wolą nie słyszeć tego, co Bóg do nich mówi. Ale to już jest sprawa indywidualna każdego człowieka,który uważa się za katolika. Jeden odrzuca a drugi przyjmuje.
Pozdrawiam
Zauważyłem także,że wielu ludzi bardzo czesto odrzuca Słowo Boże,które mówi o cierpieniu, trudno im jest przyjąć cierpienie w swoim zyciu, dlatego wolą nie słyszeć tego, co Bóg do nich mówi. Ale to już jest sprawa indywidualna każdego człowieka,który uważa się za katolika. Jeden odrzuca a drugi przyjmuje. Ja też zauważyłam to, tyle że ci ludzie najczęściej w ogóle nie znają Pisma i właśnie dlatego nie potrafią zrozumieć cierpienia. Średnio inteligentny człowiek, już po przecztaniu np. Księgi Hioba nie powinien mieć z tym problemu. Jednak jest u nas ta plaga nie czytania Pisma, a kazania księży są różne. Są tacy, którzy od pierwszego do ostatniego słowa homilii interpretują je - są to wręcz perełki literacko-dydaktyczne i są tacy, którzy wylewają swoje żale do ludzi w oderwaniu od przeczytanego tekstu Pisma lub w bardzo luźnym nawiązaniu. No cóż nie każdy ksiądz koniecznie literatem jest.
A czy tłumaczenie mszału może mnie w jakiś sposób ubogacić? To jest echo Słowa Bożego. Czy nie lepiej czytać właśnie Słowo Boże?
Ja osobiście nigdy nie miałam problemu ze zrozumieniem Pisma. Jednakże na forach chrześcijańskich, gdzie katolicy są ostro bardzo atakowani i właśnie ich adwersarze cytują konkretne teksty - ja jak ja, szaraczek nie potrafię za bardzo niektórych argumentów zbić, gdyż w Biblii stoi jak wół napisane, ale lepsi ode mnie nie radzą sobie z tym. Znam takiego Hioba ze Stanów (katolik), który Biblię chyba na pamięć zna i też plajtuje miejscami.
Czy i dlaczego Kościół zakazywał czytania Biblii??
nie tylko zakazywał czytania ale również posiadania....za posiadanie biblii bez pozwolenia władz duchownych można było trafić nawet na stos...w izraelu biblie czytają dzieci w wieku sześciu lat...mosze
nie tylko zakazywał czytania ale również posiadania....za posiadanie biblii bez pozwolenia władz duchownych można było trafić nawet na stos...w izraelu biblie czytają dzieci w wieku sześciu lat...mosze
Nie mam bliższych informacji na ten temat, ale zdaje się, że da sie jasno uzasdnić zarówno to, że taki zakaz mógł być, jak równiez mozna odnaleźć argumenty za praktyką zupełnie przeciwną.
Dość dokładnie było to omawiane i wyjaśnione na forum portalu "Wiara" gdzie b. administrator forum - kapłan napisał:
"ZosiaII"
Ja też zauważyłam to, tyle że ci ludzie najczęściej w ogóle nie znają Pisma i właśnie dlatego nie potrafią zrozumieć cierpienia. Średnio inteligentny człowiek, już po przecztaniu np. Księgi Hioba nie powinien mieć z tym problemu .
no to teraz wiem dlaczego Hiob nastręczał mi tyle kłopotu - ponizej sredniej
nie mogłam sie dopatrzec co tez ten Sprawiedliwy nie tak mówił ze " przyjaciele"
tak mu " kołki ciosali "
Hiob powtarzał - jestem niewinny ,nie zgrzeszyłem - a " przyjaciele"
zgrzeszyłes patrzyłes na kobiete - NIEPATRZYłEM
nienakarmiłes - NAKARMIłEM
Ja osobiście nigdy nie miałam problemu ze zrozumieniem Pisma. Jednakże na forach chrześcijańskich, gdzie katolicy są ostro bardzo atakowani i właśnie ich adwersarze cytują konkretne teksty - ja jak ja, szaraczek nie potrafię za bardzo niektórych argumentów zbić, gdyż w Biblii stoi jak wół napisane, ale lepsi ode mnie nie radzą sobie z tym. Znam takiego Hioba ze Stanów (katolik), który Biblię chyba na pamięć zna i też plajtuje miejscami.
Oj , ja to nawet czytac nichciałam no bo jak bez zrozumienia?
moze i inni nie czytaja bo niewiedza co do czego ?ksiadz swoje a w Biblii np nie ma i co ?
Jak czytam posty Oliwki to sam się zastanawiam, czy rzeczywiście nie powinno się niektórym zabronic czytania Pisma Świętego, by ustrzec ich przed bezsensownym komentowaniem Biblii, wprowadzającym rozgardiasz w zycie innych, którzy to próbują czytać...
20 To przede wszystkim miejcie na uwadze, że żadne proroctwo Pisma nie jest dla prywatnego wyjaśnienia*. 21 Nie z woli bowiem ludzkiej zostało kiedyś przyniesione proroctwo, ale kierowani Duchem Świętym mówili <od> Boga święci ludzie*.
Mówi samo za siebie
Otóz to ludzie świeci których prowdzi Duch Prawdy
czy avatar nie swiadczy jakiego ma sie ducha ?
czy avatar nie swiadczy jakiego ma sie ducha ?
Gdyby tak było, Ty zapewne byłabyś pierwsza w kolejce do królestwa niebieskiego, albo już dawno byś w nim była.
A pro po indywidualnego rozumienia Biblii
Misjonarz w Afryce zwraca się do Mambo - afrykańczyka
- Mambo czy ty umiesz czytać?
- Ach tak! Ja umiem czytać!
- To dobrze! A czy ty znasz Biblię, Mambo?
- Ach, tak! Znam ją od poczatku do końca! Jestem przecież katolikiem!
- A powiedz, co Ci się w Biblii podoba najbardziej?
- Och! Ja bardzo lubię historię o Samarytaninie!
- Świetnie - powiada misjonarz - Wobec tego opowiedz mi ją!
Mambo więc opowiada:
Był sobie człowiek, który szedł do Jerozolimy, lecz wpadł pomiędzy złodziei, a oni pozostawili go bez świadomości na końcu drogi. A chwasty urosły i zadusiły tego mężczyznę, a wtedy królowa Szeba przybyła i dała mu tysiąc talentów złota, i sto ubrań do przebrania, i on wtedy powrócił do Jerozolimy na osiołku co się zatrzymał i mówił coś, i dawał znaki bo zaniemówił gdy mu się anioł ukazał przy ołtarzu. Jak przejeżdżał pod drzewem, jego włosy zaczepiły się o gałęzie drzewa. Ponieważ dyndał na tym drzewie dnie i noce, ptaki niebieskie przynosiły mu wodę i pożywienie. Jego żona Dalila przybyła i ucięła mu włosy, a on upadł na podłoże kamieniste, a ponieważ się nie zakorzenił, nie wydał plonu. Wtedy zaczęło padać, i padało czterdzieści dni i nocy, a on schronił się w pieczarze, gdzie go do wejścia nakłonił pewien człowiek, mówiąc - chodź i pójdź za mną. I z powrotem wyruszył do Jerozolimy, a jak już przybył to ujrzał Jezebel siedzącą w oknie, podobną do niedźwiedzia, mającą trzy żebra w swej paszczy, ponieważ powiedziano jej "jedz dużo mięsa". Wtedy powiedział - wyrzućcie ją a oni ją wyrzucili. Ona jednak z powrotem wskrobała się na górę, i on jeszcze raz powiedział - wyrzućcie ją, a oni ją znowu wyrzucili, lecz ona jeszcze raz się wskrobała, i on jeszcze raz powiedział - wyrzućcie ją, a winnica będzie nasza. I tak ją wyrzucali siedem razy po siedem razy, bo im powiedział - nie powiadam wam siedem razy, ale siedemdziesiąt siedem razy, więc siedem razy obeszli mury, trąbiąc na siedmiu trąbach, ale wpierw pozrywali siedem pieczęci. A gdy już wyzbierali resztki, napełniono nimi siedemdziesiąt koszy. A teraz niech mi pan powie, panie misjonarzu, bo ja zadaję sobie ciągle to pytanie:
- Czyją ona będzie żoną po zmartwychwstaniu?
Do przemyślenia.
znam doktryny większości kościołów i (in)sekt pseudo chrześcijańskich i muszę stwierdzić, że kupy (nie mylić z fekaliami) się to nie trzyma
dlatego zakaz czytania biblii miał właśnie uchronić przed rakiem herezji, który dzisiaj żre chrześcjaństwo
napisałem we wcześniejszym poscie, że za posiadanie biblii groziła kara inkwizycji-stos, miałem na celu podkreślenie, jak bardzo Kościół chciał uniknąć tego raka i posuwał się nawet do takich zaostrzeń prawnych [nakaz dotyczył posiadania biblii protestanckich]należy jednak zaznaczyć, że nikogo za posiadanie biblii nie spalono na stosie, i kończło się tylko na straszeniu
napisałem również, że w izraelu biblię czytają dzieci w wieku sześciu lat, ale po dokładnym jej poznaniu, zaprzestają czytania studiując tylko talmud
pismo-torę czyta się tylko w szabat
Czy i dlaczego Kościół zakazywał czytania Biblii??
nie tylko zakazywał czytania ale również posiadania....za posiadanie biblii bez pozwolenia władz duchownych można było trafić nawet na stos...w izraelu biblie czytają dzieci w wieku sześciu lat...mosze
W Izraelu jeśli chcesz wiedzieć, to wolno czytać Piecioksiąg Mojżeszowy zatwierdzony przez ichnich organ od zgodności z oryginałem. Polska werscja Tory posiada odpowiednią na ten temat informację, ale i tak nadal nie jest "oryginałem" inne nie zatwierdzone tlumaczenia nie są koszerne, czy jak wolisz kanoniczne dla Żydów.
muszę cię wojtek zmartwić, ale na temat przez ciebie poruszany wiem więcej niż ci się wydaje...
każde tłumaczenie biblii jest tylko interpretacją, dlatego biblię najlepiej czytać w oryginale...
muszę cię wojtek zmartwić, ale na temat przez ciebie poruszany wiem więcej niż ci się wydaje...
każde tłumaczenie biblii jest tylko interpretacją, dlatego biblię najlepiej czytać w oryginale...
pieknie ,ze tak stwierdzasz ,ale KTO zna hebrajski ?
a ci co znaja nabieraja wody w usta by Prawda była zatrzymana.
tak jest ,kazde tłumaczenie to jedynie interpretacja .
Ruach Elohim UNOSIŁA sie nad Wodami .
ile takich miejsc jest w Biblii ?
JAHszua przyszedł i DAŁ nam Bina , po co ,do czego ?
Bina to ?
raczej:da'at, chochma, twuna...
muszę cię wojtek zmartwić, ale na temat przez ciebie poruszany wiem więcej niż ci się wydaje...
każde tłumaczenie biblii jest tylko interpretacją, dlatego biblię najlepiej czytać w oryginale...
I owszem, ja takowe w oryginale posiadam, i staram się na nich wzorować - i co?. Lecz mimo wszystko (oczywiście mowa o NT), bo hebrajskiego nie znam, a za stary jestem na edukację , więc wystarczy chyba greka co?.
Ciekawe czy Ty, znasz grekę Koine, i z niej korzystasz?.
"|(oczywiście mowa o NT)" - Wojtku po co Ci znajomośc hebrajskiego do NT, jeśli był on napisany w jezyku greckim.
"|(oczywiście mowa o NT)" - Wojtku po co Ci znajomośc hebrajskiego do NT, jeśli był on napisany w jezyku greckim.
Bo Biblia ST też mnie dotyczy, nie można do końca zrozumieć NT bez znajomości ST, to przecież oiczywiste.
Tyle tylko, że jedną z przyczyn powstania NT w jęz. greckim, był fakt, że w ówczesnym czasie Septuaginta (grecki przekład z hebrajskiego ST), była ulubioną, najbardziej znaną wersją.
Ewangeliści cytując ST przytaczali fragmenty własnie z Septuaginty.
raczej:da'at, chochma, twuna...
czy to do mnie ?
jesli tak , to nie wiem co "raczej;?
czy raczej dał nam - da'at ,chochma ,twuna ?
1Jan
dał nam Bina
a i Panny były Bina
należy pamiętać,że wraz ze spaleniem świątyni w 70 r. z dymem poszło wiele pism [zwojów i pergaminów], być może nawet ewangelii napisanych w aramejskim i hebrajskim...
najstarsze zachowane pisma to listy św.pawła do tesaloniczan datowane na 49 rok
co do septuaginty, to czytali ją żydzi w rozproszeniu, ale czytali i posiadali torę w języku hebrajskim i taką odczytywali w szabat...
Oliwko: zostawże wreszcie tę kabałę, a zajmij się Żywym Słowem Bożym. Chyba, że jesteś gnostykiem, to wówczas wiedz, że to jest forum ewangelizacyjne, gdzie w przewadze są chrześcijanie.
Oliwko: zostawże wreszcie tę kabałę, a zajmij się Żywym Słowem Bożym. Chyba, że jesteś gnostykiem, to wówczas wiedz, że to jest forum ewangelizacyjne, gdzie w przewadze są chrześcijanie.
Właśnie Zajełam sie Zywym Słowem - a nie literą .
co do kabbalah to Paweł powiedział
jak Kabbalah -Przyjęliście JAHszua ,tak W NIM chodźcie.
zatem kabbała to PRZYJĘCIE JAHszua .
a co ciekawe to ,to ,ze Jan ,Paweł mówia językiem kabały .
ze Tora to Światło które ma sie w nas przelac i Emanować .
wnioskuje ze znasz kabałe ,ale dlaczego mnie odradzasz
a co do Gnoza ,toż to znaczy Poznac
a co powiedział JAHszua Poznacie -gnoza Prawde ,-PRAWDA WAS WYZWOLI
Prawda Pieczęć YHVH
Amet pierwsze dwie litery to MATKA - Ima -AMMA
Szatan również zachęcał niegdyś do "poznania" ..
I czym się to skończyło ?
Zachęca teraz również "do poznania"...
Odradzam współpracę z szatanem przy odrzuceniu woli Bożej w tym poznawaniu Oliwko ...
Szatan również zachęcał niegdyś do "poznania" ..
I czym się to skończyło ?
Zachęca teraz również "do poznania"...
Odradzam współpracę z szatanem przy odrzuceniu woli Bożej w tym poznawaniu Oliwko ...
rada dobra ,ale dla kogo ?
kogo mamy słuchac Boga czy człowieka
JAHszua powiedział ;Poznacie Prawde ,Prawda was wyzwoli .
.,
Wąż zachcecał do poznania dobre-złe
a nie fałsz - Prawda
JAHszua jest Prawda i On powiedział NIE ZNACIE MNIE .
a to co dowspółpracy z szatanem to oszczerstwo .
smutne
należy pamiętać,że wraz ze spaleniem świątyni w 70 r. z dymem poszło wiele pism [zwojów i pergaminów], być może nawet ewangelii napisanych w aramejskim i hebrajskim...
najstarsze zachowane pisma to listy św.pawła do tesaloniczan datowane na 49 rok
co do septuaginty, to czytali ją żydzi w rozproszeniu, ale czytali i posiadali torę w języku hebrajskim i taką odczytywali w szabat...
A te ewangelie aremajskie i hebrajskie to skąd się niby miały wziąć w świątyni? Nieb yło tam żadnych ewangelii. Chrześcijanie sie dawno wynieśli
Tytus w 70 r. wyruszył przeciwko Jerozolimie. Żydzi oprócz stolicy zajmowali tylko miasta Machaerus, Herodium na wschód od morza Martwego i Masadę na zachodnim jego brzegu. W samej Jerozolimie gwałtowna walka wybuchła. Przeciwko Janowi z Giskali, który się trzymał na górze Świątyni (Moriah), mieszkańcy powołali Symona, syna Giory, który zajął górę Syjonu. Na czele właściwego stronnictwa zelotów stał także Eleazar, lecz ten po krwawych walkach musiał się poddać rozkazom Jana z Giskali. W razie oblężenia Jerozolima nie potrzebowała obawiać się braku wody, przy tym nagromadzono w niej wielkie zapasy żywności; ludność całego prawie kraju schroniła się w jej mury. Tytus przyprowadził 80000 wojska; czy Żydzi mieli więcej jak 80000 właściwych wojowników, trudno tego dowieść. To tylko pewne, że bronili się oni ze zdumiewającym męstwem. Rekognoskując miasto, Tytus o mało się nie dostał do niewoli; ocalenie zawdzięczał on wtedy szybkości swego konia i poświęceniu swojej świty; jak tygrysy z klatki wypuszczone, rzucali się Żydzi na żołnierzy rzymskich. Oblężeni ciągle robili wycieczki i wystawili 340 machin do rzucania kamieni i pocisków na nieprzyjaciela. Pewnego razu Żydzi zburzyli rzymskie machiny oblężnicze, rozproszyli jeden legion i tylko jazda ocaliła Rzymian od większej jeszcze klęski. Po straszliwej walce zdobył Tytus najpierw przedmieście Bezethę (2), potem zaczęło się oblężenie warowni Antonia. Kilkakrotnie Tytus wzywał Żydów do poddania się, przyrzekał, że łagodnie z nimi sobie postąpi, lecz zawsze jednakową od nich odbierał odpowiedź, że wolą zginąć niż znosić jarzmo rzymskie. W końcu Tytus postanowił opasać całe miasto murem oblężniczym i głodem zmusić je do poddania się. Mur ten, długi na 39 stadiów, wzniesiono w przeciągu trzech dni z kamieni zburzonego przedmieścia. Między oblężonymi srożył się głód, choroby i działy się straszne sceny rozpaczy. 115000 trupów wyprowadzono za bramy w przeciągu półtrzecia miesiąca. W końcu wyrzucano umarłych już tylko za wały lub składano w domach i takowe zamykano. Pomimo to w Świątyni codziennie zwykłe ofiary składano i kapłan trąbą z wieży wygłaszał początek i koniec sabbatu. Z murów Jerozolimy widać było krzyże w obozie rzymskim, na których Tytus kazał rozpinać jeńcówżydowskich. Codziennie po 500 Żydów w ten sposób wymordowywali Rzymianie; zabrakło nawet miejsca na stawianie krzyżów. Wielu między oblężonymi wpadło w obłąkanie. Kiedy pewnego razu straże ze znużenia zasnęły, Rzymianie zajęli warownię Antonia, tylko rozpaczliwym wysileniem zdołali Żydzi obronić górę Świątyni. Razem z Antonią dolne miasto dostało się w moc zwycięzców; Żydzi posiadali już tylko Syjon czyli górne miasto i Świątynię.
Zbliżało się ostateczne rozwiązanie. Nawet Tacyt (Hist. V, 13) wspomina o rzeczach nadzwyczajnych, jakie się wówczas działy. "Nagle, powiada on, otworzyły się drzwi Świątyni i usłyszano głos, potężniejszy od głosu ludzkiego: «bogowie wychodzą»; jednocześnie dostrzeżono wielkie poruszenie wychodzących (audita major humana vox, excedere deos; simul ingens motus excedentium), niektórzy stąd groźne wyprowadzali przepowiednie; inni, których było daleko więcej, utrzymywali, że w starodawnych księgach kapłańskich jest zapisane, iż wówczas właśnie Wschód zakwitnie i że do Judei przejdzie panowanie nad światem". Po długich, ciężkich walkach żołnierze rzymscy zdobyli pierwszy mur Świątyni. Powiadano, że Tytus chciał ją ocalić. Lecz tylko przez zburzenie Świątyni można było złamać serce ludu żydowskiego, i na radzie wojennej postanowiono wszystko ogniem zniszczyć. Wyraźnie o tym mówi ustęp z Tacyta, odnaleziony w pismach retora gallskiego Sulpicjusza Sewera (około 420 r.): "Tytus zwołał radę wojenną dla obmyślenia, czy należy burzyć Świątynię. Jedni sądzili, że nie godzi się burzyć wielkiej tej i najsłynniejszej Świątyni i że jej zachowanie będzie świadectwem wspaniałomyślności rzymskiej, inni zaś a z nimi Tytus utrzymywali, że trzeba zburzyć Świątynię, aby zupełnie zaginęła religia Żydów i Chrześcijan. Gdyż obie te religie, jakkolwiek sobie przeciwne, z jednego źródła wypływają, Chrześcijanie bowiem pochodzą od Żydów, a po wyrwaniu korzeni runąć także pień musi". Jeden z żołnierzy rzymskich, stanąwszy na barkach towarzysza, przez tak zwaną Złotą bramę rzucił gorejącą pochodnię do budynku, przytykającego do Świątyni. Wyschnięte drzewo cedrowe wybuchło płomieniem, który wkrótce ogarnął także Świątynię; z trzaskiem ognia i z okrzykami szturmującego wojska łączył się jęk umierających i żałosne głosy kapłanów, którzy śpiewali pieśni za umarłych i szeptali przekleństwa przeciwko Tytusowi; wielu pozwalało się już zabijać bez oporu, 6000 zadusiło się w ogniu, Symon i Jan z Giskali przedarli się na Syjon; Tytus chciał zobaczyć wnętrze Świątyni, lecz gęsty dym zmusił go do cofnięcia się.
Po raz drugi więc (zob. t. I, s. 329) runęła Świątynia i runęła na zawsze 10 sierpnia 70 r. "Gdybyś i ty (Jerozolimo), powiedział Zbawiciel, poznało i w ten dzień twój, co ku pokojowi twemu! A teraz zakryto jest od oczu twoich. Albowiem przyjdą na cię dni, i obtoczą cię nieprzyjaciele twoi wałem, i oblegą cię, i ścisną cię zewsząd, i na ziemię cię obalą, i syny twoje, którzy w tobie są; a nie zostawią w tobie kamienia na kamieniu, dla tego, iżeś nie poznało czasu nawiedzenia twego" (Łk. XIX, 41-44).
Lecz nie opuściło jeszcze obrońców Jerozolimy ich męstwo rozpaczliwe. Tytus kazał im powiedzieć, że jak miłościwy ojciec postąpi z pozostałymi, ponieważ niepoprawni już karę zasłużoną ponieśli. "Łaski, odpowiedzieli Żydzi, nie możemy od ciebie przyjąć, gdyż zaprzysięgliśmy, że tego nie uczynimy; pozwól nam wszakże pójść na pustynię z żonami i dziećmi a wtedy miasto ci wydamy". Uniesiony gniewem Tytus zawołał wówczas: "Niech więc nikt z was już nie liczy na przebaczenie; brońcie się, jak możecie, ja bowiem postępować odtąd będę wedle obyczaju wojennego". I znowu żołnierze wznosili szańce, podczas kiedy pożar srożył się w mieście; w końcu machiny wojenne zrobiły wyłom w murach Syjonu. Symon i Jan z Giskali nie potrafili się przebić przez nieprzyjaciela. Wtedy rozproszyli się obrońcy, niektórzy ukryli się w kanałach i wodociągach. Dalszego oporu już zaniechano; Rzymianie zatknęli swoje sztandary na wieżach i zaśpiewali pieśń zwycięstwa. Spotkanych na ulicy Żydów zabijali żołnierze rzymscy, domy wraz z ich mieszkańcami podpalali. Rzeź trwała do wieczora lecz ogień srożył się przez noc całą. "8 miesiąca Gordiaeos, powiada Flawiusz Józef, wzeszło słońce nad dymiącymi się ruinami Jerozolimy, miasta, które by zazdrość budzić mogło, gdyby tyle dni szczęśliwych od swego założenia liczyło, ile nędzy i cierpień zniosło podczas ostatniego oblężenia". W zadumę pogrążony Tytus na widok olbrzymich obwarowań, miał powiedzieć: "Dokazały tego nie legiony moje ani machiny wojenne!".
Jak widać płonęła cała Jerozolima.
Oliwko - operując wyrwanymi z kontekstu fragmentami Słowa Bożego można próbować wiele udowodnić - i nie zawsze będzie to co ktoś próbuje "udowadniać" zgodne z przesłaniem Biblii i Tradycji.
A gnoza to już również "typowe" próby "rozwalania" przekazu Bożego przez rożne próby interpretacji Słowa Bożego.
Szatan również zachęcał niegdyś do "poznania" ..
I czym się to skończyło ?
Zachęca teraz również "do poznania"...
Obietnica jeszcze się nie wypełniła.
owszem - wypełniła się - widzimy do czego prowadzi odrzucenie Boga, heysel ...
a co do Gnoza ,toż to znaczy Poznac
Aaaaa
Są eony pleromy i archontowie i Sophia. I archontowie są głupi bo nie znaja boga prawdziwego, który wysłał Jezusa, który miał pokonac boga starego testamentu/Jahwe, zwany Jaldabaoth/. I są te sfery, przez które przechodzi owa Sophia i wyciaga za uszy dusze z niewoli ciała.
O.
2. A chrześcijanie dawno z Jerozolimy sie wynieśli.
owszem - wypełniła się - widzimy do czego prowadzi odrzucenie Boga, heysel ...
Obietnica węża jeszcze się nie wypełniła. Przynajmniej ja nie znam nikogo, kto by zszedł tak nisko. Jeżeli się mylę to chętnie poznam kogoś takiego.
Stamtąd nikt nigdy nie przyszedł Heyselu kto by nam mógł powiedzieć ..
Mamy "Prawo i Proroków " i ich mamy słuchać - mamy tez rozum by widzieć do czego prowadzi odrzucenie , wyrzucenie Boga z ludzkiego życia
Stamtąd nikt nigdy nie przyszedł Heyselu kto by nam mógł powiedzieć ..
Przyszedł stamtąd ? Nikt jeszcze nie miał dość siły i wiedzy by się tam dostać ... I wszystko wskazuje, że nikt się tam nie dostanie, człowiek jest za słaby aby to osiągnąć.
[ Dodano: Nie 07 Paź, 2007 21:53 ]
Obietnica węża jeszcze się nie wypełniła.
Oczywiście, że się nie wypełniła. Zarówno ta jak i wiele innych po prostu nadal trwa.
owszem - wypełniła się
Zależy od kontekstu
uściślijmy więc:
Mi chodziło o to, że wiemy co nas czeka po oderwaniu się od Boga - dane nam było poznać czym jest grzech i z czym jest związane łamanie nakazów Bożych.
Chciałbym również zauważyć iż pełna wypowiedź ks. Marka brzmi
Mi chodziło o to, że wiemy co nas czeka po oderwaniu się od Boga - dane nam było poznać czym jest grzech i z czym jest związane łamanie nakazów Bożych.
Nieświęta mocy szatańska !
Obietnica węża dotyczy słów "Będziecie jak Bóg". Nie wypełniła się bo jeszcze nikt nie zyskał boskości. Nikt nie wie czy to w ogóle możliwe. Stąd nikt nie wie co to znaczy być oderwanym od Boga.
Heysel !
Chrystus mówi wręcz:
"Odpowiedział im Jezus: Czyż nie napisano w waszym Prawie: Ja rzekłem: Bogami jesteście?"
Jeżeli /Pismo/ nazywa bogami tych, do których skierowano słowo Boże - a Pisma nie można odrzucić (36) to jakżeż wy o Tym, którego Ojciec poświęcił i posłał na świat, mówicie: Bluźnisz, dlatego że powiedziałem: Jestem Synem Bożym?
J 10:34 -35 BT
i "uściślenie - Ps 82
A czy mówi : jesteś samowystarczalny, jesteś stwórcą, jesteś wieczny i niezniszczalny ? Czy mówi : pełnij swoją Wolę, ona jest całym prawem ?
Obietnica węża dotyczy słów "Będziecie jak Bóg"
Fałszywe to było założenie. Nie może być wielu nieskończoności, nie może być więcej niż 1 Najwyższy.
"Będziecie jak Bóg" nie musi oznaczać "Będziecie Bogiem".
"Będziecie jak Bóg" nie musi oznaczać "Będziecie Bogiem".
A co? Wszak "jak" określa przymioty, w tym momencie Boga.
Kontekst wypowiedzi może zmieniać znaczenie słów.
A w kontekście całej Biblii to wszyscy ludzie mają być dla siebie "braćmi i siostrami" rządzonymi przez Najwyższego, Heysel.
Szatan zaś nie jest w stanie sam od siebie nic "dać" człowiekowi ani tez nie ma w tym żadnego interesu by człowieka uszczęsliwać.. wręcz przeciwnie ...
Owszem "obiecuje" ale tylko ale tylko zwodzi człowieka.
jeżeli zaś coś ofiaruje człowiekowi czy obiecuje to to co nie jego - oferuje człowiekowi to co Bóg sam dawno chciał dać - a szatan liczy tylko na to że coś z tego co Bóg oferuje człowiekowi "uszczknie" sobie szatan dla siebie
Owszem "obiecuje" ale tylko ale tylko zwodzi człowieka. Obiecanki - macanki, a głupiemu kredki...
I tak na okrągło, a człowiek świruje...
otóż to ...
Owszem "obiecuje" ale tylko ale tylko zwodzi człowieka.
Nigdzie i nigdy nie twierdziłem, że obietnica węża jest prawdziwa i możliwa do wypełnienia. Możliwe, że "podróżnicy w dół" okropnie się mylą i nic tam nie znajdą. Dlaczego tak sądzę nie będę pisał bo znowu będzie, że bajki wypisuję (hehe, potraficie wierzyć w szatana, demony i opętania, a nie potraficie przyjąć do wiadomości, że ktoś może zdobyć informacje i doświadczenie podróżując w głąb otchłani własnej osoby <--- to ci dopiero paradoks).
że ktoś może zdobyć informacje i doświadczenie podróżując w głąb otchłani własnej osoby <--- to ci dopiero paradoks). Czytałeś "życie po życiu"? Tam są wypowiedzi osób które dośiadczyły śmierci klinicznej. Czyli tak na prawde śmierci nie doświadczyły, poniewaz to jest granica nie przekraczalna dla człowieka.
Po pierwsze naprawdę proszę Cię nie komentuj czegoś jeśli nie wiesz co autor miał na myśli.
Po drugie tak czytałem. Swego czasu bardzo mnie "podbudowała" ta książka. Potem doszedłem do tego co teraz piszesz : te osoby przecież nie umarły naprawdę. Poza tym czytając różne relacje NDE uderza przede wszystkim ich niespójność (trzeba porównać naprawdę dużą liczbę takich relacji do siebie, przy założeniu oczywiście, że są prawdziwe), co w najlepszym przypadku jest wskazaniem, że tylko część z nich to "fantazje" niedotlenionego mózgu.
Mnie osobiście uderza jeszcze coś, że jest coś nieprawidłowego w tym wszystkim. Coś jest nie tak, zresztą jak w każdej ezoterycznej "publikacji". Nie musisz oczywiście podzielać mojego zdania. A ja nie będę się w to wgłębiał. I tak znowu się rozpisałem ...
[ Dodano: Wto 16 Paź, 2007 23:04 ]
Ja to chyba jakąś zaawansowaną gnozę uprawiam .
Chyba raczej na pewno .
Chyba raczej na pewno .
Tylko mnie nie bij jak bio-czarownika ...
Heysel !
Z prawdziwą przykrością stwierdzam fakt iż mi jako byłemu "radiestecie" dane było poznać po części "schematy" jakimi rządzi się zło.
Jest to stopniowe zniewalanie - "na zachętę" pokazującą że cośtam jest "dobre i miłe, przyjemne".
To że cośtam jest "złe" ofiara przekonuje się powoli - czasem tego "procesu " pogrążania się nawet nie dostrzegając.
Zło wciąga głęboko -tak gdy sie "ujawni" człowiek jest zwykle bardzo głęboko "omotany" przez nie że trudno bądź wręcz niemożliwe jest wykaraskać się z pułapki.
Doskonałym i widocznym przykładem może być np. palenie papierosów - początkowo to miły i przyjemny zawrót głowy oraz dodatkowy "kop" do ciężkiej pracy lub rozluźnienie w stresie.
Po pewnym czasie - kończy się kapciem w gębie, osłabieniem i wyniszczeniem organizmu oraz ogromna trudnością w pozbyciu się nałogu.
Inne formy zniewoleń działają na podobnych zasadach ...
Nie przechwalaj się tym co robisz by nie okazało sie w pewnym moomencie że tkwisz w tym za głęboko by się z tego wykaraskać ...
Nie przechwalaj się tym co robisz by nie okazało sie w pewnym moomencie że tkwisz w tym za głęboko by się z tego wykaraskać ...
A czy jesteś w stanie napisać w 2 - 3 krótkich zdaniach co takiego strasznego wg Ciebie robię ? Wiesz przynajmniej o czym piszę czy tylko rzucasz słowa na wiatr ? Z czego miałbym się nie móc wykaraskać ?
Bez urazy, ale jak dla mnie to czasami zdradzasz syndrom "nawróconego z okultyzmu". Wystarczy, że napisze się coś co w Twym mniemaniu jest złe bądź w jakiś pokrętny sposób łączysz to ze swoimi doświadczeniami to zaraz jest to złe itd.
Owszem jest złem to co staram się czasami zarysować (w nadziei, że choć trochę ktoś zrozumie o co chodzi) wg Twojej religii, ale nie znajduję żadnych racjonalnych przesłanek by uznać to za zło obiektywnie.
Zwróć uwagę poza tym na jedno : nie jest prawdziwie wolny ten, kto odetnie się od tego co go zniewoliło, a ten, kto potrafi spojrzeć prosto w oczy temu co go zniewoliło. Niebezpieczna ułuda.
To trochę jak chłopcy na podwórku "Co, nie przejdziesz po gzymsie ? Boisz się ?" - który z nich jest wolny, ten który "pokazuje że się nie boi" czy też ten który nie daje się nabrać na bezsensowne wyzwania ?
Niebezpieczna ułuda.
Czyżby ? Byłem już na serio uzależniony od kilku "rzeczy" i gdybym miał po prostu ich unikać to teraz byłbym jakimś paranoikiem .
Aha.
Spytaj się kogokolwiek zajmującego się uzależnieniami, czy polecałby niepijącemu alkoholikowi "normalne korzystanie z alkoholu".