ďťż
Strona początkowa UmińscyKs. Jerzy Popiełuszko - rocznica śmierci.Czy jestes za karą śmierci ?Śmierć uprowadzonego arcybiskupakult "świętej śmierci"Zapłatą za grzech jest śmierć.Kara śmierciŚmierćPrzeszczeptakie sobie świadectwo.Chanat Kokandzki
 

Umińscy

http://wiadomosci.onet.pl...8,kioskart.html

Miałam o tym rok temu na zajęciach. Ludzie po prostu zwariowali


Nie ludzie to robia z dobrej woli . i niezwariowali poprostu tak jak dobija sie meczace sie zwieze tak i usmiercaja ludzi nie chcacych sie meczyc
Wiesz Lewiatan, szczęśliwy i zdrowy na umyśle człowiek, nawet jak jest obłożnie chory, nie chce umierać. Przeczytaj sobie końcówkę artykułu. Facet, który 56lat spędził w szpitalu - idealny kandydat dla Dignitas i Exit, żyje, cieszy się tym życiem, chociaż kalekim i wcale nie chce umierać. Śmieszne prawda?! Lekarz ma obowiązek nieść pomoc człowiekowi, a nie go usmiercać! Taką składał przysięgę i jego obowiązkiem jest ją wypełniać. W tym momencie łamie tą przysięgę i moim zdaniem, jego godnośc osobista w tym momencie spada do 0. Ludzie idą na łatwiznę, bo zabrakło im woli życia! Pierwsze co powinni zrobić, to zadać sobie pytanie, co jest tego przyczyną. Nie ma sytuacji bez wyjścia.
Może niedługo będzie można się zabić z powodu kataru???
I nie porównuj ludzi do zwierząt! Za uśmiercaniem zwierząt też się nie opowiadam.
U nas zbilyby miliony na studentach w czasie sesji

A tak serio, to rzeczywiście świat się pogrąża. (chciałem napisać: "schodzi na psy", ale przecież psy nie popełniają samobójstw) Ludziom się we łbach przewraca z nudów. Kasy za dużo mają. Jakby mieli mało kasy, to by im się bardziej chciało żyć. (oczywiście to nie jest reguła, ale w wielu przypadkach by się sprawdziło).



Kasy za dużo mają. Jakby mieli mało kasy, to by im się bardziej chciało żyć. (oczywiście to nie jest reguła, ale w wielu przypadkach by się sprawdziło).

No tak, bo co to za życie jak się wszystko już ma?
Widać, że dla ludzi życie ma po prostu coraz mniejszą wartość. Strach się bać co bedzie za 50 lat

Wiesz Lewiatan, szczęśliwy i zdrowy na umyśle człowiek, nawet jak jest obłożnie chory, nie chce umierać.

Jesteś szczęśliwa, zdrowa na umyśle, obłożnie (lub śmiertelnie) chora?

Wiesz co taki człowiek chce a czego nie chce?

Nie sądżę

Jedni znajdują pociechę w religii i chcą sobie żyć inni nie mają ochotę na powolną agonię- wolna wola.

Nie Ty będzies mówiła im czego chcą i czy są zdrowi. Wiec może spuść troszeczkę z tonu
Semper, dla mnie, jeśli ktoś deklaruje, że chce śmierci, jest sygnałem, że jest coś nie w porządku. Nie jest to "zdrowe" pragnienie. Normalny człowiek chce żyć i cieszyć się tym życiem. Kogokolwiek o to zapytaj. Nawet obłożnie chorego. Chęć życia w człowieku jest wielka. Gdyby tak nie było, w zagrożeniu życia, człowiek nie czepiał by się przysłowiowej brzytwy jak tonący, by się tylko uratować. Gdyby każdy obłożnie chory chciał ze sobą skończyć, żadnego by już na świecie nie było. A jednak jest wielu. Przykładowa Jaquline z wypadku...
Nikogo nie zmuszam do życia semper. To jest wybór indywidualny. Ale mówię jak jest. Takim ludziom zabrakło po prostu silnej woli.

Semper, dla mnie, jeśli ktoś deklaruje, że chce śmierci, jest sygnałem, że jest coś nie w porządku.

Oki potrafię to zrozumieć. Z tym, że np dla mnie klepanie (czy odmawianie jak wolisz) różańca jest sygnałem, że jest coś nie w porządku. Ale do głowy mi nie przychodzi skakać na tych co odmawiają różaniec- międlą słowa nikogo nie krzywdzą nikomu to nie przeszkadza wolna wola.

W związku z tym, że są choroby , które przysparzają ludziom wielkiego cierpienia dla mnie taka postawa jest zrozumiała i nie widzę w niej nic nie stosownego.

No wolna wola. Czy ja zmuszam kogoś do życia? Tylko mówię, że nie jest to zdrowy, normalny objaw, że ktoś chce umrzeć
a ja myślę, że za 50 lat - jeśli świat się nadal bedzie w takim kierunku rozwijał, to nikt się mnie nie zapyta czy mam "trwałą wolę odejścia" - tylko zostanie stwierdzone że spełniam kryterium wiekowe i .....

sami autorzy tego artykułu sugerują że już się pojawiają nadużycia i "pomoc" w wątpliwych przypadkach i sytuacjach...
Prawda jest taka ze juz jest segregacja. Nawet w tej chwili jesli ktos jest juz w podeszlym wieku to wrazie ciezkiej choroby nie wszystkie metody leczenia sa dostepne dla niego itp...
Obiektywnie to nie jest normalne. Nawet jeśli człowiek bardzo cierpi, nie podnosi na siebie ręki, bo nie dał sam sobie życia, a w dodatku powinniśmy spełniać Bożą wolę i Bogu ufać.

Cierpienie jest straszne...ale można je za kogoś ofiarować.

Cierpienie jest straszne...ale można je za kogoś ofiarować.

Owszem, z tego co wiem, potrafi przynieść duże owoce.

Owszem, z tego co wiem, potrafi przynieść duże owoce.

Ciekawe jakie.
Hmmm, no różne, zależy za co ofiarowujesz swoje cierpienie.
Emeryci i renciści, popierajcie partię czynem: umierajcie przed terminem

Ze jak?
A za co ofiaruje sie cierpienie w przypadku choroby? Moim zdaniem ofiara, to cos dobrowolnego; nie jest nia ciepienie, ktore spada na czlowieka znienacka niezbyt dobrowonie.
Odnoscie Zurychu, z jednej strony nie jest dobre to, ze powstaja instytucje, sluzace do usmiercania ludzi za pieniadze. Z drugiej strony jednak, jezeli juz ktos zdecyduje, ze chce rozstac sie zyciem, moze to zrobic, ze sie tak wyraze, w lepszym stylu niz powiesic sie w domu na klamce
Nie osadzajcie tez ludzi, ktorzy nie chca juz zyc, nie mogac zniesc choroby. Nikt z Was (i ja tez) na pewno nie wie, czym jest powazna, nieuleczalna choroba, potworny bol i zadnych nadziei na lepsze jutro. Dla wiekszosci ludzi unikanie bolu jest czyms naturalnym, a samobojstwo to ostateczny srodek. Nie kazdy uwaza, ze jego cierpienie ma jakis wyzszy wymiar.
Ale kempes, nikt ich tutaj nie osądza! My tylko mówimy, że pragnienie śmierci nie jest normalnym zachowaniem. Jeszcze bym zrozumiała obłożnie chorych, ale nie potrafię zrozumieć tych, którzy chcą się zabić tylko dlatego, że życie ich już znudziło, albo mają problemy, które wydają się im nie do rozwiazania! Nie ma sytuacji bez wyjścia. Jak powiadają: "jeśli Bóg zamyka drzwi, to otwiera okno." To, że z powodu problemów czy depresji decydują się na taki krok, świadczyć może też o tym, że mają zerowe wsparcie ze strony bliskich i przyjaciół. Sama nie raz byłam bliska depresji z powodów poważnych problemów w domu, ale miałam wsparcie w przyjaciołach, którzy mnie po prostu nie olali, tylko byli ze mną kiedy ich potrzebowałam. Dzięki nim nie popełniłam żadnego głupstwa.
Człowiek, który decyduje się na śmierć w instytucjach podobnych do Dignitas czy Exit nie ma żadnej woli walki. Dla mnie taki człowiek się po prostu poddał przy trochę większej górce. A bywają dużo większe górki i ludzie potrafią je znieść z powodzeniem.
Nie kazdy jest taki twardy i potrafi stawiac czylo kolejnym zyciowym przeciownosciom. Powiem wiecej - kazdy ma jakis kres wytrzymalosci. To, co piszesz o wsparciu jest na pewno prawdziwe i chociaz nie kazdy ma przyjaciol, to moze zasiegnac pomocy np. psychologa. Mimo to niektorym trzeba pomoc "wbrew" ich woli, bo sa przekonani, ze juz im pomoc nie mozna. Mam przez caly czas taka mysl: nie mozna obarczyc czlowieka wina za jego przypadlosci. Czy mozna kogos obwiniac o to, ze czuje sie bezsilny?
Nie o to przecież chodzi

Chodzi o to, że zamiast pomagać ludziom rozwiązywać ich problemy, pomaga się im umrzeć To jest paradoks, chociaż nie powiem, dla kogoś, kto po prostu szuka technicznie najłatwiejszego rozwiazania, to faktycznie jest najprostsze Piję do autorów pomysłu, a nie do samobócjów, bo tak to przecież trzeba nazwać.

Nie chodzi więc o o obwinianie ludzi chcących skorzystać z tje opcji, co ludzi ,którzy ją stworzyli...

Ale widzę, że niedługo już nic mnei nie zdziwi ... cywilizacja śmierci pod ładnym płaszczykiem miłosierdzia ...
Chyba nie można, ale czyż nie każdy z nas przeżywa mniejsze lub większe chwile słabości, w których czuje się bezsilny? Wydaje mi się to nawet dość naturalne. Ja te chwile słabości i bezsilności przeżywam naokrągło. Ale moc w słabości się doskonali. Bóg mnie w mojej bezsilności podtrzymuje i po jakimś czasie wychodzę z Jego pomocą na prostą. Mam wsparcie w Bogu. Jezus sam powiedział, że nosi nasze słabości i obiecał, że nie odmówi temu, który będzie Go wołał. Ale jak Bóg ma działać tam, gdzie Go nie chcą?
Zapewniam Cię, że nigdy, przenigdy nie otrzymujemy na nasze barki takiego ciężaru, którego nie bylibyśmy w stanie unieść. Mylą się Ci, którzy tak twierdzą i którzy się poddają.
Sa instytucje (w tym lekarze specjalisci), ktore pomagaja ludziom. Jest ich cale mnostwo, nie mozna powiedziec, ze nie mozna uzyskac pomocy w razie potrzeby (chociaz jakosc panstwowego leczenia w Polsce jest zenujaca) i zamiast pomocy proponuje sie smierc. Sprawa jest troche niesmaczna, ale znalezli sie w Zurychu ludzie, ktory odpowiedzieli na zapotrzebowanie... rynku. Sa ludzie, ktorzy chca zaplacic, znalezi sie ludzie, ktorzy te pieniadze przyjma. Nie powchalam tego, ale widze pewne male plusy - tak jak pisalem wczesniej - jezeli ktos chce rozstac sie z zyciem, zrobi to; te instytucje pozwola mu na to w troszke lepszym stylu...

Sama nie raz byłam bliska depresji z powodów poważnych problemów w domu, ale miałam wsparcie w przyjaciołach, którzy mnie po prostu nie olali, tylko byli ze mną kiedy ich potrzebowałam. Dzięki nim nie popełniłam żadnego głupstwa.
(...)A bywają dużo większe górki i ludzie potrafią je znieść z powodzeniem.

To jesteś szczęśliwa. Mnie akurat koncertowo olali wszyscy ci, któzy zwali się "przyjaciółmi", gdy miałem b. poważne problemy. Z "dołka" wyszedłem sam jeden, nikt i nic mi nie pomogło. Od tamtej pory pluję na tak zwanych "przyjaciół". I nigdy nie byłem bardziej szczęśliwy...
Ale to tak nawiasem mówiąc...
Darth, to, że zostawili Cię na lodzie, to znaczy, że nie byli Twoimi przyjaciółmi nigdy. Przyjaciela poznaje się właśnie w biedzie, a nie wtedy, kiedy wszystko gra. Przyjaciół, żeby ich przyjaciółmi nazwać, trzeba mieć wpierw wypróbowanych w każdej sytuacji. Pochopnie nigdy nikogo moim przyjacielem nie nazywam. Uważam, że na miano przyjaciela trzeba sobie zasłużyć.

Darth, to, że zostawili Cię na lodzie, to znaczy, że nie byli Twoimi przyjaciółmi nigdy. Przyjaciela poznaje się właśnie w biedzie, a nie wtedy, kiedy wszystko gra. Przyjaciół, żeby ich przyjaciółmi nazwać, trzeba mieć wpierw wypróbowanych w każdej sytuacji. Pochopnie nigdy nikogo moim przyjacielem nie nazywam. Uważam, że na miano przyjaciela trzeba sobie zasłużyć.
W takim razie przyjaciół nie miałem i nie mam. C'est la vie
Ale mimo to trzeba wierzyćżę keidyśsiętakowych znajdzie

Ja w każdym razie byłam klka lat temu ( dokładnie 4 ) w identycznej sytuaji, kiedy nagle okazało się, że jestem sama , ale w końcu znalazłam przyjaciół prawdziwych, już sprawdzonych mam

Nie wolo się poddawać nie wszyscy ludzie są pokręceni i krzywdzą
Życzę więc Ci Darth, abyś kiedyś ich znalazł. Przynajmniej jednego. Bo lepiej mieć jednego, wypróbowanego, niż tuzin, a g...nych Kto ma przyjaciela, ten ma skarb.

Dzięki takim ludziom, naprawdę chce się znowu żyć, kiedy przychodzi kryzys...

Nie wolo się poddawać nie wszyscy ludzie są pokręceni i krzywdzą
Ale bardzo dobrze jest sobie takie coś założyć. O ile bezpieczniej.

[ Dodano: Pią 27 Sty, 2006 13:36 ]
czy to temat o przyjaźni????