UmiĹscy
Sugeruję, że mniej grzechów - dłuższe życie.
Wiem, że nie tak do końca.
Pokora.
Chrustus wykupił Nas z grzechu.
Czyżby długowieczność-nieśniertelność (?) była nam z tego powodu bliższa?
Mamy nie zrywać owocu z drzewa życia.
Proszę o rozwinięcie tematu.
Nie bardzo rozumiem, o co chodzi...
KKK 1018 Na skutek grzechu pierworodnego człowiek musi podlegać śmierci cielesnej, "od której byłby wolny, gdyby nie był zgrzeszył" (Sobór Watykański II, konst. Gaudium et spes, 18).
KKK 1018 Na skutek grzechu pierworodnego człowiek musi podlegać śmierci cielesnej, "od której byłby wolny, gdyby nie był zgrzeszył" (Sobór Watykański II, konst. Gaudium et spes, 18).
Offco, czy tu chodzi o to, że człowiek jest istotą śmiertelną z powodu pierwszego grzechu pierwszych ludzi?
Offco, czy tu chodzi o to, że człowiek jest istotą śmiertelną z powodu pierwszego grzechu pierwszych ludzi?
Przeglądając pozostałe akapity KKK dotyczące śmierci człowieka, odniosłam wrażenie, że tak. KKK podaje, że gdyby człowiek nie zgrzeszył, nie byłoby śmierci.
Osobiście mniej więcej "czuję" ten temat, ale nie znowuż tak do końca. Jestem świadoma, że śmierć jest konsekwencją grzechu, ale z drugiej strony zastanawiam się, czemu akurat taka forma konsekwencji?
AvE,
Zapłatą za grzech jest śmieć
KKK 1018
AvE,
Chodzi mi m.in. o to. czy nieśmiertelność jest grzechem...
Jak nieśmiertelność może być grzechem Nie rozumiem. Jeśli byłaby grzechem, nie byłaby nagrodą w niebie! Bóg by jej nie stwarzał.
Napisali :"niechaj teraz nie wyciągnie przypadkiem ręki, aby zerwać owoc także z drzewa życia, zjeść go i żyć na wieki" Ks Rodz 3;22
Chodzi mi m.in. o to. czy nieśmiertelność jest grzechem... Offieczka ładnie odpowiada:
A moim skromnym zdaniem chodzi o to, że grzech pierworodny spowodował, że utraciliśmy życie wieczne w raju. Teraz musimy o ten raj walczyć. Zresztą to bardzo zawiłe kwestie i najlepiej zapytać jakiegoś wybitnego teologa, czy biblistę. Oni na pewno odpowiedzą na wątpliwości odnośnie tego, czy karą za grzech jest śmierć.
Ja tam chciałbym zauważyć inny aspekt, niekoniecznie związany z opisem wydarzeń z Genesis. Otóż wg mnie karą za grzech jest śmierć. Śmierć mojej wolności dziecka Boga. Grzech oddala mnie od Boga, przez co zabija we mnie jego umiłowane dziecko. Ja to tak odbieram
Dlatego też jak przez jednego człowieka grzech wszedł na świat, a przez grzech śmierć, i w ten sposób śmierć przeszła na wszystkich ludzi, ponieważ wszyscy zgrzeszyli...
Łatwo zrozumieć skutki grzechu pierworodnego na nastepującym przykładzie: człowiek w Raju przed grzechem pierworodnym był napełniony łsaka Bożą jak widro pełne wody. grzech spowodował , że ta łaska została utracona- wylała się z wiadra. Bóg jednak nie pozostawił człowieka bez możliwości napełniania się łską Bożą dając możliwość czerpania ze ŹRÓDLA jakim jest sam Bóg . Jednak to sam człowiek musi podejść , zanurzyć wiadro w studni łaski i czerpać . Bóg pozostawia człowiekowi decyzję w sprawie czerpania ze ŹRÓDŁA. Właśnie grzech powoduje , że to wiadro jest dziurawe i nie pozwala czerpać łask Bożych. Bez tych darów człowiek traci łaskę zbawienia co oznacza śmierc .
Jednak to sam człowiek musi podejść , zanurzyć wiadro w studni łaski i czerpać
Musi być w człowieku łaknienie, pragnienie tejże wody.
Jest dogmatem, a więc nauką nieomylna i definitywną, iż każdy człowiek posiada na tyle łaski by móc zostać zbawionym. Innymi słowy mówiąc: Bóg każdemu człowiekowi daje łaske na zbawienie. Przekładając to Panie Kazimierzu na ten przykład z wodą i wiadrem:
Bóg daje nam ciągle potrzebną ilośc zatyczek do tego dziurawego wiadra, aby nieść w nim wodę łaski. Problemem pozostaje to, że człowiek ma wątpliwości, czy otrzymał zatyczkę, czy to raczej jakiś paproch zbędny, do niczego nie zdatny. Zatem naszym zadaniem jest zdobycie stosownej wiedzy na temat zatyczek
Na początku tego tematu, była mowa czy życie tu na ziemi przedłuzane jest ze względu na to czy ktoś zyje w stanie łaski uświęcającej . To prawda że grzech powoduje śmierć duszy , ale ciała nie zupełnie tak. Pan Bóg często ostawia nas do poprawki, abyśmy się nawrócili- jak to mówią moje zaprzyjaźnione babcie- widocznie muszę jeszcze coś w życiu dokonać co zbliży mnie do Bogą- Jednocześnie życie zgodne z przykazaniami Bożymi ,daje ludziom wewnętrzny pokój- co niewątpliwie przedłuża ludzkie życie tu na ziemi. Grzech zabija nie tylko duszę, ale i ciało. W zdrowym ciele zdrowy duch- jabym to troszeczkę zmieniła-Jeśli masz zdrowego ducha to nie martwisz się zbytnio o ciało.Często święci odcodżą w młodym wieku np św Kostkai ini, ale nie nigdy nie przejmowali się swoimi problemami ze zdrowiem- wiedzieli, ze odchodzą, ale nie bronili się przed tym kurczowo-robili to co uważali za słuszne.
Bójcie się tych co zabijają ducha nie ciało
Świetne porównanie dzisiaj przed momentem usłyszałem:
Grzech nas zabija. Z grzechem jest tak, jak z kierowcą, który jedzie samochodem i nagle dostaje zawału serca. Umiera, ale samochód jedzie dalej. Chociaż w środku auta ten, który nim kieruje jest nieżywy, to auto dalej się porusza. Tak jest z nami i z grzechem. Grzech zabija naszą duszę. Trwanie w nim jest dla duszy śmiercią. Na zewnątrz jeszcze żyjemy: 20, 40, 50 lat i więcej, ale w środku nie ma już duszy, nie ma życia. Stąd wniosek, że śmierć jest nie tyleż karą za grzechy(to oczywiście też), ale raczej konsekwencją grzechu. (myśli i powórnanie zaczerpnięte od ojca Augustyna Pelanowskiego)
Problem śmierci fizycznej jest bardzo subtelny.
Wiemy przecież, że śmierć fizyczna istniała na długo, długo przedtem zanim pojawił się człowiek. A także bół [nawet jeśli zwierzęta nie przyżywają tego bólu na sposób specyficznie ludzkiego cierpienia]. Dinozaury wlaczyły z tyranozaurami, lwy polowały na gazele, termity zjadały "na żywo" węże itp itd. Równiocześnie widzimy, że zwierzęta żyjące przed ludźmi chorowały, łamały sobie kończyny, topiły się, spadały w przepaście itp itd.
Podobnie wiemy, że śmierć fizyczna pojawiła się nieuchronnie wraz z płciowością żywych organizmów i ciągłym, ewolucyjnym doskonaleniem się organizmów [nawet jeśli "mechanizm darwinowski" jest bardzo wątpliwym wyjaśnieniem tego zjawiska].
"A jedno skrzydło miłość, a drugie skrzydło śmierć" jak to pisał znany polski poeta...
Zauważmy też, że gdyby nie było śmierci fiozycznej ogólna masa wszystkich form żywych szybko przekroczyłaby masę samej ziemi: wyobraźmy sobie masę wszystkich zwierząt i roślin od chwili powstania życia, gdyby miały nie umierać. A nawet gdyby tylko sam człowiek miałby nie umierać fizycznie, gatunek homo sapiens pokryłby wszystkie lądy, tak że chyba nie zmieścilibyśmy się dzisiaj obok siebie....!
W końcu przychodzi człowiek w ciele przypopminającym ciało zwierzęce, w którym smierć jest genetycznie zaprogramowana. Można pokazać, że gdyby człowiek dbał o sibie optymalnie, przypuszczlanie umarłby w jakimś 140tym roku życia. W takim ciele jakie ma, nie można po prostu żyć dłużej.
Tymczasem mamy tu takie oto wypowiedzi KKK:
1006 "Tajemnica losu ludzkiego ujawnia się najbardziej w obliczu śmierci" . W pewnym sensie śmierć cielesna jest naturalna, ale dzięki wierze wiemy, że jest ona "zapłatą za grzech" (Rz 6, 23)
[...]
1008 Śmierć jest konsekwencją grzechu. Urząd Nauczycielski Kościoła, który autentycznie interpretuje wypowiedzi Pisma świętego i Tradycji, naucza, że śmierć weszła na świat z powodu grzechu człowieka. Chociaż człowiek posiadał śmiertelną naturę, z woli Bożej miał nie umierać. Śmierć była więc przeciwna zamysłom Boga Stwórcy, a weszła na świat jako konsekwencja grzechu "Śmierć cielesna, od której człowiek byłby wolny, gdyby nie był zgrzeszył", jest "ostatnim wrogiem" człowieka, który musi zostać zwyciężony.
W pierwszej chwili wygląda to wszystko na wielce naiwne stwierdzenia.
Niemniej wejdźmy w nasz problem nieco głębiej:
- grzech polegał na tym, że człowiek przestał ufać Bogu i zaczął odrzucać Jego autorytet
- gdyby nie było grzechu, trwałby stan ufności pozwalający nie przeżywać ludzkich cierpień w obecnej formie; z pewnością zdarzałby się jakiś ból [stłuczone kolano itp. historie], ale który nie byłby cierpieniem; równocześnie trudno wykluczyć choroby, choć zapewne byłoby ich znacznie mniej i przeżywalibysmy je inaczej
- nie musielibyśmy cieprieć z powodu grzechów innych ludzi, do czego nasza "pierwotna sprawiedliwość" nas nie przygotowywała, bo miało być przecież zupełnie inaczej - grzechu wokół nas miało po prostu nie być
- przypuszczalnie u kresu ludzkiego ciała [nawewt jeśliby nastapił on w wyniku naturalnej katastrofy przed czasem] musiałaby od razu nastąpić jego przemiana w jakieś "ciało duchowe", ale wtedy nie byłoby to związane z cierpieniem umierania i rozłąki z ciałem na jakiś czas.
Wydaje się, że w wyniku grzechu człowiek utracił możliwość natychmiastowej transformacji z ciała fizycznego do ciała duchowego. Trochę o tym mówi pośrednio św. Paweł:
1Kor 15,51 Oto ogłaszam wam tajemnicę: nie wszyscy pomrzemy, lecz wszyscy będziemy odmienieni. 52 W jednym momencie, w mgnieniu oka, na dźwięk ostatniej trąby - zabrzmi bowiem trąba - umarli powstaną nienaruszeni, a my będziemy odmienieni.
1Tes 4,17 Potem my, żywi i pozostawieni, wraz z nimi będziemy porwani w powietrze, na obłoki naprzeciw Pana, i w ten sposób zawsze będziemy z Panem.
Wydaje się, że w stanie pierwotnej sprawiedliwości człowiek przy końcu życia byłby gotowy do takiej przemiany, ale w obecnej upadłej naturze nie jest to już możliwe.
Tu widać także, że chrystusowe odkupienie wcale nie przywraca nam "raju utraconego:, ale daje coś zupełnie innego. Przekształca śmierć w bramę życia, a nasze cierpienia przekształca w jeszcze jeden element upodobniający nas do Chrystusa. Jest zbawieniem doskonalszym, dokonanym "pomimo grzechu", w sytuacji gdy dosięgają nas konsekwencje grzechu. Tak więc nasza nowa natura nabyta na chrzcie jest doskonalsza, tym samym, od natury Prarodziców sprzed upadku. Jest bardziej podobna do "Baranka stojącego, jakby zabitego" i przeznaczona do jeszcze większej chwały niż przedtem. Dlatego włąśnie mówimy "felix culpa".
Świetnie Pan to opisał, Panie Jacku.
Ale mam pomysł, by poszukac wszystkie słowa "smierć" w Starym testamencie i przeanalizować je od strony semantycznej. O co chodzi? Ano o to, by udowodnić tezę, iż śmierć była zawsze na świecie, i czlowiek w stanie sprzed grzechu też śmierci podlegał. Ale była to inna śmierć. Pozbawiona wszelkich złych atrybutów. W kontekście tych rozważań jakie by się pojawiły, myśle, iz dałoby się tez wyrzucić z nauczania Kościoła piekło. Wyrzucić nie dlatego, że miałoby go wcale nie być, nie po to, by udowadniać słusznośc apokatastazy, lecz po to, by wykazać, iż piekło, to nic innego jak tylko owa apokaliptyczna "Śmierć druga" - dezintegracja duszy, prejście jej w niebyt, co wiąże się w konsekwencji niemożnością powszechnej rezurekcji.
Co Pan na to, Panie Jacku? Da się Pan podpuścic?