UmiĹscy
Refleksje Żyda na Boże Narodzenie
Dennis Prager
23 grudnia 2007
Boże Narodzenie nie jest moim świętem. Dla praktykującego Żyda 25 grudnia nie jest wcale bardziej znaczący, niż dwudziesty piąty któregokolwiek innego miesiąca. Jednak okres Bożego Narodzenia sprawia mi wielką przyjemność. Cenię nastrój wielkoduszności i wywoływane przez te święta refleksje na tematy religijne; uwielbiam też atmosferę, muzykę, a nawet dekoracje.
Wielu Żydów i innych niechrześcijan może się czuć nieco "wykluczonymi" w porze Bożego Narodzenia, ale ja nie mam zdecydowanie żadnego problemu z takim uczuciem. Po pierwsze jako religijny Żyd nie odczuwam pustki w czasie Bożego Narodzenia. Żyd, który świętuje Purim w marcu, Pesach (Paschę) w kwietniu, Szawuot w maju lub czerwcu, Rosz ha-Szana (Nowy Rok) we wrześniu, Sukot (Święto Namiotów) w październiku i Chanukę (Święto Świateł) w grudniu - nie wspominając o Szabacie co tydzień - nie może narzekać na brak okazji do świętowania. Niechrześcijanie, którzy czują ukłucie żalu z powodu "braku święta" w czasie Bożego Narodzenia, to jednostki, które z jakichś powodów nie obchodzą własnych świąt religijnych.
Co więcej, obserwowanie chrześcijan, świętujących swoje chrześcijaństwo, sprawia mi przyjemność. Dla zakorzenionego w judaizmie Żyda, chrześcijanie zakorzenieni w ich tożsamości są błogosławieństwem, a nie problemem. W religijnym żydowskim domu, w jakim dorastałem, moja rodzina siadała - mężczyźni w swoich jarmułkach - i oglądała Pasterkę z Watykanu, pokazywaną w telewizji w każdą wigilię. Im pewniej czuje się Żyd w swoim judaizmie, tym mniej prawdopodobne jest, że poczuje się zagrożony przez chrześcijan praktykujących swoją religię.
A cóż złego jest w przypomnieniu nam, że będąc członkami mniejszości religijnej, jesteśmy odrobinę "wykluczeni"? Lubię swoją odmienność i błogosławię Amerykę za umożliwienie mi świętowania mojej odrębności.
Chanuka nie jest tak ważna dla judaizmu, jak Boże Narodzenie dla chrześcijaństwa (gdyby narodziny Jezusa były świętowane w październiku, Żydzi obchodziliby w tym czasie Sukot - święto o wiele ważniejsze, niż Chanuka). Jednak głęboko doceniam zakończony powodzeniem wysiłek chrześcijańskiej Ameryki, aby nadać Chanuce status bliski Bożemu Narodzeniu. To bardzo poruszający wyraz chrześcijańskiego uznania wobec faktu, że mimo małej liczebności Żydów, judaizm jest religią, z której chrześcijaństwo się wywodzi i jego partnerem w kształtowaniu wartości zachodniego świata.
Dlatego właśnie zamiast obawiać się Bożego Narodzenia, czekam na nie. Tym, czego obawia się Żyd piszący te słowa, jest Ameryka przestająca obchodzić święta Bożego Narodzenia.
[z książki Dennisa Pragera "Think a Second Time"]
Hmm....mocno uderzyły mnie słowa:
Tym, czego obawia się Żyd piszący te słowa, jest Ameryka przestająca obchodzić święta Bożego Narodzenia.
Cieszę się, choć nie rozumiem Zupełnie nie rozumiem.
Gdybym była ortodoksyjną praktykującą żydówką, wciąż oczekującą na Mesjasza, pewnie już sama nazwa "Boże Narodzenie" byłaby dla mnie bałwochwalstwem