UmiĹscy
Jeszcze do niedawna byłem przeciwnikiem eutanazji, ale... teraz chcę przewartościować swój pogląd na tą sprawę. Dlaczego? Często popadam w depresje i takie tam sprawy, często zastanawiam się nad śmiercią, ale wiadomo jak jest. Wielu dużo myśli, ale niewielu jest zdecydowanych na zrobienie tego ostatecznego kroku.
Szczerze mówiąc, jeżeli mam cierpieć, to chcę znać sens swojego cierpienia - bo inaczej to "tracę motywację", aby istnieć w tym stanie...
Tak źle się czułem, że planowałem pojechać do Szwajcarii. Teraz jest trochę lepiej, ale wiem, że ten zabójczy stan wróci. A więc mam pytanie.
Dlaczego chrześcijanie są przeciwnikami eutanazji? Co jest złego w tym, że człowiekowi się ulży w cierpieniu?
Podam przykład. Płyniecie statkiem - jesteście daleko od lądu. Nagle jeden z marynarzy w wyniku wypadku traci nogi, ręce, niedługo się wykrwawi. Zwija się z bólu i prosi o dobicie. Jak postąpicie? Pozwolicie, aby cierpiał i umierał w agonii, bo na ratunek i tak nie ma szans? Czy może byście go dobili, aby ukrócić jego męki?
Możecie to jakoś uzasadnić?
Terebint, człowiek nie jest psem aby go dobijać.
Nie raz zwijam się z bólu z powodu chorob które mnie dotkneły ale nie znaczy to , że jestem za eutanzają. Moim zdaniem człowiek ma prawo żyć, walczyć o nie. Przecież nie żyjemy dla siebie , są wokół nas ludzi którzy nas kochają a zaraz potrzebują.
Jak dobrze kojarze, to w Holandii psycholodzy rozważali aby uśmiercać dzieci niepełnosprawne dla ich dobra , zamiast zastanawiać się jak im pomóc godnie żyć. Dla mnie jest to chore, patrze z perspekty osoby która ma trójke rodzeństwa które jest niepełnosprawne.Które pomimo że zycie daje im mocno w kość podnoszą się i walczą dalej. Nie widze sensu eutnazji... dla mnie [nie chodzi tutaj mi o nauke KK] tylko o wymiar czystoludzki...jest ciosem w godnosć człowieka,który jest powołany do życia i do rozwijania tego daru a nie odwrotnie. Czy kwiat sam siebie uśmierca... nie , tylko staje się cora pięniekszy az nadejdzie naturalny kres jego istnienia.
Tylko z Bogu życie-nawet w bólu i śmierć mają sens.
Tylko z Bogu życie-nawet w bólu i śmierć mają sens.
Powiedz to nie-wierzącemu.
Scott napisał/a:
Tylko z Bogu życie-nawet w bólu i śmierć mają sens.
Powiedz to nie-wierzącemu. Powiedz nie-kardiologowi że może umrzeć na serce jeśli będzie jadł dalej takie jedzenie że cholesterol będzie przekroczony 3 -krotnie.
Każdy dokonuje wyborów, mniej bardziej świadomie ale dokonuje.
Jeśli patrzeć tak bardzo na ból jako główny powód, by dobić, to większość kobiet przy porodzie powinno się zabijać, żeby im ulżyć w cierpieniu...
Kardiologi nie da się porównać moim zdaniem do mówienia o Bogu, argumentowania że życie ma w Nim początek itd.
Tak człowiek dokonuje wyborów. Nie-wierzący bardziej uwierzy namacalnym dowodom aniżeli słowom.
Kardiologi nie da się porównać moim zdaniem do mówienia o Bogu, argumentowania że życie ma w Nim początek itd. Bo tu nie chodzi o to żeby argumentował o tym ale o oczywistość pewnych argumentów.
Niektórzy na świat spoglądają w sposób relatywny
większość kobiet przy porodzie powinno się zabijać, żeby im ulżyć w cierpieniu...
Dobry argument, ale ich cierpienie czemuś służy...
Jestem przeciw eutanazji, bo uważam że prawne uznanie morderstwa nie przyniesie żadnych pozytywnych skutków, a tylko negatywne.
Dobry argument, ale ich cierpienie czemuś służy...
a uważasz że w innych wypadkach jest bezsensowne?
Uwazam ze eutanazja to ostatecznosc sa powody za i przeciw ale bardziej jestem za zyciem;)
Popatrzmy na przykład tego chłopaka co chciał eutanazji a teraz niehce cieszy sie zyciem;) Ludzie potrafią po ponad 20 lat obudzić sie ze sp[iaczki;) Brakuje jednego szpitali na potzrby takim ludziom;)
Jestem przeciwnikiem eutanazji.Tylko Bóg decyduje ile czasu mamy żyć.
estem przeciwnikiem eutanazji.Tylko Bóg decyduje ile czasu mamy żyć.
prawda
Dlaczego chrześcijanie są przeciwnikami eutanazji? Co jest złego w tym, że człowiekowi się ulży w cierpieniu?
Takie było pytanie, więc nie ma sensu gadka typu "powiedz to niewierzącemu", bo chodzi o to co powiedzieć wierzącemu.
Co do przykładu jaki podał Terebint, skąd wiesz, że ta chwila zanim on się wykrwawi nie jest mu potrzebna do tego aby się zbawić? Być może ten ból przed śmiercią to jego pokuta, być może dzięki temu uniknie większych cierpień w czyśćcu. A może w tym czasie ten człowiek zrozumie jakiś swój błąd i zacznie żałować? Nie wiesz tego. Nie wejdziesz w umysł tego człowieka. Nie wiesz, co tak naprawdę on myśli, co czuje, nie jesteś wstanie, nie znasz jego sumienia. A może też inaczej, to jego cierpienie stanie się dla kogoś przestrogą, poruszy czyjeś sumienie, zasieje niepewność, strach, być może wzbudzi w kimś poczucie żalu? Życie ludzkie jest w rękach Boga, jeśli uzna, że może się skończyć wcześniej to skróci czyjeś męki, albo odwrotnie wydłuży.
Można też spojrzeć na to przez pryzmat Jezusa... Podawano mu ocet z żółcią. Gdyby je przyjął odurzyłby się, ulżył w swoim cierpieniu, skrócił mękę... a jednak tego nie zrobił. To ma swoje niewymowne znaczenie. Jezus uczy w jaki sposób mamy przyjmować swoje cierpienie. Cierpienie przed śmiercią na pewno nie jest bezsensem i nie mamy prawa kogoś dobijać. Bo jest to najzwyklejsze zabójstwo. Nasze życie należy do Boga. On je dał temu człowiekowi i tylko On ma prawo mu je odebrać.
Cierpienie zawsze jest bezsensem bo pochodzi od złego.
Doprawdy? To w takim razie idąc Twoim tokiem rozumowania Jezus poszedł na krzyż dla własnego bzdurnego widzimisię...
Cierpienie samo w sobie jest złem. Ale połączone z cierpieniem Chrystusa nabiera sensu życie. Całkiem inaczej przeżywa się cierpienie.
Jeszcze Rachel mi przypomniała coś a propos cierpienia. Niedawno temu nowy ks. opiekun mojej wspólnoty, powiedział dokładnie te słowa:
'Wiarą trzeba żyć na maxa. Bo jeśli nie żyje się nią na maxa, kazdy krzyż będzie dla nas cierpieniem, a ma być przede wszystkim zbawieniem - ma prowadzić do zbawienia".
Krzyż (cierpienie) - zbawienie. Dzięki Chrystusowi cierpienie nabrało sensu.
Krzyż (cierpienie) - zbawienie. Dzięki Chrystusowi cierpienie nabrało sensu.
a to inna bajka. Piękniejsza bajka.. bo zycie nabiera barw.
Jestem PRZECIW !!!
Nie mamy życia sami od siebie.... rodzice nam je "przekazali" => od Boga....i tylko On ma prawo decydować kiedy nam je ma zabrać.....
Jasno jest o tym napisane m.in. w liście św.Pawła do Rzymian
Nikt zaś z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie: 8 jeżeli bowiem żyjemy, żyjemy dla Pana; jeżeli zaś umieramy, umieramy dla Pana. I w życiu więc i w śmierci należymy do Pana. 9 Po to bowiem Chrystus umarł i powrócił do życia, by zapanować tak nad umarłymi, jak nad żywymi2. Rz 14,7-9
Św.Paweł napisał:
I w życiu więc i w śmierci należymy do Pana.
Tym bardziej nie da się zrozumieć,dlaczego człowiek dokonuje aborcji,dzieciobójstw,innych zabójstw,pozbawia ludzi szans na przeżycie (głód,bezdomność),wykonuje karę śmierci i dopuszcza się eutanazji. Skoro bowiem należymy do Pana to niech żaden człowiek nie ośmieli się wyciągnąć dłoni na nasze życie,bo może się okazać,że nie z nami walczy.
Skoro bowiem należymy do Pana to niech żaden człowiek nie ośmieli się wyciągnąć dłoni na nasze życie,bo może się okazać,że nie z nami walczy.
napewno wyciągają dłoń na samego Stwórce Zycia. Tylko nie każdy tą opcje przyjmuje.
Tak trochę znam umysł cierpiącego człowieka A umierającego? Bo to jest różnica.
Wolisz umrzeć, czy żyć?
A co z beznadziejnymi przypadkami?
a czy to my mamy prawo rozróżniać przypadki na beznadziejne i nie beznadziejne, to co na pierwszy rzut oka ma być błache może okazać się śmiertelne i na odwrót, nie zapominajmy, że i w dzidziejszym świecie zdażają się cuda, nie należy tracić wiary i cały czas trwoać przy Panu, już On wie co dla nas najlepsze
Oczywiście, nogi odrastają a płuca przeżarte rakiem regenerują się w ułamkach sekund.
Przecież to tylko kwestia wiary...
RBuzz, to pytanie nie było do ciebie i proszę spójrz na kontekst.
a czy to my mamy prawo rozróżniać przypadki na beznadziejne i nie beznadziejne, to co na pierwszy rzut oka ma być błache może okazać się śmiertelne i na odwrót, nie zapominajmy, że i w dzidziejszym świecie zdażają się cuda, nie należy tracić wiary i cały czas trwoać przy Panu, już On wie co dla nas najlepsze
Dokładnie tak, zgadzam się z tym co napisałaś motylku. Bóg decyduje o naszym zyciu i może wkroczyć we właściwym momencie by ukazać swoja miłość po przez np uzdrowienie. Jednak potrzeba do tego wiary, uzdrowienia nie ma bez wiary, chyba, że sam Bóg tak zadecyduje, ale ja raczej nie spotkałem się z takim przypadkiem, nie słyszałem o żadnym.
Napewno jednak nie mozna wyręczać Boga w decydowaniu o ludzkim zyciu.
Bóg dziiała cuda kiedy uzna to za stosowne i potrzebne, ale cuda sie rzeczywiście zdarzają, więc podobnie twierdzę, że nie mozna tracic wiary i trzeba trwac przy Bogu, prosic go o wszystko szczerze i w pokorze.
Pozdrawiam
***
53-letni mieszkaniec Sardynii, całkowicie sparaliżowany z powodu stwardnienia zanikowego bocznego, który bezskutecznie prosił o odłączenie od respiratora utrzymującego go przy życiu, zmarł w poniedziałek wieczorem z głodu i pragnienia.
Chory świadomie nie przyjmował pokarmu i płynów, ponieważ chciał umrzeć. Kolejny głośny w całych Włoszech przykład walki o przerwanie uporczywej terapii wywołał na nowo dyskusję na ten temat.
Giovanni Nuvoli cierpiał na nieuleczalną chorobę od pięciu lat. Wielokrotnie poprzez syntezator mowy prosił, mając poparcie rodziny, o odłączenie od aparatury oddechowej i przerwanie jego cierpień. W lutym tego roku został przewieziony ze szpitala do rodzinnego domu. Jego walkę z uwagą obserwowała włoska koalicyjna partia radykałów, walcząca o prawo do eutanazji i przerwanie na życzenie chorego uporczywej terapii.
Gotowość odłączenia respiratora wyraził niedawno publicznie lekarz anestezjolog. Został jednak zatrzymany przez karabinierów przy wejściu do domu chorego.
Kiedy prośby Nuvolego nie zostały wysłuchane, przestał pić i jeść. Postanowił zagłodzić się na śmierć. Jego żona poinformowała, że w chwili śmierci miał wciąż podłączony respirator, bez którego by się udusił.
Sparaliżowany Włoch zmarł w dniu wydania szeroko komentowanego orzeczenia sędziego z Rzymu, który postanowił, że inny anestezjolog - Mario Riccio nie odpowie przed sądem za wyłączenie respiratora cierpiącemu na nieuleczalną dystrofię mięśniową Piergiorgio Welbyęemu, który zmarł w zeszłym roku w wieku 60 lat.
Welby kilkadziesiąt lat zmagał się z chorobą, która doprowadziła do jego całkowitego paraliżu. Przez ostatnie miesiące prowadził bezskuteczną batalię prawną o to, by odłączono go od respiratora. Napisał w tej sprawie list do prezydenta Giorgio Napolitano.
Do podania środka usypiającego, a następnie wyłączenia respiratora przyznał się natychmiast doktor Mario Riccio, który zgłosił się na ochotnika, by - jak potem wyjaśnił - pomóc umrzeć pacjentowi, który tego pragnął i który o to prosił.
Błogosławieństwo i przekleństwo
Kiedyś człowiek szykował się do ostatniej podróży, prosił Boga "od nagłej i niespodziewanej śmierci zachowaj mnie Panie", a jak zachorował, brano miarę na trumnę. Miał czas umrzeć.
Wraz z wynalezieniem w latach 50. respiratora, a także opracowaniem coraz doskonalszych antybiotyków, okazało się, że możliwe jest przedłużanie życia wielu ciężko chorym ludziom. Respirator stał się zarówno błogosławieństwem, jak i przekleństwem medycyny. Ratował i umożliwiał powrót do normalnego życia jednym pacjentom, innym natomiast zapewniał biologiczne trwanie bez najmniejszych nadziei na odzyskanie świadomości. Lekarze uzyskali ogromną władzę nad ludzkim ciałem, ale jednocześnie nie bardzo wiadomo było, jak z tej władzy korzystać.
zrodlo
ja myślę że człowiek w pewnym momencie bardzo chciał zapanować nad wszystkim, nad zyciem i śmiercią i to faktycznie się w jakimś stopniu udało, ale ale poniosło też konsekwencje w postaci innych trudnych i przerastających ludzi skutków. Tak więc niejako w innej wersji powtarza się to co zrobili Adam i Ewa chcąc przechytrzyć Boga. I nie mówię tu że respirator czy walka o życie jest czymś złym, bo nie jest ale ta walka powinna też uwzględniać zgodę w którymś momencie na smierć. Przecież podłaczenie do respiratora w momencie, gdy wiadomo, że to nie uratuje życia jest niezgodą na śmierć. Co innego gdy podłączonie do respiratora sprawia, ze faktycznie ktoś później potrafi samodzielnie oddychać. Fakt przypadki są czasem trudne ale myślę że w wielu sytuacjach niezgoda na smierc, ignorowanie w tym woli Boga staje się później przyczyną takich pytań: dokonac eutanazji czy nie.
I właśnie widzisz Gradziu. W prawie unijnym jest zabroniona kara śmierci, a o zakazie eutanazji nie wspomina się ani słowem. Światu obcy stał się nazizm a oto mamy "eutanazję".
Rolę hospicjów poza Polską się bagatelizuje a fakt (wręcz cud) że w USA po 18 latach ! pacjent budzi się ze śpiączki nie zrobił na nikim wrażenia. To pewnie kwestia mentalności i tzw. fałszywie pojętej litości. Myśli się,że przez eutanazję ulżymy cierpiącemu. No tak, ale gdzie w tym wszystkim aspekt moralny i gdzie chrześcijańska,autentyczna miłość. Czy człowiek stał się dla nas "rzeczą", której po zużyciu lub zepsuciu się nie potrzebujemy i którą wyrzucamy ? A czy ten człowiek nie chciałby jeszcze pożyć chociaż chwilę , czy nie chciałby być otoczony miłością bliskich ? Pomyślmy. A poza tym Bóg wszystko widzi z Nieba i płacze nad tym,co my tu wyprawiamy i jak za nic mamy to,co stworzył.
czytając twój post polonium przypomina mi się taka lektura "Miłosierdzie gminy", dla tych którzy takowej książki nie pamiętają zarysuje treść:
miłosierdzie w tej gminie polegało na tym, że młodzi ludzie brali starych pod swoją opiekę, dostając podajże dodatkowe pieniądze na ich utrzymanie, tylko że przed wzięciem takiego staruszka do siebie najpierw zaglądali mu w zęby (tak sprawdza się zdrowie konia) i robili jeszce wiele innych rzeczy...
no właśnie czy to nasze miłosierdzie i zezwolenie na eutanazję nie jest takie jak w tej książkę, szukamy w tym wszystkim korzyści dla siebie...
no właśnie czy to nasze miłosierdzie i zezwolenie na eutanazję nie jest takie jak w tej książkę, szukamy w tym wszystkim korzyści dla siebie... ooo dokładnie to
Ja myslę że człowiek chory który naprawdę moze mieć dość życia jeśli czuje się kochany przez kogoś jeśli czuje się dla kogoś ważny nie bedzie prosił o śmierć dla siebie. Tak samo ktoś kto umie kochać nie będzie prosił dla swojej wygody o smierć dla kogoś bliskiego lub wręcz przeciwnie będzie umiał pogodzić się, że dla tej osoby nadszedł czas odejścia.
Mnie jakoś niepokoi że czasem ludzie w obawie przezd smiercią bliskiej osoby chcą za wszelkę cenę utrzymać kogoś pod respiratorem nie patrząc na to że dla tej osoby już czas nadszedł i wtedy to jest naprawdę skazanie kogoś na niepotrzebne cierpienie.
Hmm tak czytając i czytając , przyszła taka myśl aby się z wami czymś podzielić. Okaże się z której strony poleca pierwsze kamienie
Jeszcze jakiś rok temu a może więcej, było ze mną nie za wesoło. Doszło wreście do tego, że nie mogłam ruszać się , mówić , coraz częściej miałam problem z oddychaniem. Przyznam szczerze, że pytałam się Boga po co to ? jak mam służyc jeżeli nie moge nic uczynić ? tylko leże jak kłoda .... zaczeły przychodzić myśli, zakończenia tego wszystkiego, odciążenia siebie , innych. Dużo w tym egoizmu było, ale zarazem bólu. Nadal modliłam się, przystępowałam do sakrametów... prosząc Dobrego Boga o przetrwanie czasu najbardziej pochmurnych momentów w drodze.
Postawił na mej drodze osobe, która była zdolna czuwać w nocy przy mym łózku, jeżeli by się coś zaczeło dziać. Była czujna jak spała...dużo czasu poświęcała dla mnie, abym mogła funkcjonować... pojawiły się kolejne osoby , które nie tylko mnie przygarniały, pocieszały...ale też upominały, bym nie marnowała tego cennego czasu. no i stało się tak, że teraz jest o niebo lepiej. Nie ma tego co było wczesnie, przertwałam czas kiedy bardziej pragneło się umrzeć aniżeli żyć. Ale to tylko dzięki Bogu i tym ludziom których do mnie posyłał. Fakt, że choroba nie znikła, ale jakby wycofała się.
Po tym doświadczeniu, wiem, że prawdziwym egoizmem jest eutanazja [która można połączyć z kwestią samobójstwa]. Rozumiem, że człowiek może się tłumaczyć tym, że to jest ponad jego siły , że ból jest do nie-zniesienia , ze jest ciężarem dla innych....ale w tym wszystkim widzi tylko siebie, zapomina , że powołał nas do istnienia Bóg, ze jesteśmy powołani do służby względem innych. Moim zdaniem , nie jest złe , że przychodza takie pragnienia [to jest coś naturalnego w takim stanie], ale dopiero jest złe, jeżeli chcemy realizować te pragnienia.
Wiesz... ty może nie mogłaś służyć leżąc jak kłoda, ale dzięki temu,że ty potrzebowałaś opieki inni mogli służyć poprzez pomoc tobie.
nieania, o tym przecież napisałam. Dostrzegłam , że inni się jakby ubogacili się przez mą chorobe.
Po tym doświadczeniu, wiem, że prawdziwym egoizmem jest eutanazja [która można połączyć z kwestią samobójstwa].
Równie dobrze można powiedzieć, że egoizmem jest odmawianie komuś prawa do eutanazji, do zakończenia swego cierpienia z własnej woli. Przykład wcześniej zacytowałem. I to jest dopiero egoizm nie pozwolić człowiekowi normalnie umrzeć tylko zmusić go do tego, że aż zagłodził się na śmierć.
Witajcie, to ja zapytam z innej beczki - czy bylibyście gotowi podejmować tematy związane z eutanazją codziennie?
Tak się składa że jesteśmy też właścicielami domeny http://www.eutanazja.pl/ i sporo osób zaczyna poszukiwania w tym tematcie od naszej strony. Moglibyśmy podpiąć link do http://forum.ewangelizacja.pl i tego tematu - tylko czy to nie jest za duże obciążenie dla Was
ps. wiem że domena trochę zaniedbana, no ale nie można wszystkiego mieć super
Równie dobrze można powiedzieć, że egoizmem jest odmawianie komuś prawa do eutanazji, do zakończenia swego cierpienia z własnej woli. Przykład wcześniej zacytowałem. I to jest dopiero egoizm nie pozwolić człowiekowi normalnie umrzeć tylko zmusić go do tego, że aż zagłodził się na śmierć.
Tylko skąd człowiek może wiedzieć, czy nie nastąpi np.poprawa stanu zdrowia?
skąd może wiedziec, że to czego doświadcza jest też bodzcem dla innych, aby obudzili się z letargu i otworzyli się na drugich.
Tylko skąd człowiek może wiedzieć, czy nie nastąpi np.poprawa stanu zdrowia?
Chociażby opierając się na orzeczeniu lekarzy - specjalistów. Tylko nie wyciągaj tutaj argumentu o jeszcze nie odkrytym lekarstwie na daną chorobę.
Podałem już przykład człowieka, który umarł z własnej woli z powodu całkowitego paraliżu. Jakoś po 5 latach cierpień sensu się nie dopatrzył. Jego wola była tak silna i pewna, że zagłodził się na śmierć ponieważ nie pozwolono mu umrzeć w spokoju. Zabawne, że się nikt nie potrafi odnieść do tego przypadku.
Dopiero później sie odniosłam, bo osobiście czekałam 4 lata. I doczekałam się.
Zważ tylko uwagę, że problem brzmi : czy można komuś odmówić śmierci jeśli ten ktoś z własnej woli i przy zdrowych zmysłach o nią prosi i to nie z byle powodu, tylko z powodu bezcelowości dalszego istnienia, umierania w cierpieniach.
Ale ten człowiek był chory na stwardnienie zanikowe boczne i był całkowicie sparaliżowany. Na co miał niby czekać ? Na cud ? Widocznie nie chciał ...
I co ma do tego jaka choroba... ? na to wychodzi , że nie chciała czekać, już nie miał sił , stracił nadzieje.
I co ma do tego jaka choroba... ?
Bardzo dużo ma. Od tego zależy też to czy warto czekać ...
Bardzo dużo ma. Od tego zależy też to czy warto czekać ...
Dla mnie nie ma znaczenia. Uważam , że warto czekać pomimo wszystko.
Dla mnie nie ma znaczenia. Uważam , że warto czekać pomimo wszystko.
No właśnie. Tu tkwi sedno. Dla Ciebie nie ma to znaczenia. Wg Ciebie warto czekać. Masz prawo tak postawić sprawę. Masz prawo uważać takie pragnienie śmierci za błąd.
Tylko nikt nie dał nikomu prawa zabraniać czy powstrzymywać na siłę kogokolwiek przed wybraniem takiej opcji.
"Czy byście go dobili?".....widzisz cierpienie okaleczonego a nie dostrzegasz, że osoba, która "z litości" dokonałaby tego "aktu miłosierdzia" skazałaby się na wieloletnie cierpienie....każdy akt przeciwko życiu obciąża sumienie ludzkie.
A cierpienie duszy jest znacznie gorsze niż ciała....jeśli dopada Cię depresja - to znasz ten ból.
Tyle, że w przypadku depresji (znam ten ból) zawsze jest alternatywa....."a po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój".....trzeba to przetrzymać i poszukać pomocy specjalisty.
"Ja jestem Panem życia i śmierci" - tylko On może decydować - człowiek dokonujący lub poddający się eutanazji "aktu miłosierdzia", wikła się w zło i tworzy piekło dla innych i dla samego siebie.
Tylko nikt nie dał nikomu prawa zabraniać czy powstrzymywać na siłę kogokolwiek przed wybraniem takiej opcji.
Panem zycia i śmierci jest Bóg. Tak na to patrze, więc ja nie mogę sobie go skracać.
Może widzieć to w obiektywnym świetle ale my nie możemy sobie odbierać życia bo tak na prawdę ono do nas nie należy -> Pan dał i Pan zabrał. I to nie do nas należy decyzja kiedy ta nasza nić ma zostać przerwana. To cierpienie związane z chorobą można ofiarować Panu w jakiejś intencji.
Ręce opadają ...
A gdzie ja piszę o zmuszaniu kogokolwiek do pomocy w wykonaniu eutanazji ? Jeżeli Twoje zasady nie pozwalają Ci wykonać taką prośbę to jej nie wykonuj. Tylko kto dał Ci prawo zabraniać komukolwiek wykonać taką prośbę ?
Bo chodzi o ukazanie piękna życia, szacunku do życia, do siebie.
W Holandii , wykonuje się eutanazje bez wzgledu czy ktos chce czy też nie. Dokonuj się selekcji przydatności... po co rozkręcać taki mechanizm w innych krajach, po co pozwolić ludziom zabijąć drugich,
Czy tutaj napewno chodzi ludziom o "miłosierdzie" czy chodzi o pozbycie się ciężaru ?
Bo chodzi o ukazanie piękna życia, szacunku do życia, do siebie.
Jak na razie widzę tylko przymus do umierania w cierpieniach.
Równie dobrze można powiedzieć, że egoizmem jest odmawianie komuś prawa do eutanazji, do zakończenia swego cierpienia z własnej woli Nie, bo to jego życie, a nie nasze. Chce je skończyć, niech to zrobi, ja nie chcę go zabijać. Bo eutanazja, to nic innego jak zabójstwo.
[ Dodano: Czw 06 Gru, 2007 15:01 ]
Nie, bo to jego życie, a nie nasze. Chce je skończyć, niech to zrobi, ja nie chcę go zabijać. Bo eutanazja, to nic innego jak zabójstwo.
Czy mam napisać na czerwono i czcionką 72, że nie neguję Twojego prawa do odmówienia pomocy w eutanazji oraz Twojego prawa do własnej oceny tej kwestii ?
Jak na razie widzę tylko przymus do umierania w cierpieniach
ludzie zycie jak i śmierc jest naznaczona cierpieniem i od tego się tak na serio nie uwolnimy.
ludzie zycie jak i śmierc jest naznaczona cierpieniem i od tego się tak na serio nie uwolnimy.
Niektórzy po prostu nie chcą cierpieć. I jest to ich święte prawo.
Grupa odpowiednich osób kontrolująca cała sprawę plus karanie tak jak morderców tych, którzy wymuszają eutanazję na kimś.
to nie jest gwarant .
to nie jest gwarant .
Absolutnych gwarancji nie ma nigdzie. (i chyba nie muszę dalej tego rozwijać)
Rachel napisał/a:
pozwolić aby zył jak egoista i umarł jako egoista.
To Twoje zdanie. Jeżeli ktoś chce być egoistą to mu tego nie zabronisz. fakt nie zabronię mu tego ale i nie przyłoże reki do tego jego egoizmu - zwłaszcza jesli bedzie moim przyjacielem - wiec mu nie pomogę umrzeć.
A gdzie gwarancje, że coś mnie czeka ?
Gwarancja dla mnie jest Jezus.
Ale dla mnie to jest gwarant, dla ciebie wiem, że nie jest.
fakt nie zabronię mu tego ale i nie przyłoże reki do tego jego egoizmu - zwłaszcza jesli bedzie moim przyjacielem - wiec mu nie pomogę umrzeć.
Świetnie. Tylko, że tu nie o to się rozchodzi.
A postawiony problem tak jak był tak jest.
"Jeśli tam nic nie ma"..."jeśli"...a jeśli jest?...piekło to nie miejsce, to stan ducha, ono tkwi w człowieku i śmierć nic nie zmieni, bo obumrze tylko ciało.
Nie miałbyś wyrzutów sumienia? a jeśli na miejsce "przyjaciela" postawisz swoją matke lub swoje dziecko - też im "ulżysz"???
Łatwo dysputować o hipotecznym przyjacielu...odnieś to konkretnej najbliższej Ci osoby.
"Jeśli tam nic nie ma"..."jeśli"...a jeśli jest?...
Odpowiem Ci w taki sposób jak na pytanie : co powiesz Bogu jeśli po śmierci okaże się, że jednak istnieje ? Nie odezwę się słowem, bo nic nie będę mógł powiedzieć. Podaruję mu tylko kwiaty.
"Nie miałbym żadnych wyrzutów sumienia"....iluzja...jest jedna rzecz na świecie, którą nie da się zagłuszyć, podrobić - właśnie sumienie.
Dlatego tyle zła na świecie, że ludzie nie radzą sobie z własnym sumieniem...chcąc je zagłuszyć brną szukając sobie doczesnych bożków: majątku, urody, sexu, używek.
To działa na zasadzie błędnego koła....dopóki człowiek nie stanie i nie pojmie swego wnętrza.
A miałbyś odwagę dobić swoją matkę....stań zatem przed nią i wyobraź sobie ten akt
Fantazjujesz bo jeszcze życie Cię nie doświadczyło, i daj Boże, aby takie doświadczenia Cię ominęły, ale prawdziwie i merytorycznie możemy podyskutować, gdy przeżyjesz parę dziesiątków lat.
I dlatego jest Ci łatwiej żyć mimo cierpienia, bo masz w sobie nadzieję. Ale są też tacy co jej nie mają.
Dlatego oni uciekają.
"Nie miałbym żadnych wyrzutów sumienia"....iluzja...jest jedna rzecz na świecie, którą nie da się zagłuszyć, podrobić - właśnie sumienie.
Dlatego tyle zła na świecie, że ludzie nie radzą sobie z własnym sumieniem...chcąc je zagłuszyć brną szukając sobie doczesnych bożków: majątku, urody, sexu, używek.
To działa na zasadzie błędnego koła....dopóki człowiek nie stanie i nie pojmie swego wnętrza.
Nie wiem czemu ma służyć ta wstawka o sumieniu. Każdy powinien sam rozstrzygnąć ten problem czy spełnił by taką prośbę czy nie.
Rachel napisał/a:
Dlatego oni uciekają.
Tak.
Z tego wynika [wg mego rozumowania], że tylko ci którzy nie wiedzą sensu zycia, wola zrezygnowac z oczekiwania na piękne rzeczy , gdyz boją się bólu.
Nadzieja i jej brak to coś znacznie więcej.
Nadzieja i jej brak to coś znacznie więcej.
zgadzam się. Bo jej posiadanie lub też nie-posiadanie, sprawia że inaczej wszystko wygląda.
Zatem wiesz też, że nie można się jej nauczyć ani zmusić kogoś siłą.
Zatem wiesz też, że nie można się jej nauczyć ani zmusić kogoś siłą.
można ją nabyć. Nie ma tak , że ktoś jest skazany na to że nie będzie miał nadzieji.
Można rzec , że sytuacje napawają ndzieja, umacniają ją,
A wymiarze wiary, to ona jest dana , wlana. Darem dla wszystkich. tylko co my z ta nadzieją uczycznimy odnas zależy.
Tą "erystyczną żonglerka słowami" wskazuję, że łatwo dysputować hipotetycznie a zupełnie inne jest postrzeganie, gdy rzecz dotyczy nam najbliższych.
"wstawka o sumieniu" - owszem każdy decyduje samodzielnie - ale od sumienia nie da się uciec, tak jak nikt nie ucieknie od samego siebie.
Tą "erystyczną żonglerka słowami" wskazuję, że łatwo dysputować hipotetycznie a zupełnie inne jest postrzeganie, gdy rzecz dotyczy nam najbliższych.
Raczej dosyć żenującą próbą przedstawienia spełnienia czyjejś prośby jako "dobijania".
"Napisałem, że nie będę miał wyrzutów sumienia"....no cóż zapewne zdziwisz się, a rzeczywistość cię zaskoczy i sumienie dopadnie
"dobijania"....no tak eutanazji lepiej brzmi dla ucha ...tylko, że znaczenie ma tożsame....lepiej mówić "kochający inaczej" niż "gej" czy "lesbijka"......kolorowe opakowanko - a zawartośc ta sama
Masz rację. Lepiej brzmi przeciwnik śmierci na życzenie chorego niż bezwzględny sadysta i sprzeciw przeciwko eutanazji niż zgoda na pogwałcenie woli człowieka.
Masz rację. Zalatuje tak samo.
"pogwałcenie woli człowieka" może mieć zbawienne skutki dla człowieka jako jednostki:
- nie popełni on grzechu śmiertelnego, samobójstwa dokonanego rękoma drugiego człowieka,
- potencjalny "miłosierny" morderca także nie popełni grzech zabójstwa,
i w skali masowej, ogólnoludzkiej:
- gdyby ktoś "pogwałcił wole człowieka" ludziom takim jak: Hitler, Stalin, ocaliłby życie milionów.
Nadmierna, nieograniczona wolność prowadzi najczęściej do zniewolenia.
Pozwalam...będziesz sam odpowiwdał przed swoim sumieniem ...bo "Kto stworzył Cię bez Ciebie, nie zbawi Cię bez Ciebie"
"pogwałcenie woli człowieka" może mieć zbawienne skutki dla człowieka jako jednostki:
- nie popełni on grzechu śmiertelnego, samobójstwa dokonanego rękoma drugiego człowieka,
- potencjalny "miłosierny" morderca także nie popełni grzech zabójstwa,
Każdy powinien być wolny aby móc czynić zarówno dobro jak i zło. Bez tego całe gadanie o grzechu itd. to picowanie ludzi.
"Każdy powinien być wolny" - zgoda...ale nie Ty to odkryłes - św. Paweł pisze - "Wszystko mi wolno, ale nie wszystko przynosi mi korzyść"(1 Kor 6,12).
Nadmierna wolność może godzić w korzyść, dobro jednostki i całych społeczeństw.
"Każdy powinien być wolny" - zgoda...ale nie Ty to odkryłes
Nigdzie nie napisałem, że to moje odkrycie.
Systemy totalitarne zabierają wolność, która należy się z samej istoty człowieka - "Wy zatem bracia powołani zostaliście do wolności" .... "Tylko nie bierzcie tej wolności jako zachęty do hołdowania ciału, wręcz przeciwnie, miłością ożywieni słuzcie sobie wzajemnie" (Ga 5,13-14)..."Ku wolności wyswobodził nas Chrystus" (Ga 5,1).
Ale wolność, która odrzuca więź z prawdą, w sferze wartości, ładu moralnego, dobra, zmienia się w swawolę.
Poza prawdą wolność jest pozorem....a prawda jest jedna...Bóg nie dał człowiekowi prawa do zabijania.
Niestety powyższa argumentacja ma zerową wartość i nie przybliża Cię do odpowiedzi na zadany problem. Musisz argumentować nie odwołując się do religii.
Masz racje - Bóg nie wymusza, Jezus stale powtarzał "jeśli chcesz".
Mogą niektórzy nie pojmować "prawdy mojego Boga", ale niestety człowiek został tak stworzony, że zakodowano mu tzw. "prawo naturalne" i sumienie.
I nie musi wierzyć w "mojego Boga" aby posiadać rozeznanie dobra i zła.
A jeśli z uporem zło zechce nazywać dobrem, to w efekcie reakcja sumienia będzie podobna do reakcji oparów benzyny.
Można je nie dostrzegać, udawać, że nie czuje...ale przy wysokim stężeniu dochodzi do samozapłonu i wybuchu.
Pies pomimo przeróżnych metod odpchlania i tak co rusz ma pchły, które go gryzą, człowiek ma sumienie i chocby go "odpchlawiał", przeganiach, ono będzie go gryzło.
Jesli tego zła skumuluje sie tak dużo, że nastąpi wybuch alternatywa dla człowieka jest jedna - albo zrozumie i zechce zmienić swoje życie lub popadnie w totalną agresję.
Dwaj łotrzy - w cierpieniu męczerni konania na krzyżu.... jeden pojął zło i zwrócił się do Jezusa...w drugim zwyciężyło piekło i zwyciężyła totalna agresja, gniew, dołączył do oprawców.
Nie trzeba znać "mojego Boga"...podobnie jak ci łotrzy, którzy nie znali Jezusa...ale takie reakcje są przynależne każdemu człowiekowi.
chciałam tylko zauważyć, że wy nie piszecie o wolności tylko o wolnej woli, którą posiada każdy z nas i która pozwala mu wybierać między wolnością, a zniewoleniem np przez grzech
Mogą niektórzy nie pojmować "prawdy mojego Boga",
Niestety ja nie pisałem o niepojmowaniu a o nieprzyjmowaniu.
Nie pojmowanie czy nie przyjmowanie nic nie zmienia....człowiek został stworzony jako materia i duch, i nikt ani nic tego nie zmieni.
Morderca - to efekt wyboru, przyjęcia zła. Nikt nie rodzi się mordercą lub przestepcą, i ma świetne rozeznania zła i dobra.
Potrafię rozwiązać...nikt nie ma prawa zabić nikogo, choćby z litości.....każdy zamach na życie jest złem....a sumienie zawsze grzech wypomnie.
człowiek został stworzony jako materia i duch, i nikt ani nic tego nie zmieni.
Niestety jest to twierdzenie metafizyczne i powoływanie się na nie w racjonalnej dyskusji jest kompletną bzdurą.
alus napisał/a:
Nikt nie rodzi się mordercą lub przestepcą, i ma świetne rozeznania zła i dobra.
Niestety jest to kompletna bzdura. Proponuję poszukać i poczytać co nieco o badaniach psychologicznych o których wspomniałem.
przecież nikt się takim nie rodzi, takim sie staje. Może mieć konkretne nalaciałości z poprzednich pokoleń, ale nie znaczy to że będzie moredercą czy też przestępcą.
"Psychopaci są wśród nas"
R. D. Hare
tłum. Anna Skucińska
Wydawnictwo Znak
Kraków, 2006
Chodziło mi o predyspozycje.
aha. to juz inaczej kwestia wygląda. Prydyspozycje można mieć, ale nie musi człowiek im sie poddać. Bo nie ma czegoś takiego jak fatum na jego osobą.
Czy może byście go dobili, aby ukrócić jego męki?
Rozgrzeszenie bym mu dał i powiedział wprost: umierasz ale nie jesteś sam. Ja jestem przy tobie i nie pozwolę, by ktoś ci chciał zaszkodzić, a nie pomóc.
chrześcijanie mają takie przykazanie: "nie zabijaj" i od niego nie ma żadnych ustępstw, nawet jeśli chodzi o skrócenie męki i szybsze stanięcie przed Panem
Każdy człowiek, bez względu na światopogląd jest pełen lęku w wyniku strachu oraz zależności. Cały dowcip polega na tym, że nie da się jasno uargumentować stanowiska, iż oba "mankamenty" człowiek okiełzna sam. Albo przyjmie się istnienie Boga, albo wpadnie się w błędne koło...
Kto wierzy, ten nigdy nie jest sam
mam pytanie do ks. Marka jeśli człowiek myśli inaczej a co innego robi bo jest pod presją czy to jest hipokryzja.
gradzia napisał/a:
jak nic nie czeka i nikt to po co umierać?? skoro po śmierci niewiadomo jest że ulżymy naszym cierpieniom to po co eutanazja??
Jeżeli tam nic nie ma to śmierć jest wyzwoleniem od cierpienia tego świata.
a czemu zakladasz, że to nic jest lepsze od cierpienia??
Przepraszam, ale to pytanie jest raczej nieco na siłę postawione (bądź też nie rozumiesz mojej odpowiedzi).
Przepraszam, ale to pytanie jest raczej nieco na siłę postawione (bądź też nie rozumiesz mojej odpowiedzi). masz rację w pierwszym przypadku, siłowalam sie z tym pytaniem
jeśli człowiek myśli inaczej a co innego robi bo jest pod presją czy to jest hipokryzja. , Nie, to jest schizofrenia. To się leczy
masz rację w pierwszym przypadku, siłowalam sie z tym pytaniem
No widzisz ... Zwykle jest tak, że jak pytania są już na siłę zadawane to sięgnęło się już dna bądź inaczej mówiąc twierdzenia, które jest już niepodważalne.
A szkoda bo bardzo chciałbym się mylić ...
No widzisz ... Zwykle jest tak, że jak pytania są już na siłę zadawane to sięgnęło się już dna bądź inaczej mówiąc twierdzenia, które jest już niepodważalne.
A szkoda bo bardzo chciałbym się mylić ... hmmm no i nie zgodze się z Tobą, bo ja wiem, że po śmierci Ktoś na mnie czeka, właściwie to już mogłabym umrzeć i być z Nim. A pytanie próbowałam zadać bardziej dlatego by wczuć się w sytuację kogoś kto nie ma tej perspektywy szczescia po smierci, kto widzi pustkę i tu faktycznie przeroslo to moje umiejętnosci.
Tajemnicza śmierć Francuzki, która chciała eutanazji
Cierpiąca na raka Francuzka, której choroba zniekształciła twarz, pozbawiła wzroku, węchu i smaku, została znaleziona martwa w swym domu. Zaledwie dwa dni temu francuski sąd odrzucił jej prośbę o prawo do popełnienia samobójstwa przy pomocy lekarza.
Policyjni patolodzy zajmą się ustaleniem przyczyn śmierci pięćdziesięciodwuletniej Chantal Sebire, której przypadek wywołał burzliwą dyskusję we Francji, i apele o zmianę stanowiska władz w sprawie eutanazji.
Mieszkająca w Dijon we wschodniej Francji Sebire od ośmiu lat cierpiała na nerwiaka węchowego zarodkowego, rzadką i nieuleczalną odmianę raka. Złośliwy nowotwór wywodzący się z nabłonka węchowego sprawił, że kobieta miała potwornie zniekształconą twarz i bardzo cierpiała. Nieustającego rozdzierającego bólu nie były w stanie złagodzić żadne leki, dlatego kobieta domagała się prawa do tego, by lekarze mogli przyspieszyć jej śmierć. Tak zwane samobójstwo na życzenie jest jednak we Francji nielegalne.
REKLAMA Czytaj dalej
Prawo zezwala jedynie na pasywną eutanazję, czyli odłączenie aparatury podającej płyny i pokarm pacjentom w stanie głębokiej śpiączki, lub też wprowadzenie pacjenta w śpiączkę i odłączenie aparatury po pewnym czasie. Adwokat Sebire próbował przekonać sąd, że taka procedura w przypadku kobiety byłaby "barbarzyństwem".
Podkreślał, że wprowadzenie jej w stan sztucznej śpiączki oraz powolne umieranie kobiety mogłoby potrwać nawet dwa tygodnie, i przysporzyłoby dodatkowych cierpień trójce jej dzieci. Sebire napisała nawet list do prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego z prośbą o pomoc. Otrzymała odpowiedź zalecającą, by zasięgnęła dodatkowej opinii u najlepszych specjalistów.
Los kobiety i kwestia prawa do śmierci wywołały tak burzliwą debatę w całej Francji, że doniesienia o śmierci Sebire znalazły się dziś na pierwszych stronach wszystkich dzienników, w tym Le Figaro i Le Parisien. Jak donosi korespondent CNN w Paryżu Jim Bitterman bardzo wielu Francuzów popierało kobietę w jej walce o prawo do samobójstwa z pomocą lekarza. Setki ludzi wysłało do niej listy w tej sprawie. Zdaniem Bittermana jednym z powodów takiego wsparcia był fakt, że Sebire była stosunkowo młodą matką trójki dzieci i wiele ludzi bardzo współczuło jej losowi, zadając sobie pytanie co oni sami zrobiliby w takiej sytuacji.
Zdaniem francuskiego Stowarzyszenia na Rzecz Prawa do Godnej Śmierci prawo musi zostać zmienione tak, by uwzględniać przypadki takie, jak Sebire. - To nie powinno zależeć od polityka czy doktora, ale osoby która cierpi, która jest nieuleczalnie chora. Tylko ona powinna decydować o tym, czy chce położyć kres swym cierpieniom i wcześniej umrzeć - uważa przewodniczący Stowarzyszenia Jean-Luc Romero.
Wiele osób się jednak z nim nie zgadza. - Nie możemy zmieniać prawa tylko dlatego, że któryś z obywateli czegoś chce. Nasze prawo i tak nie jest w tej kwestii rygorystyczne - podkreśla Patrick Verspieren, Jezuita i bioetyk. Również francuski premier, oraz ministrowie zdrowia i sprawiedliwości dali do zrozumienia, że nie widzą powodów by wprowadzać zmiany w prawie.
http://wiadomosci.onet.pl...nazji,item.html
Przeczytaliście? Teraz wejdźcie na link i zobaczcie jej zdjęcie - przerażające. Odmówilibyście jej eutanazji, czy zgodzilibyście się? Bo modlitwa by jej raczej już nie pomogła, prawda?
no i jak ludzie się rozkęcą to będą bez obaw zabijać dzieci niepełnosprawne, niedołężnych starców itd. A czemu nie ! ?
Lżej będzie.... tylko jak na to sumienie a co ważne co mówi o tym sam Bóg !?
Lepiej sie odciążyć aniżeli tworzyć wspólnoty z każdym człowiekiem.
Bo nie człowiek jest panem życia
Prawo do własnego życia i dysponowania nim wg własnej woli to podstawowe prawo człowieka charakteryzujące go jako wolną istotę, a nie niewolnika.
Człowiek sam siebie nie powołał do życia, nie zatem tez prawa go sobie odbierać.
Z pierwszej części zdania : "człowiek sam siebie nie powołał do życia", nie wynika druga część : "nie zatem tez prawa go sobie odbierać". Przesłanka jest za słaba aby podtrzymać wniosek.
Tylko Bóg jest Panem naszego życia i śmierci. Jest ono święte i nietykalne.
"Chrześcijańskie spojrzenie na rzeczywistość cierpienia i śmierci jest kontynuacją judaizmu. Zawiera jednak także nowe cechy. Chrześcijanie idą dalej, nie tylko wierzą w dobroć świata materialnego, ale także nadają cierpieniu i śmierci pozytywny sens. Cierpienie i śmierć, chociaż obiektywnie są złe i wypływają z grzechu, mogą nieść w sobie dobro. Chrystus wyzwolił chrześcijan z lęku przed cierpieniem i śmiercią, ponieważ sam przyjął jedno i drugie. W cierpieniu i śmierci jest obecny i towarzyszy człowiekowi Jezus, dlatego cierpienie i śmierć każdego człowieka mogą mieć wartość zadośćuczynną oraz być udziałem w mesjańskiej misji Jezusa. Cierpienie jest ponadto tajemnicą, którą nie zawsze można do końca zgłębić ludzkim rozumem, ale można ją zaakceptować ufając miłującej Opatrzności Boga — dobrego Ojca. W patrzeniu na śmierć chrześcijaństwo także idzie o krok dalej niż judaizm. Wierząc w zmartwychwstanie Jezusa, chrześcijanie są przekonani, że śmierć jest przejściem z doczesności, w której nieraz doświadczamy bólu i trudu, do wieczności, gdzie żadne zło nie istnieje. Dla chrześcijanina cierpienie i śmierć ma przyczynę — grzech i działanie szatana, ma cel — cierpię z powodu grzechu i na skutek walki ze złymi mocami w świecie oraz ma sens i wartość — biorę udział w cierpieniu Jezusa, jestem zjednoczony z Ukrzyżowanym, przyczyniam się do zbawienia świata i ludzi."
"Kościół katolicki wielokrotnie wypowiedział się na temat eutanazji. Najważniejszymi wypowiedziami są Deklaracja Kongregacji Doktryny Wiary „Iura et bona”, „Evangelium vitae” oraz Katechizmie Kościoła Katolickiego. Wszystkie te dokumenty na pierwszym miejscu stawiają problem wiary i prawa człowieka do życia. Życie ludzkie pochodzi od samego Boga. Tylko Bóg jest Panem życia. Jest ono święte i nietykalne. Eutanazja jest zabójstwem. Prawo dopuszczające możliwość pozbawienia życia jest uzurpowaniem sobie prawa, którego nikt nie posiada. Kościół jednak bardzo precyzyjnie określa co rozumie przez eutanazję. Eutanazją jest czynne spowodowanie śmierci człowieka chorego lub cierpiącego. Nie jest zaś eutanazją zaprzestanie działań gdy choroba zbliża się ku śmierci i nie można temu przeszkodzić. Nie jest też eutanazją podawanie choremu środków znieczulających, które mogą skrócić życie, jeśli mogą one ulżyć choremu, a śmierć jest nieuchronna.
Taka postawa Kościoła podyktowana jest z jednej strony wiernością przekazanemu objawieniu, a z drugiej strony miłością bliźniego."
"Czy człowiek ma prawo do godnej śmierci? W świetle religii chrześcijańskiej należy odpowiedzieć pozytywnie. Człowiek ma prawo do godnej śmierci, ale nie jest nią eutanazja. Nawet gdyby była ona rzeczywiście bezbolesna. Eutanazja, eu — dobra, thanatos — śmierć, dobra, godna śmierć to śmierć bez bólu, strachu, odrzucenia; to śmierć człowieka pojednanego ze sobą, bliźnimi i Bogiem. Nie jest na pewno taką śmiercią eutanazja. Wręcz odwrotnie. Prosząc o eutanazję wyrażamy nie tylko lęk przed dalszym cierpieniem fizycznym, ale właśnie ból ducha, poczucie braku wartości, samotność, odrzucenie, utratę więzi z ludźmi i Bogiem. Zgoda na taką prośbę jest potwierdzeniem tego cierpienia, jest skazaniem cierpiącego na jego trwanie, utwierdzeniem w tym, że jako chory i cierpiący jest bezwartościowy i niepotrzebny. Miłość i współczucie nakazują towarzyszyć choremu, zwalczać ból, ukazywać związek z żyjącymi, wartość jego cierpienia, przypominać współczującą obecność Chrystusa przy nim.
Eutanazja jest odmową nawiązania szczerego kontaktu z osobą cierpiącą i odmową przeżywania jego cierpienia, jest po prostu ucieczką od śmierci i cierpienia.
Czy człowiek, który cierpi, musi cierpieć? Jakie znaczenie i sens ma jego cierpienie? Czy jest potrzebne?
Chrześcijanin może cierpieć z Chrystusem. Cierpienie, bezradność wobec własnego losu przypominają człowiekowi prawdę o nim samym, że jest stworzeniem, a nie Stwórcą. Dlatego cierpienie jest niekiedy konieczne, zwłaszcza wtedy, gdy w życiu człowieka nastąpiło pomieszanie wartości, gdy rzeczy stawia ponad osoby. Jednakże ta pozytywna rola jaką cierpienie może odegrać w życiu człowieka nie oznacza akceptacji cierpiętnictwa. Człowiek nie powinien cierpieć. Miłość bliźniego nakazuje nam walczyć z bólem.
Z religijnego punktu widzenia zadaniem medycyny jest nieść ulgę w cierpieniu, lekarz nie jest jednak powołany do tego by być katem i zabijać cierpienie zabijając pacjenta."
To tylko rmocjonalne wyznanie wiary, a nie żadna argumentacja przeciwko eutanazji. Prawdzim argumentem są np. skutki prawnego dopuszczenia do eutanazji (to pole to makabrycznych nadużyć).
Z pierwszej części zdania : "człowiek sam siebie nie powołał do życia", nie wynika druga część : "nie zatem tez prawa go sobie odbierać". Przesłanka jest za słaba aby podtrzymać wniosek. Zaiste? Ze sprawiedliwości ogólnie nawet pojętej wynika, iż tylko twórca ma prawo do zniszczenia swego dzieła. Każdy inny przypadek, to nadużycie, nierzadko przestępstwo.
Tak zatem zdanie, które zaprezentowałem wcześniej jak najbardziej oddaje bezpodstawność prawa człowieka do odebrania sobie życia w jakikolwiek sposób.
Ze sprawiedliwości ogólnie nawet pojętej wynika, iż tylko twórca ma prawo do zniszczenia swego dzieła.
To zakleży co jest tym dziełem. Jeżeli obiekt nieżywy to jest to prawda. Jeżeli istota żywa to jest to potworność nawet dla mnie.
Tak zatem zdanie, które zaprezentowałem wcześniej jak najbardziej oddaje bezpodstawność prawa człowieka do odebrania sobie życia w jakikolwiek sposób.
Ja nie rozumiem, dlaczego ksiądz sobie przywłaszcza prawo do orzekania o tego typu sprawach.
Ksiądz nie wygląda ani na chorego, ani cierpiącego, ergo ksiądz nie powinien mówić o sprawach o których nie może orzekać z autopsji.
Wiem wiem, już kiedyś było coś o tym, że nie trzeba czegoś doświadczyć, aby o czymś mówić, ale cierpienie jest o wiele większą tajemnicą niż homoseksualizm.
PS:Rozmowa na tematy śmierci i im podobne, nie powinny być dla księdza jak splunięcie.
A ta rozmowa z księdza strony ma ton niemal inkwizytorski.
Belzebubku, Ksiądz jako duchowna osoba opowiada się za Prawem Boskim i nie ma o czym tutaj dyskutować - eutanazja jest grzechem i koniec, nie ma żadnych wyjątków. Dla nas, katolików sprawa jest chyba jednoznaczna. Ja też nie zawsze zgadzam się ze swoim życiem, ale wiem, że jedynie Stwórca ma prawo je odebrać.
A kto wie, czy tuż przed wykonaniem "wyroku" dana osoba nie będzie tego żałować? Ktoś, kto decyduje się na ten krok, jest już w ciężkim stadium cierpienia, którego znieść nie może i oczywiste, że chciałby, ażeby nadszedł już kres jego cierpienia.
Ksiądz nie wygląda ani na chorego, ani cierpiącego, ergo ksiądz nie powinien mówić o sprawach o których nie może orzekać z autopsji. > nikt z wypowiadających się tak nie wygląda. Nie znaczy to, że nie można o tym rozmawiać. Niby dlaczego mielibyśmy tego nie robić?! Temat trudny? Właśnie na takie tematy warto rozmawiać.
Mam w związku z tym pytanie - skoro sugerujesz, aby wypowiadały się na ten temat osoby, których to dotyczy, to co powiesz na temat ABORCJI?!
Czy którakolwiek kobieta myśli o maleństwie, które nosi pod sercem? I skazuje je na śmierć poddając się zabiegowi?!
1.
Mnie się zdaje, że wiele z tych osób, które popierają eutanazję nie byłoby tak rozentuzjazmowanych, gdyby to właśnie im przyszło wykonać na kimś wyrok śmierci. A przecież ktoś to jednak musiałby robić. Gdyby na przykład eutanazja była legalna i zmuszonoby do jej wykonania lekarza, który wcale nie chce tego robić to co?
Gdyby na przykład eutanazja była legalna i zmuszonoby do jej wykonania lekarza, który wcale nie chce tego robić to co? Aguś, zobacz, czy tu jest coś OK?
Z jednej strony zabiegi o ułatwienie in vitro, by rodziły sie dzieci. Z drugiej zaś deliberacje nad umożliwieniem zejścia zgodnego z literą prawa, na własne życzenie.
Kolejny krok, to pewnie eksterminacja nadwyżki populacji mężczyzn, bądx kobiet, w zalezności od realiów konkretnego państwa...
Po 1: Czemu potworność?
Bo każda żywa istota świadoma tego, że żyje nie jest rzeczą, żeby mogła być własnością.
Niestety tam było napisane "prawa człowieka do odebrania sobie życia" nie "prawa człowieka do odebrania komuś życia". Zatem znowu wyszedł Twój brak logiki.
A widzisz jakąś różnicę? Bo ja nie. Życie to życie, własne czy cudze - uważam, że nikt nie powinien uzurpować sobie prawa do jego odbierania.
Bo każda żywa istota świadoma tego, że żyje nie jest rzeczą, żeby mogła być własnością. A widzisz jak ładnie. To czemu zrównujesz życie człowieka z życiem kury na przykład, czy zranionego zwierzęcia leśnego?
To czemu zrównujesz życie człowieka z życiem kury na przykład, czy zranionego zwierzęcia leśnego?
Z kurą juz nie przasadzaj. Po prostu uważam człowieka za członka królestwa zwierząt. Nie znaczy to, że uważam życie człowieka za tyle samo warte co np. kury. Ale nie przypisuję mu nadnaturalnej wartości.
No , różnica jest jedynie taka, że można zabić siebie, ale można też zabić kogoś innego - można popełnić grzech względem siebie lub względem innej osoby.
Przedstaw jakieś dowody naukowe tego twierdzenia, albo pogódź się z tym, że znowu rzucasz sloganami. Mało było wydarzeń tego typu w USA na przyklad, albo w Niemczech? Gość wpierw zrobił masakrę, a potem sam siebie odstrzelił...
można zabić siebie, ale można też zabić kogoś innego - można popełnić grzech względem siebie lub względem innej osoby.
Niestety to jest tautologia. To co napisałaś nic nie wnosi, poza stwierdzeniem absolutnej prawdy, że a=a i b=b.
Mało było wydarzeń tego typu w USA na przyklad, albo w Niemczech? Gość wpierw zrobił masakrę, a potem sam siebie odstrzelił...
Niestety to co napisałeś to nie są dowody naukowe, a takie proste podsumowanie takich wydarzeń i wrzucenie do jednego worka ich sprawców razi niekompetencją.
Eeee, dowody naukowe czego? Raczej takich nie znajdziesz, co najwyżej z naszej rzeczywistości - ale to nie naukowe.
Niestety nie mam zielonego pojęcia o co Ci chodzi.
Zabicie kogoś/siebie umyślne jest grzechem dla wierzącego, złem dla każdego chyba człowieka. I znacznie większy ciężar spoczywa na zabójcy, aniżeli na samobójcy - jeśli idzie o społeczny wymiar tego czynu.
Zgoda. Coś jeszcze chciałeś napisać ?
[ Komentarz dodany przez: Ks.Marek: Wto 06 Maj, 2008 22:31 ]
Niestety, to nie jest tautologia*
tautologia - zestawienie wyrazów lub zwrotów synonimicznych bądź bliskoznacznych będące usterką myśli i stylu.
tautologia - zdanie, którego prawdziwość wynika z samej jego struktury
[ Dodano: Wto 06 Maj, 2008 22:22 ]
Nie kumam tej definicji, chyba zależy w jakim kontekście, ale nie o styl wypowiedzi zdaje się tu chodzi.
Tautologia wg Encyklopedii PWN
Gorąco ci polecam: Google.pl
Ja mam tautologię wg słownika przeznaczonego dla polonistów i doskonale wiem, ale będziemy się tutaj teraz kłócić o coś, co nie stanowi istoty tematu?
Do niektórych z ostatnich wypowiedzi mogłabym coś dodać, ale znowu by mi się dostało.
[ Dodano: Wto 06 Maj, 2008 22:44 ]
Widzę, że Belzebubowi zabrakło argumentów odnośnie mojego postu z wczoraj z godziny 19:49... Hehe.. A zawsze taki 'wygadany' ...
Gosia, kobieto nie mam czasu
Ale już niedługo
Co do aborcji, dyskusja jest jak najbardziej właściwa, bo płód się raczej nie obroni, ale sądząc, po tym, że uchyla sie przed skalpelem 'lekarza' to mu się raczej to nie podoba.
Ale co do eutanazji, to nikt nie wie jak się czuję człowiek, który zdaję sobie sprawę, że będzie już tylko gorzej, że czeka go jeszcze dużo cierpienia, a potem i tak umrze.
Ergo woli umrzeć szybciej, a nie czekać.
Ergo woli umrzeć szybciej, a nie czekać.
Ale to może być tym większy cios dla rodziny, niż gdyby miał umrzeć śmiercią naturalną.
Ale to może być tym większy cios dla rodziny, niż gdyby miał umrzeć śmiercią naturalną.
Raczej miła odmiana, że nie muszą mu zmieniać dalej pampersów
Przestań, to wcale nie jest zabawne.
Bo być nie miało. Zastanawiam się po prostu, czy rodzina takiej osoby nie odczuła by ulgi, gdyby chory zszedł szybciej z tego świata
Zastanawiam się (...)czy rodzina takiej osoby nie odczuła by ulgi, gdyby chory zszedł szybciej z tego świata
W pewnym sensie tak, ale raczej tego rodzaju, że już nie cierpi. Nie wierzę w dziką radość rodziny, która kocha i mimo wszystko pragnie, by bliska osoba była z nią jednak jak najdłużej.
W pewnym sensie tak, ale raczej tego rodzaju, że już nie cierpi. Nie wierzę w dziką radość rodziny, która kocha i mimo wszystko pragnie, by bliska osoba była z nią jednak jak najdłużej.
No cóż, moje spostrzeżenia były z wzięte z życia, ale masz rację może nie każdy jest taki wyrachowany
Zastanawiam się po prostu, czy rodzina takiej osoby nie odczuła by ulgi, gdyby chory zszedł szybciej z tego świata A jakie niby prawo miała by mieć ku temu owa rodzina?
Kościół z racji swojego powołania będzie zawsze za poszanowaniem życia od poczęcia, aż do naturalnej śmierci.
Postępująca utrata wrażliwości na Boga i drugiego człowieka sprawia, że człowiek nie potrafi autentycznie pochylić się nad sensem swojego istnienia. Koncentruje się na wykorzystaniu wszystkich zdobyczy techniki, by programować i kontrolować nie tylko to, co ma ułatwić i usprawnić życie na ziemi, ale także same narodziny czy śmierć. Obawiam się tylko, czy to nie jest "zabawa w Pana Boga".
Gosia napisała:
Koncentruje się na wykorzystaniu wszystkich zdobyczy techniki, by programować i kontrolować nie tylko to, co ma ułatwić i usprawnić życie na ziemi, ale także same narodziny czy śmierć. Obawiam się tylko, czy to nie jest "zabawa w Pana Boga".
Niestety, ale to już jest "zabawa w Pana Boga". Przecież władzę nad duszami, życiem i śmiercią ma tylko Bóg. Człowiek ma wprawdzie współudział w dziele Stwórcy przez poczęcie nowego życia w swym łonie, ale nie dano człowiekowi prawa do zabijania ludzi ani też innych praw, które leżą wyłącznie w kompetencji Stwórcy.
Bo "NIE" eutanazji oznacza także "NIE" aborcji, "NIE" karze śmierci i "NIE" obojętności ludzkiej.
Jest wśród niektórych naukowców wręcz jakaś paranoja. Tak im zależy na walce z chorobami genetycznymi, że nawet chcieliby zrezygnować z norm moralnych. Niektórzy to nawet chcieliby "stworzyć" całą armię "klonów - supermenów", by realizować ideał pięknych, silnych, zdrowych i "wiecznie" młodych ludzi. Innymi słowy próba zrobienia z człowieka jakby "półboga", co z góry skazane jest na niepowodzenie i zionie ogromną pychą.
Męczarnie zamiast lekkiej śmierci
To było potworne - tak samobójstwo chorej na raka Niemki wspomina jej przyjaciółka. Anke miała odejść po cichu. Umarła, krzycząc: "Ja płonę!"
Dignitas to klinika założona przez 74-letniego szwajcarskiego prawnika Ludwiga Minellego. Jak na placówkę o takiej nazwie (Dignitas znaczy godność), świadczy nietypową usługę: pomaga w popełnieniu samobójstwa tym, którzy tego pragną. W ciągu dziewięciu lat działalności obsłużyła w ten sposób grubo ponad 600 osób. Dignitas działa legalnie, bo w Szwajcarii pomoc w samobójstwie jest dozwolona, jeśli pacjent samodzielnie zażyje truciznę. Minelli mówi, że wszyscy jego klienci mają łatwą, szybką i bezbolesną śmierć.
Jednak nie wszyscy. Przy łóżku 43-letniej Anke w pokoju kamienicy w Zurychu, gdzie mieści się klinika, siedzi pięć osób: czworo przyjaciół i asystentka, która ma czuwać nad tym, żeby wszystko przebiegło zgodnie z planem. Anke, chora na raka mózgu kobieta, która nie chce już żyć, zażywa pentobarbital sodu. 15 gramów - dawkę, która zabiłaby słonia. I wtedy zaczyna się horror. - Środek był potwornie gorzki, palił żołądek - opowiada "Rz" Pomina Bentson, obecna przy śmierci Anke. - Boże, ja do dziś widzę jej oczy!
Tak wyglądały pierwsze cztery minuty. Kobieta miała problemy z oddychaniem, krzyczała, że pali ją od środka, a jej twarz stężała. Dopiero potem straciła przytomność, ale na zgon trzeba było poczekać jeszcze ponad pół godziny. - Zapłaciła 22 tysiące franków szwajcarskich tylko po to, żeby potraktowano ją jak przedmiot - mówi oburzona Bentson. Na zawsze zapamięta brudny pokój, nieświeżą pościel i bezduszne zachowanie asystentki.
Minelli mówi, że nie ma sobie nic do zarzucenia. - Wszystko poszło zgodnie z planem. Pacjentka zażyła środek o 12.52. O 12.58 było już po wszystkim - oświadcza nam prawnik.
O tym, co działo się przez te sześć minut, ma do powiedzenia tylko tyle, że pacjentka narzekała, iż podany jej zestaw był gorzki. Nie wspomina o tym, że nie było go przy samobójstwie Anke, nie może więc ręczyć za to, co mówi. A ręczy.
Minelli traktuje swoją pracę jako misję. Uważa, że stoi na czele największej organizacji odwodzącej ludzi od popełnienia samobójstwa. Argumentuje, że 70 procent osób, które zapisały się do jego kliniki, zmienia zdanie i rezygnuje z takiej metody zakończenia życia. A na liście oczekujących na ostatnią wizytę w jego kamienicy są także Polacy.
Przy łóżku 43-letniej Anke w pokoju kamienicy w Zurychu, gdzie mieści się klinika, siedzi pięć osób: czworo przyjaciół i asystentka
Pytanie jest nieprecyzyjne. Nie wiadomo, czy chodzi o osobistą akceptację dla tej praktyki, czy o "zgodę" na wprowadzenie eutanazji do życia publicznego.
Owszem, nie sprecyzowano pytania.
Seven day's zapytał :
Nie wiadomo, czy chodzi o osobistą akceptację dla tej praktyki, czy o "zgodę" na wprowadzenie eutanazji do życia publicznego.
Z tego co mi się wydaje to chodzi o osobistą akceptację. Są tacy, którzy widzą w tym próbę ulżenia cierpiącemu. Ale z drugiej strony nie widać w tym podejściu żadnej logiki, bo niby jak można uczynić dobro zabijając ? Na tej zasadzie też bazują i zwolennicy kary śmierci, którzy chętnie usunęliby pedofilów, morderców i dzieciobójców z powierzchni Ziemi "w imię dobra" jak to mówią.
Ale weźmy też pod uwagę, że Dekalog i Kościół mówią jednogłośnie : NIE ZABIJAJ. Kościół tak mówi i są to święte słowa.
Ale weźmy też pod uwagę, że Dekalog i Kościół mówią jednogłośnie : NIE ZABIJAJ.
Zgoda, jednak pamiętaj przy tym, że nie każdy umierający w bólu musi mieć ochotę na etyczne rozważania i nie każdy żyje w łączności z Bogiem lub Kościołem. Nic na siłę. Nam łatwo mówić, bo nigdy nie znależliśmy się w takiej sytuacji.
To w takim razie dlaczego są hospicja ? Są właśnie po to, by osoby umierające i cierpiące spotykały się tam z miłością i życzliwością, jakiej nie znajdą w żadnym szpitalu.
W szpitalu większość lekarzy wszystko traktuje jak zwykłą formalność i liczą ile im przybywa. Lekarze stają się urzędnikami i biznesmenami, zamiast być przyjaciołmi człowieka i dawać z siebie możliwie wszystko, by komuś pomóc i kogoś ratować.
Tymczasem świat gada ze "spokojem" o eutanazji, w której przecież nie ma ani krzty miłosierdzia i jest w dodatku traktowana jak formalność. Wolą się pozbyć człowieka niczym faszyści, bo im niepotrzebny, bo pragnie się zdrowego społeczeństwa idealnych i silnych ludzi. Idea nadczłowieka niestety nie umarła wraz z upadkiem nazizmu i co gorsze - nadal jest sprytnie przemycana.
Dlatego pytam - gdzie tu jest MIŁOŚĆ ? Co z rolą hospicjów ?
To w takim razie dlaczego są hospicja ? Są właśnie po to, by osoby umierające i cierpiące spotykały się tam z miłością i życzliwością, jakiej nie znajdą w żadnym szpitalu.
To prawda. Tylko, że:
1. Hospicja są raczej marną alternatywą dla człowieka umierającego w męczarniach, któremu pozostało np. 2 tygodnie.
2. Nie każdy tego chce. Jeżeli ktoś woli odejść z tego świata trochę wcześniej, oszczędzając sobie (i byc może bliskim) cierpień, to jego wybór.
Seven day's napisał:
Eutanazji dokonuje się z wyboru i nazizm nie ma nic do tego.
A przypadek ś.p. Terry Schiavo. Może by dziś żyla, gdyby jej nie zagłodzono odłączając od aparatury podtrzymującej życie. To też był człowiek. W śpiączce, ale człowiek. A sąd w jakimś stanie wydał decyzję bez zgody Terry. Czy to nie przypomina czasem nazizmu ?
A przypadek ś.p. Terry Schiavo. Może by dziś żyla, gdyby jej nie zagłodzono odłączając od aparatury podtrzymującej życie. To też był człowiek. W śpiączce, ale człowiek. A sąd w jakimś stanie wydał decyzję bez zgody Terry. Czy to nie przypomina czasem nazizmu ?
O to należy zapytać jej męża, który przeforsował decyzję o odłączeniu Terry. Ja nie wiem, czy on kierował się ideologią nazistowską, czy opinią lekarzy, niedających Terry szans na odzyskanie woli, świadomości itp. Wiem tylko, że nie jest to przykład typowej eutanazji.
Skoro nie jest to eutanazja, to zatem jest to zabójstwo w majestacie prawa, a zatem coś, co podobnie jak i eutanazja Bogu - naszemu Stwórcy podobać się nie może. Dekalog jest niezmienny, a jest tam NIE ZABIJAJ. Różne są określenia morderstw : aborcja, eutanazja, terroryzm, wojna, ale grzech jest wciąż ten sam.
Skoro nie jest to eutanazja, to zatem jest to zabójstwo w majestacie prawa, a zatem coś, co podobnie jak i eutanazja Bogu - naszemu Stwórcy podobać się nie może.
100% zgody. Nikt nie mówił, że eutanazja jest moralna Wręcz przeciwnie.
Jednak to, co dla nas jest grzechem, dla innych może być wybawieniem.
Jednak to, co dla nas jest grzechem, dla innych może być wybawieniem.
Niestety, smutna prawda, ale prawda. Nie wykluczam jednak, że są i tacy lekarze, którzy mają odwagę odmówić eutanazji. W mediach o nich cicho, ale nie wątpię, że i tacy są. Protesty i dyskusje dadzą niewiele, jeśli mentalność społeczeństwa nie będzie w pełni pro-life.
Eutanazja to "Dobra śmierć" w tłumaczeniu z oryginału na nasz. A czy Misterium Paschalne nie było "Dobrą śmiercią"?
Misterium Paschalne było dobre w tym sensie, że Chrystus umarł byśmy byli zbawieni i mieli udział w Jego Chwale. Była więc to tak zwana "dobra śmierć".
Ale dziwne się wydaje łączenie tego z eutanazją. Tamto nie była eutanazja, lecz dobrowolna ofiara, którą złożył za nas Chrystus.
Zabójstwem jest eutanazja bez zgody pacjenta. Jeśli pacjent prosi o eutanazję to nie wiemy, czy przypadkiem nie uczynimy zadość jego myślom samobójczym, a wtedy bylibyśmy współwinni grzechu. Co innego jeśli pacjent dobrowolnie pragnie poświęcić swe życie w jakimś zbożnym celu, wtedy nie ma się do czynienia ze wspomaganym samobójstwem. Jednakże większość pacjentów woli zapewne żyć, nawet jeśli byliby cały czas utrzymywani w stanie śpiączki naturalnej bądź farmakologicznej. Zdarzają się wybudzenia ze śpiączki nawet po kilkunastu latach i to jest dowód przeciw eutanazji.
Tamto nie była eutanazja, lecz dobrowolna ofiara, którą złożył za nas Chrystus.
Sam Jezus zadecydował, że odda swe życie. Przecież Bogiem był, więc mógł ostro dać po buzi swym oprawcom, co nie?
Ks.Marek napisał:
Sam Jezus zadecydował, że odda swe życie. Przecież Bogiem był, więc mógł ostro dać po buzi swym oprawcom, co nie ?
Owszem. Mógł surowo potraktować oprawców, ale nie uczynił tego przez wzgląd na miłosierdzie względem grzesznego świata. Przyjął tą śmierć, bo nas ukochał. Męczennicy chrześcijańscy woleli na przykład ponieść śmierć z miłości do Chrystusa, niż zaprzeć się swej wiary wobec prześladowców. Jednak nie o męczeństwie ten wątek, a o eutanazji.
Co do eutanazji. Czy prośbie pacjenta o odłączenie od aparatury ma lekarz uczynić zadość, czy powinien wstrzymać się od tego. Przysięga Hipokratesa mówi : Po pierwsze nie szkodzić. Dekalog mówi : NIE ZABIJAJ. A pacjent prosi o możliwość przejścia na tamten świat, by poczuć ulgę w cierpieniu. Łatwo mówić, ale gdy sytuacja zaistnieje to powstaje konflikt w sumieniu. Czy zrobię dobrze odłączając aparaturę, czy też nie odłączając jej.
Otóż jest jedno wyjście - wprowadzenie pacjenta w stan śpiączki farmakologicznej. Pacjent wtedy żyje, ale nie czuje bólu.
Mógł surowo potraktować oprawców, ale nie uczynił tego przez wzgląd na miłosierdzie względem grzesznego świata. Przyjął tą śmierć, bo nas ukochał.
Jeśli umierający prosi o umożliwienie mu zejścia, bo cierpi on i ci, co z nim współuczestniczą w życiu, to czyż nie będzie to akt miłosierdzia owego chorującego, względem jego bliskich?
Wstrzymuję się od odpowiedzi. Nie wiem też jak to ocenią w Niebie.
A ja widzę różnice między śmiercią Jezusa a eutanazją. Tą różnicą jest to, że Jezus zgodził się na cierpienie, na to by umrzeć w cierpieniu, na to by za nas cierpieć. Chory proszący o to by pomóc mu zejść ze świata prosi aby mu ulżyć, nie chce cierpieć, chce umrzeć w spokoju, bezboleśnie. Wg mnie to tak jak samobójca pluje Jezusowi w twarz/
Wg mnie to tak jak samobójca pluje Jezusowi w twarz/ Tnący się, nastawający jakkolwiek na swe życie, wyzywający siebie od najgorszych również...
Tnący się, nastawający jakkolwiek na swe życie, wyzywający siebie od najgorszych również...
Tak, wiem...
Chory proszący o to by pomóc mu zejść ze świata prosi aby mu ulżyć, nie chce cierpieć, chce umrzeć w spokoju, bezboleśnie. Dokładnie człowiek unika bólu i cierpienia. Chce odejść ze świata aby sobie ulżyć boi się bólu tego że będzie musiał cierpieć latami. Uważam że on odsuwa w pewien sposób swoją rodzinę i przyjaciól. Oni chcą aby taki człowiek żył Mają Nadzieję że cudem wyzdrowieje. Chory nie chce aby patrzyli na jego cierpienie i chce odejść. Modli się tylko o śmierć nie pomyśli o innych osobach kiedyś mu bliskich a teraz również nie docenia tego nie chce wsparcia i pomocy zaczyna się izolowac od nich a przy tym ich raniąc. Wiem sama po sobie że aby nikt mnie widział po operacji najle[piej schowałabym się w ciemnym koncie ale wiedziałam ze jeśli to zrobię odsune sie od ludzi którzy otwierają mi swoje serce z pomocą.Natomiast wiary Nadzieji, Miłości i optymizmu nie straciłam nawet w tych nbajgorszych momentach gdzie ból dawał sie strasznie we zanki wiedziałam że musze się trzymać że mam dla kogo żyć mam marzenia które na mnie czekają. Natomist ludzie chcący eutanazji są załamani potrzeba im silnego wstrząsu. Trzeba im pomagać i uświadamniac że marzenia si e spełniąja. Trzeba sobie stawiać cele w życiu i cieszyć sie że wszystkiego dosłownie. Nawet że jest się chorym.
CO tu sie dzieje na tym forum ?
skąd takie satanistyczne tematy ?
Odpowiedzi w temacie są poprostu głupie.
Człowiek wierzący powinien głosować na NIE.
Sprawa jest prosta:
Samobójstwo, eutanazja itp to odmowa służenie!
a co spotkało lucyfera gdy odmówił służenia Bogu ?
Chyba nie trzeba tego komentować. Kto nie czytał to zapraszam do lektury świadectwa Glorii Polo - lekarze chcieli ją odłączyć, a Bogu spodobało się zrobić z niej świadectwo Jego wielkiego Miłosierdzia...
Mała rada - Pan Jezus przedstawił sposób na ulżenie cierpieniu chorym umierającym ...
nawet kilka:
- "Gdy doznajecie przykrości lub gdy cierpienie was przygniata, złóżcie to czym prędzej w Moje Rany, a ból się uciszy. Trzeba często przy chorych powtarzać "O mój Jezu, przebaczenia i miłosierdzia przez zasługi Twoich Świętych Ran". Ta modlitwa ulży duszy i ciału chorego."
- "Ci, którzy w ciężkiej chorobie ofiarują za siebie, w połączeniu z ich cierpieniami, Moją Najdroższą Krew i Moje Rany, prosząc Mnie przez Moją Najdroższą Krew o pomoc i zdrowie, będą zaraz wysłuchani, ich boleści złagodnieją i natychmiast przyjdzie poprawa. Jeśli są nieuleczalnie chorzy, niech jakiś czas wytrwają, a nadejdzie jeszcze dla nich pomoc."
- s. Faustynie Pan Jezus powiedział, że gdy przy konającym odmówi się Koronkę do Miłosierdzia Bożego Miłosierdzie Boże osłoni tego konającego grzesznika.
- i pewnie wiele innych orędzi dot. chorych
CO tu sie dzieje na tym forum ?
skąd takie satanistyczne tematy ?
Odpowiedzi w temacie są poprostu głupie.
Człowiek wierzący powinien głosować na NIE.
Baptysto uszanuj innych i samo forum.
To jest forum dlatego, że się tutaj dyskutuje z ludźmi o różnych poglądach na konkretny temat np. o Eutanazji. Uszanuj to a jak jesteś oburzony to odlicz do 10 i zacznij od nowa czytać.
Sama Eutanzaja jest czymś bardzo złym. W Holandii przecież chodzą wolontariusze dobrej śmierci. Ludzi boją się iśc do szpitala aby nie "obudzić się " na cmentarzu.