ďťż
Strona początkowa UmińscyGN: "Była szefowa kliniki aborcyjnej broni życia"DAR ŻYCIA W BOŻEJ WOLI - Luisa PiccarretaWilliam Wharton- nikt tak nie opisuje codzienności zycia..."Jam jest chleb życia..." J 6, 48-58Seminarium Odnowy Życia w Duchu ŚwiętymJestem skrupulantem od 9 roku życia.Szkoła Życia Chrześcijańskiego i EwangelizacjiDziś Dzień Życia KonsekrowanegoRuch Nowego Życia?Sens życia bez Boga.
 

Umińscy

Zaczęło się niewinnie, dawne problemy +plus kilka nowych - wydawałoby sie drobnych. Czas - jakoś w srodku Wielkiego Postu. Miałam wtedy okazję przeżyć osobistą Drogę Krzyżową. Na początku znoszenie całego bólu psychicznego, myśli, niepokoi przychodziło mi z trudem. Stopniowo patrzyłam jednak na to jak na doświadczenie zaproszenia do cierpienia z Jezusem, chociaż nie było to proste, bo ja bardzo nie chciałam być w takim stanie. Tu perspektywa pisania pracy magisterskiej, uczenia studentów, zycia po prostu a tu ogromna pustka w sercu, brak nadziei, huśtawka nastrojów, ciemność i brak wiary że bedzie lepiej. Jednak jakimś cudem (teraz widze ze dzięki Łasce) trwałam i czułam że Mój Przyjaciel niesie krzyż ze mną. Nadeszły Swieta Wielkiej Nocy - część moich pragnień, tylko "mojego ja", zostało ukrzyżowanych i naprawdę odczułam to w postaci ogromnej ulgi.
Wydawało się ze teraz będzie lepiej a było jeszcze gorzej...do momentu rekolekcji - modlitwy o uzdrowienie, na której dostałam Slowo: "I znowu Cię zbuduję i będziesz odbudowana..."Jr 31,4-6. To była nadzieja w zwątpieniach i własciwie sens, odpowiedź na moje pytanie po co to wszystko.
I teraz widze ( po 4 miesiacach, które były bólem i wegetacją -chodzenie na uczelnie, jedzenie, płacz i sen- ale jednocześnie wciąż trwaniem przy Jezusie), że naprawdę zostałam odbudowana. Na razie to tylko fundament, a może nawet jego podwaliny i nie tylko w kwestii duchowej, bo także moje problemy dawne zostały "zdiagnozowane " i juz wiem jak mam sobie z nimi radzić. Jezus spełnił to co obiecał. Teraz nie boję się prosić Go o to, by, gdy tylko uzna, że znów potrzebny mi "mały remoncik" , nie wahał się tego zrobić, choć nie ukrywam, że tej modlitwie towarzyszy strach przez bólem, pustką (jakby nie było -według mnie- wyznacznik tego ze ufność Bogu jest też darem).


Rozumiem, ze poddałąs diagnozie ten stan twego ducha i psyche? A teraz zaczynasz się składac w całość?
A ja od 12 czerwca jestem już na parterze
Coc budowanie tego od now jest trudne ale idzie mi coraz lepiej

Rozumiem, ze poddałąs diagnozie ten stan twego ducha i psyche? A teraz zaczynasz się składac w całość?

problemy natury psychologicznej zostały odkryte przez psychologa, a co do ducha...nie, tu raczej diagnozy nie było przez osobę postronna - mam na myśli spowiednika, sama jakoś tak w rozmowach z Jezusem powoli budowałam na Nim. Pierwsze była prośba pragnienie skierowane do Niego, a później On odpowiadał na moje prośby, nie zawsze w zgodzie z moimi planami, ale nieraz czułam jego Ducha (szczególnie mądrości w czasie pisania pracy - prosze sobie wyobrazić siada ksiądz do pisania a tu zamiast myśli o pracy o temacie cały czas wracaja problemy które przytłaczaja az nie chce sie pisać, a mimo to praca powstała i to jest dla mnie cudem).




prosze sobie wyobrazić siada ksiądz do pisania a tu zamiast myśli o pracy o temacie cały czas wracaja problemy które przytłaczaja az nie chce sie pisać,
Wierz mi, znam doskonale ten stan ducha i emocjonalności....

Wierz mi, znam doskonale ten stan ducha i emocjonalności....

Uważam ze każdy człowiek przeszedł w życiu poważne załamanie
Ktoś mniej to przeżył lub wiecej:)

tez kiedyś myślałam że tylko ja mam problemy ale są też inni ludzie

tez kiedyś myślałam że tylko ja mam problemy ale są też inni ludzie
To po pierwsze
Po drugie zaś, sa tylko 3 rzeczy niemożliwe. Ale jak ktos chce szczegóły, to musi miec skończone 18 latek i zwrócić sie o nie na PW

prosze sobie wyobrazić siada ksiądz do pisania a tu zamiast myśli o pracy o temacie cały czas wracaja problemy które przytłaczaja az nie chce sie pisać,
Też to znam na moje nieszczęście.

Też to znam na moje nieszczęście.

ale tak patrząc na to z perspektywy czasu, mogę powiedzieć, że zbliżyłam się do Jezusa, bo gdyby ta praca mi tak dobrze szła, mimo problemów, urosłabym w piórka i dumna bym była z siebie ze taka silna jestem....a tak doświadczyłam słabości i Jego w niej pomocy i dziękuję Mu za to
To dobrze, że mimo wszystko z takiej "sytuacji" wynikło coś co uważasz, że jest dobre dla Ciebie. Ja widzę niestety tylko złe rzeczy.

[ Dodano: Czw 20 Wrz, 2007 12:38 ]

Co znaczą słowa : "część moich pragnień, tylko "mojego ja", zostało ukrzyżowanych" ? Jak to "ukrzyżowanych" ? Zniszczonych ? widzisz to chodzi o to, że ja bardzo chcialam żeby moja wola się wypełniała nie ta Boża, pragnęłam kogoś, kto miał już swój cel w życiu, miał swoje powołanie i ja to wiedziałam...ale co innego wiedzieć rozumem a co innego zgodzić się na to sercem, sobą. Moje egoistyczne ja chciało czegoś co dla mnie samej było nierealne, ale pragnienia są niezwykle silne. Dlatego chciałam żeby to moje zostało ukrzyżowane, ale nie zniszczone a na krzyżu zmienione...bo krzyż to początek nie koniec. I faktycznie teraz po paru miesiącach od Wielkiej nocy widze że to był początek a po pielgrzymce nastąpił koniec, moje pragnienie zostało zrealizowane, ale tak jak Bóg tego chciał a ja to zaakceptowałam nareszcie i jestem z tym szczęśliwa.
Domyśliłem się już nieco wcześniej o co Ci chodziło. I w zasadzie to należą Ci sie wielkie podziękowania za te słowa.
a ja niestety dopiero teraz zauważyłam, że dodałeś te pytania, więc no właśnie dlatego dopiero odpisałam.
A propos wątku: w moim wypadku działa jakaś ekipa remontowo budowlana, której nie zatrudniałem. Ale widzę pozytywne fluktuacje w mym życiu. Dostrzegam też jeszcze bałagan, który chyba wiem jak ogarnąć mogę.

w moim wypadku działa jakaś ekipa remontowo budowlana, której nie zatrudniałem. to jest najfajniejsze chyba, że gratis dodatek w postaci ekipy. Ja wiem, ze bez ekipy to raczej nie zrozumiałabym wielu rzeczy, a teraz jak siedzę i przerabiam z książką (takim podręcznikiem remontowym) swoje życie to widzę ze ekipa wspaniale wszystko zacementowała, zabetonowała, rozwalila czy coś tam jeszcze ale no wbijała też taaaaakie gwoździe. Sciany to nie boli, ale człowieka lekko rozwala. a teraz tak myślę ze to chyba pierwsze piętro będzie stawiane od poniedziałku, dobrze ze miałam czas odetchnąć.
Życie płynie nieustannie i jeśli konieczne jest, by się zatrzymywać, to tylko po to, by z podziwem spojrzeć na otaczające mnie widoki, by skubac trawkę na popasie - taką, która daje zdrowie i pociechę. Gdy chodzi o remont w życiu: remontować, ale ciągle w drodze. Zastój może przyczynić sie do klapy.

Gdy chodzi o remont w życiu: remontować, ale ciągle w drodze. Zastój może przyczynić sie do klapy. czy ja wiem, zalezy czy ten zastój jets potrzebny na stwardnienie zaprawy czy wysuszenie scian, czy wynika z problemów z zaprawą czy budynkiem Jesli to drugie to faktycznie może się z czasem trochę fundamentu odłamać, a a człowiek jest delikatnie mówiąc jakby nie żył

czy ja wiem, zalezy czy ten zastój jets potrzebny na stwardnienie zaprawy czy wysuszenie scian, czy wynika z problemów z zaprawą czy budynkiem Jesli to drugie to faktycznie może się z czasem trochę fundamentu odłamać, a a człowiek jest delikatnie mówiąc jakby nie żył
1. Zaprawa stygnie, a robotnicy zajmują się np dachem. Ściany sobie schną, a robotnicy lecą z tynkiem na zewnątrz.
2. Sama widzisz, zastój do niczego dobrego nie prowadzi.
eeeee, dach to na końcu, to już ostateczny krok...ciekawe kiedy u mnie wreszcie dach położą, zastanawiam się czy ja chcę mieć to pierwsze piętro, bo jak bedzie kosztowało tyle wysilku to nie wiem czy chcę....no i poza tym czy fundament wytrzyma, ale się boję...wrrrrr

tak nawiasem pasuje tu ta analogia budowlana.

tak nawiasem pasuje tu ta analogia budowlana. Każda analogia jest dobra. Jezus uczył w przypowieściach, a bez nich niczego nie uczył.

Jezus uczył w przypowieściach, a bez nich niczego nie uczył. co prawda daleko mi do Niego, ale czasem tak czuje, że te analogie to niekoniecznie mój pomysł bo z analogii na polskim to kiepska byłam a teraz to jakbym jakąś szufladkę ukrytą otworzyła, a raczej Ktoś ją otworzył i zgadujecie Kto to taki
Czasami problem jest taki, że buduje się na bagnach.

Czasami problem jest taki, że buduje się na bagnach.
Nie jest to niemożliwe w dobie techniki tak wysoce rozwiniętej.

Czasami problem jest taki, że buduje się na bagnach. heysel ale bagna można osuszyć wczesniej, no nie mów że o tym nie wiesz . Wszystko da się zrobić jeśli chodzi o grunt jeśli się ma dobre zaplecze i ekipę

heysel ale bagna można osuszyć wczesniej, no nie mów że o tym nie wiesz
Tyle, że te bagna to teren chroniony, o żadnym osuszanie więc nie może być mowy. To torfowisko wysokie, jego stan bardzo zleży od warunków opadowych.


Jak do tej pory żadna ekipa nie wybudowała niczego co by się nie zapadło w grzęzawisku. Co dalej nie oznacza, że nie da się tego przeprowadzić.
Toć to cudu trzeba, aby wybudować coś stałego w kuli niestałości.

Toć to cudu trzeba, aby wybudować coś stałego w kuli niestałości.
Widzisz? Tu jest twój problem. Odwołujesz się do odrealnionych płaszczyn, zapominając, iż żyjesz na ziemi.

Co dalej nie oznacza, że nie da się tego przeprowadzić.
To znajdź ekipę, która :
a) pracuje za darmo,
b) jest w stanie wybudować budynek na bagnie nie niszcząc jego równowagi ekologicznej,
c) nie będzie psioczyć na właściciela terenu,


To znajdź ekipę, która :
a) pracuje za darmo,
b) jest w stanie wybudować budynek na bagnie nie niszcząc jego równowagi ekologicznej,
c) nie będzie psioczyć na właściciela terenu,

W wymiarze remotu/budowy, o którym mowa w temacie:
1. O to chodzi przede wszystkim, że pracując za darmo realizuje się w ten sposób włąsnie: za darmo. To taka "Dekoratornia" albo "Mad House" czy tam "Monster House"
2. Łaska buduje na naturze. Nie trzeba nic burzyć, ni czynić zachwiań.
3. Tu niestety bez współpracy z właścicielem bagna nic się zbytnio nie da zrobić. Przynajmniej nie dość przyzwoitym terminie.

2. Łaska buduje na naturze. Nie trzeba nic burzyć, ni czynić zachwiań.
Niestety co innego mówią o tej ekipie. Ona buduje na skale, bagno jest poza jej możliwościami.


Ona buduje na skale, bagno jest poza jej możliwościami.
Każde bagno ma swoje dno. Zawsze jest na czym wesprzeć pale...


Tyle, że te bagna to teren chroniony, o żadnym osuszanie więc nie może być mowy. widzisz jeśli twoje bagno Ty sam chronisz to fakt póki nie wydasz zgody lub nie poprosisz o zgodę to niewiele zdziała ekipa, no bo nie można na teren chroniony z butami włazić ani z ciężkim sprzętem.


czasem wydziela toksyny a czasem kwitną na nim kwiatki jakieś (chyba )
Na przykład takie:


Każde bagno ma swoje dno. Zawsze jest na czym wesprzeć pale...
Ale żeby wbić pale potrzebny jest ciężki sprzęt, a ciężki sprzęt nie wjedzie na bagno ...



Ale żeby wbić pale potrzebny jest ciężki sprzęt, a ciężki sprzęt nie wjedzie na bagno ...
Nie zawsze potrzeba wpuszczać sprzęt centralnie do bagna. Wystarczy dobrze zdrenować teren wokół niego.


Nie zawsze potrzeba wpuszczać sprzęt centralnie do bagna. Wystarczy dobrze zdrenować teren wokół niego.
Moc bagna pochodzi z zakazanego terenu. Dopóki ten teren nie zostanie odzyskany efekty żadnych prac nie będą trwałe.
Świątynia też musi być pokonana jeśli cokolwiek ma się udać.


Moc bagna pochodzi z zakazanego terenu. Dopóki ten teren nie zostanie odzyskany efekty żadnych prac nie będą trwałe.
Świątynia też musi być pokonana jeśli cokolwiek ma się udać.
Daj spokój z tym bajaniem bzdetów. Odnoś się do rzeczywistości a nie do gawęd przy ognisku dla Zuchów.


Daj spokój z tym bajaniem bzdetów. Odnoś się do rzeczywistości a nie do gawęd przy ognisku dla Zuchów.
Po to się używa alegorii, żeby móc powiedzieć o czymś o czym normalnie nie można. Poza tym liczę nieco na pomyślunek tego co to czyta. Czyżbym się jednak miał zawieść ?
Bagno ma wiele wspólnego z byciem relatywnym. A ruiny stolicy to moja dawna osobowość. Reszty nie będę zdradzał.

[ Dodano: Pon 08 Paź, 2007 15:19 ]
Ale człowiek i jego życie to nie jest zaołowiona trawka ani radioaktywna ziemia. Zbytnio bazujesz na takich porównaniach.

A czy zamykając fabrykę zanieczyszczającą środowisko przez sam fakt jej zamknięcia likwidujesz też zanieczyszczenia, które już się przedostały do środowiska ? To 2 rózne sprawy. I ty doskonale o tym wiesz.
Natomiast co do samego faktu: można podjąc działania naprawcze.

Zbytnio bazujesz na takich porównaniach.
Porównania, których użyłem akurat dobrze oddają to co mnie spotyka. Na bagnie się nie żyje, a wegetuje.
Nawet w pałacu można wegetować.

Na bagnie się nie żyje, a wegetuje. To tez proces, który znamionuje życie.

Ks.Marek napisał/a:
Każde bagno ma swoje dno. Zawsze jest na czym wesprzeć pale...

Ale żeby wbić pale potrzebny jest ciężki sprzęt, a ciężki sprzęt nie wjedzie na bagno ...
no i tu się mylisz bo założywszy odchodząc od analogii że dno bagna to chrzest, jest na czym wbijać pale, a nawet jeśli go nie ma to Kierownik to inteligentna istota i sobie poradzi


dno bagna to chrzest
Dno bagna to stwierdzenie : "myślę, więc jestem".
Co do tej "świątyni ciemności" to nie o to chodzi. Zdaje się, że jednak przedobrzyłem z tymi alegoriami. Przepraszam .


gradzia napisał/a:
dno bagna to chrzest

Dno bagna to stwierdzenie : "myślę, więc jestem".
to życzę powodzenia w budowaniu na sobie i swoim myśleniu i jestestwie. Czy byłeś chrzczony?? jeśli tak, to chcesz tego czy nie dnem twojego bagna jest chrzest i to co na nim otrzymałeś.
Sakramety wszystkie 7 jak leci, należy udzielać we wspólnocie. Bo one same też budują wspólnotę z Bogiem oraz z drugim człowiekem. Zatem moje pytanie do heysela: jak u ciebie jest ze wspólnotowością?

to życzę powodzenia w budowaniu na sobie i swoim myśleniu i jestestwie.
Oj matko ... Naprawdę nie wiesz co znaczy "myślę, więc jestem" ? Aż dziw bierze, że tak interpretujesz moje słowa ...
Bez tego stwierdzenia nie ma po prostu gdzie budować, bo całe jestestwo heysela to tylko iluzja ...
-----------------------
Po co to wszystko zaczynam ? Bo muszę ratować swoje życie. Dosłownie.
Prawidłowo te słowa zinterpretuje tylko Annnika.

Po co to wszystko zaczynam ? Bo muszę ratować swoje życie. Dosłownie. So The Show Must Go On

Oj matko ... Naprawdę nie wiesz co znaczy "myślę, więc jestem" ? Aż dziw bierze, że tak interpretujesz moje słowa ...
Bez tego stwierdzenia nie ma po prostu gdzie budować, bo całe jestestwo heysela to tylko iluzja ...
hmmmm no przykro mi ale nie rozumiem, chyba że masz na mysli cos takiego jak taki stan w którym teraz jestes - że to iż myślisz daję ci wiedzę o tym że żyjesz. U mnie to chyba "czuję ból, więc jestem" Czy to o to chodzi??

masz na mysli cos takiego jak taki stan w którym teraz jestes - że to iż myślisz daję ci wiedzę o tym że żyjesz.
"Myślę więc jestem" to Kartezjusz. To zdanie ratuje mnie w krytycznych momentach przed szaleństwem tego, że mnie nie ma.


"Myślę więc jestem" to Kartezjusz. To zdanie ratuje mnie w krytycznych momentach przed szaleństwem tego, że mnie nie ma. A Spinoza co na to? Przecież wszystko jest zdeterminowane, konieczne. A ty pozwalasz sobie na samowolkę i myślisz, ż e myślisz ??

ty pozwalasz sobie na samowolkę i myślisz, ż e myślisz ??
Po co mam Ci tłumaczyć ? Żebyś znowu wyjechał ze schizofrenią, bo nie rozumiesz, że można podziwiać piękno czegoś nie będąc pod wpływem tego ?

Trudna jest ta mowa, chyba nawet dla samego jej nadawcy...
Pisałem Ci już n-razy wcześniej jaki wpływ mam na myśli ... Poza tym znowu zabrałeś się za komentowanie czegoś co nie jest do końca prostym przekazem ...
A co do tej "wspólnotowości" to jestem samotnikiem i włóczęgą. Z natury.

A co do tej "wspólnotowości" to jestem samotnikiem i włóczęgą. Z natury. No to masz problem. I to nie mały. Ale z drugiej steony, powinieneś być samowystarczalny, wszak Deus sive Natura...
A ty jednak szukasz jałmużny...

No to masz problem. I to nie mały. Ale z drugiej steony, powinieneś być samowystarczalny, wszak Deus sive Natura...
A ty jednak szukasz jałmużny...

Powiem Ci tak :
Nie drwij ze mnie księże, bo nie jestem Twoim podlotkiem czy jakimś "kolesiem". Nie mój to problem, że nie umiesz zrozumieć, że człowiek to nie istota zerojedynkowa i może w niej istnieć wiele sprzeczności, wiele różnych odcieni i kolorów.
Nie proszę o żadną jałmużnę, bo nie poniżam ani siebie ani tego kogo proszę. Za dużo we mnie satanistycznej dumy.
I tak dla ułatwienia : Nie interesuje mnie w tym momencie :
- jakakolwiek pusta obrzędowość,
- Twoje zdanie o mnie,
- Twoje zdanie o Spinozie,
Interesuje mnie jedno, pomoc w odczytaniu i potwierdzeniu oryginalności odpowiedzi na kilka pytań jakie zadałem pewnej istocie, która około 2000 lat temu pojawiła się na tej planecie. To dlaczego nie jestem tego zrobić sam wynika właśnie z tego, że moja stolica jest zniszczona. Kolejne ułatwienie : Nie interesuje mnie Twoje zdanie tylko zdanie tej istoty. Co z nim zrobię będzie już zależało tylko ode mnie.
Jeżeli tej pomocy nie chcesz mi udzielić bądź wskazać kogoś kto jest mi jej w stanie udzielić to bez łaski. Pójdę się spytać gdzie indziej.

Nie proszę o żadną jałmużnę, bo nie poniżam ani siebie ani tego kogo proszę
Widać nie rozumiesz, albo nie chcesz rozumieć, czym jałmużna jest.
Cała reszta znów stanowi zapis melancholijno-bajkowego scenariusza, który nie wiedzieć gdzie się zaczyna, ni kończy.

Widać nie rozumiesz, albo nie chcesz rozumieć, czym jałmużna jest.
Dla mnie to jak splunięcie w twarz.

Widzisz, tak pojmujesz jałmużnę, ponieważ jesteś zapatrzony tylko w siebie. A kto wie, czy odpowiedź na twoje pytania nie znajduje się właśnie we wspólnocie, właśnie gdzieś poza tobą.
Co do przechwałek: ślepemu o kolorach trudno powiadać, jak już wcześniej gdzieś pisałem. Poniekąd działa to w dwie strony w tym wypadku. Ale jestem zwolennikiem postulatu Augustyna z Hippony: wiara poszukująca zrozumienia.

ponieważ jesteś zapatrzony tylko w siebie.
Taka już cecha satanisty, że kieruje się swoim osądem.


Nie interesują mnie "religijne" odpowiedzi na te pytania. Znam je już. Interesują mnie odpowiedzi tej istoty. NIekoniecznie mi o te wspólnoty chodziło.


NIekoniecznie mi o te wspólnoty chodziło.
A o jakie np. ? Bo nie rozumiem ...

Mam wrażenie, że poprzedni post mi sie w tym wątku nie wysłał.


Różne, ktore istnieją wokół ciebie. Nie każdy wszak Boga szuka, ale większość szuka szczęścia, cokolwiek ono będzie dla poszczególnych osób znaczyć. Najczęściej realizując to we wspólnocie.
Są wg mnie trzy rodzaje wspólnot :
- takie, kore gromadzą ludzi wspólnych interesów i zamierzeń,
- takie, w których poza tym istnieją jeszcze tzw. "więzy rodzinne",
- takie, w których istnieje jeszcze coś co zwę "połączeniem dusz".
Pierwszy typ jest pospolity, ostatniego w ogóle wg mnie nie ma.


- takie, w których istnieje jeszcze coś co zwę "połączeniem dusz". To twój subiektywny osąd. Może rzreczywiście, w ludzkim pojęcie nie da się mówić o doskonałej pełni, jedności związku dusz. Niemniej jednak wg kryterow psychologicznych oraz religijnych: to jest proces, nie zaś jednorazowy akt.


Może rzreczywiście, w ludzkim pojęcie nie da się mówić o doskonałej pełni, jedności związku dusz. Niemniej jednak wg kryterow psychologicznych oraz religijnych: to jest proces, nie zaś jednorazowy akt.
Sądzę, że inaczej rozumiemy to "połączenie dusz".


Taka już cecha satanisty, że kieruje się swoim osądem.
Ks.Marek napisał/a:
A kto wie, czy odpowiedź na twoje pytania nie znajduje się właśnie we wspólnocie, właśnie gdzieś poza tobą.

Nie interesują mnie "religijne" odpowiedzi na te pytania. Znam je już. Interesują mnie odpowiedzi tej istoty.


Taaaak?? satanista kieruje się swoim osądem, a ja zawsze myślałam że słucha tego co Szatan ma do powiedzenia??
A ta istota nie jest "religijna"??

[ Dodano: Czw 11 Paź, 2007 14:57 ]

W porównaniu z Twoją mistyką to nic. Owszem. Po prostu strata czasu i szukanie furtek...

Owszem. Po prostu strata czasu i szukanie furtek...
Zarzucasz mi ezoterykę to nie dziw się, że się odgryzam. To raz. Dwa, że takich "magicznych" wypowiedzi z mojej strony nie można traktować poważnie. A tym bardziej dogryzania. Myślałem, że o wiesz.

Zarzucasz mi ezoterykę Ponieważ odnosisz się do ezoterycznych okreslen, m.in z pojęciem "egregora"


Czyli i mnie nie traktujesz poważnie, skoro niepoważnymi tekstami przeładowojusz swe wyp[owiedzi pod moim adresem.
Nie, po prostu piszesz do mnie o sprawach, które są dla mnie nie zrozumiałe i nie do wyobrażenia.

Taaaak?? satanista kieruje się swoim osądem, a ja zawsze myślałam że słucha tego co Szatan ma do powiedzenia??
Proponuję zdobyć rzetelniejsze informacje o satanistach. Satanista słucha przede wszystkim siebie samego. Satanizm to nie jest antychrześcijaństwo.


Proponuję zdobyć rzetelniejsze informacje o satanistach. Satanista słucha przede wszystkim siebie samego. Satanizm to nie jest antychrześcijaństwo. no to faktycznie będę musiała trochę poczytać..

heysel napisał/a:
Proponuję zdobyć rzetelniejsze informacje o satanistach. Satanista słucha przede wszystkim siebie samego. Satanizm to nie jest antychrześcijaństwo.
no to faktycznie będę musiała trochę poczytać..
Raczej Szatana który sie podszywa pod głos jego samego. I tutaj chyba największy ból takich ludzi- że nie umieją odróżnić głosu złego od swojego.

Satanizm to nie jest antychrześcijaństwo.
Doprawdy? A czymże jest w taki układzie?
A teraz objaśnij skąd to masz.
Mnie to przypomina debaty n/t prochów "twardych" i "miekkich".

A teraz objaśnij skąd to masz.
[edit - strokna satanistyczna - tyle wystarczy.]
Nie linkowałem bo regulamin tego zabrania. Jak masz mi pisać jakieś głupoty na mój temat to daruj sobie.

heysel, to że są z tego źródła podejrzewałem. Brednie totalne.

Od początku mówiłem, że z punktu widzenia chrześcijaństwa jest to grzech śmiertelny "aversio o Deo, conversio ad creaturam". Pisałem o tym wprost i bez owijania w bawełnę. A więc jak by nie patrzeć - anty-chrześcijaństwo. Mimowolne, ale jednak.

Brednie totalne.
Poproszę konkrety, a nie gołosłowie. Stwierdzasz zatem, że jestem kłamcą i po cichu zabijam czarne koty i gwałcę dziewice ? I że podpisałem cyrograf ?


Idąc tym tropem wszystko co nie jest zgodne z chrześcijaństwem jest anty-chrześcijaństwem ...
Poniekąd tak. Ale bardziej w ten sposób: wszystko, co ewidentnie z ostentacją wychodzi na przeciw chrześcijaństwu, chcąc je spotwarzać, to jest to antychrześcijanizm.

wszystko, co ewidentnie z ostentacją wychodzi na przeciw chrześcijaństwu, chcąc je spotwarzać, to jest to antychrześcijanizm.
No dobra, masz wodę na młyn :

Nazwa 'Ordo Templi Satanis' znaczy w języku łacińskim 'Zakon Świątyni Szatana' i wywodzi się z nazwy starego Zakonu Templariuszy - Zakonu Rycerzy Świątyni. OTS jest współczesnym odpowiednikiem zakonu rycerskiego, jest zorganizowany podług zasad obowiązujących w średniowiecznej Europie. Celem Zakonu jest przywrócenie narodom pierwotnych, satanistycznych wartości, oraz zapewnienie naturalnej, satanistycznej elicie sytuacji lepszej, niż ta obecnie - bycia w rękach mas na krawędzi zagłady.
Jedyną drogę dla ludzkości pragnącej zrealizować swój potencjał widzimy w powrocie do starego ustroju społecznego, w którym uznaje się fakt istnienia naturalnej arystokracji i mas. Nazywamy tę arystokrację satanistami, dla naszych celów czerpiąc z wyobrażeń satanizmu i okultyzmu. Nie wierzymy dosłownie w pozaziemską istotę zwaną Szatanem, Lucyferem, ani w żadną z podobnych. Postrzegamy ludzkość jako wytwór sił ewolucji, nadal pracujących nad ulepszaniem gatunków i stymulujących je do rozwoju. Uważamy to za zjawisko pozytywne, jednakże widzimy konieczność rozdzielenia ludzkości na kasty: satanistów i niewolników, elit i mas, przywódców i naśladowców; wszystko w celu zapewnienia prawdziwej wielkości nam jako gatunkowi.


Główną bronią Zakonu i całego ruchu satanistycznego, powinno być dawanie przykładu. Gdy bezmyślne i bezczynne masy zauważą, że satanistom wiedzie się dobrze i że ci, którzy stosują satanistyczną ideologię zajmują przywódcze role w społeczeństwie, będą przez ten fakt bardziej skłonne do analogicznego postępowania. Nie może się to jednak odnosić tylko do poszczególnych członków Zakonu; cała organizacja musi być postrzegana jako godna poważania i kwitnąca. Wreszcie będziemy przez to popularyzować ideę samego Kościoła Szatana w dużych, miejskich ośrodkach, by służyła jako jaśniejący przykład tego, co może być osiągnięte przez stosowanie naszej filozofii.

Znów nie podajesz źródeł. Znów jakieś wydumane historie chłopięce tu mi serwujesz. Konkrety prosze. Szanuj mnie, choćby tylko troszkę...

Znów nie podajesz źródeł.
A mogę linkować do stron satanistycznych ?


A mogę linkować do stron satanistycznych ? Nie sądzisz, że są to źródła czysto stronnicze i nieobiektywne?


ale Szatan nie oznacza 'pana wszelkiego zła na ziemi'. Nie oznacza, że dokonywane są 'dla niego' jakieś mordy, czy gwałty - tego w satanizmie w ogóle nie ma, hmmm, a co z samobójstwami jakichś sekt staanistycznych, jakieś czarne msze na których składa się ofiary, to nieprawda??


Dlaczego zatem uważasz, że to nie sataniści są obiektywnym źródłem informacji o satanizmie ? Bo w większości wypadków to nie sataniści, że tak powiem, doktrynalni lecz ci, co nie mają za bardzo pojecia co z wolnym czasem robić.

Bo w większości wypadków to nie sataniści, że tak powiem, doktrynalni lecz ci, co nie mają za bardzo pojecia co z wolnym czasem robić. ooo dokładnie tez tak myślę

hmmm, a co z samobójstwami jakichś sekt staanistycznych, jakieś czarne msze na których składa się ofiary, to nieprawda??
Pierwsza zagwozdka to jak dalece wytyczamy granice tego co oznacza słowo satanizm. Wg mnie (i nie tylko mnie) satanistę cechuje przede wszystkim postępowanie wg własnej wola i "czczenie" samego siebie. Mówiąc "okultystycznie" : "satanista nie chce służyć Szatanowi, on chce być taki jak Szatan". Ale nie jak ten chrześcijański Szatan. Ten kto czci i służy diabełkom przynajmniej dla mnie nie jest satanistą.
Co do wszelkich tzw. "sekt satanistycznych" to możliwe, że się dzieją różne rzeczy w takich zamkniętych grupach.
A co do satanistycznego rytuału :
***
Jak dla mnie to kuriozum . Zwłaszcza pan Lavey w tym wdzianku .


"satanista nie chce służyć Szatanowi, on chce być taki jak Szatan" Tak wyglądało wystąpienie Lucyfera przeciw Stwórcy: nie dość, że chciał być jak On, to nawet chciał więcej, być ponad Nim. Zatem przyznam tu słuszność Tobie, heysel.
Pierwszy konkret, który przywołujesz od jakiegoś czasu.

Z punktu widzenia chrześcijaństwa tak. To dosyć prosty wniosek ... Pamiętasz Świnię? On siebie określał wprost jako satanistę. Wg mnie chciał dać i dał przekaz następującej treści: człowieka determinuje zło. To jest coś nie do przyjęcia. Wówczas należałoby się zastanowić, po co prawo, po co jakiekolwiek normy. Chaos rządzi światem. A to z kolei jest wierutną bzdurą, bo nawet w przyrodzie widać harmonię.

Wg mnie chciał dać i dał przekaz następującej treści: człowieka determinuje zło. To jest coś nie do przyjęcia.


To nie jest coś co się dzieje gdzieś tam i kiedyś tam. To się dzieje TU i TERAZ. Spójrz na to co Cię otacza a zobaczysz, że te błogosławieństwa i przekleństwa są z tego świata i od zawsze są. I potrzeba iście boskiej mocy aby spalić kartkę z tymi zapisanymi słowami.
Tak. Moc szatana działa niewątpliwie pośród rodziny ludzkiej. Ale na szczęście nie ma mocy dominującej.


Moc szatana działa niewątpliwie pośród rodziny ludzkiej.
To nie jest moc szatana, a my sami.
Łatwiej jest" zwalić "na szatana...

Łatwiej jest" zwalić "na szatana...
Co niby mają znaczyć te słowa? Że niby szatan to fikcja?

Łatwiej jest" zwalić "na szatana...

Diabeł zawsze był atakowany przez sprzymierzeńców Boga z całą bezwzględnością i bez żadnych zahamowań.


Diabeł zawsze był atakowany przez sprzymierzeńców Boga z całą bezwzględnością i bez żadnych zahamowań. z czego cytat? Podoba mi się to zdanie.

z czego cytat? Podoba mi się to zdanie.
Jesteś super-inteligentny .

Cytat:
Diabeł zawsze był atakowany przez sprzymierzeńców Boga z całą bezwzględnością i bez żadnych zahamowań.

czyżby Anton Szandor LaVey
Szatan istnieje Tylko,że nie można "zrzucać na jego barki"wszelkiego ludzkiego zła...

Szatan istnieje Tylko,że nie można "zrzucać na jego barki"wszelkiego ludzkiego zła...
A to oczywiste. Choć to on ciągle robi nam zwarcie, bo pokusy od niego pochodzą...

Szatan istnieje Tylko,że nie można "zrzucać na jego barki"wszelkiego ludzkiego zła...
zgadzam się z tobą w 500% , to diaboliczne spojrzenie na świat zniewala ludzka wole.

bo pokusy od niego pochodzą...
Pokusy to ludzkie instynkty i chciwość ukryte za panem w czerwonym wdzianku z rogami na głowie i widłami w ręku .
Wystarczy posłuchać RM... Niektóre "środowiska"katolickie szerzą taką demoniczną wizję rzeczywistości...To tło mojej wcześniejszej wypowiedzi....
Dokładnie Rachel! A gdzie odpowiedzialność człowieka...

Pokusy to ludzkie instynkty i chciwość ukryte za panem w czerwonym wdzianku z rogami na głowie i widłami w ręku Ten pan w czerwonym surducie karmi sie tym, czego człowiek się boi.

Ten pan w czerwonym surducie karmi sie tym, czego człowiek się boi.
Człowiek powinien najbardziej bać się samego siebie i swojej głupoty. Cała reszta przy tym to popierdółka.

Człowiek powinien najbardziej bać się samego siebie i swojej głupoty. Cała reszta przy tym to popierdółka.
w tym wypadku przyznam Ci racej heysel. Człowiek powinniem podjąć prace nad sobą , wiedząc że w pierwszej kolejności sam sobie zagraża i innym
Dokładnie...Jeden jezuita powiedział,że każdy ma w sobie "mordercę"....

Dokładnie...Jeden jezuita powiedział,że każdy ma w sobie "mordercę".... biorąc pod uwagę że można być "mordercą" samego siebie to faktycznie coś w tym jest.

Ten pan w czerwonym surducie karmi sie tym, czego człowiek się boi.
A może odwrotnie...Może to my "ubieramy"nasze lęki w postać "rogatego"

Dokładnie...Jeden jezuita powiedział,że każdy ma w sobie "mordercę"....
widać że człek ma głowe na karku

Pewnie nie jeden raz i nie dwa. Ale zbyt łatwo też się od niego nie uwalniajmy, bo z czasem można w ogóle go z pola widzenia stracić...Jak komornika, co sie czai, by firmie zarekwirować sprzęt... o nom tu się podpisuję lepiej szatana mieć na tyle blisko aby go kontrolować i móc się mu przeciwstawiać, co by nie siał zamętu z daleka. Oczywiście przeciwstawianie się temu rogatemu ma sens tylko wtedy gdy żyjemy w zjednoczeniu z Jezusem.


Pewnie nie jeden raz i nie dwa. Ale zbyt łatwo też się od niego nie uwalniajmy, bo z czasem można w ogóle go z pola widzenia stracić...Jak komornika, co sie czai, by firmie zarekwirować sprzęt...

Racja...Jezuici,a szczególnie o.Posacki to "ostro" z walczą...
Tak trzymać ręke na pulsie, ale nie wpadać w zbyteczną panike wszędzie wyglądając diabła. No jedynie że człowiek chce nabawić się silnej nerwicy albo czegoś gorszego przez diaboliczne spojrzenia na wszystko.
Dokładnie Rachel!

Tak trzymać ręke na pulsie, ale nie wpadać w zbyteczną panike wszędzie wyglądając diabła. No jedynie że człowiek chce nabawić się silnej nerwicy albo czegoś gorszego przez diaboliczne spojrzenia na wszystko. jak się zbytnio koncentrujemy na pokusie czyli głosie diabła to wtedy automatycznie stajemy w obliczu tego, ze tworzymy sobie bożka a diabłu to na rękę.

jak się zbytnio koncentrujemy na pokusie czyli głosie diabła to wtedy automatycznie stajemy w obliczu tego, ze tworzymy sobie bożka a diabłu to na rękę.
jeżeli skoncentrujemy uwage na pokusie to pewne na 100% że ulegniemy pokusie. nie chodzi na baczne obserwowanie pokusy, tylko na dobrym wypełnianiu obowiązków, moditwe w momencie że widzi sie ją... ale nie skupiamy na niej uwagi dalej robimy to do czego nasze powolanie nas zobowiązuje.

jeżeli skoncentrujemy uwage na pokusie to pewne na 100% że ulegniemy pokusie. nie chodzi na baczne obserwowanie pokusy, tylko na dobrym wypełnianiu obowiązków, moditwe w momencie że widzi sie ją... ale nie skupiamy na niej uwagi dalej robimy to do czego nasze powolanie nas zobowiązuje. To był motyw przewodni Św. Ojca Kolbe: posłuszeństwo i wiernośc obowiązkom

To był motyw przewodni Św. Ojca Kolbe: posłuszeństwo i wiernośc obowiązkom
nie wiedziałam o tym.
On miał taki etap w życiu, że wraz z innymi braćmi jeździł do warszawy w jednych butach. Na zmiane je używali, by jakoś wyglądąc elegancko, jak coś załatwiali.

jeżeli skoncentrujemy uwage na pokusie to pewne na 100% że ulegniemy pokusie. nie chodzi na baczne obserwowanie pokusy, tylko na dobrym wypełnianiu obowiązków, moditwe w momencie że widzi sie ją... ale nie skupiamy na niej uwagi dalej robimy to do czego nasze powolanie nas zobowiązuje. gdy sie nie skupiamy na pokusie to dzieją sie cuda, jak taki na przykład że upadek raz na tydzień lub dwa razy na tydzień staje się upadkiem raz na miesiąc a i tak wszystko idzie ku jeszcze lepszemu :) i coraz łatwiej mówić że żyje we mnie Chrystus. Choćby dlatego, ze się Go czuje na każdym kroku.
A podobno :

popatrz na to co napisalam wyżej

Czyżby to była nieprawda ?
http://www.biblestudymanuals.net/1jn5v21.htm - tak na szybko..

[ Dodano: Sob 13 Paź, 2007 23:15 ]

Pamiętasz Świnię? On siebie określał wprost jako satanistę.

2. Kim jesteśmy?
Grupą ludzi ponad wszystko ceniącą wolność myślenia i swobodę dyskusji. Ludźmi, którzy określają siebie jako Satanistów, ponieważ sprawia im to przyjemność. Ludźmi szukającymi dróg do szczęścia i spełnienia, uczącymi się cały czas życia. Hedonistami, racjonalistami, nonkonformistami o bardzo różnych zainteresowaniach. Ludźmi, którzy widzą sens w prowadzeniu największego w Europie Środkowo-Wschodniej (a niedługo na świecie) portalu o Satanizmie Współczesnym.
3. Czym się zajmujemy na co dzień?
Z pozoru jesteśmy normalnymi ludźmi, pracującymi i studiującymi (informatyka, prawo, socjologia, fizyka, psychologia), jednakże tym, co nas wyróżnia i zarazem łączy jest otwartość umysłów, a tym samym nieuwarunkowane odgórnie narzuconymi granicami spojrzenie na świat; zdolność do samodzielnego myślenia i rozwijania się; podążania własnymi ścieżkami filozoficznymi, ciągle szukając miejsc nieodkrytych, aby tworząc - stawać się swoim dziełem i w dążeniu do doskonałości zarówno umysłowej, jak i duchowej, przekraczać własne ograniczenia, cały czas ucząc się życia... Dlatego nierzadko sięgamy po bardzo różne ścieżki (wschodnie i zachodnie), by czerpać z nich energię i inspirację do ciągłego "stawania się". Czy można to ująć krócej? Chyba tak... Łączy nas dążenie do nadczłowieka.


Chyba tak... Łączy nas dążenie do nadczłowieka. coś z tymi nad ludźmi Hitler próbował eksperymentować, efekt był tragiczny w skutkach także dla niego samego.

[ Dodano: Nie 14 Paź, 2007 16:43 ]


Po pierwsze tu chodzi o nadczłowieka Nietzschego. Po drugie Hitler wykorzystał i spotwornił tylko to o czym pisał Nietzsche. Po trzecie Hitler to nacjonalizm i rasizm czego Nietzsche nienawidził (a dowody są w tekstach jakich napisał).

Tak jest...Nietzsche pewnie w "grobie się przewracał" Hitler "przerobił"jego naczelne idee na swój użytek...
no i remoncik zakończył się, a gradzia jest mega szczęsliwa i to przez długo wyczekiwane duże S
Witaj Gradziu. Piękne świadectwo wiary dałaś w podpisie :
Koniec remontu teraz Bóg za moja zgodą sprzata wszelkie brudy z kątów. Jest tak cudownie cudownie być wolnym i kochanym człowiekiem.

I za to Chwała Panu.

no i remoncik zakończył się, a gradzia jest mega szczęsliwa i to przez długo wyczekiwane duże S
Gratulacje - wirtulacje.
A mnie wyszło w końcu (diagnoza ), że jestem "światopoglądową chimerą". Wszystkim po trochu i nikim w całości. Nie dziwota zatem, że taki pustak ze mnie.

że taki pustak ze mnie. czekaj ale pustaki służa do budowy nawet wielkich budowli, więc więc musisz tylko zaprawę znaleźć dobrą
Problem taki, że ten fragment :
"Jeśli twoje oko jest dla ciebie powodem grzechu, wyłup je; lepiej jest dla ciebie jednookim wejść do królestwa Bożego, niż z dwojgiem oczu być wrzuconym do gehenny, gdzie robak ich nie umiera i ogień nie gaśnie ."
wyraźnie zamyka mi drzwi.
ale tego fragmentu o oku nie mamy traktować dosłownie. Przecież Bóg nie chce byśmy się okaleczali, po to stworzyl nasze oczy byśmy ich używali a nie je sobie wyłupywali. chyba zbyt doslownie traktujesz słowa Pisma

[ Dodano: Wto 11 Gru, 2007 00:56 ]

ale tego fragmentu o oku nie mamy traktować dosłownie. Przecież Bóg nie chce byśmy się okaleczali, po to stworzyl nasze oczy byśmy ich używali a nie je sobie wyłupywali. chyba zbyt doslownie traktujesz słowa Pisma
Proszę, załóż chociaż czasem, że tak płytko nie odczytuję NT ... Te słowa czasami odczytuje się jako nie tyle dotyczące materialnego ciała co osobowości człowieka.

Proszę, załóż chociaż czasem, że tak płytko nie odczytuję NT ... Te słowa czasami odczytuje się jako nie tyle dotyczące materialnego ciała co osobowości człowieka. Prezpraszam nie chciałam Cie urazić heysel. czyli Twoja osobowość Ci przeszkadza w zmianie życia?? Czy to aby nie kolejna wymówka?? A moze pora wziąśc odpowiedzialność za swoje życie i wybory a nie zwalać wszystko na osobowość czy cos tam??
Odpowiedzialność za swoje życie i wybory biorę w 100%. Do tego nie potrzeba mi żadnych dodatków.
Zmiany życia ... Ja cały czas "ewoluuję" ...
Wymówka ? Nie, raczej wybór pomiędzy podróżą w tropiki a podróżą poza koło podbiegunowe. Podobno klimat umiarkowany jest złym wyborem.
azeby przejechac z kola podbiegunowego na tropiki trzeba przejechać strefe klimatu umiarkowanego
i w niej czasem na dłużej zostać co by ciało nie dostało wstrząsu ( analogia do wiary).A rozumiem ze chcesz bardziej w tropiki, tylko ten klimat umiarkowany jakoś Cię fascynuje mimo wszystko
Jestem w klimacie umiarkowanym o bardzo dużych okresowych wahaniach temperatur. Bardzo ostre zimy i tropikalne lata. To, gdzie mnie ciągnie jest w tym momencie bez znaczenia. Ważne jest jaki klimat będzie dla mnie zdrowszy i lepszy. Który pozwoli mi przeżyć. A huśtawka temperatur niezbyt zdrowa jest dla mnie.
Może to i egoistycznie brzmi, ale cóż ...
Ostrych zim chyba już zasmakowaleś to moze warto pojechać na jakiś czas w tropikalne lato?? nie czuje żadnego egoizmu a jakiś lek bardziej..
Poza kołem podbiegunowym tak naprawdę jeszcze nie byłem. Raczej w klimacie chłodnym, niż arktycznym.
A czy to nie jest hipokryzja wybrać się na wczasy w tropiki ?
Lęk ... Przed utratą samego siebie ...

A czy to nie jest hipokryzja wybrać się na wczasy w tropiki ? a czemu ma być hipokryzją, dlaczego uznajesz to za hipokryzję? Jeśli masz takie pragnienie zobaczyć jak jest w tropikach...

Wyobraź sobie, że mama przygotowuje Ci na urodziny tort. A Ty mówisz : "Mogę spróbować, ale jak mi nie zasmakuje to wypluję na podłogę ...".
A tropiki to wymagający klimat dla mnie, wiele rzeczy trzeba porzucić, wszystkiego nauczyć na nowo od zera. Dodając do tego jeszcze to, że w zasadzie dosyć łatwo mną manipulować ... A ludzie są różni ... A mnie łatwo zniszczyć, jeśli pokona się obronne mury ... A tutaj jeszcze kogoś sam mam wpuścić ...

Wyobraź sobie, że mama przygotowuje Ci na urodziny tort. A Ty mówisz : "Mogę spróbować, ale jak mi nie zasmakuje to wypluję na podłogę ...". hmmm ale tym, że spróbujesz i uciekniesz z tych tropików, nikogo nie obrazisz, podejmiesz wolną decyzję. Poza tym jak już zacząłeś z mamą, myślisz ze jak już wyplujesz ten tort to zranisz tym tak mamę ze się na Ciebie obrazi na "wieki"?? ja myslę ze bedzie jej bardzo przykro, zranisz ją ale dalej będzie Cię kochać, to teraz popatrz , że Ten kto może się obrazić jest o wiele wiekszy od mamy i kocha o wiele bardziej...

Ależ ja wiem, że doskonała mama nie gniewa się na swoje dzieci ... To raczej chodzi o mnie ... Już raz ten tort wyplułem ... I to rzucając na pożegnanie mamie w twarz nieprzyjemne wyznanie ... Nie chcę by takie coś się powtórzyło ...
Już totalnie byłbym diabelskim dzieckiem ...

Nie chcę by takie coś się powtórzyło ... spróbuj, przecież każdy tort jest inny, bo i czlowiek dorasta i zmieniają mu się gusta
Powiedzmy, że trawi kogoś pewna choroba, która nieleczona może doprowadzić do śmierci. Ten ktoś wie, że w dwóch miejscach może znaleźć lekarstwo. Jak na razie bada jedno z tych miejsc. I obawia się, że zamiast lekarstwa może znaleźć truciznę i lepiej może udać się w to drugie miejsce. A to czy lekarstwo jest słodkie czy gorzkie w smaku to raczej bez znaczenia. Trudno się rozwodzić nad walorami smakowymi podczas gdy życie jest zagrożone.


Ten ktoś wie, że w dwóch miejscach może znaleźć lekarstwo. Jak na razie bada jedno z tych miejsc. I obawia się, że zamiast lekarstwa może znaleźć truciznę i lepiej może udać się w to drugie miejsce. Dobra, pierwsze na jakiej podstawie widzi ze znajdzie truciznę w tym pierwszym miejscu, i na jakiej podstawie jest pewny ze znajdzie lekarstwo w tym drugim?? Po drugie: Jest takim specjalistą że wie jakie lekarstwo jest mu potzrebne??Zna się na tym?? Czy boi się powierzyć swoje zdrowie komuś bardziej zaznajomionemu??
Wiem, bo znam siebie i wiem mniej więcej co mnie trawi. Stąd też przypuszczam, gdzie można znaleźć lekarstwo. Poza tym "eksperymentowałem" już trochę .
Zawsze może być tak, że zamiast lekarstwa znajdzie się truciznę, zwłaszcza jeśli trzeba zaufać bezgranicznie "komuś bardziej zaznajomionemu". I nie chodzi tu o umiejętności "specjalisty", tylko o zwykłą złośliwość nawet.

I nie chodzi tu o umiejętności "specjalisty", tylko o zwykłą złośliwość nawet. o czym ty mówisz?? jaką złośliwość?? Poza tym czasem lekarstwo nie pomaga a trucizna zatruwa to co faktycznie niszczyło...czasem zaś my odbieramy lekarstwo jako truciznę przez nasze subiektywne patrzenie.

o czym ty mówisz??
O wilku w owczej skórze, czyli o kimś kto pod pozorem pomocy będzie chciał cię zniszczyć.


O wilku w owczej skórze, czyli o kimś kto pod pozorem pomocy będzie chciał cię zniszczyć. to napisz do tego lekarza i wypytaj go to moze przekonasz się czy to lekarstwo jest trucizną

[ Dodano: Sro 16 Sty, 2008 00:26 ]

satanista nie chce służyć Szatanowi, on chce być taki jak Szatan
Dobre, brawo.

a mi się wydaje nierealne być dobrym satanistą, bo człowiek jest stworzony na Boże podobieństwo, a tylko pełne oddanie Szatanowi uprawnia do nazywania się satanistą.
O, Gradzisława się pojawiła

Ks. Kleks ale tylko z wyboru człowieka, hmmm czy wtdy Boży obraz i podobieństwo zanika?? Coś jak matematyczne im większy mianownik (wieksze zło) ułamka 1/n tym bliżej zera (mniej dobra) ??

a neta dalej nie mam i telewizora też nie
Podobieństwo do kogokolwiek nie zakłada odebrania wolnej woli.

hmmm czy wtdy Boży obraz i podobieństwo zanika??
Obraz nie - bo dalej jesteśmy osobami. Ale podobieństwo owszem, zanika. Albowiem nasza moralność nie jest Bogo-podobna.

Ale podobieństwo owszem, zanika. Albowiem nasza moralność nie jest Bogo-podobna. czyli mam rozumieć ze zanik moralnosci est scisle związany z zanikiem podobieństwa do Boga??

I tu się mylisz. Jak najbardziej ten kto czci chrześcijańskiego Szatana może być nazwany satanistą.
Kwestia spojrzenia. W filozofii satanistycznej podkreśla się często "niczym nie skalaną mądrość" jako wartość, brak oszukiwania siebie, a głupotę jako największy z grzechów.
Szatan jest w chrześcijaństwie przegranym, tym który stracił swoją pozycję, a teraz mota się z powodu świadomości przegranej i chce pociągnąć innym na dno. Nie ma to wiele wspólnego z mądrością, nie jest to "romantyczny buntownik", ani symbol ziemskiej potęgi i "ziemskich uciech". Czczenie takiej istoty to jak "szukanie guza", głupota do n-tej potęgi. A więc zaprzeczenie "niczym nie skalanej mądrości".
Czy teraz widać skąd moje takie a nie inne wnioski ?

czyli mam rozumieć ze zanik moralnosci est scisle związany z zanikiem podobieństwa do Boga?? Nie inaczej. Można powiedzieć, że otwarcie na grzech zamazuje w nas Boże podobieństwo Ikona Dei tak zwane.

merytorycznie przygotował
Do wyciągnięcia takich wniosków nie trzeba wielkiej wiedzy, raczej nieco pomyślunku i instynktu samozachowawczego .


Tzn. ? dokonałeś gruntownego remonciku życia.
Nie, bo pożaru dalej nie udało się ugasić.

Nie, bo pożaru dalej nie udało się ugasić.
Ale pożar pozostawi sam popiół, albo też sprawie że ogolocenie ze wszystkiego , człowiek stanie wreście prawdzie o sobie.
Ugasi się sam, nie może cały czas płonąć.
I potem można zacząć budować na nowo
Najpierw trzeba uprzątnąć pogorzelisko ...
Coś co przychodz zdecydowanie łatwiej i szybciej a później to już takie wielkie wow
Nie mam pojęcia o co Ci chodzi ... Jakie wow ... ?
Czy da się przeprowadzić remont życia? - myślę, że nie, remont jest remontem, stare mozno wżarte brudy i tak pozostaną.
Nie nazwałbym św. Pawła brudasem
Ja też się stale remontuję i cieszę się, że mogę dostrzec efekty.

Moim zdaniem remont jest jak najbardziej mozliwy a nawet pożądany

Czy da się przeprowadzić remont życia? - myślę, że nie, remont jest remontem, stare mozno wżarte brudy i tak pozostaną. rok temu może i tak bym powiedziała, że chyba nie da rady się nic zmienić a dziś twierdzę, że wystarczy odważnie prosić Jezusa by zaczął uzdrawiać duszę i ciało. Ja z rok czasu na modlitwie, prosiłam Go o to by był Panem mojego życia, wątpiłam ale prosiłam nawet nie wiedząc, że potzreba jeszcze tak dużo zmian we mnie, ale rok terapii, rekolekcje Odnowy, częsta Eucharystia sprawiły, że jestem wolna i szczęsliwa - bardzo szczęśliwa. To co było stare i zardzewiałe zostało ładnie oczyszcone i zatynkowane. Jezus to robił powoli ale dokładnie, bolało i to bardzo bardzo aż dziwię się sama sobie jak ja żyłam ale teraz błogosławiony jest Bóg w kazdej mojej łzie i smutku, w każdej czarnej myśli bo teraz jest SUPEROWO FAJNIE i życzę odwagi wsyzstkim którzy podejmą drogę przemiany.

[ Dodano: Sob 06 Wrz, 2008 00:03 ]