ďťż
Strona początkowa UmińscyCzy zakupy przez internet w niedzielę to grzech?Czy ściąganie plików z internetu jest grzechem?Grzech pierworodny zmienił geny?czy okłamywanie psa jest grzechem?grzech,spowiedz co dalej?Kochać bez grzechu - artykułCzy POPRAWNOŚĆ POLITYCZNA jest grzechem?grzechy tzw.cudzeZapłatą za grzech jest śmierć.Grzech Pierworodny
 

Umińscy

Gdy wyliczamy grzechy główne to pierwszym z nich jest pycha. Dlaczego ? Ponieważ pycha jest początkiem każdego innego grzechu. Dlaczego anioł światłości stał się szatanem ? - przez pyche. Pierwszy grzech człowieka ? - pycha.

Współczesnemu człowiekowi trudno w swoim zachowaniu dostrzegać ten grzech. Jak każdy inny trudno jest ustalić granice kiedy moje postępowanie jest pyszne a kiedy nie.

Każdy powie pycha to wywyższanie się ponad innymi ale czy tylko ? Często pyche można odszukać w sobie kiedy nie odnajdujemy w sobie pokory. Jeżli w naszym zachowaniu brak pokory najczęściej jest to pycha. Pycha nie pozwala stanąć w prawdzie o sobie tylko będąc pokornym jest to możliwe.

Pycha często wyraża się w pogardzie drugim człowiekiem, bo stawiamy siebie ponad nim. Kiedy z kogoś kpimy, szydzimy czy naśmiewamy się dalecy jesteśmy od miłości a o wiele bliżej nienawiści. Oczywiście należy pięknować zło i głupote ale nie wolno nam szydzić z konkretnego człownieka.

Co o tym wszystkim sądzicie ?


Cóż mogę powiedzieć - w sumie całkiem niedawno usłyszalem rozważania na temat "dlaczego pycha jest pierwszym grzechem głownym". Dopiero wtedy tak naprawde uświadomiłem sobie, że faktycznie, wszystko co złe zaczyna się właśnie tutaj.
Ja widzę,że bardzo trudno stanąć w prawdzie o sobie, ale często jednak widzę,że ta pycha mi towarzyszy prawie przez cały czas.
I chyba przez nią moje życie jest niszczone, ona wprowadza mnie w inne poważniejsze grzechy, niszczy także moje życie rodzinne.
Nie dziwię się więc,że pycha jest na pierwszym miejscu jako grzech, bo od niej rzeczywiście birą się inne grzechy.

Pozdrawiam
Ja mam z tym prawdziwy kłopot, ale w innym sensie, raczej jestem uczulona na tym punkcie i moje kłopoty z pychą to raczej kłopoty ze skrupulanctwem.

Aż w końcu mój spowiednik mi musiał tłumaczyć, że powinno się znać swoją wartość i jej nie zaniżać, bo to, co ja uważałam za pyche, było jego zdaniem tylko w sumie w miarę obiektywną oceną umiejętości czy zachowań. A ja w końcu uważałam, że każde pomyślenir o sobie dobrze jest rodzajem pychy . Ze skrajności w skrajność


Ja wogóle nie do końca rozumiem czym jest ten grzech

Ja wogóle nie do końca rozumiem czym jest ten grzech

No ale czego nie rozumiesz ? Rozwiń swoją wypowiedź. Czy to co napisałem we wstępie jest dla Ciebie niezrozumiałe

Ja wogóle nie do końca rozumiem czym jest ten grzech

Przedstaw to może sobie w formie fałszywej dumy i bardzo osterj arogancji.

Ja wogóle nie do końca rozumiem czym jest ten grzech
np. jeżeli wpadamy w gniew albo zgorzknienie, gdy się usprawiedliwiamy, a nie chcemy cierpliwie wysłuchać wypowiedzi do końca - od razu się bronimy, gdy nie uznajemy i nie rozważamy wielkości Boga, gdy nie uznajemy żadnego autorytetu, gdy chcemy być totalnie niezależni, gdy upieramy się przy swoim zdaniu bez sensu czy potrzeby, gdy sami dla siebie jesteśmy najważniejszą osobą na świecie..................>>>szkoła pokory

co ja uważałam za pyche, było jego zdaniem tylko w sumie w miarę obiektywną oceną umiejętości czy zachowań. A ja w końcu uważałam, że każde pomyślenir o sobie dobrze jest rodzajem pychy . Ze skrajności w skrajność

Ja tez mam z tym problem. Czasami jestem skolowana, w srodowisku w ktorym zyje musisz o sobie mowic dobrze i uwazac sie za np: bardzo dobra w pracy itp...
Czesto mysle ze juz nie wiem co to jest pycha.
fałszywa skromność, to też byłby chyba rodzaj pychy/braku pokory, takiego zakamuflowanego

"16. Każde dobro w tobie to dar Boga.

Ważnym aspektem pokory jest wdzięczność, a istotnym elementem wdzięczności - uznanie źródła wszelkiego dobra, a więc uznanie Boga, od którego pochodzi wszystko, co dobre. Św. Paweł pyta: "Cóż masz, czego byś nie otrzymał?" (1 Kor 4, 7). Na pewno dużo zależy od współpracy człowieka, ale bez łaski Bożej nie jesteśmy w stanie dobrze żyć i działać. Trzeba przypominać sobie o tej prawdzie - nie po to, aby przygnębiać człowieka, ale aby obronić go przed pychą i zarozumiałością. Przez wdzięczność przygotowujemy się do otrzymania większej łaski i głębszego dobra. Wdzięczność jest owocem pokory, a ta umacnia się przez wdzięczność. Kto wie i uznaje, że wszystko, co dobre, otrzymał, jest bardziej gotowy, by się tym dzielić i pomagać wszędzie tam, gdzie to jest możliwe. Wdzięczny człowiek wie, że wszystko, co otrzymał od Boga, zostało mu dane, aby przekazywał, aby pomnażał przez dzielenie się, aby zachowywał przez rozdawanie, ponieważ w Królestwie Bożym posiada cokolwiek tylko ten, kto daje: aby mieć miłość, trzeba ją podarowywać."

>>>szkoła pokory
Pycha żywota , to najgrozniejsze zródło , z którego wypływa wiele wad. Pycha potrafi budzić nieumiarkowane pragnienia własnego wyniesienia , własnej chwały .To jest zródło nieuporządkowanego miłowania siebie , podporządkowania sobie wszystkiego i wszystkich .
Nie uważacie, że grzech pychy popełnia sporo wyższych "rangą" duchownych? Nie tylko katolickich.

Nie uważacie, że grzech pychy popełnia sporo wyższych "rangą" duchownych? Nie tylko katolickich.
Jakieś konkrety? Bo to zbyt ogólna opinia.
Co do pierwszych dwóch nie mam wątpliwości, co do reszty nie wiem
Ich problem można by rzec z jednej strony, gdyż odpowiedzą za to osobiście, ale z drugiej i "problem" nasz, katolików, gdyż przez swoją postawę psują dobry wizerunek Kościoła
Czy moglibyście zrezygnować z kopiowania posta który jest powyżej Paskudnie się czyta a odpisujecie w kilku słowach
na prośbę Anni:

Ależ ja nie potępiam. Wskazuję tylko na pewne sprawy, które są nie w porządku.
zapewne

Ależ ja nie potępiam. Wskazuję tylko na pewne sprawy, które są nie w porządku.
Doleje oliwy do ognia, jak zwykle.
Helmutt, do jasnej ciasnej!!
W wydaniu twoim dyskusja ta rzeczywiście przypomina w swym brzmieniu owe szczekające kundelki tarzające się w błocie.
Chcesz byc gieroj mira? OK, proszę bardzo! Pokaz klasę i nie wytykaj słabości i upadków innych, tylko wysil sie na ogładę w prezentowaniu swych spostrzeżeń. Spróbuj zawstydzić swoim stylem wypowiedzi chociażby tylko mnie, który nie raz bywam karczemnym pieniaczem.
no własnie pycha...czy np gdy pomogę komuś w autobusie, czy gdziekolwiek indziej i jestem zadowolona (wrecz dumna) z tego, bo wiem, że teraz mało osób dostzrega potrzeby innych czy popełniam grzech pychy??

[ Dodano: Nie 09 Wrz, 2007 21:27 ]
to ja teraz tak osobiście napiszę... ja np z tym grzechem chyba mam największy kłopot.... tzn teraz keidy juz wiem, ze jetsem w "grupie ryzyka" to stram sie duzo bardziej an to uważac...sądzę, ze takiej kwestii trzeba bardzo śledzić własne intencje, bo to jest chyba najważniejsze
no a ja sądzę, w ogołe często pycha może być udziałem ludzi żywo działajacych w Kościele... niestey... wlansie sama po sobie wiem, ze najcześciej moja pycha ma podłoże "oceniania" i "porównyania" relecji innych ludzi z Bogiem... i to dla mnie np jest bardzo przykre..., ze niestety pycha wkrada się nawet w tak piekne relecje z NIm, ze nawte będąc przed Nim jestem w stanie oceniać innych... bardzo mi przykro gdy o tym mysle...w piewszej chwili gdy dostrzegłam w sobie taką skłonnośc byłam (musze to przyznac) załamana... ale pewien Kapłan w konfesjonale powiedział mi wtedy tak;
" Spójrz na ta obserwajcję jak na łaskę. Bóg objawia nam tyle prawdy o nas samych ile jestesmy w danej chwili w stanie udźwignąc" -> i te słowa stały się dla mnie impulsem do działania i pracowania and sobą... teraz wiem, ze dostrzegłam swoj bład nie po to by przez niego wpadac w rozpacz,ale po to by się z niego podnosci... i teraz bardzo dziekjue Bogu, za te chwile smutku, po zrouzminiu ile zła się czai nawet moich relecjach z NIm... bo teraz mogę dzieki Niemu ozywiac ta relację i dązyc do uświęcania jej....
Jeśli nie czujemy się zbyt pewni siebie, dostrzegamy własne wady i zalety, nie czujemy się gorsi ani lepsi od innych i nie oczekujemy nic w zamian za uczynione dobro (czy to rzeczy doczesnych czy szczególnych łask) to wszystko O.K.

Aby uniknąć pychy i zbytniego skupienia na sobie najlepiej powtarzać sobie w myślach, że to co czynię czynię po to,aby uwielbiać Chrystusa swoim życiem. Służąc bliźnim i działając charytatywnie nie czyńmy tego dla własnej chwały ale na Chwałę Bożą. Uwielbiajmy Pana !

Gradziu,jak najbardziej cieszmy się z uczynionego dobra.Pamiętajmy,że taka była wola Boża, iż na naszej drodze spotkaliśmy tego potrzebującego i Jemu pomogliśmy. Dobro uczyniliśmy nie po to by czuć się lepszym i dostąpić w zamian szczególnych łask, lecz aby oddać Chwałę Panu.

Pycha to nic innego jak szukanie chwały dla siebie, a zapominanie o oddaniu Chwały Bogu.

Przedsionkiem pychy może być również uważanie się za gorszego od innych, któremu łatwiej ulec niż tzw.megalomanii. Takie przesadne poniżanie siebie pojawiające się jako pokusa,wtedy gdy nic nam się nie udaje może w skrajnych przypadkach prowadzić do zwątpienia w Miłosierdzie Boże lub do gniewu, kiedy bardzo łatwo o pychę. W gniewie człowiek może nieraz poczuć się kimś wielkim i w ten sposób niestety łatwo zgrzeszyć.

Mamy wady i zalety.Nie jesteśmy ani gorsi ani lepsi od innych. Annika ujęła to najlepiej: "Ecce homo" łac. = "Oto człowiek".

Przedsionkiem pychy może być również uważanie się za gorszego od innych, któremu łatwiej ulec niż tzw.megalomanii. Takie przesadne poniżanie siebie pojawiające się jako pokusa,wtedy gdy nic nam się nie udaje może w skrajnych przypadkach prowadzić do zwątpienia w Miłosierdzie Boże lub do gniewu, kiedy bardzo łatwo o pychę. W gniewie człowiek może nieraz poczuć się kimś wielkim i w ten sposób niestety łatwo zgrzeszyć. ja myślę ze to nie taka prawdziwa pycha jest a bardziej brak akceptacji siebie który ukrywamy pod maską stworzonej przez nas pychy, ale iluzorycznej, bo w końcu udajemy...
Ja zaś skłonny jestem uznać, że pycha to pierwsza zdobycz szatana w człowieku. Nawet maleńkie jej ziarenko, przeoczone urasta do rozmiarów Mont Everest.
zgadzam się z Ksiedzem... pycha chyba czesto bardzo jest punktem wyjsciowym dla pozostałych grzechow...
Zgodnie ze słowami Św.Pawła: "miłość nie unosi się pychą". Jest pycha - nie ma miłości, jest miłość - nie ma pychy.
Bo pycha to:
- odpycha,
- rozpycha,
- napycha.
Jest zatem zarzewiem niemal każdego grzechu

Bo pycha to:
- odpycha,
- rozpycha,
- napycha.
Jest zatem zarzewiem niemal każdego grzechu

alus fajnie to ujełaś ja moge dodać ze jeszcze spycha głębiej w zło, wpycha w egoizm

alus fajnie to ujełaś ja moge dodać ze jeszcze spycha głębiej w zło, wpycha w egoizm i można jeszcze inne atuty dodać, zawsze jednak chodzi o to samo: pycha stawia mur.
oj niestety... i teraz jak rozsądnie z tym walczyć...?? Jak budzić w sobie pokorę?? i jak to połaczyć z "ocenianiem" rzeczywistości...?? Bo przecież chyba musimy jakoś nazywac, oceniact to co się dzieję wokól nas... parwdą?? trzeba oceniac zjawiska zbey wiedzieć co jest dobre a co złe... jakoś trzeba kształtowąc włąsne sumienie i jak umiknąc prezsady w jedna badz drugą stronę ( ktos juz pisał,ze pycha moze się ujawniąc na rozne sposoby etz przez zbytnie obwinianie samego siebie)
Pokora i wstyd po uczynionym grzechu daleko są milsze Bogu niż pycha po spełnieniu dobrego uczynku - pisał niegdyś Św. Augustyn. Trzeba tylko umieć odkryć w sobie ten wstyd, stwierdzić, że nie jest on po to, by poniżac, lecz by wywyższać.
no tak... akurat nie o tego typu kwestie mi chodziło...bo w tej kwestii jakos nie mam problemów...
dla mnie problemem jest kwestia jakiegos "oceniania" zachowania innych ludzi... czesto jestem w stytuacji gdy ktoś przy mnie wypowiada sie niezbyt pochlebnie o innych ludziach... (dodam, ze ejst to strasza i bliska mi osoba) a ja na to mówie, ze bardzo mi się nie podoba taki sposós mówinia o innych, na co ta osoba mówi, ze mamy obiawiazek oceniania rzeczywistości , by nazywac dobro i zło po imieniu... i tu jakby pojawia sie problem... bo owszem jakby nad tym dłuzej pomyslec to trzeba nazwyac rzeczy po inieniu, i chyba tm bardziej my- ludzie wirzący powinnismy w taki sposob tez swiadczyc tzn nie uchylac się przed powiedzieniem, ze cos jest złe... ale z drugiej strony gdzie tu miejsce na "nie sądzcie abyście nie byli sadzeni" i na pokorę...??
jak da się ze soba pogodzić (a wierze, ze da się ) kwestie ocenina rzeczywistości z "oduczaniem się" pychy...?? dla mnie to dośc trudna kwestia i czasem trudno mi znalesć złoty srodek...
Zastanawiam się Jak to jest W wychowywaniu dzieci, czy chcąc nauczyć dziecka szacunku do rodziców (szczególnie gdy dziecko jest już w wieku nastoletnim) i zwraca się szczególniejszą uwagę na siebie jako na wyższego hierarchią - bo rodzica- czy to nie jest grzech pychy ?
wg mnie nie... bo to jest ich zadanie:) muszą wychowywac... a ja osobiście jakos specjalnie nie ejstem zwolenniczka "kumplowskiego" czy tez bezstresowago (chociaz to zła nazwa, bo przeciez tradycyjnie wychowanie etz może przebiegac bez stresu...) wychowania.. wg mnie rodzice musze zaznaczyć jakąś hierarchię ale nei robią tego przeciez ale zaspokajania włąsnych ambicji czy lecznia kompleków... tylko żeby pokaząc dziecku, ze juz troszkę dłuzej żyją na świecie i wiedzą troszkę wiecej... wiec to (przeprowadzona w zdrowej atmosferze tzn takiej gdzie dziecko także może sie dzielic swoimi spostrzezeniami i pomysłami) rodzi raczej poczucie bezpieczeństwa w dziecku, swidomość, ze ktos juz cos przed nim przeył i naprwdę nie ma potrzeby wszytskiego uczyć sie na własnych błędach (chociaż sa sparwy ,które trzeba przejsc by zroumięc) tylko może korzystać z doswidczen innych...

tzn no takie jest moje zdanie, ze w tym wypadku duzo wzanijeszy jest kontekst, ktory tutaj akurat jest taki, ze uczy sie dziecko szacunku do strszych i zapewania mu poczucie bezpieczeństwa... więc sadzę, ze nie ma w tym wypadku mowy o pyszę... ale jesli sie mylę porszę mnie poprawić... (Ks. Marku??;>)
renia, "czcij ojca swego i matkę swoją". Rodzice muszą nauczyć dziecko szacunku do siebie. Zwraca się na siebie uwagę owszem. Ale wcale nie oznacza to, że się wywyższa i pyszni. Bo jeśli rodzic szanuje też swoje dziecko to jest ok.
dziękuję za dobre słowo skierowane do mnie.
A jak myślicie, czy perfekcjonizm, dalej - poniżanie siebie (nieumiejętność wybaczenia sobie) jest przejawem pychy? I czy zawsze jest przejawem pychy? Bo to w końcu wynika z niezadowolenia z siebie, z tego, że człowiek chciałby być kim innym, niż jest, robić coś lepiej, niż robi itd.
Nie zawsze jest to przejaw pychy... czasem jest to przejaw źle pojętej pokory...
A źle pojęta pokora jest przejawem pychy.