ďťż
Strona początkowa UmińscyCzy zakupy przez internet w niedzielę to grzech?Czy ściąganie plików z internetu jest grzechem?Grzech pierworodny zmienił geny?czy okłamywanie psa jest grzechem?grzech,spowiedz co dalej?Kochać bez grzechu - artykułCzy POPRAWNOŚĆ POLITYCZNA jest grzechem?Zapłatą za grzech jest śmierć.Grzech PierworodnyGrzechy za kółkiem
 

Umińscy

No właśnie, grzechy cudze, jak sądzę, często są przez nas ignorowane, niezauważane, jednakowoż niosące z sobą niebezpieczną truciznę. Czy zastanawiacie się czasem nad swoim postępowaniem, czy nie uczestniczymy i w jaki sposób uczestniczymy w cudzych grzechach bądź je popieramy? Na czym polega, w jaki sposób przejawia się ten grzech? Zapraszam do dyskusji.


Ja dostałam kiedyś materiał do przemyślenia ,ale tam była inna definicja grzechów cudzych = chodziło o grzechy kogoś z mojego otoczenia, których konsekwencje ponoszę ja ( chodzi o okultyzm). Miałam dowiedzieć sie o spowiedź z tych grzechów ,ale nic z tego nie wyszło, bo jak na razie żadne kapłan z mi znanych nie wie o co dokładnie biega ja tamte wskazówki dostałam od świeckiego, ale z innej diecezji

Zapraszam do dyskusji.
heh...

zacznijmy od przytoczenia:


Grzechy cudze

1. Namawiać kogoś do grzechu.
2. Nakazywać grzech.
3. Zezwalać na grzech.
4. Pobudzać do grzechu.
5. Pochwalać grzech drugiego.
6. Milczeć, gdy ktoś grzeszy.
7. Nie karać za grzech.
8. Pomagać do grzechu.
9. Usprawiedliwiać czyjś grzech.

stąd

kto wie czy to nie najczęściej popełniane dziś - w imię powszechnego dyktatu tolerancji - grzechy...
Ja w odniesieniu do absolutnej tolerancji podkreśliłbym jeszcze przynajmniej 3 i 7. Nie stosuję i nie używam określenia tolerancja - jest polskie słowo, zresztą dużo trafniejsze i odpowiednie, a jest to "życzliwość".


Tak 7 trzeba jeszcze podkreślić...
Niedawno miałam taką sytuację, że poszłam do koleżanki, która za kilka dni miała rodzić dziecko i dałam jej papierosa, chociaż nigdy tego nie robię. Jakoś nie umiałam jej odmówić, bo wiedziałam jednocześnie, że jak jej nie dam to ona palić i tak będzie. No i miałam wyrzuty sumienia, bo może jednak jakoś mogłam się temu sprzeciwić. Poza tym to taka koleżanka, której kilka lat nie widziałam, więc już nie taka bliska i nie będę przy pierwszym spotkaniu się z nią kłócić o takie rzeczy.

Ja w odniesieniu do absolutnej tolerancji podkreśliłbym jeszcze przynajmniej 3 i 7

Gdyby to było takie proste ks. Marku... jednak nie bez powodu są te grzechy rozdzielone.

jednak nie bez powodu są te grzechy rozdzielone. Wg mnie sa wymienione, a nie rozdzielone.
Ale są to dwa różne grzechy.. nie muszą pojawiać się równocześnie.
Jak najbardziej sie łączą. Popatrz na nie uważnie, a zobaczysz, ż etak jest.
Łączą się to fakt. Ale nie zawsze.
Cytat za M.Ink.* :
6. Milczeć, gdy ktoś grzeszy.

To niewątpliwie najczęstsza pokusa. Największy problem występuje, gdy widzimy robiących zakupy w niedzielę; gdy ktoś wybiera się w piątek na dyskotekę, a my nie możemy go powstrzymać lub w sytuacji gdy ktoś głosi plotkę w taki sposób, że pozostali wierzą w nią jak w niepodważalną prawdę a my się boimy zwrócić uwagę obmawiającym.

Milczenie wobec grzechu innych jest szkodliwym społecznie stereotypem i winno być wyeliminowane. I nie tłumaczmy się tym, że nie chcemy komuś podpaść. Przykład: Jakbyśmy milczeli wobec zbrodni Hitlera to Niemcy zajęliby całą Polskę i zrobiliby z niej swój własny land.

Co zatem czynić, by wyzbyć się owego lęku i tchórzliwości ?

Największy problem występuje, gdy
problem jest po to, by szukać rozwiązań

Największy problem występuje, gdy widzimy robiących zakupy w niedzielę
właśnie... "człowiek człowiekowi wilkiem", bo jednoczą się wegetarianie przeciwko zabijaniu zwierzat, a gdzie jedność przeciw robieniu zakupów w niedzielę? My klienci jesteśmy powodem ich pracy, gdyby praca w niedzielę nie przynosiła dochodów, nikt by nie pracował, proste...
no dobrze, ale jak rozumiem to dotyczy tylko ludzi wiarzących no nie?? czy jak?? bo jesli np wiem, ze ktos z mojego otoczenia jest ateistą (nie sprzeczjamy sie juz co to dokladnie oznacza) i wybaiera się np na dyskoteke w piatek no to chyba nie mam obowiazku reagować?? czy jak?? a poza tym gdzie tu miejsce na wolnośc... sądzę, ze granica jest bardzo płynna... przeciez nawet Bog nam daje wolnośc , wiec jakie praow my mamy by zbraniac, czy potepiac?? no ja nie wiem w tym moencie bo dla mnie to jets obecnie bardzo złozony prablem... wolnosc, a koniecznosc gloszenia Boga... poza tym sądze, ze to mzoe do czegos zlego prawdzic... tzn boję się ze moze we mnie prezwazyć chęc ustawiania innych , a nie kochana ich bezwarunkowo... boję sie bardzo ze zapanuje takie faryzejskie, restrykcjyne przeprzeganie prawa, a nie gloszenie Boga Miłości... to sa moja obawy... wiec prosze o jakis komantarz... najlepiej KS. Marka

no dobrze, ale jak rozumiem to dotyczy tylko ludzi wiarzących no nie?? czy jak?? bo jesli np wiem, ze ktos z mojego otoczenia jest ateistą (nie sprzeczjamy sie juz co to dokladnie oznacza) i wybaiera się np na dyskoteke w piatek no to chyba nie mam obowiazku reagować?? czy jak??(...) prosze o jakis komantarz... najlepiej KS. Marka

Nie masz obowiązku i nie ma sensu zwracać uwagę.

Grzech cudzy ???
Ja tego nie uznaje i wściekłbym się jak cholera, jeżeli ktoś zacząłby mi wytykać co robie wg tego typa źle


tos z mojego otoczenia jest ateistą (nie sprzeczjamy sie juz co to dokladnie oznacza) i wybaiera się np na dyskoteke w piatek no to chyba nie mam obowiazku reagować?? czy jak?? a poza tym gdzie tu miejsce na wolnośc... sądzę, ze granica jest bardzo płynna. NIe masz na siłe nawracać, ale masz obowiązek uświadoomić kogoś,, że twój pogląd na te sprawe jest taki, jaki podaje Kościół.
Przykład jest chyba nienajlepszy - niewierzący grzeszy przede wszystkim tym, co jest grzechem także w Prawie Naturalnym. Trudno powiedzieć że ateista grzeszy jedząc mięso w piątek czy nie chodząc w niedzielę do Kościoła - co najwyżej można rozważać grzech niewiary w ogóle (a i to jest trudne, bo często jest to nie tylko grzech zainteresowanych, ale i grzech cudzy chrześcijan (" Z waszej to bowiem przyczyny - zgodnie z tym, jest napisane - poganie bluźnią imieniu Boga."/Rz 2,24/)
CO innego gdyby ten niewierzący np. kogoś bił.

Przykład jest chyba nienajlepszy - niewierzący grzeszy przede wszystkim tym, co jest grzechem także w Prawie Naturalnym. Miałem na myśłi pseudo-ateistów, którzy się tak deklarują z wygody, czy z innych przyczyn. A więc porzucili wiarę, apostaci, nie ateiści.

Miałem na myśłi pseudo-ateistów, którzy się tak deklarują z wygody, czy z innych przyczyn. A więc porzucili wiarę, apostaci, nie ateiści. , o jakiej wygodzie ksiądz wspomina? wydaje mi się, że wygodniej jest w coś wierzyć, chociaż w świętą krowę. Człowiek wierzący ma nadzieję na coś, człowiek, który wierzy, czuje, że spełnia czyjąś wolę, czuje, że komus sprawia radość, a ateista? cóz mi pozostaje jak po śmierci byc dobrym obiadkiem dla robaczków, ot i żywot zakończony.

, o jakiej wygodzie ksiądz wspomina? Dla katolika na przykład, wierność małżeńska obowiązuje na dobre i na złe. Wygodniej jest zatem ustawić się w świecie jako "ateista", by mieć usprawiedliwienie dla swych czynów...
moja wątpliwość dotyczy tez kwestii "upominania" ludzi wiarzących..bylam przez jakis czas w takiej relacji, w kotrej to aj bylam strona ze tak powiem, bardziej czynnie warzaca i bardzo chcailam pokazac tej drugiej osobie piekno Boga- wlansie nie jej grzechy, tylko piekne i tym samym jakos moze zmienic jej sposob posatepowania- bezskutecznie... pojaiwaja sie u mnie pytania czy wolno w ogole w taka sfere zycia ingerowac?? jelsi tka to jak?? tak zbey nie stac sie surowym sedziom i nie wzbudzac w sobie pychy, czy gniewu...?? zeby nie zmineic kochania w osadzanie?? zeby nei klasc nacisku na wskazywanie dorgi a na bycie tolerancyjnym, milosiernym. wyrozumialym, lagodnym...??
Nie trzeba komuś grzechów wyliczać, tylko wskazac na ich skutki. Wówczas jest szansa na nawrócenie grzesznika i dojrzenie przez niego piękna Boga i wiary w Niego.

Dla katolika na przykład, wierność małżeńska obowiązuje na dobre i na złe
a ja bym polemizowała, na jakie dobre i zle? może w zwyczajnych zwadach domowych tak, ale czyz nie jest przykazaniem, aby dbać o siebie, zdrowie , ciało? nie wszystkie związki małzeńskie sa kolorowe i kobieta powinna trwać przy męzu tracąc swoje zdrowie? radośc życia?, na co ma czekać? na kaszę mannę z nieba? pręzdej na wygraną w totka mozna liczyć. ile razy katolik wzywa imię pana boga na daremno? ilu katolików stoi rano na kacu w kościele? ile kobiet niszczy własne ciało pudrami, pomadkami?? ile używa środków antykoncepcyjnych? ile jest nienawiści i pogardy dla bliźniego w takim kosciele? Gardze takimi katolikami naprawdę. sama mam znajome ze spiralami, na tabletkach, i biegają do komunii i spowiedzi, ale czy spowiadały się z tego? Nie wnikam w to, ale dla mnie to jedna wielka parodia, wiem-ich sumienie, problem, ale ja sie tym brzydzę!. Nie mam możliwości wyspowiadania się, bo setka ludzi za mną stoi ciekawych z czego ta bezbożnica się spowiada"? ( doświadczyłam czegoś podobnego), obracam się głównei w gronie ateistów (przypadek), wiekszośc z nich, to wspaniali ludzie, nie dostrzegłam wśród nich klamstwa, nienawiści, zazdrości. O jakiej wygodzie mówimy? to jest wygodne, że krzyczą "jestem katolikiem, wierzę w Boga?"

[ Dodano: Sro 07 Maj, 2008 22:21 ]
Danielu,
jeśli ks.Marek mówi o normach obowiązujących katolików to rzecz jasna ma na myśli tych, którzy są katolikami nie do ozdoby !
To tak jakbym napisał "kierowca nie może jeździć po pijaku" a Ty byś powiedziała że nieprawda, bo przecież 560 pijanych kierowców złapano w długi weekend...

Nie będę się odnosił co do tego co napisałaś o ateistach i katolikach - być może masz takie doświadczenia (choć obraz jaki zaprezentowałaś wydaje mi się , mówiąc delikatnie, jednostronny).
Ale nawet gdyby tak było...
Nie wiem czy jesteśmy lepsi od ludzi niewierzących, ale jedno mogę Ci powiedzieć na pewno: jesteśmy lepsi od samych siebie jakimi bylibyśmy, gdybyśmy nie wierzyli.
Myślałem o tym kiedyś kim byłbym i co bym robił gdybym nie wierzył - i możesz mi wierzyć, nie chciałabyś mnie spotkać. Czasem myślę że wiara to jest bonus od Boga dla ludzi którzy inaczej byliby już całkiem beznadziejni.

Nie wiem czy jesteśmy lepsi od ludzi niewierzących, ale jedno mogę Ci powiedzieć na pewno: jesteśmy lepsi od samych siebie jakimi bylibyśmy, gdybyśmy nie wierzyli.
Myślałem o tym kiedyś kim byłbym i co bym robił gdybym nie wierzył - i możesz mi wierzyć, nie chciałabyś mnie spotkać. Czasem myślę że wiara to jest bonus od Boga dla ludzi którzy inaczej byliby już całkiem beznadziejni.


Z tym się w zupełności zgodzę. Nie chciałabyś spotkać mnie, zanim się nawróciłam. I nie chciałabyś spotkać mnie po mojej długiej niebytności u spowiedzi.

Danielu, Danielo -baba jestem
Po drugie: jestem przekonana, że gro katolików to osobnicy, którzy nawet nie wiedzą co znaczy być katolikiem, dla większości "wierzyć" to bieganko do kosciółka, rano paciorek, wieczorem paciorek i vuala "jestem katolikiem". Katolik ma tendencje do powoływania się na Boga, grożenie bliźniemu karą bożą, innowierców traktują jak stado debili, ateistów zrównują z ziemią.......( nie chcę nikogo tutaj obrażac, mam nadzieję, ze akurat tutaj nie ma takowych, piszę uogólniając i to tylko moje zdanie), dlatego darzę większym szacunkiem ŚJ, zielonoswiątkowych, muzułmanów, ateistów etc
Jak mogę np uznać, że ŚJ jest w błędzie, że jest kretynem? Moja mama (przepraszam, ze ją cytuję), ale biega do kościółka, paciorki odmawia, oglada/dała Ezo, a swiadków nazywa ....., a taki świadek to przynajmniej zagląda do tego pisma, rozmawia o wierze, Bogu, stara się żyć wg przykazań, stara się wypełniać wolę bożą, coć może omylnie to rozumie. Ważne, że chce i się stara.
Jeżeli ja wierzę w to, ze człowiek może być dobry, że moze dac siebie innym, to staram się tak czynić, staram się zrozumieć drugiego człowieka zanim poddam go krytyce. Moze mi to nie wychodzi-tego nie wiem, ale staram się.
Więc jestem skreślona tylko dlatego, że nie wierzę w Boga?, że nie chodzę do kościoła? jeżeli tak, noo trudno.
Tak zatem powiedz, czy jest sens i czy jest sprawiedliwym, patrzeć na innych przez pryzmat swoich osobistych doświadczeń?

Nie gniewaj się Danielo, nie znam Twoich doświadczeń a widzę to co na forum i - wybacz raz jeszcze - co do ocen mam wrażenie że robisz dokładnie to co przypisujesz ogółowi katolików...
Ja mam wrażenie, że Daniela zobaczyła i doświadczyła w ludziach tyle zła (wspomniane przez Księdza gorszycielstwo), że teraz boi się ludzi i wszystkich uważa za jednakowych drani. Rozwiązaniem byłaby tutaj modlitwa o wewnętrzne uzdrowienie i przebaczenie. Kiedy Bóg udziela tej łaski to człowiek zaczyna widzieć dobro w innych, a nie tylko podejrzewa o najgorsze.