UmiĹscy
Hm... czsami bywa tak ze modlimy sie ale jednoczesnie nie dopuszczamy do siebie Boga, czasami nawet się nie modlimy on itak do nas mówi, jednak automatycznie odrzucamy od siebie ten komunikat.
Jak z tym walczyc?
Jak odblokowac sie na Boga?
Jak otworzyc sie na niego?
(pisze ten post/ temat bez polskich znakow w nadzieji ze tym razem sie wyswietli...
Może odpowiem tutaj.
Sposoby na "odblokowanie" są różne. Tu nie ma tak łatwo, że powie się "Ok, Panie Jezu, wierze w Ciebie, działaj w moim życiu jak chcesz"
Relacja miłości opiera się na zrozumieniu, przyzwoleniu, oraz komunikowaniu się. To nie jest prosta relacja, która wyrośnie w miesiąc, dwa a nawet czasami i rok. To jest powolne zbliżanie się do Boga, coraz większe zaufanie.
Warto czytać Pismo Święte (najlepiej z jakimś komentarzem, to bardzo pomaga), jakieś książki katolickie. Adoracja Najświętszego Sakramentu też się przydaje. Kiedy Go adorujemy, otwieramy się na Jego działanie, na Jego miłość. Oczywiście to nie powinno być bezmyślne wpatrywanie. To powinna być swobodna rozmowa, albo rozmyślanie o Nim.
Codzienna modlitwa jest również bardzo ważna. Czasami będzie nam się zdawało, że nasza modlitwa nic nie daje, bo przecież nic się nie zmienia. Ale, kiedy mimo to będziemy się modlić codziennie, to zwiększa się nasze zaufanie do Boga.
Pan najlepiej wie, kiedy zadziałać, i w jakiej formie. Możemy się modlić o coś, ale kwestie tego, kiedy się to zdarzy i jak, trzeba zostawić Panu.
Szatan już tak działa, by człowiek jak najbardziej osłabł.
Szczególnie szatan chce zabrać odwagę, bo przecież człowiek odważny nie zawaha się z miejsca zmienić swojego życia.
Człowiek wiele razy upada, ale kiedy po upadkach wstaje, to coraz bardziej oddala się od szatana, a zbliża do Boga.
Tworzenie relacji to powolna praca, podczas której niekiedy będzie się nam zdawało, że to nic nie daje, że to nie wzmacnia naszej więzi z Bogiem. W takiej chwili absolutnie nie należy się poddawać.
Należy sobie powiedzieć "Jezu, ufam Tobie", i dalej trwać w próbach tworzenia relacji. W końcu nadejdzie chwila, kiedy Pan tobie z nadmiarem wynagrodzi to że się starałaś żyć z Nim, i Nim.
Czasami tak jest, że wydaje nam się, że coś będzie pochodziło od Boga, ale nie mając pewności zignorujemy to. Albo coś pochodzące od Boga nie będzie nam się podobać.
W takich wypadkach powinniśmy patrzeć, czy Pan w naszym życiu daje nam znać że to jest droga, na którą cię posyła.
Poza tym, jakoś tak jest, że człowiek zwykle zostaje posłany nie tam, gdzie chce, ale tam gdzie Pan go posyła. (wiem to z własnego, niewielkiego doświadczenia)
Może zrób sobie zeszyt, w której będziesz sobie zapisywała takie natrętne myśli, coś co może pochodzić od Pana. Wiadomo, że czasami się zapomni co Pan nam chciał powiedzieć, a w tym wypadku czytając to co jakiś czas (2-3 dni) będziesz pamiętała o tym, i widziała czy Pan działa w tym kierunku.
Dobra, rozpisałem się, a nawet nie wiem czy coś to da, i czy na temat
He he z tymi myślami to jest tak że tych od Boga zazwyczaj wogle do siebie nie dopuszczam...
Ale kiedyś zapisywałam różne żeczy może faktycznie warto do tego powrocić...
Poza tym, jakoś tak jest, że człowiek zwykle zostaje posłany nie tam, gdzie chce, ale tam gdzie Pan go posyła. (wiem to z własnego, niewielkiego doświadczenia)
a co z wolna wole niema takowej ? Rozumiem że niema co rozmyślać bo i tak Bóg nami kieruje jak marionetkami
Pan_terka: człowiek ma wolną wolę, i może decydować czy pójdzie tak gdzie Pan go posyła, czy nie. Bóg tylko wskazuje drogę, gdzie ta osoba na pewno:
a) będzie blisko Boga (chociaż wiadomo że czasami Bóg umacnia człowieka m.in. tak, że człowiek nie czuje Boga tak jak zwykle np. w modlitwie i Komuni Świętej, ale to dla umocnienia człowieka)
b) pomoże innym
c) osiągnie szczęście i spełnienie w życiu.
Nie oznacza to, że to jest jedyna droga do zbawienia dla tego człowieka. Ale na pewno Bóg ma wobec tej drogi wielkie plany, i kiedy człowiek na nią wstąpi to zacznie je realizować.
Poza tym, na pewno ze strony człowieka jest to pewien akt zaufania do Boga, kiedy mówi do Niego: "Panie Boże, no cóż, ja kompletnie na tej drodze siebie nie widzę. Ale skoro Ty mówisz że mam tam iść, to pójdę"
Ale ogólnie to chyba rozmowa na osobny temat
BÓG JEST OJCEM KTÓRY KOCHA JAK MATKA. Co zrobić aby odblokować się na Boga? Poprostu chciej się odblokować na Niego,On sam tego dokona.Spróbuj w ciszy i pokoju otworzyć się na Jego Miłość. Pan zna pragnienia naszego serca ,jeżeli naprawdę chcesz się na NIEGO otworzyć -powiedz Mu o tym, a ON SAM BĘDZIE DZIAŁAŁ.
Poproś Boga by zamieszkał w Twoim sercu i się odblokujesz.
riteczka i lidia
Mówicie tak jak gdyby to była kwestia pstryknięcia palcami...
Tymczasem ja próbuje się odblokować bo się zablokowałam (niby oczywiste ale nie koniecznie)
Myśle że Eldian ma racje to jest kwestia zaufania.
Ale oczywiście prosiłam i prosze Boga- za każdym razem gdy go odrzucam...
no ja jak wypije sobie to mi hamulce puszczają może się upijesz i się odblokujesz. Albo poproś kogoś żeby ci niezłego kopa dał bo mi jak się coś zatnie to wale to mocno i się otwiera .
nie upijam się, a za pomocą przemocy fizycznej jeszcze nigdy NIKOMU nie udało mnie się do niczego przekonać/zmusić.
gossia, fakt nie dzieje się to od tak. tutaj potrzebna jest wierność człowieka. Proszenie Boga, czerpanie z dobrodziejstw jakimi są sakramenty.
Też konkretna praca nad sobą. Ta blokada nie pojawiła się z powietrzna. Co przyczyniło się do tego ? Przyznanie się do własnego zaniedbania, grzeszności aby zakończyć udawania, bycia ideałem również przed Bogiem.
To takie pierwsze myśli.
Przylgnięcie do Boga jest możliwe, ale u niektórych to jest szybciutko a u innych trwa troszkę czasu. Zależy czy zaufamy Bogu i każdego dnia będziemy to potwierdzać. Druga opcja Czy będziemy Go oskarżać jako złodzieja życia, dawcę nakazów.
Jeśli ktoś jest zablokowany na działanie Boże w swoim życiu to jest jakaś przyczyna takiego stanu rzeczy. I sądzę, gossia, że my Tobie tutaj nie pomożemy, bo nie wiemy jakie masz problemy, ale zastanów się nad przyczyną i pomyśl jak zlikwidować przeszkody.
Tak to prawda,że jest to kwestia zaufania,ALE nie ma zaufania bez otwartości i odwrotnie, nie ma otwartości bez zaufania. Aby komuś zaufać trzeba się na tę osobę otworzyć.Mów Jezusowi to co mówisz na forum.On zna Cię lepiej niż Ty sama siebie,.ON słyszy bicie Twojego serca,ON wie ile włosów masz na głowie,to czy nie zna Twoich pragnień? Otwierając się na człowieka możesz doświadczyć rozczarowania,gdyż człowiek z natury jest słaby i zawodzi natomiast BóG nigdy Cię nie zawiedzie.Myślę też,że Twoje zablokowanie jest spowodowane Twoimi zranieniami.Wydaje mi się ,że zawiodłaś się na ludziach i myślisz,że Bóg jest jak człowiek.Może powinnaś zadać sobie pytanie. CZY CHCĘ OTWORZYĆ SIĘ NA NIEGO I ZAUFAĆ MU, CZY NIE. Ty sama podejmujesz decyzję.
Polecam Ci książkę 'Pełnia serca' Johna Eldredge'a. Mnie polecił pewien ksiądz, gdy przyszłam do niego z podobnym problemem. Mówi ona właśnie o tym, jak zmienić swoje życie i serce, aby móc żyć z Bogiem każdego dnia.
Uważam, że przede wszystkim trzeba zdać sobie sprawę, że stoimy przed Bogiem, Zbawicielem, a jednocześnie Przyjacielem. Nie znaczy to, że mamy rozmawiać z Panem Jezusem jak z kolegą z podwórka. Ale przyjaciel to osoba, której możesz zaufać i która Cię nie zawiedzie. Wyobraź sobie, że Pan Bóg jest Przyjacielem tym najlepszym, jest ponad wszystkimi przyjaciółmi ziemskimi, których masz...Otwórz swoje serce, módl się w ciszy, szczerze rozmawiaj o swoich smutkach, cierpieniach, radościach o tym co Cię dreczy, niepokoi...Powiedz o tym co w pracy, co w szkole, powierz się Panu Bogu, proś o pomoc w obowiązkach codziennych i opiekę. Pomysl, że choć Ty nie zawsze szczerze się modlisz, On zawsze jest i wysłuchuje Cię, nie spóźnia się, nie musisz na Niego czekać...Proś również, zebyś z miłością odnosiła się do napotkanych ludzi, abyś w nich mogła dostrzeć Chrystusa, tak jak święty Franciszek w trędowatym, który później okazał się właśnie Zbawicielem. Choć to trudne, staraj się dostrzegać w złych ludziach promień miłości Boga. Pomagaj, proś Jezusa o mądrość, abyś wypelniala plan Boży. Módl się życiem, niech Twoje światło świeci i niech ludzie poznają żeś od Boga. Pamiętaj- Przez Chrystusa wszystko, w Nim i z Nim. z Panem Bogiem:)
Uważam, że przede wszystkim trzeba zdać sobie sprawę, że stoimy przed Bogiem, Zbawicielem, a jednocześnie Przyjacielem.
Nikt nie jest godny rozmawiać ze Stwórcą, bo niczym nitk sobie tym nie zasłużył, a w ogóle nie wyobrażalnym w ludzkim pojęciu jest spożywanie Ciała i Krwi Pańskiej, ale Bóg tak chciał. Gosiu, czytałem kiedyś, ze Pan Jezus jest żebrakiem miłosci ludzkiej. Myślę, że Bóg pragnie żebyśmy byli jak dzieci, ponieważ one kochają miłością prostą, gdy zdarzy im się przykra sytuacja, zaraz biegną do rodzica po pomoc, on im pomaga, wypłaczą się u niego i czują się lepiej. Nie blokuj się bo On pragnie żebyś Go kochała jakkolwiek to zabrzmi. Nie można uciekać przed Miłością, zwłaszcza w dzisiejszym świecie, gdzie czychają na nas różne niebezpieczenstwa. Nie ma sensu klepać formułek, nie zajmuj się tym, modlitwa to rozmowa z Bogiem, otworzenie swego serca dla Jezusa, a to nic innego jak powierzenie Mu swych tajemnic, spraw przygnębiających Cię. Polecam do poczytania i przemyślenia Wyznań św Augustyna, On tak pięknie pisze o Bogu, swoim nawróceniu, wprost coś dla Ciebie. On też nie zauważał Boga, jakże później wtedy żałował. Ty tak naprawdę kochasz Boga, ale trudno pewnie odnaleźć Ci się w Twojej relacji z Nim, ale to o niczym nie przesądza. W miłości nawet milczenie jest rozmową. On słyszy Twoje myśli, wie wszystko o Tobie, staraj się przebywac często w ciszy, zeby odnaleźć siebie i otworzyc swój umysł na Słowo Boże, czego Ci ogromnie życzę. z pozdrowieniami Patryk
Placebo_Domingo, dziękuje za książkę tobie Anariel, też
Nie blokuj się bo On pragnie żebyś Go kochała
gdybym wiedziała jak się blokuje byłby prościej...
Polecam rekolekcje ignacjańskie, a konkretnie Szkołę Kontaktu z Bogiem. Widzę, że jesteś w odpowiednim wieku . Te trzy dni w ciszy zmieniły kompletnie moje życie...
Anariel, dzięki rekolekcje ignacjańskie w życiu codziennym są super
gossiu, opisany przez ciebie problem dotyczy na pewno wielu, wielu ludzi. Niektórzy wstydzą się go wyznać, inni po prostu udają, że to ich nie dotyczy. Podam ci link, który mi pomaga w skrajnych sytuacjach i mam nadzieję, że i tobie trochę pomoże.
Oto on:
http://www.teologia.pl/m_k/mp3/20-modlitwa.htm
Na otwartej stronie kliknij słowo TUTAJ i...wtedy posłuchaj:
Wykład o potrzebie stałej modlitwy i sposobach usuwania roztargnień można ściągnąć TUTAJ.
Ja osobiście niejednokrotnie spotkałam się z trudnościami w odmawianiu modlitwy. Miałam takie jakby zablokowanie. Może innego typu. Ale nic!, ale to nic! nie układała mi się modlitwa, choć starałam się być "otwarta" na Boga.
Uwierz mi - miałam problem. I dlatego też rozumiem cię.
Pewien ksiądz, który był wielokrotnie naszym przewodnikiem duchowym w czasie pielgrzymek tak mi odpowiedział na mój problem:
Właśnie wtedy, gdy masz trudności w czasie modlitwy i wydaje ci się, że nieskładnie ją mówisz, Pan Bóg ją właśnie wtedy bardzo rozumie i dokładnie wie, że piętrzące się trudności, powstające z każdym wypowiadanym przez ciebie słowem są szczerą rozmową z NIM i, że wkładasz wtedy w tę modlitwę całą siebie, szczerze i prawdziwie