ďťż
Strona początkowa UmińscyBufet HCP vs. Bufet MinusPo czyjej jesteś stronie ? - czyli PZPN vs minister LipiecDebata Jarosław Kaczyński vs Aleksander KwaśniewskiDebata: Donald Tusk vs Jarosław KaczyńskiDebata: Donald Tusk vs Aleksander KwaśniewskiYusuke Kawaguchim vs PudzianowskiKsiądz vs. ośmiolatek na religiiPRAWO vs. ADMINISTRACJAGardocki vs MarekKotorowski vs Majdan
 

Umińscy

Chciałbym poruszyć temat dotyczący kwestii pobytu na emigracji. Otóż dłuższa emigracja wiąże się najczęściej ze zmianą obywatelstwa. Częsty kontakt z anglojęzycznym otoczeniem może prowadzić do zmiany preferencji językowych a nierzadko też i stylu bycia. Zjawisko to nazywamy asymilacją.

Jednak optuję za propozycją ,byśmy na emigracji podtrzymywali jednak więź z krajem pielęgnując tradycje narodowe i język ojczysty. Nie jestem zwolennikiem całkowitej asymilacji. Tradycje narodowe i język ojczysty powinniśmy zachować, by nie utracić tożsamości. Co o tym sądzicie ?

Na emigracji jest wielu naszych Rodaków,problem nie jest więc czymś błahym. Po co nasi Rodacy mają się ponownie uczyć się polskiego, skoro możnaby było im pozwolić na pielęgnowanie tego języka za granicą.


Dla mnie to trochę dziwne pytanie...
To jest kwestia indywidualna - jeden wyjeżdża i ma Polskę oraz polskość w przysłowiowym siedzeniu, a drugi podkreśla to że jest Polakiem i zachowuje tradycje i język.
Co nam do tego co robi Polonia? Jeśli jednorodna grupa Polaków z zagranicy potrzebuje pomocy (np. na Litwie, Białorusi czy Kazachstanie) to należy pomagać i tyle.
Co jeśli się nie zgadzam? Zabronimy używania polskiego poza krajem???

Z innej perspektywy to jeśli kogoś wywiało z kraju w pogoni za kasą, to co z niego za Polak? Dla mnie to lekceważenie tych wszystkich ludzi którzy oddali kiedyś życie, żeby teraz mógł sobie taki, jeden z drugim, spacerować po Trafalgar Square. Chyba że to tylko na jakiś czas, to mogę jeszcze zrozumieć. Ale życia poza Polską sobie nie wyobrażam.
RBuzz napisał:
Z innej perspektywy to jeśli kogoś wywiało z kraju w pogoni za kasą, to co z niego za Polak? Dla mnie to lekceważenie tych wszystkich ludzi którzy oddali kiedyś życie, żeby teraz mógł sobie taki, jeden z drugim, spacerować po Trafalgar Square.

To nie jest równoznaczne z lekceważeniem. Tylko ten lekceważy Polskę, kto jest do niej wrogo nastawiony oraz ten kto nie szanuje flagi i godła. Wyjazdów nie możemy utożsamiać z żadną zdradą czy lekceważeniem, bo na tej zasadzie to raczej tworzymy sobie wyimaginowanych wrogów, co jest aspołeczną i błędną postawą.

Będę bronił Polonii na tym forum, jeśli zajdzie taka potrzeba. Co masz przeciwko temu, że ktoś pojechał pracować czy studiować za granicą lub nawet tam zamieszkał. A o tym, czym jest zdrada to przeczytaj w prawie karnym lub konstytucji. Emigranci żadnej zdrady nie popełnili. W Ameryce Polonia jest bardzo przywiązana do kraju oraz do tych, co za kraj walczyli i nie przeczę, że na Wyspach i w Kazachstanie również to przywiązanie jest.

Wyjazdów nie możemy utożsamiać z żadną zdradą czy lekceważeniem, bo na tej zasadzie to raczej tworzymy sobie wyimaginowanych wrogów, co jest aspołeczną i błędną postawą.
Nie o to mi chodziło, żeby sobie tworzyć wrogów, bo ani mnie to ziębi ani grzeje jak inni odbierają Polskę. Dziwi mnie tylko ten chorobliwy zachwyt "nowym" i niesłychana pogarda "starego" kraju którą prezentują młodzi ludzie.



RBuzz napisał:
Wróćmy lepiej do sedna i wytłumacz mi zasadność pytania z ankiety...

Chodzi Ci o pielęgnowanie języka ojczystego na emigracji. Właśnie. Można latami mieszkać i pracować w USA i dobrze mówić po polsku i można równie szybko stać się anglojęzycznym. Owszem, zależy to od zdolności przyswajania języka ale nie tylko. Przecież taka osoba może jednocześnie pielęgnować polskie tradycje i też nie zapominać przez to o języku ojczystym. Kto chce czuć się Polakiem, będzie nim się czuł także za granicą. Kto nie chce nim się czuć to w Polsce też nie będzie nim się czuł. O.K. ?
Zgadzam się z tym w całej rozciągłości, ale jaki sens ma tutaj (w świetle tego pytania) nasze przyzwolenie/sprzeciw? Można ewentualnie popierać/nie popierać organizacje polonijne...
Asymilacja nie oznacza utraty więzi z krajem, bo więź ta trwa nadal przez sam fakt urodzenia się w Polsce (narodowość). Nawet osoba już anglojęzyczna ma szanse okazania pomocy swojemu krajowi i utrzymywania z nim kontaktu. Mówienie po angielsku nie powoduje utraty tożsamości narodowej.

Tęsknota ze krajem rozwija silny patriotyzm, jeśli ten kraj kochamy. I na odwrót - ciągłe myślenie o Stanach rozwija proamerykański patriotyzm, jeśli lubimy Stany. Dziwi ? Nic dziwnego, to zwykła psychologia. Lubię Stany i Polskę czyli mamy tu patriotyzm globalny. Ale jest opcja odwrotna. Pobyt z dala od kraju gasi w nas patriotyzm, jeśli kraju nie lubimy. Zatem u mnie na emigracji patriotyzm by nie zagasł, jeśli jest głęboko zakorzeniony.

Niemniej jednak nie można zabronić za granicą używania języka polskiego, chyba że mamy do czynienia z ustrojem totalitarnym. Jednak w zakładach pracy czy śpiewając jakiś utwór musielibyśmy przejść na angielski.

Nie zabronimy też Amerykanom i innym anglojęzycznym używania angielskiego. Niemcom zaś nie zabronimy mówić po niemiecku.

Nie powiemy "Polska dla Polaków" i nie będziemy siłą polonizować nikogo i niczego, bo to nacjonalizm już. Wolę więc internacjonalizm zamiast nacjonalizmu. Postrzegam rzeczywistość globalnie.